Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

a ja nie rozumiem, jak ktos moze oczekiwac od dwulatka, ze bedzie pewnym siebie, otwartym na wszelki nowosci dzieckiem, ktore wszedzie swietnie sobie poradzi bez matki. czy fakt, ze matka chce wlasnemu dziecku zapewnic najlepiej wg siebie rozumiany komfort psychiczny i swoja bliskosc powoduje momentalnie wychowywanie ciapy, ktora w zyciu sobie nie poradzi jesli nie bedzie cale zycie ciagana przez matke za raczke? uwielbiam to generalizowanie.

Chaff- nie wiem jak jest w Niemczech, ale w Belgii masz 15 tygodni urlopu macierzynskiego, z czego jeden MUSISZ wykorzystac przed planowana data porodu. jesli musisz zostac w domu w ciagu tych ostatnich 8 czy 9 (nie pamietam dokladnie) tygodni przed porodem, dni te sa odliczane od calosci Twojego macierzynskiego. przyklad- porod mialam obliczony na 18/12, do pracy mialam wiec chodzic do 11/12, niestety problemy z cisnieniem spowodowaly, ze moja ginekolog zabronila mi pracowac od chyba 2/12- o tyle tez dni wczesniej musialam wrocic do pracy. Victor mial wtedy niecale 3 mce..... Nie macie na co narzekac, moim zdaniem....
Alveaner Ty to chyba nie wiesz o czym piszesz. Moje dziecko takie jest, że wyje jak mnie nie ma. Ma echolokację nastawioną na "mama" i koniec.
Od bodajże trzeciego tygodnia życia jeździła ze mną do pracy, gdzie zajmowała się nią moja mama. Zostawiana u moich rodziców od 5 miesiąca gdzieś, czasem na 2/3 godziny, czasem na 10. Zostawialiśmy ją nieraz na noc, nawet na 3 dni z nimi. Teraz ma prawie dwa lata i cały czas jest tak samo: MAMA, MAMA, MAMA. Ojca może nie być. Jak widzi, że podjezdżam pod dom rodziców potrafi się wywinąć z rozpaczy z fotelika. Jeżeli dostatecznie szybko nie przejmie jej moja mama lub ojciec, to jest wczepiona jak glonojad we mnie.
Nigdy jej nie uciekam, nie chowam się.
Wystarczy moje jedno zdanie "mama jedzie do pracy", a rozhisteryzowane dziecko zasłania sobą drzwi.
I nie wiem, jak to zmienić. Po prostu nie wiem.
Ty masz w ogóle dziecko?
Muffinka, wydaje mi się, że z tym żłobkiem nieszczęśliwie trafiłaś na okres wzmożonego lęku separacyjnego. niestety, dzieci mają swoje różne dziwne fazy rozwojowe, czasem kłopotliwe, ale jest to moim zdaniem całkowicie normalne. mój jest teraz mega dzikusem, wstydzi się obcych (dorosłych, bo dzieci nie), no i co, mam się bić w pierś, że dzikusa wychowałam i dociekać jaki błąd kiedyśtam popełniłam? nie dajmy się zwariować. przejdzie mu w swoim czasie.

i nie zgadzam się z kasiulkaa25, Alevaner, że noszenie w chuście i spanie z niemowlakiem ma później niby fatalny wpływ na dziecko. mój dwulatek był duuuuużo noszony i spał z nami do 1 roku, teraz usypia całkowicie sam we własnym łóżeczku, na placu zabaw woła mnie tylko jak potrzebuje pomocy, albo żeby mi pokazać jaką piękną babkę z piasku ulepił. też mam wrażenie, że Alevaner dziecko to najbliżej na zdjęciu widziała, albo w programie superniani  🙄
Dlatego też prócz tego że troche nie to męczyło, to wcale się tym jakoś specjalnie nie martwię/nie martwiłam. Nie mam schizy że rośnie mi mamisynek, wiem że on z tego wyrośnie. Dzieci są różne. Może będzie bardziej wrażliwy, może będzie bardziej "przytulaśny" - dla mnie to nie wada. Więc nie spędza mi snu z powiek jego zachowanie - jedynie irytuje 😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
04 września 2012 20:48
Już to kiedyś pisałam, ale obie z siostrą jako maluchy sypiałyśmy same (fakt, że Usypiałyśmy przy rodzicu), a potem zaczęłyśmy nocami wędrować do łóżka rodziców- ja przestałam bodajże w wieku 14-tu lat!
A psychologowie, naukowcy i sami rodzice dowodzą, że dzieci dużo noszone w niemowlęctwie i na których płacz była natychmiastowa reakcja ze strony rodzica są potem bardziej samodzielne  😎 Ja noszę, reaguję i śpię z małym (fakt, że w jego pokoju i w jego łóżku- bo z łóżeczka nie korzystamy i raczej już nie będziemy; niewątpliwie, jakbym nie karmiła piersią i mały by lepiej spał, to wróciłabym do męża  😉 , ale póki co wybieram wygodę i w miarę wysypianie się. Poza tym Wojtuś nie chrapie  🤣 ) i za każdym razem, jak załamana jęczę mamie, że Titek się zepsuł i że chyba jednak mnie wychowuje, chociaż nie wierzę w wychowywanie przez niemowlaki, to dziwnym trafem dziecko się naprawia  😁 Teraz miałam tydzień noszenia i usypiania na rękach- no po prostu Wojtuś jak tylko robił się senny, to zaczynał wyć i trzeba było z nim łazić po pokoju, tulić itd., po czym nie można było odłożyć na łóżko, tylko musiałam tak trzymać. Ku mojej rozpaczy zepsuł się też w nocy- nie dość, że zasypiał z rykiem (a dotąd po kąpieli zasypiał sam!!), to jeszcze zaczął się budzić 5-6 razy i za każdym razem musiałam brać na ręce. Marudziłam, że mam dość, ale zarazem czułam, że to nie jest "tresura", tylko gówniarz ma autentyczny problem, nie wiem, może się przestraszył czy co? No i nagle, równo po tygodniu, zasnął po chwili jojczenia w foteliku samochodowym (siedziałam obok i trzymałam za rączki, bo smarkacz w przypływie zmęczenia próbuje wyjąć sobie oczy) i od tej pory znowu zasypia sam w dzień i w nocy, ewentualnie muszę za rączkę przytrzymać. Wniosek- matczyna miłość ukoiła dziecięce lęki  😂
Muffinka na pewno wyrośnie! Rózia ma koleżankę, Nikolę, ma 2,5 roku. Jeszcze w zimie jej mama wychodziła z domu podstępem, bo jeśli mała widziała, że się ubiera ryk był masakryczny- a mają gospodarstwo więc roboty na zewnętrz nie do przerobienia, a nie do każdej można zabrać dziecko ze sobą. Teraz już jest dużo lepiej, jeszcze zdarza jej się rozwyć, ale już można jej przetłumaczyć- mama wypuści krówki i wróci, nakarmi kurczaki i zaraz do ciebie przyjdzie i coraz częsciej mała widzi, że mama wychodzi i nie ma dramatu. Także, trzymam kciuki i Filip też na pewno dojrzeje i trochę się usamodzielni :kwiatek:.
Dzięki :kwiatek: Teraz to i tak jest super. Teraz nie narzekam absolutnie. To co opisywałam działo się przed wakacjami - minęło, może jeszcze w 100% nie jest tak jak czasem patrzę u innych dzieci ale i tak jest bosko.
W ogóle strasznie mądry ten mój dzieciak - wiem że nie wypada tak mówić ale nic nie poradzę że tak jest 😎 Hihi.
Słodziak mój.

Czytałam właśnie necie że w drugiej ciąży brzuch pokazuje się szybciej...być może ale wiecie co? porównałam właśnie fotki. Teraz mam brzuszek taki jak w 17 tyg z Filipem 😵 Ok, odejmuje mu 30% na tłuszcz (bo żre jak świnia) ale reszta jest przerażająca. No ale nic, nie będę się tym jakoś bardzo przejmować. Marudziłam w pierwszej ciązy Wam tu na forum, teraz olewam to. (no dobra - staram się olewać 😉 )

edit: a jakby się Wam kochani nudziło...   to możecie poklikać "lubię to". Będę mieć w razie co robić z młodym w zimie jak już będę hipopotamem i nie będę miała siły na spacery 😁
[flash=200,200]https://www.facebook.com/#!/photo.php?fbid=282305041870694&set=a.234812049953327.39144.153306504770549&type=1&theater[/flash]
Alveaner piszesz o dzieciach jak o psach tresowanych, podajesz jakeś absurdalne przykłady opieki nad nimi.Faktycznie do siódmego roku życia to przesada ale ja pisałam w kontekście oddawania 5 miesięcznych dzieci do żłobka. Dla mnie to idiotyzm ze strony państwa..serio, nieuwzględniający potrzeb takiego dziecka..i zdania nie zmienię bo taki maluch potrzebuje matki najbardziej. A to, źe z państwowych pieniędzy itd...tzn także z moich i sama zapiep...uczciwie i odprowadzałam składki, tak samo jak wszyscy w mojej rodzinie, nie widzę problemu. Bardzo dużo pieniędzy jest marnotrawionych przez rząd na idiotyczne przedsięwzięcia, administrację np.

Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
04 września 2012 21:44
Ja dołączę do zdania większości 🙂
Dla takiego maluszka to przecież mama jest najważniejszą osobą w życiu i nikt jej nie zastąpi. Już nie raz pisałyśmy w wątku, że tylko człowiek "wyrzuca" swoje potomstwo z "legowiska" tak szybko. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że ciągłe noszenie dziecka robi z niego mamisynka i niedorajdę, który nigdy się nie usamodzielni. Adama nosiłam bardzo dużo, często też spał z nami w łóżku, a mimo to nie miał problemów ze spaniem w łóżeczku. Miał dwa i pół roku jak dostał swoje "dorosłe" łóżko. Od tamtej pory nie spał z nami ani razu, nawet jak mu się śni coś złego to my idziemy do niego, a nie on do nas, czasami mąż chce się położyć do jego łóżka to go wygania, bo ono jest jego.
Generalnie jest kontaktowy, ale wybiera sobie osoby do których pójdzie od razu, a z którymi musi się chwilę oswoić.
Do tego jest strasznie przytulaśny i całuśny i uwielbia "pieszczotkowanie" się z rodzicami. Często sam do nas przychodzi, obejmuje oboje i się przytula. Czy to coś złego w wykonaniu prawie czterolatka? Ja uważam, że nie, ba nawet cieszę się, że taki jest.

A to, że mamy martwią się o swoje dzieci gdy te mają zostać pierwszy raz w przedszkolu, w obcym miejscu, z obcymi ludźmi uważam za zupełnie normalną rzecz, w takich sytuacjach to często instynkt i matczyne serce bierze górę nad rozumem 🙂

I postulaty o macierzyńskim trwającym rok są dla mnie równie absurdalne (oczywiście państwo ma fundować, a co!). Nigdy nie było tak, żeby tylko i wyłącznie matka się dzieckiem zajmowała do nastolęctwa. W bogatych domach dzieci wychowywały mamki i guwernantki, a w biednych starsze rodzeństwo, jak matka szła do pracy. A jeszcze wcześniej jak ludzie mieszkali po wioskach i w strukturach plemiennych to dzieci się zostawiało pod opieką jakiegoś dorosłego z wioski oddelegowanego do takich zadań i też szło się pracować.
Naprawdę, nie wiem, jak uwiązanie z matką do 7 roku życia (bo potem jest obowiązek szkolny) można uważać za normalne i zdrowe.

A jeszcze wcześniej, a nawet obecnie w niektórych plemionach matki noszą swoje dzieci w "chustach" przez cały czas, niezależnie od tego czy przygotowują posiłek czy pracują "w polu". Dlaczego nie brać przykładu z nich? 👀

Chaff, popieram 😀
dempsey   fiat voluntas Tua
04 września 2012 21:45
Współczuję wszystkim mamom które są zmuszone do oddawania dzieci do żłobka.
Na pewno są też plusy ale.. i mamom i dzieciom tak małym po prostu nie może być z tym łatwo.

Co do dzieci potrzebujących kontaktu: one wyrastają.... tylko to czasem jest trochę męcząąąąąąące dla rodzica zanim wyrosną  😎

Mam znajomych którzy opisywali mi ciężkie noce ze swoim 2.5 latkiem. Fajni ludzie, mówimy wspólnym językiem - a jednak ich relacja mnie zszokowała. Opowiadali, że dziecko wpadało w histerię, szał, było nie do opanowania. Pytałam co go wprowadza w taki stan. Okazało się, że ich konsekwentne działanie polegające na odnoszeniu go w nocy do jego łóżka gdy przychodził do rodziców. Bo nie i już. Postanowili go przetrzymać... Opisy scen dantejskie i przykro było mi tego słuchać.
No więc może można i tak.
Ja na szczęście uwielbiam gdy moja już 5latka przychodzi się wtulić pomiędzy swoich starych rodziców 😉 i jedynym odruchem jest otulenie jej kołdrą. Nigdy nie poczułam potrzeby wymagania od niej czegoś w tym zakresie, w środku nocy, gdy jest półprzytomna. Poza tym lubię wtulać się w moje dzieci  😀 A wyrosną wcześniej czy później same z siebie.

Muffinka, a może spróbuj na drugi raz od innej strony: znajdź zajęcia przed-przedszkolne (jakąś to ma pewnie mundrą nazwę ale nie wiem). Ja na takie chodziłam z 2-letnią Polą i siedzącym w brzuchu Julianem. Polegało to na godzinnych zajęciach w grupie 4-6 dzieci z udziałem opiekuna/rodzica.
Na początku moja córka nie chciała wejść do sali. Potem weszła ze mną za rękę. Przez pierwsze zajęcia nie wzięła udziału w żadnej zabawie. Pod koniec spróbowała trzymana przeze mnie za rękę. Cały czas panie uspokajały, że to absolutna norma i luz. Na drugich zajęciach już sprawdziła jak to jest w grupie rówieśników. Stopniowo się odblokowała zupełnie i była w stanie zostać z ciociami i dziećmi np. sama przez dłuższy czas.
Potem adaptacja w przedszkolu (takim normalnym) już poszła nam łatwo. Myślę, że te zajęcia trochę pomogły.
O, to było tu: http://www.dobry-start.pl/

Pocieszę Cię Muffinka, że drugie dziecko chyba często jest bardziej uspołecznione od urodzenia. Mój syn wszędzie od maleńkości był zawsze z siostrą, więc kiedy pewnego dnia zaprowadziła go do sali pełnej dzieci, nie okazał żadnego niepokoju (a jeszcze była tam ZUPA!  :lol🙂 a matkę i jej obawy oraz rozpaczliwe machanie ręką po prostu olał.

dempsey rozwaliłaś mnie z tą zupą 🙂

Tadzio też czasami w nocy stoi w łóżeczku i płacze przez sen, wystarczy że położę go do naszego łóżka i jest ok...dzieci potrzebują bliskości i mnie to nie przeszkadza..
Chusta to świetna sprawa i nie uzależnia dziecka od matki bo ono od urodzenia i tak jest od niej uzależnione. Ja nosiłam ok 6 mięsiecy szczególnie po domu, odkurzałam, gotowałam( w ramach rozsądku rzecz jasna) i wykonywalam inne codzienne czynności. Miałam na wyjścia wózek i chustę i właśnie jak nie mogłam sobie poradzić z płaczącym maluchem to chusta była niezawodna🙂 Dlatego znając moje płaczące z byle powodu dziecko wiem, że żłobek odpada...

Pokemon pewnie podobnie jak mój Tadek twoja Agnieszka wyrośnie z tego niebawem i jeszcze zatęsknimy za czasem kiedy tak bardzo nas potrzebowały:/

Ja na szczęście uwielbiam gdy moja już 5latka przychodzi się wtulić pomiędzy swoich starych rodziców 😉 i jedynym odruchem jest otulenie jej kołdrą. Nigdy nie poczułam potrzeby wymagania od niej czegoś w tym zakresie, w środku nocy, gdy jest półprzytomna. Poza tym lubię wtulać się w moje dzieci  😀 A wyrosną wcześniej czy później same z siebie.


Dempsey obiema rękami się podpisuję (tylko zamiast 5 wstawiam 10 latkę 🙂 ), Natka do nas przyczłapuje rano jak mamy wolny dzień i dosypiamy we czwórkę 🙂. I nic nie poradzę, że wtedy tak bardzo rodzinnie się czuję. Dzisiaj, gdy każdy z nas żyje w takim biegu i pośpiechu, cóż złego jest w tym, że choćby te nocno- poranne chwile spędzamy razem i tak blisko siebie? Często w ciągu dnia się rozmijamy, nie mamy czasu się przytulić, pobyć razem.

Pocieszę Cię Muffinka, że drugie dziecko chyba często jest bardziej uspołecznione od urodzenia. Mój syn wszędzie od maleńkości był zawsze z siostrą, więc kiedy pewnego dnia zaprowadziła go do sali pełnej dzieci, nie okazał żadnego niepokoju (a jeszcze była tam ZUPA!  :lol🙂 a matkę i jej obawy oraz rozpaczliwe machanie ręką po prostu olał.

I to równiez potwierdzam- na dzień dzisiejszy Rózia zachowuje się jakby się w przedszkolu wychowała. Natalka była młodsza trochę jak  poszła do przedszkola, ale było dla niej za wcześnie płakała, nie chciała chodzić. Zrobiliśmy przerwę pół roku i na wiosnę poleciała jak na skrzydłach- dorosła. A ja- cóż mimo, że to drugie dziecię jest bardziej wyszczekane i samodzielne, drżałam tak samo jak przy pierwszym a może i bardziej 🤣.
dempsey napisz w wolnej chwili jak radziłaś sobie z takimi maluszkami, bo u ciebie mała różnica wieku między dziećmi jest...trochę się zaczynam się martwić🙂
A psychologowie, naukowcy i sami rodzice dowodzą, że dzieci dużo noszone w niemowlęctwie i na których płacz była natychmiastowa reakcja ze strony rodzica są potem bardziej samodzielne  😎

Tyle komentarza ode mnie na temat jakoby absolutnie konieczne bylo zostawianie dziecka samego, nie noszenie, nie reagowania na placz itp: klik

A co do "maminsynkow" to zawsze wydawalo mi sie ze przyklejenie sie do mamy to taka faza rozwojowa. Tez znam przyklad dziewczynki, gdzie tak jak pokemon mama byla pracujaca, a dziecko i tak przechodzilo ta faze.
Ejjjj nooo  😉 ja nigdzie nie napisałam, aby dzieciaczki pozbawiać bliskości 😉 Chodziło tylko o to, że w moim przypadku system chusty się nie sprawdzi bo mi na to nie pozwala kręgosłup, poza tym wychowuję dziecko sama co niestety równa się z tym, że nie jestem w stanie robić z nim wszystkiego i przyzwyczajać go aż tak bardzo do noszenia i w ogóle. Jednak kilka stron wcześniej pisałam coś na temat reagowania na płacz dziecka itd. Krzysio czasem ( w wyjątkowych sytuacjach ) śpi ze mną w łóżku, zawsze jak się przestraszy czy coś tam go przytulam itp.
Przy gotowaniu obiadu czy innych czynnościach, mały siedzi w leżaczku ( nudzi się w nim szybko bo zbyt łatwo może pozbyć się zabawek  😉 ), więc dodatkowo mam łóżeczko ( taki wiklinowy koszyk na kółkach ).

Jednak czasem muszę zacisnąć zęby i zostawić go komuś pod opieką, bo nie mając prawa jazdy nie wszędzie mogę go zabrać. Tyle, że mój mały bardzo rzadko kiedy ( i oby mu tak pozostało) wpada w histerię i płakać płacze naprawdę mało kiedy a jak jest sam w łóżeczku i słyszę, że zaczyna marudzić coraz bardziej - zabieram go w inne miejsce a jeśli mam czas - bawię się z nim. Drzemki ma tylko 3 dzienne i w sumie składają się one na około 2 godz snu.

Jak najbardziej jestem zwolenniczką tulenia/pieszczenie dzieci i reagowania na wszelkie ich potrzeby ( w ramach rozsądku oczywiście 😉 ) Wprost uwielbiam chwile spędzane przy karmieniu piersią, w ogóle jeszcze ani razu nie zostawiłam małego "samego sobie" bo jak już pisałam wcześniej uważam go za malutką, jeszcze nie bardzo przystosowaną do życia w tym świecie istotkę, której jeśli ja nie zrozumiem i nie wesprę w chwili kryzysu - to nikt inny tego nie zrobi. Łóżeczko stoi bezpośrednio przy łóżku aby w chwili przebudzenia widział, że jestem blisko itd bo ja naprawdę kocham bardzo swojego synusia, próbując mu nawet wynagradzać fakt, iż jego ojciec z nami nie mieszka.

Jak przyjdzie czas pójścia do przedszkola to mały pewnie pójdzie choćby dla tego, że będzie miał kontakt z dziećmi ( bo na wsi ciężko z towarzystwem w okolicy  🤔 - pola, łąki i las w pobliżu 😉 ) chyba, że nie będzie na tyle dojrzały emocjonalnie aby tam przebywać - ja już w tej chwili wcale myśleć o tym nie chcę. 🤔

Trzeba korzystać póki dziecko potrzebuje uwagi, bo później zacznie chodzić "swoimi ścieżkami" i czas dzieciństwa już nie powróci 🙂

edit: dopisałam
dempsey   fiat voluntas Tua
04 września 2012 23:23
dempsey rozwaliłaś mnie z tą zupą 🙂

no, a jak mój syn mnie rozwala.. jego sposób spożywania posiłków jest nie do opisania. nasuwa się określenie jamochłon  😵 a ludzie, którzy go widzą przy stole pierwszy raz obserwują z podziwem, a potem mówią: ej, nagraj go!!!

Chusta to świetna sprawa i nie uzależnia dziecka od matki bo ono od urodzenia i tak jest od niej uzależnione. Ja nosiłam ok 6 mięsiecy szczególnie po domu, odkurzałam, gotowałam( w ramach rozsądku rzecz jasna) i wykonywalam inne codzienne czynności

Dokładnie tak samo robiłam. I też uważam że chusta jest nie tyle narzędziem do uzależniania dziecka od matki  🤔wirek: a po prostu przedłużeniem tego, co dziecko poznało przez 9 mcy życia w brzuchu. Takie łagodniejsze przejście w nową rzeczywistość. My uwielbialiśmy.


Dzisiaj, gdy każdy z nas żyje w takim biegu i pośpiechu, cóż złego jest w tym, że choćby te nocno- poranne chwile spędzamy razem i tak blisko siebie? Często w ciągu dnia się rozmijamy, nie mamy czasu się przytulić, pobyć razem.

Mac dokładnie. Dla mnie te chwile o poranku to jakaś taka kwintesencja rodzinnego bezpieczeństwa i w ogóle sensu. Uwielbiamy to wszyscy. Oczywiście nasze łóżko również ma 4 użytkowników, tych dodatkowych dwoje pojawia się nad ranem 😉


Chaff, co do radzenia sobie przy małej różnicy to chyba są tu bardziej doświadczone mamy 😉 np. mamy bliźniaków  😜
Między moimi jest 2 lata. Fajna różnica, bo wcześnie zaczęli się ze sobą bawić i z biegiem czasu jak na razie idzie im to tylko lepiej. Są nierozłączni i zdecydowanie więcej się wspólnie bawią niż leją. Chociaż sińce i wyrwane kłaki też są.
Nie wiem jak sobie radziłam. Zaciera mi się już  w pamięci. Więcej pamiętam miłych chwil niż ciężkich.
Oczywiście nie zawsze jest łatwo - bo np. każdy samotny wyjazd z dwójką czy np. wycieczka typu festiwal uliczny jest dość udręczająca fizycznie i psychicznie. Bywały momenty gdy mi ręce opadały: np. powrót busem podmiejskim z wyprawy kilkugodzinnej, młody w chuście na brzuchu a starsza... usnęła na siedzeniu obok, i za nic nie dobudzę i nie mam jak się wydostać o własnych siłach z tego autobusu. No ale to takie atrakcje na własne życzenie, bo ja z nimi dość sporo sama jeździłam, włóczyłam się. Zawsze wracałam 3x bardziej umordowana niż się spodziewałam  😁
Na początku ogromnie mi ułatwiała życie chusta. Potem przez długi czas wózek dla młodego gdzie starsza mogła jechać na stojąco. Potem starsza na tyle urosła, że stała się kumata i pomocna. Więc zawsze jest coś, co jest pocieszające 😉
Ech, jak tak się podsumuje, to wszystko zasuwa w takim tempie  😵
Chaff w Niemczech jest nastepujaco. 6 tyg przed i 6 tyg po terminie porodu jest zakaz jakiejkolwiek pracy. W tym czasie otrzymuje pelna pensje. Po tym okresie czasu moge wziasc rok lub dwa rodzicielskiego. Dodatkowo jesli pracowalam zatrudniona, przysluguje mi przez pierwszy rok 80% pensji. Jesli chce to rozlozyc na dwa lata, to wtedy 40% (suma jest ta sama, tylko trzeba podzielic na miesiace, w ktorych chcemy otrzymywac pieniadze). Te pieniadze placi kasa zdrowia.
W tym okresie czasu moge dodatkowo pracowac 30 h tygodniowo, jesli chce/musze dorobic do tej przyslugujacej mi sumy. Dodatkowo bedac samotna mama mam prawo do darmowej opieki nad dzieckiem (np. na pol dnia) u tzw Tagesmutter. To kobieta, ktora zazwyczaj ma swoje dziecko/dzieci i dodatkowo przyjmuje w swoim domu obce dzieci i opiekuje sie nimi. Jakby prywatny minizlobek, co mi o wiele bardziej odpowiada, anizeli panstwowy. Pary malzenskie musza ta pania oplacac w wysokosci chyba 7,50 € dziennie.
BASZNIA   mleczna i deserowa
05 września 2012 06:11
Hmm, moje starsze dziecko które wisiało na mnie non stop jest bardziej lelaste i trudniejsze w adaptacji np w przedszkolu. A mlodsze ktore tylko jadlo i spalo i bylo dzieckiem dla poczatkujacych-otwieralam stajnie i opiekowalam sie starszym z mala Julka-jest przebojowa do bolu, a w karierze przedszkolnej nawet sie nie skrzywila.

A nie spaly ze mna-poza nalesnikiem- bo nie lubie, od roczku mniej wiecej spia u siebie w pokoju, i jak wiadomo jestem matka z wermachtu.
Przeceniacie noszenie i inne bajery. W Afryce nie byloby przestepcow. Chcecie noscie. Jak kto nie chce niech nie nosi. Jak kto uwaza, ze ten co nie nosi sie zneca-sa od tego sluzby 😉. Wkurza mnie mania-teraz trzeba nosic i karmic piersia. I kochac to. W swiecie zwierzat-o ile odwolujemy sie do wywalania z gniazda i takie tam-szczeniaki czekaja na mame w tym gniezdzie same, bo najczesciej ona zalatwia zarcie.

Wiem, upraszczam, ale musze leciec do przedszkola 🙂.

dempsey chodzimy na takie zajęcia 2 razy w tyg od maja chyba 😉
A ja wam powiem tak, ściskam, tulę Małgosię jeżeli tego potrzebuje. W zeszłym roku pójście do przedszkola było dla niej koszmarem. Płakała codziennie. Dużo też chorowała więc nie nachodziła się do przedszkola, ale jeszcze w czerwcu potrafiła płakać. Dwa miesiące przerwy, jest wrzesień, moje dziecko rwie się do przedszkola samo, jak szalone. Widać sama musiała psychicznie do tego dorosnąć.
Uważam, że dzieci trzeba tulić i niańczyć, nakrzyczeć również, jeżeli jest potrzeba, ale miłości nie wolno im ograniczać. Później wyrosną na takich zimnych ludzi co to uczuć nie umieją okazywać. Będą mieli zachwiane poczucie własnej wartości itd.
Ale każdy ma swoją metodę, swoje racje i możliwość decydowania.
I Julka skończyła chodzić do przedszkola na jakiś czas 🙁
Jest chora 🙁( W nocy płakała, dziś cały nos zatkany, gardło ją boli, bo pokazuje mi i co chwile popłakuje. 🙁

A widziałam wczoraj jedną matkę, która prowadziła mocno kaszlące dziecko i akurat do Julki grupy :/ Kaszel miał taki wykrztuśny i kwalifikował się do lekarza, a nie do przedszkola  😤
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
05 września 2012 08:33
Cierp1enie, przykro mi z powodu Julki...ale niestety - norma... ludzie sa niepowazni,zaprowadzają chore albo nie do końca wyleczone dzieci - z róznych powodów  🤔wirek:
Powód jest jeden zazwyczaj - nie ma kto z dzieckiem w domu zostać. Tylko jakoś nie pomyślą, że im dłużej nieleczone i wyprowadzane do przedszkola, tym dłużej potem w domu siedzi na antybiotyku. Wkurza mnie to strasznie!
A Julce tak się podoba w przedszkolu, tak się cieszyła 🙁(
Pół jej grupy ryczy, wyrywane siłą od rodziców, a Julka w podskokach, nawet buziaka nie da na pożegnanie tylko leci do dzieci i zabawek, a tu teraz w domu będzie siedzieć.
No właśnie, współczuje tych przedszkolnych zmagań z chorobami. Pracując jeszcze widziałam wiele dzieci dwa tygodnie zdrowych i dwa kolejne chorych i tak na zmianę...Wielu rodziców się poddawało i zabierało dzieci z przedszkola czy żłobka.

Anka dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, w dobrze zarządzaniem kraju wszystko jest możliwe.

Dempsey pocieszyłaś mnie trochę, ja też nie lubię siedzieć w domu i mały wszędzie ze mną jeździ i jeździł jak był malutki..pewnie jak urodzi się Pola to też dołączy 🙂  nie wiem tylko jak ogarnąć np:karmienie i przewijanie noworodka i jednoczesne pilnowanie Tadzia żeby np: nie myl zębów psu swoją szczotką ? Chyba niezły "sajgon" mnie czeka!
Eurydyka   tu stać się może coś nowego
05 września 2012 09:10
Basznia - dzięki za ten post,bo już mi przyszło do głowy,że coś ze mną jest nie tak i Ola będzie dzieckiem skrzywdzonym 🙄
Jaś,chociaż niechustowany,od pierwszej nocy śpiący we własnym łóżeczku i wykarmiony butelką (to akurat była konieczność), jest bardzo otwartym,czułym,wesołym,a przy tym zrównoważonym (nigdy nie  miał klasycznego napady histerii) małym człowiekiem  😀.
Chaff - w takich momentach odpala się starszemu Mini Mini  😎
BASZNIA   mleczna i deserowa
05 września 2012 09:49
Cierp1enie, strasznie mi przykro, ze Jula juz chora.
Eurydyka, spoko, zawsze mozesz na mnie liczyc 😉.
Ja też niechustowana byłam i karmione butelką i spałam w łóżeczku własnym...bardzo spoko dziecko było ze mnie. To tak naprawdę indywidualny wybór każdego z nas ale nie wydaje mi się, że wpływa na kluczowe cechy charakteru, każdy z nas jest inny, ma inny charakter. Mój maluch już teraz jak mu na coś nie powalam np.na odrywanie metek w sklepie od garniturów 😡 to dostaje ataku płaczu, tupie , klęczy...i co? Myślę, że wyrośnie na równie fajnego i wartościowego człowieka jak inne dzieci, które nie wykazują takich zachowań.

Magdalena tyle, że on nie chce oglądać tego niestety 🤔 a może dobrze...lubi za to piosenki dla dzieci na szczęście zawsze mogę się tym ratować🙂

Eurydyka na kiedy masz dokładnie termin?, jak się czujesz, my jakoś tak blisko mamy🙂

Ciekawe, że autorka zamieszania nie ma teraz nic do powiedzenia.
No ale my jesteśmy tylko nadmuchane i zmanipulowane. (nie śmiem o sobie napisać laska, jak w pierwowzorze, bo znowu mi ktoś z psychoanalizą przez internet wyskoczy).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się