Zaniedbane ogiery SK ANALOP

ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
07 września 2012 23:06
jeżeli ktoś z forumowiczów miał kiedykolwiek  kryjacego ogiera z licencją , to wie o czym pisze 🙂

No mieliśmy ogiera kryjącego, przez 6 lat nie widział go nikt ze Związku.
[quote author=ms_konik link=topic=88817.msg1516810#msg1516810 date=1347055616]
jeżeli ktoś z forumowiczów miał kiedykolwiek  kryjacego ogiera z licencją , to wie o czym pisze 🙂

No mieliśmy ogiera kryjącego, przez 6 lat nie widział go nikt ze Związku.

[/quote]

Ja mam ogiera i co roku jest przegląd ogiera i czy chce , czy nie chce ,muszę pokazać konia . ( koń jest moją własnością )
Ja mam dwa od trzech lat i z tymi przeglądami to różnie jest  😁 Najczęściej się człowiek nie potrzebnie napucuje koni od rana, a nie zawsze dojadą czy "rzucą okiem"
coś czuję, że w takim razie źrebaki po Czuwaju pójdą w cenę... tak jak bylo z "Luronami"... smutne, ale prawdziwe ;/
gajowa
Guzik prawda, zresztą to nie miejsce na takie dyskusje. Pamiętam Czuwaja z czasów bogusławickich. Imponował świetną kondycją mimo upływu lat i RAO. Ciężko skomentować to co zrobiła z niego Analop. Co kieruje takimi ludźmi. Koszmar 🙁
jestem ciekawa czemu guzik prawda - bez żadnej złośliwości. Po prostu jak obserwowałam rynek po padnięciu Lurona to zauważyłam pewną prawidłowość... a skoro los Czuwaja jest teoretycznie "nieznany", ale podświadomie czuję, że jednak niestety "znany" to...?
dla mnie "Czuwaj" zawsze będzie się kojarzył z boksami przy hali i treningami młodej p.Warchoł na nim. a przecież to było tak niedawno, 7 lat temu? 6? to wszystko takie smutne jest, może mniej by mi oczy łzami napływały jakby był poprostu "top koniem z listy startowej" a nie stworzeniem, które się głaskało, widywalo codziennie 🙁
arabiansaneta   Konie mamy zapisane w gwiazdach
08 września 2012 07:11
Zainteresowałam znajomego og. Dolares oo, ale nie wiem, jakie sa dalsze jego losy. Dałam mu namiary do Karli.
Isabelle
Mniej niż 6 i 7 lat temu.
gajowa
Nic nie ujmując Czuwajowi. Nie ta klasa. Mimo, że jest Gondolier, Randon. U nas wcale tak to nie działa. Luron był bardzo popularny, no i odszedł niejako w kwiecie wieku, będąc w doskonałej formie sportowej, a Czuwaj karierę zakończył już jakiś czas temu.
W sumie i racja, sama jestem ciekawa jak się "zachowa rynek"... chociaż wolałabym nie mieć tego typu rozmyśleń.. ;/
Tzn. trochę źle napisałam. Luronem na początku mało osób kryło, w zasadzie on krył tylko w Prudniku. Gdyby nie wypadek podejrzewam, że wiele osób zdecydowałoby się na krycie. Z Czuwajem jest inaczej, gdyby chetnych na krycie było wielu, pewnie nie zostałby sprzedany ze stada. Prawa rynku w tym przypadku okazały się dla niego bezlitosne.
W każdym razie ciężko porównywać obydwie sytuacje. Rynek jest bardzo trudny, konie z krajowymi rodowodami są raczej neispecjalnie popularne. Tak czy siak to nie miejsce na takie dyskusje. Mnie stan Czuwaja przeraził, bo widywałam go kwitnącego.
czytając ten artykuł wpadło mi w oko zdanie, jakoby Grey hasał sobie po bieszczadzkich połoninach, co jest kompletną bzdurą, bowiem teren jego bytności nie wyszedł poza gminę Jarosław i Pruchnik, a nijak nie można jej zaliczyć do połonin oddalonych dobre kilkadziesiąt km od nas.
będąc już pod pieczą pana Osiczki stacjonował u nas w stadninie(SK Babiś Hawłowice) dłuższy okres(około 2 lat), ogier w tym czasie stracił prawie wszystkie siwe włosy na głowie i nikt nie dał by mu ówczesnego wieku.
obecnie w naszej stadninie też mamy emerytów, kilka klaczy z 20 na karku i mają się dobrze, a więc naprawdę można
mam cień nadziei, że Czuwaj może jeszcze żyć, i może jest w jakiś sposób leczony/odkarmiany/doprowadzany do formy. poza oczywistym zdenerwowaniem, można wywnioskować, że będzie może "dostepny" w sezonie stanówkowym, może dlatego teraz jest ukrywany, by doprowadzić go do formy i wrócić na wiosnę z ofertą, dlatego tak uparcie jest podkreślany brak możliwosci stanowienia teraz?tak po cichu liczę, że może jest szansa, że faktycznie od stycznia będzie w dobrym stanie🙁

http://w195.wrzuta.pl/audio/a10ceEF7Sul/1

http://w195.wrzuta.pl/audio/5DFW4LAzgPD/2

przepraszam, za męża, ale się bałam, że ja nie będę tak spokojna 🙁
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
08 września 2012 11:07
Wyjaśnijcie mi jedną kwestię. Czuwaj nie został w końcu odebrany Analop?
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
08 września 2012 11:48
mam cień nadziei, że Czuwaj może jeszcze żyć, i może jest w jakiś sposób leczony/odkarmiany/doprowadzany do formy. poza oczywistym zdenerwowaniem, można wywnioskować, że będzie może "dostepny" w sezonie stanówkowym, może dlatego teraz jest ukrywany, by doprowadzić go do formy i wrócić na wiosnę z ofertą, dlatego tak uparcie jest podkreślany brak możliwosci stanowienia teraz?tak po cichu liczę, że może jest szansa, że faktycznie od stycznia będzie w dobrym stanie🙁

http://w195.wrzuta.pl/audio/a10ceEF7Sul/1

http://w195.wrzuta.pl/audio/5DFW4LAzgPD/2

przepraszam, za męża, ale się bałam, że ja nie będę tak spokojna 🙁


Jak dla mnie jest już przesada i chęć znalezienia jeszcze czegoś co by wątek nie był "pusty"
Gdyby ktoś nagrał bez mojej zgody jakąkolwiek rozmowę oraz upublicznił na pewno bym
tak tego nie zostawiła.
Wyjaśnijcie mi jedną kwestię. Czuwaj nie został w końcu odebrany Analop?

Nie, właścicielka gdzieś go wywiozła. Jego los jest nieznany 🙁
Facella   Dawna re-volto wróć!
08 września 2012 12:36
przecież Karla pisała, że szuka transportu dla Czuwaja, że tylko dla niego się zaangażowała w tę sprawę itd., itp. a teraz co?  😲
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
08 września 2012 12:52
Gdyby ktoś nagrał bez mojej zgody jakąkolwiek rozmowę oraz upublicznił na pewno bym
tak tego nie zostawiła.


Gdybyś miała w pełni czyste sumienie też nie?
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
08 września 2012 12:55
Facella, no właśnie, o tym samym pomyślałam.
Była akcja zabieramy Czuwaja. Później sygnały, że koń jest aktualnie pod dobrą opieka itd., a tu teraz takie chocki-klocki, że właścicielka będzie musiała ujawnić gdzie jest koń i czy w ogóle jeszcze żyje. I nawet służby, które tam były tego nie wiedzą. No to coś tu jest bardzo nie halo  🤔
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
08 września 2012 12:58
[quote author=derby link=topic=88817.msg1516998#msg1516998 date=1347101320]
Gdyby ktoś nagrał bez mojej zgody jakąkolwiek rozmowę oraz upublicznił na pewno bym
tak tego nie zostawiła.


Gdybyś miała w pełni czyste sumienie też nie?
[/quote]


Też nie- chyba, że ktoś zapytałby o zgodę. Jakoś nie bawi mnie puszczanie w świat plotek jakąkolwiek rozmowę telefoniczną/osobistą.
Ot może dziwna jestem- trudno. Obcy ludzie mogą nagrywać swoich bliskich- nie mnie;p 
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
08 września 2012 13:01
Nie bardzo to rozumiem, bo gdybym miała (zostańmy przy temacie ogierów) ogiera do krycia i pojawiłyby się jakieś niesłuszne pomówienia pod moim adresem, podkreślam NIESŁUSZNE, to w nosie bym miała, czy ktoś nagrał rozmowę ze mną czy też nie. Tym bardziej, że z rozmowy w zasadzie nic nie wynika, więc czym się tutaj przejmować.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
08 września 2012 13:04
Kurczak wynika czy nie- nie ważne, wyrażam swoje zdanie tylko. Chyba mam prawo?😉  Piszę ogólnie o trzepaniu dywanu- a nóż coś wyleci.
30 stron, milion informacji o koniach zabranych, zagłodzonych i umierających. Ciekawe zdjęcia, co chwilę jakieś nowości, ale zero konkretów. Straż dla Zwierzat prowadzi interwencję i nagle się wycofuje. Nikt nie ma odwagi zweryfikować rzeczywistości i każdy pisze tutaj jak żal koni, które cierpią, ale nikt palcem nie kiwnie by im pomóc.  Konie umierają z głodu i zaniedbania, ale nikt ich nie odbiera właścicielom. Żałosne i delikatnie mówiąc – mocno śmierdzi.
Postanowiłam się wyłamać. Właściwie to bardzo długo zastanawiałam się czy napisać tu cos, bo skoro właściciele nic nie mówią, a wolą to załatwiać inaczej, to chyba i ja nie mam powodów, ale nerwy mi puściły…
Dawno mnie na forum nie było i nie zamierzam wracać, ale nawet do mnie dotarła ta historia. Fbl analop znałam, ale nie śledziłam za często – choć fakt, piękno i wolność ich koni wzbudzał podziw. Wydawało się, że żyją jak w raju, a tu nagle takie informacje. Nie ukrywam, że nieco to mną wstrząsnęło. Ale do rzeczy… Choć jak się dokładnie przyjrzeć temu wątkowi – pewnie zaraz moja wypowiedź zostanie stłamszona. Nie ważne. Postanowiłam napisać co wiem 🙂
Nastawiona mocno wypowiedziami z forum i chcąca pomóc tym biednym zwierzętom nie wiedziałam co robić. Nie miałam pomysłu. Mój mąż rzucił tekstem – pojedźmy tam. Nie wyrzucą nas, udamy, że chcemy kupić jakiegoś konia. A potem, wiedząc jak wygląda rzeczywistość – będziemy mogli podjąć walkę, dać sprawę do sadu – cokolwiek. Znamy przecież dobrych lekarzy, prawników. W stajni, gdzie stoimy chętnie by nam pomogli. Tak też zrobiliśmy.
Oczywiście nie dzwoniłam wcześniej, nie uprzedzałam  nikogo o moich planach. Adres ściągnęliśmy z neta i w drogę, mając nadzieję, że kogoś zastaniemy i zostaniemy wpuszczeni, choć z drugiej strony spodziewaliśmy się, ze możemy pojechać na marne, gdyż zostaniemy wyrzuceni z widłami w ręku. Ale cóż – życie tych koni warte było ryzyka, którego nikt inny nie odważył się podjąć!
Kiedy zajechaliśmy na wskazany przez nawigację adres nieco się przeraziliśmy… Właściwie to nie, zastaliśmy widok jakiego się spodziewaliśmy, choć baliśmy się zobaczyć. Wzdłuż drogi były niegdyś padoki, ale obecnie ich ogrodzenia całkowicie połamane. Na jednym z padoków wody po kolana, na drugim podobnie choć nieco mniej. Na podwórku błoto. Brud i syf jak ktoś napisał – obiektywnie rzecz biorąc, staaare gospodarstwo i tyle. Przed stajnią rozebrany balot czegoś, co wyglądało na siano, ale jego jakość pozostawiała wiele do życzenia. Na korytarzu full trawy. Konie w boksach miały czysto. Naścielone właśnie tym sianem, do jedzenia miały świeżą trawę. Nie było nic co można nazwać bałaganem, ale też nie było kafelek. Ogólnie wrażenie neutralne, nic złego, ale też nic ekstra. Stare gospodarstwo przystosowane na konie. Nie liczyłam, ale ok 25-30 porządnych boksów (a nie jak ktoś pisał 4, hahaha), w większości jakieś prawdopodobnie firmowe fasady z suwanymi drzwiami, choć też kilka dużych boksów angielskich. Do tego dwie biegalnie, każda mogąca według przepisów pomieścić dorosłych 160 koni lub jeszcze więcej źrebiat!
Kiedy zobaczyliśmy gospodarzy, zaśmialiśmy się – tak, faktycznie byli w klapkach, choć do dziś nie rozumiem co to za problem dla niektórych, ale jak wyciągać wszystkie brudy, to wszystkie, no nie? Poza klapkami, czysto i schludnie ubrani – tzn. nie garnitur rzecz jasna, a bryczesy czy Adam dżinsy, ale w sumie to nie ma nic do rzeczy. Nawet gdyby byli w ciuchach typowo „wieśniackich od gnoju”, gumowcach i z widłami w ręku to przecież nie było by w tym nic niestosownego. Normalne, że na stajni się pracuje, więc nie rozumiem wyciągania tego w czym chodzą i jak się ubierają xD Wydali się sympatyczni. Pytaliśmy o konie na sprzedaż… Właściwie sami nie wiedzieliśmy o co pytać by dużo zobaczyć, ale nie wzbudzać podejrzeń. Z tyłu za stajnią stało z 6-7 koni. Wszystkie wyglądały bardzo ładnie, były zadbane, w dobrej kondycji, ładne kopytka, grzywy, błyszcząca sierść. Naprawdę choć chcieliśmy to nie było się do czego przypiąć… Mocno to nas zdziwiło, bo spodziewaliśmy się, że wszystkie konie są zaniedbane. To były konie chodzące i przeznaczone na sprzedaż. Właścicielka opowiedziała nam kilka zdań o każdym z nich. Szokujące było jak dobrze zna te konie mając tak duże stado. Każdego konia wiek, rodowód, charakter, stopień wyszkolenia – przynajmniej tak to brzmiało. Na łące, kawałek dalej stały trzy  inne konie. Wiecznie biegały, bawiły się i szalały. Ale nam ich nie pokazano więc nie nalegaliśmy. Zapytaliśmy czy coś jeszcze jest na sprzedaż, coś młodszego, może źrebak… Zaprowadzono nas na łąkę i tam przeżyliśmy kolejny dzisiejszego dnia szok (choć nie ostatni jak się później okazało). Konie stały na dość mokrym pastwisku, niektóre w wodzie po kolana, ale inne na górce. Wszystkie wydawały się w dobrej kondycji, nie było koni wychudzonych czy zaniedbanych, choć nie były też jakoś otyłe. Chociaż nie, właściwie konie były różne – jedne mocno zapasione, inne dobrze wyglądające. Koni wychudzonych nie było, choć na niektórych delikatnie było widać rysy żeber, ale to przecież prawidłowa kondycja pastwiskowa, konia nie chodzącego w sporcie.  Ich kopyta wyglądały dobrze (lepiej i gorzej, ale ogólnie dobrze), były na pewno regularnie werkowane, nie były przerośnięte ani poobłamywane, grzywy przycięte, zero dredów czy tym podobnych oznak zaniedbania. Całe stado do nas natychmiast podeszło, wszystkie dały się dotknąć i pogłaskać. Wydawały się ufne i kochające ludzi. Roczniaki czy dwulatki żyły w całkowitej swobodzie – nikt od nich nic nie wymagał. Jednak każdy z nich chwycony za nogę – podawał ja bez sprzeciwu, mimo iż nawet nie miał na sobie kantara i mógł w każdej chwili odejść. Właściciele opowiadali o każdym koniu, który nas zainteresował. Wydawało się, że wiedza o nim wszystko – tak jak by mieli 4-5 koni, a nie jak obserwujemy w dużych stadninach. Wyraźnie zaznaczała się więź koni z ich właścicielem i nie była to fikcja. Można udawać, że kocha się konie, ale nie można namówić konia by udawał, że kocha nas. A te konie bezgranicznie ufały… Jak jechaliśmy z mega negatywnym nastawieniem, tak po godzinie rozmowy nie wiedzieliśmy co się dzieje, a po dwóch…  zmieniliśmy punkt patrzenia… Nie właściciele, a konie nas do tego przekonały. Mało tego, kilka z nich tak niesamowicie nas zauroczyło, że wróciliśmy do rozmowy (między sobą) czy aby faktycznie nie kupić jakiegoś młodziaka do skoków. Obecnie jeżdżę ujeżdżenie, ale zawsze skoki mi się marzyły… Warunki w pensjonacie mamy dość dobre (także finansowe), wiec stać nas na kolejnego konia, o którym już z rok myślimy, ale pozostawało to w sferze „myślimy”. Ale nie o tym.
Gdy wracaliśmy na stajnię rozejrzałam się po okolicy... Niegdyś najlepsze Nadnoteckie pastwiska, a w tym roku – bagna. Teren bardzo niski, wszędzie woda, zboża nie pokoszone, łąki jak jeziora w promieniu kilkunastu km. Właściwie wszystko tam pływa. Przestało mnie zastanawiać błoto na podwórku, bo przecież ono jest tutaj wszędzie i nie jest to niczyją winą – taki rok, na pogodę nie wpłyniemy! Mało tego, nawet połamane ogrodzenie zaczęło mnie jeszcze raz zastanawiać gdy zdałam sobie sprawę, że co któreś gospodarstwo ma zerwany dach na stodole, a znaczna część z wielkich, wysokich topoli runęła na ziemię wraz z korzeniami. Burze szalejące w tej okolicy spowodowały naprawdę potężne zniszczenia… wszędzie… a kawałek połamanego płotu jest niczym w porównaniu z tym co dzieje się po okolicy.
Jako iż już nieco „przełamaliśmy lody” zapytałam jeszcze o te trzy  koniki co tak ciągle szaleją po łące. Dwa z nich to były młode dorastające ogiery, a trzeci arab – DOLARES. I tutaj w zupełności przekonałam się co o tym wszystkim myśleć! Dolares był wesoły, ganiał z młodziakami, dębowały, bawiły się. Piękny arab szalejący po łące w tą i spowrotem. Ogon na plecach, delikatnie zarysowane linie żeber, ale żeby zagłodzony??? Szczerze mówiąc ten młody ogierek był od niego wiele chudszy, ale podobno spędził sporo czasu w klinice i dopiero dochodzi do zdrowia. I fakt, widać po nim, że nie wszystko jeszcze ok,  ale ponoć ma chodzić. Nawet pokusiłam się o telefon do kliniki by dla czystości własnego sumienia sprawdzić – i to prawda, koń jest leczony.
Ale wracając do tematu - Dolares przekonał mnie kto tu ściemnia i robi jakiś śmieszny (zależy dla kogo!) żart. I faktycznie tłumaczenie, że siano kiepskie jest bez sensu – bo po co tłumaczyć jak koń w dobrej kondycji? Ok, wcale nie wyglądał jakoś super, ale po tym jak gania na padoku wierzę, że nie jest to koń, któremu dasz wiaderko owsa i spokój, chyba, że zamkniesz na 24h. Faktycznie ten koń jest szczęśliwy, wesoły i niczego mu nie brakuje, a już na pewno nie jedzenia. Poza tym, gdyby ktoś z Was przejechał się teraz po dowolnym stadzie ogierów – gwarantuje, że 95% ogierów wracających z punktów kopulacyjnych jest w gorszej kondycji niż ten arabek. Koń wygląda zupełnie dobrze i  niejeden zazdrościłby mu kondycji. Śmiech na sali. A właściciel jeszcze dodał – może nie wygląda idealnie, ale to arab, zwierzak kochający biegać. Pewnie, że można go zamknąć w boksie  na 24h czy nawet dać na łańcuch i będzie ważył 2 razy tyle przy obecnym karmienu, ale czy będzie szczęśliwszy? Powiem szczerze, że po tym jak zobaczyłam Dolaresa na własne oczy to zaczęłam się zastanawiać o co ta nagonka i skąd te zdjęcia. Wydaje się, że po prostu ktoś jest na tyle zawistny, że celowo robi nagankę. Bo ewidentnie to albo nie ten koń, foty dobrze przerobione lub utalentowany fotograf. A, że na pewno widziałam Dolaresa, a nie innego araba – ma pewien znak szczególny… bliznę…
Weszliśmy na kawę. Dłuższy czas rozmawialiśmy na różne końskie tematy. Właściwie o wszystkim i o niczym. W końcu zapytaliśmy dyskretnie o Czuwaja, bo przecież też jeszcze kilka miesięcy temu był wystawiony na sprzedaż. Okazuje się, że wystawili go na sprzedaż gdy wyszły jego choroby, cena za konia wynosiła 1zł (to pamiętam z ogłoszeń, jak pewnie większość z Was!), bo liczyli, że znajdzie się ktoś kto zechce go wziąć do siebie i dać mu odpowiednie warunki – czyli brak rotacji koni w stajni, stałe towarzystwo wałacha i „prywatne” pastwisko, którego wówczas nie mieli. Przynajmniej z grubsza tak zrozumiałam.  Telefonów podobno było sporo, ale gdy zaczynali mówić o leczeniu konia i jego problemach – nikt się nie zdecydował. Przykre. Obecnie stan Czuwaja jest dużo gorszy, ale właściciele nie chcą go uśpić jak niektórzy radzą, a będą leczyć póki leczenie ma sens, a stan zdrowia pozwala koniowi godnie żyć. O jego uśpieniu zadecyduje lekarz, ale na razie się na to nie zanosi. Koń mimo iż ma dobry apetyt wciąż chudnie, jest stale na lekach, ale niestety – wiek i choroba robią swoje. Spędza całe dnie na łące, biega, jest wesoły. Zapytałam wówczas ile ma lat, bo przecież chyba nie jest stary? Odpowiedź była prosta i logiczna – „bycie starym to pojęcie względne. Mój dziadek przeżył pierwszą i drugą wojnę światową, zmarł mając ponad 90 lat. Mój sąsiad miał ok 50 gdy umarł na raka. Czy to znaczy, że sąsiadka źle o niego dbała? Tak samo jest z końmi – jeden mając 30 lat chodzi w siodle, inny w wieku 12 idzie na emeryturę.”
Nie zamierzam tu opisywać co i jak, bo w sumie nie taki był mój zamiar. Jadąc do tej stajni zastanawiałam się jak można być takim barbarzyńcom i jak „udupić” tych ludzi. Żal mi było nie tylko Czuwaja czy Dolaresa, ale i wszystkich innych koni. Po wizycie i dłuższej rozmowie żal mi było ich, że stado „dzieciaków” robi zadymę niewiadomo o co. Po kawie, wyszliśmy na dwór i właściciele poprosili nas byśmy jeszcze w jedno miejsce z nimi poszli… Na kawałku łąki, kawałeczek od domu stał koń. Łąka wygrodzona jednym sznurkiem, granica bardzo mocno przedeptana (ścieżka), ale na środku sporo trawy.  Właścicielka zagwizdała i zawołała – „Czubuś, choć na obiad”. A koń podniósł głowę, popatrzył i ruszył kłusem by następnie zagalopować i sobie bryknąć.  Taaa, wywieźli gdzieś w środku nocy i konia nie ma – hahaha! A kto tam był i to stwierdził??? Koń chudy, nawet bardzo, ale pełen życia i radości. Po tym co widziałam, wierzę, że jest ciężko chory i wierzę, że właściciele robią dla niego wszystko co można! Czuwaj poszedł do stajni gdzie czekał pełen żłób jedzenia. Powąchał i zostawił. Niestety z apetytem u niego ciężko. Z resztą, wiem o jego chorobie także od weta, a gdy tydz później przyjechałam ponownie pokazano mi jego wyniki i kartę leczenia – szczena opada krótko mówiąc!
Wiecie, i kiedy czytam Wasze słowa rozpaczy, że Stado konia sprzedało to zastanawiam się kogo tutaj powinno być mi żal. Przecież tylko dlatego, że Czuwaj jest koniem prywatnym to jeszcze żyje! Pewnie, ze jest to sprawa ETYKI czy trzymać i „bezsensu” leczyć chudego konia, który nigdy nie przytyje i nie wyzdrowieje czy lepiej dać na kiełbasę, póki jest co. Właściciele uznali, że póki jest wesoły i pełen energii – nie zabiją go. Stado nigdy nie trzymałoby tak schorowanego wraka bo WSTYD, lepiej dać na mięso, póki miał wagę! Z resztą pokażcie mi państwowe emerytowane ogiery w Stadach! Ile ich jest? Tych nie kryjących już. Większość albo idą na punkt albo dostają bilet w jedną stronę. Sama kilka lat temu brałam udział w akcji ratowania takowych – nie pamiętam imion, ale wybrakowane zostały bodajże 23 ogiery, utytułowane, sprawdzone w sporcie, z dzielnym potomstwem. Ogiery w wieku 15 i więcej lat, większość zdrowa, ale np. chuda po powrocie z dzierżaw lub za mało kryły.  Stajnia, w której stoję chciała wykupić dwa z nich – Winchestera i Druha, bo mają po nich sporo dobrego potomstwa. Winchester był zdrowy, w bardzo dobrej kondycji, nadawał się do rekreacji. Druh miał chore nogi, wrócił z dzierżawy makabrycznie chudy, wyglądał gorzej niż Czuwaj, ale nie był chory, a po prostu zaniedbany. Stado uznało, że łatwiej go oddać na rzeź niż odkarmiać, bo to za duży koszt. I co? Nie udało się uratować żadnego z nich, mimo iż ich cena odkupu była śmieszna. Dlaczego? Bo stado postawiło warunek – wszystkie albo żaden! I około 20 ogierów pojechało do Włoch (Farancji?) za cenę ok 1zł/kg. Zasłużonych dla sportu i hodowli koni, które wiele osób chciało ratować. Niestety – SO co roku brakują ogiery i wysyłają na wycieczkę do Włoch. Czy naprawdę szkoda Wam Czuwaja, który po raz pierwszy od 15 lat pasie się na trawie, zażywa swobodnego ruchu i jest szczęśliwy? Chory ale wesoły! Lepiej było by mu we Włoszech?


Kończę, bo to bez sensu. Żeby każdy z Was, piszący te bzdury, wpłacił chociaż po 10zł, wiecie ile koni można by uratować? Ale nie, lepiej robić nagonkę na bogu ducha winnych ludzi, bo może uda się na tym kasę zrobić. A może jakiegoś darmowego konika dostać? Heh, ilu z Was się czai na takiego? Szkoda słów.
A akcja medialna tylko dlatego, że Czuwaj. Żałosne jest jak wiele osób czai się na tego konia by właśnie zrobić jakąś zbiureczkę i ful kasy zarobić, bo to przecież CZUWAJ i każdy pieniądze wpłaci, a rozliczać się później nie trzeba, jak robi to większość fundacji.

Dostanę bana? Za wypowiedź inną niż reszta? Czy teraz 10 stron będzie o mnie jaka ja zła? Hehe


PS. A dlaczego to piszę zamiast zachować dla siebie jak większość? Pochwalę się na zakończenie – od 3 lat nie skakałam na koniu, „bawię się” tylko w ujeżdżenie. Ale tydz po wizycie w Analopie wróciłam tam znów i wyjechałam z cudownym młodym skoczkiem i marzy mi się znów wrócić do tych czasów. Koń przeszedł stosowne badania, jest ideałem zdrowia, ma wspaniały charakter i temperament.  I gdybym jeszcze kiedyś miała kupić konia lub radzić komuś – poradziłabym właśnie szukać tam! Gdzie konie są wychowane w wolności, radości i miłości!

PS2. Jeszcze mnie rozbił tekst o sianie, że sami sobie robią złe.  Hihi, czy ktoś z Was ma pojęcie na czym polega produkcja siana? Myślę, że jego jakość nie zależy tyle od producenta co od meteorologów – bo powiedzą, że 7 dni ma być ciepło i słonecznie, a po 6 dniach spadnie deszcz! I co? Z najpiękniejszego i najlepszego siana zostaje nam „badziew” na ściółkę.  A niestety, nie zawsze da się zrobić nowe czy kupić, bo przecież deszcz spadł w całym rejonie i meteorolodzy „oszukali” wszystkich. Jak masz 5 hektarów nie ma to znaczenia, bo strata niewielka, ale na 50 już jest kłopot…

PS3. A dlaczego sprawa ucichła? Zarówno mój lekarz, jak i kilku innych odmówiło interwencji ponieważ nie widzą absolutnie żadnych zaniedbań, konie są zadbane i maja świetne warunki.

PS4. Wyciąganie filmów sprzed kilku lat wydaje się co najmniej śmieszne! Prawda jest taka, że w każdej stajni ma prawo być chory czy chudy koń i zaraz nie świadczy to o zaniedbaniu! Znamy wszyscy sytuację sprzed kilku lat gdzie bodajże w Janowie Podlaski padło 16 koni w ciągu tygodnia. Albo 23 konie w Willows Whistlin? Też zaniedbanie? Jak często koń ma prawo zachorować? Spotkaliście się kiedyś z kolką? kulawizną? raną? przeziębieniem? grzybicą? grypą? grudą? ciężkim porodem?  kulawką? biegunką? albo czymkolwiek innym? Raz na 5 lat? Raz na 10 lat? Nawet jak przyjmiemy raz na 10 lat koń może zachorować, to w stajni gdzie jest 60 koni – jest to 6 schorowanych czy wychudzonych koni rocznie!!! Zastanówcie się nad tym…
Inna sprawa, że co roku część koni jest kupowanych, najczęściej po kontuzjach itd.


POZDRAWIAM
Agnieszka Kuśnik, tel. 797 329 874
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 września 2012 13:18
przecież Karla pisała, że szuka transportu dla Czuwaja, że tylko dla niego się zaangażowała w tę sprawę itd., itp. a teraz co?  😲


Może napisz do Karli i zapytaj. Zaangażowała się i załatwiła dużo więcej niż transport, ale jakaś dobra dusza z tego forum doniosła do Analop kiedy przyjadą po konia i go wywiozła. Wystarczy wątki porządnie czytać 😉
[quote author=Facella link=topic=88817.msg1517033#msg1517033 date=1347104201]
przecież Karla pisała, że szuka transportu dla Czuwaja, że tylko dla niego się zaangażowała w tę sprawę itd., itp. a teraz co?  😲


Może napisz do Karli i zapytaj. Zaangażowała się i załatwiła dużo więcej niż transport, ale jakaś dobra dusza doniosła do Analop kiedy przyjadą po konia i go wywiozła. Wystarczy wątki porządnie czytać 😉
[/quote]


Śmieszne. Nawet gdyby przyjechała po konia MAJĄC PRAWO GO ODEBRAĆ, a go nie ma (choć jest  :lol🙂 to w 24h dostałaby nakaz prokuratora o wydanie konia (miejsca jego postoju) - oczywiście jak udowodni, ze coś zagraża jego życiu. 🙂
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
08 września 2012 13:27
xx....  dzięki, jedyna sensowna odpowiedź bo cokolwiek ja pisałam było, że bronię analop. Każdy wie swoje...cóż.....
xx, gdzie Ty widziałaś te 30 boksów? przy wjeździe zaraz za placem do jazd jest pierwsza po prawej stajnia, gdzie są 4 boksy(+siodlarnia), dalej jest pomieszczenie z toną gnoju, gdzie stały klacze z chorymi źrebakami, później mini padok i stajnia, w której stał voltek, okruszek, zilandra, dolares itp. było tam 5 boksów? Dalej były 2 wejścia, w jednym były 3 boksy w drugim konie nie stały.
dziwne to wszystko...  🤔
cicho śledzę ten wątek karmiąc ludzką ciekawość, i xx_0_xx chylę czoła, że jako jedyna(jeśli się mylę nie bijcie), potrafiłaś ruszyć 4 litery, i się zaangażować, poznac prawdę, zamiast siedzieć przed kompem, i ciągnąć te show, i dolewać oliwy do ognia...
[quote author=Facella link=topic=88817.msg1517033#msg1517033 date=1347104201]
przecież Karla pisała, że szuka transportu dla Czuwaja, że tylko dla niego się zaangażowała w tę sprawę itd., itp. a teraz co?  😲


Może napisz do Karli i zapytaj. Zaangażowała się i załatwiła dużo więcej niż transport, ale jakaś dobra dusza z tego forum doniosła do Analop kiedy przyjadą po konia i go wywiozła. Wystarczy wątki porządnie czytać 😉
[/quote]

No, nie wiem... Karla sama się pochwaliła na fb w grupie re-voltowej, że jedzie po Czuwaja i szuka dla niego transportu. Nikt nie musiał donosić, analop czytać umie. 

Może się mylę, z góry przepraszam i mogę się nawet pokajać, ale dla mnie wygląda to tak, jakby ktoś (?) rozpętał całą tę wojnę tylko po to, żeby  Karla mogła odzyskać Czuwaja...Te tajemnice, prośby o dyskrecję i nie pisanie o sprawie, ten brak jakichkolwiek wiadomości, itp. itd.
To wszystko jest naprawdę dziwne.  🤔wirek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się