Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

A moim zdaniem im dziecko starsze, tym łatwiej. Od kiedy Jagoda się usamodzielniła jest znacznie fajniej. Owszem, trzeba pilnować i kontrolować, ale zdecydowanie więcej mogę zrobić od kiedy Ona jest "na chodzie".
A ja myślę, że dużo pewnie też zależy od samego dziecka. Jedne pobawią się same, drugie tylko z mamą, trzecie tylko z ojcem, a czwarte za punkt honoru obierze sobie wejście na telewizor powieszony na ścianie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 września 2012 13:04
A ja myślę, że dużo pewnie też zależy od samego dziecka. Jedne pobawią się same, drugie tylko z mamą, trzecie tylko z ojcem, a czwarte za punkt honoru obierze sobie wejście na telewizor powieszony na ścianie.


Oj zdecydowanie... Marcela i Nicolę spokojnie można samych zostawić, pobawią się, bajkę obejrzą, ewentualnie Marcel będzie chciał się z kimś bawić a nie sam. A z już 5 letnią Julką trzeba nawet do łazienki chodzić 😵 Typowe żywe srebro, wszędzie wejdzie, wszystkiego dotknie, każdą rzecz posmakuje, a zwierzęta są najlepsze do prania, odkurzania, ubierania i testowania flamastrów...
A z już 5 letnią Julką trzeba nawet do łazienki chodzić 😵 Typowe żywe srebro, wszędzie wejdzie, wszystkiego dotknie, każdą rzecz posmakuje, a zwierzęta są najlepsze do prania, odkurzania, ubierania i testowania flamastrów...


No właśnie ktoś mi kiedyś mówił, że Julki to straszne łobuziary.  😁 i chyba to się sprawdza
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 września 2012 13:13
Cierp1enie oj zdecydowanie... córcia mojej lokatorki też Julka i zapowiada się na małego łobuza 😁
Ale jak absorbująca by tak Julka mojej siostry nie była, to i tak jest zdecydowanie najinteligentniejszą bestią z całego rodzeństwa 😉
A ja nazwałam swoją Agnieszka, bo miała być grzeczna, siedzieć w kącie z różowym kucykiem i nucić pod nosem "Przyjaźń to magia"!
A te wszystkie opowieści o wchodzeniu na telewizor to niestety z autopsji!
Bo jest diabłem wcielonym, a nie Agnieszką. Mogłam ją nazwać Damien.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 września 2012 13:36
Pokemon jeśli u mnie znaczenie imienia się sprawdzi, to będę mieć w domu małą terrorystkę 😁 Ale za to córa idealnie się z tatusiem dogada 😎
Mi chyba teraz też łatwiej niż z takim 8 miesięcznym Filipem na przykład (bo czas jak był noworodkiem był idealny). Teraz i zabawi się chwilkę sam i mozna go czyms zainteresować. I mogę usiąść na placu zabaw na minutkę 😉
Ja tam uważam, że im starsze, tym lepiej. Niemowlaczki są słodkie, ale strasznie absorbujące, nie powiedzą o co chodzi, jak chorują to większy kłopot niż przy większym. Wolę Magdę z teraz niż z czasu gdy była mniejsza, mimo, że żal, że tyle już za nami - jest.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 września 2012 13:52
Dlatego nie mogę się doczekać 😁
Ale tak serio to faktycznie większe dziecko jest może bardziej "pomysłowe" i wymagające dużej dozy cierpliwości i "oka Saurona", ale też trochę łatwiej z nim współpracować, jak udorka wspomniała. Bo i umie już mniej więcej powiedzieć co boli, czego chce, da się je zająć zabawkami/bajką/czymkolwiek jeśli nie na dłużej to choć na trochę. Można takie dziecię wplątać w sprzątanie czy gotowanie w zabawie i przy okazji zająć się domem i dzieckiem jednocześnie 😉 Pamiętam, jak z dzieciakami siostry bawiliśmy się w sprzątanie- dzieciaki dostały ściereczki do ręki, najstarszy Marcel podnosił rzeczy z szafek a dziewczyny ścierały kurze 😁 Śmiesznie było 😉
A no tak, nacynia ze zmywarki też mi "pomaga" wyciągać. Co owocuje coraz mniejszą ilością kubków na stanie.
dempsey   fiat voluntas Tua
11 września 2012 14:43
pokemon u mnie się sprawdza coś takiego: stawiam na podłodze pusty przedzielnik na sztućce wyjęty z szuflady, oraz pełną przegródkę umytych sztućców wyjętą ze zmywarki. dzieciarnia ma za zadanie porozdzielać widelce i łyżki do odpowiednich przegródek. lubią to (a ja nienawidzę). tylko najpierw im wyciągam noże ostre itp
talerzy dzięki temu nie ruszają
Pokemon - właśnie tak kiedyś myślałam, że od lat mam te same kubki i już nudno się robi, może to jest okazja do "odświeżenia" zastawy  🤣
Milanowi babcia pokazała dosłownie 2, czy 3 razy pozycję siedzącą i mały od wczoraj na bujaczku non stop robi brzuszki - unosi głowę i barki razem z rączkami do przodu. Co skutkuje ustawicznym ulewaniem, bo napina brzuszek - dosłownie z buzi leci mu powolny wodospad... i całe 2 tygodniowe staranie o zaleczenie refluxu poszło w las 🙁 Już znowu niechętnie je...  😤
A co z tym jego siadaniem? Jakoś mogę z nim ćwiczyć, czy zostawić bieg samemu sobie? Właśnie siedzi mi na kolanach opierając rączki o blat biurka i jest z tego nieziemsko zadowolony... (killkanascie sekund mu pozwoliłam 😉 )
A ja nazwałam swoją Agnieszka, bo miała być grzeczna, siedzieć w kącie z różowym kucykiem i nucić pod nosem "Przyjaźń to magia"!
A te wszystkie opowieści o wchodzeniu na telewizor to niestety z autopsji!
Bo jest diabłem wcielonym, a nie Agnieszką. Mogłam ją nazwać Damien.


😁 😁  uśmiałam się 🙂
Kenna- pewnie, że będzie zadowolony, bo z tej perspektywy świat jest ciekawszy niż gapiąc się ciągle w sufit. Ale nie przyspieszaj naturalnego biegu wydarzeń sadzajac go w tej pozycji. Jego mięśnie mogą jeszcze nie być gotowe
mięśnie i kręgosłup, ale z drugiej strony jak jest refluks, to mniej się go czuje w pozycji siedzącej, więc pod tym względem jest mu na pewno lepiej. Trudne pytanie.

edit, bo mi nie daje spokoju:
czy Wy też widujecie matki z dziećmi w wózkach - wyglądające na - nie wiem, bezdomne? Dziś widziałam dwa "zestawy", raz rodziców z wózkiem, a drugi raz matkę ze spacerówką, grzebali w śmietnikach. Być może wcześniej nie zwracałam uwagi, u Was też są takie osoby?

I chciałam Was prosić o komentarz, bo nie wiem, co myśleć: widziałam matkę szukającą puszek na złom, wyglądała jakby była niedorozwinięta umysłowo, i jakby była alkoholiczką (ale alkoholu nie było czuć). Dziecko nie było zaniedbane, zastraszone, wyglądało OK, tylko wszystko mega biednie i brudno. Pierwsze moje wrażenie było takie, że ta pani jest upośledzona, zawinęła komuś wózek z dzieckiem i poszła szukać tych puszek. Podeszłam, dziecko nie wyglądało na wystraszone, więc raczej nie zostało przed chwilą porwane spod sklepu.

Zapytałam tej pani, czy może pomóc, że mam ubranka po dzieciach, mogę jej coś kupić w sklepie (bo właśnie do niego szłam) i zostałam zbluzgana dość ostro, a naprawdę starałam się być delikatna.

Piszę, bo nie wiem, co myśleć. Z jednej strony taka pani nie wiem, czy może zajmować się dzieckiem w bezpieczny dla niego sposób. Z drugiej strony nic w tym dziecku nie było "nienormalnego". Jakbym ich jeszcze raz spotkała, to nie wiem - to jest w granicach normy, czy może trzeba to zgłosić...? Mam mętlik totalny.
kenna, chyba jednak ciut wcześnie na sadzanie, jemu na pewno jest fajnie, dużo widzi, pozycja nowa, ale kręgosłup może to źle znosić. Teoretycznie powinno się w ogóle sprawy pozostawić swojemu biegowi i nie sadzać dziecka, aż samo nie zacznie siadać (tylko w praktyce to oznaczałoby czekanie aż do raczkowania, bo naturalnie siada się z pozycji na czworakach- i jak tu karmić dziecko nie sadzając go? do ok. 8 miesiąca?)
Ja bym jeszcze z sadzaniem poczekała, kiedyś sadzało się dzieci tak ok 6mca, ja też (a raczej moja mama 😉) zaczynałam tak sadzać maluchy. Mati ma teraz prawie 9 mcy i całkowicie samodzielnie zaczął siadać jakiś tydzień temu.
Magdalena, ja raczej nie widuję tego typu mam, ale mieszkam na nowym stosunkowo osiedlu, myślę, że w centrum miasta, tam gdzie trochę więcej biedniejszych rodzin mieszka, nie jest to widok niezwykły. Ale  nie mam pojęcia, co robić w sytuacji, którą opisujesz 🙁
BASZNIA   mleczna i deserowa
11 września 2012 20:06
Im starsze tym lepsze poki co 🙂 Tez mi rozladowuja zmywarke, i nosza czyste naczynia do babci 🙂
Nie, no ja oczywiście wiem, że jeszcze dużo za wcześnie, że źle dla kręgosłupa etc., jestem tylko ciekawa, czy z takim maluchem można robić jakieś ćwiczenia zbliżające go do samodzielnego siedzenia inne, niż leżenie na brzuchu, bo z tym to ciężko 😉 Moja mama też sadzała mnie i mojego brata poobstawianych poduszkami w okolicy 6 miesiąca i żyjemy i kręgosłupy mamy proste. Nawet mówiła mi, że mojego brata w wieku 7 miesięcy stawiali podpierając mimo że sam się nie garnął do wstawania. I nogi ma proste 😀 A jeśli chodzi o karmienie, to te kilka łyżeczek marchewki mały dostał na leżaczku, ale na dłuższą metę bałabym się tak karmić papką (co innego mleko).

Wiecie, ja generalnie tęsknię do tego czasu, gdy Milan był maluśkim naleśniczkiem (teraz jest też naleśniczkiem, tyle że nieco większym) i tylko jadł i spał (chyba że płakał) - nic innego nie robił. Teraz jest już na tyle duży, że chce ciągłych wrażeń, ciągłej zabawy, jest ciekawy wszystkiego i bardzo szybko się nudzi, a jeszcze nie potrafi sam się przemieszczać, i stara się wyegzekwować przemieszczanie na mnie 😉 Można albo zabawiać dziecko, pokazywać mu nowe rzeczy, nowe zabawy, atrakcje i patrzeć, jak fajnie się rozwija, jaki jest ciekawski i wrażliwy, a potem mieć problem, żeby zostawić dziecko samemu sobie na dosłownie 30 sekund - bo jest bunt, bo nic się nie dzieje. Można też wyciszać dziecko cały dzień, chodzić na paluszkach, non stop bujać bujaczkiem i prowokować 5 drzemek w ciągu dnia - i tym sposobem mieć czas na zrobienie czegokolwiek w domu, doprowadzenie się do stanu cywilizowanego i popisanie na forum 🤣. Właście się zastanawiam, czy później będzie już tylko gorzej, czy cokolwiek lepiej - np. jak się nauczy raczkować albo siedzieć, to się go zostawi na podłodze z zabawkami i będzie się nimi sam bawił? Bo teraz absolutnie nudzi się po 2 sekundach - trzeba non stop wkładać mu zabawkę w rączkę, albo nią ruszać, albo z nim gadać, albo rozkładać nad nim gazetę i przekładać strony, albo jeździć mu w buzi gryzaczkiem (łapie, ale w buzi nie przytrzyma), albo się bawić w "a kuku", albo już chole.a wie co :emot4: z nim robić. Karuzelą zajmie się na jakieś 15 minut i to rano, jak ma dobry humor  😁
Kenna mój Tadzio też taki był a teraz ładnie się bawi nawet sam🙂 tyle, że niekoniecznie zabawkami..dzisiaj szczotka do kibelka była hitem, wczoraj mopował nieodciśniętym mopem parkiet i skarpetki przy okazji i bardzo lubi psie chrupki rozrzucać i głaskać kotka pod włos  🏇 nie wiem co lepsze 👀
Kenna, teraz będzie najtrudniejszy okres, tzn. dla mnie był. Apogeum było około 8. miesiąca, potem stopniowo słabło, uspokoiło się jak Julka miała niecałe 2 lata i już była w stanie nawiązać kontakt z innymi dziećmi np. na placu zabaw, mniej więcej od wtedy zaczęła też potrafić sama się sobą zajmować (na kilka - kilkanaście minut).
Chaff u nas szczotka od kibelka to jest hit 😂,ostatnio będąc na zakupach w ikei musieliśmy kupić jedną dla małej bo nie mogliśmy nic zobaczyć w sklepie.Jak dostała szczote to był spokój,tylko ludzie trochę dziwnie się patrzeli 😂
A ja dziś pierwszy dzień w pracy i mam doła. Po prostu zostawianie dziecka 7 miesięcy bez matki na cały dzień to zbrodnia i tyle.
... i jeszcze znajoma podesłała linka do bloga o szkodliwości szczepień i mam podwójnego doła bo ja zaszczepiłam "na wszystko"... ulegając biadoleniu mojej mamy...
i już mam dosć i nie wyrabiam bo mnie obie babcie non stop indoktrynują tymi rewelacjami z lat 80tych..
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
12 września 2012 12:43
witaj kotbury, 🙂
tez dziś czytałam ten artykuł,zresztą udostepniłam go na fb...

jak u Ciebie w pracy?
Eurydyka   tu stać się może coś nowego
12 września 2012 12:52
Pewnie,nie szczepmy! Rozsyłajmy złą nowinę oświecając ciemny naród ogłupiony przez lekarzy przekupionych przez koncerny farmaceutyczne!
I czekajmy z satysfakcją aż tzw."wyszczepialność" spadnie dostatecznie,żebyśmy mogli na ulicach oglądać dawno niewidziane dzieci z polio np...
Ja już sama nie wiem co o tym sądzić, szczepić, czy nie szczepić. Julkę szczepiłam.
Niedługo urodzi się drugie i mam dylemat.

Czytałam, że gruźlica powraca, bo ludzie przestali szczepić.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
12 września 2012 13:59
Ja szczepię, na wszystko. Tylko dokupuję szczepionki. A w szkodliwość nie wierzę- tzn. wierzę, że odczyny poszczepienne są, ale jest ich na tyle procentowo mało, że wolę zaszczepić, niż potem płakać, ze dziecko zachorowało.
ash   Sukces jest koloru blond....
12 września 2012 14:08
Wszyscy moi znajomi i rodzina (lekarska głównie) szczepią dzieci.
Nie ma chyba nadal udowodnionych wyników badań dotyczących szkodliwości szczepionek!? Czy są?
[quote author=Ktoś link=topic=74.msg1521074#msg1521074 date=1347450184]


jak u Ciebie w pracy?
[/quote]

Tragicznie.... nie ma to jak wrócić po takim czasie i się dowiedzieć, że firma plajtuje... ale jakoś tak nikt cię nie poinformował bo cię nie chcieli niepokoić. To się nazywa "ucziwość pracodawcy".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się