Walizka, torba czy plecak - czyli jak i w co zapakować się przed podróżą

Jak sobie radzicie z pakowaniem się przed wyruszeniem na wojaże? W ostatniej chwili czy tydzień wcześniej wykreślając każdą włożoną rzecz z listy? 😁
I jak dla mnie rzecz najważniejsza - w co? Jakich firm używacie walizek, toreb czy plecaków? Jakie się najlepiej sprawdziły, a które z nich to buble?

Znalezione w sieci:
Jak się pakować na wyjazd?
Pakowanie walizek dla niektórych to prawdziwa przyjemność, a dla innych wielka udręka. Pojawia się bowiem pytanie: jak do małej torby zapakować wszystkie niezbędne rzeczy i jeszcze ich przy tym nie zniszczyć?
Oto kilka rad jak należy to zrobić.

Po pierwsze do pakowania trzeba podejść z rozwagą, najlepiej sporządzić listę najpotrzebniejszych rzeczy. Na pewno trzeba zapomnieć o metodzie na wrzutę, czyli upychaniu wszystkich ubrań. Trzeba ustalić schemat według którego pakujemy rzeczy. Na sam spód kładziemy cięższe i grubsze ubrania, np. ręczniki, spodnie i kurtki. Następnie idą bluzki, koszule, żakiety. Do schowania pozostała nam bielizna, powinniśmy ją równomiernie rozłożyć po wolnych przestrzeniach w całej walizce, jeśli nie ma już miejsca na swobodne włożenie. Przedmioty z zaostrzonymi kątami lepiej wkładać w środek bagażu, inaczej w czasie podróży mogą przeciąć torbę.

Bardzo podobne zasady obowiązują w czasie pakowania plecaków turystycznych. Tutaj ciężkie rzeczy także układamy niżej, tak aby główny ciężar opierał się na biodrach. Pakowanie ciężkich przedmiotów na wierzch powoduje jego odchylenie od pleców, a to utrudnia chodzenie. Natomiast do bocznych kieszonek w klapie wkładamy drobiazgi, do których musimy mieć łatwy i szybki dostęp.

Pozostaje kwestia umieszczenia kosmetyków. Sprzedawcy radzą, aby kosmetyków nie pakować do jednej walizki wraz z ubraniami. Należałoby je pakować do oddzielnej kosmetyczki. Da nam to gwarancję, że w czasie transportu się nie potłuką i nie zaplamią ubrań.

Współczesne torby od dawnych kufrów podróżnych, dzielą lata świetlne. Nowoczesne walizki są nie tylko wygodniejsze w transporcie, ale mają także bardzo dużo funkcjonalnych rozwiązań. Większość modeli dostępnych na rynku posiada dużą ilość kieszeni, które okazują się być niezbędne.


Ja zawsze pakuję się na ostatnią chwilę... Czyli na wieczór przed wyjazdem😉
Listę rzeczy robię, ponieważ bez tego nagminnie zapominam ręcznika, klapek czy czegoś do spania...
To, w co się pakuję zależy od celu podróży...
Ja jakoś specjalnie nie podróżuję, często za to lata za ocean moja mama....
I odnośnie walizek, mogę śmiało stwierdzić, że nie warto inwestować w Bóg wie co, ponieważ wygląd walizki po podróży zmienia się diametralnie....
Bubel nie bubel na lotnisku będzie tak samo rzucany, szurany itp...
buyaka, "w co" przecież zależy od charakteru wyjazdu 🙂
Jak łazikowanie, to plecak. I zależy jakie łazikowanie, jak dużo, gdzie. Plecak daje mobilność, ale poręczny jako szafa nie jest. Jak krótki wyjazd i samolot - to mała walizka na kółkach, której nie trzeba na bagaż oddawać.Na dłuższy stacjonarny wyjazd - duża walizka, albo torba, co tam komu pasuje. Wtedy to wszystko jedno, że coś jest klamotem, grunt, że pakowne, że dostęp łatwiejszy do rzeczy, że się nie memłają. Pewnie ile opcji wyjazdów, tyle dobrych rozwiązań. Pamiętam, jak znajomi wyjeżdżający połazić po Himalajach z papieru toaletowego wyjmowali tę wewnętrzną tekturkę. Każdy gram się liczył. Przy mniej ekstremalnych wyjazdach myśli się inaczej.

Kartkę z rzeczami o których zapomnieć nie wolno, czasem robię. Zwłaszcza, jak jakieś nietypowe dziwności są potrzebne. A w sumie zawsze przed spakowaniem zaczynam wszystko, co potrzebne w jednym miejscu składać. Żeby mieć wszystko w zasięgu wzroku.

Z dzieciństwa pamiętam wierszyk przy pakowaniu: "Mycie, szycie, pranie, spanie, jedzenie, ubranie." Chyba po nim widać, że to dzieciństwo już dawnawo było. Kto dziś bierze ze sobą środki do prania? (Przynajmniej na jakiś zwykły wyjazd.)
KuCuNiO   Dressurponyreiter
20 stycznia 2009 15:55
Ja pakuje się w ogromną (wchodzę do niej sama) walizkę firmy Amierican cośtam:-) Kupiona w Samsonite + jako bagaz podręczny biorę moją niezastapiona torbę:-))
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 stycznia 2009 16:38
Ja zawsze pakuję się w ostatniej chwili, w ogromnym chaosie i pośpiechu.
Do samolotu w dużą torbę na kółkach żeby nie trzeba było nosić.
Plecak - wiadomo, na bardziej aktywne wyjazdy.
Niedawno kupiłam dużego Berghaus'a i już nie mogę się doczekać, kiedy będę go mogła zabrać w góry. Z firm plecakowych wartą polecenia jest też na pewno Deuter.
Btw, przy wybieraniu plecaka warto zwrócić uwagę na szwy, bo w moim starym plecaku (mimo dobrej marki) zaczęły puszczać  😤
I fajnie jest jeśli mają też wbudowany pokrowiec przeciwdeszczowy i system H20, w nie trzeba wtedy nosić butelki.
Ja latam kilka razy w roku na trasie Dublin- Gdańsk, początkowo zabierałam ze sobą ( na zazwyczaj 4 dni) ukochane dżinsy, drugie ukochane dżinsy, ale w innym kolorze  😅 na zmianę, krótkie spodnie - bo może będzie cieplutko, kilka topów, koszulek, bluzek - na wszelkie okazje - i codzienne i takie na wyjścia które na pewno będą wymagały odpowiedniej oprawy, bluza na wypadek gdyby było zimno, kolejna, troszkę cieplejsza  na sytuacje gdy będzie baaardzo zimno, kurtka, opalacz latem, zimą rękawiczki, czapka szal pod kolor, drugi zestaw rękawiczek pod kolor innego zestawu ciuchów, nie wspomnę o bieliźnie- ilość dni x 2 - na wszelki wypadek  itd.. jak Bridge Jones  😁 a w końcu i tak przez cały czas chodziłam w jednych spodniach, tylko koszulki zmieniałam, ale 4 by naprawdę wystarczyły.. Teraz pakuję program minimum, cały mój "dobytek" mieści się w naprawdę niedużej torbie, resztę miejsca zajmują prezenty a w drodze powrotnej książki.
Potrafię polecieć tylko z bagażem podręcznym któremu jeszcze daleko do wyznaczonego  limitu..
Po ostatnich borykaniach się z PKP i torbą stwierdziłam.... jak wyjazd na dłużej niż 3 dni i pociągami - WALIZKA NA KÓŁKACH!!!
Chyba sobie kupię dwie takie walizki...jedna mała, na wyjazdy 3-4 dni, druga duża na wyjazdy dłuższe. Już mam serdecznie dość tachania na plecach toreb, z którymi wyglądam co najmniej jak uchodziec.
A pakuję się zwykle dzień przed wyjazdem.... listę czasem robię, czasem nie robię i zwykle wychodzi mi to tak: torba [już teraz walizka na kółkach🙂] = ubrania + niewielki plecak/torebka = kosmetyki, rzeczy typu aparat, komórka, portfel...
ja zawsze sprawdzam czy
- mam leki
- szczotkę do zębów
- pieniądze

bo bez reszty mozna sobie poradzic
ja mam ogolnie problem z pakowaniem sie bo zawsze mam gigantyczne torby by niczego nie zabrakło
Scottie   Cicha obserwatorka
20 stycznia 2009 19:13
Pakuje sie dzien wczesniej, w dniu wyjazdu jeszcze sprawdzam, czy wszystko mam.

A pakuje sie w to, w zaleznosci czym jade i na jak dlugo wyjezdzam.
Jesli autokar/samochod i na tydzien lub wiecej, to biore duza walizke na kolkach.
Jesli jade daleko na dluzej niz tydzien, ale pociagiem, to pakuje sie w mala torbe na kolkach (ktora mozna nosic normalnie w reku jak i ciagnac po ziemii) i plecak.
Na weekendy zabieram tylko mala torbe na kolkach. Jest fenomenalna, bo miesci sie na tych polkach w PKP, zabiera malo miejsca, a jest bardzo pakowna. Nie wiem, jakiej firmy, bo Tat mój ja dostal z pracy w prezencie.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
20 stycznia 2009 20:01
pakuje sie dzien wczesniej, dopakowuje w dzien wyjazdu. nie robie list, bo czesto jezdzę i juz na pamiec wiem co mam zabrac.
w co? zawsze w walizke. duza mam na 4 kolkach ktore krece sie we wszystkie storny, srednia walizka ma podobnie, tylko male walizki sa na 2 kolkach. nigdy nie pakuje sie w torby czy plecaki, bo nie lubie.
jakich firm? samsonite, roxy, dakine, billabong. mialam tez united colours of benetton i wytrzymala z 7 lat. jak na mnie to bardzo duzo, bo szybko niszcze walizki.
moim problemem jest tylko ograniczenie ilosci. na miesiac-dwa bagaz wazy srednio 30 kg plus do tego podreczny 10-15  😁
ha,
zalezy jak leży

pociągiem = walizka - mam kilka, takie 2-3 dniowe i większe

autem...
i tu sie zaczyna....
miękkie torby... WORKI śmieciowe (tak tak)

extremalne było moje pakowanie sie latem na 2 tyg w Bieszczady z niemowlakiem (jechałam sama autem)
oczywiście  namiot, łóżeczko, wózek, rzeczy moje, rzeczy dziecka, BASENIK  🙂pościele, materace...
ja pitolę WIELKA jestem

było ostro
pakuję się na ostatnią chwilę - w nocy przed wyjazdem zamiast spania się pakuje 😉

wyjątkiem jest kiedy jadę z anglolandu do domu, walizka stoi prawie gotowa do wyjazdu czasami nawet 2 tygodnie przed a na walizce kartka z najniezbędniejszymi rzeczami które są ciągle w użyciu i które trzeba tam dołożyć. zapisuję wszystko i robię to na bieżąco, bo jestem tak roztrzepana że kluczy do domu nawet mogłabym zapomnieć bez tego 😉

po kilku średniomiłych doświadczeniach wszystko w co się pakuję musi mieć kółka. bezdyskusyjnie. no chyba ze na jakieś łazenie po górach czy pod namiot czy coś (niestety, z braku czasu i możliwości ostatnio nie bywam, ale chcę to nadrobic w to lato) to wtedy plecak.

na wyjazd do Polski na lato i na wyjazdy świąteczne mam gigantyczną walizę do której cała się mieszczę, a ja taka mała nei jestem 😉 problem z nią jest taki, że przeważnie przeżywa nie więcej niż 4 przeloty, ale kosztuje 10 funtów, więc jakoś daje radę.

wożę książki do czytania (do Polski te przeczytane z Polski nowe), kilka ciuchów (najczęściej po prostu tych ulubionych z którymi się nie rozstaję, bo mam się w domu w co ubrać), laptopa, dysk zewnętrzny, ew. prezenty na święta, buty i takie tam. no i oczywiście koniecznie kask, sztylpy i sztyblety, bo niestety mam tylko jedne. bielizna, dodatki. Staram się nie pchać dużo jak jadę do PL bo w stronę powrotną wypełniam torbę po brzegi jedzeniem 😉 wiecie, oszczędności oszczędności, oszczędności.
teraz lecę do Polski w lutym i zabieram tylko prawie pusty bagaż podręczny. nie chce mi sie dopłacać tyle do toreb w tanich liniach lotniczych, powkładam sobie żarcie do podrecznego  😁
Ja się zawsze pakuję w dzień przed wyjazdem, a w dzień wyjazdu dopakowuję ostatnie drobiazgi - kosmetyki najczęściej.
Ale rzeczy na wyjazd "zbieram" już kilka dni wcześniej i poprane i poprasowane czekają na zapakowanie.
Jedyny problem jaki mam to z ilością rzeczy, zawsze martiwę się że czegoś mi zabraknie i na ogół biorę za dużo.
Czasem robię listy.
A pakuję się w walizki lub torby - zależy od celu podróży. W plecaki nie.
ja tez podobnie do wielu z was nie lubię plecaków....
jak samochodem - a zwykle, to torby, tyle ze ja naprawdę "potrafię"...
tydzien czasu nad jeziorem na mazurach, żadnych namiotów nie ciagnelismy
ja, mąż, pies i ledwo zapakowaliśmy się w xsarę picasso....
jak ostatnio jechaliśmy na wyjazd sylwestrowy (tydzień w Krynicy, planowany wyjazd 5😲0 rano), to jakoś tak mi się zagrało poprzedniego wieczora, że skończyłem misję 5:11, wykąpałem się szybko, spakowałem w plecaczek i pojechałem po resztę ludzi /byłem kierowcą 😉/,
całość pakowania zajęła mi jakieś 3 minuty + drugie 3 minuty pakowania do samochodu.
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
21 stycznia 2009 09:23
ja zawsze pakuje się dzień przed wyjazdem i mam przyszykowane ciuchy w które się ubieram na podróż. wyjeżdżam dosyć często więc raczej wiem co mam zapakować, ale często zapominam czegoś do spania  😁 walizki mam różnej wielkości z samsonite.
i mam przyszykowane ciuchy w które się ubieram na podróż.


To też moja przypadłość... 😁
a ja myslalam ze to normalne hihi
Ja zawsze pakowałam się w dzień wyjazdu, chyba ze jakoś ekstremalnie wcześnie wyjazd, to wieczorem poprzedniego dnia. Odkąd mam dziecko robię wcześniej listę rzeczy dla NIEGO - ale nadal pakujemy się w dzień wyjazdu i to bardzo szybko nam schodzi. serio wolę tak niż jakieś długie przygotowania i przemyślenia. Jeszcze lepiej się pakujemy z powrotem - wszystko jak leci wrzucamy bo i tak idzie do prania/czyszczenia 😀. Za to jaki mamy czas schodzi nam co najwyżej godzinka  😀
Do auta to tak jak Dodo torby i duże reklamówki bo łatwo upchać różne rzeczy w tym głównie dzieciowe. Ile tego jest to masakra - kiedyś było duuużo prosciej 😉
Jak jadę pociągiem albo sama autem to jedna ulubiona walizka.
Bischa   TAFC Polska :)
07 lutego 2009 17:46
Ja to muszę w końcu nabyć porządny duży podróżny plecak  😀 Bo te moje wyjazdy na zawody gdzieś dalej wykańczają - prawka nie mam , rzadko ktoś ze mną z autem jedzie i jestem zdana na PKS-y , pociągi ewentualnie nogi i mam dość pourywanych rąk od ciężkich manatków  🤔

Pozdrawiam 🙂
Ja zauważyłam, że im większą torbę mam do dyspozycji tym więcej MUSZĘ zabrać :P Też wyznaję zasadę, że wszystko się może przydać. Łączie z amiętnikiem, którego nie tykałam od 1,5 roku 😉 WSZYSTKO jest ważne i już.

Ale przy tym wszystkim jestem mistrzem w upychaniu. Mam opracowany system wkładania masakrycznie dużo rzeczy w niekoniecznie przygotowany do tego sprzęt :P Bo jak? Że niby do walizki coś nie wejdzie? Jak nie wejdzie jak wejdzie?! :P
Linie lotnicze mnie nie lubią... zawsze mam nadbagaż (duuużyyyy....) i nigdy nie chcę dopłacać, ale i z niczego nie chcę rezygnować :P Ostatnio ogromniasta waliza musiała pozbyć się jakichś 5-6 kg. Podręczny był już pełny, torba ponaciągana w szwach... Ale się wszystko przepakowało i jeszcze coś wlazło 🙂 Na lotnisku okazało się, że jeszcze 4 kg... wyrzuciłam tylko jedne buty i parę drobiażdżków typu kosmetyki (leciałam do Siostry, więc w sumie wystarczyłaby mi szczoteczka do zębów i bielizna 😉 ), reszta do podręcznego, który o dziwo dało się jeszcze nieco porozciągać :P

I tak zostałam z butach na obcasach (bo tych od Sis bym nie pożyczyła, a były potrzebne na Wigilię bardziej niż adidasy), walizką wielkości Fiata 126p (spokojnie w nią wchodzę) i torbą z podręcznego ważącą więcej niż bagaż główny 😀 Facet przy odprawie chyba się nie spodziewał, że to takie ciężkie, bo całkiem zgrabnie sobie z nią radziłam... lekko się zdziwił próbując przerzucić kuwetkę z moimi rzeczami do prześwetlenia... Rozwalił mnie tekstem "Pani tam męża czy chłopaka przewozi?" na co ja "Chłopaka...ale poćwiartowanego"... wyobraźcie sobie jakim śmiechem walnął widząc na monitorze te kiełbasy, które tam jechały... 😉

Do Tico też jestem w stanie zapakować pół domu łącznie z wielkimi donicami z kwiatami na balkon i rzeczami koleżanki :|

Bo przecież...wszystko to sztuka pakowania, nie? 😉
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 lutego 2009 12:25
ja pakuję się z reguły na godzinę przed wyjazdem, czasami dzień wcześniej i potem przed wyjazdem ostatni sznyt...

z reguły pakuję się w dużą torbę reebok'a
ma wszystkie przegródki jak trzeba, jest pojemna, wszędzie się ją da wepchnąć, poręczna etc. etc. aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że trzeba dźwigać...
HITEM wg mnie jest identyczna torba, ale z szyną z kółkami, wtedy wszystkie zalety torby jako takiej łączą nam się z mobilnością i odciążeniem kręgosłupa... a tam gdzie nie da się ciągnąć na kółkach to można swobodnie przenieść (nie to co walizka)
niestety w czasach kiedy swoją torbę kupowałam ta na kółkach była 100 zł droższa... :/ ale teraz bym bez wahania zainwestowała... taka torba jest naprawdę na lata i na multum wyjazdów... a aktualnie nawet nie mogę takiej nigdzie znaleźć... :/

poza tym zdarzało mi się podróżować z walizkami, kółeczka...
minusy - awaryjność wysoka i nieporęczność
poza tym że możemy sobie taką poszurać po równym betonie, to jak trzeba gdzieś przenieść (schody, kocie łby, wrzucić w pociągu na półkę) - koszmar
do tego często plastikowe pękają a materiałowym puszczają suwaki
mało przegródek
w razie ciasnego miejsca przewozu nie da się ich na siłę upchnąć (tak jak miękkiej torby)
mają jeden stały określony rozmiar, więc jak bierzesz mniej rzeczy, nadal ciągniesz za sobą sagan lub bierzesz za dużo, bo wydaje się, że masz tyyyyyyyyyyyyle miejsca 😉
delta   Truth begins in lies.
08 lutego 2009 12:36
Pakuje się w ostatniej chwili i to jeszcze w między czasie przeglądam pocztę, ale o dziwo niczego nie zapominam, najpierw oczywiście najważniejsze - dokumenty, mp4, ładowarki do telefonu, palmtopa i laptopa i szczoteczka do zębów - bez tego ani rusz. A potem to już jak najmniej.

A do czego to zależy na ile jadę i czym i w jakim celu - albo do niedużej skórzanej torby albo do walizki na kółkach, kiedyś jeszcze pakowałam się do plecaka, teraz mam większą torbę na laptoka i to mi wystarcza.
Ja zauważyłam, że im większą torbę mam do dyspozycji tym więcej MUSZĘ zabrać :P Też wyznaję zasadę, że wszystko się może przydać. Łączie z amiętnikiem, którego nie tykałam od 1,5 roku 😉 WSZYSTKO jest ważne i już.

Ale przy tym wszystkim jestem mistrzem w upychaniu. Mam opracowany system wkładania masakrycznie dużo rzeczy w niekoniecznie przygotowany do tego sprzęt :P Bo jak? Że niby do walizki coś nie wejdzie? Jak nie wejdzie jak wejdzie?! :P
Linie lotnicze mnie nie lubią... zawsze mam nadbagaż (duuużyyyy....) i nigdy nie chcę dopłacać, ale i z niczego nie chcę rezygnować :P Ostatnio ogromniasta waliza musiała pozbyć się jakichś 5-6 kg. Podręczny był już pełny, torba ponaciągana w szwach... Ale się wszystko przepakowało i jeszcze coś wlazło 🙂 Na lotnisku okazało się, że jeszcze 4 kg... wyrzuciłam tylko jedne buty i parę drobiażdżków typu kosmetyki (leciałam do Siostry, więc w sumie wystarczyłaby mi szczoteczka do zębów i bielizna 😉 ), reszta do podręcznego, który o dziwo dało się jeszcze nieco porozciągać :P

I tak zostałam z butach na obcasach (bo tych od Sis bym nie pożyczyła, a były potrzebne na Wigilię bardziej niż adidasy), walizką wielkości Fiata 126p (spokojnie w nią wchodzę) i torbą z podręcznego ważącą więcej niż bagaż główny 😀 Facet przy odprawie chyba się nie spodziewał, że to takie ciężkie, bo całkiem zgrabnie sobie z nią radziłam... lekko się zdziwił próbując przerzucić kuwetkę z moimi rzeczami do prześwetlenia... Rozwalił mnie tekstem "Pani tam męża czy chłopaka przewozi?" na co ja "Chłopaka...ale poćwiartowanego"... wyobraźcie sobie jakim śmiechem walnął widząc na monitorze te kiełbasy, które tam jechały... 😉

Do Tico też jestem w stanie zapakować pół domu łącznie z wielkimi donicami z kwiatami na balkon i rzeczami koleżanki :|

Bo przecież...wszystko to sztuka pakowania, nie? 😉


Dwocika, jakbym o sobie czytała :P
Tylko że ja mam wagę w rękach i nigdy nie mam nadbagażu... w głównym bagażu 😉
za to podręczny przeważnie waży jakieś 25 kg :P no bo jak to nie wejdzie jak wejdzie...

w ogóle hitem było jak jechalam do Anglii i rodzice mnie wieźli - mama akurat wracała do pracy po wakacjach więc do niemiec na 2 samochody a dalej jednym. No i przed wyjazdem mój ojciec próbował zapakować rzeczy do siebie do auta, ale zostały mu 4 różne takie dość spore pakunki, bagażnik załadowany do granic niemożliwości... no nijak, szpilki nie wciśnie, zostają rzeczy tutaj. A ja zgodnie z zasadą "wszystko jest potrzebne i słonia tu jeszcze zmieszczę" jeden pakunek przezornie wrzuciłam mamie do samochodu (o dziwo, przy przepakowywaniu się w Niemczech - zmieścił się do wozu ojca), kilka rzeczy wyciągnęłam, następnie zgrabnie upchnęłam wszystko co miało być upchnięte i tylko miski do miksera żałuję że nie zdążyłam wepchnąć, bo jakbym miała z 10 minut więcej to by tam weszła, gwarantuję 😉...

za to powinniście zobaczyć miny celników jak przechodziliśmy granicę przy wjeździe na prom...
powiedzieli "prosze otworzyć bagażnik" ... otworzyliśmy... popatrzyli na bagażnik, potem na siebie nawzajem, znów na bagażnik, potem na nas...

"Proszę zamknąć, szczęśliwej podróży" powiedziała nienaturalnie biała celniczka 😉

też na ich miejscu nie chciałabym tego wypakowywać, tylko po to żeby sprawdzić, bo potem naprawdę mieliby problem z zapakowaniem, a zajęloby im to caluteńką noc 😉

a z tym chłopakiem - dobre  😀 😀 😀

ja za 19 dni do Polski....
Pora zacząć pakować walizkę  😁 😁 😁 co prawda biorę tylko podręczną, ale kto by się tam wdawał w szczegóły...  😁
nie mogę się doczekać!!  ❗ ❗ ❗ 😅 😅 😅
Lotnaa   I'm lovin it! :)
08 lutego 2009 22:02
ja za 19 dni do Polski....


Ja za 18  😅  🏇  💃  😜  💘

Po 6 miesiącach należy mi się jak psu kość. Chociaż prosto z lotniska jadę na nartki do Czech, do PL wracam po weekendzie  😅
Lotnaa, farciaro, nie chwal się  😉 😉 😉

też chciałam lecieć 27, ale mam 27 egzamin którego nijak nie mogę przełożyć, a nie bylo wieczornego samolotu, przynajmniej nie w cenie którą byłam w stanie zapłacić... chciałam być w domu na 28, na moje urodziny, ale niestety nie ma tak dobrze i w urodziny będę tkwiła w samolotach i pociągach...

ale przynajmniej na koniec dotrę do domu  😅 😅 😅 jezu! jadę do domu  😅 nie mogę się doczekać 😀 normalnie cieszę się bardziej niż na miesiąc wakacji na Majorce  😅 😀 😀 😀
Ja lecę jutro  😅 💃  😍 co prawda tylko na 4 dni, ale co tam  🏇
Zaraz zabieram się  za pakowanie  😉
Dopiero?

u mnie już 3 rzeczy w walizce  😀iabeł:
Odkopuję 😉
Otóż wybieram się na wakacje z moim sprzętem jeździeckim. I mam kłopot, bo do walizki nie wejdzie na 100%. Nie idzie tego upchnąć. Z tego co mi wiadomo wymiary bagażu podręcznego nie mogą przekroczyć 55 x 40 x 20 cm i nie może ważyć więcej niż 8 kg. i teraz pytanie - czy torby na sprzęt jeździecki (sztyblety + sztylpy + kask) spełniają te normy?
Ktoś już ma takie doświadczenie za sobą?
my_karen   Connemara SeaHorse
25 marca 2009 18:20
buyaka, jesli dobrze rozumiem - chcesz zabrac do samolotu jako bagaz podreczny ten sprzet w torbie na sprzet, tak? Ja bralam oficerki, kask i bryczesy w podrecznym w plecaku, ktory mi na codzien robi za torbe na sprzet jezdziecki i bylo ok. Byle tylko sie zmiescic w wymiarach, ksztalt i reszta nie ma znaczenia.

A z pakowaniem przyszedl czas i na mnie. W sobote wylatuje na kilka miesiecy do Irlandii, w zwiazku z czym  postanowilam zerwac z przyzwyczajeniem i spakowac sie na spokojnie ze dwa dni wczesniej. Pewnie i tak bedzie szal w piatek wieczorem, no ale dzis chociaz odkopie czesc sprzetu.

Po kilku wyjazdach jestesmy z mężem mistrzami w upychaniu... w koncu ciezko wpakowac wszystko plus sprzet jezdziecki do walizki, ktora ma wazyc 15kg :/ A jestesmy niezmiennie zawzieci zeby nie placic nadbagazu  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się