MOTOCYKLIŚCI

Leo, otwiera się, spróbuj jeszcze raz, bo zdjęcia niesamowite!
Leo- ja już się nauczyłam, że fotki rzecz święta.  😉  Mam przy sterze przyczepiony futerał z aparatem. Kiedy tylko jest jakaś gleba, zakopanie, cokolwiek ciekawego mąż już wie, że pierwsze co zrobię, to polecę cykać fotkę.
Na początku go to wkurzało, ale potem, kiedy sam się przekonał, że fajnie mieć takie fotki, to już się nie czepia.
Wniosek taki, że muszę mojemu TŻ'owi przyczepić aparat do kierownicy 😉
Zrobię to przy pierwszej okazji 😉
a ja po jednym sezonie chyba jednak zrezygnuję z Harrego.... uwielbiam go, jeździ mi się BOSKO! jest wręcz idealny, ale.. no właśnie. motocykl na ojca, kupiony przez niego, niby mówi że spoko spoko, że jak mi się dobrze jeździ to żebym jeździła, ale co jakiś czas mi jakieś finansowe rzeczy "wyrzyguje" i chyba to mi odbiera radość z Harrego... a poza tym osiadłam w krakowie, do krakowa Harrego nie wezmę, a jak nie mam moto w Krk to efekt jest taki że w tym sezonie jeździłam... 3 razy? no i trochę moto nie na moje potrzeby - w trasy i tak nie jeżdże, a na miasto krowa za wielka... no i chyba pogadam z tatą, podziękuję mu za sezon frajdy i poszukam czegoś gabarytowo mniejszego i bardziej zwrotnego, za rozsądne pieniądzie... ale to pewnie i tak na wiosnę, bo póki co stać mnie używany chiński skuter:P
Z jednej strony szkoda Harego. Straszna szkoda.....a z drugiej cię rozumiem.
Ani wypominanie nie jest niczym fajnym, ani zapitalanie do domu, żeby móc się przejechać.

A nie możesz Harego zostawić u rodziców i jeździć na nim z doskoku, a swoją drogą kupić sobie coś swojego, małego na miasto? Tak by chyba było najfajniej. Bo jeśli tacie nie przeszkadza, że jeździsz nim 3 razy w sezonie ba głownie stoi, to na co się go dobrowolnie pozbywać? Ja bym chyba przełknęła dumę i zostawiła go sobie w rodzinnym domu na " w razie czego".
tunrida, niby tak... i też jest to jakiś pomysł, który przemyślę. ale z drugiej strony to jest zamrożone 70 tys.... które stoi w garażu i... stoi. Ehh nie wiem już sama... ostatnie rypominanie mnie mega wkurzyło. i to że wszyscy myślą że śpię na kasie skoro jeżdżę takim moto i takim autem, a prawda jest taka, że oba pojazdy są taty, mi udostępnione a ja się muszę grubo zastanawiać i gimnastykować żeby to moto zalać..:/ chyba mam dość takie życia w pozorach:| aaaale... zobaczę jeszcze. na razie mam zjazd, doła i w ogóle najchętniej pozbyłabym się koni, motocykla, samochodu i wszystkiego co dostałam:/
Hm....jak ja bym zrezygnowała ze wszystkiego co ojciec mi wypominał, to bym w samych gaciach chodziła swego czasu.  🤔 Ciesze się, że te czasy są za mną.
Rozumiem...nie jest to miłe. Aczkolwiek mój tak wypominał, na porządku dziennym, że przestałam na to w ogóle zwracać uwagę. Może dlatego tak radzę. Bo sama musiałam tak funkcjonować długie lata.

Wiesz.....żeby to było tak, że sprzedajecie Harego , tata ci daje kasę na twój motocykl, ty kupujesz sobie coś "swojego'. Ale przecież nadal może ci wypominać, że to za jego, nie?
Dopóki się nie zarabia całkowicie na siebie, to niestety tak jest, że żyjemy w dużej mierze za ich. ( dobrze jak chcą pomagać, bo teoretycznie przecież nie muszą) A jak chcesz coś zupełnie zupełnie swojego, to faktycznie trzeba trochę nazbierać. Bo nie dość, że trzeba coś kupić, to dobrze by toto jeszcze jeździło sprawnie.  🙂
Chyba faktycznie masz doła.  🙂
tunrida, oj mam:P nie no, ja wiem że wszystko i tak będzie za jego, ale jednak jeździć moto za kilkanaście a za kilkadziesiąt tysięcy to różnica😉 no i gdyby tylko o to chodziło to spoko, ale chodzi też trochę o względy praktyczne... a dwóch moto na pewno za jego nie chce mieć bo to już całkiem bezsensu;P no nic, zobaczymy..😉
Dorobiłam się zdjęć ze snucia się po placu 😁
Przedstawiam Wam Tuptusia 🙂







I chwila przerwy na rozprostowanie gnatów zadnich.


Wczoraj wyjeździłam kolejne 4 godziny, w środę jazda po mieście i zarazem pewnie ostatnia na Suzuki.
No i elegancko !  😀 Też się uczyłam na takim dziurawym placu. Jak się człowiek nauczy na dziurach to potem na egzaminie na idealnie gładkim jest łatwiej. (przynajmniej psychicznie łatwiej)
Na tym samym placu kilka lat temu uczyłam się na "B". Ostatnio sobie testowo łuk pojechałam to do teraz pamiętam gdzie jaka dziura i jak to to przejechać.

Poza dziurami, to tam jeszcze są żwirki i inne ciekawostki. I pięknie, po czymś takim na drodze "wszystko swoje" 😉
Zaczynam się zastanawiać czy istnieją place bez dziur 🙂
A ten motek to co to jest? Bo ja się uczyłam na zupełnie innych sprzętach. A ten wygląda na maleństwo straszne 🙂

Ja w ten weekend byłam w okolicach Poznania (dokładniej to w Stęszewku) i znowu zaliczyłam off'a 😀 Jestem z siebie przedumna bo było ciężko a chłopaki mnie pochwalili 😀 I dwa razy spotkaliśmy konie, ale grzecznie się zatrzymaliśmy z dala, żeby ich nie płoszyć 😉
Leo- ja czekam aż wkręcisz się na tyle, że zmienisz opony na kostkę.  😁 Ja już bez offów nie umiem. Jazda motocyklem tylko po asfalcie jest dla mnie coraz bardziej nudna.
A ostatnio na kostce zapindalałam za chłopakami na asfalcie 130/h. Hardcor taki, że szok. Na tej kostce to miałam wrażenie, że przód jedzie mi inaczej niż tył. A tył co chwila jakieś uślizgi łapał. Ale, że goniłam kolesia, co do którego zależy mi, żeby widział, że dobrze jeżdżę, to robiłam co mogłam. ( w sumie to głupie takie popisywanie się.....ale ja mam chyba za dużo testosteronu w sobie a za mało estrogenów  😀)

Co do nauki jazdy. Ja się uczyłam na maluśkim romecie. Nie wiem czy miał 125 czy 250 pojemności. Ale na wielkość to byl malutki, zgrabniutki i wtedy wydawało mi się, że w sam raz dla mnie.  😉
Na zdjęciach Suzuki GN 250. W środę pewnie jeszcze na nim, a później przesiadam się na Yamahę YBR 250.
Na takich Suzuki prowadzone były egzaminy do 2009, obecnie na Yamaszce.
Ha ha ja sie uczylam na skurerku 50CC. Wiec jak sobie kupilam mojego 125CC z biegami to byl milowy skok.
Patrze na te zdjecia z wypraw i tak mi sie  marzy  😍  ale narazie musze cwiczyc szczególnie zakrety na malej powieszchni. 😡
Oj brak mi dobrej techniki  😡 wszelkie rady mile widziane  👍
Dworcika, SUPER!😀 ale fajnie, że masz fotki z nauki🙂 to jak pierwsze wsiadanie na konia🙂 potem będziesz miała ekstra pamiątkę i porównanie😉

a u mnie rozkmin ciąg dalszy. Harry jednak zostaje (wiedziałam że tata nie przeżyje tego, że miałabym jeździć na czymś innym). Za to ja sobie we własnym zakresie zbieram na jakiś fajny nieduży skuterek typu vespa, żeby na wiosnę mieć czym popitalać po Krakowie🙂 będzie małe ale w pełni własne, a Harry zostanie na weekendowego szlifa. W sumie nie tak to miało wyglądać, ale też wyrzygiwanie z tatą wyjaśnilam i w sumie nie żałuję że tak wyszło..😉
Breva - fajnie, że udało Ci się znaleźć porozumienie z Tatą 🙂
Perdolińska - główna rada.... jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć 🙂
Tunrida - na kostki raczej sie nie zdecyduję niestety. Ja motocyklem dojeżdżam do pracy, więc głównie jeżdżę po asfalcie. Jeśli już to będę szukać czegoś pomiędzy kostkami a szosówkami... bo też jakoś mi apetyt rośnie coraz bardziej na off'y 😉
Wiem Leo, że dojeżdżasz. Pamiętam. Ale widzę jak cię offy wciągają. A że wiem, że to JEST wciągające, to czekam co dalej z tego wyniknie.  😉
A co do opon wszechstronnych, to mam takie opony enduro. Jechaliśmy nimi do Rumunii. Dają radę i na asfalcie i na offie. Moje to Heidenau K 60 scot ( czy jakoś tak  :icon_redface🙂
A bieżnik wygląd tak.Można trafić na allegro w dobrym stanie.




No o czymś w tym stylu właśnie myślałam 😉
ale na razie może byc tak, że będzie mnie czekać operacja kręgosłupa, więc wstrzymuję się z zakupami 🙁
No cóż. Jak trzeba, to trzeba. Chyba, że uda ci się to jeszcze odwlec w czasie. Będziemy trzymać kciuki jakby co.
Dzięki 🙂 sama kombinuję jak koń od górkę i liczę na to, że w końcu którys lekarz mi powie, żeby tego nei ruszać 😉
Nadzieja umiera ostatnia przecież 😉
to i ja dołączę! jestem na kursie właśnie, ale jeżdżę na suzuki, yamaszka ybr250 jest na mnie za duża... nie sięgam nogami do ziemi i będę zdawać egzamin na suzuki 🙂
Breva, ja właśnie strasznie wojowałam ostatnio o te zdjęcia. Jeździłam piątek,sobota i niedziela i dopiero w niedzielę udało się przydybać kolegę, żeby mi postrzelał. Uff... grunt, że są. Jak zaczynałam ganiać do stajni, to cyfrówkami maleńko osób operowało, z analogowymi jakoś tak mniej sie ganiało i... nie mam ani jednego zdjęcia z pierwszych lat jazdy 🤔

Carunia, fajnie! Nie jestem sama 😁 Ile wyjeździłaś? Suzuki takie, jak na moich zdjęciach czy jeszcze coś innego u Was jest?
dokładnie takie samo 🙂 ja na razie po pierwszej jeździe dopiero, bo robię na raz prawko na auto i na motocykl. Jeździłam po ciemku, ale ojciec kręcił mi filmiki telefonem, więc pamiątka jest :P
2 fotki z ostatniego off'a 🙂 Niestety znowu bez błota ani piachów w tle.... ale mi się podobają to się chwalę 🙂




P.S. Fajnie, że robi się nas coraz więcej 😀
Carunia, i jak Ci się jeździło? 🙂 Ja się chyba psychicznie nastawiam do ostatniego spotkania z Suzuki. Ostatnio tak padało, że nawet nie pomyślałam o tym, że to mógł być ostatni raz, a teraz troszkę żal. A z drugiej strony Yamaszka mnie jednak cieszy 😁
Leo, drugie fajne!
No....fajny off. Nie ma to jak w dżungli.  😉

A zobaczcie co mój mąż wynalazł. I on CHCE tam jechać.  😲



Zobaczcie co się dzieje po obejrzeniu mniej więcej 1/3 filmiku  🤔
No cóż Tunrida.... pozostaje mi życzyć odwagi i dużo szczęścia  😂 😵 😂 😵
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
22 września 2012 21:46
Rany, laski, kolega miał wczoraj wieczorem wypadek- na skrzyżowaniu wyjechał mu jakiś samochód. Nie jest dobrze, trzymajcie kciuki proszę  🙁
przykro  🙁 Będę trzymać.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się