Gdzie instruktor rekreacji a gdzie trener?

widzicie jakie to śmieszne? .
Każdy może trenować z kim chce. Z instruktorem rekreacji, sportu lub z masztalerzem.
Do mnie do stajni też przyjeżdżały rózne osoby trenować konie i osoby  przygotowujące się do zawodów.
Też tylko instruktorki rekreacji. Trenuje się z nimi, bo nie ma z kim tak naprawdę, a ludzie nie kierują się tym czy dany trener ma uprawnienia, tylko ILE BIERZE ZA LEKCJĘ. I uwierzcie mi, byłam świadkiem, że ktoś brał tą a nie inną tylko dlatego, że była o dychę tańsza.

😲 🤔zczeka: Nie wierzę w to co tu jest napisane .... Proponuję przejść pod najbliższy sklep monopolowy gdzie znajdzie się osobę co za piwo porpowadzi "trening"
Ja też trenuję ujeżdżenie z instr. rekreacji i sobie chwalę. Jednak uważam iż ludzie powinni dążyć do tego aby szkolić się i być na bieżąco z tym co się w świecie dzieje a papier świadczy o tym że ktoś takie szkolenie odbył.
Oczywiście to wcale nie znaczy że jest dobrym szkoleniowcem. Jedyny sposób sprawdzenia tego jak ktoś uczy są wyniki jego "podopiecznych"
milusia   czas na POZYTYWNE zmiany!!!
19 stycznia 2009 18:50
Ushia-no to super z tym robieniem dodatkowego kursu na instr nauczania poczatkowego 😤, bo to wlasnie kolejna kasa, ale mniejsza o to-najbardziej mnie wkurza, ze w zasadzie robiac ten kurs(ladnych pare lat temu)nie mialam pojecia, ze w zasadzie moge go sobie o kant d... pobic za przeproszeniem, ze nie daje mi uprawnien PZJotowskich, mimo ze przez OZJ byl organizowany, ale w sumie moja wina bo glupia bylam, nie doczytalam, nie popytalam co dalej moge po tym kursie?Bo gdybym wiedziala, ze nic nie moge, to bym sobie nim glowy nie zawracala, nie wywalala kasy w bloto, tylko od razu zrobila PZJotowski.Jestem zla
No coz wiec pozostaje mi teraz kontynuowac i zrobic zlota odznake, doszkalajacy kurs dla ,,ruchawcow" 😁, lub instruktora nauczania poczatkowego i dopiero instruktora sportu-duuuuuga i drooooga droga przede mna i mysle ze wlasnie z tego powodu wiele osob zostaje przy marnym tytule instruktora rekreacji ruchowej, co absolutnie nie znaczy ze sie dalej nie szkola
Ja uprawnienia zrobilam ladnych pare lat temu, ale od tamtego czasu moja swiadomosc jezdziecka bardzo sie zmienila, wiele sie nauczyla, wiele rzeczy wstapilo na wyzszy poziom wtajemniczenia bo wciaz i wciaz staram sie szkolic gdzie sie tylko da-mimo, ze nikt mi za to papierkow i swistkow nie wystawia, ale wlasnie po to zeby byc nie tylko instruktorem, ale by byc DOBRYM i swiadomym instruktorem

okwiat-dzieki 😡 i niezmiernie mi przyjemnie
Hym...
Znam wiele osób, które mimo iż nie mają uprawnień to prowadzą bardzo fajne treningi, potrafią dużo nauczyć, mają dobry kontakt z jeźdzcem i koniem 😉
A jeżeli chodzi o uprawnienia, to największy problem jest pewnie z kasą, bo wszytko kosztuje, a może poprostu niektórych nie stać żeby wyrobić te papiery. Ja bym się bardziej kierowała tym, jak ktoś prowadzi jazdy, jakie ma do tego podejście i czy potrafi przekazać wiedzę.
Halo - to ja zapytam przewrotnie - ile więc powinien zarabiać trener?

Bo te 3600 brutto to tragedią nie jest.
Ja jako osoba aktywna zawodowo zaczyałam od zarobków niskich w moim zawodzie. Długo musiałam się uczyć aby dobrze go wykonywać.
Skończyłam studia i zdobyłam parę lat praktyki i doświadczenia - samo mi z nieba nie spadlo.

I kurcze jakoś tak podstawy 3600 brutto nie mam, że nie wspomnę o tym iż pracuję więcej niż trzy godziny dziennie...

To jest zawód - i prawie jak we wszystkich innych trzeba się dokształcać i stale podnosić kwalifikacje. Takie jest życie.
Nie bić za OT- ile +/- kosztuje PZJowski kurs na instruktora sportu?
BTW ze złotą odznaką też wcale nie jest różowo i nie chodzi mi o wymagania, tylko nie ma GDZIE jej zdawać- jak narazie w tym roku jeden ośrodek ją organizuje i dla mnie to jest trochę na końcu świata..
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
19 stycznia 2009 21:33
W tej chwili ponad 3000 zł.
[quote author=Antoś link=topic=1596.msg150727#msg150727 date=1232391558]
Hym...
Znam wiele osób, które mimo iż nie mają uprawnień to prowadzą bardzo fajne treningi, potrafią dużo nauczyć, mają dobry kontakt z jeźdzcem i koniem 😉
A jeżeli chodzi o uprawnienia, to największy problem jest pewnie z kasą, bo wszytko kosztuje, a może poprostu niektórych nie stać żeby wyrobić te papiery. Ja bym się bardziej kierowała tym, jak ktoś prowadzi jazdy, jakie ma do tego podejście i czy potrafi przekazać wiedzę.

[/quote]

Pytanie tylko brzmi: jaką wiedzę przekazuje?
Jeśli jeździec jest świadomy, czego chce się nauczyć i jeździ na przyzwoitym poziomie, to na ogół jest szansa, że będzie w stanie ocenić czego uczy instruktor, ale początkujący sportowiec? Taki, który dopiero przed sobą ma debiut na zawodach?
Wierzcie mi, że wielokrotnie będąc sędzią na rozprężalni spotykałam się z takimi kwiatkami jak skakanie przeszkód pod włos, bo instruktor nie powiedział co to są chorągiewki, albo o źle ustawianych wskazówkach przez instruktora...
A w ujeżdżeniu? Instruktor jadący na koniu zawodnika pół godziny ostrym kłusem, w celu, żeby się koń ożywił, bo jest do pchania... albo zdejmowanie ochraniaczy w literze A, bo jakaś dobra dusza się zlitowała, żeby podpowiedzieć "trenerowi", że w ujeżdżeniu nie wolno startować w ochraniaczach...
Oczywiście nie mówię, że wszyscy trenerzy z papierami są święci, bo tu też jest różnie... ale jednak droga do zostania trenerem, poprzez ilość kursów, szkoleń, egzaminów jest jakąś formą weryfikacji...

Ps. znam wielu wspaniałych instruktorów rekreacji, jak również osoby bez papierów, które dobrze uczą, ale znam więcej takich, którzy trwają w błogiej nieświadomości swojej niewiedzy, a raczej w poczuciu, że wszystko co mówią inni to herezja. W swojej karierze jeździeckiej zetknęłam się z takimi instruktorami rekreacji wielokrotnie i najlepiej wiem ile mi zajęło odrabianie błędów, których się nauczyłam. Teraz jestem o tyle mądrzejsza, że potrafię rozpoznać szybciej niż kiedyś czy ktoś uczy dobrze czy źle...
fokaJa nie pisałam o sytuacji optymalnej, tylko... maksymalnej! Trener to też osoba po studiach (i podyplomowych) z wieloma latami praktyki. 3600 to "brutto brutto" - czyli cały przychód - bez płaconej przez pracodawcę części ZUS, bez urlopów etc. Z podatkami to przesadziłam, bo po odliczeniu kosztów działalności wychodzi taka grupa podatkowa, że podatków nie ma z czego płacić 🙄
Na etacie w dobrze funkcjonującym ośrodku instruktor sportu zarabia ok. 2000 i raczej "zęby w ścianę"(tak mi mówił kumpel). Ośmiu godzin pracować się nie da, bo niemal wszyscy chcą popołudnia, weekendy, ew. wakacje, ferie.
Policz sobie jeszcze, ilu trzeba mieć podopiecznych, żeby ten "max" osiągnąć, gdy najczęściej każdy chce jeden trening na tydzień... osiemnastu! ("poukładanych w czasie"!) Jeśli ktoś ma takie zdolności  🙇 to musi bardzo kochać jeździectwo, żeby zajmować się tylko i wyłącznie treningiem 🤣
Można by to organizować lepiej, ale często jest: jeden zawodnik - jeden koń - jeden ośrodek - "własny" klub 🙂 Gdyby ludzie byli w stanie tworzyć "realne" kluby: trzech - czterech jeźdźców na treningu pod stałą opieką - i jeszcze walczyć o fundusze na treningi -  myślę, że nie byłoby problemu braku trenerów.
No widzisz Halo, z uogólnieniami trzeba uważać. Teraz to brzmi inaczej.
Jednak będę się upierać przy swoim. Jeśli bierzemy pod uwagę trenera jako zawód a nie "trenera" miłośnika wyłącznie to mówimy o dwóch różnych aspektach.

Niestety żyjemy w takim a nie innym kraju, ludzie niejednokrotnie muszą wyżyć za o wiele niższe zarobki. Również często po studiach i kursach doszkalających pracujący min te 8 godz dziennie.

Jak w wielu zawodach jeśli trener - zawodowiec jest dobrym fachowcem to przeżyje z tego i to całkiem nieźle.

Znam jednego takiego zawodowca. Bierze więcej niż 50zł/h na treningach często jeździ więcej niż jedna osoba.
Ludzi ma poukładanych i całkiem sporą ekipę. Trenują częściej niż raz w tygodniu. Chłop żyje na całkiem niezłym poziomie a żeby dostać się na jedną choćby lekcyjkę to jest bida z terminem.
Więc jak widać jeśli ktoś jest zawodowcem i do tego dobrym fachowcem to daje radę.
Jeździectwo jest rynkiem który jak wszystkie inne rynki pracy miernoty prędzej czy później wykryje i pogoni. Szczególnie w dobie kryzysu  😎
Zgodzę się z foka - instruktor to zawód i rynek zweryfikuje czy dobry czy fatalny. Nie ważne jaki się ma papier, a ważne co się może innym przekazać. Jeśli za cena idzie jakość to czemu nie?  Jeśli ktoś się poświecił żeby zdobyć ten papier i dobre doświadczenie i się ceni za to nie powinno się go ganić. Jeśli jeszcze ma za to się utrzymać, tym bardziej.
Studia tez można skończyć dla papierka - często gęsto nie jest on współmierny ze zdobyta wiedzą.

Nie widzę w tym nic złego ze zawodnik uczy nowicjuszy, bo przekazuje im swoja wiedzę. Czemu nie?

Aczkolwiek jedna rzecz trzeba wziąć pod uwagę - jeśli chce się rozwijać to dziś zacznę z kimś mniejszym, jutro pójdę do instruktora bardziej doświadczonego, potem jeszcze lepszego aż w końcu skończę na trenerze z prawdziwego zdarzenia.

Bawi mnie to jak niektóre osoby mówią ze maja TRENING bo to przecież tak dumnie brzmi, nieprawdaż?
Tylko dla mnie trening to jazda z trenerem. A nie z koleżanka z zawodów. Moze i ta koleżanka mnie nauczy sporo ale skoro ona się nie rozwija to i ja w pewnym momencie stanę w miejscu.

A tak poza tym. Choćby niewiadomo jaki trener to jak się nie ma talentu to się do ..... zajdzie.
Z moich osobistych obserwacji na lokalnym podwórku wynika, że "papiery" nie zawsze świadczą o jakości usługi. Są osoby, które mogą wytapetować swoimi uprawnieniami pół ściany, a nie powierzyłabym im ani swojego konia, ani siebie. Tak naprawdę odbiór osoby, z którą się jeździ jest bardzo subiektywny. Pytanie - czego potrzebujemy i oczekujemy? Mój trener jest dla mnie autorytetem i chcę z nim jeździć. Szczerze mówiąc nie wiem, jakie ma uprawnienia, z historii wiem coś niecoś o jego osiągnięciach jako zawodnika, znam sporo ludzi, którzy z nim jeździli / jeżdżą i uważam, że to dobry wybór. Ma swoje wady - chociażby to, że mało zwraca uwagę na chociażby mój dosiad, co przy amatorszczyźnie bywa potrzebne.

Co do ludzi bez papierów wyższych, niż instruktor rekreacji - cóż, znam kilka takich osób, które z braku kasy, koni i czasu nie "podnoszą swoich kwalifikacji", ale czy to znaczy, że się nie rozwijają? Ja uważam, że nie do końca. Prowadząc codzienne jazdy, jeżdżąc różne konie, często sami startując, zdobywają doświadczenie, uczą się tego, jak najlepiej przekazać swoją wiedzę innym. Kasy mają na tyle mało, że wydanie kilku tysięcy na zweryfikowanie swoich umiejętności i zdobycie kolejnego papierka, jest po prostu niemożliwe. Tym bardziej, jeśli trzeba utrzymać gromadkę koni, na których się prowadzi zajęcia. Idealnie byłoby, żeby każdy dobry instruktor się szkolił, ale nie zawsze to jest możliwe.
halo - wiadomo, że większości dorosłych osób bardziej pasują godziny popołudniowe, ale są studenci, dzieci na kucykach, uczniowie, ludzie z niezobowiązującą pracą...
Ja rozumiem wszystko ale 3600 brutto za 3h dziennie...? Ja bym chciała tyle pracować i tyle zarabiać ;]

Tym bardziej, że nie wiem jak w Krakowie, ale w Wawie trening się liczy bez dojazdu, za dojazd się płaci dodatkowo (i to często wcale nie mało)...
a czy ktoś był na kursie szkolenia podstawowego i mógłby przedstawić co i jak wygląda to od "środka"?

dodatkowo podaje link do zasad dot. instruktora szkolenia podstawowego w jeździectwie
http://www.pzj.pl/index.php?module=subjects&func=viewpage&pageid=150
czy instruktor szkolenia podstawowego w jeździectwie to to samo co instruktor szkolenia podstawowego pzj ( taką tylko nazwę słyszałam)

jeśli tak to u nas na kursie rekreacji ruchowej zs. jazda konna były egzaminy na koniec oczywiście, i UWAGA! kto chciał mógł zdawać szkolenia podstawowego pzj za dopłatą 100 zł. Elementy uj. klasy P/N ( chociaż u nas najtrudniejszy był kontrgalop, cofanie i ruszenie kłusem.. :ke🙂, skoki ( 5 przeszków wys max 100cm) i teoria na srebrną odznakę..
pytam się bo na stronie pzj

jest napisane


1.Kurs na stopień instruktora szkolenia podstawowego w jeździectwie organizują instytucje związane z jeździectwem przy współpracy i pod nadzorem Wojewódzkiego Związku Jeździeckiego. Wojewódzki Związek Jeździecki zatwierdza kierownika szkoleniowego kursu, którym musi być trener jeździectwa minimum I klasy. Maksymalna liczba osób przyjętych na kurs – 30. Koszty kursu pokrywają uczestnicy.

2.Warunkiem przyjęcia na kurs jest:
  -posiadanie Złotej Odznaki jeździeckiej, (punkt ten obowiązuje od dnia 01.01.2007),
  -ukończenie 18 roku życia  (w momencie zdawania egzaminu wstępnego),
  -ukończenie szkoły średniej  (w momencie wydawania uprawnień),
  -pozytywne zdanie praktycznego egzaminu wstępnego składającego się z dwóch części:
    a.zademonstrowanie umiejętności z zakresu ujeżdżenia klasy P
    b.konkurs na styl klasy L (zaliczony przy uzyskaniu maksimum 3,5 punktów

hm.. więc jakby to powiedzieć nie było KURSU na ISP był tylko 'zwykły' instr. rekreacji i po prostu kto chciał, dopłacał i zdawał..
z 6 osób tylko jedna miała złotą odznakę.. kto nie miał srebrnej lub złotej, robił 3 w jednym. Czyli zakładając, że podchodzisz do tego egzaminu, zdajesz od razu na instr. rekreacji ( jeśli uczestniczyłeś w kursie ), jeśli nie masz odznaki srebrnej lub złotej to dostajesz ( po dopłacie za nią) no i uprawnienia ISP.

więc proszę wytłumaczcie mi, czy przepisy się zmieniły i na stronie nie ma aktualnych. czy może Instruktor Szkolenia Podstawowego w Jeździectwie to coś innego niż ISP pzj..( pamiętajcie  że po prostu tam się tak móiło na to, nie wiem czy tak to sie fachowo nazywa). Jeśli tak to dlaczego NIE BYŁO kursu tylko sam egzamin ? dlaczego ludzie NIE MIELI złotych odznak..
a jest to naprawdę dobry ośrodek jeździecki a na egzaminie był sam p. pruchniewicz...  🤔 🤔 🤔

hmm.. czegoś nie rozumiem w tym wszystkim..
myslę, że dlatego, że ciągle mamy tzw. "okres przejściowy".
Sprawdź na stronie PZJ, ile osób na cały kraj ma złotą? Ile z nich jest zainteresowanych kursem? A kursu przecież nie zrobią dla 5 osób...
Co do finansów to faktycznie są kosmiczne 🙁 Ja dlatego na razie poprzestaję na instruktorze sportu, bo na trenerski zwyczajnie mnie nie stać 🙁
Ale nadal nie rozumiem instruktorów, którzy się nie doszkalają, m.in. nie ubiegali się o aktualną licencję, co kosztowało grosze i trzy dni zajęć...
Chyba, że myślenie jest takie - i tak mam klientów, PZJ nic mi nie zrobi, więc mogę działać nielegalnie...
gosiaopti 100% poparcia dla wypowiedzi
Anaa Jakim cudem studentom, uczniom, dzieciom miałyby pasować godziny przedpołudniowe? Kogo z dorosłych o "niezobowiązującej pracy" stać na konia i treningi?
Naprawdę chciałabyś mieć maksymalnie 3600 przychodu (nie dochodu) miesięcznie? No to zostań trenerem - nikt Ci nie broni 😁
halo - to co wiem wiem z własnego doświadczenia 🙂 Często zajęcia miałam np na 12, 14... często jedne na 9, a potem przerwa np do 17 (podać Ci kierunki?). Jak pracujesz jako tzw. freelancer, albo masz własną firmę, albo jesteś "bogaty z domu", albo pracujesz nie 9-17 ale w innych godzinach?... Wiele jest takich zawodów, come on.

Poza tym - wiesz jaka jest średnia krajowa w pl? 😉 Myślisz, że taka kupa ludzi (np tu, na tym, forum, gdzie mnóstwo osób ma swoje konia) ma o wieeele większe przychody?
Trenerem nie zostanę - za mało wiem. Natomiast umiem w miarę pokornie podejść do sprawy pracy i zarobków.
Myślisz, że w innych branżach jest tak wesoło? Myślisz, że osoba po 5 lub 6letnich studiach idzie do pracy na 3h dziennie i dostaje 3600 pln?? Myślisz, że w innych zawodach szkolenia nie kosztują GRUBO wyżej niż to na co stać przeciętną osobę? Taak, to tylko to jeździectwo takie ble, fuj i nieopłacalne...
Poza tym to co opisałaś to nie jest opcja maksymalna...

Abstrahując już od tego tematu - myślisz, że trenerzy odprowadzają podatek od swoich zarobków?... grunt to naiwność 😉

No i skoro gardzisz taką kwotą jaką wymieniłaś/eś - to gratuluję przychodów...
Anaa Gdy  ktoś nie chce zrozumieć, to nie zrozumie. Odróżniasz pojęcie przychodu i dochodu?
Gdyby proporcje wysiłku uzyskania umiejętności i uprawnień a możliwości zarabiania były dobre - to trenerów byłoby pełno. Uwierz - każdy zawodnik, który może trenować przed południem jest dla trenerów "cenny". Przecież nie przypadkiem hale świecą pustkami poza tymi "dobrymi" godzinami. Taka jest specyfika zajęć sportowo-rekreacyjnych. To naprawdę mocno limituje dochody. Jeżeli masz pomysł w jaki sposób można zarobić więcej - to chyba wszyscy trenerzy i instruktorzy chętnie skorzystają z podpowiedzi 🙂 Wyliczenie, które zrobiłam to pewnie nie jest absolutny max ale max dla 90% trenerów. Znam może 1 - 2 osoby, które są w stanie mieć tylu klientów. Dla absolutnej większości prowadzenie treningów to zajęcie dodatkowe (jak już pisałam) do własnej firmy, handlu, prowadzenia ośrodka, robienia koni na sprzedaż, studiów etc. Strasznie trudno jest być tylko i wyłącznie trenerem i z tego się (rodzinę) utrzymać. Korepetycje np. to też świetny sposób na dodatkowe dochody, ale utrzymać się tylko i wyłącznie z korepetycji...
halo - nie wiem czemu zakładasz, że nie chcę zrozumieć i że nie rozumiem 😉 Tak - odróżniam bardzo dobrze ;]
Widuję różnych trenerów i często opada mi szczęka jak słyszę stawki jakich żądają za trening. Szczególnie kiedy wiem jak taki 'trening' wygląda... ale do meritum:
Często trenerzy mają kilka koni w treningu tzw. codziennym. Przy stawce np 5 koni w takim treningu kasa jaką zarabiasz (tak, tak, przychód a nie dochód) jest już naprawdę konkretna...
Większość trenerów, których znam poświęca na treningi zawodników i koni cały dzień. No ale jednak - jeśli chcesz z tego żyć to temu poświęcasz życie.  A nie 3 godziny dziennie...

Poza tym nie wiem jaki jest taki złoty zawód, żeby proporcje wysiłku uzyskania umiejętności a możliwości zarabiania (od razu na starcie) były dobre. Ja takiego nie znam.
Uhm. 5x500zł miesięcznie = 2500zł (przychodu), to faktycznie konkretne pieniądze. Polecam utrzymanie domu i rodziny. Kto mówi, że na starcie? Trenerem można zostać po 4 latach (tak powinno być) praktyki jako instruktor sportu. A już instruktor jest na poziomie podyplomowym. Ja mówię o treningu par koń+jeździec (stąd wąskie gardło czasowe). A że każdy chciałby pracować więcej niż owe "wymuszone" 3 godziny, to szuka się różnych rozwiązań, np. jeżdżenie konia "zawodnika". Ja z kolei nie znam nikogo, kto stale trenowałby pary koń-jeździec przez osiem godzin dziennie (a znam, mam takie wrażenie, chyba wszystkich) - nie licząc "zawodowych" stajni sprzedażnych - ale tam z kolei raczej etat i też nie szokujący. Zresztą... wg rozporządzenia Ministerstwa pełny etat trenera- instruktora sportu (każdego sportu) nie powinien przekraczać 26 godzin czynnych treningów tygodniowo. Mało kto o tym wie.
halo - gdzie Ty mieszkasz, że stawka za miesięczny trening u TRENERA (nie - instruktora albo zawodnika C klasy) to 500 pln?...
bo stawki jakie ja słyszę oscylują wokół 1000-1500 pln za miesiąc...

Co do rozporządzeń... 😉 tia, ja też znam stawki, które powinny obowiązywać w moim zawodzie 😉
Chyba możemy podsumować: teoria teorią a życie życiem 😀 Wracając nieco do tematu. "Hodowca i Jeździec" podaje dane z konferencji nauk o jeździectwie wg których ok. 70% jeźdźców to "czysta rekreacja" tzn nie biorący i nie planujący udziału w żadnych zawodach, nawet towarzyskich. Tylko ok 15% to zarejestrowani zawodnicy. Takie są dane światowe i podobno polskie też. Czyli podobna powinna być proporcja (praktykujących) instruktorów rekreacji w stosunku do instruktorów sportu/ trenerów. I pewnie jest. Myślę, że obraz całości bardzo zaciemnia zdecydowanie nierówna mapa "zagęszczenia jeździeckiego"w Polsce - dlatego trudno też porównywać realne warunki pracy/płacy. Są miejsca, gdzie trenera nie uświadczysz, są takie, że nadmiar trenerów na tych kilku zawodników. Przekonana jestem, że jeśli ktoś chce podnosić swoje umiejętności, to zawsze znajdzie kogoś, kto mu pomoże. Ważne, żeby jeźdźcy chcieli i żeby miał im kto pomóc. Tytuły i uprawnienia są na razie mniej ważne. Chociaż chyba warto doceniać ludzi, którym chce się poświęcać czas, wysiłek, pieniądze, żeby więcej wiedzieć i lepiej uczyć. W tej chwili na stronie PZJ jest zaledwie ok 150 instruktorów/trenerów, którym chciało się "dopełnić formalności".
[edit]

[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnpmod.gif[/img] spaming - mam nadzieję, że przypadkowy
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się