praca

Pauli jeszcze jedno spostrzeżenie: z młodą ekipą rewelacyjnie jest pracować, ale jest jedno ALE... bardzo się do nich przywiązujesz, a że są młodzi, to jak znajdą cokolwiek odrobinę lepszego zmieniają bez mrugnięcia okiem 😉 urok młodego zespołu 🙂
Ratunku!!!! :emot4:
Macie jakieś recepty na stres przed rozmową kwalifikacyjną?
Po kilku miesiącach bezskutecznego rozsyłania CV  nagle wszyscy pracodawcy się obudzili. Wczoraj byłam na jednej rozmowie, dzisiaj na dwóch, jutro mam trzy, a w piątek znów jedną. Jeśli chodzi o te, które już mam za sobą, to są na "tak", czekają na odpowiedź z mojej strony. Ale jutro idę na rozmowę o pracę marzeń i z jednej strony skaczę z radości, bo jest nadzieja, że uwolnię się od tego getta jakim jest moja obecna praca, no i robiłabym coś co naprawdę lubię, nie musiała wyliczać każdego grosika, miałabym więcej czasu dla siebie i przede wszystkim dla konia, ALE.... z drugiej strony tak mi na tym zależy i tak się stresuję, że najchętniej to bym tam wcale nie szła! i zapomniała o sprawie. 😵 Wiem, absurd. Nawet z konia zsiadłam po 15minutach bo wszystko mnie wyprowadzało z równowagi....
Błagam, sypnijcie jakimś magicznym środkiem, bo te normalne nie działają 🙁
Gillian   four letter word
19 września 2012 22:24
a u mnie w pracy ciągle to weselej. Nauczyłam się nie rozmawiać szczerze z nikim, bo nie wiadomo kto strzela z ucha... podejrzewam, że większość 😉 atmosfera jest niesamowicie sztywna, każdy uważa na każdego, wszyscy się jeżą, sztuczne uśmiechy. Fajnie!
abrakadabraś, ja tam przestałam walczyć o naturalną wygraną ze stresem.
teraz przed rozmową biorę pigułę i się cieszę, że w końcu mogę się pokazać najlepiej jak umiem.
na mnie piguły chyba nie działają.
na samym początku, dawno temu, jak dopiero zaczynałam jeździć na zawody to brałam jedną, dwie, albo i kilka i.... nic nie dawały 🙂 więc myślę, że z rozmową byłoby podobnie
zależy jakie piguły się bierze, na pewno nie jest tak że żadne nie działają 😉
te moje to tylko na receptę.
no i niestety nic więcej poradzić nie potrafię.
jestem ciemnotą 😡, upewnijcie mnie w moim przekonaniu, proszę.
W obecnej pracy umowę mam do 30.09 i nie chcę jej przedłużać. Wystarczy, że poinformuję o tym pracodawcę, prawda? nie muszę składać żadnego pisemnego wypowiedzenia?
prawda 🙂 nie musisz składać pisemnego wypowiedzenia

a ja mam inne pytanie. po raz pierwszy na umowie zlecenie dostałam rmuę. po którym wpisie poznać, że mogę się leczyć z NFZ? Jak mam składkę na chorobowe i wypadkowe?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 września 2012 19:07
abrakadabraś, i jak tam rozmowa?
Martuha, zdrowotne. Chorobowe jest do zasiłków.
abrakadabraś, i jak tam rozmowa?


no właśnie, chwal się 🤬
Dotychczasowe rozmowy wszystkie mam na "tak". Włącznie z tą moją wymarzoną, która okazała się wcale nie taka wymarzona jak się wydawała. 🙁
No nic. Mam w czym wybierać, więc muszę jedynie sobie spisać wszystkie "za" i "przeciw" do każdej z tych firm, poobliczać koszty dojazdów, ewentualnego przestawienia konia i wszystko na spokojnie przemyśleć.
Łeb mi pęka po dzisiejszym dniu!! Tyle latania, odpowiadania na miliony podchwytliwych pytań, wszystko w biegu, z jednej rozmowy na drugą. Masakra. Czas na piwko  😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 września 2012 19:52
No to wow! Super, że możesz teraz wybierać i przebierać.

Mój ukochany były pracodawca wciąż nie zapłacił mi zaległej pensji. Wysyłam właśnie przypominającego maila (chociaż wiem, że oni nie zapomnieli, bo księgowa robi wypłaty, szefowa tylko akceptuje przelew), a jeśli to nie poskutkuje, to nie wiem, wezwanie do zapłaty? Ręce opadają, żałośni dla mnie są...
niedługo połączę się z Tobą w bólu, bo mam dziwne wrażenie, że jak tylko powiadomię pracodawcę, że nie przedłużam umowy to moja premia nigdy nie trafi na moje konto bankowe. A z podstawy... starcza na tzw. waciki.
kujka   new better life mode: on
21 września 2012 11:55
Lotnaa, przedsadowe wezwanie do zaplaty wyslij. w wiekszosci przypadkow wystarcza.
famka   hrabia Monte Kopytko
21 września 2012 12:07
Lotnaa, proponuję napisać pismo do PIPy z realiów wiem że różnie to bywa ale mała kontrola pracodawcy nie zaszkodzi
Lotnaa

Kodeks pracy
WYNAGRODZENIE ZA PRACĘ I INNE ŚWIADCZENIA
Rozdział 2 - Ochrona wynagrodzenia za prace
Art. 85.
§1. Wypłaty wynagrodzenia za prace dokonuje się co najmniej raz w miesiącu, w stałym i ustalonym z góry terminie.

§2. Wynagrodzenie za prace płatne raz w miesiącu wypłaca się z dołu, niezwłocznie po ustaleniu jego pełnej wysokości, nie później jednak niż w ciągu pierwszych 10 dni następnego miesiąca kalendarzowego.

I poinformuj o przekazaniu sprawy do PIP, powinno zadzialac.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
21 września 2012 12:13
nie tyle co poinformuj,to w wezwaniu do zapaty na dole napisz,iz pismo do widomości otrzymuje równiez PIP 🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
21 września 2012 12:15
[quote author=Ktoś link=topic=13.msg1529644#msg1529644 date=1348226031]
pismo do widomości otrzymuje równiez PIP 🙂
[/quote]
kilka słów a działa cuda!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
21 września 2012 12:26
Dzięki laski!  :kwiatek:

Maila już wysłałam wczoraj i PIPem jeszcze nie straszyłam, daję im 5 dni i jeśli nie zapłacą, to idziemy na wojnę.
Lotnaa jak ja Cie rozumiem... na przełomie czerwca i lipca pracowałam w agencji PR-owej, umowa o dzieło(równocześnie z pracą na lotnisku oczywiście). umowę podpisałam w lipcu, kasa za czerwiec miała być do końca lipca, druga umowa za lipiec i za konferencję, którą organizowałam miała być po tej pierwszej. pierwszej wypłaty jeszcze nie było, a minęły 3 m-ce... druga umowa ma przyjść pocztą, bo moja noga tam już chyba nie postanie... jest to malutka agencja i tak naprawdę wypłaty zależne od zleceniodawcy... szef na maile mi nie odpisuje, moich telefonów nie odbiera... powoli tracę siły do walki z nimi :/ flaki wypluwałam, żeby pracować po 12/13h i tak mi się odwdzięczają.. miałam rzucić lotnisko dla tej agencji, ale chyba jakaś Boska siła mnie od tego odwiodła, bo był była w g...

a na lotnisku dla odmiany przestali nam płacić za nadgodziny. mamy odbierać te godziny... oczywiście wtedy kiedy IM to pasuje...

po prostu jest rewelacyjnie  🙄 🙄
czy któraś z Was dziewczyny pracowała w chałupnictwie? Jak to wygląda? Swego czasu były mega afery z takim rodzajem pracy. Może któraś ma jakąś sprawdzoną firme  👀
czy któraś z Was dziewczyny pracowała w chałupnictwie? Jak to wygląda? Swego czasu były mega afery z takim rodzajem pracy. Może któraś ma jakąś sprawdzoną firme  👀


Ja kiedyś się interesowałam, ale nie znalazłam żadnej uczciwej firmy. Większość chce od Ciebie wpłaty na konto, że niby na przygotowanie materiałów dla Ciebie, koszty wysyłki i co najlepsze!! koszty sporządzenia umowy!! 😁 Wielka ściema. Wyślesz im 30 zł i się nie dobijesz. Ja osobiście nigdy im kasy nie przesłałam, bo kiedy mówiłam, że te kilkadziesiąt zł mogę z czasem im zwrócić to wymyślali 100000 powodów dla których nie mogą mi wysłać materiałów. Ja bym się w to nie pakowała.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
21 września 2012 14:18
akzzi, jak skręcisz te długopisy to później musisz je sama sprzedawać 😉
Czyli jest tak jak było, żadnych zmian... 😤
I z pracą przez internet też tak jest?
Moja teściowa i szwagierka tak sobie dorabiają od lat - składają torebki na prezenty.
Ale od dawien dawna mają faceta z Katowic, który im materiały przywozi i potem odbiera gotowe. Jest umowa, wszystko "po bożemu".
Nigdy nie wnikałam w szczegóły, ale szwagierka to ma normalnie mini-fabrykę w domu i syf totalny, ale coś za coś bo u nich to już nie jest "dorabianie" ale zarabianie.
udorka a mogłabyś podpytać o ich początki? jak znalazły, czy wpłacały coś na początku, itd.  :kwiatek:

Znalazły przez znajomych znajomego itp... nic nie wpłacały, dostały na próbę "papiery", facet stwierdził, że mu się podoba i podpisali umowę.
Dziewczyny, co się bardziej "opłaca" w takiej sytuacji:
praca w 3 miejscach, wszędzie po kilka godzin tygodniowo. 3 umowy o dzieło i wykupienie ubezpieczenia (tak się w ogóle robi?) czy własna działalność i wystawianie rachunków plus samodzielne płacenie składek?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
21 września 2012 18:43
Hm, jestem w kropce. Mam jutro rozmowę z moim obecnym szefem na temat - co dalej. Przyjechałam tu z założenia na 6 tyg, ale już na początku dawałam znać, że może mogłabym zostać dłużej. Wobec braku czegokolwiek sensownego na oku chcę tu zostać na przynajmniej kilka miesięcy, i teraz nie wiem, jak wynegocjować lepsze warunki. A w negocjacjach jestem totalnie beznadziejna. Nie chcę przegiąć, ale nie chcę się też tanio sprzedać, tym bardziej, że praca do ambitnych nie należy. Zakładam, że nie będą chcieli się mnie pozbyć, ale beze mnie świat też się nie zawali. A mój szef raczej mało mówi, trudno jest go "czytać". Nie mam pojęcia, jaka kwota jest dopuszczalna, jaka jest już tym "o jeden krok za daleko".
Cholera, już się stresuję...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się