Koń odsadza się - pomocy

Bezwzględnie trzeba pracować nad koniem odsadzającym się. Koń odsadzający się to zwierzak nie godny zaufania i bojaźliwy. Na to jest jedna recepta-praca nad ustaleniem dominacji opiekuna i zaufaniem,że w jego obecności nie dzieje sie koniowi krzywda.Do samego odsadzania się to mocny kantar z cienkiej linki uwiązany do grubej dętki z ciągnika na grubym mocnym słupie- metoda Marka Rashida znanego trenera -u mnie udało się dosyć szybko oduczyć takiego panikarza.
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
21 września 2012 17:28
dzięki za odzew 🙂

co do ustępowania od nacisku na potylice to jak już pisałam to taka trochę walka z wiatrakami bo siwy zwczyczajnie ten ucisk olewa, nawet bardzo silny  🤔
sznurek od snopowiązałki odpada bo on już wie, ze mozna się zerwać więc dam mu tylko tym samym do zrozumienia, że tak można a to problemu nie rozwiąże

Pędzidełko bojaźliwy to on akurat nie jest zupełnie, wręcz przciwnie 😉

whisperer13 ja wlasnie starałam się mieć go zawsze na widoku nawet jak musiałam się oddalić, tylko on to potrafi zrobić np. po odstawieniu nogi po rozczyszczaniu jak stoję obok..  🤔

spróbuję jeszcze metody z liną wypuszczaną stopniowo 🙂 będzie polowanie na "odpały" 😉

jeszcze tak sobie myślę po rozmowie z trenerką, że może mam rozpieszczonego konia poprostu.. 🙄 w sumie do niedawna nikt niczego od niego nie wymagał, był ulubieńcem dzieci, wszyscy go miziali, drapali i dokarmiali a teraz zaczęly się wymagania i mówi mi stanowcze NIE  🤣

z pewnością czeka nas dużo cierpliwej pracy i chętnie poczytam jeśli ktoś ma jeszcze jakieś sprawdzone metody, a może pomysły na przyczyny takiego zachowania?
Wszystko pięknie ładnie, ale jak się ma zaufanie do grubego kantara, mocnej linki, dętki i słupa - nie brzmi to jak recepta na zaufanie 😉

Koń ma stać i tyle. Może być nieufny i bojaźliwy, ale musi umieć stać.  Nie może rwać kantarów i stwarzać zagrożenia dla siebie i innych.
Wiele jest koni nadpobudliwych i strachliwych ,które na uwiązie kręcą sie w kółko, dreptają z lewej na prawo i się nie odsadzają. I nie zależy to od zaufania i dominacji człowieka.


edit. ceffyl, moja tez tak robiła, odstawiałam nogę , linka sie kończyła i koń wybuhał. Staram się zwykle mieć dłuższą linkę 4m (robię sama ) i pilnowałam,żeby jej nie brakowało. Czyli przesuwalam konia do przodu, jak tylko się cofala. Spróbuj 🙂
whisperer13 To proste naprawdę. Koń się odsadza bo z natury jest klaustrofobikiem. Uwiązany czuje się zagrożony,pozbawiony możliwości ucieczki w razie niebezpieczeństwa.Koń ,który poznał już swoją siłę i odsadzając się urywał się dzięki szerokim kantarom i zwykłym uwiązom będzie się odsadzał i żadne sznurki ,lonże go nie naprawią. a rezygnacja z wiązania jest naszą porażką. Koń ,który był trenowany w kierunku ustalania hierarchii nawet gdy jest typem nadpobudliwym zachowa spokój w towarzystwie opiekuna któremu ufa i uznaje za przewodnika. Jeśli przewodnik nie panikuje to znaczy ,że on wie ,że nic złego się nie dzieje. W przypadku koni odsadzających się ma miejsce zachowanie utrwalone i trzeba konia przekonać ,że to co robi nie jest dla niego korzystne. Właśnie temu służy gruba dętka i kantar zcienkiej linki i mocny słup. Cienka linka daje małe oparcie dla potylicy i ostry sygnał. Dętka jest elastyczna i nie urwie się i zmęczy konia.Koń orientuje się szybko ,że nie da rady i sam bardziej ciągnie tym bardziej jest mu nieprzyjemnie a kiedy ulega niewygoda mija i koń na nowo się "programuje".
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
21 września 2012 19:34
pędzidełko masz i swoje racje 🙂 niemmniej jednak cienka linka/kantar jaki sugerujesz moje "siwe parszywe" olewa tak samo jak kantar z szerokiej taśmy, nie zbastował nawet po wywrotce i nadal próbuje  🙄
Osobiście dałam gniadej się odsadzić 3 razy, a sama stałam z boku i tylko kontrolowałam czy sytuacja nie jest dla niej zagrożeniem. Spróbowała, później jeszcze raz i jeszcze raz, po czym spasowała i do dziś się nie odsadziła.
moj za mlodego sie krecil, wiercil, odsadzal-zrywal (mniej z paniki bardziej z ADHD). a wiedzial niestety ze kantary pekają - urywał się parokrotnie. aż ... wiercąc się zawinął uwiąz wokół gardła - szarpną, odsadził... zpanikował. na szczęście zamarł, a nie walczył - gdyby się wywrócił mogłoby być tragicznie. stałam obok. na szczescie, bo wtedy stal, jak tylko się obracalam - panikowal (chcialam lecieć po pomoc, po nóż żeby ciąc uwiąz - bezpieczny karabinek byl tak napięty że nie dało się go odblokować). pare sekund i byl caly mokry i drżał jeszcze glugo - ja tez ;]
wkoncu udalo mi sie go minimanie ruszyc i odczepić.
od tej pory gdy poczuje tylko opór -odrazu odpuszcza przesuwa się do przodu - czy uwiązu, czy jak nadepnie na wodze, zaplacze się w uwiąz, line, lonże, czy cokolwiek - czy glową czy nogami, cialem. bez paniki

może też sposób ;] - zobaczy ze odsadzenie jest strasznie a nie stanie na luzie...
chyba wlasnie o tym chodzi w uczeniu ala monty - ze kon ma przerobic swoj strach, zobaczyć ze szarpanie nei jest przyjemne, nic dobrego nie daje. a jak sie stoi spokojnie - jest przyjemnie (bo spokój).
moj sobie to sam i to w wersji HARD zafundował ;]
tez kiedys myslalam ,ze uwiazac na sztywno jest lepiej ,ale gdy pomyslalam o tym co kon w ataku szału i paniki moze zrobić, nieco zmieniłam zdanie.  Cienki kantar jest mocniejszy, ale tez wieksza szkode wyrzadza koniowi takiemu uwiązanemu na sztywno. Moze doprowadzic nawet do zerwania więzadła karkowego, naderwania mięsni , a gdy w koncu peknie z hukiem kon moze wylądować na plecach i sie połamać lub w lepszym przypadku uszkodzić.
wiem ze konie sa klaufstofobiczne i boja sie uwiazania ot takie instynktowne zachowanie,które zapewniło gatunkowi przetrawnie...
dlatego wole linke, która oplatana wielokrotnie wysunie się o kilka cm , niz trzyma i nie pusci, chyba ze sie zerwie..
Tak jak wczesniej pisałam linka odda kawałek przestrzeni,a kon czujac chwile luzu powinien sie uspokoić, cos na zasadzie gumowego uwiązu, tylko tu nie ma ryzyka strzelenia w pysk w razie urwania.
Nie zawsze jest mozliwośc przebywania z koniem cały czas , jako osobnik alfa, zapewniający bezpieczeństwo, czasem trzeba zostawic na chwile uwiązanego konia samotnie.

Wydaje mi sie tez ,ze to kwestia osobnicza. Niektóre zrywaja sie, bo wiedza ze kantar peknie i bedzie spokój i wystarczy je raz porządnie uwiązac i juz nie próbują, a niektóre beda próbwać wiele razy i nie jest to ich zła wola. Warto poznac swojego konia i podłoże jego odsadzania.
Czasem jednak zdarzają się szkapy znarowione co wywracają się przy tym,wyrywają elementy
ogrodzeniowe i mogą uszkodzić sobie kręgi szyjne czy coś dlatego dętka jest bezpieczniejsza.
horse_art twój koń wyciągnął pozytywną naukę jednak trzeba unikać takich sytuacji.Wydaje mi się ,że inny koń mógłby mieć traumę z takiego zdarzenia i bać się gorzej ,bo w końcu bał się czegoś ,próbował uciec, nie udało mu się i doświadczył bólu którego się obawiał... Właśnie chodzi o to żeby koń wyłapał,że to on sam stwarza sobie dyskomfort- szarpie to sam stwarza sobie niewygodę, stoi to nie ma presji jest przyjemnie(a jak dostaje smakołyk za stanie to pozytywnie to kojarzy) Jednak trzeba wystrzegać się sytuacji w których koń narażony jest na ból i stwarza zagrożenie. Tylko spokój i bezpieczeństwo stwarzają warunki do nauki. Tak jak przy nauce zaprzęgania gdzie nie ma miejsca na błędy.
Pędzidełko - tak zgadzam się, mój wyciągnął pozytywną nauke, ale może też dlatego że on się nie bał - on się wiercił dla zabawy (ew wcześniej żeby się urwać specjalnie) i zobaczył, że takie wiercenie może się skończyć źle - może dlatego nie załapał traumy. nigdy bym tak nie zrobiła specjalnie. wiec nie polecam absolutnie bo to niebezpieczne, dlatego pisze, że to on sobie wersje "hard" nauki zrobił sam, a ja mialam stres nie mniejszy niż on.
bojące się, odsadzające ze stracu zawsze wiąże na zasadzie zawijania długaśnego uwiązu wokół belki + bezpeiczne zawiązywanie, dlugiej liny umozliwiające zawsze zwolnienie pętli. szczególnie po tej akcji (+innych koni). mialam tez konie z lekiem, ktore się odsadzaly - potrafily i belki wyrwać i z nimi uciekać- na takie trzeba uwazac i jak trauma jest glboka i potwierdzona sytuacjami (ze belka nie wytrzyma i sie wyrwie np), bo je trzeba spokojem, bo przerabianie leku lekiem nic dobrego nie da, a tylko pogłębi. tu trzeba na luzno i tylko zawiajac - bo czasem wystarczy ze sprawdzi te parenascie cm, że moze się oddalić, ze potwor nie trzyma, że jest ratunek i się uspokajają.

jego wiem ze moge i na sztywno, ze moge mu wiszacy po ziemi zostawic ze moze sie zaplatac (oczywiście w "bezpiecznych" sytuacach) i nic sobie nei zrobi z powodu leku, nie spanikuje, sam się odplącze albo bedzie czekal , ale i jego wiaze bezpiecznie lub i w ogole jak sie jest obok (bo jak się pojdzie to i on moze sobie znudzony iść gdzieś jak nie ma tu nic ciekawego, a gdzie indziej jest jakaś fajna akcja 😉
Horse_art - mój zwierz wymyślił dokładnie to samo. Na szczęście też stanęła i się trzęsła, tylko mi się udało kantar odpiąć - dlatego wolę kantary w których można odpiąć pasek potyliczny 😉
W Anglii w ogóle nie wiążą do prętów, itp.- konie się wiąże najpierw do sznurka od siana, a dopiero sznurek do kółka, czy prętu. Do tego siano w siatce, i konie się dość szybko uczą stać- nawet te z ADHD jak mają siano to stoją i jedzą.
Natomiast na te, które się odsadzają bo tak jest fajnie i można nawiać i pobiegać po stajni widziałam dwa sposoby. Pierwszy to pewnie nie nowina, strzelić baciorem z tyłu jak zaczyna kombinować. Drugi, bardzo fajny sposób, to uczyć stać na uwiązie w stanowisku- tam się nie ma gdzie odsadzić- i nagradzać za grzeczne stanie.
też mialam taki kantar z odpinaną potylica, ale napięte bylo tam mocno że się nei dało...masakra jak sie bałam ;/ i nawet 3 metry po noz nei moglam odejsc bo on odrazu panika ze go zostawiam;/ tylko jak stalam bliziutko i go dotykalam to przestawal miec oczy  😲 i panika

a on sie kantary/uwiazy nauczył rwać własnie w stanowisku ;/ - żeby uciec, móc się ruszać (areszt ruchowy po wypadku, stal sam a jego kobyly rzaly do niego na padoku) skórzany gruby kantar - uzda zaprzegowa dopiero dała rade ;] nie robil tego caly czas ale jak się nudzil, nikogo dłuzej nei bylo ...
a potem to sie kręcił jak 3-letnie dziecko, czy bylo zarcie czy nie, ot adhd 😉 teraz jak nie śpi też się wierci (jak mu się nei każe stac spokojnie, wspolpracowac), ale uważa na siebie ;]
horse_art- no, to zależy, jakie duże stanowisko... w tych u nas to się za bardzo żaden nie odsadzi, chyba, że kucyk
dobry sposób mysle - tzn w boksie w sensie? bo stanowisko wg mojego wybrazenia nei ma sciany za zadem tylko boki i przod - wiec spokojnie odsadzac sie moze bo robi to do tylu przeciez, czy chodzi o przewalczenie lęku i wyjasnienie bezsensu sytuacji - ze sie tam odsadza i nic nie urywa, wiec przestaje?
tylko co w sytuacji gdy się przewróci, zablokuje? wtedy ogranczona przestrzeń uniemożliwi też dojście "ratownikom". eh, jak si enei widzi cizko sobie wyobrazic 😉
a moj sie w tym stanowisku, moze zle sie wyrazilam, on si enie odsadzal - bo odsadzanie to raczej takie z powodu leku, nie do konca swiadome...
moj zrywal kantary - specjalnie, a stanowisko mial wielkosci poskromu - po parenascie cm z kazdej str i dlugo jeszcze belke tuz za zadem. nikt nie wie jak to robił, ale albo sciągał, albo zrywal, i napewno bez elementu "przestraszenia", lęku... (podalam to jako element przypadku, ze sa takie co sie wierca i wieszają wlasnie z niewychowania i adhd a nie lęku, bo odsadzenie z takiej czystej definicji to dla mnie wlasnie z powodu leku, a tak bez lęku to wieszanie bardziej? (choc skoncyzc moze się tak samo)
trzy posty w sumie i kazdy lamie regulamin :/
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] znow reklama
cataleya   Plajta - i'm lovin'it !
22 września 2012 08:14
ups to chyba nie tutaj😀?

Enigma też miała ten problem, zastosowałam próby smakołykowe - wiązałam gdy jadła coś, puszczałam gdy kończyła. I ot tak stoi już spokojnie uwiązana.
o wasnie - wzmocnienia pozytywne najlepszym wyjsciem! 🙂 (plus lina-uwiąz "na biegowo"😉

ale jak się wierci i wiesza - to - to reprymenda i kara, bo nie ma co go nagradzac, bo sie zorientuje ze jak powisi i przestanie to dostane za to cukierka i bedzie tak w kólko 😉 jak napisala karolina - bacik np ;] ja swojego tez karcilam za kręcenie i zabawy (specjalnie podrzucal uwiaz i sie zaplątywał), ale to byly pierwsze jego wiazania w ogole (poza tym poskromem) wiec mialo troche potrwac-zn nauka. ale ze sobie lekcje zrobil sam ... teraz się "bezpiecznie" kreci i nie panikuje 😉
moze dlatego ze i ja nie panikuje i nie pozwalam odrazu i z adrenaliną lecieć , chwile stoje i patrze (w sensie jestem obok i czuwam)a on taki powyginany z niewygoda stoi .... (np jak wodze, uwiąz przydepnie) i myśli ze to glupie co zrobił bo teraz mu niewygodnie ;] i czeka pokornie, albo sam sie odblokowuje)... (a ze nei panikuje, nie zrywa, moge sobei na to pozwolic)
konie doskonale czują hormony - jak czują ze my się boimy=jest czego, wiec i u nich strach narasta. to w kazdym momencie gdy kon sie boi sę sprawdza - czy w przy goleniu czy w lesie. nie mozna pokazywac ze to czego sie boi straszy i nas...
Większość waszych argumentów wydaje się sensowne z punktu widzenia człowieka. Taka nadinterpretacja trochę. Tok myślenia koniowatych jest prostszy,oparty na ciągu przyczynowo skutkowym. Można sobie tłumaczyć ,że koń jest krnąbrny ,wcale się nie boi tylko się nie słucha bo chce pobiegać...Jeśli mnie nie słucha to znak że ze mną jest coś nie tak, nie mam autorytetu czyli odpowiedniej pozycji a bacik nie jest środkiem do osiągnięcia tej pozycji. Koń naprawdę potrzebuje zaufanego przywódcy do pełnej równowagi psychicznej. Chęć zrywania się i uciekania wynika przecież także z pozostawania długich godzin i dni w zamkniętym boksie. Nawet jeśli koń wydaje się pewny siebie odsadzając się to zawsze takie zachowanie ma źródło w klaustrofobii-naturalnym zachowaniu tego gatunku. Ko nie chce być unieruchomiony i tyle. Zamykanie w ciasnym stanowisku nie spowoduje ,że koń zapomni tylko sfrustruje konia mocniej. Najpierw trzeba konia "przeprogramować" a potem zamykać i wiązać do czego się chce np.do własnego ogona jak ranczerzy. Popuszczanie linki,wiązanie sposobem umożliwiającym szybkie uwolnienie to tylko sposoby na unikanie walki konia z wiązaniem. Nie likwiduje problemu tylko przeciwnie gdy koń ciągnie ustępuje się mu co utwierdza go w jego racji i stawia w pozycji  silniejszego. Żeby kuń był dla człowieka jak najbardziej użyteczny i bezpieczny trzeba taki problem rozwiązać a stałe.Odsadzanie jest sporą wadą. Kupcy znający się na koniach zawsze sprawdzają czy daje się wiązać.
Żeby się z tym zmierzyć trzeba mieć autorytet co wymaga czasu i ćwiczeń z koniem a potem skonfrontować go z problemem metodą skuteczną i bezpieczną.Taką metodą,która daje koniowi poczucie ,że to on sprawia sobie niewygodę i to on może odkryć i wybrać inną wygodną opcję.Koń jest bystrzejszy od człowieka i szybciej się uczy. Tak też jak napisała horse_art wyczuwa wahanie i niepewność człowieka.
Gruba dętka ciągnikowa na mocnym słupie nawet drzewie(ale w miejscu dobrze znanym koniowi) na pewno się nie urwie a jej elastyczność nie powoduje gwałtownych szarpnięć uszkadzających konia i sprzęt. Koń się z tym siłuje i nic. Ciągnie to i jego przyciąga i konia to zmęczy. Dętka go przyciąga i jak ulegnie dając głowę w przód i poczuje brak nacisku,presji i oto chodzi.
[quote author=horse_art link=topic=8137.msg1530367#msg1530367 date=1348297303]
dobry sposób mysle - tzn w boksie w sensie? bo stanowisko wg mojego wybrazenia nei ma sciany za zadem tylko boki i przod - wiec spokojnie odsadzac sie moze bo robi to do tylu przeciez, czy chodzi o przewalczenie lęku i wyjasnienie bezsensu sytuacji - ze sie tam odsadza i nic nie urywa, wiec przestaje?[/quote]

Z belką z tyłu, albo z drzwiami z kratą z tyłu. Otwarte stanowiska to mało bezpieczny pomysł... Wygląda na to, że Twój to wybitny ewenement 😉 U nas są tak zrobine stanowiska, że miłego wieszania się - i w stanowisku koń się nie przewróci, a w takiej sytuacji może bez problemu: [quote author=Pędzidełko link=topic=8137.msg1530491#msg1530491 date=1348306543]Gruba dętka ciągnikowa na mocnym słupie nawet drzewie(ale w miejscu dobrze znanym koniowi) na pewno się nie urwie a jej elastyczność nie powoduje gwałtownych szarpnięć uszkadzających konia i sprzęt. Koń się z tym siłuje i nic. Ciągnie to i jego przyciąga i konia to zmęczy. Dętka go przyciąga i jak ulegnie dając głowę w przód i poczuje brak nacisku,presji i oto chodzi.
[/quote]
Flondra   Szczęśliwa posiadaczka gniadego sierściucha :)
24 września 2012 12:36
Pędzidełko masz wiele racji, tylko pytanie, czy osoba niepracująca z koniem metodami naturalnymi o których piszesz może zastosować zaproponowaną metodę z dentką od ciągnika bez wprowadzania traumy? Czy nie lepiej by było najpierw wypracować sobie pozycję "przywódcy", a później odczulać na wszystkie strachy? Czyli w rezultacie nie wymagało by to zmiany całkowicie swojego podejścia do konia na tzw "natural"?  🙂

Z drugiej strony metoda z dentką wydaje się być dość drastyczna, ja postawiłam na pozytywne wzmocnienie, uwiąz/lina "na biegowo" jak opisywała horse_art  i meeega cierpliwość. Każda ucieczka od koniowiązu zawsze kończyła się spokojnym powrotem do niego i dalej osiodłaniem czy wykonaniem zaplanowanych zabiegów. Po wszystkim była nagroda, poklepanie, smakołyk, podrapanie w "swędzących" miejscach 🙂
Tak masz rację i ja też o tym pisałam. Nie jestem naturalsem chociaż metody ,które stosuję są bliskie temu nurtowi. Są to zasady ,których nie wymyślili naturalsi. Są znane od dawna tylko u nas światek jeżdziecki ma problem z poukładaniem sobie tego i owego. Każdego konia ,którym mam się po prostu opiekować czy układać do zaprzęgu każdemu poświęcam najpierw czas na ćwiczenia akceptacji mojej osoby jako dominującej. Praca od podstaw stara zasada jak świat. Trafiłam już też na takie konie z którymi nie widziałam sensu pracować więc nawiedzona nie jestem 😉
Flondra   Szczęśliwa posiadaczka gniadego sierściucha :)
24 września 2012 14:46
Broń Boże nic do naturalsów nie mam, mi samej kilka wskazówek z tego nurtu pomogło rozwiązać pewne ludzko-końskie problemy 🙂 Chyba bardziej ludzkie niż końskie  😉 A co ciekawe sporo ludzi stosuje metody pracy z końmi mocno opierające się na naturalnym nurcie nie zdając sobie z tego sprawy 🙂
Natomiast do pracy od podstaw dorzuciła bym jeszcze spokój, tylko to nas uratuje i konsekwencję 🙂 W oswajaniu z koniowiązem czy to innymi strachami to podstawa!  😀
Praca od podstaw i najlepiej praca  już ze żrebakiem czyli prowadzanie i nauka wiązania przy matce.
A dlaczego dętka wydaje ci się drastyczną metodą ? Koń na zwykłym uwiązie zrobić może sobie krzywdę właśnie a dętka eliminuje gwałtowne wstrząsy. Podkreślam dętka ciągnikowa nie rowerowa!
Flondra   Szczęśliwa posiadaczka gniadego sierściucha :)
24 września 2012 15:41
Wiem, że chodzi o ciągnikową dentkę (swoją drogą przyznam, że nawet nie wiem jak wygląda i jakie ma gabaryty) ale widziałam parę razy jak konie się odsadzały i jak się szarpały w panice - wygląda to strasznie jak dla mnie. Wydaje mi się, że zwierze w panice szarpiące się z dentką przywiązaną do słupa  na cienkim kantarze wrzynającym się w potylicę skojarzy to zdarzenie negatywnie, do tego stopnia, że sam proces zakładania kantara może później wywołać panikę. Domyślam się, że rola przywódcy stada, którym powinien być właściciel, polega nad uspakajaniem i pokazywaniem, że nic zwierzęciu nie grozi, ale jakoś nie jestem do tego przekonana. Wolę pozostać przy pozytywnym wzmocnieniu, długim uwiązie (bo faktycznie czasem wystarczy, że koń ma świadomość, że nie jest na stałe przywiązany - w naszym przypadku działa). Może metoda mniej skuteczna, ale na moje potrzeby wystarczająca.  😀

Edit: ort - mój sprawdzacz ort nie zwrócił mi uwagi na dentkę, mimo to przepraszam  😡
Rola przywódcy -dominanta po prostu budowana jest na tym ,że w każdej sytuacji wymaga się od konia aby nam bezwzględnie ustąpił.Wywiera się jakąś presję,nacisk,jakiekolwiek żądanie oczywiście w sposób zrozumiały dla konia.Jeśli koń nie ustąpi prowokuje sytuację w której ma wybór -albo pozostać nieusłuchanym, czując coraz większą presję i niewygodę albo ulec i mieć natychmiastowy spokój. Jeśli koń upiera się trzeba dać mu czas na wykonanie polecenia i cierpliwie ,konsekwentnie wymagać nie ustępując. Najczęściej koń ulegnie zanim nasza presja przerodzi się w bardziej radykalną. Jeśli ucieknie to trzeba mu uświadomić że ta ucieczka nie jest korzystna dla niego samego. Tak też robi Monty Roberts -koń ucieka a on go goni aż koń zmęczony presją sam zechce za nim iść. Tych ćwiczeń jest mnóstwo. Naturalsowe opierają się na tym także. Patrzenie prosto w oko jest dla konia dużą presją. Jak koń cię uzna za mądrzejszego to ci zaufa i żadne strachy nie zrobią na nim wrażenia jeśli będzie widział ,że na tobie nie robią. A spokój o którym piszesz Fląderko to w obejściu z końmi powinien być cały czas w kryzysowych sytuacjach też. Kto nie ma zimnej krwi nie powinien pracować z końmi.
Co do dętki,słupa i cienkiego kantarka - jeśli konfrontację przeprowadzi się właściwie to dlaczego koń miałby mieć traumę na widok kantarka? Przecież codziennie ubierasz mu różne rzeczy na łeb. Znowu odpowiem tak : jeśli z koniem dużo pracujesz i koń cię uznaje za przewodnika jesteś w stanie założyć mu na głowę co chcesz. Ja zakładam np.reklamówkę. Jednak nie każdy ma czas i ochotę tak porządnie układać konia.
Jak koń nie jest podpożądkowany jest niebezpieczny.Myślę ,że konie które wariują przywiązane to dzikusy czasem neurotyczne. Kiedyś taki koń był niewiele wart ,teraz najczęściej nieświadomie rodzice kupują takiego swojej córce...coraz częstsze niestety.
Pędzidełko masz wiele racji, tylko pytanie, czy osoba niepracująca z koniem metodami naturalnymi o których piszesz może zastosować zaproponowaną metodę z dentką od ciągnika bez wprowadzania traumy? Czy nie lepiej by było najpierw wypracować sobie pozycję "przywódcy", a później odczulać na wszystkie strachy? Czyli w rezultacie nie wymagało by to zmiany całkowicie swojego podejścia do konia na tzw "natural"?  🙂

Z drugiej strony metoda z dentką wydaje się być dość drastyczna, ja postawiłam na pozytywne wzmocnienie, uwiąz/lina "na biegowo" jak opisywała horse_art  i meeega cierpliwość. Każda ucieczka od koniowiązu zawsze kończyła się spokojnym powrotem do niego i dalej osiodłaniem czy wykonaniem zaplanowanych zabiegów. Po wszystkim była nagroda, poklepanie, smakołyk, podrapanie w "swędzących" miejscach 🙂


dentka się sprawdza też, ale nie zawsze, bo sa rózne konie i różne przyczyny.
moj mial np do przyczep taki uraz (klaustrofobia? strach przed powtornym zamknieciem w klitce z bólem na wiele miesięcy?) ze trzymanie , pchanie na sile konczylo się uszkodzeniami sprzetu, akcjami cudem przeżytymi przez konia - nagle ciach i wywrotka na plery itd... tu nie sadze zeby mu "na sile" pomoglo, napweno by sobie krzywde zrobil , a nic nei jest na tyle mocne zeby go utrzymalo. a napewno ja bym tego nie wytrzymala ;] choc twarda jestem;]

zrobilam jak piszesz  - luzny uwiaz (tzn sygnał i luz), duzo czasu (w 2 dni, 3x po godzine czy 2 za 1), spokój... cukierki i owies. kazde przytrzymanie =panika (i to nie "foch" tylko prawdziwa panika), wiec luz - chcial cofac - nie bylo oporu... powoli powoli, kazdy postep nagroda, kazda sekunda dluzej =nagroda. no i wchodzi sam (w sensie nawet bez kantara, uwiazu - wolam ze srodka i wchodzi, zje i wychodzi - ale juz spokojnie, bez "o kur...a! jestem w srodku trzeba uciekać!" . on jest ciekawy, bardzo chcial, ale sie bal...
teraz sie tylko zastanawiam, mam go wiezc kawalek w czw/piatek.... czy nielepiej odpuscic i jeszcze pocwiczyc? (nie zamykałam klapy) przejechać rundkę i wrócić do własnej stajni? i dopiero po tym wozic w obce miejsca? troche się boje ze zepsuje efekt jak go wywioze...
W miarę opanowanego konia należy przekonywać marchewką a metoda z dętką jest właśnie dla koni walczących z wiązaniem. Jeśli się ktoś nie czuje na siłach to nie przekonuję dalej.  To samo z przyczepą nie można się bać tylko ćwiczyć. Pamiętaj ,że smakołyk podany w nieodpowiednim momencie daje efekt odwrotny do zamierzonego.
o tak - jak dasz nagrode za to ze nie zrobil postępu, albo ze uciekl - tylko się poglębi problem... bo nagradza się złe zachowanie - za brak progresu

no...detki do trajlera nei zastosuje, bo to inny problem, a i bezpieczenstwa zachowac się nie da.

ale wiem ze na odsadzanie dziala, ja się tam nigdy na metodach robertsa nie zawiodlam.
do tego widzialm jak to dziala i ze dziala (no akurta na uwiązach, uwiazach elastycznych,  no ale zasada ta sama, detka tylko walsnie bezpieczniej jakby...)

a...tylko podstawa zeby dętka nie była sparciała - zeby nie pękła ;/
Też czytałam książki M.Robertsa i jeśli chodzi o trudne przypadki zafiksowanych na punkcie czegoś koni warto wzorować się na jego metodach. Bardzo mądry facet.
mądrze, dobitnie, realnie, prosto, z wyjaśnieniem co jak i dlaczego, bez czarodziejskich gadżetów (jak już jakiś sprzęt to "zrób to sam", tylko jeden - kantar(swietny zresztą) - ale i jego mozna zrobic), filozofii-religii  i wszelakich czarów-marów. pewnie dlatego mniej popularny...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się