ochwat

Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
14 stycznia 2009 20:06
Przykro mi, ale takie wlasnie wrazenie odnosze czytajac posty wiekszosci strasserowcow i strasserowcopodobnych.
Opolanka, nie czytasz - jedyne co potrafią to kuć w celu zniszczenia końskich kopyt i zdrowia i zbicia na tym fortuny 😉



Można być przeciwnikiem kucia lub jego zwolennikiem, ale ważne żeby mieć coś na ten temat do powiedzenie merytorycznie. JolantaG ma - nawet jeśli doświadczenia w tym temacie skłaniają ją do dość drastycznych opinii...

W przeciwieństwie do koleżanki...

dziewczyny - naprawdę - oby Was ochwat ominął - możecie się nieźle rozczarować...

Dla mnie EOT w dziedzinie zagrywek międzyludzkich - chętnie zobaczę zdjęcia ushi (prosiłam o nie) i ew. poczytam o doświadczeniach forumowiczów (jestem akutrat zainteresowana tym tematem, a ja na szczęście w tym temacie nie mam żadnych, za to mogę opowiedzieć jak zmienia się kopyto po rozkuciu i zobrazować to zdjęciami, których szefowa mi, na szczęście, nie zamknęła w szafie  :lol🙂
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
14 stycznia 2009 20:29
czy ktos sie spotkal z czerwona biala linia (na kopycie)? podeszla krwia chyba... boje sie, ze to poczatek ochwatu...
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
15 stycznia 2009 02:49
Prawda jest  taka, że gdy miałam podstawową wiedzę (czytaj: prawie żadną)o budowie, mechanice kopyt, niektóre wypowiedzi mi się wydawały bardzo dziwne. Zwyczajnie, wraz z większą wiedza,  zmieniła mi się perspektywa patrzenia.

Niestety nie satysfakcjonuje mnie wypowiedz Ushii (choć kiedyś to by mi wystarczało) - brakuje mi konkretów (dla mnie, obecnie, to nie są konkrety). No i martwi dlaczego doszło do tego stanu konia - kto go tak urządził. Nawet jesli nie ten, a inny kowal- to należałoby pomyslec, ze jednak nie zawsze się miało takie szczęscie w tej kwestii. No a jeśli nie kowal- to wet... A od nich tez mamy się odczepić? 🤔 To jak to jest  🤣 Konie same sobie winne???  😉
tak najezdzacie na wetow i kowali- jasne sa tacy co robia wszystko dla kasy..ale  sa tez wlascicele co maja tylko postawe roszczeniowa..a konie maja bo tak modnie i tak wypada- ja do sporej grupy wlascicieli tego pokroju po prostu nie jezdze, odmawiam jako nasty wet przy ciezkiej kolce- wolno mi ! gwarantuje mi  to prawo...
ale nie o tym choc o tym tez powinnam
sam ochwat nie bierze sie z nikad - w wiekszosci przypadkow to Wy drodzy wlasciciele jestescie sobie sami winni-niestety cierpi zwierzak a nei wlasciciel- a szkoda...
ostatnie terenowe przypadki ochwatu- wiekszosc trafila do zaprzyjaznionych klinik
-klacz zimn. ochwat pooporodowy- bylo mowione tysiac razy wlascicielowi ze zatuczona kobyla bedzie miala problem z porodem- ale nie on swoje...final taki, ze kobyla ledwie urodzila- oczywiscie z pomoca a plod martwy...ochwat na 4 nogi
-klacz szportowa z grupy nazywanych przeze mnie rozowych...wlascicielka  mloda siksa w moim wieku bez bladego pojecia o koniach, coz ma licencje w skokach i bogatego tatusia nafaszerowala konia fajna odzywka i bach..kon okulal..oo dziwne , ze ochwat a jednak..nic to pewnie tata kupi nowego- niech kupi weci w okolicy beda sie cieszyc😉
-nawiedzona naturystka- naczytala sie o ziolach, owocach i..zaladowala w konia wynalazek, o ktorym od roku trabi american journal of vet. med. jako sprawce ochwatu...to juz 4 ty przypadek u niej...zastanawiam sie czy tego nie zglosic jako znecania
-znany rajdowiec, a co kon musi byc w treningu!slybbe waly  nad jedna z polskich rzek, akurat bylam u kolegi tez weta- i piekny ochwat mechaniczny..pewnie konia wlasciciel sprzeda
to tak z okresu od swiat do teraz
co do Azubiego proponuje sie skontaktowac z panem Tyszko- bo nie sadze, zeby tak zacny czlowiek jakim jest Prof. Klos dzielis sie wiedza, praktyka i swoimi eksperymentami ( w ponad 90 przypadkach) udanymi z osobami bez podstaw wiedzy weterynaryjnej ( i nie chodzi mi o doskonala znajomosc kopyta,, bo ta to moj 11 letni kuzyn wykul na blache ze zrozumieniem, ale o fizjologie calego organizmu, znajomosc faz stanu zapalnego i co z tego wynika, mechaniki ruchu,farmakokinetyki niektorych lekow itp.)- dluga przerwa w odpisywaniu z mojej str wynika neistety z braku czasu -coz troche zajmuje uswiadamianie poj..wlascicieli w podstawowych kwestiach zdrowotnych.
Pozdrawiam
p.s. mialam do czynienia z kilkoma osobami ktore robia i strasserowa, i dwiema innymi podobnymi metodami zeby nie bylo ze jestem uprzedzona-ale dla mnei wieksza wartosc maja jednak te, ktore proponuje moj kowal czy Antek Chlapowski czy wlasnie Prof. Klos
ushia   It's a kind o'magic
15 stycznia 2009 11:26
nitka, opolanak, koniczka, nie przejmujcie sie, to sa normalne reakcje
cos na ksztalt reakcji mojego synka, ktory samodzielnie odkryl przemiennosc dodawania i nie mogl uwierzyc, ze ktos to juz wczesniej wymyslil

złości mnie jedynie odsadzanie od czci i wiary czlowieka, ktorego na oczy nie widzialy, ktory uratowal konia, choc po tym jak zostal zlekcewazony i wezwany ponownie po 11 tygodniach mial wszelkie prawo wypiac sie na sprawe

zauwazylyscie ciekawa sprawe: jak ktos "z nurtu" napisze - "wyleczylismy konia z ochwatu scinajac pietki i pilujac przednia sciane" jaka jest reakcja?
oklaski, wiwaty, owacje na stojaco, dzieci z kwiatami do przodu, wszystkie pary tancza

jak napiszesz, ze kowal tradycyjny wyleczyl konia z ochwatu scinajac pietki i pilujac przednia sciane to uslyszysz ze "to za malo i za duzo niejasnosci"

tym niemniej, dla tych kilku czytajacych, ktorzy nie maja na celu udowodnic ze opisywany kon jednak jest zle wyleczony, a po prostu sa ciekawi:
dlaczego nie byl leczony od razu? bo mial pecha - akurat wtedy stajnia z dnia na dzien przeszla w rece nowego wlasciciela, ktory o koniach wiedzial tyle, ze sa, jedza siano i owies i mozna na nich jezdzic
na nieszczescie ów wlasciciel uznal, ze wet na pewno wie lepiej niz jakis koles z tarnikiem albo obsluga stajni
teraz juz wie, ze nie zawsze dyplom ma racje 😉
szczerze, nie mam o to pretensji, zal mi konia, owszem, ale wlasciciel chcial dobrze
zaufal weterynarz, ktora zdiagnozowala zapalenie stawu koronowego, kazala konia postawic i nie rozkuwac, ba! kazala silnie rozgrzewac nogi od samej koronki (przyznam sie, ze z premedytacja nie zastosowalismy sie do tego zalecenia), za to uznala, ze nie poda przeciwzapalnie sterydow, bo to kobyla i szkoda by bylo, bo moglyby byc problemy z ewentualnym zazrebianiem...
owa pani wet do dzisiaj nie przyznaje, ze to BYL ochwat, a w trakcie leczenia usilnie namawiala na zazrebienie, bo skoro nie wiadomo, czy kon kiedykolwiek wroci pod siodlo, to po co ma stac bezuzytecznie  😤
10 tygodni trwalo namawianie na konsultacje u innego weta i zrobienie zdjec, w 11 kowal mogl powiedziec "a nie mowilem" i zabrac sie do naprawiania szkod
przez ten czas wydzwanial do mnie i staral sie przynajmniej ograniczyc rozmiar katastrofy srodkami doraznymi
nie wiem, skad wniosek ze kon normalnie stoi na przerosnietych pietkach - wydawalo mi sie, ze napisalam, ze ona ma tendencje do podwijania pietek, czyli ze w trakcie narastania kopyta nie robi sie obcas, tylko pietka ucieka w przod i ze nawet przy normalnym werkowaniu pietki sa wycofywane i scinany pazur i tak tez kon byl zrobiony w chwili rozpoznania przez kowala ochwatu
tyle, ze on chcial ja rozkuc i podcinac czesto, a wyszlo jak wyszlo - nawet najlepszy kowal nie moze nic zrobic wbrew wlascicielowi
dlaczego zatem poczatkowo kon jednak zostal w podkowie? ano dlatego, ze stopien rotacji kosci byl tak duzy, ze pomio maksymalnego sciecia kopyta nie od razu ustawila sie poziomo (a jakos nie chcial skrwawiac kopyta) - martwil sie zeby sie czubek kosci nie uszkodzil i dlatego wylewal warstwe amortyzujaca (na zasadzie - nie mozna wiecej sciac i tak niskich pietek, to dodajmy podeszwe)
oczywiscie ze polaczenia z puszka ulegly uszkodzeniu, pisalam przeciez ze byl juz poczatek zzucia puszki i w zwiazku z tym oczywistym jest, ze scinany pazur mial wybroczyny
dzialo sie tak dopoki nie narosl nowy rog, obecnie nie ma krwi, kosc nie jest opuszczona i udalo sie uniknac uszkodzenia czubka
leczenie trwalo prawie osiem miesiecy, kon w tym czasie czlapal sobie po pastwisku
w ocenie podkuwacza, gdyby nie te 11 tygodni opoznienia w leczeniu to przy systematycznym, czestym podcinaniu wlasciwie nie zauwazylibysmy ochwatu i oczywiscie nie doszloby do tak duzych uszkodzen w kopycie
ale i tak konia miala kupe szczescia i udalo sie ja pieknie wyprowadzic, za co czesc i chwala genialnemu podkuwaczowi
Zdaje się że ktoś pytał o to gdzie jest napisane że w "klasycznej" mają być wysokie piętki. Chyba nigdzie nie ma tego wprost napisanego ale jest napisane że strzałka powinna mieć styczność z podłożem. (bo to poprawia ukrwienie, amortyzuje itd.) I nie bardzo widze w takim wypadku uzasadnienie do ścinania piętek. Jeżeli natomiast scianane są również kąty wsporowe i kąt jest mniejszy od 45 stopni to przecież bardziej obciązane są wiezadła i ściegna.
PS. Ja ufam mojemu kowalowi (chyba jest to kowal "normalny" 🙂 ) i spojrzałem na piętki swojej trzeszczkowej kobyły okutej na okrągło. Są niskie.
Poochwatowy kon jest robiony, teraz po ponad 5 latach,  jak normalny kon.
tak skoro jesteśmy przy temacie ochwatu to wstawię Wam konia leczonego naturalnie...
naturalnie znaczy bez ingerencji, wyjdzie albo i nie...
dodatkowo koń jest użytkowany w siodle - sporadycznie, ale jest...

http://www.photoblog.pl/mylovehorses/30017196
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
15 stycznia 2009 19:15
Ushia
Teraz twoja wypowiedz, ogólnie  mnie satysfakcjonuje.
nie wiem, skad wniosek ze kon normalnie stoi na przerosnietych pietkach - wydawalo mi sie, ze napisalam, ze ona ma tendencje do podwijania pietek, czyli ze w trakcie narastania kopyta nie robi sie obcas, tylko pietka ucieka w przod i ze nawet przy normalnym werkowaniu pietki sa wycofywane i scinany pazur
- Nie wiem kto odpowiadał w tej kwestii, ale ja sobie wyduma łam wtedy,  że może te przerośnięte - cofające się piętki i nadmiar tworzywa zrobiły jakby korek tam w tylnej części podbijający wyżej /lub dogniatający od spodu okoliczne tkanki- wiec nie pozwalający na prawidłowe ustawienie kości, mimo np. wizualnego złudnie-dobrego ustawienia kopyta. Tak sobie analizuję- może za daleko poszłam. Dobrze kombinuję ?
Rozumiem, że ten drugi  kowal, na spółę z wetem  doprowadził do (pogłębiania )ochwatu. Czyli tutaj można nie mieć satysfakcji z usług tego drugiego kowala i  weta - w końcu fachowców, którym płacimy, tak? Można więc poczuć lekki smak goryczy, za spartaczenie roboty, za którą się płaci (często słono) fachowcom (zazwyczaj z dyplomem) ? Tak?     -Jeśli tak, to proszę, zrozum, ze niektórzy się wkurzają na swoich (zazwyczaj już byłych) kowali, wetów. Ot proste.
zauwazylyscie ciekawa sprawe: jak ktos "z nurtu" napisze - "wyleczylismy konia z ochwatu scinajac pietki i pilujac przednia sciane" jaka jest reakcja?
oklaski, wiwaty, owacje na stojaco, dzieci z kwiatami do przodu, wszystkie pary tańcza
jak napiszesz, ze kowal tradycyjny wyleczyl konia z ochwatu scinajac pietki i pilujac przednia sciane to uslyszysz ze "to za malo i za duzo niejasnosci"

Kłopot nie jest w nurcie, czy poza nim, ale w jakości opisu.   Większość opisów jest raczej bezużyteczna merytorycznie,- opisujący nie informuje tam jakie zmiany rozczyszczania itp. konkretnie zostały wprowadzone w kolejnych etapach leczenia. Tzn. np. ktoś mi mówi, że koń został wyleczony z ochwatu - a gdy pytam jak, w jaki sposób,  i czy RTG też wykazuje wyleczenie ( i prawidłowe ustawienie kości)- to słyszę NIE WIEM , a foty nie mam.   -Sorry, ale to nie jest dobry przykład, ze względu, na zbyt małe info techniczne.  I tu niezależnie jaki nurt poda mi przykład –każdą taką historie można niestety zignorować , myśląc o niej najwyżej jako  o ciekawostce.  Większość osób nie potrafi ocenić jakie są kąty wsporowe, co z podeszwą, szerokością strzałki  czy koń ma np. wysokie/ niskie piętki ( (-wg większości osób  termin ‘niskie piętki’ –dziś  dla mnie daje przypuszczenie, zdecydowanie za wysokich piętek)),  jak ewentualnie zmieniła się postawa konia itp. Jedyna ważna sprawa jest taka, że osoby po kursach , doświadczeniach , po przeczytaniu materiałów źródłowych (a jest ich sporo wśród osób piszących o Strasser, czy zbliżonych metodach), więcej widzą w kopytach i potrafią, zazwyczaj,  lepiej technicznie opisać zmiany w sposobie korygowania kopyt -  dlatego więcej ich historii ma dla mnie znaczenie merytoryczne.
Podobał mi się m.in. opis przy konwencjonalnym podejściu u  Caroline (choć ona nie opisywała samego kopyta), to jednak dała bardzo bogaty w informacje przykład. Tam nie pisałam” za mało, dużo niejasności”.  Po nim wciąż rozważam, że może w niektórych bolesnych/kulawych  przypadkach koni , ale stojących bez problemów,  w czasie wyprowadzania dużych nieprawidłowości kopyt( – do w miarę dobrych kopyt, pozwalających na bezbolesne rozkucie), może  działanie znieczulające podkowy może być cenne ( w tym czasie). Ta historia jeszcze trwa, więc czekam na dalsze efekty (oby wszystko było ok), szukam podobnych przykładów.
A po Twoim ostatnim opisie Twój przykład - nabrał dla mnie też wartości. Teraz co raz mocniej jestem skłonna wierzyć, że trafiłaś bardzo szczęśliwie na kowala, wiedzącego co robi. Super, pogratulować.  A przykład opisuje ciekawe i z tego co piszesz efektywne metody działania- dostosowane do tego przypadku. Takie wnioski wyciągam na podstawie obecnej wiedzy, doświadczeń (ewentualnie proszę o sugestię i dodanie dalszych wniosków osób więcej wiedzących o podwoziu). Więc : oklaski, wiwaty, owacje na stojaco, dzieci z kwiatami do przodu, wszystkie pary tancza
Może znajdziesz jakieś historyczne foty- byłyby świetnym uzupełnieniem tekstu. Ile czasu minęło od rozpoczęcia korekcji, przez obecnego kowala? Tez interesuje mnie jak potoczy się dalej historia kopyt tego konia.
Pozdrawiam.
[quote author=Karla🙂 link=topic=1324.msg147117#msg147117 date=1232008355]
tak najezdzacie na wetow i kowali- jasne sa tacy co robia wszystko dla kasy..ale  sa tez wlascicele co maja tylko postawe roszczeniowa..a konie maja bo tak modnie i tak wypadaquote]
O... to teraz kolejny podział na obóz wetów i właścicieli.  [/quote]

Bardzo często to prawda. Znam upierdliwość i bezmyślność wielu „różowych” właścicieli. Doskonale sobie zdaje sprawę jak trudny chleb z właścicielami mają ci lepsi kowale, weci - bo często im się dostaje, po linii, za tych  gorszych przedstawicieli swego zawodu. Dlatego nigdy nie pisałam o WSZYSTKICH kowalach, wetach, a zawsze dodawałam słowa : niektórych, wielu, większości.
Osobiście gdy kupiłam konia miałam zaufanie do wetów, kowali- fachowców-  które straciłam, po doświadczeniach. Gdyklacz rozerwała sobie kolano- dwóch wetów powiedziało ‘nie zszywać’, trzeci był oburzony zaleceniem poprzednich. Rana (paskudna, dość  głęboka,  otwarta -bo już było za póżno na szycie)  - przy jego zaleceniach,  błyskawicznie się wyleczyła. Po tym zdarzeniu, przy najedzeniu się strachu w skutek błędnych zaleceń,  mam potężny dystans do wetów, awersje do większości, a  cenie nielicznych.  Z kowalami podobnie. Miałam przez chwile ( uznanego) kowala, który pilnował mi niskich piętek u mojej. Potem był inny (też uznany, ceniony), ustawił mi giga obcasy, zacieśnił strzałki itp. Obecnego kowala przez to  jeszcze z dystansem ważę, mierzę, patrzę mu na łapki.

co do Azubiego proponuje sie skontaktowac z panem Tyszko- bo nie sadze, zeby tak zacny czlowiek jakim jest Prof. Klos dzielis sie wiedza, praktyka i swoimi eksperymentami ( w ponad 90 przypadkach) udanymi z osobami bez podstaw wiedzy weterynaryjnej …
Jak jest człowiekiem tak wielkiego sukcesu jak piszesz to, być może chętnie się podzieli wiedzą, z każdym drążącym sprawę.  Przynajmniej ja mam takie doświadczenia z wieloma osobami wielkiego sukcesu, czy uznanymi ludżmi, także Profesorami. Zapachniało osądem wg. wysokiego noszenia noska…
sam ochwat nie bierze sie z nikad - w wiekszosci przypadkow to Wy drodzy wlasciciele jestescie sobie sami winni-niestety cierpi zwierzak a nei wlasciciel- a szkoda... [/quote]
Własnie- bardzo często pierwotne dłogotrwałe przyczyny leżą w nieprawidłowych korekcjach- a białko itp. są tylko wyzwalaczami. Ale co ja będę pisać- skoro nie warto rozmawiać z osobą bez podstaw wiedzy weterynaryjnej...
Dorothea- to, ze ktos sie nadziabal wiedzy z ksiazek, artykulow nie znaczy, ze posiada wiedze wystarczajaca by ferowac pewne wyroki i oceniasz-Ty to robisz -moze nie wprost, ale jednak- masz do tego prawo- ja mam prawo do tego by mi sie to nie podobalo
A co do Prof. Klosa pomylka mialo byc w 90 prcentach przypadkow- bo pewnie  ma wiecej niz 90- tego nie wiem
Prof. a i owszem dzieli sie bardzo chetnie wiedza- ale inaczej z wlascicielami,"cywilami"a inaczej z wetami ortopedami
"Zapachniało osądem wg. wysokiego noszenia noska… " tego nie czaje- mozesz wyjasnic?
bo patrzac po wpisach to nikt z tu piszacych nie ma podstaw do noszenia wysoko noska

uparlas sie na ochwat od zlego kucia
przesledz moze przypadki tej choroby w stadach w wychowie wolnym bez kowala itp. szczegolnie te u starszych ciezarnych klaczy, moze dotrzesz do publikacji  z AJOVM na temat mustangow i ochwatu u nich
warto szerzej spojrzec na ten problem niz tylko kucie,kucie zle rozczyszczanie aa kowal morderca...tez tak dwa lata temu patrzylam..teraz wiem, ze bylo to patrzenie jednotorowe a co za tym idzie bardzo bledne
Wiwiana   szaman fanatyk
15 stycznia 2009 19:57
Karla, czyli jak zawezwę elektryka do ułożenia instalacji w domu, a on sp**** robotę i chałupa mi pójdzie z dymem, to będzie to moja wina, bo kupiłam dom drewniany, czy jego, bo źle podłączył? Elektryk, tak samo jak lekarz wet. i kowal, ma obowiązek wiedzieć, co, dlaczego i jak robi, bo to jego zawód i za to bierze kasę. Jeśli - w wypadku w/w kowala od postępującej rotacji - nie było widać poprawy, to będąc na jego miejscu zastanowiłabym się, co nie działa, dlaczego tak się dzieje i co z tym zrobić.
Jeśli NIEKTÓRZY profesjonaliści (za jakich ich uważamy, decydując się na wezwanie ich do swoich zwierząt) zaliczają takie wpadki jak powyższa, to nic dziwnego, że ludzie się wkurzają, a zaufanie do zawodu leci na twarz, bo to na podstawie czynów jednostek wyrabia się opinia o ogóle.
Żeby nie było - specyfika zawodu lek.wet.jest mi znana, wpadek i wzlotów doświadczyłam między innymi na własnym psie, żeby daleko nie szukać (zwierzak 12 lat, przeżył ciężką sepsę w ramach komplikacji po babeszce, wyszedł 1 dnia od jednego lekarza, wrócił do kliniki następnego dnia, prawie mi zszedł, ale dzięki kompetencji i szybkiej reakcji pewnej Pani Doktor żyje i ma się dobrze).
Ochwat to nie skręt żołądka - nie dzieje się w 5 minut, jest czas na zastanowienie, co robić.

BTW, co to za zioło powodujące ochwat?

Względem AJOVM - podzielisz się z nami jakąś ogólną informacją dot.tych wyników? Ciekawe to.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
15 stycznia 2009 20:03
[quote author=Karla🙂 link=topic=1324.msg147556#msg147556 date=1232047818]
Dorothea- to, ze ktos sie nadziabal wiedzy z ksiazek, artykulow nie znaczy, ze posiada wiedze wystarczajaca by ferowac pewne wyroki i oceniasz-Ty to robisz -moze nie wprost, ale jednak- masz do tego prawo- ja mam prawo do tego by mi sie to nie podobalo[/quote]  

Ja sobie oceniam na uzytek własny, na szerszy uzytek natomiast - staram się wyczulić właścicieli - by nie wierzyli ślepo w magię znanego nazwiska (gdy nie wiadomo czy trafili na wetów, kowali  tych lepszych, pod kontem wyników ), ale przede wszystkim, po to by każdy sam się dokształcał  - by nie było akcji jakie wcześniej opisywałaś.
I dobrze wiem, ze ochwat ma wiele podłozy. Jednak dłgotrwałe, złe korygowanie też należy wziąść pod uwagę, a jestesmy w wątku gdzie warto o tym wspominać, wyczulać właścicieli, za wczasu.

Prof. a i owszem dzieli sie bardzo chetnie wiedza- ale inaczej z wlascicielami,"cywilami"a inaczej z wetami ortopedami
Tez tak sądzę i dokładnie tego sadzę, ze można się spodziewać.  😉
Natomiast gdybym nie starała się patrzeć szerzej na sprawę- nawet nie czytałabym tego wątku, pozostając przy tym co juz wiem. A ja kopię, poszukuję, ciekawią mnie studia pojedyńczych przypadków, leczenia (różnymi metodami, opisane rzetelnie i konkretnie).  Ale tu nie o mnie, ale o ochwacie temat.  😉
Wiec fajnie by było znależć wypowiedzi wnoszace coś do tematu.
Edit:

Wiwiana
Swietnie  ujęłaś to o co mi chodzi .  👍

poprawiłam cytaty / a.
Wiwiana- ale przecież JEDNA jaskółka wiosny nie czyni prawda?
Ja nie bronię tych "szczególnych" przypadków wetow, kowali itp.
Poza tym porownanie zabaw z elektrycznoscia..coz zupelnie nie w moim guscie i nie trafione (wg. mnie) bo kon sie ot tak nie psuje- fakt sa jednostki, ktore wpisuje sie w karcie CHGW czy tzw. idiopatyczne, ale sa to pojedyncze sztuki.
Masz racje ta choroba nie dzieje sie w 5 minut, ale powiedz mi co mam zrobic z takim wlascicielami, o ktorych pisalam powyzej...sztuka jest umiec zapobiegac, tworzyc profilaktyke, a potem jesli trzeba to leczyc. Nie wymagajcie od wetow, ze beda  znac sie na papuzce,swini, kozie, aksolotlach meksykanskich i koniach jednoczesnie. Tak samo nie kazdy internista jest dobrym diagnosta jesli chodzi o sprawy ortopedyczne.

zakpie..tacy znawcy od ochwatu i o pakiecie ziolowym ( a raczej owoc plus ziola) nie slyszeli?

w skrocie we wspomnianych artach- konie wolnozyjace, "odlawiane" co jakis czas podzielono je na kilka grup-wiek,plec pozycja w stadzie ( te stada, ktore wczesniej byly obserwowane) u ogierow pilnujacych , po okresie krycia  odnotowano sporo uszkodzen kopyt od szczelin na ochwacie konczac, w sezonie bez dluzszego dostepu do wody wsrod 3 koni (albo 5 nie pamietam) ktore padly 3 mialy slady przebytego ochwatu- niestety nei znalazlam info jaki rodzaj. U klaczy szczegolnie starszych w kilku ( cos kolo 7%) ochwat poporodowy- dwie klacze zmarly - byla sekcja- slady po ciezkim ochwacie, generalnie organizm w toksynach- czyli tu szukamy przyczyny. Wiwiana - na AR powinni miec te gazety w americanie i equine veterinary journal co miesiac jest ciekawy art o laminitis- w roznych aspektach- a to o ziolkach, a to o kuciu, a to wlasnei o AQH ( bo u nich podobno wyodrebniono  jakis inny rodzaj ochwatu) i inne takie cuda.Polecam

Dor-jasne, ze zly stan kopyt baaaaardzo sie przyczynia do powstawania ochwatu to tak jak zarobaczony kon ma wieksza szanse na koleczke czy nie zaszczepiony na grypke- tak jak juz napisalam profilaktyka podstawa leczenia🙂
Wiwiana   szaman fanatyk
15 stycznia 2009 20:53
Takich właścicieli. o jakich piszesz, należałoby w tyłeczek kopnąć, może rozumek by wrócił, gdzie trzeba. Niektórzy z nich - kilka takich przypadków znam, i nie ja jedna - szukać nie będą, bo nie mają ani takiej chęci, ani potrzeby dociekania, a karmią, użytkują na tzw.pałę, bo "może nic nie będzie".
Niemniej sama egzystencja tego wątku świadczy o tym, że niektórzy ludzie szukają informacji, dokształcają się, a to jest b.pozytywny objaw wg.mnie. Świadomość w narodzie rośnie. Ludzie szczepią i odrobaczają, to i na kopyta niech patrzą. 😉 Cały numer polega na tym, żeby umieli odróżnić kopyto prawidłowe od patologii, niech nawet za raszplę się nie biorą, niech tylko WIEDZĄ, PATRZĄ I WIDZĄ.
Znawcą ochwatu żadnym nie jestem poza tym, że mam konia ochwatowego, i to właśnie mnie skłania do pytań o różne rzeczy, w tym i o zioła, bo lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.
Tych pakietów ziołowych rozmaitego przeznaczenia mnoży się ostatnio jak mrówek. 😉

Dzięki za streszczenie, do tego Journala postaram się dotrzeć, bo ciekawi mnie metodyka tych badań, a i ten nietypowy ochwat u AQH również 🙂

BTW, nie wiecie, gdzie by można dać siano do analizy na zawartość cukrów prostych?
Zaczynam popadać w obsesję 😉

Względem uświadomienia w tzw.terenie - oglądam kobyłę z do opisu, 800 kg, 3 nogi w stanie powiedzmy normalnym jak na oborę u chłopa (narty i obrączki ochwatowe), na końcu czwartej nogi (przedniej) klocek, bo na miano kopyta to nie zasługiwało - przednia ściana tej samej wysokości, co piętki, kość kopytowa prawie na wierzchu, koń nie obciąża nogi, nawet jej nie opuszcza na ziemię. Pytam chłopa, co jest grane - rzecze, że ten typ tak ma, i że oni z ojcem na równo jej "podrabiają", bo tak ma być. Mówię, że kobyle krzywda się dzieje, bo ją noga boli i że trzeba by to poprawić trochę. A ten mi na to, że "jemu kopyt nie przeszkadza". I co, jak tu takiego syna w łeb nie walnąć czymś ciężkim raz a dobrze?
Inny przypadek - kobyła od kwietnia w ochwacie, tak ochwaconego konia przez 20 lat jeszcze nie widziałam, a pańcio gada, że handlarzowi jej nie odda, bo 100 zł to za mało, a 300 zł dla lekarza za uśpienie to za dużo. I tak koń wegetuje od kwietnia nad żłobem pełnym owsa, bo a nuż się jeszcze utuczy... Opier*** go z góry na dół, a ten patrzy baranim wzrokiem, nie wie zupełnie, o co babie chodzi. W łeb? Lekarz wet. przecież łajzy nie zmusi, żeby konia uśpił, prawda?
Czy ktos dysponuje zdjeciem kopyta z widocznymi obraczkami ochwatowymi? Ciekawa jestem, jak to wyglada i czy jest latwo zauwazalne.
dempsey   fiat voluntas Tua
16 stycznia 2009 09:47
super, dzieki dempsey!
Tylko tutaj widać to nawet dla laika, a są też pojedyncze pierścienie, które często się ignoruje z niewiedzy (jak u mnie).
Wiwiana   szaman fanatyk
23 stycznia 2009 13:42
Wątek pada nam lekko, więc poddaję pod dyskusję:

Koń po kilku ochwatach

Prawa przednia


Lewa przednia



Cóż oto widzicie na w/w zdjęciach? 🙂

Wet (skądinąd bdb specjalista koński, którego zdanie szanuję) nakazał kuć na wkładki, z czym pozwoliłam sobie się nie zgodzić. Mój koń, mój wybór.

A teraz mała ciekawostka - koń koleżanki, 17lat folblut kuty od zawsze chyba, podejrzewany o bardzo słabe kopyta, z których nie było co ciąć, rozkuty z konieczności wczesną zimą - na początku macał nieco, ale szybko zaprzestał, choć  brzeg podstawowy poobłamywany masakrycznie - zapiernicza teraz po grudzie z szybkością rakiety i ani myśli zakuleć. 😉



Przednia krawędź kości kopytowej powinna być prosta. Wszelkie zakrzywienia wskazują na proces destrukcji . Nic nie wymyślając podałam cytat z książki ochwat.

Obejrzałam przed chwilą zdjęcia rtg kości kopytowych swojego konia i są najnormalniej w świecie   proste nieporównanie niż u Twojego w prawej nodze.

O lewej nic nie moge napisać ponieważ jest źle zrobiona nie z poziomu wysokości kopyta tylko za bardzo od góry. Nic tu nie widze. Zreszta jestem jeszcze cienki bolek by wychwycic wszystko - więc musze mieć idealnie z boku i z poziomu zdjecie.

--------------------------

Wiwiana kto robi Twojemu kopyta i co i jak właściwie robi - bo jednak niepokoi mnie ten kształt kości w prawej . Wygląda jakby było kopyto za wysokie w ścianach przedkątnych a tym samym w tejże "wysokości" podeszwy - czyli patrząc od spodu kreska od ściany przedkątnej wewnętrznej do zewnętrznej - gdzie środek tej kreski będzie w miejscu grotu strzałki - mam nadzieje , że wiadomo o co chodzi.

Jak nie to wrzuce jakis schemat.

Zaś za krótka ściana przednia i kość wygięła się w pałąk.

???? dałam znaki zapytania bo to tylko moje domysły i ciekawa jestem opinii znających sie na rzeczy.

W każdym razie jedno jest pewne - takie coś nie stało sie w miesiąc czy pół roku - tylko conajmniej w ciagu 2 może 3 lat.  🤔
Wiwiana   szaman fanatyk
24 stycznia 2009 07:41
Jolanta, koń nigdy nie był kuty, zaś przez pierwsze dwa lata swego życia widział kowala dwa razy. Piętki miała masakrycznie wysokie i zanim udało mi się ją z tego wyprowadzić przy pomocy kowala... ochwat żywieniowy, a potem kolejny i kolejny.  😕
Robię sama, z konieczności. Chociaż gdyby był pod ręką przytomny specjalista, to bardzo chętnie skorzystałabym, ale u mnie sami konwencjonalni.

W prawej wydaje mi się, że kość kopytowa opadła na podeszwę, bo odległość między poziomem wyrostka wyprostnego a koronką jest za duża. Co zgadzałoby się z rozwarstwieniem linii białej wokół całego kopyta.
W lewej - rotacja. Czy kość opadła - nie wiem, bo zdjęcie krzywe, ale linia biała nie rozsypuje się (na razie), więc chyba nie.

Aktualnie walczę ze zgnilcem strzałki, który powoduje brak chęci do obciążenia piętek i mimo, że kopyto skątowane lepiej, to i tak kobyła przodem stoi przeważnie podsiebnie. Karimatowe prowizoryczne butki pomagają nieco.

Jeśli możesz - wstaw schemat z zaznaczonym miejscem, o którym mówisz.

Względem czerwonej linii białej - u mojej taki był efekt za długiej przedniej ściany, która rozciągała listewki.
[quote author=Diakon'ka link=topic=1324.msg146905#msg146905 date=1231964951]
czy ktos sie spotkal z czerwona biala linia (na kopycie)? podeszla krwia chyba... boje sie, ze to poczatek ochwatu...


Ten post jakoś tak pozostał niezauwżony. Czy ktoś może wie coś na ten temat? Bo mnie też to interesuje.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
24 stycznia 2009 09:49
z tego co wyczytałam i dowiedziałam się od weta to może być objawem ochwatu, ale rzadko.  musiałby nastąpić szereg innych objawów i okoliczności.
moze też być efektem przeciążenia ścian wsporowych.
czytałam między innymi tu: http://www.swedishhoofschool.com/PDF-Articles/Red_laminar.pdf

a u mojego był to efekt zbyt agresywnego wycięcia podeszwy -> zbyt dużego nacisku na ściany wsporowe i podbicia.
Jeśli możesz - wstaw schemat z zaznaczonym miejscem, o którym mówisz.


za chiny nie moge w paincie zrobic schematu kopyta od spodu (wychodzi straszna pokraka  :lol🙂 wiec daje z boku.



Czarny kolor to kopyto źle robione z mocno horyzontalna koronką.

Zielony kolor - w tym miejscu kopyto "wypycha" koronke w górę co byc może wpływa na własnie takie zakrzywienie sie kości jak na Twoim zdjęciu ( nie wiem na pewno - biore to na logike) , czyli
niebieski wektor oznacza , że w tym miejscu kopyto jest za wysokie .

Czerwony - tak mniej więcej powinno wyglądać kopyto prawidłowe - koronka prosta pod kątem 30* (* = stopni) .

Wiwiana koń nie musi być kuty by zepsuć mu kopyto (zreszta zdarzają się na tym świecie kowale , którzy wiedzą jak kuć by nie zepsuć ..... chyba......... w kazdym razie ja nie spotkałam - rypali tylko przód do żywej tkanki , a piętki zostawiali bo tak trzeba )

Wystarczy regularnie nieprawidłowo strugać i po 2 - 3 latach koń jest załatwiony.

prawej wydaje mi się, że kość kopytowa opadła na podeszwę, bo odległość między poziomem wyrostka wyprostnego a koronką jest za duża. Co zgadzałoby się z rozwarstwieniem linii białej wokół całego kopyta.

Rozumiem , że masz na mysli opuszczenie kości kopytowej.
Opuszczenie kości mozna zobaczyć z zewnątrz gołym okiem , lub jeśli jest małe wyczuc palcami .
Wygląda to mniej więcej tak



widać też od spodu przy rozczyszczaniu - im bardziej rozciągnięte są blaszki tym większe opuszczenie  lub rotacja. U mojego konia przy rotacji blaszki były porozrywane , a te które wytrzymały i się rozciągnęły miały mniej lub wiecej 2 cm  ❗

Na zdjeciu lewej kości - fakt wrażenie jest lekkiej rotacji - ale to może być tylko wrażenie - te zdjęcia Ci robił lekarz weterynarii? U mnie przynajmniej zdjęcia zrobił dobrze i z poziomu kopyta ( bo o reszce lepiej nie wspominać) .


Aktualnie walczę ze zgnilcem strzałki, który powoduje brak chęci do obciążenia piętek i mimo, że kopyto skątowane lepiej, to i tak kobyła przodem stoi przeważnie podsiebnie.

Ale strzałka dobrze dotyka ziemi ? Jesli nie ma kontaktu z ziemia i nie pracuje dobrze - to gnicie będzie się ciągło dłużej . Ja bym zebrała piętki na tyle ile byłoby to naturalnie możliwe - żeby strzałka pracowała , była dzięki temu dobrze ukrwiona , szybciej będzie narastać nowa i ścierać stara - wiec i gnicie powinno ustąpić - ale to ja bym tak zrobiła. Mając kopyto w łapkach łatwiej o decyzje taką czy inna.

U mnie na szczęście jako takiego poważnego gnicia nie ma , za to z zacieśnieniem walcze - dopóki mam twarde podłoże - jest dobrze bo kopyto pracuje "na zewnątrz" , a jak jest błoto - to walka z wiatrakami - na miękkim kopyto się "chowa" i znów ucieka do wewnątrz.  😵

teska "czerwona linia biała oznacza, że u konia występowało ciągłe niefizjologiczne przeciążenie , rozszerzenie kapilar lub wystąpiła inna niefizjologiczna sytuacja powodująca , że część tworzywa wydzielała krew"(Ochwat)

Też nie ominęła ta przypadłość mojego konia - i nadal jej jeszcze troche zbieram. Na szczęście juz coraz mniej.
A co powiecie na to kopytko?
A co powiecie na to kopytko?

teska  które ? bo ja nic nie widze oprócz tych słów.
[quote author=Diakon'ka link=topic=1324.msg146905#msg146905 date=1231964951]
czy ktos sie spotkal z czerwona biala linia (na kopycie)? podeszla krwia chyba... boje sie, ze to poczatek ochwatu...
[/quote]

Czerwona biała linia nie oznacza od razu złych rzeczy - gdy jest mokro czasem przybiera taki kolor, tyle że jest to taka czerwień koloru bym powiedziała "niekrwistego". U nas przy roztopach też jest np taka jakaś pomarańczkowa, szczególnie w białych tyłach(w czarnych przodach jest tradycyjna, lekko przezroczysta, taka żółtawo-szara) - jak konsultowałam się ze strugaczka taką z Amreyki to powiedziała, ze w deszczowych porach jej konie czasem mają czerwoną białą linię. Jeśli jest wąska i nie ma w niej brudu to jest ok. Natomiast gdyby była bardzo rozciągnięta i do tego miała niecodzienny kolor można się martwić. Szczególnie jakby np cała była żóltawa a w niektórych miejscach tylko czerwona i rozciągnięta.


Co do zdjęcia o które pyta teska, nie podoba mi się wycięcie podeszwy - widać jak dla mnie, ze żywa jest ruszona. Ale ja strugam naturalnie(z tym że strasserowcem nie jestem ani zwolenniczką tych metod), więc mam inny pogląd na werkowanie niż normalni kowale 😉 Szczególnie jeśli chodzi o podeszwę, bo o resztę to kowali spotyka się tak różny, że nie każdy to jakieś złooo, hehe.
Aha dopiero teraz obejrzałam 2 pozostałe zdjęcia . Widac ładny mustang roll 😉 Ale po co ta podeszwa taka w takim razie powycinana? Koń był strugany metodą dr Strasser?
Strasser nie robi mustang roll 🙂.

I edytuj posty.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się