własna przydomowa stajnia

Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
17 października 2012 09:40
kaloe, zrób zdjęcie tego swojego paśnika 🙂
Na pewno napiszę wszystkie spostrzeżenia po wizycie u producenta
Na tę chwilę powstał jedynie prototyp, z pewnością będzie można/trzeba(?) wiele poprawić w razie W
Autem mi tego taranować nie pozwolą raczej, poza tym znając solidność producenta trochę bałabym się o auto ;-)
Ok , zrobię zdjęcia.
ja moge to wziąc na crash-testy, albo pozyczyć maszyne(y) testujące - jak przetrwa z moimi szkodnikami tzn że jest niezniszczalne 😉)))
dziwią mnie te Wasze przygody o kubkach, lizaniu samochodów itp, u mnie mają zupelnie "niezłączone" z uzytkową częścią podwórka pastwisko, kurcze bałabym się je wrzucić do ogrodu 😉
mógłby mnie ktoś przekonać, że w deszczu konie mogą stać na dworze? mam wizje przeziębien i tym podobnych, teraz prawie płaczę patrząc jak się obojetne na deszcz pasą 😉 wiem, że nic im nie będzie, ale ciężko serce przestawić i wizji chorób nie mieć😉


Isabelle, moje założenie w posiadaniu własnych koni było takie,aby uczestniczyły w naszym życiu prawie jak psy (prawie-bo koń do domu wlazł incydentalnie,podczas,gdy psy tam zwyczajnie mieszkają).
Także dopuszczanie do takich bliskich kontaktów to kwestia świadomego wyboru. Ja CHCĘ wiedzieć i widzieć, jak konie zachowają się w interakcji z różnymi przedmiotami i sytuacjami , na ile da się je nauczyć, czym, kiedy i jak się wolno bawić, a kiedy człowiek chce mieć święty spokój. A jak nie mam czasu,chęci ,cierpliwości albo robimy coś, w czym udział  koni jest niemile widziany, to wracają na swój padok ,skąd mogą uczestniczyć gapiąc się zza ogrodzenia lub wędrują na pastwisko.
W ogóle mój ogród miał być piękny dla nas i niezniszczalny dla sfory psów, zatem główne założenie-skalniak rozciągający się pod końskim padokiem i wschodnią ścianą , mogę sobie w moment odgrodzić sznurkiem i plastikowymi palikami-i tak robię ,jak nie mam chęci pilnować koni przed włażeniem gdzie się da. Podobnie taras i stół pełen cudów łatwo odcina się sznurkiem. Część warzywno-ziołowo-basenowa ma własne ogrodzenie i tam konie nie bywają, poza zimą, kiedy basen jest złożony. Zatem mogę je mieć blisko siebie pijąc poranną kawę w ogrodzie, a jednocześnie nie stresować się ich zabawnymi pomysłami. Chyba,że mam nastrój na eksperymenty i obserwacje🙂 Podobnie jak Horse_art jestem zwolennikiem stymulacji neurologicznej przy pomocy różnorodnych bodźców,czyli krótko mówiąc liczę,że za jakiś czas moje konie napiszą książkę pt . "Jak wytrzymać z neurotycznym człowiekiem", a wszystko w wyniku poznania milionów nowych sytuacji i przedmiotów.
Zatem część opisanych przygód, to wynik mojej nieskrępowanej ciekawości ,a część zwykłej nieuwagi czy też nowych pomysłów koni. Przecież my się nadal poznajemy🙂
Horse_art, no to mamy klub Pierwotniaków🙂 Strasznie się cieszę,że też ciekawią Cię zachowania koni i ich uczenie się, pisz koniecznie o swoich konikach jak najwięcej!W ogóle wszyscy piszcie, jestem strasznie ciekawa Waszych doświadczeń. A w ogóle jest tu jakiś wątek o zachowaniach koni?
  W ogóle różnica pomiędzy mieniem swoich konia pod oknem, a koni w stajni, jest dla mnie tak horrendalna jakościowo,że po 10 miesiącach ciągle cieszę się jak dziecko i jest mi szalenie miło,że te moje opowiastki dobrze się Wam czyta🙂
Isabelle,co do deszczu-moje konie mają padok, a na nim otwartą stajnię ze swobodnym dostępem do siana. Czyli mają swobodę decydowania , gdzie będą przebywały-w pomieszczeniu,pod dachem,czy pod chmurką (na pastwisko trzeba je zaprowadzić). W zimę do stajni wchodziły głównie po wodę. I to ,o zgrozo, bez względu na to,czy padał śnieg, czy rzęsisty deszcz. Do tego wiało. Mały lodowe kulki na wąsach. I były cholernie zadowolone z życia. Do stajni zaczęły włazić intensywnie dopiero latem, przy upałach i muchach. Teraz robi się chłodno i znowu ,czasami stoją w stajni,ale głównie za zewnątrz. W ulewy radośnie sobie stoją i mokną. Mały deszczyk nie przeszkadza im w niczym, łażą, jedzą, chcą na pastwisko, chcą do lasu, no wiesz, dolce vita.
Naukowe literatury twierdzą jak jeden mąż, że koniom szkodzi nie temperatura, na którą są odporne, a stajenny amoniak i pyły, które my nie zawsze czujemy, a którymi przesycone są boksy stajenne. Moje konie się pod tym akurat podpisują.
Zrobiłam zdjęcia , tak o to wygląda mój paśnik. Tak jak pisałam był on wielokrotnie przebudowywany i miał wiele wersji , jednak ta wersja spełnia moje oczekiwania w 100% , więc tak już zostanie.
Uprzedzam pytanie o wygląd siana. Siano jest moczone ponieważ konie które korzystają z paśnika mają problemy oddechowe.
Lutnia,  mam angielską stajenkę z górą otwartą cały czas, jedynie biorę poprawkę, że są to dwa konie starsze (moja ma lat 18, wałek ma ponad 20), raczej nie chowane bezstajennie. jeśli miałabym młode konie, a w dodatku prymitywne to stres byłby żaden! a tak troszkę się o stare, nienawykłe kościurki boję. na następne lato najpewniej będą miały wiatę i nie będą zamykane na noc do stajni, teraz miałam wybór, albo budowa wiaty albo boksy. wybrałam boksy, bo muszę mieć możliwość zamkniecia konia, nie chorują, ale jeśli im się zdarzy przymusowy postój, muszę mieć taką możliwość.

Ty masz chyba malutkie koniki? w ogrodzie mogłabym trzymać szetlanda, nawet hucuła, ale konia 160+ już ciężko np wygonić z domu bez tragedii mimo wszsytko😉

troszke z tą symulacją tak nie do konca się zgodzę. mam wrażenie, że konie mając pastwisko spore, mają dość bodzców, by nie potrzebować stymulacji stwarzającej zagrożenie, np możliwość wejścia do domu. potrafią np gapić się kilka godzin na maciorę wyprowadzającą u sąsiada prosiaczki na spacer. mają miny jakby zobaczyły ufo😉 mam wrażenie, że świety spokój im służy. ale tak jak mówiłam, to są konie starsze, nie są ciekawskie czy zabawowe, raczej  chyba takiego świętego spokoju pragną 😉 jeśli uda mi się ogrodzić pół terenu przeznaczonego pod konie, to będą miały rzeczkę, step, lasek, iglaki. i dla dziadków to chyba lepsza rozrywka takie buszowanie po zróżnicowanym terenie, niż zaglądanie mi do kubka z kawą 😉

a nie! mąż stymuluje konie. i koty razem z nimi. robi kotom przejażdzki na koniu, zawody, który dłużej wytrzyma, albo wrzuca kota do boksu a koń go niucha przy dopingach męża ("zjedz go!"😉 😉 ostatnio jak chowałam konie bo mocno lało to zamknełam je w boksach i szybko uciekłam do domu. potem się rozpogodziło, wiec chciałam je znów wywalić. w boksie znalazłam ... psa 😉 sobie chrapał w w sianie z którego jadł koń, zupelnie bez żadnego wrażenia z jednej czy drugiej strony.
Drodzy Właściciele Stajni mniejszych i większych🙂 Nie chciałabym aby to zabrzmiało jak reklama, czy ogłoszenie, ale mając dwa swoje konie i nieco doświadczenia, wiem jak ważne są dla koni bezpieczne i trwałe ogrodzenia (padoków, ujeżdżalni, pastwisk itp), a często jest tak, że pale drewniane wbite w ziemię pod wpływem wody i gleby gniją, albo zostają nadżarte przez jakieś stworzenia i przez to niszczą dużo szybciej i trzeba je wymieniać.  Nawet te impregnowane też nie wytrzymują upływu czasu i trzeba je "odświeżać". Chyba tylko podkłady kolejowe wytrzymują nieco dłużej.

Ostatnio wymienialiśmy w stajni, w której trzymam swoje dwie klacze kilka pojedynczych palików, które po prostu rozsypały się spróchniałe od dołu i zastosowaliśmy tam nowe sposoby mocowania, które zapobiegają bezpośredniemu kontaktowi drewna z glebą i wodą - montaż pali drewnianych do ogrodzenia na wkręcanych fundamentach.  Jeśli ktoś chciałaby się dowiedzieć czegoś więcej o takim pomysłowym rozwiązaniu to proszę o priv.
Pozdrawiam.
ewamloda,
własnie ten problem i motyw omawialiśmy chwile temu 😉

Lutnia,
z tą stumulacją to wiesz... one nam kiedyś zabiorą pilota od tv, zaczną domagać się własnego telefonu kom., jarac fajki (no moje to już fajki kradły i zjadały - z cała paczką ;] a i rżą do telefonu jak się do nich gada +foszą jak gadasz z kimś a nei interesujesz się nim) , odjada autem....
ja wymyśliłam ostatnio że może te noszenie worków wykorzystać jak już się nauczył nosić bez rozrywania - żeby je zmusić jakoś cudem, żeby je przenosiły z miejsce na miejsce tak i wtedy kiedy się chce? ale mało możliwe hahaha, a ty możesz swoje np do siania wykorzystać jak tak pięknie rozrzucają po okolicy 🙂😉))

co do deszczu/śniegu. to pierwszej zimy postanowiono że trzeba je na takie ekstremalne noce zamykać. weszly - zjadły i wyszły z dzwiami. wiecej już nie chcialy nawet jeść wchodzić, stały w kupie (3szt) na łace, w śniegu po brzuch z czapą lodową na plecach. i nawet na podwórko nie przychodziły, bo przecież żarcie można wykopać. tak było po przyjsciu z rezerwatu. Jak dołączył mój - stajniowy, to je troche nauczył, że "domki" nie bolą tylko fajniej jest. a one jego że lód na plecach działa jak derka ;]
jak poszły na zajezdzanie/wyjazdy - to w stajni w boksach nauczyły się stać - bo inne stały. Ale wałaszek oczywiście nie rozumiał, że drzwi sa po to zamknięte zeby nie wychodzić i wyskakiwał (a mial je tak że letwo się wychylał) przez nie jak miał taka koncepcje. Zresztą nie rozumiał też po co są płoty... tzn są po to żeby je skakać (i takie po 170) albo łamać. Przestał (tzn już mniej) jak utył i wydoroślał 😉 a może poprostu odkrył, że z duzym można też fajne rzeczy robić, duzy nie ucieka, to trzeba zostać.

kaloe,
kurcze chyba rewelacja.... czy moge wykorzystać projekt? tak u siebie oczywiście - nie komercyjnie 😉
*tylko umnie musi byc jakies zabezpieczenie zeby tej klapy nie zdjęły 😉
ja tam niezmiennie polecam rury - nie gnije, kon nie zlamie, nie uciekają- jednym slowem spokoj. Przerabialam pastuchy, zerdzie- i z perspektywy czasu wiem ze szkoda bylo i pieniedzy i pracy.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
17 października 2012 13:20
Złota, rurki na pewno najlepsze, ale nie każdego na starcie na to stać... 🙁
U mnie też paliki zgniły, za czym zamontowałam słupki narożne ogrodzenia (kantówka) w takich "nogach pirata" 😉
Bdb się wbija i nie zgnije. Można wyciągnąć i przenieść gdzie indziej.
Podają że to ma 15cm - nie za mało na posadowienie? Jakoś wydaje mi się, że szybko takie ogrodzenie się położy 🙁
No nie, te moje mają z pół metra długości i wchodzi w nie kantówka 7x7 🙂
Rozmiary są różne i te mniejsze nogi można wykorzystać na słupki w linii ogrodzenia (zamiast plastików na przykład), a większe - na narożne.
nakręciłam domową ferajnę, żeby mieć wspomnienia, jak słodkie maluszki stajenne przestaną być malutkie i stwierdzam jedno, gdy rozmawiam ze zwierzętami brzmię jak 10latka, a gadam jak stara porąbana kocia mama😀
Wiwiana, a jak te grubsze wychodzą cenowo?
Nie pamiętam niestety, a paragon się gdzieś posiał...
W budowlanym trza pytać.
Znalazłam coś w granicach 16-19zł sztuka, co jednak przy budowie ogrodzenia z drewna ma powalające znaczenie i przekracza cenę za samo drewno hehe...
Fakt, drożej za sztukę wychodzi, ale one są wielorazowego użytku 🙂
Cobrinha, to są te kotwice, na których nasze ogrodzenie stoi. bramki są na kotwach 9x9, reszta ogrodzenia 7x7. kupujemy w obi, bo tam najtańsze są i często mają promocje 😉

w trakcie budowy:
Pisząc o technologii WKRĘCANYCH FUNDAMENTÓW miałam na myśli mocowanie pali drewnianych w taki sposób: obrazek 1 i obrazek 2 :
ewamloda,  jak to jest zamocowane do palika? na co?

to właściwie taka sama kotwica jak te u Metki czy Wiwiany...
_Gaga, a ile by to kosztowało? jak bedziesz coś wiedzieć to daj znać.
Isabelle niezupełnie jest to taka sama kotwica ani "noga pirata". W odróżnieniu od nich WKRĘCANYCH FUNDAMENTÓW nie wbija się w ziemię tylko wkręca - jak świder (zasada klina rozpychającego na boki ziemię- bardzo dobra współpraca z gruntem), więc nie ma ryzyka poluzowania się ich w gruncie po pewnym czasie. Do tego dochodzi jeszcze dobór średnicy- dowolnej do każdego rodzaju pala.

Pokazowy filmik przykładowego montażu WF jest na youtube:


heh u nas by cos takiego nie przeszlo- ziemia jest za twarda

wiem ze to niewiarygodne- ale zeby posadzic drzewko trzeba uzyc kilofa
Złota Maszyna, która ma moc 4500 Nm wkręca je nawet w ziemię z dużą zawartością gruzu... najpierw wierci się otwór pilotażowy zwykłym wiertłem na głębokość 2/3 wkręta- dla lepszego prowadzenia, a potem wkręca się ten właściwy fudament maszynowo. Tą metodą wkręca się również w zamarzniętą ziemię. Szwajcarzy postawili na tych wkręcanych fundamentach szkołę na betonie 👍

ewamloda,  u mnie się z trudem wkręcał świder spalinowy mający kilka km (potrafił wyrwać się z rąk jak trafił na większy kamień i zacząć nam uciekać po polu...) , więc nie sądzę, żeby taka króciutka zabaweczka dała radę. mówisz o wkręcaniu maszynowym, po zmianie dwóch świdrów myslałam o maszynerii wywiercającej dziurę, więc zapewniam, iż podnosi to znacznie koszt budowy ogrodzenia, a jednak ludzie stawiający ogrodzenia ze stempli raczej chcą zaoszczędzić.

poza tym na tym filmiku wyglada na baaaardzo krótki, co ma sens przy lekkim pustym słupku, ale nie w moim przypadku, gdzie ogrodzenie ma 17-180 wysokości, bo drąg przeważy takiego cusia, zwłaszcza biorąc pod uwagę malutką ilość miejsca, gdzie można wsadzić drąg w kotwicę... poza tym sądzę, że cenowo nie wypadnie zbyt korzystnie.

kotwice z nogą pirata są super do tych równych i ślicznych kwadratowych słupków i razem z prostą deską wyglądają po prostu cudownie. ale za słupek można zapłacić od 2 do 3 zł, a na kotwicę wydać 20? powiem Ci, że to średni biznes po prostu 😉 u teściow zaimpregnowane drągi stoją już kupę lat, ale nawet, jeśli miałabym co 5 lat wymieniać taki drąg to koszt kotwicy (brak konieczności wymieniania drąga) zwróci mi się po ... 50 latach 😉  na pewno trwalsze i stabilniejsze byłyby rury metalowe.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
17 października 2012 18:33
ewamloda, mówisz, że się wkręca w gruz? ja mam gruzu kupę tam gdzie podnosiłam teren pod stajnię, i właśnie się zastanawiam jak zrobić ogrodzenie. Ale ten gruz jest solidnie ubity.

edit: po obejrzeniu filmiku stwierdzam jak powyżej napisano - strasznie płytko to się wkręca... nie wygląda to stabilnie
Isabelle,  czy ty masz pastwiska na bunkrach p-atomowych ? 😉)))

u nas jest odwrotnie - sypki piasek (ił ?) , kilka cm ziemi (piaszczystej) a potem ten piasek - dokladny przekrój zodizlam jak koparka wyrównywała ujeżdzalnie i zaczeła wykopywać mogielniki śmieci. sachara pewnie bardziej "twarda" 😉
słupki trzeba głęboko wkopywać  żeby się nei bujały, plys, że w takiej suszy krótszą żywotność mają niż w wilgotnej (ale nie rozumiem do końca dlaczego. ale wierze i widze po trwałości płotów w piachu i na mokrym - np przy rowach, bagnie), a dębowe bele już i dziesiątki i setki(wykopaliska) lat są w wodzie w portach np, i nic się im nie dzieje)
Ircia   Olsztyn Różnowo
17 października 2012 18:49
No dziś to mnie wkurzyło paru małolatów  👿
Jakoś tak około godziny 14 zauważyłam że ktoś mi łazi po pastwisku, no to ubrałam się zabrałam mamę przy okazji i idziemy około 40 metrów od domu, a tam czterech chłopaków łazi sobie po pastwisku i COŚ zbiera, konie między nimi oczywiscie, bo myślały że może coś dostana od tych obcych ludzi.
No to grzecznie pytam o co chodzi i co tutaj robią? A oni jakieś wykręty że coś zgubili, no tak jasne, pewnie telefon tak jak w tamtym roku, no i mówię ze wiem co zbierają, ale że oni nie mogą wchodzić na prywatny teren, bez pozwolenia, a w dodatku tam gdzie chodzą konie bo może im się coś stać i konią też.......no i tu sie zaczęło  👀  wyzwiska z ich strony leciały że aż furczało, wyzwali moją mamę 67 letnią i mnie . No cóż na chwilę mnie zatkało, ale puściłam też swoją wiązanke i kazałam się wynosić, bo wezwę policje, no owszem poszli sobie za moje pastwiska i schowali się za krzakami i tam siedzieli.
Około 15.30 znowu ich nakryłam że łażą po pastwisku, no to idę sobie powoli do nich [ tak zeby mnie nie widzieli a było ich już szcześciu ] doszłam blisko i paru mnie zauważyło i w nogi he he , no to wołam ich żeby nie zachowywali się jak dzieci i poczekali, no to czterech zostało a dwóch zwiało, no i sobie z  nimi pogadałam 😜
Pogadałam tak normalnie, bo przyznam że moja mama troszke przesadziła z wiązankami wcześniejszymi, ale też się i nie dziwię, bo wyzywanie starszej osoby to nie jest w porządku, ale pogadałam z całą szóstka, oni przeprosili i mnie i mamę, a ja pozwoliłam im zbierać te grzybki, ale tylko dzisiaj i żeby mi tu nie było za parę dni całego tabuna małolatów-grzybiarzów bo wezwę policję.
Oczywiście zapewnili że tylko oni będą tu przychodzić i tylko w tych 6 osób, ale czas pokaże co z tego wyniknie i tak już sama nie wiem czy dobrze postąpiłam, ale za bardzo bałam się o konie i o moją rodzinę, bo wiem że i tak by weszli na pastwisko czy tego chcę czy nie   😡
A chodziło oczywiście o grzybki halucynogenne
Edit błąd i dopisek 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się