Kupno konia

Też mam konia w tej cenie.. zdrowe, ładne i pojętne. I zdolne dość 😉

Znam kilka osób, które trzymają konie dla frajdy i mają sporo fajnych, dobrych pokrojowo i zdrowych koni z dobrą głową, które od czasu do czasu idą w teren. Jak im się zrobi tych koni za dużo, to sprzedają w takiej cenie. A te konie to naprawdę fajny materiał do pracy. Chociaż w sumie patrząc po ogłoszeniach to cena 4 tys. za takiego konia to nic nadzwyczajnego... Ależ te ceny spadły, tylko brać  😁
Kinia 16322 tylko ja mowie o czyms zupelnie innym. Dziewczyny wstawily zdjecia koni, ktore wygladaja dobrze teraz. W momencie zakupu za cene ok. 4 tys wygladaly zgola inaczej, przedstawiajac obrazak konia wart nieduzych pieniedzy. Moze wstawia fotki sprzed kilku lat. Wcale to nie byly konie poprawnie zbudowane i dobrze ujezdzone. Wniosek tego jest taki, ze za niska cene nie kupisz konia ujezdzonego do C, zdrowego, ktory ma przed soba jeszcze lat sukcesow.
A według mnie wszytko zależy od tego jak się tego konia zrobi ,bo Ktoś z koni zrobiła coś super a może meić dziewczyna konia za 30tys(zrobionego na C i takie tam bajery)a go zepsuje i co z tego ,ze ma tak drogiego konia jak za kilka lat będzie mogła z neigo wyciągnąć ''tyle ile waży'' xD.
Swoją droga też mam konia nawet nie za 4 tysiące ,fajna głowa i super ruch,wiec na prawdę można dobrze trafić tylko trzeba szukać!
Ktoś - pokaż zdjecia jak wyglądały w czasie kupna ,możesz? 🙂
[quote author=żółwiasty link=topic=1647.msg1580091#msg1580091 date=1352578076]
Witam, mam pytanie co do tego konia: http://allegro.pl/super-klacz-1-3-jnbt-i2767422628.html ? Czy budowa ok, warto??? z góry dziękuje.
[/quote]

przyznaj się, to Twoje ogłoszenie, prawda? 😉
No to jak pisały dziewczyny wcześniej - wszystko zależy od szczęścia. Nie raz widziałam na allegro perełki od jakiegoś wiesniaka za bezcen. Sama kiedyś prawie kupiłam kobylke NN - znalam właściciela, miał sobie dwie kobylki od tak, żeby jadły trawę i ładnie wyglądały, jak się spojrzy przez okno. Wydzierżawił ogiera z jakiegoś lokalnego ośrodka - nic specjalnego, bez szalu... i zazrebil je obie. Nie miał zielonego pojęcia o hodowli, proporcjach ciała, po prostu od tak zamarzyly mu się zrebaczki. Po 3 latach wyrosło to - okazało się, ze fajnie się rusza i do tego samo z siebie ogrodzenia dla zabawy przeskakuje! Bardzo zaluje, ze wówczas nie było mnie stać na utrzymanie konia, bo te 3 tysiące chętnie bym za nią wydala.
A z drugiej strony zdarzają się sytuacje przeciwne - ktoś wydaje średnią roczna pensje na konia po ogierze z Zangerscheide, a potem okazuje się, ze głupie, charakterne i za cholerę nie chce się niczego nowego nauczyć, a w skoku wygląda jak ostatnia sierota 😉
cieciorka   kocioł bałkański
11 listopada 2012 11:44
Wyszkolić konia chyba każdego się da, o ile nogi zginają się jak każdemu innemu koniowi a szyję z głową ma z przodu. To jak się będzie ruszał i prezentował to właśnie trudność i szczęście.
- klacz-profesor , kupiona w 2010 r , 12 lat , pełny papier , xo , na zdjęciu miesiąc po zakupie , do dziś zdrowa 🙂




- klacz kupiona w tym roku , 10  lat , pełny papier , młp. , zrobiona do N w ujeżdżeniu , do P skoki , na zdjeciu dwa tygodnie po zakupie ( w niskiej klasie bo koń byl jeszcze nie sprawdzony ) , do dziś zdrowa 🙂



nigdy nie zapłaciłam za konia więcej jak 5 tys ( to był ogier z licencją 🙂 )

w czerwcu tego roku pod Lesznem do sprzedania był wałach i klacz ,,chodzące,, N klase w skokach , udokumentowane , za 6 tys za sztuke , zdrowe w treningu
no ale przecież zdrowych w tej cenie nie ma  🤣
.
cieciorka   kocioł bałkański
11 listopada 2012 16:42
cieciorka a co to za kon?
kujka   new better life mode: on
11 listopada 2012 17:03
FirstLight, kon forumowej polonez.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
11 listopada 2012 17:57
...odniosę się w hurcie 😉
zgadzam się z epk - szczęście jest,jak laikowi uda się kupić udanego konia.

druga sprawa jest taka,że nie ma koni bez wad,także tych zdrowotnych.trzeba trzeźwo ocenić czy wady,które ma potencjalnie kupowany koń,mogą nam w przyszłości przeszkadzać....
dwa- my z założenia nie kupujemy dla nas koni,które są drogie.badamy je klinicznie,jeżeli jest ok,nie wnikamy dalej.... Madryt ma atrofię trzeszczki,wada fabryczna Aragonitów,która w niczym mu nie przeszkadzała,mimo,że w latach swojej świetności chodził wysoki sport...przy rtg byłyby odrzucony,zupełnie nie potrzebnie.
Integro jest po przewlekłym ochwacie,wyleczony przez naszych dobrych znajomych,papier wystarczający, jest po Rabiacie z matki po Davidoff...generalnie nie patrzymy w papier w przypadku wałacha,ale jest kilka imion,które sprawiają,że łatwiej podjąć decyzję - chodzi głównie o charakter i dzielność (Davidoff, Kermańskie matki, etc...)...kupiony krótko po zakończeniu rocznego leczenia i pół rocznej rehabilitacji, jak 9 latek,w sezon doszliśmy do N,potem udanie udało się przejść do MR...a wiec poziomu MP juniorów w skokach.
Filou ma nakostniaka,ale kupowany z kompletem zdjęć RTG,które już były,więc koleżanka nie musiała ponosić kosztu tego badania... - właścicielka zaczyna dopiero swoją karierę jeździecką,niedawno minął rok od zakupu,bardzo dobrego zakupu - na treningach w domu pode mną świetnie daje sobie radę na poziomie 130 cm,w tej chwili ma 9 lat. próbowany przez wrotka na krosówkach, również rokuje.
Centurion na którym startował wrotki,wyciągnięty z głębokiej rekreacji,w jeden sezon doprowadzony od zera do poziomu CIC* - a więc też MP juniorów w wkkw 😉

to nie są konie na Sport oglądany w eurosporcie (choć IMO Centurion,gdyby inaczej potoczyły się jego losy,to koń na Igrzyska).
zarówno Integro,jak i Filou,to konie z możliwościami na DR,ale ani ja,ani właścicielka Filou nie mamy ani czasowych,ani finansowych możliwości,żeby tak wysoko regularnie startować...jesteśmy amatorkami,które mają konie dla własnego funu,na mały sport.

tak wyglądał Integro w momencie zakupu:

a tak Filou,mniej więcej tydzień po zakupie - niestety nie mam lepszych:

tak pół roku później,pod właścicielką:


Centurion:
jedne z pierwszych treningów - koń na haku,bo histerycznie bał się o pysk po rekreacji, ponosił w 4 chodach,z cofaniem włącznie 🤣

może nie po zakupie,bo to pierwszy czworobok po zakupie - czyli jakieś dwa miesiące treningu max:

tu już na * parkurze rok później:


ja nie wymagam aby konie w takich cenach były sprzedawane , korzystam z tego co oferuje ,,rynek,,  , ja tylko pokazuje że takie konie są i to nie mało , i niska cena nie zawsze oznacza konia do leczenia  lub  świrusa.
przez pół roku sprzedawałam klacz , 5 lat , 170 cm , z fajnym papierem , z perspektywami na sport ( już L w skokach miała za sobą ), idealnego konia ,,rodzinnego,, i pewnie dzięki takiemu myśleniu - tani to nic nie wart ( 6 tys. ) wkońcu kobyłę kupił handlarz z przeznaczeniem do bryczki i wysłał do Dani .
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
11 listopada 2012 18:23
Grom po kupnie wyglądał tak:


I zgadza się, w moim wypadku była to po prostu tona szczęścia, że trafiłam na takiego cudownego konia. Bo jak fizyczność do celów sportowych nie wykazuje większych predyspozycji, to głowa rekompensuje wszystkie braki.
cieciorka   kocioł bałkański
11 listopada 2012 18:38
- badac konia za 4 tys. ??? no tak , to po wszystkim okaże sie że za 4 tys nigdzie nie ma bo po podliczeniu kosztów badań , dojazdów wyjdzie minimum 6 tys.

No tak, 4 za konia, plus 2 za badania, to więcej niż 4 za konia plus 10 za leczenie.
Ktoś, w zupełności się z Tobą zgadzam, jednak napiszę jak to u mnie wyglądało.
Jakieś dwa lata temu, bliska mi osoba poprosiła mnie o pomoc w kupnie konia.
Wymagania były takie - max 5 tyś, koń w wieku ok 8-10 lat, spokojny, do rekreacji, dobrze zjeżdżony w terenie.
Miałam wówczas na sprzedaż naprawdę fajnego wałacha, super bezpieczny w terenie, ok 160cm, sp z matki wlkp po ojcu ślązaku.
Dla mnie był to koń, nazwijmy to, bezwartościowy, nie rokujący. Miał 4 lata, zajeżdżony kilka miesięcy wcześniej.
Koń szybko uczący się, początki ustępowań, łopatki. Naprawdę świetne konisko. I w terenie anioł, nic go nie ruszało!
Mógł chodzić sam czy z innymi, nadawał się nawet pod najmłodsze dzieciaki, niesamowity spokój i odwaga (leniuch)
Ale ruchowo był dość kiepski, wygodny bardzo, ale nie miał w sobie tego czegoś. Skokowo klapa, o ile tak można nazwać 4-latka.
Konia tego oferowałam tej osobie za darmo, bo wiedziałam, że trafi do raju, a i mi na kasie nie zależało. Nie chciała - za młody.
I zaczęło się jeżdżenie i szukanie. Robiłam za "eksperta", choć do tego naprawdę wiele mi brakuje.
Objeździliśmy naprawdę masę koni, nie 10, nie 20, ale wiele wiele więcej. Jak nie krzywy jak nie powiem co,
budowa tragiczna, charakter nie ten, to większość odpadała na zwykłych próbach zginania, bo rtg nie robiliśmy.
Myślę, że gdybyśmy chciały bawić się w weta, to koszty badań conajmniej 10 razy przewyższyłyby budżet na konia.
Po obejrzeniu naprawdę kilkudzięsieciu koni, w końcu znalazł się jeden, w miarę prawidłowy (nie oczekiwałyśmy cudów!),
choć dość chudy i słaby. Koń wydawał się grzeczny, chodzący, nie kulał na próbach zginania. Wsiadłam, chodził.
Dla mnie to był nie ułożony koń, ale dla tej osoby odpowiadał, bo NIBY bezpieczny w terenie.
Moim zdaniem nie znał nawet podstaw, ale odważny to był. Byłam przeciwna, ale w sumie, jak kilkudzieciu innym.
Osoba zrozpaczona już szukaniem, moim wybrzydzaniem i wiecznie kulejącymi końmi - a może ja źle próby robiłam? W każdym razie ten kupiony.
Koń odkarmiony, zadbany. I co? Dwa lata minęły, kilka razy był na lonży, ale dosiąść się nigdy nie dał.
Ok, znajoma boi się koni, nie ma doświadczenia ani odwagi. Ma jednego konia chodzącego (sic!) N/C ujeżdżenie,
ale jeździ nim od 15 lat, do tego koń jest we współdzierżawie i treningu... Drugi koń miał  być spacerowy.
I spaceruje, od 2 lat po pastwiskach i pewnie kolejne X lat tak będzie.

Wierzę, że idzie kupić dobrego, zdrowego konia za grosze. Ale wiem też jak jest to trudne.
Swojego wałaszka oddałam za 2 tyś w dobre ręce, ma super dom i własciciel kocha go nad zycie.
Koń był zdrowy, ułożony i naprawdę fajny. Ale takie przypadki są rzadsze niż konie z "wadą" budowy czy charakteru  😉
[quote author=blucha link=topic=1647.msg1579820#msg1579820 date=1352564932]
- badac konia za 4 tys. ??? no tak , to po wszystkim okaże sie że za 4 tys nigdzie nie ma bo po podliczeniu kosztów badań , dojazdów wyjdzie minimum 6 tys.

No tak, 4 za konia, plus 2 za badania, to więcej niż 4 za konia plus 10 za leczenie.
[/quote]a tak szczerze, to wydałaś kiedyś 10tyś na leczenie konia?...bo ja w sumie tyle na wszystkie swoje konie, przez te wszystkie lata nie wydałem na leczenie!
...a żadnemu z nich nie robiłem rtg przed zakupem (i może dzięki temu własnie je kupiłem)
ps zauważyłem, że im bardziej ktoś się skrada do zakupu konkretnego konia, tym częściej finalnie kupuje śrupa.
wrotki to się ciesz że nie wydałeś tyle na leczenie. Nie życzę ci naprawdę żebyś musiał. Wystarczy chore ścięgno, kolka i już taka kwota gotowa.
dobrze mnie zrozum...chore ścięgno, czy kolka, nie robią się przez przypadek 😎
naprawdę? To tylko kwestia człowieka? Oczywiście się zgodzę, że człowiek może sobie sam zafundować takie atrakcje, ale wystarczy że koń pójdzie na padok, że ucieknie z boksu i się czegoś nażre, że go "zwiedzający" nakarmią.
Nawet warunki atmosferyczne wpływają na kolkę.

A badania są BARDZO ważne, i to że komuś bez badań udało się kupić fajnego konia wcale nie jest powodem do dumy. Po prostu można mieć szczęście.
wrotki zgadzam się w 100%, mam konie od ok 15 lat, różne konie miałam, jednak żaden nie przekroczył kwoty 4tyś, jeszcze śmieszniej, Dancera kupiłam za 2500 a sprzedałam za 4500zł- pomorze konia kojarzy. Żadnemu nie robiłam nigdy badań i na leczenie nie wydałam przez tyle lat 10 tyś, bliska jestem tej kwoty od 3 lat, wcześniej to były grosze...
To teraz wszyscy będą się licytować? A jeszcze niedawno były dyskusje na temat tego jaka powinna być minimalna cena konia, by hodowla się opłacała.

Sama mam konia, który był równie tani (ale i tak go badałam). I był zdrowy. Był, bo nie możemy wygrzebać się z urazu, czysto mechanicznego, jakiego doznał na padoku.
I powiem Wam tak, zazdroszczę, że nie musieliście ładować tyle kasy w konia. Bo mi widać szczęścia zabrakło skoro leczenie znacznie przekroczyło wartość zwierzęcia.
amnestia ok, rozumiem, ale każdy z moich koni ma szanse "wydoić" ze mnie taką kasę, nie do końca mamy wpływ na to co koń sobie zrobi, chodzi raczej o to, że konie nie badane okazały się zdrowe, a to co się zdarzy po kupnie, u nas to już inna sprawa
Pifia ale nie można teraz "promować" takiego podejścia. Bo wszystko dobrze dopóki się coś nie spierniczy. Ja mojemu zwierzowi zrobiłam tylko RTG, i to też tak na szybko, pare zdjęć. I co? I jest zdrowy. Ale to wcale nie jest reguła.

Należy BADAĆ, BADAĆ i jeszcze raz BADAĆ.
xxagaxx jasne, pod żadnym pozorem nie popieram tego by koni nie badać, za dużo naoglądałam się apeli i płaczących właścicieli bo coś z "praniem" wyszło. Ja nie badam, podejmuje to ryzyko, ale ja bardzo dziwnie konie kupuje, w dziwnych sytuacjach i miejscach. Jak to mówią głupi ma szczęście...jednak liczyć na to szczęście nie polecam, jak ktoś chce konia sprawnego na długie lata- to badać!!
Co za pierdzielenie... ja tez kupiłam konia tanio i bez badań, bo wcześniej go dzierżawiłam i nigdy nie kulał. I nie kulał nigdy, przez wiele lat - do czasu... Rtg wykazało całą encyklopedię chorób w nogach. Koń już na emeryturze.
Jak ktoś ma ochotę jeździć i szukać okazji a potem liczyć na to, że będzie zdrowy, to powodzenia, trzymam kciuki - są tacy co im się uda. Ale mnie już nie stać na to żeby kupować tanio i nie mam też czasu ani ochoty jeździć i szukać w nieskończoność... Pojechałam do hodowcy, powiedziałam czego szukam i w jakiej cenie. Pojeździłam 6-7 koni, kilka odrzuciłam. Te co zostały były pokazane w korytarzu, potem przyjechałam jeszcze parę razy żeby pojeździć na spokojnie - na hali, na dworze, skoczyć coś i wybrać. No i wybrałam - młody przeszedł TUV bez problemu, chociaż na 100% czysty nie był. Zapłaciłam - niby niepotrzebnie, ale wiem na co zwrócić uwagę w przyszłości i wiem też, że mogę spać spokojnie. Ale u hodowcy dobrego konia za 4k się nie kupi. Coś za coś.


Aha - 2 poprzednie konie, którymi byłam zainteresowana TUVu nie przeszły.
A słuchanie od właściciela konia z dyskwalifikującymi go chipami "że on w te chipy to nie wierzy", podczas gdy sama mam konia, który kulał m.in z tego powodu... -->  😵
n i tu chyba jest ta różnica- ja nigdy konia nie szukałam ( prócz baby ukochanej by dać jej emeryturkę- ale na zasadzie szukam jej, a nie konia mieszczącego się w wymaganiach), nigdy...kupowałam bo się trafiła okazja, bo mi się żal zrobiło- hak groził zwierzakowi, bo podobał mi się wyłącznie wizualnie. Kupiłam też klacz z kontuzją będąc w pełni świadoma tej kontuzji. Żaden z koni które kupiłam nie posypał się u mnie, żaden nie miał badań, żaden nie kosztował powyżej 4tyś. Zdarzył mi się wybitny kwiatek przez własną nieuwagę, bardzo wybitny- tak to jest jak się zaufa handlarzowi, mimo że znam go z 20 lat....no facet mnie oszukał, ale wina moja  🤣
Nie no, oczywiście pomijam kupno spowodowane sentymentami i wszelkimi aktami miłosierdzia - to się rządzi swoimi prawami  🙂 Mówię o tym, że ktoś po prostu szuka konia i nie decyduje się na badania, "bo nigdy nie kulał" albo "co ja będę wydawać 1-2 tys. na badania, jak koń kosztuje 4 tys.". Otóż gdy koń zakuleje, koszt TUVu bardzo łatwo przekroczyć (nawet jedną wizytą weta). A potem trzeba leczyć i dalej wydawać pieniądze, a koń tylko stoi, a człowiek już się przywiązał...

Nie podoba mi się ta licytacja, że ten kupił tanio, a ten taniej, a temu dopłacili. Dowodzi to tylko tego, że się da, ale tego przecież nikt nie kwestionuje. Badanie przed kupnem daje nam wiedzę o stanie zdrowia konia. Bez tego to można tylko trzymać kciuki...
naprawdę? To tylko kwestia człowieka? Oczywiście się zgodzę, że człowiek może sobie sam zafundować takie atrakcje, ale wystarczy że koń pójdzie na padok, że ucieknie z boksu i się czegoś nażre, że go "zwiedzający" nakarmią.
Nawet warunki atmosferyczne wpływają na kolkę.

A badania są BARDZO ważne, i to że komuś bez badań udało się kupić fajnego konia wcale nie jest powodem do dumy. Po prostu można mieć szczęście.
przepraszam bardzo, ale nie widzę związku...no bo po co badać więcej niż klinicznie, skoro koń może się zepsuć idąc na padok. no i nie słyszałem o badaniach wykluczających meteopatię...
n i tu chyba jest ta różnica- ja nigdy konia nie szukałam ( prócz baby ukochanej by dać jej emeryturkę- ale na zasadzie szukam jej, a nie konia mieszczącego się w wymaganiach), nigdy...kupowałam bo się trafiła okazja, bo mi się żal zrobiło- hak groził zwierzakowi, bo podobał mi się wyłącznie wizualnie
właśnie o to chodzi. nie należy szukać konia, fajne konie same się znajdują. 3 konie kupiłem dosłownie "przez telefon" i tylko jeden z nich po roku pracy okazał się jednak niewypałem, bo przeszacowałem swoje umiejętności i sądziłem że dam radę naprawić coś, co ktoś inny zepsuł.(co nie znaczy że na nim straciłem, po prostu okazał się nie spełniać moich sportowych oczekiwań, ale ktoś teraz ma fajnie zrobionego rekreanta)
n jasne, dlatego nie popieram nie badania koni. Jeżeli ktoś chce kupić jednego, dobrego, zdrowego i na całe lata, życie to tylko badać, jeżeli ktoś kupuje by jeździć, trenować- tylko badać! Są sytuacje gdzie można się pokusić o nie badanie- znamy konia lata, możemy pozwolić sobie na "emeryta" i dokupić coś do jazdy. Ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mi kontuzja, emeryt nie straszne, bo mam możliwości na 3-4 konie i wystarczy by jeden był w stanie pracować, ale mam własną stajenkę= mniejsze koszty. Na pensjonat było by mnie stać na jednego konia i lepiej by był zdrowy- więc badania to podstawa  😉

Edit: wrotki po raz kolejny się zgadzam, konie które mi nie odpowiadały znalazły nowe domy, tylko że ze mnie rekreant i te wymagania były inne, ale pomimo tego wiem że nie jednemu "tyłek" udało się uratować, nie szukając konia...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się