Sprawy sercowe...

maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 listopada 2012 08:07
maleństwo, naprawdę dzielna byłaś i cieszę się, że twoja walka o siebie i jej efekty tak bardzo ci się podobają! Walka podwójna, bo "co ludzie powiedzą" na levelu expert normalnie 😉



ojej, dziękuję  😡 Nadal nad sobą (i nad innymi) pracuję, codziennie trzeba się pilnować i się nie dać, ale jakie mam inne wyjście 😉
kot, kasia&figa, trzymam za Was kciuki dziewczyna. Za dobre decyzje.

wistra, przykro pisać, ale Twój facet Cię olewa. Jeśli nie dał Ci nigdy kwiatka, nie robi dla Ciebie miłych gestów, nawet jeśli wie, że Tobie na tym zależy, a nawet po awanturach nie próbuje ograniczyć grania na rzecz spędzenia czasu z Tobą to nie zależy mu na Tobie. Jest z Tobą z wygody może przyzwyczajenia. I nikt mi nie wmówi, że są faceci, którzy tego nie potrafią. Są tacy, którym zabieganie, zaloty przychodzą z większym trudem ale jeśli kochają są w stanie się na to zdobyć.
I gwarantuję Ci, że dla innej kobiety, która by go zauroczyła będzie w stanie sam wymyślić niespodziankę i zapomnieć przez 3 dni o komputerze. Jeśli chcesz o niego zawalczyć, to na pewno nie awanturą.

Mój J był typem, któremu ciężko przychodziło okazywanie uczuć, czasem też czułam, że ważniejsze jest dla niego auto, sen, film niż ja. Ale udało mi się doprowadzić do tego, że traktował mnie tak jak przywykłam, czyli "jak księżniczkę" 😉.
bera7, wiem, sama to widze.
I dziwie sie sobie, że nie umiem go kopnąc w tyłek. A chyba każdy normalny człowiek by tak zrobił.

Nie mogę pojąć, jak mogę być taką masochistką. Nie umiem tego wytłumaczyć, nawet przed samą sobą.
wistra, kopnij i zobacz co się stanie. Albo zacznie walczyć i jeśli będziesz chciała pozwolisz mu wrócić w łaski księżniczki 😉, albo odejdzie, co będzie oznaczało, że nie warto tego ciągnąć.
Swoją miłością go nie zatrzymasz. Jeśli on Ciebie nie kocha, to prędzej czy później Cię zostawi. Najszybciej wtedy, gdy na horyzoncie pojawi się inna kobieta, która go zafascynuje. Im szybciej podejmiesz decyzję tym szybciej rozstrzygnie się w jedną lub druga stronę.
Ja wolałabym być sama niż patrzeć przez kolejne miesiące czy lata na faceta, którego kocham bez wzajemności.
Próbowałam go tłumaczyć, że gra, bo w sumie nie ma nic innego do zrobienia.
próbowałam też tłumaczyc, że pokazuje mi miłośc w inny sposób (jeżdzenie na wystawy, czy jak ostatnio, zwolnił się wczesniej z pracy, bo moja mama umysliła sobie psa z innej części polski i jechaliśmy).
Ja to doceniam, cholera. Na prawdę, to jest super.
Ale to są "wielkie rzeczy". A ja potrzebuję te małe, których nikt nie widzi.

Myślałam, że się przyzwyczaje, że on taki jest. Znów go tłumaczyłam, ze ojciec jego taki, matka za granicą, brat taki sam - że nie umie okazywać uczuć.
Ale nie umiem się przyzwyczaić do olewania mnie. No nie umiem.


Edit:
ide sobie do mamy zadzwonić, bo jestem roztrzęsiona, zła i smutna i wyżywam się na ludziach w pracy. eh.
wistra, czy koleżanka nie zgodziłaby się pojechać z Tobą na wystawę? Czy nie zgodziłaby się zwolnić jeden dzień w roku by pojechać po psa? To wcale nie są aż tak wielkie rzeczy jak Ci się wydaje.
Zastanów się, czy Twój facet byłby w stanie sam z siebie wstać o 4 w nocy, by zrobić Ci kawę i kanapkę, gdy Ty wyjeżdżasz?
Wistra powiem Ci jedno, ja miałam tak samo, też tłumaczyłam sobie, tłumaczyłam jego itd....zobacz do czego u mnie doszło. Czas wszystko pokaże, albo w prawo albo w lewo, jak macie być razem to będziecie, jak macie się rozejść to się rozejdziecie. Prędzej czy później samo się wyklaruje. Pytanie czy Ty to wytrzymasz, takie czekanie, taką stagnację i ile będziesz cierpieć. Ja sobie pluję w brodę że podjęłam decyzję o małżeństwie ale miałam klapki na oczach i chciałam kościół, sukienkę i imprezkę ale nie o to tu chodzi niestety. Faceci się nie zmieniają albo strasznie rzadko. A teraz boli i to bardzo. My kobiety to faktycznie takie masochistki jesteśmy......
wistra, czy koleżanka nie zgodziłaby się pojechać z Tobą na wystawę? Czy nie zgodziłaby się zwolnić jeden dzień w roku by pojechać po psa? To wcale nie są aż tak wielkie rzeczy jak Ci się wydaje.
Zastanów się, czy Twój facet byłby w stanie sam z siebie wstać o 4 w nocy, by zrobić Ci kawę i kanapkę, gdy Ty wyjeżdżasz?


Nie, nie byłby w stanie. Jak wstaję do pracy o 5, to on się przewraca na drugi bok i jeszcze chce, żebym koty zabrała i zamknęła drzwi (bo u nas w pokoju jest drapak i jak ja wstaję, to koty też i sobie drapią i biegają)

Nie mam z kim innym pojechac na wystawę. Moja mama nie da rady prowadzić auta przez tak długi czas a potem ze mna nie wysiedzi cały dzień, jest po operacji kręgosłupa.
A koleżanek... no cóż, wstyd. Ale nie mam. Innych ludzi widze tylko w pracy. I na imprezach, raz na ruski rok. Na imprezach z pracy, ofc.
[quote author=bera7 link=topic=148.msg1586107#msg1586107 date=1353056928]
wistra, czy koleżanka nie zgodziłaby się pojechać z Tobą na wystawę? Czy nie zgodziłaby się zwolnić jeden dzień w roku by pojechać po psa? To wcale nie są aż tak wielkie rzeczy jak Ci się wydaje.
Zastanów się, czy Twój facet byłby w stanie sam z siebie wstać o 4 w nocy, by zrobić Ci kawę i kanapkę, gdy Ty wyjeżdżasz?


Nie, nie byłby w stanie. Jak wstaję do pracy o 5, to on się przewraca na drugi bok i jeszcze chce, żebym koty zabrała i zamknęła drzwi (bo u nas w pokoju jest drapak i jak ja wstaję, to koty też i sobie drapią i biegają)

Nie mam z kim innym pojechac na wystawę. Moja mama nie da rady prowadzić auta przez tak długi czas a potem ze mna nie wysiedzi cały dzień, jest po operacji kręgosłupa.
A koleżanek... no cóż, wstyd. Ale nie mam. Innych ludzi widze tylko w pracy. I na imprezach, raz na ruski rok. Na imprezach z pracy, ofc.

[/quote]


No proszę🙂 ja jestem z KRK, kot jest z kRK to już masz dwie koleżanki🙂
Dzięki  :kwiatek: :kwiatek:
wistra, uwierz, że połowa moich koleżanek nie odmówiłaby mi w takiej prośbie. Może przez niego zaniedbałaś przyjaźnie? Koleżanki, koledzy? Watro mieć wokół siebie kila przychylnych osób, które dobrze nam życzą. choćby po to by nie zostać samemu jak palec, gdy związek się rypnie.

A co do śniadań, to mój chłop od 3 lat wstaje wcześniej niż ja, choćby to miała być 3-4 w nocy, po to by zrobić mi kawę, śniadanie, dać buziaka na drogę i zapakować 2 kawę do samochodu. A zimą jeszcze odśnieżyć i nagrzać auto. I nigdy go o to nie prosiłam, wręcz uważam, że mógłby spać w tym czasie. Ale to jego sposób, na pokazywanie, że mu zależy.
Jeden facet pokaże tak, inny będzie kupował kwiatki i czekoladki bez okazji. Ale jeśli Twój facet sam nie robi nic, aby pokazać, że jesteś dla niego ważna to nie warto się dla niego starać.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
16 listopada 2012 10:00
bera7- a jak to zrobiłaś? Jak sprawilas, ze traktowal Cie tak jak tego oczekujesz?
bera7, ja tą z kawą i śniadaniem mam identycznie 🙂 z autem również. I również nie musiałam nigdy o to prosić, dla mojego męża jest to jakby oczywiste
Incognito, Zapewne nic, ma po prostu normalnego faceta. Który kocha i któremu zależy.

miałam kiedyś 2 fajne kumpelki, ale obydwie poznały swoich mężczyzn, wyjechały z Krakowa, zaciążyły i słuch o nich zaginął.
Ja wolę moje koty od dzieci i mówię o tym głośno. Niestety nie pytam mam noworodków ile ważyły i ile mierzyły, nie niuniam i nie ciumkam. Uchodzę za dziwaka chyba  😉

Najbardziej jest mi smutno, że ja nie umiem mu przekazać tego wszystkiego. Że on nie rozumie, co ja do niego mówię. Choć staram się jasno.
I tak zawsze końcy się jego tekstem "bo zawsze to moja wina" i milczeniem. A ja sobie prowadzę monolog.

No nic. Kończę temat na razie, bo jak mówiłam siedzę w robocie i nie chcę, żeby mnie zapłakaną widzieli. Musze się jakoś pozbierać, a po pracy będę myślała co dalej.
Mama mówiła do mnie, że pewnie P przyjedzie po mnie do pracy. Ale ją wyśmiałam, bo on nigdy w życiu nie zrobiłby mi takiej niespodzianki. Tym bardziej, że wczorajsza mikro sprawa dotyczyła własnie powrotu dziś (pojechał w śr. wieczorem do domu i obiecał, że wróci dziś. A wczoraj napisał, że nie wróci, bo cośtam)
Hmm...a ja myślę,że powinnaś po prostu trochę odpuścić😉 kiedyś mi znajomy dał cenną radę- mianowicie nie staraj się za bardzo. Jeśli się ograniczysz/przestaniesz to choćby i Twój związek miał okazać się klapą, to facet z własnej ambicji będzie Cię na powrót próbował zdobyć 😉 i serio- rada zastosowana w rok później, kiedy stwierdziłam,że jestem zmęczona nieustannym staraniem się bez wzjemności- okazała się niezwykle skuteczna 😉 Uczysz się? Studiujesz? Przyłóż się troszkę bardziej- ogranicz czas DLA NIEGO 😉 przypomnij mu,że nie jesteś "na każde zawołanie" kiedy mu się zawidzi ( ja miałam zawsze uczucie "zabawki odstawionej na półkę"- kiedy indziej się tobą pobawię....)- a może zmieni nastawienie 😉
Nie studiuję, pracuję. I hoduję koty.

Może powinnam wychodzić np sama bez niego. Ale mam ten problem, ze jak mam iść na miasto cos załatwić, to mam mdłości.
incognito, starałam się nie pokazywać tego, że jest dla mnie całym światem. Jak on organizował sobie tak czas, że brakowało tam mnie, to ja nie dawałam się upchnąć jako zapychacz czasu tylko odpowiadałam, że wtedy to ja mam czas zajęty. Chodziło o to, by czasem i on musiał się nagiąć do mnie a nie tylko ja do niego. Do tego trochę kokieterii, lekkie podsycanie zazdrości.
Zwykła kobiece gry, by facet zdobywał. Nie może osiąść na laurach i uważać, że jak już jesteśmy razem parą to na zawsze, choćby nie wiem co. Nigdy też nie awanturowałam się. Jeśli coś mi nie pasowało po prostu o tym mówiłam, bez emocji. w myśl zasady " ja Cię informuję, Ty zrobisz z tym co uważasz. Jeśli jednak nie zmienisz swojego zachowania, ja zrobię z tym to co ja będę uważać".

Zauważcie, że zwykle w relacjach koleżeńskich, kiedy miłość nas nie zaślepia jesteśmy w stanie normalnie powiedzieć, że coś nam nie pasuje, wkurza nas. I jakoś to nie psuje relacji z koleżanką/kolegą. Nie pozwalamy sobie wchodzić na głowę. Za to w związkach godzimy się na wiele, w strachu przed utratą bliskiej osoby.

Martolina bo to jest prosty sposób, w który facet pokazuje, że o nas dba 🙂

Wistra to normalne, że jedna znajomości się rozluźniają, ja też już nie mam prawie kontaktu z przyjaciółkami z szkolnych lat. Ale nawiązuje się nowe, w stajni, pracy, gdziekolwiek. Dziś mam 3 bliskie koleżanki, na które jestem przekonana że mogę liczyć, jeśli będą w stanie mi pomóc. Do tego kilka innych znajomych, które wiem, że zawsze chętnie wypiją ze mną kawę i poplotkują. Dzieci nie maja tu nic do tego. Ja tez nie pytam o nie, bo nie mam instynktu. Ale jest 1000 innych tematów 🙂
To może jakieś hobby 😉? coś co zajmie Ci czas😉
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
16 listopada 2012 10:36
Właśnie próbowałam tego to mam fochy fochy i jeszcze raz fochy do tego unoszenie się na mnie o byle bzdury czepianie się nawet jakichś poszczególnych słów użytych w jakieś tam mało istotnej rozmowie...Ja nawet jak widze, ze jest foch na mnie czy na cały swiat o kij wie co-to jestem miła, ignoruje jego dziwne zachowanie, staram sie zagadac, nawet jak w takich lub podobnych sytuacjach unosi sie probuje wszcząć awanture, ja go uspokajam i spokojnie kulturalnie tłumacze, a on ma na to chamskie odzywki...Dopiero jak sie popłacz eto on sie uspokaja...albo jak na niego na wrzeszcze-czego staram sie nie robic i nie chce tego robic. Dzieje sie tak juz od pewnego czasu, ja ciagle wybaczam i daje szanse, bo mi zalezy, ale nie wiem jak długo jeszcze to wytrzymam jak nic sie nie zmieni.
Averis   Czarny charakter
16 listopada 2012 10:44
Dziewczyny, jak ja czytam o tych Waszych związkach bez krzty szacunku dla Was i facetach będącymi wiecznymi pretensjami, to...przykro się robi 🙁 Pewnie nie chcielibyście mieć takich 'przyjaciół', dlaczego chcecie mieć takich partnerów?
incognito, on jest nafochowany a Ty jesteś miła?  To znaczy, że to tolerujesz. Zastanów się czy gdyby koń Cię gryzł to nagradzałabyś go za to pokazując że to zachowanie jest ok? Nie, dostałby w pysk. Tak samo z ludźmi. Nie możemy się godzić na złe zachowania wobec nas, awantura też nie zawsze jest wyjściem, bo nakręcanie negatywnych emocji i wyciąganie wszystkich "brudów" w danej chwili oraz nieprzemyślane słowa, które padają nie prowadzą do żadnych konstruktywnych wniosków. Lepiej powiedzieć krótko. "nie rób ...., nie akceptuje tego." I wyjść. Niech przemyśli i postanowi czy będzie próbować zmienić to zachowanie czy woli zmieć dziewczynę.

Averis, dokładnie. Skoro unikamy takich ludzi i nie kolegujemy się z nimi, to tym bardziej nie powinniśmy się wiązać w domyśle układac sobie życia z kimś, kto ma w nosie nasze uczucia.

Jak dla mnie, w związku ważna jest chemia, wspólne cele. Ale podstawą jest szacunek. Ja bardzo zwracam uwagę czy facet ma szacunek do matki. Jeśli ją szanuje, to jest prawdopodobne, że mnie będzie szanował. Nie związałabym się z kimś, kto o swoje mamie mówi "stara" a na prośbę matki mówi "odczep się".
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
16 listopada 2012 11:37
Jak zapytam dlaczego/co się stało odp brzmi -"Nic" jakims durnym tonem, wiec ja zmieniam temat, a jak powiem, ze nie pasuje mi takie zachowanie wobec mnie tym bardziej, ze nie wiem o co chodzi to słysze-według mnie bezpodstawne i nieprawdziwe stwierdzenie -" Ciągle sie czepiasz i/lub masz pretensje i ciagle wszystko zle". Takze zeby nie bylo wlasnie takiego gadania ignoruje fochy jakies dziwne, ktorych sam nie umie wytlumaczyc i staram sie normalnie funkcjonowac, ale on momentami tak mi dopierdala, ze az mi sie płakac chce...to troche chore, ale niewazne co robie to jemu i tak nie pasuje, wiec jestem generalnie w kropce na ten moment. Dopiero teraz zauwazam jak fajnym facetem był mój były-z którym utrzymuje kontakt i zostalismy wlasciwie kumplami, chociaz z checia bym do niego wrocila.
incognito, znam ten typ.

Ale to Ci humoru pewnie nie poprawia.
Averis   Czarny charakter
16 listopada 2012 11:42
incognito, dajesz sobie wmówić, że Twoje zdanie się nie liczy i nie jesteś ważna i po prostu zmieniasz temat? I to w umię jego dobrego nastroju? Błagam...
Incognito - ja nie widzę sensu być w takim związku .. Co Ty z niego masz? Chyba nic. Albo masz - awantury, fochy, sprzeczki i ciągle zły humor.
Odpuść sobie, naprawdę.
Incognito mnie też dziewczyny radziły uciekać gdzie pieprz rośnie 😀 Mój facet też jest taki fochasty i raptowny. Usiłował mi wmówić, że taki już jest i koniec, a w ogóle to temat zamknięty, on już swoje powiedział, buzia w ciup żeby go jeszcze bardziej nie zdenerwować bo będzie krzyczał. Ojej.
Jeśli go nie kochasz, to nie ma sensu.
Ja swojego kocham i wiele mu zawdzięczam więc "uczymy się" rozmawiać bez fochów.
Punktem kulminacyjnym było nie odzywanie się do siebie przez ponad 3 dni (siedząc akurat razem w jednym mieszkaniu). Załatwiłam to na zasadzie takiej, że jeśli ma na mnie krzyczeć/dosrywać/rzucać jakieś durnowate tekściki to lepiej niech się w ogóle nie odzywa. I niech do mnie przyjdzie jak ochłonie i się ogarnie.
Mimo tego jak bardzo go kocham byłam gotowa spakować się i wyprowadzić, bo miłość miłością ale nie kosztem własnego zdrowia psychicznego.

Od tego czasu potulny jak baranek, czasem się napompuje ale nauczył się spuszczać powietrze w dobrym momencie. Zawsze był raptus, ale już ja go utemperuję... Nawet znajomi widzą efekt  😁


...Edycja

W związku z sytuacją taką, że ja pracuję a on siedzi w domu ustaliliśmy że on sprząta CAŁĄ kuchnię. Zresztą nie podobało mu się jak ja to robię.
Mam chwilę czasu, więc wzięłam się za ogarnianie z grubsza bałaganu. Ogarnianie zakończyło Generalnym Sprzątaniem Absolutnie Wszystkiego, łącznie z myciem kosza na śmieci i szafek. Jak on mógł tego nie robić przez tyle czasu?! A ja się przyzwyczajałam i nie widziałam...  😵
A co najlepsze, szklaneczki i kieliszki są poukładane w niezwykle finezyjny i piękny sposób. Wolę nie wiedzieć ile czasu nad tym spędził zamiast wykonać podstawowe czynności  👿
incognito, przeczytaj to co napisałaś jeszcze raz, tak jak by to napisał ktoś inny i zastanów się co Ty byś doradziła.

Żeby nie było, nikt idealny nie jest. Mój facet też ma czasem fochy, ja też. Ale kiedy on zaczyna się dąsać, czy czepiać mnie bez powodu zostawiam go samego z jego humorem i olewam. Niech sam się męczy a nie na mnie przerzuca swoje humory. Efekty są szybkie. Zwykle nie dłużej niż kilkanaście minut.

kajpo, jeśli zależy to człowiek chce nad sobą pracować. Jak się nie opanuje to przeprosi, obieca poprawę. Ale wtedy widać, że ktoś walczy ze sobą i można mieć nadzieję na poprawę. A tolerowanie takich zachowań i usprawiedliwianie ich do niczego dobrego nie prowadzi.
Zakochany człowiek usprawiedliwia, tłumaczy drugą osobę.Z czasem widzi coraz więcej i więcej... Myślałam, że to tylko takie gadanie, ja będę inna - od początku kawę na ławę. A tu zonk, tez głaskalam po główce jak ostro przeginał.

Nie trzeba się od razu rozstawać, ale nie można spraw zostawić takimi jak są. Bardzo dużo zaangażowania trzeba w siebie wzajemnie włożyć, żeby razem żyć i się kochać ( a raczej nie pozabijać 😀 )
A jeśli człowiek faktycznie chce nad sobą pracować to będzie to robił. Nasza decyzja ile szans mu damy.
Prawdą jest, że żyjąc z Nim widzę doskonale wszystkie swoje wady jak na dłoni... I dobrze jest spojrzeć na to też w ten sposób.

Ostatnio zrobiliśmy swoje karykatury... Wiele można się o sobie dowiedzieć  😁
no to teraz moje "świadectwo"😉

pod koniec pierwszego razu kiedy byłam z L między innymi to się popsuło, że on się foszył, jak był wkurzony to się wyżywał na mnie i właśnie - nie tyle nie traktował mnie jak księżniczki - on nawet nie pokazywał że mu jakkolwiek zależy.

Teraz - po pierwsze ja w końcu zajęłam się sobą. Jasne, staram się znaleźć dla niego czas, ale czasem wprost mówię że mam zajęcia/zadania do wykonania i nie mam czasu. Po drugie - on teraz już wie na pewno że ja naprawdę jestem w stanie odejść i w dodatku sobie poradzić bez niego. Po trzecie - ja zmieniłam swoje podejście - też staram się dawać mu więcej luzu, nie czepiać się niepotrzebnie i nie wyżywać na nim, a do tego nie skaczę koło niego non stop, za to np. raz na jakiś czas piekę babeczki, robię bułeczkę na ciepło z curry, serkiem i ketchupem albo kolację ze świecami.

Efekt? Naprawdę tak dobrze jeszcze nie było!

Mieszkamy 100 km od siebie. Ja studiuję dziennie na dwóch uczelniach, praktycznie co weekend mam zajęcia z podyplomówki, do tego pisanie magisterki, zadania do szkoły, a ostatnio jeszcze codziennie siłownia. On w swoim mieście ma własną firmę otwartą 6 dni w tygodniu, często zostaje po godzinach i wychodzi z pracy koło 19-20. Tak więc np w ciągu dnia nie kontaktujemy się prawie w ogóle...

ALE! rozmiawiamy codziennie przed spaniem (przynajmniej 5 min, czasami 55), każdą niedzielę spędzamy wspólnie albo u mnie albo u niego, plus jest w stanie przyjechać np 3 razy w tygodniu (nie licząc niedzieli właśnie), tylko po to żeby wypić ze mną kieliszek wina, obejrzeć film, albo chociaż pójść razem spać i rano razem się obudzić. Da się przejeżdżać o 22-23 100 km i rano o 7-8 jechać z powrotem żeby zdążyć do pracy? DA SIĘ! Nie mówiąc o tym, że jak np wie że mam zły humor, albo jestem smutna to nie pojawia się bez Skitellsów, albo jajka niespodzianki;P Za to na niego zawsze w lodówce czeka Monte.. takie małe rytuały🙂

A wczoraj już mnie w ogóle mega pozytywnie zaskoczył - mieliśmy obydwoje cięzki dzień, on był podminowany, ja zmęczona i głodna. Rozmawialiśmy przez telefon, ja coś niefortunnie powiedziałam, on już zaczął się wręcz przesadnie foszyć i  co? ON - do tej pory dynamit, który mega szybko się wkurzał i nie potrafił się uspokoić przez cały wieczór, zatrzymał się i powiedział "wiesz co kotek? jestem wkurzony na samochód, i w ogóle mam zły dzień, a nie chcę się na Tobie wyżywać. możemy się zdzwonić na spokojnie później?". Powiedziałam że jasne, że przepraszam bo ja też jestem upierdliwa, rozłaczyliśmy się w zgodzie, a wieczorem zdzwoniliśmy znowu, i miło i spokojnie obgadaliśmy cały dzień... CUDOWNIE!😀

także powtarzam za dziewczynami - jeżeli facetowi zależy, a my skaczemy koło niego tylko od czasu do czasu, bardziej skupiając się na sobie samych, swoich pasjach, nauce, znajomych, to naprawdę jest w stanie wpadać na drobe gesty, miłe niespodzianki, czy chociaż okazywanie szacunku i milości!

A wczoraj już mnie w ogóle mega pozytywnie zaskoczył - mieliśmy obydwoje cięzki dzień, on był podminowany, ja zmęczona i głodna. Rozmawialiśmy przez telefon, ja coś niefortunnie powiedziałam, on już zaczął się wręcz przesadnie foszyć i  co? ON - do tej pory dynamit, który mega szybko się wkurzał i nie potrafił się uspokoić przez cały wieczór, zatrzymał się i powiedział "wiesz co kotek? jestem wkurzony na samochód, i w ogóle mam zły dzień, a nie chcę się na Tobie wyżywać. możemy się zdzwonić na spokojnie później?". Powiedziałam że jasne, że przepraszam bo ja też jestem upierdliwa, rozłaczyliśmy się w zgodzie, a wieczorem zdzwoniliśmy znowu, i miło i spokojnie obgadaliśmy cały dzień... CUDOWNIE!😀


Piękny, przełomowy moment  💃
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się