Olsztyńscy voltowicze

A ja uwazam, ze taki poziom to nie tylko tu czy w Galkowie, ale wszedzie... Mialam lat 17, kiedy moj kolega przyszedl do mnie, zebym go przygotowala do egzaminu na kurs, bo on od roku na koniu nie siedzial...
W Grudziadzu sa kursy za 900zl ? 990? Jakos tak. Poziom - jak wszedzie albo i gorzej. Niektorzy to klusem przez dragi i koperte nie potrafili przejechac...
Ja tam z egzaminem na kortowie nie mialam problemu :P Ale fakt, niektorych trzeba bylo bardziej nauczyc jezdzic na tym kursie niz nauczyc jak uczyc... Bo jak ktos ma uczyc czegos, czego sam nie umie?

allexandra - widzialas juz nowe wydanie swojego konia ?  😁
dokładnie Angeel zgadzam się z Tobą  😀  taaaak !!! wygląda bardzo fajnie  :kwiatek:  dziękuje Ci bardzo - słyszałam , że Biguś był grzeczny! rok temu musiałam golić go na dudce bo się obrażał bo ma łaskotki  😂
Ano ma laskotki potworne, to sie zgadza ;p Tym razem dutka poszla w ruch tylko na sam koniec, do okolic slabizny i glowy 😉 Ciesze sie, ze sie podoba 😉
Freska, ok, może z każdym się szarpać nie trzeba było, ale z częścią... Big Bend - wielki czołg, przez którego obrączka mi się wcięła w palec (wiem, wiem, moja wina bo jeżdżę w biżuterii, mam nauczkę i doświadczenie na przyszłość 😉)

Wielkim minusem tego kursu według mnie było to, że bardziej nakładali nacisk na to, żeby nauczyć nas jeździć, niż na to, żeby uczyć nas jak uczyć jeździć innych.
to akurat nie świadczy najlepiej o osobach uczęszczających na kurs  😀 

Fakt. Ale kurcze, ile można? Mało pamiętam zajęć praktycznych, kiedy to uczyli nas jak uczyć. Można by je było policzyć na palcach jednej ręki.

Czy nie powinno być jednak tak, że przyszły instruktor przychodząc na kurs jest już na tyle samodzielny, że nie potrzebuje dodatkowego doszkolenia? W zasadzie przyjmują każdego, kto się jakoś na koniu trzyma byle by tylko kasę nabić. I stąd tak zła opinia o kursach. Z tego co pamiętam to u nas jazdy kwalifikacyjnej nie zdała chyba tylko jedna osoba.
Ja robiłam w Grudziądzu, całość trwała jakoś 2, może 3 mc przy zjazdach w wybrane weekendy (nie pamiętam ile ich w sumie było). cena 990zł. Poziom- jak wszędzie... Mnie tylko odrzucił ogólny stan stajni i sprzętu dla koni. Była osoba, która zaczynając kurs nie umiała jeździć- i ona została przyjęta na zasadzie, że w trakcie trwania kursu mieszka na miejscu i codziennie się uczy jeździć. Na koniec całkiem nieźle sobie radziła (wiadomo żadna rewelacja, ale patrząc na postęp to była różnica ogromna), aczkolwiek skakania szeregów nie mogła ogarnąć. Egzaminu końcowego nie zdała, musiała się doszkolić i podejść w innym terminie.
Najlepiej wspominam z kursu hardkorowy teren  😁, gdzie dziewczyny miały śmierć w oczach i witały się z ziemią (chyba najchętniej by przez ten teren przeprowadziły konie w ręku ;p ), wyjazd sędziowania na zawodach, no i oczywiście mega imprezy na zjazdach. Aaaa i wf na zajęciach ogólnych, po których nikt na drugi dzień się nie mógł ruszać  🏇... Sama atmosfera była bardzo fajna, nauczyć się tam nic nie nauczyłam, ale kurs wg mnie powinien sprawdzać dotychczasowe nasze umiejętności, a nie uczyć nas jeździectwa (ewentualnie korygować nasze błędy, czy też doszkolić co nieco). Te kursy po prostu mają bardzo głupie założenia.
Za to wspomnienia są super, papierek jest. Z wielką chęcią bym to powtórzyła  🏇
akzzi, przypomniałaś mi o kursowym terenie  😁 U nas też większość nie wiedziała czego się ma spodziewać i miała śmierć w oczach. Zwłaszcza, że instruktorka zapytana kiedy te konie ostatni raz były w terenie, stwierdziła, że parę miesięcy temu. Ale nie ma jak to wykorzystać przyszłych instruktorów jazdy konnej do przegonienia po lesie stada bomb zegarowych, które w każdej chwili mogą skoczyć gdzieś w las szalonym galopem z jeźdźcem na grzbiecie. Na szczęście u nas skończyło się w miarę spokojnie.
Czy nie powinno być jednak tak, że przyszły instruktor przychodząc na kurs jest już na tyle samodzielny, że nie potrzebuje dodatkowego doszkolenia?
ja tak właśnie uważam  😉 myślę, że powinno być tak że na kurs idą osoby które chcą papier i nadają się już do uczenia innych a nie uczące się dopiero jeździć itp. Wyobrażacie sobie, jakby to wyglądało np przy kursie na instruktora prawa jazdy? Gdyby osoby chcące uczyć inne osoby jeżdżenia samochodem same ledwo poruszały się autem po mieście  😀  bo u nas z instruktorami jeździectwa niestety często tak bywa  😁
Ooo jak ty to ładnie ujęłaś, mnie jakoś słów brakowało ;p a dokładnie o to samo mi chodziło. I strasznie mnie zawsze dziwiło, że ktoś idąc na kurs IRR myśli, że się nie wiadomo ile i co nauczy, przeskakując w dodatku z poziomu rekreanta na poziom C klasy  🙄
kosteczka - wstepnego nie zdala u was jedna osoba? U nas prof. Tomczynski wyslal na poprawke... 25 z 28 osob 😀

Tez uwazam, ze poziom powinien byc wyzszy. Niestety przez brak umiejetnosci przyszlych instruktorow poziom jezdziectwa w Polsce jest jaki jest...
Freska   Trakeńska Szczęśliwa Miłość
20 listopada 2012 18:39
kosteczka, chyba mnie nie było w tym terenie bo jedyny wyjazd po za plac jaki pamiętam był na trawkę przy wecie i w kłusie spadał jedna osoba  🏇

Angeel, jednej osoby nie dopuścili do kursu, a końcowego egzaminu za pierwszym razem nie zdało coś koło 9 osób.

akzzi, chyba spora część kursantów niestety idzie z taką myślą, samemu się nauczyć jeździć i papierek przy okazji mieć  🤔
Freska - ja mowie o egzaminie wstepnym, nie koncowym :P Koncowy troche u nas ludzi poprawialo. Ale zeby 3 osoby zdaly wstepny, a reszta musiala poprawiac?  🤣
Freska   Trakeńska Szczęśliwa Miłość
20 listopada 2012 19:10
O rany, i w sumie nie wiadomo co gorsze, dopuścić prawie wszystkich czy prawie nikogo  😁 Ale była bym bardziej przychylna drugiej wersji (a pewnie była bym wśród tych niezdających :cool🙂 pod warunkiem, że każdy kurs tak by się zaczynał, papierek by mieli najlepsi i najlepsi mieli by później pracę, w efekcie uczylibyśmy się od najlepszych  😉
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
20 listopada 2012 19:12
Konie jak konie, ale sprzęt w Kortowie... Takie ogłowia widziałam tylko na starych pocztówkach  😂 A siodła... I te super dopasowanie sprzętu do koni... A jak jedna kobyła w terenie zaczęła rodeo odstawiać (jeździec spokojnie się utrzymał)... Znajoma kilka lat temu robiła kurs w Gałkowie i mówiła, że był podział na 2 grupy. Jedni i drudzy skakali, z tym, że ,,lepsza" grupa 120cm, a ,,gorsza" 1m. Ci ,,lepsi" mieli skoki bez strzemion, na rzuconej wodzy. I jak było w rozkładzie skoki, to były skoki, a nie człapanie w zastępie...
To jest fakt, ze skoki niby sa w programie kursu, a z przeszkod to zobaczylam jedna kawaletke  😁

Freska - ja bylam w ekipie z poprawki  😁 Ale suma sumarum - i tak wszyscy zdali ;]
jascus199   :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)
20 listopada 2012 19:48
Konie jak konie, ale sprzęt w Kortowie... Takie ogłowia widziałam tylko na starych pocztówkach  😂 A siodła... I te super dopasowanie sprzętu do koni... A jak jedna kobyła w terenie zaczęła rodeo odstawiać (jeździec spokojnie się utrzymał)... Znajoma kilka lat temu robiła kurs w Gałkowie i mówiła, że był podział na 2 grupy. Jedni i drudzy skakali, z tym, że ,,lepsza" grupa 120cm, a ,,gorsza" 1m. Ci ,,lepsi" mieli skoki bez strzemion, na rzuconej wodzy. I jak było w rozkładzie skoki, to były skoki, a nie człapanie w zastępie...
    ehehe no wlasnie tez boje sie tego sprzetu🙂 moze nic sie nie urwie...


Urwie jak urwie ale tyłek obijesz i siniaków kilka będzie :-)
Osobiscie nie jestem wielka fanka kortowa i uwazam ze wiele rzeczy mozna/powinno sie tam zmienic, ale juz nie przesadzajcie... Na palcach jednej reki moge policzyc szkolki, ktore maja solidny sprzet i dopasowany.
Angeel, tak, jedna osoba, o ile oczywiście dobrze pamiętam. Ale mniej więcej zgadzał mi się stan i twarze na kursie z tym, jaki był na jeździe kwalifikacyjnej. Tylko jednej osoby zabrakło i na jeździe widać było, że nie zdała.
A jeżeli chodzi o sprzęt w większości stajni rekreacyjnych, to zgadza się, ale tak się tego nie odczuwa, bo aż tak często się nie jeździ. Na kursie jednak trzeba było spędzić w tych siodłach 4 godziny w trakcie jednego weekendu.

Freska , w takim razie na 100% Cię nie było, pamiętam, że był akurat taki dzień kiedy nie wszystkim chciało się przychodzić. A w tym terenie koło wety spadła dziewczyna z Gejszy. Kobyle odbiło bo trawę zobaczyła i przy zjeździe z górki zaczęła nadmiernie manifestować swoją radość 😉

Gdyby była porządna selekcja, to mniejsza by była wtedy produkcja niedouczonych produktów niedouczonych instruktorów (czyt. ledwo trzymających się na koniach qniarek z syndromem mistrza świata między innymi), za czym idzie jeździectwo na trochę wyższym poziomie.

Dementek, oj tak, sprzęt boski. Po dwóch dniach jazd na kursie dorobiłam się takiego bólu czterech liter jak nigdy w życiu. Ja po weekendzie nie mogłam na d*** usiąść taką miałam obitą.

jascus199 , od biedy możesz wytargować możliwość zakładania swojego siodła. Mi się udało, na egzamin też miałam swoje.
Jak ja byłam na kursie... nawet drągów nie widzieliśmy  😵 Na próbny przyszło coś ponad 40 osób, przeszło 21 (mogę się mylić ale coś ponad 20). Z 5 osób nie zdało na prowadzeniu jazdy, ze 4 na jezdzie.  Sprzęt pozostawiał sporo do zyczenia. No i oczywiście chyba tylko ja i jedna kobietka nie jeździłyśmy wcześniej w Kortowie i zawsze dostawałyśmy to co zostało...  Najgorszy problem mialam z jednym koniskiem, który nie dał sobie założyć ogłowia :/ a byl olbrzymi, a ja biedne dziecko 160 w kapeluszu stałam i stałam i pytałam kto mi pomoże i słyszałam tylko on tak ma my nie potrafimy mu ubrac ogłowia... Ale dało się wszystko. Galop mieliśmy tylko z 5 razy na kursie na prostej (i egzamin oczywiście). Co do Precedensa... zdałam na nim egzamin wstępny, ja i jeszcze jedna dziewczyna. Miałam problem z tym, że strzemiona musiałam owijać ze 3 razy (nie wiecie jak wygodnie jezdzi się pozawijanych strzemionach). Na egzaminie naprawdę sympatyczne osoby.
Miałam 2 laseczki, które od ok pół roku same jezdziły konno... zdały z poprawką... ale zdały.  Zirytował mnie też troche system jazdy, bo było wsiądzcie na konia i pojezdzijcie, jedynymi osobami, które tak naprawdę się przykladały to byliśmy my sami, którzy sobie prowadziliśmy jazdy. No i tylko dziewczynki z sekcji mogły przywieść swoje siodła na jazdy i egzamin, co prawda swoje przywiozłam w trakcie kursu na przymiarke (na koniu na którym miałam jechać) i bylo ok, jednak w dniu egzaminu siodło okazalo się już nie pasować. No nic ten etap na szczęście już za mną 🙂
To macie chyba jakies tylko wydelikacone (albo ja taki obity 😁 ), bo tez jezdzilam na tych koniach na kursie, na zajeciach (i nadal czasami zdarzy mi sie wsiasc) i jakos zyje 😉 Co prawda nie sa wygodne te siodla, ale przezyc sie da 😉 Chyba to przez to, ze wiele lat sie tluklam na roznych wynalazkach w szkolce  😁
a do tej pory nie mam porządnego siodła... zmieni się to gdy kupię kopytnego... za jakieś 3 lata ?(NVM 😀) Dla mnie największy problem stanowią strzemiona, niestety Bóg poskapił mi wzrostu i zawijanie strzemion np na kursie bylo dla mnie katorgą, którą czuły nogi i dupa i wszystko inne :/
Mój poprzedni kopytny miał siodło Wembley 2000 (nie mogę nigdzie dostać takiego już :/) Mimo to długi czas jeździłam w siodle kupionym u jakiegoś handlarza za ok 400zł, o dziwo siodło cały czas wygląda jak nowe, nigdzie nie poprzecierane i mega wygodne (moja sąsiadka narzeka na to siodło, mi jednak jeździ się w nim rewelacyjnie. Kiedyś starałam się wykupić Pleszewskie siodło ze stajni, gdzie pół koni wyprzedali, a że jeździłam we wszystkich siodłach, to wiedziałam które warte jest kupna... niestety... pani kierowniczka stwierdziła, że mimo, że maja już tylko 6 koni niezbwdne jest posiadanie 16 siodeł...
Angeel, wydelikacone  😉 posiadanie i wieczne ujeżdżanie Winteca robi swoje  😁
mnie na szczęście ominęły te wszystkie atrakcje - raz, że zapisałam się na kurs już po egzaminach wstępnych, dwa, miałam swoje siodło, trzy miałam wtedy konia w treningu w kortowie - zresztą jednego z teraźniejszych ulubionych podopiecznych  💘 tylko był bardzo młody  😉 na jeździe byłam jednej i chyba 2 razy na zajęciach z tej części końskiej - raz u prof-a raz u pana Janusza. a na egzaminie jechałam na koniu pensjonatowym koleżanki bo ona wtedy wyjechała i przez jakiś czas go jeździłam.  pamiętam, że wszyscy się dawno rozprężali a ja dopiero poszłam po konia a jak wsiadłam i zrobiłam kółko dowiedziałam się, że mam jechać za 5 min jako pierwsza  👿 biedny Derek nie była nawet rozprężony.  Oczywiście zostałam zjechana przez prof-a po czworoboku bo stwierdził, że powinnam zainwestować w trenera bo jeżdżę coraz gorzej - stwierdziłam, że inwestowałam kilka lat  w niego i nic z tego nie wyniosłam  😁  ale prowadzenie jazdy było już bardzo lajtowe - jakaś dziewczyna udawała niesforną amazonkę - o dziwo dziewczyna z kursu  😵 i zaczęła urządzać sobie samowolkę, nakrzyczałam na nią i powiedziałam, że jeszcze raz tak zrobi to zejdzie z konia i odprowadzi go do stajni  😁 panu prof bardzo się to spodobało bo nas tez zawsze tak karał na treningu jak byłyśmy niegrzeczne  😂
Na egzaminie z prowadzenia jazdy mi sie przyfarcilo, bo przyszly jakies 2 dziewczynki na lonze i to z tej lonzy dostalam "zaliczenie"  😁 A reszta sie meczyla z calym zastepem na placu :P
My prowadzilismy jazdy sobie samym na egzaminie o dziwo ekipa byla super, wiec nikt nikomu na złość nie robił.
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
21 listopada 2012 12:12
Czy jakaś dobra osóbka może mi przeskanować artykuł o sianokiszonce?  nr 08/2012 KT.
Potrzebuje do pracy magisterskiej.
Bardzo ładnie proszę  :kwiatek:



z jednej strony to się wcale nie dziwię że nie pozwalają tak każdemu zakładac na konie kortowskie swoich siodeł, bo nie każde siodło pasuje a teraz wyobraźcie sobie chmarę kursantów, każdy ze swoim siodłem i dopasowywanie przez egzaminatora/instruktora siodła do każdego konia. Ja kursu nie wspominam dobrze i cieszę się, że mam już go dawno za sobą. Precedens - też miałam do czynienia chyba jak każdy, strasznie niewygodny był dla mnie i zostałam zjechana ze umieram na kłusie wysiadywanym, a konia nie można nawet porządnie rozprężyc i rozluźnic jeżdżąc w takim zastępie. Za to dostałam uwagę, żebym brała przykład z kursantki na Drace, jak to ona pięknie siedzi w siodle. Pamiętam Drakę z czasów jeszcze zajeżdżania, ja kto się brało konia na oklep bo lepiej się na niej siedziało niż w siodle. Wiele jeszcze takich sytuacji niemiłych było, co prawda ze strony tylko jednego z instruktorów/egzaminatorów. Moglibyśmy tutaj ksiązkę napisac pt. "Wady i zalety kursu w Kortowie. A raczej wady."
fryta Niby masz rację co do siodeł, z tym, że my mieliśmy zajęcia z dopasowywania siodeł, gdzie każdy mógł przynieść swoje siodło i zobaczyć czy pasuje na konia, na którym się jedzie końcowy egzamin. moje siodlo pasowało na tych zajęciach, tak powiedziala pani prowadząca, jednak na egzaminie okazało się, że to siodło jednak nie pasuje (siodło się skurczyło lub koń upasł w ciągu 2 tygodni). Uwierz, wkurzyłam się bardzo ciągnąc w zimę 35 km siodło w autobusach i okejkach, a okazało się, że na darmo
jeśli mogę się wtrącić, to powiem wam, że uczęszczając na w-f chyba na 1 roku studiów najlepiej z jazd wspominam Precedensa, nie miałam z nim jakichkolwiek problemów a i pobrykać czasem potrafił HEHE najbardziej pchać trzeba było bodajże Figara, to była dopiero katorga, na samą myśl mnie łydy bolą 😀
sophie432 mnie też się bardzo przyjemnie jeździło na Precedensie, bryknąć lubił, ale tak lajtowo 🙂 I jeszcze lubiłam jeździć na Gejszy i na hmm... nie pamiętam  😂 (ta klacz stała w drugim boksie  po prawej stronie jak się weszło do stajni boksowej i o ile się nie mylę, to była matka Dragona), oo i o dziwo, co mnie bardzo zdziwiło, bo jak go dostałam na jazdę to szłam z taką wściekłością, że oj...na fiordzie Togo (?), szedł jak burza po odpowiednim pokazaniu kto kogo prowadzi  😁.
Za to Figaro...to jakaś mega porażka jak dla mnie była! Jeden z większych trupów na jakich siedziałam  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się