naturalna pielęgnacja kopyt

Skoro mowa o żywieniu.....
czy ta "październikowa trawa" może robić coś złego...? bo tu ktoś narzekał na październikową trawę. Moja młoda ma obrączki na kopytach i jest gruba... no i kombinuję gdzie ten szkopuł...
Mojemu szkodziła. Dopóki łaził w październiku po trawie, to miał spuchnięte tylne nogi. Zabrałam go z trawy już dawno i wstawiłam na piasek. Nawet zimą muszę uważać.
W ubiegłym roku zaszkodziła mu w lutym? Bywały cieplejsze dni, śnieg stopniał i trawa zaczynała jakimś cudem odrastać. I wystarczyło.
Niestety. Żadnemu koniowi w stajni nogi po trawie nie puchną. A mojemu tak.
Owszem, m. in. są po niej ochwaty. Na szczęście nie u wszystkich koni.
Kotbury -zwróć uwagę, czy to żarcie jest spowodowane na pewno łakomstwem, czy brakiem jakiś składników  w diecie, ktore koń stara sie uzupełnić pożerając nadmiernie wszystko, byleby wyrównać te braki składnikowe. Tak też się zdarza 😉
Moim koniom trawa  jesienna na razie nie szkodzi 😉
Natomiast zastanawia mnie jedno: mimo, że mają zawsze, codziennie wybierany z boksów gnój aż do suchych desek, na to sypane trociny i słomę -całe lato walczyłam z gnijącymi strzałkami. A teraz jest błoto na padoku -a strzałki suche 😲 Czyli -gnijące strzałki to nie zawsze wina brudnego boksu, a raczej żywienia (trawy)?
Ja w tym roku też miałam problemy ze strzałkami latem u koni w mojej stajni, nawet Brance gniła jedna strzałka tak jak nigdy odkąd ją strugam (choć pewnie niejeden powiedziałby, że przecież nie ma tragedii 😉 ). Teraz jest lepiej, ale nie wiem czy to kwestia trawy... Bo co roku się pasie, a tylko w tym roku aż taki problem, zresztą to samo u reszty naszych koni. A teraz w bocie tak jak u ciebie się poprawiły.
U moich koni kiedys nie było takich problemów jak gnijace strzałki, spuchnięte nogi czy rozciągnięta linia biała. Pasły się nieraz i całą zime jak nie było śniegu, a trawa jakaś tam była - w zasadzie pasieniem tego nazwać za bardzo nie można, no ale coś tam skubały. Niezależnie od pory roku, błota, trawy wiosennej, jesiennej - problem gnijących strzałek był mi zupełnie obcy.
Problemy ze strzałkami zaczęły sie wraz z przybyciem kowala - czyli koniec wiosny. Jak mnie pamięć nie myli (bo jednak kilka lat minęło) na jesieni już pojawił sie problem gnicia - tak chyba na pewno tak, bo we wrześniu podczas wizyty weta do szczepienia psiaków - nabyłam cudownie uzdrawiający preparat o nazwie dziegieć . Strzałki były wybierane bardzo mocno, a kopyta bardzo szybko się zawęziły. Z czasem  doczekaliśmy sie paru innych problemów - zupełnie nie związanych z żywieniem.

Dopóki kopyta są zdrowe i prawidłowe trawa im raczej nie zaszkodzi.
Jolanta, ale z tego by wynikało, że mój koń ma najmniej zdrowe kopyta w całej stajni? Bo tylko jemu szkodzi trawa i puchną po niej nogi ( zanim nie polecą listewki) ?
Śmiem twierdzić, że nie jest to prawda.  😉
Może po prostu jest bardziej wrażliwy. A może inni mniej zwracają uwagę na te sprawy niż Ty. No i tak naprawde nie wiem jak wyglądają kopyta tych koni  😉, więc trudno mi sie wypowiedzieć.

Jeśli chodzi o kopyta to czasem naprawde zadziwia mnie wiele rzeczy. Np jakim cudem niektóre konie na swoich kopytach chodzą i nie kuleją, a inne wydawałoby się, że mogły by dać rade, niestety nie dają. Naprawde nie wiem od czego to zależy.

Np konie mojego dziadka jadły koniczyne czerwoną, wyke, seradele całą jesień, aż do samej zimy - a jak wiemy to rośliny mało polecane dla koni i nigdy nic im nie było. Kopyta gładziutkie jak porcelana.

To jest jednak duża zagadka i ja nigdy nie zrzucam od razu winy na sama w sobie trawe i szukam czynnika współwinnego.

Napisze co udało mi sie zaobserwować w ciagu ostatnich lat.
Najlepsze kopyta - powiedzmy u 7-miu na 10 koniu mają konie chłopskie, konie ze wsi - u takich co prawie nie dbają o kopyta - co sie samo odłupie i wygładzi przy robocie, czasem sami wygładzą i podłubią to takie jest, ale takiej idealnej linii białej, strzałek i wysklepienia podeszwy - trudno doszukać sie u koni pensjonatowych, gdzie czasami patologia jest nieziemska.

W mojej skromnej  karierze strugacza miałam tylko 2 konie ze zdrowymi prawidłowymi kopytami, gdzie do niczego nie mogłam sie przyczepić (oczywiście konie nie chłopskie mam tu na myśli).


Co chce przez to powiedziec, że konie chłopskie są żywione trawą do oporu i mają kopyta w większości idealne, a przynajmniej te, z którymi ja sie spotkałam - większość koni pensjonatowych z którymi mam styczność o prawdziwej trawie może pomarzyć, a kopyta są koszmarne i bardzo ciężko je z tego stanu wyprowadzić.

----
doprecyzowałam

----
ps. I teraz nasuwa mi się pytania odnośnie ostatniego akapitu. Dlaczego tak jest?
Powinno być na odwrót - w pensjonatach trawy mają mniej, niektóre wcale, a własciciele dbaja o kopyta wzywaja kowali, myją smarują itd.
Chłop nawet kopystki nie ma.
Ale dużo zależy od rasy, tego jak sie dany osobnik wychował itp. A też konie sportowe, które sie obecnie hoduje wszystkie sa kute całe życie i coraz mniejsza uwagę się przykłada do kopyt, niestety.

Z moim obserwacji wynika, że najlepsze kopyta mają konie cięższe, mieszanki z rasami zimnokrwistymi, bądź zimnokrwiste. Niezależnie gdzie trzymane, czy w pensjonatach czy na wsiach czy 24 h na dobe na dworze. Najgorzej wypadają konie ze sportowymi, zagranicznymi papierami. Im lepszy papier, to z reguły gorsze kopyta.... ale to tylko obserwacja na koniach które do tej pory trafiłam. Trudno powiedzieć jakie znaczenie ma tu sposób wychowu, sposób obecnego utrzymania, zywienie, genetyka.
Wbrew opinii niektórych ludzi, że folbluty mają fatalne kopyta trafiło mi się kilka z naprawdę fajnymi. Ale też przyznam, że trafiłam na pare folblucich patologii ( i te patologie to jednak u tych żywionych furą owsa).

Aha, jakoś tak mi się złożyło, że sporo koni które strugam albo które strugałam czy po prostu jednorazowo konsultowałam było rasy małopolskiej i musze powiedzieć, że ich kopyta były bardzo na plus. Taka ciekawostka 😉  też trudno mi powiedzieć z czego to wynika, ale nie przypominam sobie żadnej szczególnej patologii u jakiegokolwiek małopolaka. No ale... zaznaczam że to tylko takie moje prywatne obserwacje.


Jolanta - konie w pensjonatach zazwyczaj mało wychodzą na padoki, mało się na nich ruszają, są źle żywione w tym sensie, że mają nie stały dostęp do pasz objętościowych, dostają na pusty żołądek duże ilości pasz treściwych, stoją na oborniku... można by mnożyć. Oczywiście pensjonaty są różne, ale zauważyłam że wiele koni po zmianie stajni na takie, gdzie konie się więcej ruszają i sa żywione w bardziej prawidłowy sposób(czyli przede wszystkim objętościówka,  a treściwe jeśli koń pracuje), a boksy są sprzatane bardzo się kopytowo poprawiają. Najbardziej spektakularne zmiany przychodzą z solidnym zwiększeniem ruchu, ale np jak ochwatowego kuca nie oderwiesz na stałe od trawy to też nic nie zrobisz najlepszym struganiem. Także wszystko zależy... od konia 😉
Branka- poznajesz ❓
i podpowiedź 😉
pierwszy rok bez ochwatu 🏇 wypasany ale pracujący 😉 Ostatnio teren na boso- przeżył, nie podbił się, nie okulał 😅
Trawa już mu nie szkodzi i choć kopyta są szpetne, to działają 😅
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
20 listopada 2012 22:26
A jeśli już o żywieniu to się wtrącę bezczelnie 🙂
Czy od wysłodków mogą puchnąć nogi?
branka - no właśnie co do ruchu, zadziwia mnie fakt, że właśnie większość chłopskich koni w zime nie wychodz jak chłop nie musi gdzieś pojechać, ale mimo wszystko kopyta na tym nie tracą. Według nich koniom zimno i muszą być pozamykane na 4 spusty. 
Konie maja różne, nawet częściej teraz lżejsze niż zimnokrwiste.

-----------

ale np jak ochwatowego kuca nie oderwiesz na stałe od trawy to też nic nie zrobisz najlepszym struganiem


Co do tego nie ma wątpliwości. Chociaż...... cuda sie zdarzają  😉.
Na pewno trzeba w temacie kopytowym podchodzić do wszystkiego indywidualnie.

Jak ja lubie tu namieszać  😜


Czy od wysłodków mogą puchnąć nogi?


Ja karmiłam swoją klacz wysłodkami 9 lat. Młody już jadł - no że tak powiem od urodzenia - przez prawie 4 lata, ale nie zaobserwowałam nigdy problemów z puchnieciem nóg, ale jak juz wyzej wspomniałam, problemów żadnych nie mieliśmy przed kowalem.
No ciekawe. Może to od wielu rzeczy zależeć, nie możemy tu generalizować. Ja znam wieś, gdzie konie chodzą 24h na dobe po łąkach a kopyta mają tragiczne. Jaki z tego wniosek - że z takich obserwacji nie można wyciągach ogólnych wniosków 😉
..... - że z takich obserwacji nie można wyciągach ogólnych wniosków 😉


No dokładnie. Dopisalam do poprzedniego postu podobne spostrzeżenie.
Pisałyśmy w tym samym czasie, tylko net mi bardzo wolno chodzi i dłużej sie wysyłało. 😉
Luteja, tunrida, Hmm. Na tej zasadzie. Tak sobie głośno kombinuję, bo te moje konie wcinają trawę z łąki (taką długą), dostają 2-3 kosze na dzień takiej trawy i jest to sporo na jeden raz. W międzyczasie mają siano i trochę mniejszą trawę, także to też nie tak, że kilka godzin o suchym pysku stoją 🙂 no i jak ten mój koń jest przyzwyczajony, tak młoda ma obrączki i luźniejsze kupy. No i kombinuję czy to nie od tej trawy....
Są konie wrażliwsze na zmiany i dostają obrączek z byle jakiego powodu 😵 Mój rudy ma luźniejsze kupy jak karmię samą sianokiszonką, jak wyjdzie na resztki trawy/suszków/patyczków wszystko jest ok 😉
Zaczynam wsłuchiwać sie w  niektore mądrości chłopskie (góralskie konkretnie) 😁 Na mnie tu i tak patrzą, jak na jakie dziwadło (nie dosć, że  z miasta, to jeszcze ma konie, sama struga i nie kuje!) 😁
Ale kilka sentencji "końskich" zapamiętałam: dla konia lepsze jest siano kilkakrotnie zalane deszczem(!) i długie (czyli nie potraw). Do żarcia -najlepsza  tona sieczki i garnuszek owsa do tego (!). Biorąc siano ze strychu skubie sie po trochu z każdej warstwy (bo są siana z różnych łąk!). Konie najlepiej, jak stoją na twardym -na gołych dechach poprószonych  odrobiną trocin dla elegancji. Po zimie konia przejeżdża sie kilka razy pustym wozem -zanim ruszy do pracy.
Ale też: przekuwa sie konia na wiosnę (jak wychodzi w pole po całej zimie spędzonej w stajni) i drugi raz w lecie. No, chyba, że zgubi podkowę. Na łąkę nie wypuszcza się -bo po trawie koń jest "słaby" i się poci. Za to konie dostaja łęty ziemniaczane do jedzenia -niektóre mają kolki, inne nie. Odrobacza się jedliną lub świerkiem. Strzałkę trzeba wyciąć na całej długości -żeby było ładnie.  Podeszwę wycina się w piękną miseczkę, ściany wsporowe (te boczne) też się podcina. Prawie każdy gospodarz kuje swojego konia sam. Kopyta mają rózne -sa lepsze i gorsze. Wszystkie z flarami, zawężone, za długie pazury, piętki -róznie: albo przesadnie niskie, albo za wysokie.
No i obowiązkowo -koń 1,5 roczny musi juz iść do pracy, bo to najwyższy czas. Za to konia 7-letniego sprzedaje sie jako starego -i to szybko, bo potem traci na wartości.
Ale te konie pracują -raczej nie kuleją. Stąd moja próba uświadamiania w kwestii kopyt jest tu bezcelowa, wzbudza śmiech i politowanie 😉
Wnioski? Nie wiem jakie 🙁 Wszystkie zasady, o jakich mówimy razcej nie sa respektowane, a mimo to niektóre konie dożywają późnej starośći (20 lat pracy) i nic im sie nie dzieje. No to jak z tymi "naturalnymi"  teoriami??? 😜
😀 znam taką podobną wiejską teorię, że koń 7 letni to już stary jest, a przed dziesiątką to już koniecznie trzeba go sprzedać bo potem za staryna cokolwiek jest i najwyżej na mięso będzie można go kupić.  🤔 i co? Nabyłam w tym roku konia w 7 roku życia  😁 (i to jeszcze darmozjada wałacha) oj głupia ja głupia  🤔wirek:
" ... te moje konie wcinają trawę z łąki (taką długą), dostają 2-3 kosze na dzień takiej trawy i jest to sporo na jeden raz. W międzyczasie mają siano i trochę mniejszą trawę, także to też nie tak, że kilka godzin o suchym pysku stoją 🙂 no i jak ten mój koń jest przyzwyczajony, tak młoda ma obrączki i luźniejsze kupy. No i kombinuję czy to nie od tej trawy....
[/quote]

Mówiąc jak sołtys krowie na miedzy: konie pracujące spalają ewentualny nadmiar nadmiar energii pochodzącej z paszy i trawa im bardzo rzadko szkodzi. Natomiast niepracujące, mające "świetną" kondycję (a często po prostu utuczone; zwłaszcza te mające na karkach wał tłuszczu taki jak u ogierów) jedząc młodą trawę łatwo łapią ochwat - można powiedzieć, ze zatruwają się obfitością  składników odżywczych jaka w niej jest. Chodzi głównie o cukier; u konia przetwarzany jest on na glikogen, a ten na energię zużywaną na pracę i życie. Jeśli zapasów glikogenu jest za dużo - bo koń nie ucieka przed wilkami, nie ciąga wozu, nie skacze przeszkód, czyli tylko żyje i czasem sobie z nudów pobiega - to część glikogenu przerabiana jest na energię potrzebną do zycia, a z reszty powstają produkty przemiany materii takie wiecej toksyczne. Nie chce mi się szukać jakie, może ktoś ma akurat biochemię albo lepiej ode mnie pamieta....  🙂

Jaki z tego wniosek? Trzeba zamknąć oczy i do roboty, koń ma pracować a nie obijać się. Nim się rozsypie, sprzedać i po problemie.
rzepka ciekawie tam u was.  😉
W sumie nie mieszkamy, aż tak strasznie daleko (do Zakopanego tylko ok 300 km  :hihi🙂, ale przeciwieństw sporo.

Siano absolutnie bezdeszczowe najlepsze, potraw też mile widziany - lekko popruszone solą na smak i dla lepszego przechowania.
Sieczka tak - najlepsza z żytniej słomy, ale optymalnie tyle co w dwie łapki sie zmieści . Kiedys do tego śruta z żyta parzona i na mokro z sieczką. Teraz tylko owies - bo konie już tyle nie pracują. Jeden gospodarz daje żyto, ale on do tej pory końmi robił  wszystko łącznie ze żniwami - żniwiarka, snopki, powrósła i te sprawy. 👍 (sieczke sama daje od zawsze) 😉

Siano daje się po kolei i nie wyrywa z każdej warstwy, po co sie niepotrzebnie narobić  🤔wirek:. Teraz jest moda na kostki.

Nie licząc patologi - gdzie na słome szkoda jak sie swoja skończy - trafiają sie jeszcze tacy, ale mało - to ma być naścielone i jeszcze lepszej do jedzenia podrzucić. Tylko na klepisku, żadnych podłóg,betonu, ale obornik wyrzucany 2 razy w roku. Sucho jest. Trocinami nikt nie ściele.

Po zimie konia przejeżdża sie kilka razy pustym wozem -zanim ruszy do pracy.
Ten punkt sie zgadza.  😉

Nikt nie kuje. Jeszcze 15 do 20 lat temu na 100koni w wiosce podkuty był może jeden, może dwa, a jak juz to tylko na przód. Ale powiem szczerze, że jako dzieciak znałam wszystkie te konie i nie przypominam sobie by któryś podkowy miał. Sąsiad kupił podkutego konia na przód, ale od razu go rozkuł i był już zawsze bosy.
Teraz w sąsiedniej wiosce jest jeden podkuty na przód. Koni już tyle nie ma ale to co jest to wszystko bose.
Do koni kowala sie nie wzywa, na wiosne sam cos przydłubie i w pole, po miesiącu pracy kopyta są normalne.
Niektóre są bardzo ładne, niektóre gorsze, ale zdrowe, działają i konie chodza po najróżniejszych kamieniach bez zająknięcia.


Na łąki wyprowadzają raczej rzadko, ale koszoną dostają do oporu, nieliczni maja jakieś ogrodzenia, niektórzy palikuja na łańcuchach.
Po koniczynie się pocą, po trawie.... nie zasłyszałam. Ale jak dużo trawy zje to faktycznie jakis leniwy.
Większość odrobaczało chemią, jako profilaktyka - buraczek ćwikłowy.

Jak wyżej, każdy robi sam - lub nie robi wcale. Kopyta w większosci okej, są odstępstwa, ale konie nie kuleją. Jak ktoś ma konia dla siebie, to ma go do starości, chyba, że musi sprzedać wcześniej, bo już nie ma siły do prowadzenia gospodarstwa, zmarł ten ktos kto sie koniem zajmował itp.

Tak było 3-4 lata temu, teraz nie mam czasu zajmować sie takimi obserwacjami.

Są zdziwieni, że robie sama, ba że w ogóle mam konie, ale raczej w większosci pozytywnie. Nikt sie nie dziwi, że nie są kute. Tu sie raczej dziwią jak widza okutego.
Wszystko sami wiedzą najlepiej, maja swoje przyzwyczajenia i teorie, ale chyba nie jest tak źle.
A są mocno zdziwieni, że mam klacz i nie jest źrebna - to jest szok dla nich  👀.

Uważam, że w 90 paru procentach lepiej nie ruszać koniom kopyt niż robić źle - przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia.
Robiłam 2 tygodnie temu kuca szetlanda. nie wiem czy on miał kiedys kopyta robione, bo miały chyba ze 30 cm długości. Wyciełam wszystko co stare, zostawiłam troszke starego rogu, zeby sie nie przewracał, bo nagle stracic tyle było dla niego lekkim szokiem, ale linia biała ładna zdrowa, ściana gładka i mocno przyrośnięta do kości, strzałeczka mrrr. Tyle że przerosły koszmarnie.
Po zrobienia fajowe kopyta. za tydzień poprawie jeszcze to co zostało i będzie pięknie.

Luteja, że ja to krowa? 😉

Tylko, że moja młoda ma 1,5 roku, więc... no.... nie wiem w którym miejscu mogłaby pracować...
I zjada dość mało i nietreściwie. Siano, ta trawa + garść owsa i raz w tygodniu mesz...
Ano, też zdecydowanie wolę strugać konie, które nie były robione dawno albo wcale, niż takie które robione są źle. Te nigdy nie robione bardzo szybko dochodzą do fajnego kształtu, pod warunkiem, że nie ma tam jakiegoś ochwatu czy innego licha (jak np brak ruchu przez długi czas w wieku źrebięcym).
Bez przesady  🤣! Albo niech koń się rusza, choć trochę, albo trzeba zwrócić uwagę ile je i jak wygląda. Pojęcie "grube dziecko jest zdrowe i ładne" odeszło już chyba do lamusa, ale "gruby koń jest zdrowy i ładny" wciąż funkcjonuje....
Pewnie że koń o zaokrąglonym kształcie jest przyjemny dla oka, ale - czy bycie krągłym mu służy? Natura tak to zaplanowała, ze jesienią roślinożercy owszem, tyją, ale po to by przetrwać zimę, niskie temperatury i lichą paszę czy nawet jej okresowy brak. Wiosną są chude, mniej lub bardziej i młoda trawa ma uzupełnić ich braki, by miały dość energii na przetrwanie swoje i gatunku  😉.

Luteja, że ja to krowa? 😉

Tylko, że moja młoda ma 1,5 roku, więc... no.... nie wiem w którym miejscu mogłaby pracować...
I zjada dość mało i nietreściwie. Siano, ta trawa + garść owsa i raz w tygodniu mesz...



Pewnie lepiej było powiedzieć "jak chłop do kobyły" ...  😉; chodziło mi oto, ze moja wypowiedź była tak mało "naukowa" ....
Też nie wiem jak tak młoda klacz mogłaby pracować - z tym, ze tu chodzi nie tyle o pracę, co o ruch; czy nie stoi tylko na padoku, przy beli siana? Nie wiem jak jest u ciebie, ale wiele koni tak własnie funkcjonuje... na pewno lepsze to niż stanie w boksie....
Może ta twoja jest też wrażliwa na skład roślin, jakie zjada? Moze w ogóle cos jej dolega? Moze możesz zabrać ją od trawy i zobaczyć co będzie?
Strasznie trudno coś doradzić na niewidziane w takim przypadku. Ochwaty po młodej trawie zdarzają sie na pewno, ale czy twojej szkodzi akurat ta trawa, czy jakaś konkretna roślina, czy jeszcze coś innego trudno mi powiedzieć. Czy poza obrączkami i luźnymi kupami wszystko inne jest O. K.?
Kurcze wysyłało mi poprzedni post 10 minut, po czym jak już zaskoczyło, to się okazało, że w czasie mojego pisania dodano 3 posty  😵. No chyba sie zastrzele z tym wiejskim internetem, a chciałam jeszcze do niego dopisać cos istotnego.

Wspomniany kuc stał przez ostatni rok w komórce właściwie nie wypuszczany. Ciekawe jakby jego kopytka wyglądały gdyby cokolwiek robił. Czy były by takie długie.

Ano, też zdecydowanie wolę strugać konie, które nie były robione dawno albo wcale, niż takie które robione są źle. Te nigdy nie robione bardzo szybko dochodzą do fajnego kształtu, pod warunkiem, że nie ma tam jakiegoś ochwatu czy innego licha (jak np brak ruchu przez długi czas w wieku źrebięcym).



Dokładnie. Zmiany są ekspresowe, przewidywalne. I zdecydowanie nie trzeba takich kopyt robić aż tak często.
Kopyta latami źle robione, bez zapewnienia odpowiednich warunków - to raczej nie leczenie/rehabilitacja, a jedynie hmmm...... utrzymywanie ich przy życiu.

znam kilka koni, które pomimo partactwa kowala mają kopyta, które widać, że mają szansę działać 😀 U znajomej konie struga mój były kowal, co on potrafi wyrzeźbić wiem aż za dobrze a mimo to jeden z trzech koni daje radę 😉 Dwa z boksu po ostruganiu wyjść nie potrafią (dwie śląskie klacze z paskudnymi, zawężonymi klockami) a trzeci spokojnie może iść w teren po kamieniach. Nigdy nie było problemu z tymi kopytami, kuta była tylko raz, przez 2dni, bo w efekcie sama się rozkuła raniąc sobie wcześniej nogi podkowami 😵
Kubuś- (jego zdjęcia ostatnio wstawiałam) też nie miał miodu. W kopytach takie zmiany, że odrobić się ich nie da (gigantyczne skostnienie) a jednak ruszyły 💃 Wzrost rogu prawidłowy (w końcu po półtora roku walki), ściany wsporowe przestały świrować a strzałki zdrowe aż miło. Napiszę coś co znowu niekoniecznie wszystkim się spodoba- strugałam początkowo (jesień/wiosna) bardziej naturalnie, w marcu, po powrocie od Tomka wycięłam go bardzo mocno (tak, podeszwa się uginała, kilka dłubnięć nożem i leciałaby krew). Nie miałam nic do stracenia, bo od października (3ochwat) był kulawy 😕 Podziałało, kulawy bardziej nie był. Potem przestał kuleć i wrócił do pracy. Właścicielka nawet skakała na nim, ostatnio był boso w terenie, w tak zwanym międzyczasie uciekł z padoku i biegał po asfalcie- nie okulał. Umówiłam się z właścicielką, że jak tylko spadnie śnieg (to będzie przerwa w pracy) wystrugam Kubę mocniej (po pierwszym mocnym ostruganiu kolejne miały za zadanie utrzymać efekt) tak żeby przywrócić kopytu odpowiednie kąty. Na 90%dam spokój, bo kopyta walczą już same 🏇 Zdarzają się takie konie, niestety zdecydowanie więcej spotykam takich, dla których ratunku nie widzę 😕
Kurdę... zaraz dojdę do wniosku, że jakbym kopyt mojego konia nie tykała to miałby się lepiej...
Kurdę... zaraz dojdę do wniosku, że jakbym kopyt mojego konia nie tykała to miałby się lepiej...


No nie popadajmy w paranoje, jak masz wątpliwości to zawsze można jeszcze zajrzeć do albumu ze zdjęciami kopyt i przypomnieć sobie od czego się startowało 😉

Mam klacz pod opieką która stoi w typowym pensjonacie na typowym żarciu i stwierdziłam, że co ma być to będzie i uświadomiłam właścicielce że pewnych rzeczy nie przeskoczymy ze względu na warunki w których kon stoi ( koń z tendencją do tycia i z bardzo małą ilością ruchu ) a jednak potrafią mnie czasem te kopyta zaskoczyć 😉 Mimo wszystko kobyła radzi sobie świetnie 🙂 A wcześniej różnie bywało.
kotbury to nie tak....gdybym Jaśka nie strugała (koń do 6mies nie tykany, pierwsze werkowanie moje) to zapewne miałabym konia krzywego w nadgarstkach... bo kopyta krzywo ściera. Kuba też by się nie wyratował sam 😉 To, że niektóre konie dają radę wcale nie przemawia za tym żeby innym kopyt nie tykać 🤬
Kurdę... zaraz dojdę do wniosku, że jakbym kopyt mojego konia nie tykała to miałby się lepiej...


No nie no to nie jest takie proste. Nie robić wcale mam na myśli od zawsze, czyli
źrebak ma zapewniony ruch po pastwisku, przy pracujacej matce, nie może być krzywy, koślawy, itp, i w późniejszym wieku musi pracować na różnych podłożach, a nie tylko być, lub podryndać sobie godzine na ujeżdżalni.

Kopyt spierniczonych nie wolno zostawić samym sobie - nawet jeśli konie wylądują na 200ha pastwisk 24/7.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się