Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
22 listopada 2012 21:43
In. jak napisałam mi o metodzie z olejem i koniakiem mówiła lekarka - neurolog, więc teoretycznie chyba wie co mówi. Ma to spwodować przekrwienie w obrebie miednicy i (chyba) skurcze, więc wywołuje akcję porodową, przy braku ciąży powoduje niezłe s**nie.
Moja jedna znajoma, co urodziła 2 dzieci sn twierdzi, że jej za każdym razem po lewatywie poród już szedł jak spłatka - szybko, łątwo i przyjemnie, choć przed nic tego nie zapowiadało. Może coś w tym jest.

Koniak prawie jak whisky 😉
"Kobieta przy nadziei... ... to ta, która ma nadzieję, iż po porodzie zgubi te wszystkie cholerne kilogramy! "
In.   tęczowy kucyk <3
22 listopada 2012 22:29
ElMadziarra, o tym olejku z wódką to właśnie jakaś laska z Australii pisała, że jej lekarz "przepisał" 😉 No nic to, jak do poniedziałku nie ruszy, to będę cudować z rycynowym+alko, po wpisie Bobek bardzo nie chcę czekać do czwartku i tego masażu :P
Julie weszłam droga wymiany kiedyś w ich posiadanie, mam czarny i biały, zanim urodzisz hrabia Lewczuk pewnie wyrośnie więc wymienię wtedy chętnie;]

Super! Będę pamiętać, odezwę się w swoim czasie 😀
A jaki mają mniej więcej rozmiar?

In., A jak się czujesz tak ogólnie? Humorek chyba dobry? :kwiatek:
Jestem, jestem ale humor mi nie dopisuje bo okazało się, że mam paciorkowca, biorę antybiotyk i bardzo się boję o dzidzię....generalnie nie wiem jak to możliwe bo 1,5 roku temu jeszcze go nie miałam ale po porodzie zrobił mi się wrzód wokół nacięcia.Dziś lekarz uświadomił mnie, że prawdopodobnie doszło do zakażenia okołoporodowego i stąd ta bakteria🙁
Zostało mi 6 dni do terminu i raczej marne szanse na wyleczenie...zostaje prawdopodobnie antybiotyk przy porodzie:/ 4gramy ampicylinyi monitorowanie malutkiej po porodzie. Czy któraś z Was miała doświadczenia z tym paciorkowcem?

In powodzenia, na kiedy masz termin dokładnie🙂?

Eurydyka gratulacje!!!
Chaff, mialam masaz, mialam i paciorkowca. Ampicylina przy porodzie i dzidzi nic nie bylo 🙂
A teraz też jeszcze go masz czy się wyniósł🙂? Leczyłaś to dziadostwo w ciąży?
In.   tęczowy kucyk <3
23 listopada 2012 00:43
Chaff, dzięki, na 30tego. Współczuję bardzo paciorkowca, ja już bym nie dała rady jakby coś jeszcze takiego mi doszło...
Sama nie wiem, co nam tak się spieszy przed terminem, tym bardziej, że pokój, któy ma być naszą sypialnią/pokojem dla dziecka jest w stanie gorzej niż surowym i jedyne, co jest zrobione, to okna; dziecięce ubranka mam w dwóch kartonach, rożek, mata do przewijania i część pieluch leży na drukarce, pozostałe pieluchy, kosmetyki i akcesoria poupychane na stosach w kuchni. Jak się teraz urodzi to nawet nie ma gdzie łóżeczka postawić i chyba, kur.., będziemy go w kartonie trzymać przez pierwsze kilka dni.

Julie, dziękuję, czuję się paskudnie. Od kilku dni już całkiem na poważnie zastanawiam się nad strzeleniem sobie w łeb czy inną formą szybkiego pozbycia się problemów. Dawno nie miałam już tak bardzo dość wszystkiego. Źle sypiam, niedojadam, ledwo się ruszam, czuję się jak słoń i w ogóle wszystko, co może pójść źle idzie źle. Już nie pamiętam, jak wygląda moja twarz w "normalnym stanie", bo cały czas jest zapuchnięta od płaczu.

Teraz tak pomyślałam, że pewnie tak mi się spieszy z tym porodem, bo wtedy będę mogła już mieć totalnie wywalone na wszystko, bo będę się musiała zająć dzieckiem i już nic innego nie będzie mnie obchodzić.
Zapewne go mam, poniewaz on nawraca. W ogole szacuje sie ze w Europie od 20 do 30% populacji to ma i o tym nie wie. Mi powiedzieli, ze u doroslych sie tego nie leczy bo jest w zasadzie nieszkodliwy. Za wyjatkiem zakazenia ukladu moczowego. Akurat mialam w moczu wiec dostalam antybiotyk jakos na 2 tyg przed porodem. Mimo tego podali mi antybiotyk w trakcie porodu, no i poniewaz minelo ponad 20 godzin od rozszczelnienia pecherza plodowego naciskali na cc. Tak tez sie to skonczylo. Dzidzia miala robione posiewy, wyszly jalowe. Pediatra przy wypisie kazala obserwowac dziecie.
W DDTVN jest reportaż i dyskusja na temat monitoringu w żłobkach. Ostatnio sporo słyszało się o żłobkach, w których działo się źle, więc to pewnie z tego powodu. No i pokazali takie żłobki monitorowane, takie, gdzie rodzice mogą cały cza siedzieć i obserwować co dzieje się z ich dzieckiem. Każdy z rodziców dostaje login i hasło.
No ale przy wszystkich "za" pojawiły się też punkty przeciw:
- brak pewności, że dostępu do podglądu nie uzyska osoba trzecia (przechwycenie hasła i loginu przypadkiem - bo rodzic logował się nie na swoim kompie, albo wręcz przeciwnie - podał login i hasło innej osobie)
- możliwość nagrania obrazu/zrobienia print screen'ów i brak kontroli nad tym, co dalej się z tym będzie działo
- dostęp do podglądu nie tylko swojego dziecka, ale i innych, obcych dzieci - również w sytuacjach intymnych
- możliwość nadinterpretowania tego, co się zobaczy

Jak Wy to postrzegacie?
Czy ktoś z Was ma dziecko w placówce z tego typu monitoringiem?
Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

23 listopada 2012 07:55
akzzi, jak się zdecydujesz położną zaprosić do siebie. Zazwyczaj babki proszą o wizyty jak wyjdą ze szpitala, ale jeśli będziesz sobie radzić przez pierwsze dni, to możesz przecież zadzwonić później. Sama będziesz wiedzieć kiedy tej pomocy będziesz potrzebować.
Dworcika - u nas w państwowym przedszkolu nie ma monitoringu, ale w prywatnych już są i polega to na tym, że raz na tydzień przesyłają filmik na pocztę.
Nie powiem, że chętnie bym sobie zobaczyła co Julka robi, ale to od czasu do czasu. Choć wiadomo tyle się czyta o tym, jeszcze ja zaczęłam oglądać ten program o nianiach to już w ogóle, nakręcanie się samo.
Jednak ja chodziłam do tego przedszkola, moja siostra i nigdy się nic nie działo.
Ufam im, no i widzę jak Julcia reaguje na swoje panie, macha do nich, przytula, no i cały czas mówi o swojej ulubionej pani Asi.
Dworcika, jestem na etapie szukania przedszkola co prawda, a nie żłobka, ale też brałam pod uwagę monitoring.
Te wszystkie "przeciw", które napisałaś - generalnie mam na to wywalone, nawet jakby jakiś pedofil przechwycił hasło i brandzlował się przy sikającej Julce (czy w jakiejś innej sytuacji) - co mnie to? Jakaś krzywda się dziecku stanie od tego? A korzyści moim zdaniem przeważają - widzę, jak pani się do dziecka odnosi w każdej chwili. I mniejsza szansa, że jej zrobi kuku na psyche (o fizycznej krzywdzie nie wspominając).

Niestety nie znalazłam ani jednego wolnego miejsca w żadnym przedszkolu monitorowanym w zasięgu dojazdu  🙁

I jestem załamana przedszkolami, chyba skończy się na niani dla dwójki dzieci  🙁


A to, o czym Cierp1enie napisała - wg. mnie to nie do końca monitoring - można przesłać wybrane momenty, a tych gorszych nie pokazać. Ale oczywiście lepsze to niż brak czegokolwiek.
Dzięki Dziewczyny :kwiatek:

Czy ktoś jeszcze coś doda? 🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
23 listopada 2012 11:11
Nasze przedszkole ma monitoring. Bardzo mnie to zanęciło podczas wyboru placówki.
Ale... ani razu go nie odpaliłam  😡 Coś tam koliduje z moim antywirem i trzeba by wołać informatyka. Nie zrobiliśmy tego iw ogóle nie czujemy takiej potrzeby, bo:
1. Mamy zaufanie do osoby prowadzącej. Przez rok zaprzyjaźniliśmy się z nią i jej mężem, powstały też różne więzy zawodowe pozaprzedszkolne.
2. Przedszkole jest na parterze w ogromnym domu, gdzie osoba prowadząca mieszka wraz z całą rodziną. Jej dziecko 2letnie też jest pod opieką przedszkola. Nigdy nie ma problemu z wejściem i wywiedzeniem się najdrobniejszych szczegółów. Wręcz przedszkole oferuje więcej kontaktu niż my potrzebujemy.
3. Ciocie są git i robią mnóstwo zdjęć, które potem wrzucają na facebookową stronę i czujemy się bardzo dobrze poinformowani.
4. Nasze dzieci mają 3 i 5 lat - dobrze artykułują emocje, potrzeby i kłopoty. Co innego dziecko roczne - tu na pewno bym się pokusiła o podglądanie. O ile w ogóle bym dała radę oddać dziecko do żłobka, bo na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że nie...

Mam chwilę spokoju, mogę coś szybko napisać.
Chaff, współczuję stresu, chociaż dziś medycyna radzi sobie takimi problemami, dobrze, że tego paciorkowca wykryli, małą dostanie antybiotyk i powinno byc wszystko w jak najlepszym porządku!
In, fajny masz termin 😉 Ja miałam na 24 grudnia, z jednej strony wolałam, żeby przenosić i urodzić już w następnym roku, ale z drugiej strony miałam dość ciąży 😉 Młody urodził się 18tego, więc na Święta byliśmy już w domku. Wolałabyś urodzić w 2012 czy już w 2013?

Jako że moja Milena na bilansie 4latka została fantastycznie podsumowana: niskorosłość, widoczny zez, wada wymowy (nie wymawia poprawnie sz, cz, rz); latam po lekarzach. Wyniki krwi i tarczycę ma w porządku (niski wzrost dziedziczny, wszyscy u nas kurduple😉), wczoraj okulista i brak zeza, brak wady wzroku. Jakim cudem pielęgniarka wpisuje w kartę "widoczny zez", a okulista jest, łagodnie mówiąc, totalnie zaskoczony taką diagnozą? Masakra. Jeszcze został mi logopeda, ale umówienie się na wizytę z NFZ graniczy cudem 🙁 Chodziła któraś z Was z dzieckiem do logopedy?  Jak długa jest terapia? Jestem totalnie zielona w tym temacie.

Anai a nie chodzi do przedszkola? Tam powinna mieć opieke logopedyczna, a jeśli nie to na pewno dadza namiary na kogos dobrego.
anai, współczuję.
Ja chodzę do logopedy, terapia ok. rok-półtoa, współprowadzona z psychologiem, na NFZ - czekałam tydzien :-)
W przedszkolu pytałam, opieka logopedy jest, ale tylko dla dzieci 5cio letnich.
Magdalena, zazdroszczę zapisania się na NFZ, próbuję się zarejestrować od 17 października, do końca grudnia miejsc brak, a w dzień, kiedy rejestrują dodzwonić się do przychodni nie da 🙁 Prywatne wizyty - chyba zbankrutuję.
ash   Sukces jest koloru blond....
23 listopada 2012 11:39
anai, w każdym przedszkolu jest (powinien) być logopeda!
Nie jest codziennie, ale raz/dwa w tygodniu. Są zajęcia grupowe, wyłapuje sie wady wymowy. Wypełnia raport i przekazuje rodzicom. Zawsze na koniec roku powinien być "przegląd" dzieci.
Nie da się określić ile trwa terapia. Zależy wszystko od problemu, chęci i predyspozycji do ćwiczeń, zaangażowania dziecka i rodziców.

edit: prywatny logopeda kosztuje tyle ile korki a angielskiego/francuskiego.
ash, jest u nas logopeda, niestety nie pracuje z 3 i 4latkami. Pytałam.
A ceny prywatnych wizyt są faktycznie mało sympatyczne.
ash   Sukces jest koloru blond....
23 listopada 2012 11:49
anai, to jakaś lipa. Przesiewowe badania logopedyczne robi się 3 i 4 latkom.
Co za chory wymysł w waszym przedszkolu.
Co do cen się nie wypowiem 😉
Wizyta prywatna u psychologa czy psychiatry jest dużo droższa.
Teraz tak pomyślałam, że pewnie tak mi się spieszy z tym porodem, bo wtedy będę mogła już mieć totalnie wywalone na wszystko, bo będę się musiała zająć dzieckiem i już nic innego nie będzie mnie obchodzić.

Nie martw się kochana :przytul: Dziecko też będzie miało wywalone na wszystko i będzie mu obojętnie czy będzie przez kilka dni w kartonie czy w łóżeczku 😉 Będzie potrzebować tylko miłości.


Nie martw się kochana :przytul: Dziecko też będzie miało wywalone na wszystko i będzie mu obojętnie czy będzie przez kilka dni w kartonie czy w łóżeczku 😉 Będzie potrzebować tylko miłości.


Julie padłam! 😂

Od wczoraj mam znowu podły nastrój (za długo było miło)...Do tego powiedziałam o dwa zdania za dużo do męża (których wiem, że nie powinnam mówić) i chyba go moje słowa przeraziły, albo co najmniej stwierdził, że ja jednak nienormalna jestem  🙄 A ja w sumie nie wiem czy mam o to wyrzuty sumienia czy też nie... Powiedziałam to co czuje, a że kiedyś pewnie tych słów będę żałować i się wstydzić, że takie coś mi przez gardło przeszło to co ja poradzę  🙄 
Mam dość udawania szczęśliwej ciężarnej kobiety, która niby się nie może doczekać swojego dziecka... 😤


anai
i tak dobrze, że z tych 3 rzeczy tylko jedna do korekty. Bo wyobraź sobie załatwianie także tych pozostałych przy tak wspaniale działającej służbie zdrowia.
Co do zeza... może córa jak jej pani pielęgniarka patrzyła w oczy zrobiła zezowatą minę, o coś takiego
http://linemed.pl/upload/59376_iStock_000004401825XSmall.jpg  😂  skoro okulista nic nie zauważa 🙂
akzzi, fajne! Pewnie, że się cieszę, że tylko logopeda mi został! U nas panie pielęgniarki zawsze tak pesymistycznie podchodzą do wszystkiego. Zawsze ręce załamują nad waga i wzrostem Mileny, jak coś z okiem to od razu zez itp. Pediatra zrobiła wywiad i nie czepia się wzrostu i wagi, badania robiłyśmy tak na wszelki wypadek.
Nie martw się swoim samopoczuciem, dużo kobiet czuje się podle w ciąży, a chyba lepiej to z siebie wyrzucić 😉 Ja w ciąży ciągle jęczałam, że mam dość, teraz też czasem muszę wygadać małżonkowi, jaka jestem wykończona i że mam dość domu, pracy,  jego i jęczących dzieci. Potem mi lepiej 🙂 A dzieci pokochałam dopiero po urodzeniu 😉 W ciąży zero instynktu macierzyńskiego...
anai jesteś moim pocieszeniem, bo ja jak czytam te posty pełne entuzjazmu i radości np Kariny7, Julie to się zastanawiam czy ja nienormalna jestem bo nie czuję nic (nawet jakiegoś przerażenia, np dotyczącego  ubioru dzieciaczka czy tam karmienia, itp...  🤔wirek: ) czy o co kaman. Najchętniej to zamiast kupić coś dla dziecka to kupiłabym coś końskiego i to by mi sprawiało więcej radości  🤬

Co do wzrostu i wagi no to skoro wy nie jesteście wysocy i wszyscy w rodzinie są jak to nazwałaś kurduplami, to czego te pielęgniarki wymagają od dziecka?? 😵 Mogłyby się chociaż delikatnie zapytać, czy to "po rodzinie", a dopiero potem wymyślać choroby  😲 Chociaż z drugiej strony...zrobiłaś badania i masz przynajmniej pewność, że wszystko jest ok.

Ja pamiętam jak mnie się zawsze lekarze czepiali o tarczycę, kierowali na badania, które moja mama olewała i tak w kółko. Pewnego razu trafiłyśmy na doktorkę, która zwróciła także uwagę na moją szyję... popatrzyła, pomacała i spojrzała na budowę szyi mojej mamy.. Stwierdzając, że mamy po prostu taką budowę szyi, że to żadna tarczyca. I co najlepsze po wielu latach jak już sama zaczęłam po lekarzach latać, dostałam skierowanie na badanie hormonu tarczycy i jej usg...wykonałam dla świętego spokoju...I co? a no właśnie nic...wszystko idealnie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 listopada 2012 13:12
Akzzi jesteś po prostu matką, która do macierzyństwa podchodzi jak do czegoś naturalnego i normalnego, nie zachwycając się nim jak głupia i nie czekając z utęsknieniem 😉 Bo często kobieta myśli sobie, jak to będzie fajnie, jakie dzieciątko będzie cudowne, rozkoszne, jak będą się razem bawić, śmiać, jak grzecznie i ślicznie będzie spało... a potem rodzi się taki mały gnom i wszystkie marzenia lądują w koszu(patrz: ja 😁 ) A Ty chyba po prostu zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie będzie wcale taka sielanka, jak się może wydawać 😉
CzarownicaSa coś w tym co piszesz jest. Ale jakoś w tej całej sytuacji się odnaleźć nie mogę. Ciągle coś pod górkę, nie możemy znaleźć "swojego miejsca na ziemi", ciągle zmiany, ciągle jakiś problem, a tu jeszcze teraz dziecko...jakoś mnie to wszystko przybiło. A najgorsze jest to, że mam świadomość jak ciężkie czeka mnie jakieś 4mc po urodzeniu dziecka (i to wcale nie w sensie, że z takim naleśnikiem ponoć naciężej), bo połączenie wszystkiego w jedną całość graniczy niemal z cudem...
  Eeee Ty nie mów, bo z tego co tutaj piszesz, to masz dziecko- anioła 🙂
O widzicie, ja w życiu nie miałam takich myśli: jak to będzie cudownie mieć tego szkrabika, jakie będzie cudne itd. Innych dzieci się normalnie boję (no nie wezmę na ręce obcego niemowlaka). Chciałam mieć dzieci, ale nie idealizowałam macierzyństwa. Ponieważ nie mogłam zajść w ciążę, wypierałam dość długo radość z ciąży (bo nie było wiadomo, czy będzie wszystko ok). Ciążę traktowałam wręcz zadaniowo, trzeba iść do lekarza, trzeba się lepiej odżywiać itd. Co do zakupów, mnie obkupiła mama, a ja (szczególnie w drugiej ciąży, wszystko przez rv!) obkupiłam konia. Za to  dzieciaki kocham nad  życie, ale nie rezygnuję z konia, nart ani windsurfingu, staram się mieć na to czas, żeby mieć więcej cierpliwości do codziennych obowiązków.
Tak więc nie akzzi, nie jesteś sama! 😀 
"Kobieta przy nadziei... ... to ta, która ma nadzieję, iż po porodzie zgubi te wszystkie cholerne kilogramy! "


hahaha, dobre dobre

Najchętniej to zamiast kupić coś dla dziecka to kupiłabym coś końskiego i to by mi sprawiało więcej radości  🤬




ups, to jest nas dwie, hehe
Patrze na zdjęcia łożeczek, pokoików, potem patrze na suwaczki i dochodzę do wniosku, ze ze mną coś nie halo, heheh
Wciąż nie mam gotowego rozłożonego łożeczka, wydaję mi się, ze zdążymy .. 😉
Ale ja tak samo miałam przed ślubem, zero stresu i pośpiechu w przygotowaniach do wesela, więc ja tak chyba mam po prostu.

Jedyne co planuje mieć gotowe w związku z terminem porodu, to czas założyć zimowe opony  🤣

Aa najbliższe miesiące mam mieć ciężkie, mąż idzie w styczniu na zabieg rekonstrukcji ACL w kolanie, do dośc odległej kliniki, a potem wiadomo rehabilitacja, no i od stycznia źrebią mi sie kobyły, 5 sztuk .......
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się