kierunek klinika

efeemeryda   no fate but what we make.
25 listopada 2012 00:03
wrotki bo studenci przy zabiegu mogą jedynie patrzeć, nie wolno im nigdzie "grzebać" i nie rozumiem czemu Cię tak mierzi to, że są... Nie wolno nam się nawet zbliżyć do stołu za bardzo...
Przez te pare dni sporo poczytałam i zmądrzałam na tyle by podjąć decyzję co do NIE zawożenia konia do dr Złoto. Teraz pomóżcie- Służewiec- Samsel?, SGGW? Gębka?
Samsel 🙂
Moje oba konie były na Służewcu - skręt jelit w środku nocy i kastracja wnętra i wszystko było ok 🙂 Moja koleżanka tez do niego wiozła konia z nogą, bo tam jakieś zwyrodnienia kobyłka miała.
Moim zdaniem Służewiec. Będąc studentem wet., po paru pobytach w klinice SGGW ja swojego konia bym tam nie wysłała (no chyba, że byłaby to jedyna opcja).
Klinikę SGGW odradzam, mam stamtąd same negatywne doświadczenia (na szczęście nie z moim koniem).
Na Służewcu mój koń spędził prawie pół roku, byłam zadowolona i z leczenia i z opieki, więc polecam. Kliniki w Nasielsku nie znam, ale słyszałam same dobre opinie na jej temat.
ash   Sukces jest koloru blond....
26 listopada 2012 07:11
Obserwując doświadczenia moich znajomych to wygrywa klinika w Gliwicach.
Moim koniem zajmuje się dr Kalisiak, więc pewnie wiozłabym do Nasielska.
zależy z czym się gdzieś jedzie- wyjęcie chipa stawowego w przypadku OCD to dosyć powszechny zabieg, Bereznowski [na SGGW] robi mniej więcej 2 tygodniowo- można powiedzieć, że w tym się specjalizuje. Jest w tym naprawdę dobry.
wrotki - operowana noga jest odpowiednio dezynfekowana i dotyka jej tylko chirurg 😉 Nawet jeśli asystent pomaga ustawić odpowiednio nogę, by chirurgowi łatwiej było manipulować, to robi to pod polem operacyjnym.
wrotki, a ty skąd wiesz, jakie tam zwyczaje? Studiowałeś na SGGW? Będąc studentem miałeś możliwość brudnymi łapami operować, czy jak?
Polecam klinikę SGGW. Miałem tam /niestety/ 2 konie - jeden w rękach dr. Bereznowskiego, drugi dr. Sikory. Obu szczerze polecam.
Ja też polecam po raz n-ty dr. Berezowskiego
w inne ręce konia bym nie oddała
nie jeździ się do kliniki a do konkretnego lekarza  prowadzącego - i tu ufam B. w 100 %
a mówię to z doświadczenia wielu "przypadków"
wiele koni już do kliniki woziłam i beznadziejne przypadki zostały wyleczone a konkretniej zoperowane - nawet plastyka w okolicy oka - śladu nie widać było że cokolwiek wycięto
Służewiec - syf, brud itp

zależy z czym się gdzieś jedzie- wyjęcie chipa stawowego w przypadku OCD to dosyć powszechny zabieg, Bereznowski [na SGGW] robi mniej więcej 2 tygodniowo- można powiedzieć, że w tym się specjalizuje. Jest w tym naprawdę dobry.
wrotki - operowana noga jest odpowiednio dezynfekowana i dotyka jej tylko chirurg 😉 Nawet jeśli asystent pomaga ustawić odpowiednio nogę, by chirurgowi łatwiej było manipulować, to robi to pod polem operacyjnym.



Kasiakliczkowska- akuratnie w przypadku mojej kobyłki to chip ale dosyć niestandartrowy. Zamierzam ze wszystkimi badaniami skonsultować się i z Samselem i Berezenowskim. Żeby oddać swoje dziecko komuś pod nóż to trzeba być w 100% pewnym
A Twoje dziecko jest grzeczne czy wredne? Bo to też kluczowe przy wyborze lekarza 😉
Ja z warszawy jakbym miała gdzieś na operacje wysłac konia to tylko do dr Przewoźnego pod Poznań - http://www.klinika-konie.com.pl/
Ładnie, czysto, najnowsza aparatura, konie pod świetną opieką zarówno lekarzy jak i stajennych. Moja była była tam miesiąc i byłam bardzo zadowolona, a co ciekawe kosztowo, mimo transportu wychodzi często mniej niż w Warszawie i mówię to również na podstawie leczenia kilu innych koni.
moje dziecko- to dziecko :P nie powiem zdarza jej się żyć w swoim świecie. Nie nazwałabym jej wredną ani koniem zabujcą,  lepszym określeniem jest dziecko kwiat- a do tego też trzeba mieć cierpliwość.

Dzisiejszy dzień trochę wszystko skomplikował. Dr Samsel powiedział, że się nie podejmie. Zwykł chip okazał się niezwykły.... Położony jest tak, że umiejętnie chroni go ściana ścięgien, mięśni, plus niedaleko czai się łękotka. Teraz 100 pytań i zero 100% odpowiedzi. Jutro już jesteśmy umówione na USG, by dowiedzieć się czy mamy szanse leczyć się w Polsce....
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
27 listopada 2012 19:45
Przewozny, Samsel i Kalisiakowa to chyba najlepsze nazwiska i najlepsze opinie co do kwestii klinik.

Sama swojego jako niedoswiadczona osoba przekornie zawiozlam na sggw i mam mieszane uczucia, ale na pewno bym tam drugi raz konia nie wiozla. Niby czysto, niby profesjonalnie, niby mimo odmiennego schorzenia niz poczatkowo zakladano dobrze zdiagnozowany i leczony kon, ale mam wrazenie lekko zdzierskiej polityki i lekkiego zametu przez ktory moj kon najprawdopodobniej nie byl odpowiednio karmiony i w 2 tygodnie bardzo spadl z wagi i miesni (nikt nie zarejestrowal,ze jednak nie bedzie operacji?)

jak bym teraz miala gdzies konia wywozic to Gliwice lub Przewozny. W skomplikowanym przypadku pewnie Niemcy. Przy musie najnizszego mozliwego budzetu ewentualnie Sluzewiec. Ale i o sggw i o sluzewcu opinie sa mieszane...
efeemeryda   no fate but what we make.
27 listopada 2012 19:58
a co myślicie o Wrocławiu? Ja znam klinikę z "wewnątrz", a ciekawi mnie jak inni ją odbierają?
Nie znam ale słyszałam że mają tam super zespół od chorób układu trawiennego - czy po prostu od "kolek" wszelkiej maści
efeemeryda   no fate but what we make.
27 listopada 2012 20:30
przyznam, że tego jest najwięcej i trzeba im przyznać są naprawdę CAŁODOBOWO bez względu na to czy święta czy coś innego.
ja tak jak Klami- zawiozę do Gliwic. Są ważniejsze rzeczy niż kilometry 😉 a także mam duży wybór warszawskich klinik dookoła.
przyznam, że tego jest najwięcej i trzeba im przyznać są naprawdę CAŁODOBOWO bez względu na to czy święta czy coś innego.


Ja zespół weterynarzy odbieram jako bardzo oddany pracy, nawet w sylwestra operują. Oczywiście nikt tam nie jest idealny, ale to duży komfort mieć blisko kliniki, szczególnie właśnie w wypadku kolki, którą trzeba operować, moim zdaniem jak gdzieś wieźć z czymś nagłym w naszym rejonie to tam. Natomiast tak ogólnie (czy może prawidłowiej byłoby powiedzieć odgórnie) nie dzieje się tam dobrze i zastanawia mnie dalszy los chirurgii koni we Wrocławiu...
zawiozlam na sggw i mam mieszane uczucia, ale na pewno bym tam drugi raz konia nie wiozla. Niby czysto, niby profesjonalnie, niby mimo odmiennego schorzenia niz poczatkowo zakladano dobrze zdiagnozowany i leczony kon, ale mam wrazenie lekko zdzierskiej polityki i lekkiego zametu przez ktory moj kon najprawdopodobniej nie byl odpowiednio karmiony i w 2 tygodnie bardzo spadl z wagi i miesni (nikt nie zarejestrowal,ze jednak nie bedzie operacji?)

Sama mam kilka powodów, dla których nie decydowałabym się na SGGW, ale ogromna zmiana (in minus) w kondycji konia to nie jest wcale niestety wyjątek. Znajomy miał ogierka, którego zawoził na preselekcję na korung w Niemczech. Ogierek z jakiegoś tam powodu preselekcji nie przeszedł, więc zdecydował się na kastrację i żeby było wszystko super, wysłał konia na SGGW. Rutynowo przed zabiegiem koń miał zrobioną morfologię krwi i jakieś tam parametry, najpewniej po świeżym odrobaczeniu, były nie do końca w normie. Niby formalność, ale potem aby nikt nie miał do nikogo pretensji (zresztą strzeżonego P. Bóg strzeże) ustalono, że koń zostanie w klinice przez 3 tygodnie, jeśli przez ten czas wszystko się 100% unormuje, to koń trafi na stół do kastracji. Wskaźniki spadały, ale dość wolno, więc właściciel zdecydował poczekać na pełną gotowość konia do zabiegu u siebie w stajni. Ja się akurat wybierałam w trasę z przyczepą, więc uczestniczyłam w odbieraniu młodzika. O matko święta, koń wyglądał, jakby przez te 3 tygodnie siana nie widział i z boksu nie wyszedł 🙁 Chudy okrutnie, bidny i zakurzony. Dopiero co był w formie pokazowej... Rozumiem, klinika, ale siano i karuzela jest, ba, nawet i lonżownik stoi, studentów pełno, można te konie trochę ruszyć i tak nie zabiedzać.
Niedawno mój kasztan spędził tydzień na klinice u dr Przewoźnego, miał robione zęby i ogólny przegląd po 2,5 roku pobytu za granicą - wrócił wyglądając identycznie dobrze, jak wyjeżdżał.
Chce wyniki konsultować  z Polskich lekarzy z : dr Golonką, dr Okońskim, dr Złoto- jakieś sugestie opinie na co powinnam zwrócić uwagę
Wszystko napewno trafi jeszcze do 2 klinik w niemczech i jednej we francji, jednak chciałabym wiedzieć czy da się coś zdziałąć w naszym kraju
Służewiec - syf, brud itp



777, możesz doprecyzować co masz na myśli ?
Jeżeli chodzi o higienę i czystość w sali operacyjnej, zabiegowej i w boksie wybudzeniowym, to są zachowane.
W boksach jest sprzątane dwa razy dziennie, ściółki (niezależnie od tego czy to słoma czy trociny) jest w boksie sporo, więc nie wiem o jakim syfie i brudzie piszesz.
I moje spostrzeżenia nie są po jednej wizycie na służewcu, tylko bywałam tam przez pół roku prawie codziennie.
Służewiec brudny? Może dlatego ,że sciany nie w kafelkach a pomalowane na ciemny olejny.Że na podlodze nie ma terakoty czy gresu (jak na sggw) tylko stare lastriko.
Nie wiem wrażenie pierwsze po wejsciu jest takie sobie. Ale w boksach jest czysciutko, moja Sonia była tam parokrotnie, dwa razy była operowana, ja przyjezdzalam do niej codzien i nie widzialam nigdzie brudu. Słomy, siana kon mial po dostatkiem, na moją prosbę po drugiej operacji Sonia miala wydzielony padok. Codzien byla tam wyprowadzana, stala obok koni pani doktór. Nie , ja nie mogę i nie powiem nic złego o tym szpitalu i pracujących tam ludziach.Zawsze uczynni, zawsze serdeczni, kon zadbany, w boksie czysto.
Co do żywienia koni na Służewcu... Tak wygląda koń, który był operowany na skręt jelit  i stał tam przez 2 tygodnie po operacji. Zdjęcie zrobione tuż po przyjeździe z kliniki. Owszem schudł trochę, ale trudno żeby nie skoro przeszedł tak ciężką operację.


Byłam u niego codziennie popołudniu żeby brać go na spacerki, a i tak rano zawsze ktoś jeszcze z nim chodził.

A co do SGGW i żywienia tam... ostatnio wiozłam tam konia na kastrację... zabierałam o wiele chudszego niż zawoziłam, a stał tam troche ponad tydzień...
Fakt, że na Służewcu ciemno i jak pojechałam odebrać mojego (był 2 i pół dnia więc za bardzo nie miałam kiedy go odwiedzić) to w pierwszej chwili go nie zauważyłam (duży ciemny boks, koń na jego końcu kary w czarnej derce), ale koń nie wydawał się tym przejęty. Natomiast co z tego, że na SGGW jest jasno skoro ja jak mam przeprowadzić konia z punktu A do punktu B to boje się żeby się nie rozjechał, bo co drugi zwierz się tam ślizga. Co do siana - siano dostają, sprzątane mają, ale z karmieniem treściwymi bywa zamieszanie i pomyłki (które jak wiadomo u koni w klinice mogą być nie bezpieczne). Nie mogę powiedzieć, że na Służewcu na pewno się to nie zdarza, bo mój był za krótko żeby można było coś zobaczyć, zwłaszcza że on dość odporny na zmiany żywienia był. Co do higieny sali operacyjnej się nie wypowiem, bo widziałam tylko tą na SGGW i nie mogę porównać. Swojego konia jakbym miała wieźć to z tych dwóch klinik wiozłabym na Służewiec może dlatego, że nie znam aż tak warunków a czego oczy nie widzą... SGGW w ostateczności.
Aha, a co do studentów z mojej (studenta) perspektywy- prowadzący albo są przewrażliwieni, albo nie znają się na koniach (nie zapomnę jak w czasie ćwiczeń uczyłyśmy z koleżankami prowadzącego podnosić nogę, a właściwie to ją podnosiłyśmy...) w efekcie większość osób nie wie jak podejść do konia (albo możemy robić to jakkolwiek, albo wcale)
To wszystko to prawda
jak bym miała się ogólnie odnieść do SGGW to nie było by różowo
Jednak pytanie jest następujące - czy lepszy wychudzony koń czy dobrze zrobiona operacja ?
Moja młoda tez była w klinice - schudła ale dostawała mesz dwa razy dziennie i siano
niestety pewnego dnia po oględzinach wiaderka w którym był mesz rozrabiany okazało się że resztki paszy są skisłe - wydaje się że pracownicy nie myli jego na bieżąco - dla mnie tragedia i dlatego przy następnej wizycie już nie prosiłam o karmienie paszą - samo siano w zupełności wystarczy IMO - jest bezpieczniej.
To że się konie ślizgają - nie wiem po czym miały by się ślizgać - to chyba jakaś mega przesada. Moje konie nigdy tam się nie poślizgnęły.
Boksy są wyłożone kostką drewnianą (z jakiego drewna to nie wiem) są ścielone trocinami i sprzątane 3 razy dzienne.
Koni nikt na karuzelę czy spacerki nie prowadza.
Niestety jest tam duża migracja pracowników - dobrzy uciekają - czym to jest spowodowane nie wiem - gdybam sobie że zarobkami
Jest tam wiele oszołomów czego osobiście doświadczyłam - laska weterynarz, która nie potrafi założyć wenflonu i sondy - masakra
Wszystko zależy na kogo się trafi
Jeśli nie jest to nagła sprawa to konia się wiezie nie do kliniki a do konkretnego lekarza.
Miałam jeden przypadek konia z sarkoidem na górnej powiece  - nikt nie chciał sie podjąć operacji...... A.B. nie dość że się podjął to po operacji śladu nie było, a istniało duże prawdopodobieństwo niedomykalności powieki. Koń po 10 dniach był gotowy do wyjazdu i czuł się dobrze. Opłata za operacje z plastyką 1700 zł.
Podoba mi się też to że nie ma u tego weta naciągactwa które uprawia cała masa wetów
Co do ślizgania - często któryś koń się ślizga na korytarzu w trakcie prowadzenia do/z ambulatorium i mówię tu o koniach nie spremedykowanych - o konia po lekach bałabym się.
Oczywiście, że wychudzony koń to mniejszy problem niż schrzaniona operacja (lub w ogóle jej brak) i wiadomo, że jak coś pilnego to się wiezie tam gdzie się da. Jednak jak koń który ma ze względu na leczenie przewodu pokarmowego dostawać co 2h minimalną ilość paszy (mało, a często) dostaje na raz 2 miarki lub więcej bo ktoś pomylił konie to już wesoło nie jest.
Co do kompetencji lekarzy się nie wypowiem, bo (tfu tfu) większości przy pracy nie poznałam.
moj kon teraz jest na Słuzewcu w klinice. Nie zawiozłabym go nigdzie indziej. Mam zaufanie i tyle. A ze nie ma kafelkow- coz.. dla mnie nie jest to najwazniejsze.  Profesjonalizm i swietna opieka.
Miałam konia na SGGW, nie narzekałam specjalnie. Miał dobrą opiekę. Nie zanotowałam zdzierstwa, cena była ustalona na początku, i zapłaciłam tyle, ile było umówione. Koń nie schudł szczególnie, a stał na trotach i dostawał siano w nieszczególnie olbrzymich ilościach. Mogłam korzystać z karuzeli w dniu przed operacją (ale nie skorzystałam, bo była boksowa, a Kurort zna tylko uwiązową), mogłam wziąć konia na spacer po terenie. Po operacji dostał bardzo duży boks, więc mógł z upodobaniem uciekać przed studentami, którzy musieli mu codziennie badania robić 😁 Naprawdę nie miałam powodów do stękania.

Jedyne co, to nie spodobał mi się fakt, że miałam obiecane ładowanie konia ze stajni do przyczepy, a wyszło inaczej. Jednakowoż dzięki pomocy forumowego ridera wszystko się obyło szybko i sprawnie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się