POTRZEBUJĄCE POMOCY

na właścicielke nic nie działa , za każdym razem kiedy mówię jej coś to próbuje mi wmówić że jestem nie wychowana , i brakuje mi kultury w kontaktach z osobami starszymi , i w co 2 emailu powtarza mi , że będzie się za mnie modlić ... 😵 😵
Met- mi chodziło o to, żeby właścicielke tylko troche postraszyć
no chyba, że woli kase niż konia - wtedy lipa 😉
(tak pomijając fakt, że nie mozna cudzej rzeczy sprzedać) to jaka cene niby? 5 zł? - to by nauczke miała ;]
met dobrze prawi - zglos na policje ze porzucila. jak bedzie chciala odebrac bedzie musiala ci zaplacić za hotel od tego 13.11. jak nei zaplaci - komornik, czy poprostu przejęcie zwierzęcia w poczet długu (gdy dług przewyższy cene konia, a konie teraz tanie, hotele drogie - długo to nie potrwa ;] może i sama nei odbeirze wąłsnie jak bedize  miala tyle zaplacić, bo na koniu jej nie zależy przecież emocjonalnie tak czy siak.
znajomi tak robią z samochodami - mają parking powypadkowy.
Gdyby było stać mnie na trzymanie jej w pensjonacie to bym nie zrywała umowy pół roku temu , do Polski nie wróci tak samo nie pojawi się po nią bo komornik już ją ściga ...
Koxia, ale jej tata, jako pełnomocnik, będzie musiał konia odebrać i mandat za porzucenie zwierzęcia zapłacić, i pokryć koszta związane z interwencją
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
07 listopada 2012 18:07
Tylko czy ten tata jest pełnomocnikiem na papierze czy tak tylko sobie ustaliłyście, że jak coś by się działo to z nim to uzgadniać?
Ojciec podobno jest pelnomocnikiem na papierze
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
07 listopada 2012 18:43
To może odpuść sobie dalszy kontakt z właścicielką, a zacznij się kontaktować z ojcem. Jak będzie mówił, że o niczym nie wie, to daj mu max kilka dni na dowiedzenie się i kontaktuj się znowu. W rozmowie z nim oczywiście wspomnij, że jeżeli sprawy nie załatwisz, to skończy się to na policji. Może ojciec okaże się bardziej myślącą osobą niż córka.
Jesteśmy w drodze po Erazma! Niestety nie dotarł jeszcze oczekiwany przelew i w tej chwili brakuje nam 600 zł... Mamy jeszcze 2 godziny...

To dość nietypowa sytuacja więc prosimy o pomoc!

wesprzyj nas:

52 1020 2472 0000 6602 0184 8472

Fundacja "Nasza Szkapa"
ul. Morcinka 1/3
44-330 Jastrzebie Zdroj
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
09 listopada 2012 10:20
Met - w tytule przelewu wpisać że to dla Erazma czy nie ma znaczenia?
najlepiej tak wlasnie zrobic
dziękujemy za pomoc dla Erazma! 🙂

lista wpłat:

100zł
30zł
100zł
10zł
15zł
54zł
100zł
50zł
46zł
____
505zł

gorące podziękowania dla kobitek: naszej niezawodnej Basi, Kornelki, Edyty, Kasi, Agnieszki, Pani Barbary, Pani Agaty i Gosi

2000zł dołożyliśmy ze środków własnych, ale była to najlepsza inwestycja, jakiej dokonałam - i tutaj łamie się teoria, że serducha nie można kupić za pieniądze. można.
podbijam temat:

tym razem nietypowo - potrzebujemy pomocy w uzdatnieniu drogi dojazdowej do gospodarstwa - z tej okazji wielka wyprzedaż!!!

aukcje pojawiają się tutaj: http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=1531483

wydarzenie na fb: http://www.facebook.com/events/139718116176281/

Kochani, sytuacja jest patowa. Nie ma dojazdu do naszego gospodarstwa! Od 6 lat prosimy gminę i sołtysa, żeby zainteresowali się tą kwestią - niestety bezskutecznie. W tym czasie jedynie zostały wysypane kamienie na pierwszym odcinku drogi prowadzącej do nas, ale one bardzo szybko "się rozjeździły".

W ciągu kilku ostatnich dni codziennie musimy prosić sąsiadów z traktorami o pomoc w wyciąganiu gości, dostawców. Najgorszy był moment, kiedy Pani Weterynarz wpadła w poślizg i przez naszą drogę dojazdową do k
olejnego pacjenta spóźniła się godzinę...

Pustaki - zamówione na boksy dla koni - wylądowały po części w polu sąsiada, po części na naszej łące, ponieważ samochód dostawczy został ściągnięty przez błoto do rowu... Tata z Michałem taczką teraz te pustaki przewożą na miejsce budowy, każdy kurs to 5 pustaków, przeprawa przez drogę zajmuje 15 minut - policzcie sobie, ile czasu potrzeba na przetransportowanie 800 pustaków... A ile potu i siły...!

Goście chcący obejrzeć psy do adopcji nie mają szansy dojechać do nas. Nie da się też "suchą stopą" dojść do gospodarstwa - toniemy na drodze gminnej w błocie po kostki!!!

Na każdym kroku czujemy bardzo wyraźnie utrudnienia związane z brakiem dojazdu do gospodarstwa, dlatego zamówiliśmy na własną rękę 4 tony grubego kamienia. Po wysypaniu go okazało się, że jest to kropla w morzu. Kolejne 4 tony - nieco drobniejszych kamieni - utwardziły podjazd do bramy. Dziś czekamy na następne 4 tony, które pójdą już na drogę, ale... Każda tona to 50zł (dlatego kupujemy tak na raty, ponieważ zupełnie nie mamy funduszy na taką inwestycję).

W akcie desperacji postanowiłam wystawić aukcje na ten cel - MUSIMY MIEĆ DOJAZD!!! Po prostu musimy...

galeria: http://www.nasza-szkapa.idl.pl/gallery/thumbnails.php?album=254

pustaki "w polu":

pierwszy transport kamienia:

pierwszy zestaw na aukcję: (zaraz podam linka do allegro) - 3 pluszaki, breloczek fundacyjny, zdjęcie A4 przedstawiające naszą Izę

wesprzyj nas:

52 1020 2472 0000 6602 0184 8472

Fundacja "Nasza Szkapa"
ul. Morcinka 1/3
44-330 Jastrzębie Zdrój
Koniec wakacji to często koniec życia wielu koni, które przez kilka miesięcy ciężko pracując, przynosząc zyski człowiekowi, a potem kończą w rzeźni. Czysta ekonomia, darmozjadów nikt nie będzie trzymał. Taka jest historia Dropsika, który na nasz widok z przerażenia przylgnął do ścian boksu. Chciał się schować, chciał być niewidzialny dla wszystkich ludzi….to oni zgotowali mu taki los. Dropsik na swoich małych, obolałych od wielogodzinnej pracy nóżkach woził dzieci i młodzież na swoim grzbiecie. Od rana do wieczora, dzień w dzień. Aż przyszedł koniec wakacji, turyści wyjechali, cisza…. Dla Dropsika ta cisza to wyrok. Człowiek zapakował go do przyczepy i przywiózł tutaj do skupu koni rzeźnych. Wprowadził go do ciemnego i ciasnego boksu. Wałaszek stoi tu już 2 miesiąc czekając na swą ostatnią podróż, podróż do rzeźni. Jeszcze tylko kilka kilogramów przytyje, to zawsze parę złotych więcej. Chciwość handlarzy nie zna granic.

Dropsik wie już, że śmierć blisko, wie, że nie zobaczy już niebieskiego nieba i nie pogalopuje po łące, nie wytarza się w piasku. Jedyne co czeka „posezonowe”, zmęczone konie to rzeźnicki hak. Ale możemy odmienić jego los, i choć nie ocalimy całego świata, zmienimy cały świat Dropsikowi. Nie pozwólmy mu umrzeć. Musimy zebrać 1400,00 zł aby ocalić jego życie.
Mamy czas do 20 grudnia.



Możesz pomóc go ocalić dokonując wpłaty z tytułem "Dropsik” na konto:

Multibank:  73 1140 2017 0000 4702 0490 3508
Fundacja Pegasus
ul. Rosoła 36 lok.2
02-796 Warszawa


dla wpłat z zagranicy:
PEKAO S.A. XVI Oddział w Warszawie
Puławska 54/56, 2592 Warszawa
09 1240 2135 1111 0000 3871 0038 Swift PKO PPL PW



Kontakt:
tel.: 0 502 712 054
e-mail: pegasus@pegasus.org.pl



W Jego imieniu za każdą pomoc bardzo dziękujemy.
.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnmute.gif[/img] calkowita edycja


Poznajcie Speediego (dla przyjaciół Szybki). Mówią: koń, jaki jest, każdy widzi. Powiedzenie to jest na tyle popularne, że w każdym tekście o koniach znaleźć się musi obowiązkowo, więc je zamieszczamy. Oprócz patrzenia, na razie niewiele nam pozostaje. Znamy kilka faktów: ma 3 lata, jest ogierem, posiada pełne huculskie pochodzenie. Po oględzinach stwierdzamy, że jest w stanie skrajnego zagłodzenia i ma bardzo zaniedbane kopyta, na pysku znajdują się gołe od sierści plamki - zakładamy, że jest to objaw grzybicy. Z opowieści właściciela (który zrzekł się praw do zwierzęcia) wiemy, że Speedy nie podaje nóg i nie potrafi chodzić "w ręku". Przekładając z polskiego na nasze, konik nie miał jeszcze w swoim 3-letnim życiu obcinanych kopyt i nie wychodził z boksu. Przyjmuje się, że zabieg obcinania kopyt - nazywany werkowaniem - wykonujemy co 6 tygodni, jednak niektórzy właściciele skracają czas pomiędzy wizytami kowala do 4 tygodni, inni wydłużają do 8 tygodni. Jakkolwiek 3-letnie zaniedbanie nie jest powodem do dumy i jego wyniki możecie podziwiać na załączonych zdjęciach. Wnioskujemy, że Speedy nie był jeszcze odrobaczany (weterynarze zalecają odrobaczanie koni co 3-4 miesiące, w przypadku kiedy zwierzęta nie mają dostępu do wybiegów, można wydłużyć czas pomiędzy odrobaczaniem do 6 miesięcy).

Jak się pewnie domyślacie, nadrobienie tych wszystkich zaległości nie będzie teraz wcale łatwe. Niemniej, przy wsparciu Przyjaciół, zdecydowaliśmy się podjąć walkę o zdrowe, fajne życie dla tego malucha. Szczerze wierzymy w to, że będzie jeszcze radosnym, rozbrykanym konikiem, pomimo tego, że faktyczne dzieciństwo zostało mu brutalnie odebrane.

Na dzień dzisiejszy zaczynamy cywilizować Szybkiego, czekamy na oględziny weterynarza i kowala. Szukamy też domu dla niego (gościnnie zamieszkuje w Przybysławicach - Kraków, Skała) . Rozważając decyzję o przyjęciu tego konika, trzeba jednak brać pod uwagę fakt, że być może okaże się on żywą kosiarką do trawy, niezdolną do użytkowania pod siodłem.

galeria zdjęć: http://www.nasza-szkapa.idl.pl/gallery/thumbnails.php?album=268

http://www.nasza-szkapa.idl.pl
Hucek jest sliczny i az serce sie kraje na mysl o tym, ze czlowiek zafundowal mu takie zycie, ale patrzac trzezwo to ja mam watpliwosci czy tak daleko idace zaniedbania da sie kiedykolwiek wyprowadzic na prosta. Kopyta to tutaj najmniejszy problem w sumie. Ten kon nawet jako kosiarka to bedzie skarbonka bez dna, a z uwagi na totalny brak socjalizacji moze sie okazac niebezpieczny. No ale nie dziwie sie, ze bedziecie mimo wszystko probowali mu pomoc, zrobilabym pewnie to samo na Waszym miejscu.
cała nadzieja w fakcie, że to hucek. nie jest agresywny - nie był bity, na człowieka reaguje dobrze, tylko trzeba go nauczyć chodzenia na uwiązie, podawania nóg. to akurat u 3-latka nie powinno stanowić dużego problemu. Klaritka przyszła do nas w dużo gorszym stanie, podobnie Samuel - Sami (młp) od roku pomyka pod lekką dziewczyną i tfu, tfu nic się nie dzieje. Klara to kosiarka, ale też nigdy oprócz odrobaczania i tarnikowania zębów weterynarza nie potrzebowała. także ja jestem dobrej myśli 🙂
A jego byly wlasciciel ma juz sprawe w sadzie za znecanie sie nad nim? Moim zdaniem nie mozna tego tak zostawic. Na plus, ze konia oddal za darmo, ale tak czy inaczej konsekwencje powinien poniesc. Taki fajny kon... :/
były właściciel jest chory, odbiór konia przeciągnął się w czasie z powodu jego pobytu w szpitalu. sprawa jest w toku - 3 organizacje są zaangażowane. sytuacja nie jest czarno-biała, dlatego na razie trzeba wstrzymać się od osądów.

No ale kurcze 3 lata byl chory? Przeciez kon nie byl odrobaczany, werkowany i kwitl od urodzenia w stajni. Ehh, no ale ok, juz nie osadzam, grunt, ze teraz jest w dobrych rekach.
nawet dłużej niż 3 lata pan choruje. boli mnie fakt, że rodzina nie pomogła. ale to wszystko trzeba wyjaśnić - dlaczego.
Gdybym ja zachorowala a od rodziny nie mialabym pomocy to pierwsze co bym zrobila to oddala konia do fundacji/adopcji, cokolwiek. Na pewno jednak ani jednego dnia kon nie bylby bez opieki. Wiem, ze bywa roznie, wiem, ze starsi ludzie czy na wsi nie zawsze maja swiadomosc skad uzyskac pomoc itd., ale kurcze sa chocby sasiedzi. Pewnie wystarczyloby sie odezwac do kogokolwiek w tej sprawie i kon mialby opieke albo nowy dom. U mnie na wsi zachorowal sasiad zostawiajac na dzialce psy, cala wies chodzila ich dogladac...
u nas dokładnie tak samo było. trafiło do nas sporo psów, których właściciele dawno temu zmarli, a na posesję akurat znaleźli się kupcy - do tej pory sąsiedzi dokarmiali psy/koty.
baaa, jak światło się nie zaświeciło w naszym gospodarstwie wieczorem (awaria instalacji), to zaraz miała telefon z pytaniem, czy nic się nie stało i czy pomoc nie potrzebna.
dlaczego tutaj coś zawiodło? kto winny? to trzeba ustalić
efeemeryda   no fate but what we make.
30 stycznia 2013 10:58
Jeden z koni z wrocławskiej uczelni szuka nowego domu, ma na imię Iwo ma 8lat i wymaga artroskopii (tzn. jeśli ktoś nie chciałby jeździć to nie wymaga, nic nie robiąc nie kuleje ani nie cierpi). Jest wałachem, trzy lata służył studentom i cierpliwość jego dobiega już końca, w związku z tym musi zostać wymieniony. Cena za niego 2tysiące.
Dziś dowiedziałam się, że jak nie znajdzie się kupiec to trafi do rzeźni, przeczytałam tą informację na meilu roku, więc nie jestem jej w 100%pewna, dlatego nie proszę o zbiórkę, nie znam żadnego numeru konta, wiem, że od jutra na uczelni mają być puszki do których mają być zbierane pieniądze. Jednak czy jest znaleziony dla niego już jakiś dom, który go przyjmie - nie wiem.
W tej chwili oficjalnie jest na sprzedaż, więc gdyby znalazł się ktoś komu on by nie zawadzał byłoby cudownie, mnie nie stać na drugiego konia inaczej sama bym go chętnie wzięła jako towarzysza.

Liczę na Was, może u kogoś znalazłoby się miejsce, to jest naprawdę dobry zwierzak  :kwiatek:
A ileż kosztuje artroskopia  na U.P.? I czy poczekają aż mi się zapalenie płuc skonczy ?
I ostatnie : kto w tym przypadku jest osobą decyzyjną z numerem telefonu?
efeemeryda   no fate but what we make.
30 stycznia 2013 12:08
Osobą decyzyjną są władze uczelni, ja ze swojej strony mogę na pw podać bezpośrednio numer telefonu do pani która się nim zajmuje - pani doktor, która nas informowała i prosiła o szukanie domu.
Myślę, że są w stanie zaczekać ale nie wiem jak długo, wiem, że w drodze są dwa nowe konie na wymianę ( w sensie Iwa się trzeba pozbyć żeby dla tamtych było miejsce).

Artroskopia to koszt około 2-3tys, ale raczej 2, może byłabym nawet jakaś zniżka, najlepiej zadzwonić.
Szkoda go bo młody koń i ładny i mógłby jeszcze sobie pożyć i komuś posłużyć.
Prywatną wiad. napisałem.Proszę o odpowiedź
Ludki kochane nie wiem gdzie o to pytać - potrzebne nam są pasy do podwieszenia konia. Czy jest ktoś w stanie mi pożyczyć albo podpowiedzieć gdzie szukać?
Met   moje spore
09 lutego 2013 14:17
może straż pożarna?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się