Sprawy sercowe...

remendada, wiesz, doła mam na zasadzie, że sobie przypominam jak fajnie było np. w Nowym Yorku z tamtym, moja pierwsza samodzielna podróż w nieznane, i za każdym razem jak oglądam film dziejący się w NY to mi wracają wspomnienia. Albo jak gadamy o licealnych miłościach, to swobodnie mu o tym opowiadam, on mi o swojej miłości. W ogóle nie czuję żebym była nie fair, on nigdy też takiej uwagi nie zgłosił. Te doły są bardziej sentymentalne, nie ma w nich w ogóle uczucia zbliżonego do tamtego sprzed lat. Tak samo wspominam starą szkołę, czas studiów, jakiś utraconych znajomych... ja w ogóle dużo wspominam i rozpamiętuję, może dlatego i byłego 🙂 Miałam bardzo dużo czasu na powrót do niego, był długo sam i deklarował chęć budowania od nowa, ale nawet mi to nie przeszło przez myśl, więc myślę że mój W czuje się spokojny. Może to słowo "dół" tak poważnie zabrzmiało, ale polega on zazwyczaj na włączeniu piosenki Billy'ego Joela "New York state of Mind" i na tym koniec 😉
Ale doskonale wiem o czym mówisz, bo oboje mamy takie osoby w życiu, o których nie gadamy tak swobodnie jak o tym moim byłym 🙂 Te tematy są zamknięte i rzeczywiście ich powrót na tapetę by mnie mocno wkurzał.
Samodzielność... No ja niestety jestem bardzo "Zosia-samosia".
I powiem, że coraz mniej podoba mi się bycie "stroną od roboty" 🤔
Bo nawet jeśli herbata się kończy, to jeśli ja nie zrobię, to nie zrobi jej nikt.
Dzionka, ano właśnie tak podejrzewałam.
Bo równie dobrze można to zinterpretować "temu obecnemu coś brakuje"  🙂

Thymos, to może Święta to dobry czas, żeby o tym porozmawiać i troszkę się zbuntować?
Facet może sobie a) nie zdawać z tego sprawy b) jest mu tak wygodnie, to dlaczego sam ma się niby wychylać?  😉
Pora na zmiany  🏇
pora na rozmawianie...
Jak to ostatnio zdalam sobie sprawe, po kolejnym wolnym dniu mojego meza kiedy znowu nic w domu nie zrobil, i kiedy znowu sie o to wkurzylam i na niego naskoczylam on wkurzyl sie rowniez i powiedzial "po prostu, jesli chcesz zebym cos zrobil, to mi to powiedz!" I tak sobie mysle, ze stad wiele naszych problemow m.in z proszeniem wynika, ze myslimy ze faceci funkcjonuja jak my - ze jak my ogarniaja 5 tematow na raz, widza wszystko dookola i jak to jest mozliwe ze moga skupic sie tylko na jednej rzeczy. I ile razy mamy im powtarzac o tym samym. A w koncu sobie pomyslalam - po co sie denerwowac - bede mowic chocby i codziennie - bo raz ze on zrobi wiec nie bede sie denerwowac, a dwa ze moooooooooooooze poszerzy to jego horyzonty myslowe, wytworzy jakies odruchy bezwarunkowe 😉 i sam bedzie czesciej wychodzic z inicjatywa. Taki mam plan, haha 😀

Nine, mam troszke wrazenie ze masz osobowosc rozczeniowa - m.in przez nie bycie samodzielna mialas/masz na sobie uwage innych. Kiedy jej nie masz zle sie z tym czujesz. Pomysl o tym 🙂 I nie zagluszaj sie za dlugo, kiedys trzeba stanac oko w oko z potworami 🙂

Kasiulka z takim podejsciem masz to wszystko o czym piszesz gwarantowane. Dopoki siebie nie "posprzatasz" nie ma sensu wchodzic w relacje. Roboty masz duzo, wiec sie bierz 🙂

milego dnia dziewczyny!
karesowa   Rude jest piękne!
23 grudnia 2012 10:46
nerechta skąd ja to znam... Ila ja się nawkurzałam, że przychodzę do domu po 12-nastu godzinach bycia poza nim, a tam sodoma i gomora. S.nie kiwnął palcem przez cały dzień. Podczas jednej z awantur, że nie pozmywał, nie poodkurzał, nawet łóżka nie pościelił, a w lodówce jest jedynie światło-usłyszałam "a mówiłaś, żebym to zrobił??" Błędnie myślałam, że skoro mnie zlew pełen naczyń przeszkadza to jemu też i że skoro wszędzie pełno psich kłaków to naturalnym jest odkurzenie-owszem, dla mnie naturalne, nie dla niego 😀 😀 😀 S. sprząta super i jest bardzo dokładny, ale trzeba mu powiedzieć, że czas to zrobić i nie ma żadnego problemu, nie przeszkadza mu też że w lodówce tylko są tylko parówki, bo skoro są to znaczy że jest co jeść i jeszcze nie pora na zakupy. Teraz po prostu mówię- zrób to czy tamto i zwykle jest zrobione, gdy nic nie powiem to dostaję sms co ma kupić itp itd. Miga się tylko od zmywania-ale nikt nie jest idealny, za to z własnej woli wyprowadza psa nim ten zdąży zasygnalizować, że chce wyjść, a na początku był z tym wieczny problem!
czyli jest nadzieja  🤣
super ze sie porozumieliscie na tym gruncie 🙂
Wczoraj zakończyłam swój 1,5 roczny związek, właśnie zrobiłam sobie małą przerwę od pakowania majdanów i na zrobienie szarlotki ,a jutro o 10 wracam do swojego domu. I powiem Wam ,ze mam super nastawienie , nie zrobiło na mnie to prawie wrażenia. Za młoda jestem zeby kisić się w zwiazku przyjacielskim bez miłosci,ale musiałam do tego dojrzeć !
Jestem samodzielna i myślę że poradzę sobie bez faceta jak dotychczas 🙂
Prosze o kciuki żeby mój optymizm nie minał przy romantycznym filmie i zanim przywyknę do samodzielnego zasypiania 😁


Powodzenia dziewczyny ! życzę Wam z okazji Świąt baaaaaardzo dużo obiektywizmu!

Ps: A dziś był suuuper pan w sklepie , paczył paczył ,ale nie wypaczył  😁
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
23 grudnia 2012 20:02
Mój TŻ tłumaczy mi swoje nieogarnięcie jednym z wykładów na YT. Że mózg mężczyzny to poukładane pudełeczka jedno obok drugiego, nad sobą, pod sobą. Taka konstrukcja. I jak facet na czymś się skupia to na jednej rzeczy. Nad takim jednym pudełeczkiem. I robi to dokładnie tak, żeby nie tknąć pzoostałych pudełek.
Natomiast mózg kobiety ..l. to jeden bajzel i plątanina tysięcy kabli, po których latają informacje.
Ot dlatyego kobieta umie myśleć o wielu rzeczach na raz, a facet ... tylko nad jedną ... i o reszcie się nie domyśli. Trzeba mu to powiedzieć.... Bo dwóch pudełeczków ni dy rydy wyciągnąć ...
Jest to logiczne w sumie i się zgadza, tylko mówił mi to na szybko i generalnie musimy to obejrzeć jeszcze raz :P
subaru też to oglądałam i też mi się wiele wyjaśniło  🤣 facet jest niesamowity 🙂

jak ktoś nie widział:
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
23 grudnia 2012 20:15
Ja to muszę w końcu całe obejrzeć  😁
Wszystko pięknie, ale ja z tych co głośno i wyraźnie CHCĄ rozmawiać i to robią. Komunikaty zdaje się tylko bez odbioru 😁

Tak się zastanawiam, czy ja po prostu nie jestem zaprogramowana na "roczne" związki, po tym czasie szukam dziury w całym - ale to tylko jedna z teorii.
Muszę ten fimik gdzieś zapisać, żeby raz na jakiś czas sobie o tym przypomnieć. Mojemu też włączę  😁

Thymos jak znaczna jest ta tendencja? 🙂
tendencja do rocznych związków? No tak średnio wychodzi 😁

a film kapitalny!
subaru, tylko ja to bardziej brałam jako żart, a nie argumenty do tłumaczenia przez chłopa  😎
No tak, bo oczywiście że obie strony powinny robić coś z tą wiedzą i uszanować się nawzajem. Zazdroszczę facetom tego, że potrafią mieć wszystko tak głęboko w dupie...
Im więcej stresów, tym bardziej on się o tego odcina i chowa się w swoim pudełku nicości. W tym czasie moje neurony dostają w głowie niezłego kociokwiku a w wyniku tego następuje nagła eksplozja  😜 Cieszę się, że w końcu to zrozumiałam, uwielbiam tego gościa.
Zastanawiające jest to, że mężczyźni i kobiety tak diametralnie różnią się od siebie sposobem reagowania na problemy a mimo wszystko żyją ze sobą i się kochają 😀

Thymos, a nie jest tak, że po prostu po takim czasie poznajesz na tyle, że już po prostu wiesz, że to nie to. Mam nadzieję, że można zrozumieć o co mi chodzi :P
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
23 grudnia 2012 23:24
remendada 😀 oooj tam 😀
Zgadzam sie z nerechta. Trzeba rozmawiac. Mnie kiedys rozbroil pewien mezczyzna, z ktorym wspolnie sprzatalismy wspolne mieszkanie. Jego zadaniem bylo ogarnac podlogi. Dla mnie znaczylo to tyle, ze trzeba odkurzyc i zmyc na mokro. Dla niego nie. Odkurzyl, calkiem porzadnie, nawet dwa razy, zeby zlapac ten kurz, ktory sie uniosl przy pierwszym odkurzeniu. Na moje pytanie, dlaczego siedzi na kanapie kiedy trzeba umyc podlogi, powiedzial, ze nie mowilam nic o myciu 🥂 owszem, nie mowilam, dlatego tez szybko nauczylam sie mowic jasno i konkretnie i bylo niemal super. Niemal, bo odpowiedz 'zaraz zrobie' doprowadzala mnie do szalu, poniewaz to 'zaraz' potrafilo trwac dwie godziny 😵 podobnie bylo ze smieciami, gotowy do wyniesienia worek moglby zapewne dniami stac i stac i stac, jak nie powiedzialam 'wychodzac zabierz smieci', to zazwyczaj ten worek zostawal ze mna w domu 😉 dobra szkole z nim mialam, wiec teraz jest mi odrobine prosciej.

Cavalo, trzymam kciuki 😉

dempsey   fiat voluntas Tua
24 grudnia 2012 09:39
No właśnie ja nie umiem się pogodzić, zaakceptować takiego podejścia. Dlaczego ja mam mówić, pamiętać, przypominać? Dosłownie jakby to była jakaś niższa rasa... To jest dorosły człowiek, a utrzymywanie gniazda w czystości jest takim samym zadaniem jak np. utrzymywanie w porządku stołu montażowego w warsztacie/garażu/pracy.
Ja oczekuję, że jeśli to są zagadnienia obce, to trzeba się z nimi zapoznać, ale chyba raz do cholery wystarczy? Istota rozumna pojmie dwa nowe pojęcia "sprzątanie na odwal" i "sprzątanie porządne", i po krótkiej prezentacji nauczy się je poprawnie odróżniać. Ja nie jestem niańką, kontrolą jakości ani cierpliwą mamusią tłumaczącą synkowi po raz enty. Własnemu będę tłumaczyć, ale też nie za wiele razy.
Jakoś mnie nikt nie kontroluje, mi nikt nie przypomina, nade mną nie czuwa żaden dobry i cierpliwy aniołek. Tylko po prostu, jak sobie oleję, to się będę potykać o rzeczy i kleić do podłogi. A mężczyzna, biedny, będzie się tak kleił dopóki mu nie powiem, że ma wziąć czystą mokrą szmatę, i kolistymi ruchami w płaszczyźnie poziomej pocierać posadzkę dopóki czyszczona powierzchnia nie będzie wolna od plam i paprochów 😉
Tak, wiem, jestem zła kobieta i współczujecie mojemu  mężowi . Ale doprawdy to jest niesprawiedliwe wobec facetów traktować ich jak kretynów.
(Ho ale się mi się wylało  😡, można się domyślić, że z moim mężem idzie mi jak po grudzie od 15 lat  :hihi🙂
dempsey, mam dokładnie to samo!! Też mi idzie jak po grudzie, ale z całej siły próbuję uniknąć na "stare lata" takiego schematu zrzędzącej żony i ubezwłasnowolnionego męża sieroty pt. czym się myje umywalkę albo gdzie są moje spodnie? Chciałabym żeby utrzymywanie czystości i załatwianie różnych spraw było naszą wspólną odpowiedzialnością. Nie widzę siebie jako takiej cierpliwej matki Polki, która chodzi, przypomina i sprawdza czy na pewno dobrze posprzątał. No ale idzie jak po grudzie, dobrze to ujęłaś 😀
dempsey   fiat voluntas Tua
24 grudnia 2012 11:01
Dzionka no to piona  🥂
Zdaję sobie sprawę, że z poziomu związku o stażu +15 lat mogę brzmieć nieco przygnębiająco. Powinnam już mieć super współpracującego partnera, nie?
Ale trafiłam na dość wyjątkowy egzemplarz, w dodatku obarczony nadopiekuńczą mamusią.
Obserwując toksyczną nadopiekuńczość  podjęłam prostą i oczywistą decyzję: że będę przeciwieństwem  😀iabeł:. Inaczej ojciec moich dzieci nie stanie na własnych nogach w życiu codziennym. Moim zdaniem taka nadopiekuńczość to skazywanie na kalectwo - to znaczy ja tak rozumiem zależność typu: pytanie "kochanie gdzie ja mam czyste majtki?" zadane w wieku 50 czy 40 lat.
Moje spojrzenie jest na pewno skażone toksyczną nadopiekuńczością i moja postawa jest próbą poradzenia sobie z tym. Poza drugie sama jestem niezależna i uważam, że człowiek dorosły po to jest dorosły, żeby potrafił koło siebie wszystko zrobić. Po trzecie, moja własna matka ma podobne podejście.

Ciekawe, czy gdybym trafiła na innego mężczyznę, to wykształciłby się u mnie system troskliwej żonusi. To na pewno ma ogromną wartość - u innych. Ale nie u nas. U nas oznaczałoby to zgodę na przedłużanie toksycznej opieki z dzieciństwa. A dzieciństwo już minęło, sorry! Są za to własne dzieci, które trzeba oprać i nauczyć sprzątać.

Efekt tych wszystkich moich działań i zaniechań? Hm, niewesoły. Podział domu i podwórka. W jego strefach koszmar, we wspólnych standard ale bez pedanterii (edit, bo słowo uciekło)
W sferach przestrzeni wspólnej mogę się pochwalić pewnymi sukcesami. Np. do blatów i stołu kuchennego nie mam zastrzeżeń jeśli np. wracam późno. Jest błysk.
Eeeee. i to właściwie wszystkie sukcesy..

Nie wiem czy inna strategia zaprowadziłaby mnie w inne lepsze miejsce. Jeśli tak, to kosztem mojej frustracji i poczucia krzywdy. Ale może za dużo w moim podejściu egoizmu, za mało wyrozumiałości.
Może taka naprawdę oddana i troskliwa żona sprawiłaby że taki typ by się zmienił. Ale bardziej prawdopodobne, że przywyknie do miłej obsługi, i dalej będzie żył w nieświadomości skąd się biorą czyste majtki, a żona w tym czasie garba dostanie.
Oj!  I w tym momencie zwizualizowałam sobie co się dzieje w pokoju na piętrze, i wyszło mi że jednak jestem omalże-święta!!!  :jogin:

Dobrze koniec wynurzeń, trzeba zbierać na terapię a nie na forum się wyżalać 😉
Oj te rozbieżności sprzątaniowe...
U mnie z kolei ostatnie doświadczenia wyglądają tak:
Ja - wolę sprzątać na bieżąco, zmywać na bieżąco, nawet jeśli to nie jest w 100% perfekcyjnie pozmywane (bo np. nie wytarte z kropelek), to mi brudne naczynia w zlewie nie zalegają; wolę porządek na 80% non stop od zarastającego mieszkania i wielkiego sprzątania pomiędzy
On - owszem zmywanie super dokładne, odkurzanie idealne, składanie ubrań perfekcyjne. Ale pomiędzy... W zlewie naczynia się "namaczają", stół pozastawiany wszystkim, podłoga... Ech, szkoda gadać. Umie wszystko zrobić, w najmniejszym stopniu nie jest niesamodzielny. To tylko inny "rytm". Bardzo inny.

Mózgi mają, na pewno nauczyć się mogą wiele... W końcu nie jesteśmy z głupkami 😉 Po co by nam byli? Ale sobie myślę: jednak oksytocyny nie mają tyle co my. To i potrzeba wicia gniazda mniejsza 😉 To taka myśl, żeby nie ukatrupić, choć czasem by się chciało.
Wiecie co, a mi się wydaje, że to jaki facet jest, nie jest kwestią tego, że sam w sobie jest jakaś "niedorozwinięta kategorią", tylko faceci po prostu tego nie umieją, nie mają tego tak mocno zakodowanego, jak my, a w znacznej mierze te zachowania odzwierciedlają to jak zostali wychowani, jakie zachowanie wynieśli z domu rodzinnego, w jakim wieku się usamodzielnili.
Mój facet, który wyprowadził się od rodziców w dosyć młodym wieku, a mieszkając z rodzicami musiał pomagać w rodzinnych obowiązkach, jest zorganizowany, umie wyprasować, sprzątnąć tak, że potem nie trzeba jeszcze raz wszystkiego wycierać.

Gdy w domu od gościa wymagało się tylko wyrzucania śmieci i grabienia liści, rzecz jasna, nie będzie umiał się odnaleźć w innych rzeczach.
Ja nie wytrzymałam tego wszystkiego o czym piszesz Dempsey, widocznie jestem jeszcze mniej wyrozumiała, a święta w ogóle i - Piotruś Pan musiał odejść.

Na próby wychowywania miałam siłę przed dziećmi. Przy dzieciach siły zabrakło. A ponieważ wychowywałam się w domu, gdzie mama była osobą bardzo niezależną (mój tata prał, gotował sprzątał SAM Z SIEBIE- taka bardziej szwedzka rodzina), więc moje wychowanie wzięło górę.


A za niedołężność panów możemy podziękować sobie nawzajem, bo tak wychowujemy synów.

A ja sie wypowiem. Wprost odwrotnie jest u mnie. Ja jestem fleją, mi nic nie przeszkadza, łącznie w wylaną herbata i plama na podłodze przez kilka dni. Traktuje miejsce zamieszkania jak hotel. Nie upiekszam, nie wiję gniazda, nie zbieram dupereli. Dla mnie starczy lozko, szafa. Finito.
Nie sprzątam. Praktycznie nigdy. Raz w tygodniu przychodzi pani ogarnąć. Poza tym nic nie robię.

Przez 2 lata jak mieszkałam w Krakowie posprzatalam jak sie wprowadzałam i jak sie wprowadzałam. Staram sie nie brudzic. Nie wchodzić w butach itd. Zawsze mnie zastanawia idea sprzątania. Wicia gniazda.
Prasowanie? Żelazka nie miałam w ręku od lat.
Zakupów jedzeniowych nie robię, pralki nie nastawiam, prania nie wieszam.
Wszystko robi samiec. Dla mnie mógłby nie robić. Ja mogę wyprać raz na 2 tygodnie.

Jestem ciężkim przypadkiem. Nie robię i robić nie będę. Bo jestem leniwa, nie lubię, obleci mi.

A u mnie smutno🙁 generalnie grudzień uplynął na radosnym wyczekiwaniu terminu przeprowadzki M. do  mnie i już ustalony termin był (zeszła sobota) nic tylko się pakować i mieszkać w końcu jak wymarzyliśmy- razem. Ale byłoby zbyt pięknie, więc M. w czwartek się rozchorował- mieszka radośnie póki co ze swoimi rodzicami- więc świeta po raz pierwszy od 3 lat- osobno( bo chory i ZARAŻA- rodzice już padli)  i mało tego rocznica przypadajaca na 25.12 też osobno bo co się do wczoraj podleczył to dzisiaj ma nawrót 😕 chodzę i beczę po kątach  😕
Ale ja nie mowie o sytuacji, ze wszystko trzeba pokazywac palcem, zrzedzic. U nas byl powiedzmy rowny podzial obowiazkow, ale czasem trzeba bylo powiedziec wprost o co mi chodzi, kiedys sie wsciekalam, teraz wiem, ze wystarczy powiedziec. Kiedys nie dostrzegalam tez drobiazgow, takich jak np.fakt, ze zima sam samochod sie nie splukuje. Teraz sama wszystko robie, ale wczesniej robil to facet. Jakis czas temu mnie to rozbawilo, ze kurde no, samochod juz nie jest grafitowy tylko szary, a dotykajac klamki czlowiek sie brudzi 😉

Moj syn wie do czego sluzy zmywarka, odkurzacz etc. Ma swoje obowiazki, ktore mu naturalnie weszly w nawyk, wie, ze mieszkanie jest wspolne i wspolnie o nie dbamy. Mam nadzieje, ze go zadna baba nie zepsuje 😉
dempsey tez myslalam dokladnie jak Ty - ze przeciez facet ma mozg i powinien sam widziec ze cos trzeba zrobic skoro tyle razy o tym rozmawialismy. I nie rozumialam ze przeciez na poczatku zwiazku sprzatal, gotowal, wszystko robil chetnie a teraz juz mniej chetnie 😉 I tez myslalam ze nie chce byc jego matka/zrzedzaca zona - no dokladnie wszystko jak u Ciebie - ALE zauwaz ze to TY sie denerwujesz, TY sie z tym meczysz, CIEBIE to wkurza, a nie jego. A po co? Skoro wystarczy powiedziec? 🙂 Ja wybieram spokoj i Tobie tez radze 😀 Zauwazcie ze to sie tyczy 95% mezczyzn - z innym nie bedzie inaczej, chyba ze trafi sie na te 5%. Lepiej sie dogadac. Prosciej 🙂

Zenka, piona! 😀
dempsey   fiat voluntas Tua
24 grudnia 2012 17:20
dzięki nerechta.. może masz rację.
Z tym, że ja sie już nagadałam i efekty są doprawdy niewspółmierne.
Może nagram się i będę tylko odtwarzać  🤣
Na razie mówienie w ogóle mnie wkurza, mam okres Wielkiego Milczenia :/
Może jeszcze dziś przemówię ludzkim głosem
kujka   new better life mode: on
24 grudnia 2012 18:34
uff fajnie wiedziec ze sie trafilo (jak slepej kurze...) na jeden z nielicznych samobieznych egzemplarzy 🙂
Kurcze, nie sądziłam że się w tym wątku zjawię, ale mam problem. Ot jest taki jeden facet, któremu widać, że bardzo zależy na mnie. Czuję się przy nim bardzo dobrze, ale w żaden sposób (ze tak to ujmę  :hihi🙂 nie pociąga mnie fizycznie. Zadbany facet, ale zwyczajnie mi się nie podoba. Ja mam 17 a on 22. W sumie nie wiem co z tym zrobić, przyjaciółka mówi, żeby dać mu szansę, a ja mam wiele wątpliwości i nie wiem czy jest sens mu jeszcze macic w głowie. Boję się różnicy wieku i tego że jestem dość powściągliwa w okazywaniu uczuć. Mam mętlik w głowie  🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się