Podsumowanie roku 2012

20 listopada podsumowałam.... a tu jednak wszystko może się zmienić na końcówce, i to w święta.. nie wiem, czy nazwać to cudem Bożego Narodzenia, czy może raczej określić negatywnie? Wrr....  😤
Ten rok był dla mnie bardzo trudnym rokiem.
Najważniejszym (i najgorszym..) wydarzeniem tego roku było to, ze po prawie rocznych dylematach, sprzedaliśmy konie. Była to dla mnie najtrudniejsza decyzja w życiu.  Przy usilnych namowach rodziny, sprzedałam je komuś, kto okazał się zwykłym oszustem i handlarzem (na szczęście oba trafiły ostatecznie w dobre ręce..) przez co nauczyłam sie, że czasem nie można zaufać nawet bliskiej rodzinie..
Prawie pół roku nie umiałam się pogodzić z tą sytuacją, jednocześnie szukając koni. Zupełnie odechciało mi sie wszystkiego, przestałam jeździc, spotykać sie z ludźmi.
Studia-porażka. Nie ten kierunek, okropnie przykrzy ludzie w grupie. Gdyby nie to, ze został tylko rok rzuciłabym to w cholere.
Z minusów muszę jeszcze dodać okropną, wredną teściową z którą mam ciągłe zgrzyty. Gdyby nie mój kochany facet, który w tym cieżkim roku był dla mnie podporą w najgorszych dołach, byłoby źle..

Za to ogromnym kopem, który naładował mi baterie, okazała się wielka podróż autostopem do Norwegii. Okazało się że się da, że wystarczy trochę odwagi i można zrobić wszystko 🙂
Spotkałam się z ogromem życzliwości i pomocy, poznałam świetnych ludzi, podszkoliłam język i w końcu przestałam się bać mówić po angielsku.
Na nowo odkryłam podróże, tym razem w zupełnie nowym wydaniu i myślę że w przyszłym roku gdy tylko pogoda pozwoli na nocowanie w namiocie, ruszam w kolejną taką trasę.
Około października zaczęłam też powoli wracać do koni. Na doskonale mi znanym układzie "za pomoc" i jak na razie (nie zapeszając) jest świetnie- miła właścicielko, koń cudowny, dojazd do zniesienia.

Od przyszłego roku chciałabym tylko "bardziej lepszych" ludzi wokół, bo z resztą sama sobie jakoś radze 🙂
udorka, co się stało?

Ja się wstrzymuję do końca roku, ale chyba już nic więcej się nie wydarzy. Ten rok był ogólnie rzecz biorąc dobry. Mimo kilku bardzo trudnych sytuacji dało się jakoś wyjść na prostą. Dom w remoncie po kawałku, ale do przodu.
Koń jeden wyleczony, drugi kupiony. Jedna końska bida po tymczasie u nas znalazła super właścicielkę. I z lekką zazdrością oglądam zdjęcia, na których widać jak koń pięknieje z dnia na dzień.
Pies jeden ok, drugi niestety skradziony w Wigilię, co było chyba najgorszym tegorocznym wydarzeniem, ale mam nadzieję jeszcze na znalezienie.
Życie zweryfikowało kilka znajomości, jedne się zacieśniły i przerodziły w przyjaźnie inne się rozluźniły i dobrze mi z tym.
W pracy ciężko, ale mam nadzieję, że pchnę to do przodu. Zdrowie różnie, ale bez jakiś dramatów.

Na 2013 pełno planów zawodowych i domowych związanych z dalszym remontem naszej chatki. Może jeszcze inne zmiany w życiu 🙂, ale to jeszcze  niedoprecyzowane. Oby nie było gorzej.
Rok bardzo dobry, pełen spokoju i stabilizacji.
-Koń wyzdrowiał ( po 8 m-cach odstawienia od siodła), wrócił pod siodło, teraz wrócił w trening, jest git
-Pracy dużo za dużo, ale JEST. I to ja decyduję gdzie, za ile pracuję i jak długo pracuję ( a dzięki temu cała reszta się układa)
-Z mężem super ( jest dla mnie idealny) wiele wspólnych wypraw motocyklowych, w tym wymarzona Rumunia na enduro. Wiele nowych zawartych znajomości. Nowe plany. Super
-Moje nerki na razie trzymają się dzielnie, badania takie sobie, ale bez pogorszenia przez cały rok ( oby tak dalej)

Minus z dzieckiem ( jest jakie jest i nie przeskoczę tego) ale nie jest to minus związany z tym rokiem. Tak więc ciężko to nawet nazwać minusem. Po prostu jego nauka jest w domu prawie, że na pierwszym miejscu- równolegle z moją pracą. W następnym roku trzeba będzie się przyłożyć jeszcze bardziej. Zaczynam się chyba z tym godzić psychicznie, że jest jak jest - i jest mi łatwiej. Przestałam walić głową w ścianę.

Ogólnie rok pełen spokoju. Dobry rok. W horoskopie rok 2012 dla wodnika miał być super, zwłaszcza druga połowa. I był. W 2013 ma być podobno jeszcze lepiej. Aż się boję czy to zniosę.  😉
bakalia07   Nigdy nie rezygnuj z marzeń!
31 grudnia 2012 07:42
A więc rok 2012 był o wiele bardziej dla mnie łaskawy niż poprzedni. W zeszłym roku również zrobiłam podsumowanie, i głównie kojarzy mi się ze szpitalem,cierpieniem,kłopotami,dużą przerwą w jeździe przez złamania i operacje.

W tym roku było mnóstwo zmian, raczej na lepsze. 😉 Postanowiłam w końcu wziąć swoje życie we własne ręce, i przestać klepać dupę.
-zmieniłam stajnie, na stajnie sportową, która niestety jest 35 km ode mnie, ale jakoś to pogodziłam z obowiązkami i z codzienną jazdą.
-wystartowałam w moich praktycznie pierwszych zawodach mini LL ( :lol🙂 na zero.
-w wakacje zaczęłam jeździć trochę koni i brałam udział w treningach z takim już dobrym trenerem.
-zaczęłam jeździć Deltę na której pojechałam moje pierwsze wyższe niż 80 cm parkury. 🤣
-zdałam brązową odznakę.
-sprzedałam mojego konia, na którym nie mogłam już się rozwijać i jeździłam Delte.
-Delta została sprzedana a ja wydzierżawiłam ogiera Cartera II na rok.Mimo bardzo niebezpiecznego początku i wypadku z drugim ogierem nadal go jeżdżę i nauczyłam się funkcjonować z innymi końmi.Jest to bardzo jurny ogier  także było parę kłopotów.
-pojechałam na prolog Cavaliady na czysto LL.
-pojechałam na pierwsze trzy dniowe zawody halowe i musiałam od razu jechać L-ke  i 5/6 przejazdów na zero. 🏇
Mimo wszystko grudzień jest dla mnie bardzo pechowy i non stop są problemy.Wszystko się na mnie uwzięło i na każdym kroku coś nie wychodzi.Mimo wszystko mam zamiar się nie poddawać i walczyć o moje marzenia.

Mam nadzieje, że rok 2013 będzie nie gorszy niż poprzedni. Chciałabym zdać srebrną odznakę oraz licencje. Mam nadzieje, że pech mnie w końcu opuści, i że będę mogła startować. 😉



Dla mnie rok 2012 był okropny. Kojarzy mi się tylko z ciągłą walką, którą w ostateczności przegraliśmy. Pamiętam tylko złe rzeczy i mimo tego, że było bardzo dużo też tych dobrych to ciężko mi idzie przypomnieć sobię jakie to były te dobre.
Plusy:
-pierwszy sezon startowy mojego młodziaka i wszystkie wyniki sporo ponad 60%
-koń w tym roku przeszedł z klasy L do klasy N
-zdałam wreszcie srebrną odznakę po ponad pięciu latach zabierania się do niej
-mieszkam razem z chłopakiem
-na studiach idzie mi dobrze

Minusem była ciągła walka o mojego psa, który był przy mnie odkąd pamiętam. W maju zaczeły się ataki kaszlu i weterynarze nie mogli dojść do tego co to jest, ale udało nam się dostać do doktora Niziołka i on zdiagnozował chorobę oraz dał leki, które pomogły. Jak już pies czuł się bardzo dobrze jak na chorobę, która miała być już zawsze to w lipcu zdiagnozowali mu cukrzycę. Nauczuliśmy się z nią żyć, Baksiu czuł się dobrze i końcem października, dwa tygodnie przed wizytą kontrolną u dr. Niziołka i na dodatek w drodze do naszego miejscowego weterynarza na kontrolę cukru zmarł.
Bera - takie tam osobiste sprawy, jednakże dałabym sobie rękę uciąć, że coś takiego się nigdy nie stanie. I zostałabym bez ręki 😉
Scottie   Cicha obserwatorka
31 grudnia 2012 09:26
Dziwny był ten rok- żyłam w zawieszeniu, jakimś takim letargu, ciągle czekając na coś, co nie nadeszło. Nic nie zrobiłam, niczego nie osiągnęłam. Jakoś szybko zleciał ten 2012 przeciekając mi przez palce. Mam nadzieję, że 2013 będzie lepszy!
2012
Najbardziej przeżyłam śmierć Babci, która odeszła 5 dni przed moimi urodzinami, a pogrzeb miała w moje urodziny.
Zapewne moje własne święto już nim nie będzie i z całą pewnością cała rodzina da mi to odczuć, bo pamięć o osobach bliskich, które odeszły, bywa po prostu za silna, aby zapomnieć.

Reszta udana i nie. Raz pod wozem, rad nad nim. Proza życia.
Rok 2012 u mnie to przedewszystkim sporo zmian.
Ale najsmutniejsza i najważniejsza to ta, że 8 stycznia pochowaliśmy Tatę (Świąt Bożego Narodzenia szybko obchodzić nie będę- to był ostatni dzień jak był w domu)

Reszta jest poniekąd z tym związana. Totalnie (no poza koniem) przeorganizowałam życie. Porzuciłam korpo i mam w planie pójść na swoje. W październiku udany egzamin na aplikację radcowską. I po Nowym Roku wracamy do nauki. A w międzyczasie zdobywanie doświadczenia w zawodzie.

Pozytyw to końskie zdrowie. Zaordynowane leczenie jak na razie się sprawdza, choć nigdy już w 100% dobrze nie będzie.
Tatooine   Rebelia , zawsze REBELIA
31 grudnia 2012 11:26
Podsumowanie jednym słowem to .... IMPERIUM GALAKTYCZNE ( iles końców świata)  🤣
U mnie podsumowanie 2012: chyba najgorszy rok dotychczas, i cieszę się, że się już skończył i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
bianca   At first I'm shy but then comes wine.
01 stycznia 2013 00:15
Podpisuje się pod wypowiedzią Heval.
kujka   new better life mode: on
01 stycznia 2013 10:02
Teraz dopiero moge podsumowac 🙂
Konsko: tragicznie. praktycznie nie jezdzilam. przejechalam tylko 1 odwieczny problem i jestem dumna ze mi sie udalo, ale to byloby na tyle. nieudana, bezsensowna przeprowadzka i zupelny brak czasu na regularna jazde... 🙁

prywatnie: super! definitywnie wyprowadzilam sie z domu a moje mieszkanko sie buduje 🙂 pozbylam sie z zycia osoby, ktora mnie hamowala, zweryfikowalam kilka innych niezdrowych znajomosci. poznalam nowych, swietnych ludzi.. starzy przyjaciele zostali, a nowy fantastyczny wuceteam zapowiada sie nadzwyczaj obiecujaco 🙂 sercowo bdb, ale to od zeszlego roku bez zmian.

zawodowo: sinusoida - na poczatku roku swietna, rozwojowa praca, potem paromiesieczny okres bezrobocia, a od wrzesnia nowa praca, ktora mnie calkiem pochlonela. baardzo duzo sie nauczylam i w koncu zaczelam miec jakas konkretniejsza wizje tego, co i jak chce w zyciu robic. no i nareszcie troche odkuje sie finansowo! :jupi:

w 2013 roku zyczylabym sobie tylko powrotu do regularnej pracy z koniem i zdobycia prawka. reszta niech sie nie zmienia!! 😀
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
01 stycznia 2013 11:20
To byl dziwny rok.. Bardzo zly pod wzgledem zdrowotnym( duzo bolu, lekarstw i operacja). Bardzo dobrym pod wzgledem prac, przekonalam sie tez kto jest parwdziwym przyjacielem a kto tylko stwarza pozory... Jezdziecko jezdzilam bardzo malo ze wzgledu na stan zdrowia. Duzy plus to zdrowy, kochany pies, dzieckoktore jest mega madre i sietnie sie rozwija.. Moglby byc grzeczniejszy i zdrowszy.
Najwieksze, niespodziewane zreszta szczescie powrot Zaira, nie moglam nawet o tym marzyc!
Najwieksza przykrosc i strata smierc Groty  😕
2012 w skrócie...Najistotniejszym wydarzeniem minionego roku było poznanie mężczyzny w którym się zakochałam. Życie niestety pisze różne scenariusze i mimo odwzajemnionego uczucia nie możemy być razem. To zmieniło mnie o 180 stopni, nigdy nie czułam się tak niewrażliwą i zimną osobą. Zamieszkałam w tym roku sama i nie jest mi z tym źle, znajomi śmieją się ze mnie że zamieniam się w samotnego wilka.  😉 Cóż.
W 2012 nie udało mi się zrealizować żadnych planów, nie udało mi się odzyskać mojego konia. Nie rozwijam się tak jak chciałam, przestałam jeździć konno i robię coraz mniej zdjęć..

Ten rok dobitnie pokazał, że czego się nie złapię to spieprzę. Rok w którym okazało się, że uczucia to nie wszystko i życie samo weryfikuje, rok nieprzespanych nocy i płaczu,samotności, niepowodzeń, rozczarowań i złości.. a teraz jest 1 stycznia, tradycyjnie leci top wszechczasów trójki.. Każda piosenka coś mi przypomina, pomaga podsumować i zamknąć te wszystkie rozdziały. Czas się ogarnąć i żyć dalej.

     
Ja się wstrzymuję do końca roku, ale chyba już nic więcej się nie wydarzy. .......
Pies jeden ok, drugi niestety skradziony w Wigilię, co było chyba najgorszym tegorocznym wydarzeniem, ale mam nadzieję jeszcze na znalezienie.


Hehe, pisałam pod koniec miesiąca, ale nie powinnam, bo rok się jeszcze nie skończył. W wieczór sylwestrowy na półtorej godziny prze północą dowiedzieliśmy się gdzie jest nasz pies  😅
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
01 stycznia 2013 16:27
Dla mnie rok 2012 był przełomowy. Zaczęłam spełniać marzenia, o których wcześniej nawet... nie marzyłam 🤣 😜
Ogólnie był on pod znakiem treningów, kursów, szkoleń, niesamowitych koncertów, fantastycznych wyjazdów i cudownych ludzi 🙂
Kiepski rok...

Końsko: bardzo ciężko, kontuzja za kontuzją, stres, łzy, koń sfrustrowany i ja sfrustrowana, weci co "chwila" wysyłający go na przedwczesną emeryturę. Końcówka roku pod tym względem lepsza, zaczęliśmy wychodzić na prostą. Mimo wszystko, żałuję kupna konia i żałuję, że w ogóle zaczęłam jeździć konno.

Finansowo: byłoby nieźle, gdyby nie leczenie konia. Dług jest duży, ale już nie rośnie - tyle dobrego.

Prywatnie: nadal nie ma o czym mówić. I w tym obszarze nie spodziewam się zmian.

Trochę mam wrażenie, że sama jestem sobie winna i że gdybym "bardziej" chciała to coś bym osiągnęła. Plany jak zwykle ambitne, a nic z nich nie wyszło. Brakuje mi odwagi, żeby zaryzykować. A jednocześnie mam świadomość, że mam pewne obowiązki, których ot, tak nie mogę rzucić.
Jestem teraz na takim etapie, że zmieniłabym w swoim życiu wszystko.
Bera - a widzisz, nie ma co podsumowywać za szybko 😉

A ja postanowień noworocznych też nie mam, właśnie dlatego, że doszłam do wniosku, że nagłe niespodziewane zwroty w życiu raczej nie sprzyjają górnolotnym postanowieniom. A są one tylko źródłem rozczarowań.
ash   Sukces jest koloru blond....
02 stycznia 2013 11:11
Dla mnie to był dobry rok! Chciałabym, żeby 2013 był taki, a na pewno nie gorszy!!!!

Ślub, honeymoon w wymarzonej Tajlandii, decyzja o zakupie własnego M, pielęgnowanie tych prawdziwych przyjaźni, zakończenie studiów i obroniony tytuł magistra.
Finansowo średnio, ale to z mojej własnej winy. Czas zacząć umiejętnie zarządzać gotówką!
Jeździecko dobrze, mogło być lepiej ale nie narzekam. Koń zdrowy to najważniejsze.
Rok 2012 to dla mnie jeden z gorszych jakie przezylam...
Konsko - fatalnie
Prywatnie - rozstanie w czerwcu po 6 latach cale szczescie zakonczone powrotem pod koniec lipca - ale tyle ile sie naplakalam, naprodukowalam, nachodzilam do psychologow - to moje...
Finansowo - fatalnie razy milion. Przed sama Wigilia dowiedzialam sie, ze moja pensja zostanie obcieta o tysiac. Az motywacji brak na nowy rok...
Towarzysko - tez mozna powiedziec fatalnie... na wlasne zyczenie kilka znajomosci zaniedbalam, ale niektorych nie zaluje. Tych, ktorych zalowalam postralam sie naprawic przed swietami.

Oby ten 2013 byl lepszy..
maleństwo   I'll love you till the end of time...
02 stycznia 2013 12:12
Dla mnie na początku roku skończył się świat i wszystko...

A w drugiej połowie dostałam drugą szansę od losu. I uwierzyłam znowu, że życie ma jakiś sens.

2013? Gorszy już być nie może, więc na pewno będzie tylko lepszy 🙂
maleństwo, jestes moim zyciowo-voltowym herosem. Jestes niesamowita, naprawde. Zycze Ci zeby 2013 nie raz pozytywnie Cie zaskoczyl!
maleństwo   I'll love you till the end of time...
02 stycznia 2013 12:18
Łomatko, sienka, bo się spalę na czerwono  😡 Miło mi, ale wierz mi, czasem nie ma innego wyjścia, jak być herosem. Parafrazując powiedzonko, "a woman's got to do what a woman's got to do" 😉
Ten rok był bardziej ustabilizowany niż poprzedni i chwała Bogu! Mam przewspaniałą rodzinę i to jest dla mnie najważniejsze. Fantastycznego męża, z którym dzielę pasję do koni i przekochanego syna, który ubarwił nam życie i sprawił, że żyję jakoś bardziej dla kogoś i po coś. Finansowo cienizna, ale pracujemy nad tym i to chciałabym w 2013 osiągnąć: większą stabilizację finansową. Jeśli chodzi o jeździectwo: zdecydowanie lepiej niż w zeszłym roku i mam wrażenie, że zaczyna się taki fajny etap, kiedy naprawdę zaczynam pracować i się rozwijać. Rozpoczęłam studia, trochę skoczyłam na głębokie wody, ale mam nadzieję, że podołam.

Bez bólu się nie obyło, ale nie chcę tego rozpamiętywać. 2013 będzie świetny 🙂
OK, moja kolej🙂

2012 zaczęłam kompletnie nie wiedząc co robić ze swoim życiem, byłam sama, studiowałam bez przekonania, nie wiedziałam dokąd zmierzam i po co to wszystko.
A kończę go mając cudowną i o dziwo realną wizję na najbliższe parę lat (wiem, wiem, wszystko się może zmienić w sekundę, ale mam plany i mam do czego dążyć więc jest mi cudnie🙂 ), będąc w szczęśliwym związku, robiąc to co kocham i studiując z wiarą, że coś mi to da i nie zmarnowałam 5 lat!🙂

Wyliczając:
+ pobycie by myself (bez związku) przez pierwszą połowę roku - stanęłam na swoich nogach, odkryłam swoją wartość, skupiłam się na sobie i świetnie na tym wyszłam🙂
+ powrót do mojego faceta w połowie roku i bycie z nim przez jego resztę - dojrzeliśmy, zaczęliśmy rozmawiać i teraz wiem na pewno że to jest TO🙂
+ ułożenie relacji z rodziną - wiadomo, idealnie nie będzie nigdy, ale jest naprawdę całkiem nieźle🙂
+ wyprowadzka od mamy (wzięcie wszystkich rzeczy do Krakowa) - teraz jak przyjeżdżam to faktycznie jako gość a nie czuję obowiązku jeżdżenia do niej co chwilę
+ udane zaźrebienie klaczy
+ pojawienie się koty w domu
+ pójście do szkoły fotografii (nakręca mnie do tego stopnia że ogarniam milion rzeczy na raz, na wszystko mam siłę i mnóstwo zapału!) - cieszy tym bardziej, że daję sobie radę i okazało się, że może kiedyś będzie ze mnie fotograf🙂
+ pójście na studia podyplomowe z psychologii transportu - możliwość zrobienia ich to efekt 5 lat mojego życia i walki na studiach (teraz wiem po co to było), a z kolei dzięki nim mam szansę na niezłą, ważną, ale nie bardzo wymagającą i dość dochodową pracę
+ tatuaże - w końcu się odważyłam i zupełnie nie żałuję, ba! jestem strasznie szczęsliwa że się na nie zdecydowałam🙂 może się to wydać zabawne, ale bardzo mi były potrzebne i dostałam dzięki nim powera🙂

I z tych grubszych fajnych rzeczy to tyle. Do tego dochodzi mnóstwo fajnych wyjazdów, spotkań, cudnych ludzi, nowych przyjaciół, pięknych wspomnień...

Chyba jedyny minus to to, że nadal robię za mało zdjęć, ale już na wiosnę będe miała znacznie więcej czasu na rozwój tej pasji, no i jeden makabrycznie ogromny minus - konie! Banderas musiał się wyprowadzić, a pod koniec roku podjęłam decyzję o jego sprzedaży (choć ta będzie miała miejsce już w 2013) - chociaż z tym się pogodziłam, wiem że to słuszna decyzja i będzie mu dobrze. Natmiast nie mogę przeżyć tego jak bardzo zaniedbałam też moje klaczki - zwłaszcza w II poł roku.... Pocieszam się tym, że to chwilowe, że nie miałam czasu, ale robię za to wszystko, zeby móc mieć konie też w przyszłosci, oraz że od wiosny będzie luźniej i bardziej końsko, ale i tak cierpię strasznie...

Generalnie był to bardzo dobry rok🙂 2013 zapowiada się jeszcze lepiej i nie mogę się doczekać każdego jego dnia🙂😉)
Czy był gdzieś wątek z podsumowaniem 2010?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się