Króliki oraz gryzonie

efeemeryda   no fate but what we make.
28 stycznia 2013 21:11
Mi się tam taki sprawdza w pociągu jak najbardziej  😉 po prostu biorę go do ręki.
Może ktoś się tutaj trochę zna. Mój chomik ma jakieś dziwne jedno oczko. Takie jakby przymrużone i zaczerwienione dookoła. Wie ktoś co to może być i jak mu pomóc? Coś wpadło do oka?
Nie wygląda na jakiegoś szczególnie cierpiącego, ale mimo wszystko...

edit. ehh, to chyba coś takiego, tylko w mniejszym stopniu: http://ochomikach.w.interia.pl/infoka.htm
Czyli cóż, chyba przejdziemy się do weta.

To takie inne pytanie: ile kosztuje wizyta z gryzoniem? Szczerze mówiąc nigdy nie byłam...
efeemeryda   no fate but what we make.
29 stycznia 2013 20:23
Wszystko zależy od tego co jest konieczne do zrobienia, sama wizyta nie powinna być droga, nawet jak będzie podany antybiotyk lub inny lek to dawka na tyle mała, że nie powinno to dać po kieszeni  :kwiatek:
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
29 stycznia 2013 20:32
Krupnik wszystko zależy od miasta i lecznicy. Ja w Warszawie za samą świńską wizytę płacę 50 zł, jeżeli dochodzą leki lub dodatkowe zabiegi, to cena odpowiednio wzrasta. Fakt, że jest to lecznica, w której specjalizują się w gryzoniach, a mało który wet naprawdę się na tym zna.
Tyle dobrze. 😀
Mogę iść do takiego zwykłego, osiedlowego weterynarza, tzn. od piesków i kotków? Bo to jest tylko podział na tych od zwierząt dużych i małych, dobrze mówię?
Ehh, jakoś ostatnio nie miałam czasu dla chomika, że aż zaczynam mieć wyrzuty. W ogóle on [a raczej ona] jakoś mało kochany jest przeze mnie.  😡
efeemeryda   no fate but what we make.
29 stycznia 2013 20:34
iść możesz do każdego, pytanie czy on ma pojęcie? Ja bym zadzwoniła i zapytała, moja świnka w ten sposób życie straciła...
Nie ma podziału oficjalnie żadnego na studiach, każdy coś tam sobie wybiera, ale może tak być że będzie wet od krów i myszy (bo takie jego hobby), a drugi tylko od psów i kotów  😉
efeemeryda, racja!
Dziękuję za pomoc.  :kwiatek:
emptyline   Big Milk Straciatella
29 stycznia 2013 20:43
Kurczak, do kogo chodzisz?
Ja ostatnio za zapalenie ucha zapłaciłam 104zł. Różne są ceny, w Wawie dość wysokie, ale wolę pójść do 'Ogonka' lub wcześniej do K. Kliszcza i mieć spokojną głowę, że zwierzak jest w dobrych rękach.

Krupnik, na forum szynszylowym wymieniono takie dwa adresy, ja bym przedzwoniła najpierw tam, bo zdaje się, że mają specjalistów od gryzoni:
ul. Zwycięstwa 26b
tel. (085) 651-15-42

ul. Białostoczek 13a
tel. (085) 651-50-14

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
29 stycznia 2013 20:45
emptyline, kiedyś jeździłam do Ogonka, obecnie do Medicavetu. Nie trzeba czekać godzinami w kolejkach 😉
emptyline   Big Milk Straciatella
29 stycznia 2013 20:46
W Ogonie teraz jest recepcja i cuda wianki, kolejki mniejsze. Zostałam z przyzwyczajenia, mieszkając na Bielanach chodziliśmy do Animy z kolei. Gdzie jest Medicavet?
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
29 stycznia 2013 20:52
Nie byłam w Ogonku już kilka dobrych lat, więc być może faktycznie coś już się zmieniło. Kiedyś pamiętam, że czasami czekało się dosłownie kilka godzin. Medicavet jest na Ochocie przy ul. Bohdanowicza 9. Fajna, fachowa obsługa. Weterynarze zajmujący się konkretnymi gatunkami zwierząt, wizyty są umawiane na konkretną godzinę, więc raczej nie ma opóźnień, a jeśli są to niewielkie. Sam wygląd lecznicy (wiem, że to najmniej istotne) bardzo przyjemny. Istnieje możliwość zostawienia zwierzaka. Ogólnie jestem bardzo zadowolona, a mieszkam na Śródmieściu, więc odległość dla mnie taka sama jak do Ogonka. 
emptyline, ooo, dzięki Ci wielkie!
Na Zwycięstwa nawet będę mogła pieszo pójść.  🙂 Nie wyobrażam sobie jazdy autobusem z transporterem [który jeszcze muszę kupić  🙄].
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
30 stycznia 2013 10:38
Mamy nowego kolegę w domu, na razie na DT

Radzio i Szyszkin

subaru2009 , jakie słodziaki 😍 Radzio już zaakceptował kolegę?
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
30 stycznia 2013 14:08
To i ja się pochwalę w końcu całym moim chlewikiem 😉
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
30 stycznia 2013 14:11
Tak. Pierwszy dzień jak Szycha przyjechał to była taka panika, że nie wyobrażałam sobie, że królik może się tak bać drugiego królika ...

Jedynie z rąk mogłam go przyzwyczaić do Szyszkina


Radek się telepał ze strachu masakrycznie, denerwował się, więc Szycha wyałtował na noc z pokoju. Radzio przespał się z problemem, polubili się, dzisiaj rano były dzikie harce. Raduś stwierdził, że klatka kolegi też jest fajna, a najfajniejsze jest jego jedzenie  😁 a w swojej klatce miał to samo, ale przecież czyjeś smakuje lepiej  😎



Dogadują się coraz lepiej i jutro albo w piątek chcę spróbować przenieść je do jednej klatki.
emptyline   Big Milk Straciatella
30 stycznia 2013 14:12
subaru, trzymam mocno kciuki i czekam na relacje. Sama powoli już wybieram kumpele dla mojego Jarka. 🙂
Kurczak, ależ Ci zazdroszczę  😍
Strasznie bym chciała mieć świniaka, ale nie wiem, jak koty się z nim dogadają. No i pies, chyba by go zeżarł  😁
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
30 stycznia 2013 14:19
Na razie jest na tymczasie, jeśli moi się przekonają to zostanie, jak nie - to niestety ale Szyszek pójdzie do innego domku. A nie chciałabym, bo jest kochany. Co prawda nieufny, ale powoli jest coraz lepiej 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
30 stycznia 2013 14:24
wistra, ja mam jeszcze trzy psy i dwa koty. Psy agresywne w stosunku do świnek nie są, ale ze względu na ich masę nie pozwalam im swobodnie razem biegać. Co do kotów, to jedna w ogóle nie zwraca uwagi na świnie, ewentualnie raz w miesiącu jakąś powącha, druga często wchodzi do klatki i śpi na hamaczku 🙂
Subaru, piękne oba uszaki, gratulacje!!!  💘

Dzisiejszy dzień był/jest tak koszmarny , że albo w necie, albo idę do sąsiada się odstresować.Poszedłem , sąsiad musi kroliki nakarmić,  królik go zdrowo udziabał, będzie królik  na proszoną kolację.Prędzej bym buty zjadł niż takie coś.No i wróciłem trzeźwy i z  uszatym (jakieś 2 kg), klatka jest (po śwince śp.).A co
Franciszek  :kwiatek:
dawaj zdjęcia, kocham króliki hodowlane! są takie łaskawe i dostojne  🙂 zamierzam przygarnąć hodowlańca z azylu SPK (dla bezdomnych uszaków), jak tylko wrócę do domu (ale to dopiero w sierpniu...).
Uff, wróciliśmy od weta.
Pani doktor powiedziała, że to jęczmień. Niegroźne, choć bolesne.
Było trochę nakłuwania, trochę krwi i trochę futra. xD Dostałyśmy kropelki [taki same jak ja mam 😁] i na dniach powinno być lepiej. Ale możliwe są nawroty. ;<
A oto moja Zofia buszująca po łóżku, zdjęcia bardzo średniej jakości bo robione na szybko tabletem  🙂
Jestem szynszylą?



Tak! Jestem szynszylą.  😀
(I jak tu ich nie kochać? I jak te sfochowane głuptaki można przerabiać na futro?  :kocham🙂

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
02 lutego 2013 15:27
tunrida, genialne! 🙂

Dyra, ostatnio bardzo zaczęły mi się podobać zwierzątka aguti.
tunrida strasznie podobaja mi się twoje szynszyle z kosia, ja też mam koszatke miałam 2 ale niestety jedną mi ostatnio umarła jak byłam za granicą  🙁  mama do mnie zadzwoniła ze smutną wiadomością i teraz się boję o ta moja co została i zastanawiam się nad kupieniem jej koleżanki jakiejś ale się boję czy się zgodzą.

Kurczak ja uwielbiam moja Zofię a szczególnie jak się tak właśnie wyciągnie.  😀
Dyra- my najpierw mieliśmy parkę koszatek: Płoszka i Sprintera. Płoszek umarł. Sprinter został sam, więc dokupiliśmy mu Bąbla. Potem odszedł Sprinter i Bąbel został sam, więc dokupiliśmy mu Puszka. Potem odszedł Bąbel i został Puszek.
I mąż powiedział DOŚĆ tego łańcuszka koszatniczek.
Zniechęcił się do tych zwierzątek, bo umierają szybko. Mimo tego, że się człowiek stara, nie daje im rzeczy zakazanych, skacze nad nimi, dogadza ruchem..

Ale powiem ci, że NIGDY nie mieliśmy problemów z połączeniem w nową parkę zwierzątek. To co możesz zrobić, by im pomóc się polubić, to kupić najmłodszą koszatniczkę jaką tylko możesz w sklepie. Wtedy w tej starszej odzywają się odruchy macierzyńskie czasami. A czasami nie, ale łatwo stara dominuje nową, młodą, a nowa młoda się nie stawia, tylko szybko się podporządkowuje starszej i jest spokój.
I najpierw zawsze tę młodą trzymaliśmy w klatce obok- tak, żeby się oswajały ze sobą stopniowo.
Potem pierwsze spotkanie odbywało się na podłodze w pokoju, tak by teren był w miarę neutralny i by młoda miała gdzie uciekać.
Potem dopiero wkładaliśmy nową do klatki.
Takie oswajanie trwało zwykle ze 3-5 dni- zależy od koszatek i ich charakterów.

A ja wkleję już ostatnie foto moich chłopaków. Muszę, no dosłownie muszę.  🙂

Czasami tak właśnie patrzymy. Szynszyla duża jest. Szynszyla mała jest. A gdzie jest Puszek?? I dopiero po jakimś czasie spod tej kupy futra udaje się dostrzec albo ogon, albo nos.  😉

No nie mogę, ale czad! Musi jej być ciepło pomiędzy takimi puchatymi kulami (czytałam, że u szynszyli nawet 100 włosów z jednej cebulki wyrasta  😜 )

Dyra, świetny uszak. Mi się właśnie najbardziej "dzikie" umaszczenie u króli podoba. A "dzikie" umaszczenie i król hodowlany, to już prawie jak zając  💘
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się