Sprawy sercowe...

Rozumiem błąd- RAZ, ale nie dziesięć razy...
Chcę Was tak luźno zapytać, bo mi z obserwacji taka dziwna zbieżność wyszła, i jestem ciekawa czy to tylko ciąg przypadków: Czy da się ustalić pozytywną zależność miedzy "postawami konsumpcyjnymi" a... wiernością? Tzn. jeśli ktoś obsesyjnie kupuje, wszystko musi mieć nowe, najlepsze i "na wczoraj" może mimo tego być wiernym/ą w długoletnim związku?
Czy to się nijak nie wiąże? Mnie wychodzi, że się wiąże, i to mocno. Absolutnie się nie upieram, może to tylko same zbiegi okoliczności.
Sorry, za OT.
Halo, dobry temat na pracę magisterską  😉
halo- Ja mam postawę konsumpcyjną ( może nie muszę mieć najnowsze i na wczoraj, ale konsumuję mocno) a mężowi jestem i będę wierna. Kocham go, jest moim nie tylko kochankiem, ale i wielkim przyjacielem i nawet gdyby mi po pijaku, w jakimś momencie kosmate myśli chodziły po głowie, a za mną by latał napalony Żebrowski w przebraniu Wiedźmina  😍, to nie umiałabym zdradzić męża. Nie dlatego, że nie umiałabym. Umiałabym. Toć to zwykła fizyczność i spełnienie potrzeb fizycznych. Ale NIE MOGŁABYM mu tego zrobić. Bo go po prostu nie tylko kocham jako faceta, ale lubię i szanuję jako przyjaciela. I z tego powodu nie umiałabym mu tego zrobić.
Nie wiem czy wyrażam się jasno.
A konsumować kocham i nie zamierzam przestawać.

ps- aczkolwiek
Gdyby mój mąż był chamem,gdyby mnie krzywdził psychicznie, gdybyśmy nie mieli żadnych wspólnych stycznych, a wszystko co by nas łączyło to dzieci i majątek i gdybym nie podejmowała decyzji o rozwodzie ( ze względu na dzieci i kasę) to nie miałabym oporów, by wtulić się w jakiś męski rękaw, który by mnie rozumiał, przytulił, pokochał. Czyli może by się zgadzało. Nie powstrzymałaby mnie sama zasada i przysięga.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
19 lutego 2013 07:50
W sumie sama się wczoraj zastanawiałam, czy umiałabym zdradzić. I szczerze mówiąc nie wiem 🤔 Czuję się dziwnie i niepewnie jak jakiś inny mężczyzna(przyjaciel, znajomy, rodzina) mnie np. przytula na powitanie czy wręcz podaje rękę, a co dopiero mówić o zdradzie 😲 Ale ja chyba po przykładzie w rodzinie tak panicznie się tego boję, że wręcz nie pozwalam sobie na jakiekolwiek sytuacje czy myśli tego typu.
Nie wiem czy ma to związek czy nie. Generalnie od dłuższego czasu jestem przeciwna stanowczym deklaracjom, bo znamy się na tyle, na ile nas sprawdzono. Nigdy nie można być niczego absolutnie pewnym. Żyjemy w takich czasach, gdzie dostęp do wszystkiego jest dużo łatwiejszy, niż był 20 lat temu, więc komuś, kto musi mieć wszystko na wczoraj, na pewno prościej się żyje. Ale czy ma to związek z tym, że taka osoba jest bardziej podatna na zdradzanie? Nie wydaje mi się. Masturbacja to zdrada? Myślenie podczas masturbacji o innej osobie niż nasz partner to zdrada? Myślenie generalnie o seksie z kimś innym niż nasz partner to zdrada? Jeśli tak, to większość facetów zdradza. Z większością moich kolegów swobodnie rozmawiam o sprawach seksualnych, fizycznie nie zdradzają swoich partnerek, ale niemal każdą atrakcyjną kobietę analizują pod względem czysto seksualnym. Taka jest biologia chyba, popęd.. Co nie oznacza oczywiście, że w związku z tym, że jesteśmy biologicznie tak skonstruowani, żeby nasz gatunek przetrwał, to mamy prawo zdradzać fizycznie i tłumaczyć się, że tak jakoś wyszło, bo popęd.. Trudny temat.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
19 lutego 2013 08:26
Krótko mówiąc- nie po to mamy rozum, żeby jak zwierzęta iść za głosem popędu 😎

Zen, ciekawie piszesz. W sumie do tego dochodzi jeszcze czynnik ludzki- to, co ja uważam za zdradę, przykładowo dla innej kobiety nią nie jest. Ciężko chyba to określić tak konkretnie.
Oj bardzo ciężko. Inaczej odbieram zdradę faceta czysto fizyczną [ był na imprezie, schlał się, sam nie wie jak i po co jakąś przeleciał, przykro mu, głupio i strasznie przeprasza] ( aczkolwiek i tak bym go ubiła, jak bym się dowiedziała) a inaczej z elementem psychicznego oddania się jakiejś kobiecie [ ma koleżankę którą bardzo lubi, bardzo ceni, i "tak jakoś wyszło" i niby też mu przykro, ale widzę, że jakoś nieszczerze] ( tu bym nie ubiła jego, lecz siebie z żalu i smutku)

Poza tym....czasami pociąg do obcego faceta, któremu damy wyraz ( np pozwolimy się przytulić w tańcu i o zgrozo....miło nam nagle się robi. W końcu to inny facet niż ten sam od 20 lat mąż) czy jest już zdradą? Moim zdaniem to normalne zwykłe odczucie, dość pospolite. Ale dla kogoś innego będzie już zdradą.
zen, popęd o jakim piszesz (wyobraźnię) rozumiem. Pewnie każdy kiedyś czegoś takiego doznał. Nie da się tego kontrolować np w śnie.
Ale wg mnie od tego mamy rozum i molarność aby od przełożenia tego na czyny się bronić. Ja uważam, że już na etapie flirtu słownego trzeba sobie postawić jakieś granice, których nie należy przekraczać. Najlepiej takie, aby obie strony czuły się nieskrępowane i wiedziały, że to tylko żart.
Kurczę, weszłam na ten wątek, a  piszecie akurat o zdradzie emocjonalnej.
Temat mnie jak najbardziej dotyczył i opisywałam już tą sytuację tutaj.
W piątek czeka mnie największa przeprawa. Rozmowa, podczas której mam zamiar wypowiedzieć słowa" proponuję zakończyć ten związek".
Za dużo nerwów, wynikających z rozmaitych sytuacji (również je tu opisywałam), za dużo różnic pomiędzy nami.
To nie jest ewidentnie to, co było na początku. To se ne vrati. A po drodze wszystko się zaczęło pieprzyć. Nie mam siły już.
Od dawna już myślałam o zakończeniu tego wszystkiego, lecz nie miałam tyle i siły i samozaparcia.
Teraz się w końcu zebrałam. Wszystko dokładnie przeanalizowałam i podjęłam "męską" decyzję.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 lutego 2013 19:08
Poped popedem. Zwiazek nie kastruje przeciez i nie uposledza zmyslow. Tylko w momencie, kiedy zaczynaja sie czyny, dzialania - to juz sa decyzje, wybory. Seks, poped itp to sfery wazne, owszem, ale nie najwazniejsze przeciez.
Chcialabym zapytac tych mezczyzn, ktorzy zdradzali, wydalo sie, stala partnerka odeszla lub dala druga szanse, czy bylo warto? Czy drugi raz by sie na to zdecydowali?

Na razie od jednego (wspomnianego wczesniej) uslyszalam, ze tak, bo zobaczyl jak moze wygladac zycie, porozumienie, seks, wsparcie i partnerstwo. Tylko, ze zostal z tym wszystkim sam, bez kochanki juz, z zona dalej udajaca, ze nie wie. Tylko, ze sam mial juz w glowie wszystko pozmieniane. Najpierw uciekl do innego miasta biznes otwierac- nie wypalilo, potem do innego kraju, gdzie siedzi u siostry, pracuje dorywczo i nie wie co ma z tym swoim zyciem dalej poczac.
a ja teraz z innej beczki. jak traktujecie zarty swoich facetow z siebie. bo ja dzis dostalam strasznego nerwa i bylo mi bardzo przykro. taka sytuacja:

wymiana mail miedzy mna, nim i kolezanka na temat transpotu na impreze. ze moze bysmy sie zabrali kolezanki nowym samochodem. ona na to ze nowego jeszcze nie bedzie miec i jedzie starym. no to moj chlopak znany z zartow ze on tez chetnie sie przejedzie starym samochodem. ona na to ze jest tylko jedno miejsce wolne. a moj chlopak na to E. (o mnie) bedzie musiala sobie znalezc alternatywny transport na impreze.

ok. facte jest znany ze zlosliwych zartow wobec bliskich kolegow, ale jak dla mnie to bylo za duzo. w koncu nie jestem jego kolega a mam byc powazna dziewczyna (chociaz po 30 to pewnie kobieta raczej). odebralam to jako ponizajace i jest mi przykro. i zrobilam z tego afere.

zastanawiam sie czy nie przesadzam. moze nie mam dystansu do siebie?
a wy jak macie ze swoimi?
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 lutego 2013 19:30
ekwan, ja bym pewnie afery nie zrobila, ale zaznaczyla, ze zrobilo Ci sie przykro po tym zarcie i jakos sie nie ubawilas. On mogl zwyczajnie nie pomyslec.

Ja sygnalizuje na biezaco jesli cos mnie dotknie, jesli jakies zachowanie/slowa mi sie nie spodobaly, urazily czy zabolaly. Mowie, spokojnie komunikuje, a on przyjmuje do wiadomosci. I dziekuje mi za zwracanie uwagi na takie rzeczy, bo inaczej skad mialby to wiedziec. Wlasciwie zawsze przyznaje mi racje, zmienia zachowanie, uwazniej dobiera slowa (zamiast bezproduktywnego przepraszania i obiecywania- tego nie robi nigdy).
Dotyczy to malych pierdolek i calkiem waznych aspektow - jak zbyt duzo pracy wyjazdowej, za duzo kursow i szkolen itp.
Tylko komunikacja musi byc jasna, klarowna, a nie 'foch i domysl sie'.
ekwan,  to najpewniej zalezy od związku. u nas humor jest bardzo ważny, nauczyłam się żyć z 30 letnim chłopcem-jajcarzem i nie bolą mnie jego żarty. inna sprawa, że nie sa to bardzo złośliwe żarty, urągające mi w jakimś stopniu. poprostu potrafi wsadzić mi łeb pod koszulkę i głosem zombi jęczeć "daaaaj cyyycka", czy wiecznie mnie straszny, np, że "a wiesz, Ruda zeżarła pół worka tych globulek (wysłodków buraczanych)" a wie, że wtedy panikuję 😉

także żart żartowi i związek związkowi nie równy. jeśli czujesz się poniżana, może mu poprostu powiedz, że czujesz się z tym niekomfortowo, ale bez wielkiej awantury, tylko na spokojnie wyjaśnij? inna sprawa, czy to da się zmienić i na ile możesz z tym żyć. mnie na początku bawiło, a pózniej zaczeło irytować, jak np w momentach "uniesień łóżkowych" wtrącał jakiś żart czy śmiesznotkę, ale nauczyłam się z tym żyć. więc też trzeba


muszę za to powiedzieć, że mi się trochę facet "naprostował", wizja przyszłego tacierzyństwa zaczeła działać chyba. zrobił dziś kopytka na obiad (paskudniejszej breji w życiu nie jadłam, pierwszy raz robił inny obiad niż naleśniki) wycisnął nawet grejpfruty, zrozumiał, że pewnych rzeczy nie mogę robić i je robi bez szemrania, nawet sam z siebie. chyba wizja poważniejszych zmian w naszym zyciu podziałała odrobinę, choć i tak się doprosić nie mogę od tygodni o kilka prac domowych w stylu powieszenia lustra, ale narzekać póki co nie mogę.
szafirowa focha ja nie robie, bo mam juz pewien wiek i wiem ze komunikacja jest prostsza droga do rozwiazania problemu. powiedzialam ze mi sie to nie podoba i mnie wkurza. smsowo. mielismy spac u niego ale ja powiedzialam ze nie przyjade bo mi przykro. liczylam ze on przyjedzie mnie przeprosic (mieszkamy od siebie 10min samochodem), ale doczkalam sie tylko obietnicy smsowej ze juz nie bedzie i czy jutro sie zobaczymy.

problem mam taki ze czesto sa sytuacje, w ktorych jest mi przykro, on przeprasza i obiecuje ze juz nie bedzie. a potem za tydzien znow ja robie afere bo mi cos nie pasuje (ze nie poszedl ze mna na impreze mimo ze obiecywal bo glowa go rozbolala, bo nie chcial isc na kolacje z moimi znajomymi). zastanawiam sie czy juz mam sobie dac spokoj, skoro regularnie sa sytuacje ktore mnie denerwuja - pierdoly - ale zaburzaja harmonie zwiazku. a dla mnie zwiazek ma byc oaza spokoju.

byc moze przesadzam i jestem egocentrycznie nastawiona, byc moze mam niska samocene i takie sytuacje urastaja do rangi afer. a byc moze jestesmy nie dopasowani charakterologicznie, mimo ze ze strony fizycznej jest bardzo fajnie. zreszta juz tu w wczesniej pisalam o moich watpliwosciach.

isabelle tak ma poczucie humoru, raczej z tych zlosliwych, i lubie to, ale ja bym zlosliwie nie zartowala z kogos kogo kocham, lub moze sie zakochuje.
Averis   Czarny charakter
19 lutego 2013 19:53
Napisałam, że mam kawalerkę i się z tego ogromnie cieszę. Już dwie osoby zdążyły mi napisać, ze porozmawiamy za pół roku i jakie straszne jest mieszkanie samemu. Czy ludzie nie potrafią ogarnąć prostej rzeczy, że ja lubię być w swoim towarzystwie?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
19 lutego 2013 19:59
Może zazdroszczą ci kawalerki 😉
wzruszyć ramionami i iść dalej, takie moje zdanie.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 lutego 2013 20:00
Averis, fajniesze od mieszkania samemu jest tylko mieszkani z kims, z kim sie bardzo chce mieszkac 😉 . Ja tam mysle, ze po wspollokatorkach i kotach sikajacych na lozka odetchniesz z ulga. Jak bediesz chciala kogos zaprosic-zaprosisz, jak nie- masz cisze i spokoj.
Averis, ja mieszkam sama (no, teraz z synem) od 18 roku życia. Zawsze było to dla mnie coś absolutnie fajnego. Uwielbiałam wracać do pustego domu, do ciszy, spokoju, do robienia tego co chcę, jak chcę, kiedy chcę. Chociaż teraz nie wyobrażam sobie mieszkania samemu, ale z synem to zupełnie inna bajka, szanujemy siebie nawzajem (mam naprawdę ekstra syna), więc nie czuję, że mnie przytłacza czyjaś obecność. Z facetem już bym nie chciała mieszkać, chyba, że w bardzo dużym domu.
Averis co ty się przejmujesz 🙂 Widocznie ich boli, że masz coś swojego i próbują umniejszyć Twoją radość. Nie daj sobie wmówić, że Twoja radość jest bezzasadna. Ja się cieszę tym samym i niech ci wszyscy ekstrawertycy potrzebujący  wiecznie towarzystwa się gonią 😁
Averis   Czarny charakter
19 lutego 2013 20:10
Dzięki Dziewczyny :kwiatek:. Lubię ludzi, ale kocham swoją jaskinię i ten spokój 🙂
ekwan, spróbój na jakiś czas mentalnie olać to ciepłą strugą  :jogin: Najfajniej robi się żarty z kogoś, kto się tym przejmuje. Póki mowa tylko o głupim gadaniu i jakichś drobnych sprawach, wzrusz ramionami i zajmij się sobą. I za jakiś czas popatrz, czy coś się zmieniło*. Tylko przydałoby się prawdziwe olanie i zajęcie swoimi sprawami (albo i pociągnięcie żartu), a nie robienie dobrej miny, jak w środku aż się gotuje.

* Między wami? W tobie? Bo jego głupie żarty programowo ignorujemy.

PS
Wiara we w pełni harmonijne związki to IMHO rzeczywiście wizja bajkowa, a oaza spokoju to raczej życie pośmiertne 😉
Averis, ja tam zazdraszczam. Żeby pobyć sam na sam z sobą muszę jechać w delegację 😉
Bera jak będziesz już bardzo zdesperowana to mogę zawsze udostępnić ci moją samotnię. W końcu  kiedyś powinnam się odwdzięczyć 🙂 Co prawda koniów nie mam, ale kota ci zostawię 🙂
teodora znaczy jak mam olac? jak zajac sie swoimi sprawami? nie spotykac sie? spimy codziennie razem, wspominamy o wspolnym mieszkaniu. ja nie umiem tak poprostu olac i udawac ze wszytsko ok. to chyba do niczego nie prowadzi.
poza tym jestem dosyc zasadnicza (chociaz i tak zmieklam) i nie lubie rzucac slow na wiatr. wiec jesli powiem koniec, nie pasujemy do siebie, to nie zmienie zdania za dwa tygodnie.

jedynie to ze ciagnie mnie do niego bardzo, nie wiem dlaczego i mi zalezy zeby ten zwiazek ewoluowal.  jest bardzo malo facetow ktorzy robia na mnie wrazenie niestety a czasu coraz mnie zeby zalozyc rodzine. i wiem ze w gruncie rzeczy to jest ktos komu mozna zaufac, ale nie moge zniesc takiego traktowania.
Szaga, samotnię to musimy we dwie opić :P
ekwan możesz śmiać się z żartów, podtrzymywać je, a nawet odbijać piłeczkę.
Dla przykładu temat ślubu: generalnie luźnie rozmawiamy, że chcielibyśmy zalegalizować nasz związek w jakiejś dalszej przyszłości. On wie, że dla mnie to ważna sprawa, ale nie planujemy, że stanie się to za 5-7 lat. Będzie na to czas, to tak się stanie. JEDNAK! jest to dla mnie ważna kwestia i C o tym wie. Czasem na imprezie w towarzystwie żartuje z tego (np po powiedzeniu przez znajomego "do wesela się zagoi"😉 i mówi "wesela, jakiego wesela? 🤔 " (przewracając oczami, że to się nigdy nie stanie). Ja odbijam piłeczkę mówiąc, że do mojego, ale nie musi to być nasz ślub, co powoduję szybką zmianę frontu 🤣 (ale jak to? <oczy kota ze shreka>😉
Averis, gdyby nie mój paniczny strach przed włamywaczami, mogłabym zawsze sama mieszkać. Lepsze od tego jest tylko mieszkanie z moim W 🙂 Nie słuchaj ich laska i nie daj sobie wmówić, że coś z tobą nie tak, że samej ci dobrze.

ekwan, ja też bym zrobiła awanturę. Nic mnie tak nie wkurza, jak udawanie że mnie nie ma i nie słyszę - mam się uśmiechnąć i obrócić to w żart? Ooo nie. O ile np. mój brat może tak sobie ze mnie żartować w towarzystwie, bo ja też często po nim "jadę", o tyle mój facet niech lepiej nie próbuje, szczególnie że tu był podtekst pojechania z inną dziewczyną i olania ciebie. Komunikację mamy bardzo dobrą i wiele rzeczy rozpracowujemy na spokojnie, ale czasem awantura pokazuje, co NAPRAWDĘ ci się nie podoba i ma się problem z głowy forever.
Losia no niby tak, odbijam pileczke, lubie zartowac, ale moze brak mi riposty zeby stanelo na moim. teraz to bylo w pewnym sensie publiczne, bo kolezanka, zreszta przyjaciolka.
ja strasznie przezywam te afery o pierodoly, placze, czuje sie ponizona, chce zrywac, taka hustawka emocjonalna. zebym jeszcze to umiala olac, ale nie umiem.
ekwan, no ale czemu masz to olewać? Rób awanturę, co jest złego w okazaniu złości? Bez przesady z tą "zimną rybą" i "wszystko po mnie spływa, bo jestem taka świadoma własnej wartości".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się