Co mnie wkurza w jeździectwie?

tunrida, nie, jeździectwo nigdy nie było "sprawiedliwe" ani "demokratyczne". Za to było przejrzyste - jak to sport. I radosne było bardzo - ludzie mieli roześmiane gęby na zawodach, czy na koniu czy na ziemi, nawet gdy nie poszło. Ba! nie poszło - bywało, że rywal pocieszał, a przegrany szczerze gratulował zwycięzcy. "Otoczka" była zupełnie inna niż przeważające "paczanie wilkiem". Teraz też bywają takie momenty, ale momenty. Teraz to ewentualny zaciesz mają właśnie laicy lub prawie-laicy. Utrzymywanie się z jeździectwa zawsze było problematyczne, ale nie było takiego nachalnego i bezczelnego "daj, daj, daj, płać, płać, płać". Było coś za coś. Zawody były świętem -  dla organizatora, osób oficjalnych, zawodników, trenerów, kibiców. Uczucie "ble" zdarzało się rzadko. Ze świata jeździeckiego korzystali wszyscy, a nie zachłanna grupka "u żłoba". Była np. "tzw. loża szyderców" - i sam obiekt kpin śmiał się z innymi. Dziś komentarzy jest zero - bo może usłyszy ktoś niepowołany? Itd. Itp. Zawsze lubiłam sport (każdy) bo był przejrzysty, jak mało która "działka" w życiu. Gdy sprowadza się wyłącznie do "podchodów" różnorakich - robi się ble.
Przewaga negatywnych emocji poraża mnie nawet jako zupełnego, niezainteresowanego kibica. Trudno znaleźć kogokolwiek, u kogo nie nazbierałaby się gorycz (a z kim chętnie np. zasiadłoby się do stołu, bo są ludzie, którzy tryskają zadowoleniem, gorzej gdy znasz ich ofiary). Sama nie wiem, dlaczego długo myślałam, że "just life" akurat jeździectwa nie dotknie. Że niby ludzie fajni? Fajni - do czasu, dopóki czegoś od ciebie potrzebują a w niczym im nie zagrażasz. No niby - normalnie. Jeśli ktoś akurat to lubi.
Teraz rozumiem halo... o co Ci chodzi,
I w sumie nie rozumiem - bo mam i miałam zupełnie inny obraz jeździectwa
Po prostu u ciebie nastąpiło "oczarowanie swiata" w Weberowskim znaczeniu - bolesne niestety
Może nie należy po prostu dobudowywać żadnej ideologii?? robić swoje? iść swoją drogą?
Wysiąść z pociągu, którym wszyscy jadą i pojechać derezyną?

Myślę, że w czasach o jakich pisze halo jeździectwo było bardziej sportem i rolnictwem niż przemysłem jak dziś.
Cejloniara, to całkiem jeszcze niedawno było 🙂, ale masz rację, tęsknię za sportem, "objawy" przemysłu nie podobają mi się do tego stopnia, że doszłam do wniosku jak doszłam.
To żadna frajda: siedzisz na trybunie, ktoś zachwyca się koniem. Naprawdę jeszcze niedawno oznaczało to - kogoś zachwycił koń. Dziś - prawie pewne, że jest to "product placement".
Dodo, nie wiem jaki ty masz obraz jeździectwa 🙂
Ja właśnie w sumie nie mam problemu - bo absolutnie nic z tym nie zrobię, oprócz ewentualnego opłakania/opicia czegoś ładnego a bezpowrotnie minionego. Kijem Wisły nie zawrócisz. Tego co mnie osobiście boleśnie dotknęło  - nie zmienię, więc spoko. Tego co nadal innych dotyka - nie moje małpy wszak.
Co mogę dla siebie zrobić - będę robiła. Ale to zupełnie normalne 🙂, że gdy człowiek nie ma wpływu na rzeczywistość - to na nią obojętnieje. Ew. teleportuje się do innej 🙂
Mnie wkurza ta zima przez którą nie mogę jeździć  👿
halo, no właśnie chciałam to napisać - że to życie, świat, ludzie tak wyglądają. We wszystkich grupach i dziedzinach. Ot, takie czasy. Czasów się nie zmieni, ale można pójść za radą Dodo:

Wysiąść z pociągu, którym wszyscy jadą i pojechać drezyną


👍

(Dodo, mogę wykorzystać to jako cytat? :kwiatek🙂

Ja wysiadłam i tylko butami bronię się czasami przed tym, co mi się tu pcha. Ale za to mam poczucie misji 😁

Dramka, ja też. Niby fajnie, bo jak rozmarznie to przez dwa miechy w teren nie da rady pojechać, ale ujeżdżalnia już do mnie woła 😉

halo, ciekawe spostrzeżenia, bo ja mam całkowicie odwrotne, ale też dużo młodsza jestem. Dużo bardziej podoba mi się obrazek jeździecki teraz, niż ten 10 lat wcześniej. Większa troska o konia (bo większość to konie prywatne, a nie jak kiedyś klubowe), mniej przepychanek, trochę milej na zawodach. Jakoś to wszystko bardziej eleganckie, poukładane i nie na dziko.

Co mnie wkurza? Pogoda... Zanim dojdę na padok mój koń zalicza wielkie łyżwowisko, bo nie ma ani śniegu normalnego, ani odśnieżonej drogi. I z dachu na hali "pada deszcz". Kiedy przyjdzie ta wiosna?
kare_szczescie wy to chociaż macie halę.. My z niecierpliwością wyczekujemy wiosny, bo na razie nic poza telepaniem się nie idzie zrobić  🙄
kare_szczescie, nie porównuję sytuacji sprzed x lat, tylko tak powiedzmy... pięciu (a może i trzech). I nie tylko o zawody mi chodzi. Przykładu zawodów użyłam, żeby zobrazować zmianę mentalności. Z funu na "just life" (dość drapieżne).
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
18 lutego 2013 17:05
Wkurza mnie, że kiedy mam kasę, żeby coś sensownego zrobic to nie mam czasu i... zdrowia już chyba 😁. I rozumiem halo - choc nie jeżdziłam sportowo, raczej w "wyższej rekreacji" - ale pamietam ten magiczny klimat stajni. Koleżeństwo, wspólnota jakaś, radość, że my koniarze, radośc z bycia z konmi. a teraz? w gruncie rzeczy teraz to już wole hodowac kozy 😜. ale wkurza mnie to, bo jeździectwo stanowiło ogromny procent mojego życia. Obecnie od wielkiego dzwonu potuptam sobie na konisiu po sąsiedzku 🏇
a mnie wkurza zachwycanie się małymi dziećmi na koniach
🙂
demonek uważaj, zaraz powiedzą, że jestes zazdrosna xD
whisperer- o co mam być zazdrosna??  🤣
ja nie mam nic przeciwko dzieciom na koniach jak to jakoś wygląda, ale mówie stop dzieciom za małym na jazde konną czyli takim co mają za krótkie nogi by przyłożyć łydke a cała jazda wygląda tak że koń na patentach, a dziecko żeby ruszyć używa bata, żeby zakłusować bat, żeby zagalopować bat a żeby zatrzymać to zaciąga konia w pysku i wszyscy są zadowolenie, wręcz zachwyceni małymi mistrzami jeździectwa
[quote author=kare_szczescie link=topic=885.msg1691650#msg1691650 date=1361180972]
halo, ciekawe spostrzeżenia, bo ja mam całkowicie odwrotne, ale też dużo młodsza jestem. Dużo bardziej podoba mi się obrazek jeździecki teraz, niż ten 10 lat wcześniej. Większa troska o konia (bo większość to konie prywatne, a nie jak kiedyś klubowe), mniej przepychanek, trochę milej na zawodach. Jakoś to wszystko bardziej eleganckie, poukładane i nie na dziko.

[/quote]

kare_szczescie, ja pamiętam czasy sprzed około 16-19 lat temu, kiedy to pojawili się w większej ilości "prywaciarze" z końmi na sopockim Hipodromie. Każdy do każdego miał przyjacielskie nastawienie. Bez względu na to, czy posiadał swojego konia, czy jeździł na państwowych koniach w ówczesnych sekcjach sportowych, w stajni wyścigowej, czy też jeździł w miejscowej szkółce/ Tatersalu. Teraz natomiast ludzie głównie obrzucają się nienawistnymi spojrzeniami, jeden o drugim szepcze podłe głupoty po kątach i w ten sposób nakręca, rozwija się atmosfera wrogości w polskim jeździectwie. Jeżeli jesteś uśmiechnięty i przyjacielsko nastawiony do każdego ( nawet do tego bez wyników, czy możliwości startowych) to z miejsca jesteś odebrany jako ktoś słabiutki. W tym towarzystwie niestety coraz częściej liczą się osoby bezwzględne, którym z łatwością przychodzi chamstwo.

edit. te dobrych kilkanaście lat temu ( z tego co widziałam oczami nastolatki) to konie usługowe nie pracowały po 5 godzin dziennie w sezonie, dożywały w przyzwoitym zdrowiu całkiem sędziwego wieku i często na emeryturę trafiały w prywatne ręce.
czeggra1, babeczko złota  :kwiatek: Ja się napisałam, nakombinowałam, namyślałam, a w sumie o to jedno słowo mi chodziło: wrogość.
famka   hrabia Monte Kopytko
19 lutego 2013 15:18
ja bym tu dodała jeszcze zazdrość i zawiść

a najlepiej jak masz konia łachmytę, chorego, nic nie umiejącego etc...

i co z tego że ja kocham swojego gluta i ufamy sobie bezgranicznie i śmiganie czasem belejak i belegdzie sprawia nam największą frajdę  😉
demonek  jesteś zazdrosna bo cię mama na konia nie wsadzała i nie masz pieknych foteczek z jazd :P

Ja nie mam nic przeciwko jeżdzącym dzieciom, bardziej boli mnie głupota rodziców, którzy zachwycają się, że dziecko umie poradzic sobie ze znarowionym, brykającym kucykiem. Wydaje mi się ,że na tym etapie nauki nie o to w tym wszystkim powinno chodzić.
Zawsze mnie jeszcze zastanawia co na to układ kostny dziecka w późniejszym wieku?
Boli mnie tez jak patrze na powypinane kucyki i dzieci wiszace im na pyskach z źle dopasowanych siodlach.... ale i tak na końcu wychodzi, że jestem zazdrosna, bo w ich wieku nie bylam takim miSZCZem :P
Ostatnimi czasy strasznie boli mnie traktowanie konia jak maskotkę.
Na wybieg - nie, bo zakuleje.
Zdjąć derkę - nie, bo zachoruje.
Otworzyć drzwi stajni - patrz wyżej.
Dać mniej owsa - nie, bo schudnie.
Dać więcej owsa - nie, bo dostanie kolki.

I co gorsza, to się sprawdza w przypadku tych koni...
whisperer- dokładnie, a najlepsze że gdyby jakaś nastolatka tak jeździła to wszyscy by po niej jechali, że niedopasowane siodło, że to że tamto a tak wszyscy pieją z zachwytu, jakie to dziecko zdolne, ja rozumiem, że każdy sie uczy ale nie o to tu chodzi, żeby koń był powypinany, bo dziecko inaczej nie umie konia zatrzymać, uważam, że najpierw powinno sie uczyć na lonży aby móc zapanować nad koniem a nie od razu heja banana i do przodu zresztą zauważyłam też jak modne jest wsadzanie małych dzieci na największe konie, dzieci, które z kucami sobie nie radzą
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
19 lutego 2013 20:52
Obejrzałam zdjęcia swojego konia, które były robione, jak jeszcze na nim ,,normalnie" jeździłam (wypady w teren). Wkurzyło mnie, bo odkąd przestałam na nim jeździć, stracił swój piękny zadek. Szkoda, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastka... (czyli nie jeździć i widzieć krągły  koński zad)
Za to brzuch mu wisi...
zresztą zauważyłam też jak modne jest wsadzanie małych dzieci na największe konie, dzieci, które z kucami sobie nie radzą


Fakt. W mojej dawnej stajni też bywało tak, że dziecko dostawało wysokiego konia, chociaż kuców i hucułów nie brakuje. Bo tak chciało i tyle. Potem dziewczynka była zdziwiona, że koń nie reaguje na łydkę. Trudno, żeby reagował, skoro noga nie wystaje jej poza tybinkę. No ale ostatecznie mogła się przecież pochwalić innym małym dziewczynkom, że jeździła na najwyższym koniu w stajni.
A mnie wkurza korupcja.Szujostwo, kurestwo i zawiść .A i jeszcze brak pokory.
xxmalinaxx,
Nie rozumiem co cię wkurza? Ze każdy koń jest inny potrzebuje odpowiedniej do jego odporności, organizmu opieki i dla tego się sprawdza to co właściciele robią bo wiedza jakie bedą skutki?
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
20 lutego 2013 11:51
Arimona, myślę, że Malinie chodziło raczej o wydelikacenie koni przez ich właścicieli. Tak chuchali i dmuchali na konika, że teraz faktycznie przy wyjściu na padok się uszkodzi a bez derki przeziębi nawet jak jest dość ciepło i inne konie mogą spokojnie bez derek śmigać. Nadopiekuńczość- i koń przestaje być koniem a jest maskotką, którą łatwo popsuć.
Wkurza mnie Ś  N  I  E  G    I    G  R  U  D  A.  Wszelakie intrygi i niesnaski znoszę olewczo 😁.
Wkurza mnie dumne wystawianie na widok publiczny zdjec na takich konskich bidach ze az zal sciska  :/ no faktycznie, jest sie czym chwalic...'siedze na koniu'. Nie wazne ze grzbiet zapadniety a kon w kondycji wizualnej jak po ciezkeij chorobie:/
Arimona Misskiedis ma rację co do moich intencji. Może nie napisałam wystarczająco jasno 😉

Chodzi mi o to, że derkowanie konia w długiej sierści, trzymanie go w derce 400 g w stajni jest katorgą dla tego zwierzaka. Skoro nie jest golony, jest zdrowy i dojrzały, po co mu derka, ja pytam? I dlaczego aż taka...
Naturalsi mnie wkurzają,o  👿
a raczej naturalne 11 letnie dziewczynki z rocznymi ogierkami,które sugerują mi że siodła wykrzywiają kręgosłupy,wędzidło to nie za fajna sprawa,lonżowanie zaburza równowagę konia i jest złe i generalnie wszystko co klasyczne jest złe,a natural to jest wspaniały,och i ach .A na pytanie "to co nie będziesz go nigdy lonżować" to było burknięcie i "nie no kupię specjalne liny" Ale słooooodko  😜 Może jestem nietolerancyjna,ale nie lubię,denerwuje mnie to i mam wrażenie że każdy naturals ma sieczkę zamiast mózgu,biega z różdżką i zaklina swojego konia  😵 może nie dane było mi poznać jeszcze tą odpowiednią osobę która naprawdę potrafi porozumieć się z koniem i niekoniecznie potrzebuje do tego specjalnych lin... >.<
Djarumm, 11 letnie to bajka. Za to 40sto letni naturalsi na kursach klasycznych to jest dopiero masakra.
Kompletnie nie rozumiem, czemu z takim nastawieniem płacą za kurs, a potem zamykają się w pomieszczeniu na herbatę i napadają każdego, kto tam wejdzie. Z taką agresją, że strach czekać, aż woda się zagotuje. Oczywiście nie zejdą do prowadzącego spytać się, dlaczego pewnie rzeczy wyglądają tak, a nie inaczej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się