Adopcja konia z Fundacji

Cariotka   płomienna pasja
21 lutego 2013 12:48
aaaha🙂 no to jednak są w adopcji. Dwa niuniusie. Jak tam u Nich?
NIe są w adopcji tylko stoją w pensjonacie 🙂 Stoja w stajni w ktorej pracowałam do stycznia
Cariotka   płomienna pasja
21 lutego 2013 12:51
aaa to nie rozumiem...po co Toz przywiózł je aż w świętokrzyskie skoro stały w młp. też w pensjonatach? 😜 może być na PW
kakaduu a ja rozumiem. Bo napisałaś jasno że chodzi o konia nadającego się do jazdy.[/] To tak jakby ktoś ci oddał konia do dzierżawy (z przeniesieniem do innej stajni) i jeszcze płaciłby za pensjonat.


Właśnie nie...
Czy jest fundacja z Warszawy lub okolic która byłaby zainteresowana oddaniem konia do adopcji,  w przypadku której fundacja miałaby ponieść całkowity koszt utrzymania konia w pensjonacie? [b]Koń jak najbardziej może być nienadający się użytkowo pod siodłem



Rozumiem, że kolega ma po prostu czas i chęci, żeby zająć się koniem, który może również wymagać więcej zainteresowania? Z tym, że nie ma tyle pieniędzy, żeby to opłacać. Oferuje wolontariat w miejscu, gdzie mieszka.
Na moje ma to sens, jeśli w jakiejś fundacji brakuje miejsc dla ich koni i i tak wstawiają je do pensjonatów. Pytanie czy akurat się takiego znajdzie.
Dworcika Dokładnie o to mi chodziło, być może od początku nie potrafiłam po prostu ubrać tego w odpowiednie słowa 😉
Widzę że temat dosyć burzliwy i niektórzy uważają że jestem niepoważna w ogóle zadając takie pytanie (w tym również ludzie z mojej stajni którzy czytają moje 'kontrowersyjne' wypowiedzi  👍 :lol🙂
Dotychczas uważałam że forum zostało m.in. stworzone tez do pozyskiwania informacji, opinii... tymczasem okazuję się że kiedy zadajesz pytanie, nagle odzywa się cała loża szyderców, to chyba nie o to chodzi .... 🙄
Tak więc wracając do tematu 😉 Rozumiem że opieka nad takim koniem byłaby jedynie możliwa na miejscu w danej fundacji traktowana jako wolontariat, tak?
kakaduu, z końmi "kosiarkami" to jest na pewno jeszcze kłopot, że ludzie to kłamliwe szuje i mimo zapewnien i obietnic taki koń może iść w kierat, a ciężko, zeby ktoś z fundacji robił np 600 kilometrów, zeby co kilka dni sprawdzić jak się sprawy mają 😉 dlatego najczęściej do wydania są te w miarę uzytkowe. poza tym, zawsze taniej u siebie trzymać taką kosiarkę, niż wstawiać ją w pensjonat, dlatego zostają zazwyczaj "na miejscu", żeby nie generować jeszcze większych kosztów 🙂
kakaduu, zadzwoń do fundacji. Będziesz miała odpowiedź. Pozdrawiam 🙂
Byłby ktoś zainteresowany adopcją siwej 11letniej bardzo spokojnej klaczy? Kupiłam ją jako dwulatkę, niestety nie mogę jej dalej utrzymywać, chciałabym ją oddać w dobre ręce. Gdyby ktoś był zainteresowany napisze o wszystkich szczegółach na pw.
Ja przepraszam, jeśli pytanie nie pasuje.  🤬 Czy jak się już odbiera konia z Centaurusa, to dostaje się kantar i uwiąz z koniem, czy trzeba mieć swój? Podejrzewam druga opcję, ale lepiej wiedzieć 🙂
Piaffeczka, może to pytanie skieruj do Centaurusa.... 😉
Niedlugo Targi konskie w Skaryszewach...,wiec mozna uzbierac kaske i kupic tam konia. Nie koniecznie trzeba adoptowac przez fundacje.
ja konia dostalam z kantarem;p ale uwiaz musialam mieć swoj;p
Andaluzja, a jeżeli to ma być mój pierwszy koń? Odkupiony na targu?
Piaffeczka ja dostałam moją z kantarem, nawet siatke na siano mi dali, hoho 😉 Ale uwiąz musisz mieć swój.
Intryga, dzięki. Hojni są  😜
Piaffeczka  dokładnie,  kantar dają, ale uwiąz swój 🙂 mój koń z Centaurusa dostał za to dwa środki uspakajające bo za żadne skarby świata nie wlazłaby do przyczepy 🙂
Dawanie, sprzedawanie konia z kantarem to b.stara tradycja, przynajmniej ja ją znam od dzieciństwa a to było baaaardzo dawno temu 😉 Teraz zresztą też praktykowana bo mój obecny koń (zwyczajnie kupiony) przyjechał w swoim starym kantarze i kantar z nim został, uwiąz nie 😀
Coś w rodzaju dobrej wróżby na nową drogę życia? Moim zdaniem fajnie, niekoniecznie do wyśmiewania 😉
janka, do tej pory też znałam tradycję ze strony, którą opisujesz
aż pewnego pięknego dnia w maju 2013 roku przyjechał facet, wypakował źrebaka i zdjął mu kantar, a mi wręcza powróz (bo uwiązem tego bym nie nazwała) - ja oszołomiona, a on, że to przecież tradycja, na szczęście!
jak widać, co kraj, to obyczaj
BASZNIA   mleczna i deserowa
24 stycznia 2014 21:36
Nie kupuj konia bez kantara a krowy bez postronka.
I sprawdza sie ;-) .
aaaaaaaaa, to może pan w krowach siedział mocniej 😉

ja nie zauważyłam takich zależności
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
24 stycznia 2014 22:21
Nie kupuj konia bez kantara a krowy bez postronka.
I sprawdza sie ;-) .


Ja kupiłam bez kantara i żałuję, bo losy mojego konia może potoczyłyby się inaczej... Ale koń pojechał ode mnie w kantarze, w którym go przywiozłam (kupiłam mu kantar z uwiązem, jak zapadła decyzja o kupnie) i uwiązany był uwiązem z zestawu.

A mogę dowiedzieć się dokładniej, o co z tym przesądem chodzi?  :kwiatek:
Ale przecież to nie tak - konia kupuje się 'bez skóry', czyli bez uzdy/kantara, od handlarza dostaje się właśnie tylko postronek do prowadzenia, kantar jest zdejmowany. Jeszcze nie widziałam na jarmarku czy u handlarza żeby koń poszedł w kantarze do kupującego 😉 Ba, nawet jak kupowałam kuckę od sąsiada to mi ją na lince przyprowadził 😁
Za to z fundacji na odwrót - koń w kantarze ale uwiąz do zwrotu - zresztą najczęściej uwiązy są własnością przewoźnika i się je oddaje 😉
Jak ja kupowałam Młodego to też przyjechał do mnie w nowym kantarze "na szczęście" 😉
Wydaje mi się, że kupno pierwszego w życiu konia na targu to zły pomysł, tam nie zawsze można polegac na słowach sprzedawcy itp, a jak ktoś nie doświadczony w kupowaniu to nie wie na co zwrócić uwagę.. Fundacja moim zdaniem lepsza Piaffeczka
Fokusowa dokładnie, fakt faktem Fundacja też nie zawsze dobrze jest w stanie poznać konia, bo np mój był u nich bardzo krótko, ale na pewno będą w stanie powiedzieć Ci całkowitą prawdę o nim, a słowa handlarza są niewiele warte ...
Sprawdzone, pomagaliśmy przywieźć koledze kobyłe z targowiska, wyglądała jak siódme nieszczęście 😵 Pomimo tego koń był super zdrowy, super spokojny ogólnie cud świata i okolic. Po dwóch dniach od przywozu koń wykopał drzwi od stajni razem z właścicielem, dostała jakieś leki silnie uspokajające, które działały przez te kilka dni, na dodatek miała problemy z sercem i z kręgosłupem i nadawała się tylko jako kosiarka do trawy.
najlepsza opcja to kupić normalnego, stabilnego konia w średnim wieku po badaniu.

raczej wyniuniane, prywatne konie z super przeszłością, dobrym charakterem i dobrymi umiejętnościami to nie jest podstawowy "towar" w fundacjach, chyba często się o tym zapomina...

Intryga,  kolega kupił kobyłę pewnie po taniości, nie zbadał, nie sprawdził. tak to jest z okazyjnymi zakupami. każdy koń może okazać się chory jak się go nie zbada, czy to z targowiska czy to od prywaciarza. ale jak się wierzy w superultrakonia za 3 tysiące to potem są efekty 😉
Isabelle, bardzo możliwe, byłam tylko przy ładowaniu jej do przyczepy, a każdy od niego słyszał inną cenę.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
25 stycznia 2014 15:23
janka, do tej pory też znałam tradycję ze strony, którą opisujesz
aż pewnego pięknego dnia w maju 2013 roku przyjechał facet, wypakował źrebaka i zdjął mu kantar, a mi wręcza powróz (bo uwiązem tego bym nie nazwała) - ja oszołomiona, a on, że to przecież tradycja, na szczęście!
jak widać, co kraj, to obyczaj


Ja też kupując mojego dostałam uwiąz  😉 Nawet jeszcze gdzieś leży w domu rodziców. I jeszcze było sypanie drobnych "pod ogon" czyli pod tylne nogi, które to drobne musiałam wyzbierać  😁

Za to do nowego domu pojechał teraz w kantarze, ale to raczej dlatego, że przyjechała firma transportowa (no i najpierw pojechał niby w dzierżawę) 😉 Ale i tak po kilku dniach dostałam zdjęcie w nowym kantarze  😉
Pola też przyjechała w kantarze.. jak się dowiedziałam,  wyjechała w nim ze stadniny gdzie się urodziła 😉
Z kwoty na umowie dostałam resztę 1 grosz na szczęście 🙂
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
25 stycznia 2014 17:01
No właśnie miała, tak samo jak miała mieć 8-9 lat i była zajeżdżona. Okazała się prawie surową czterolatką, która wszystkim napsuła tylko nerwów.


Mój koń miał mieć prawie 3,5 roku. Miał 2,5... Zajeżdżony i super spokojny koń (ba! Jeździłam na nim w teren za innym koniem). Dość szybko koń zaczął pokazywać różki (bo u mnie w terenie nie było konia idącego przed nim). Jego prawdziwy wiek poznałam po zębach, jak w technikum mieliśmy oznaczanie wieku po zębach.

Teraz przed zakupem będę patrzeć koniom w zęby!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się