Kupuję sprzęt, a mam go już za dużo/nie mam konia/inne ;)

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 lutego 2013 11:56
Podejrzewam, że prywatne czapraki są częściej prane niż stajenne.

Takie pytanie- myślicie, że szczotki można dezynfekować płynem do pędzli do makijażu?  🤔


W każdym razie głupio by mi było, jako właścicielowi konia, gdyby ktoś mu dokupywał sprzęt - bo to moja rola jak by nie było.


Kupowanie cudzemu koniowi siodła czy  ogłowia jest ... dziwne 🙂 ale już jakiś smakołyków, czy innych drobiazgów jeśli często się na danym zwierzu jeździ czemu nie 🙂
asds no to w takim przypadku jest łatwiej - jak się dzierżawi przez dłuższy okres czasu jednego konia.

safie, być może, ale pranie w 30 czy 40 stopniach nie usunie z takiego czapraka np. grzyba i przy używaniu na kilku koniach, tym bardziej w kilku stajniach to może być problem 😉

Co do płynu do pędzli - jeśli są jakieś bakterio- i grzybobójcze to czemu nie. Ja spotkałam się tylko z takimi delikatnymi do usuwania resztek kosmetyków, chroniącymi włosie.

Nasze szczotki raz na jakiś czas myję manusanem bądź mydłem antybakteryjnym.

edit: błąd
edit 2:

No chyba cuksy, chlebki czy marchewki to jedyna rzecz, która by mi nie przeszkadzała. O ile koń nie byłby tym faszerowany bez umiaru 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 lutego 2013 12:19

safie, być może, ale pranie w 30 czy 40 stopniach nie usunie z takiego czapraka np. grzyba i przy używaniu na kilku koniach, tym bardziej w kilku stajniach to może być problem 😉

Co do płynu do pędzli - jeśli są jakieś bakterio- i grzybobójcze to czemu nie. Ja spotkałam się tylko z takimi delikatnymi do usuwania resztek kosmetyków, chroniących włosie.

Nasze szczotki raz na jakiś czas myję manusanem bądź mydłem antybakteryjnym.


Nie wzięłam tego pod uwagę. Rzeczywiście takie temperatury raczej takich świństw nie wytępią.

Edit: ale może z takimi proszkami jak dla niemowląt? One chyba dość silne są. Chociaż nie znam się  🤔wirek:

Ja mam jakiś płyn z dużą ilością alkoholu strikte do dezynfekcji, więc może jak się wkurzę na szczoty stajenne to kupie własne


A tak trzeba kombinować, jak się wylosuje za mały kantar  🙄
ale jak to losowanie kantarów?
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 lutego 2013 12:40
Kantary wesoło wiszą na sznurku i czasem trzeba się naszukać odpowiedniego. Na oko ciężko sprawdzić czy będzie wystarczająco duży, albo tylko ja mam coś z takim "mierzeniem"  🙄
a żeby było śmieszniej to obok stajni jest sklep jeździecki wszystko własnosc jednego czlowieka .ten system działa tam od początku i z tego co wiem co cały sprzęt tak naprawde jest ,przechodni , niestety w wielu stajniach tak jest .
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 lutego 2013 12:56
[quote author=espérer link=topic=1118.msg1700545#msg1700545 date=1361882906]
a żeby było śmieszniej to obok stajni jest sklep jeździecki wszystko własnosc jednego czlowieka .ten system działa tam od początku i z tego co wiem co cały sprzęt tak naprawde jest ,przechodni , niestety w wielu stajniach tak jest .
[/quote]

Jak pisałam nie spotkałam stajni rekreacyjnej, w której każdy koń miałby wszystko własne. Z kantarami jednak jestem zaskoczona.
Szczotki jednak to podstawowe min. ze wzgledów higienicznych .Najtańsze kosztują pare groszy myśle że zdecydowanie mniej niż późniejsze leczenie wszystkich mieszkańców stajni
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 lutego 2013 13:06
część osób i tak przynosi swoje szczotki, które oczywiście skaczą od konia do konia. Leczenie pokrywa właściciel stajni, więc akurat w jego interesie jest zorganizowanie wszystkiego, żeby było ok. Chociaż nie widzę ogarnięcia wszystkich ludzi, żeby odkładali rzeczy na swoje miejsce
sorry za  🚫 ale imienne skrzynki ew. organizer na boks chyba by załatwiły sprawe
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 lutego 2013 13:17
[quote author=espérer link=topic=1118.msg1700576#msg1700576 date=1361884236]
sorry za  🚫 ale imienne skrzynki ew. organizer na boks chyba by załatwiły sprawe
[/quote]

Dla chcącego nic trudnego. Tylko trzeba chcieć  🙄
U nas kazdy koń ma worek ze swoimi szczotkami. Każdy worek jest podpisany i wieszany razem z oglowiem na odpowiednim haczyku. Kopystki i potniki sa wspolne
Dziewczyny trochę to przerażające co piszecie... do tej pory spotkałam tylko jedną stajnię w której wszystko było 'wspólne' prócz ogłowi - ale właściciele bez problemu dali się namówić na reorganizację - dopasowanie siodeł do konkretnych koni, podpisanie sprzętu, wieszaków na siodła etc. A w każdej stajni, nawet najbardziej zapyziałej rekreacji za stodołą, w jakiej miałam okazję jeździć czy pracować, każdy koń miał swoje szczotki - nawet jeżeli była to tylko włosianka i zgrzebło w worku handmade. Może warto pogadać z właścicielem? Albo pogadać z instruktorem, zebrać innych szkółkowiczów i po prostu podpisać szczotki markerem czy korektorem, tak żeby każdy koń miał z grubsza komplet? Ekotorby świetnie się spisują przy przechowywaniu takiego drobnego sprzętu, można każdemu zwierzowi powiesić przy boksie własną i już 😉
jak dla mnie sprawa dziwna bo prowadząc hurtownie jak może ci zabraknąc kopystek czy kantarów dla wlasnych koni ? jednocześnie ruch mają więc chyba nie chodzi o brak kasy tylko moze niestety lenistwo
espérer, z drugiej strony - ileż można dokupywać/dokładać kopystek i szczotek, jeżeli jeźdźcy notorycznie je gubią? Ale jak sobie pościelesz...
Tu by trzeba zacząć od zmiany zwyczajów i własne czyścidła dla każdego konia to dobry początek. Kto odpowiada za porządek w stajni, kto pilnuje szkółkowiczów w trakcie czyszczenia koni? Do tej osoby trzeba by uderzyć najpierw.
asds   Life goes on...
26 lutego 2013 15:30
U nas w szkółce kazdy koń ma osobną skrzynkę z własnymi szczotkami, własny worek z ochraniaczami, własny czaprak  i kantary.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
26 lutego 2013 15:58
Pamiętam jak kiedyś było na Legii (teraz chyba jest podobnie). Rekreacja miała skrzynię ze szczotkami, których zawsze było za mało. Kiedy siodlarnia była otwierana, to każdy rzucał się najpierw na szczotki. Brak kopystek był standardem. Niektórzy (w tym ja) kupowali własne szczotki, żeby uniknąć walki i nie czyścić konia w pośpiechu.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 lutego 2013 16:15
Dziewczyny trochę to przerażające co piszecie... do tej pory spotkałam tylko jedną stajnię w której wszystko było 'wspólne' prócz ogłowi - ale właściciele bez problemu dali się namówić na reorganizację - dopasowanie siodeł do konkretnych koni, podpisanie sprzętu, wieszaków na siodła etc. A w każdej stajni, nawet najbardziej zapyziałej rekreacji za stodołą, w jakiej miałam okazję jeździć czy pracować, każdy koń miał swoje szczotki - nawet jeżeli była to tylko włosianka i zgrzebło w worku handmade. Może warto pogadać z właścicielem? Albo pogadać z instruktorem, zebrać innych szkółkowiczów i po prostu podpisać szczotki markerem czy korektorem, tak żeby każdy koń miał z grubsza komplet? Ekotorby świetnie się spisują przy przechowywaniu takiego drobnego sprzętu, można każdemu zwierzowi powiesić przy boksie własną i już 😉


Szkółkowicze to w dużej mierze dzieci, czy nastolatki. Właściciela widziałam chyba aż raz podczas hubertusa.  Musiałabym zagadać do któregoś instruktora, ale z drugiej str. skoro nie widzą potrzeby, żeby konie jednak większość czasu wolnego spędzały na wybiegu ... Sporo osób właśnie nosi własne szczotki, a ja myśle nad kopystką. W Decathlonie to wydatek całych 5 zł
a szczotki jak mają nie ginąc to powinny byc podpisane. nie pomieszają się, a i taka z nieusuwalnym napisem tak łatwo się do łapek nie przykleja ;]
po czyszczeniu instrutor powinien sprawdzac czy wszsytkie sa na miejscu. dlatego zestaw po 3 szt dla konia - najlepiej się sprawdzi.

u nas nie było osobnych szczotek nie są ciągle razem - więc i tak jakby cos miały od siebei załapać to załapią. terz podpisalismy bardziej dla funu i tego klejenia, ale i tak się skończyło na wszystkich w 1 skrzynce. jak dużo dzieci to przynajmniej się nie kłócą która do którego konia.
moje też mają wspólne - bo tak sie ocierają, a jak dzieci postanawiają pomóc to mieszają. przy takich małych ilościach koni, chodzących razem - nie widze problemu i zagrożenia.

jedna zasada - absolutny zakaz używania "własnych" szczotek, kantarów itd. chyba, że nowiutkie lub wyprane i odkażone. wszystko jest - więc problemu braków nie ma.
każdy koń ma swoje ogłowie, siodło, czapraki (czapraki po praniu moga ew. konia zmienić 😉 )

a ja kupiłam swój pierwszy własny sprzęt "dla konia" w szkółce jeszcze - ogłowie. kupiłam zaraz po tym jak osrodek zmienił wszystkim koniom ogłowia na ekonomiczne parciane. nie dało się tego użytkować - wodze bez stoperow ślizgały sie, cięły palce. kupilam swoje. mam je do dziś - kilkanaście ładnych lat  (moze juz 20?).
potem szczotki - jak jakimś tam koniem się zajmowałam. siodło - dopiero jak kupiłam swojego konia. wcześniej uczestniczyłam tylko w kupnie, ale płacił właściciel. moda na czapraki itd zaczeła się niedawno, mnie złapała jeszcze później w sidła uzależnienia -wiec na etapie obcych koni mnie (chyba?) ominęło 😉
yyy, u nas też sporo dzieci jeździ, a jakoś każde potrafi odłożyć szczotki do właściwej skrzynki. kanar też odwiesić na stosowny boks. jak dla mnie to kwestia "wychowania" jeźdźców i szacunku jeźdźców do instruktorów i tyle. przed jazdami instruktor/ktoś kto akurat jest w stajni roznosi skrzynki pod boksy, kobyłki z siodłami, czaprakami itd. też, a jak ktoś nie wie, co wziąć, to pyta. i jest porządek i nic się nie miesza.
safie, amigo? jak tam byłam parę razy to chyba szczotki były w takiej dużej skrzyni i się brało, co chciało. no chyba, że podobnie jak z siodłami - stali bywalcy wiedzieli, które siodło do którego konia, a ty "nowy" główkuj :/
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 lutego 2013 18:42

safie, amigo? jak tam byłam parę razy to chyba szczotki były w takiej dużej skrzyni i się brało, co chciało. no chyba, że podobnie jak z siodłami - stali bywalcy wiedzieli, które siodło do którego konia, a ty "nowy" główkuj :/


siodła i ogłowia są podpisane- dlatego dziwi mnie, że brakło. Szczoty i zgrzebła są w takich plastikowych skrzyniach,  jak warzywa w sklepach. I tutaj pierwszy raz zaobserwowałam przynoszenie własnych szczotek czy nawet kantarów
Chyba muszę się dopisać do tego wątku, gdyż sama kupuję sprzęt dla nieswoich koni.

Szczerze, z mojej perspektywy, nie widzę w tym nic złego. Gdybym nie kupowała sama niektórych rzeczy to miałabym spory problem, gdyż nie w każdej stajni (tym bardziej prywatnych, przydomowych) jest wszystko to czego potrzebujemy, aby z koniem pracować.
Obecnie jeżdżę do pewnego pana, który ma własne konie w przydomowej stajni. Siodło, ogłowia, nawet szory, dwa czapraki i parę szczotek itp. mam zapewnione od właścicieli, więc nie jest aż tak najgorzej, ale już coś więcej to musiałam kupić i przywieźć sama. 
Na chwilę obecną posiadam z cztery kantary, podkładkę pod siodło, jakieś części do ogłowia - naczółek, nachrapnik, wędzidła, wodze, czapraki, baty, z dziesięć uwiązów, ochraniacze, nauszniki, owijki, komplet szczotek, jakieś smary do kopyt, derki itd. Dużo bym mogła tego jeszcze wymienić i cały czas coś dokupuję.
A to wszystko dla nieswoich koni, do których jeżdżę.
Oczywiście nie liczę tutaj moich bryczesów, sztybletów, dwóch kasków i tych innych niezbędnych rzeczy dla mnie.
Te rzeczy kompletuję już czwarty rok. A to już druga stajnia, w której pracuję.
Przyznam szczerze, że jest to trochę głupie - fakt.
Wiem i zdaję sobie z tego sprawę, że jak kupię swojego konia (jeśli w ogóle to kiedyś nastąpi) to większość z tych rzeczy stanie się bezużyteczna, za mała bądź za duża. Zawsze można to zostawić w tej stajni, albo sprzedać - zawsze jest jakieś wyjście, ale trzeba przyznać, że niektóre rzeczy mogą się przydać, a co lepsze może nawet trafi mi się taki koń jak Diaz, takich rozmiarów i budowy.
Na razie nie mam się o co zamartwiać dopóki pracuję w tej stajni. 
Jednak boję się co zrobię potem...
W pierwszej stajni jak zaczynałam jeździć, przyszłam z niczym, po dwóch latach, prawie już trzech odeszłam stamtąd z trzema torbami.  ;o Z tej wyjdę chyba z dziesięcioma...
Ja zaczynałam jeździć jakieś 3 i pół roku temu.
W stajni, w której jeździłam pod Poznaniem (w ramach wfu na uczelni) każdy koń miał swój osobny sprzęt (siodło, ogłowie, czaprak - pomijając fakt, że prane były raz na ruski rok, szczotki), jedynie baty były przechodnie, więc zaczęło się od tego, że, chcąc mieć swój, kupiłam sobie palcat.
Później zaczęłam jeździć jeszcze oprócz wfu w innej stajni. Początkowo używałam sprzętu szkółkowego, który nie był przypisany do żadnego konia, kto co złapał, to miał (chodzi mi o szczotki, zgrzebła, kopystki itp, bo siodła i ogłowia również konie miały każdy swoje), ale jak już wiedziałam, że będę regularnie tam jeździć to sprawiłam sobie taką wyprawkę jeździecką (wszystko zielone): zgrzebło plastikowe, metalowe i gumowe, szczotkę do kopyt, szczotkę do sierści, kopystkę, kantar, uwiąz, ochraniacze, owijki, iglak, nauszniki (wydałam ponad 3 stówy na pierwsze zakupy) - to było ze 3 lata temu, a wszystko z tego służy mi do dziś i jest zadbane i czyste i zawsze pod ręką i nikogo nie muszę się prosić o cokolwiek. Jeździłam na różnych koniach, ale nie było ich jakoś super dużo - raptem 3-4 z rekreacji. Czasem dokupowałam czapraki, owijki, nauszniki, derki, ochraniacze, kantary i uwiązy. Mam dużo sprzętu (czapraków 16, owijek z 11 kompletów, nauszników 5, ochraniaczy 4 komplety, 3 derki, 4 kantary i 4 uwiązy, 5 bacików i parę jeszcze innych rzeczy) który kompletuję od 3 lat w sumie. Siodło też mam swoje, bo potrzebowałam na konia, którego miałam w dzierżawie. Niestety nie nadawało się na tego konia gdyż był bardzo wykłębiony, a siodło płytkie. Na siłę go mu nie wciskałam, bo wiedziałam że nie ma sensu - jeździłam na pożyczonym od właściciela stajni. Sporadycznie używam je teraz na konia na którym jeżdżę aktualnie i którego będę w wakacje dzierżawić. Idealne nie jest, ale jak włożę pod nie żel to jest w miarę ok.
Swoich szczotek używam przeważnie na 2-3 konie, którymi w stajni się zajmuję, poza tym często czyszczę cały swój sprzęt począwszy od szczotek, na siodle skończywszy. O wszystko, co mam, dbam najlepiej, jak się da. Regularnie piorę i czyszczę to, co potrzeba. Jestem zdania, że dobrze mieć taki swój sprzęt. Oczywiście bez przesady, jeśli chodzi o siodło, bo wiadomo, że nie każde pasuje na każdego konia.  Poza tym mam jeszcze jakieś smary do kopyt, pędzelki, dziegieć, szampony, spraye na muchy i do grzywy i ogona itp rzeczy pielęgnacyjne i smakołyki, które na bieżąco dokupuję, gdy jedne się kończą. Z używaniem tego na różne konie też nie ma problemów, bo spray no to raczej nie jest inwazyjny, a pędzelki od smarów i dziegciu zawsze czyszczę po użyciu na tyle, na ile się da.
Planuję zakup własnego konia w ciągu najbliższych 2-3 lat i nie wyobrażam sobie, gdybym nagle musiała wydać tyle kasy na sprzęt - to prawie drugie tyle, co trzeba wydać na konia, a na taki wydatek mnie raczej nie stać od razu. Wiadomo, że jeszcze wielu rzeczy nie mam np. popręgu, ogłowia, wędzidła, wytoku, napierśnika, lonży, czambonu... mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, bo na pewno nie o wszystkim trzeba myśleć, kiedy jeszcze nie ma się konia, ale takie kupowanie systematyczne na pewno jest dużym odciążeniem, gdy przychodzi czas na zakup własnego czterokopytnego.
hmm, powiem tak: jak u mnie dzieciaki zaczelyby przynosic wlasny sprzet na moje konie, to powiedzialabym, zeby tego nie robily 🙂 wlasciciel musi zapewnic, zeby kon mial wszystko co mu potrzebne..
Ja tez, gdybym widziala dzieciaka latajacego z wlasnym siodlem i oglowiem z jakims dziwnym wedzidlem, to tez bym nie pozwolila - chocby bylo to samo Devocoux 😉 Siodlo ma pasowac do konia, jest to rzecz bardzo indywidualna, nie wiadomo, czy dziecko przypadkiem koniowi plecow nie rozwali 😉 Wydaje mi sie, ze jezeli ktos wie, ze na pewno bedzie mial konia za pare lat, to zamiast kupowac siodlo tu i teraz, powinien odkladac np 30 zl tygodniowo i w razie zakupu zwierza miec mozliwosc kupienia czegos porzadnego, na miare.
Natomiast, jesli chodzi o czapraki, oglowia z sensownymi wedzidlami, ochraniacze itp - nie widze problemu, pod warunkiem, ze rzeczy sa czyste i nieuzywane na koniach w innych stajniach (nie wiadomo, jakie sa gdzie indziej warunki, czy konie nie maja np. grzyba i innych chorob)
Natomiast, jesli chodzi o czapraki, oglowia z sensownymi wedzidlami, ochraniacze itp - nie widze problemu, pod warunkiem, ze rzeczy sa czyste i nieuzywane na koniach w innych stajniach (nie wiadomo, jakie sa gdzie indziej warunki, czy konie nie maja np. grzyba i innych chorob)

Ja jeżdżę w dwóch stajniach obecnie. W jednej mam konia we współdzierżawie i do niego mam tylko swój pad, który używam póki co tylko na tym koniu i nic wiecej, bo sprzęt właścicielka zapewnia - dokupiłam tylko zgrzebło gumowe i iglak, ale jak będę kończyć współdzierżawę to pad i zgrzebła zabiorę ze sobą i zdezynfekuję, wypiorę i wyczyszczę. W drugiej stajni na razie jeżdżę na 1-2 koniach, więc mogę sobie pozwolić na to, żeby używać swoich czapraków, ochraniaczy, owijek itp. O sprzęt stajenny mało kto dba - wiadomo - nie moje, nie ma potrzeby się tym zajmować  😤 co jest bardzo wkurzające, bo ja o ile używam sprzętu stajennego to staram się, żeby wyglądał jako tako. Sama w wakacje prałam wszystkie stajenne czapraki, żeby wyglądały po ludzku, a nie jak psu z dupy, ogłowia też większość czyściłam i pastowałam. To samo tyczy się wielu innych rzeczy jak np. zwykły pędzelek do dziegciu, który ja swój używam prawie rok, a stajenny nie wytrzyma nawet połowy tego czasu, bo każdy weźmie, pizgnie gdzie popadnie i nie zobaczy czy np z niego nie cieknie i czegoś nie ubrudzi.
Wiem, że nie każdy tak ma, ale ja wychodzę z założenia, że o nieswoje lepiej dbać bardziej niż o swoje, bo jak mi się coś zniszczy to wiadomo, że konsekwencje będą tylko dla mnie, ale jak się coś by np stało koniowi, czy ogólnie jakiś sprzęt by się uszkodził to już jest gorsza sytuacja.
Hmm..tak sobie czytam co piszecie i napiszę Wam moje refleksje na ten temat. Też się temu trochę dziwiłam że ludzie jeżdżą konno rok, dwa może trzy, przychodzą w zasadzie tylko na jazdę a potem jadą do domu i cały tydzień ich nie widać aż do następnej niedzieli, w porywach przyjadą i w sobotę i w niedzielę więc stosunkowo niewiele jeżdżą a mimo to za jakiś niedługi czas widzę że jedna po drugiej kupują swoje ogłowie i siodło. No i co? Ano cieszą się z tego i robią sobie zdjęcia i bawią się tym i ja nie uważam że to jest coś bardzo złego. Dodam tylko że są to osoby które nie mają własnego konia i nie wygląda na to że w najbliższym czasie będą miały bo rodzice ich nie chcą się w to pakować-nie dziwię się, konie są drogie, utrzymanie jest drogie trzeba mieć na to czas a jak zachoruje to trzeba leczyć itd...wszyscy znamy temat. No ale mają własne siodła po to żeby nie musieć za każdym razem dopasowywać strzemion, jest im wygodnie, siodła dobrze ich usadzają i jeżdżą coraz lepiej. Ja nie widzę w tym nic złego. A nasza instruktorka widzi kto ma jaki sprzęt i ostatnio jak któraś założyła swoje ogłowie na innego konia niż zazwyczaj jeździ i było ono dużo za duże, to kazała je zmienić na stajenne i dziewczyna pomaszerowałą z koniem do stajni i po sprawie. Fakt, dla nas ludzi starszej daty  😉 hihi, to jest trochę paranoja że my, aby wsiąść na konia na 10 min stępa to musiałyśmy gnój w stajni wywalać i okna myć itp, żeśmy jeździły na bardzo skromnym sprzęcie, ze pod siodłem był kocyk a jak ktoś nie miał bacika to leciał zerwać sobie witkę z drzewa, że własny toczek to było spełnienie marzeń i człowiek się cieszył że na rynku dostał czarne gładkie leginsy i w tym się jeździło...przykładów jest mnóstwo. Teraz dzieciaki mają własne Kieffery a niektóre mają konie za kupę pieniędzy, no ale cóż. Czasy się zmieniają czy nam się to podoba czy nie.
A u nas jest tak że każdy ma pod opiekę konia. Nie jest to ani dzierżawa ani nic z tych rzeczy. Po prostu jak chcemy możemy kupować sprzęt, ale głównie jesteśmy po części odpowiedzialne za te konie. Myślę że to dobre rozwiązanie dla szkółek bo przynajmniej konie mają lepszy sprzęt.
Ja sama mam już wszystkie szczotki dla mojego konia, 3 czapraki (które szyję sama) dwa kantary, uwiązy do nich, jedną parę nauszników mnóstwo owijek i mam w planach kupić mu kantar skórzany, kalosze bo został podkuty na 4 i zamierzam zrobić wodze ze sznura do kantara :3
Farifelia   Farys 21.05.2008
03 maja 2013 15:20
Jak tak czytam was, to po części myślę, że faktycznie kupowanie własnego sprzętu i użytkowanie go, jest, można rzec, niestosowne. Ale w niektórych wypadkach niestety jest to wręcz niezbędne.
Są porządne stajnie, które zapewniają koniom rekreacyjnym odpowiedni i dopasowany sprzęt. Ale wiele stajni ma to niestety głęboko gdzieś...
W stajni, w której ja zaczynałam jeździć, konie co prawda miały swoje ogłowia i siodła. Jednak jak przybywało koni, lub jakieś ogłowie czy siodło się rozpadło, brało się co popadło. Wychodziło na to, że potem np jedno ogłowie brano na 2 konie, a siodła (szczególnie te lepsze) nawet na 3 konie. Nie zwracało się wtedy większej uwagi, czy siodło dobrze leży czy nie. Było wygodne, to się je brało.
Zresztą siodeł i tak się tam nie dobierało do konia. Z racji tego, że rotacja koni była dość spora, co było wolne, to leciało do następnego konia i tyle.
Szczotki wszystkie znajdowały się w jednej skrzynce i służyły wszystkim rekreantom (z reguły około dziesięciu koniom). Przy czym pierwsze co, to była bitwa o nie zepsute szczotki (większość miała powyrywane włosia, połamane igły itp). Te "lepsze" szczotki, to były szczotki dzieci, które chciały swoim ulubieńcom coś pozostawić. I mimo, że sobie je podpisały, i tak trafiały do wszystkich koni. Kopystek regularnie nie było. Albo była jedna, jakaś złamana, albo wcale. Jak ktoś dorzucił nową, to na drugi dzień się traciła.
Z czaprakami i podkładkami było podobnie. Co "ładniejsze" (czyt. nie potargane) były oblegane i trafiały dziennie na innego konia.
Ja sama, sprzęt zaczęłam sobie kompletować na długo zanim zaczęłam myśleć w ogóle o własnym koniu. Zaczęło się od podstawowego wyposażenia (czapsy, toczek, bacik). Chodziłam wtedy do podstawówki, więc pieniędzy dużo nie miałam, ale oszczędzając jakieś grosze, regularnie kupowałam sobie części sprzętu po okazyjnych cenach (z myślą o własnym przyszłym koniu - byłam nastolatką :P )
Kupiłam najpierw kantar z uwiązem, potem szczotki, skrzynkę, czaprak, ochraniacze, na końcu ogłowie a od koleżanki dostałam derkę.
Gdy zmieniłam stajnię i jeździłam w niej tylko na jednym koniu, zaczęłam na niego używać swojego sprzętu (mogłam a skoro leżał skrzętnie schowany w szafie czekając na konia, to stwierdziłam, ze go użyję zanim spleśnieje :P ) Miałam praktycznie cały jeden komplet na konia, którego używałam głównie na zawody.
Z czasem odkupiłam od koleżanki siodło, w którym od czasu do czasu jeździłam na tym koniu i które na niego pasowało.
Jednak po skończeniu szkoły, sprzęt leżał praktycznie rok, nieużywany w szafie, dokładnie wyprany.
Aż w końcu kupiłam swojego konia 🙂 Wtedy się cieszyłam, że coś już dla niego mam. O dziwo, siodło pasowało, bo zbudowany był podobnie do tamtego konia.
Dopiero mając swojego konia obłowiłam się w więcej sprzętu (mając pracę jest to łatwiejsze niż chodząc do szkoły i dostając kieszonkowe 😀 )
Potem i tak siodło kupiłam nowe, ale tamto mam do dziś, a mam je już dobre 6 lat 🙂 Tak samo czaprak, obecnie użytkuję na treningach ale do dziś ma się bardzo dobrze 🙂
No mnie to szlag trafia absolutny.
Mam długi bat, sztylpy, oficerki, dwie pary bryczesów i kask, no i jest okej, to są rzeczy dla mnie. Konia nie posiadam, natomiast mam już ogłowie bez wędzidła, za to z dodatkowym naczółkiem i do tego są wodze, mam trzy czapraki, komplet ochraniaczy, kantar i uwiąz w komplecie i niby to nie jest wcale tak dużo, a przychodzi mi jeszcze jedynie podkładka. Sprzęt który miałam wcześniej został rozdany.. Po prostu oddany, do jednej, drugiej, trzeciej stajni. Dla konia x, dla konia y, dla konia z.
Poszedł czaprak, poszły kantary, zestaw szczotek (wcale nie tych najtańszych, bo się uparłam, że mają być te drewniane ładne i mama kupiła). Ech, nie mam konia, a zamierzam kupić już siodło.. nie wiem, czy konia kiedykolwiek będę mieć a kompletuje sprzęt na dwojaki sposób. Tylko kiedy mam pieniądze w ręku, czy jestem po tygodniówce od szefa widzę ograniczone możliwości zakupienia kolejnej rzeczy, szukam na promocjach, biorę udział w konkursach na fejsie.. wszystko po prostu przelewam na konie. I robię to do tego stopnia, że jestem w stanie nic nie jeść i być głodna, ale koszulkę konkursową w promocji zakupię. Bardzo chore i denerwujące podejście, ale nie potrafię sobie po prostu ni jak tego odmówić, to mnie cieszy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się