Jeść czy nie jeść ? Pomaga czy szkodzi?


nie pijam też soków, napojów gazowanych i w ogóle staram się omijać niepotrzebne rzeczy typu słodycze, ciastka, czipsy itp


W ogóle soki, napoje gazowane to dla mnie abstrakcja - po prostu nie lubię.

Nie demonizujmy też soków. Porządne 100% soki, zwłaszcza te z cząstkami owoców to jest przecież dobra rzecz.


Porzadne czyli swieze, niepasteryzowane i nie z koncentratu. I tylko szklanka dziennie zastepujaca drugie sniadanie czy podwieczorek.


Ja mam fiola na punkcie zdrowego odzywiania sie, od wielu juz lat. Bardzo uwaznie dobieram skladniki diety, dokladnie czytam etykiety produktow, ktore kupuje. Codziennie gotuje w domu, najczesciej w piekarniku badz na parze. Jesli smaze to krotko, bez panierek. Korzystam tylko z maki razowej, z makaronu i ryzu pelnoziarnistego. Jesli kupuje dzem to ten nieslodzony cukrem ze 100% owocow, jesli jogurt to tylko naturalny, ze slodyczy czasem ciemna czekolada. Zanych ciast, wafelkow, precelkow, margaryn i podobnego syfu. NIGDY nie jadlam w McDonald's ani innym KFC. To jest caly styl zycia, filozofia, ktora procentuje.
Ja tam widziałam ze sikorki jedzą słoninę tylko musi być nie solona.
Co to znaczy, ze orzechy są wielokrotnego użytku?  👀
Orzechy przecież zawsze rysowały mi się jako źródło wielu cennych składników tylko bez przeginania z ilością, bo są ciężko strawne. Jakby nie były strawne to by przez nas przelatywały i wychodziły na świat w tej samej postaci?
A jak się odnosić do takich rozczochranych ekspertów? I Instytutów ?
[url=http://wirtualnaporadnia.wp.tv/i,Kiwi-a-dieta-Wirtualna-Poradnia,mid,1193074,index.html?ticaid=610372#m1193074]Pani ekspert radzi jeść kiwi[/url]
Haha pani to jest faktycznie ciekawa. Wychodzi na to, że wystarczy samo kiwi do życia, nie trzeba innych warzyw i owoców. 😀


Porzadne czyli swieze, niepasteryzowane i nie z koncentratu. I tylko szklanka dziennie zastepujaca drugie sniadanie czy podwieczorek.


Wiadomo takie są najlepsze. Ja nie uważam za zło soku w kartonie, pod warunkiem, że jest 100% i bez innych dodatków. Przecież pasteryzacja jest powszechnym sposobem na przechowywanie produktów. Nawet robiąc jakieś przetwory w domu, używa się pasteryzacji.
Alaska problemem nie jest pasteryzacja tylko to, ze zachwalane przez ciebie kartonowe soki to rozcienczone woda koncentraty czesto z dodatkiem korekty smaku i naturalnym aromatem, ktory ulotnil sie podczas dlugotrwalego procesu ogrzewania podczas zageszczania.
Bischa   TAFC Polska :)
12 marca 2013 09:21
Staram się jeść zdrowo. Z grzechów:

-Zdarza mi się pójść/zakupić przez telefon skrzydełka z KFC, czasem wstąpię po Kurczakburgera (jedyna kanapka jaka mi tam smakuje)/lody latem do Maca.
-bardzo rzadko (kiedyś mnóstwo tego jadłam/piłam) kupię sobie czipsy, colę, inny napój gazowany (byle nie żaden energetyk).
-niestety lubię zupkę chińską (jedną) z Vifona, niektóre zupki z Knorra, ale też nie zjadam niewiadomo ile-2-3 zupki na tydzień. Innych zupkowych gotowców nie tykam.
-niestety jestem maniaczką słodyczy. Staram się jednak je ograniczać do gorzkiej/mlecznej/z orzechami czekolady, czasem garść cukierków/ciastek sobie kupię, nie lubię wszelkiej maści batoników (poza Bounty), kiedyś moja mama robiła ciastka domowe, takie o:

Pychota, muszę ją pomęczyć, żeby znów zaczęła robić, albo chociaż przepis dała.
-jem parówki, ale tylko jednej firmy, Pikok z Lidla. Jedyne jakie mi smakują. Jem od czasu do czasu pangę, ale raczej na obiedzie u rodziców/babci, sama nie kupuję i o dziwo mi ta ryba smakuje.
-jestem okropym leniem i kupuję gotowe sosy w słoiczkach, robię z torebki.
-dużo niestety słodzę herbatę. Staram się jednak słodzić coraz mniej, na zasadzie co tydzień zmniejszam ilość wsypanego cukru po trochu.

Ponieważ skacze mi tekst, o dobrych rzeczach w swoim żywieniu napiszę w następnym poście.
Firstlight we wszystkim najważniejszy jest umiar- nie wolno dać się zwariować.Ja nie chodzę ndo Maca bo nie lubię, frytki czasem chętnie zjem, ale lubię też i zdrowe rzeczy owoce, soki itp.
Ale...czy piwo jest zdrowe? A pijemy je w domu , bo lubimy i juz.
Moja babcia żyła 92 lata , dziadek 99 , moja mama ma lat 75 i jest zdrowa - na żóładek nie choruje, nie jedna  dużo młodsza osoba może pozazdroscic jej zdrowa i kondycji , mój tesciu ma lat 84 a nie zawsze odżywił się prawiłowo i zdrowo. Przeżył wygnanie, Sybir wiec raczej nie było mowy o dobrym i prawidłowym odżywianiu.
Organizmu trzeba słuchac , jesc to co on sam chce i w odpowiednich ilosciach.
Bo jak czasem czytam ,ze to jest nie zdrowe, tamto tez to, nie raz sie zastanawiam czy życie wogóle jest zdrowe.
No i po cholerę zyc jak...schabowy smażony jest beee, duszone jest beee, słodycze są beee, makarony są beee, jezdzenie konno jest niebezpieczne, samochodem tez niebezpiecznie lepiej chodzic ( no tylko ,że te spacery w spalinach to chyba tez jest beee)


ps- ja żyję bardzo nie zdrowo bo ....jezdzę do pracy autem (mam ponad 80 km do pracy , wiec pieszo sie raczej nie da), bo zapominam o sniadaniu, bo pierwszy mój posiłęk to kawa (bez niej mnie nie ma) , bo uwielbiam duszone mieso a szczególnie bitki wołowe, parówki wcinam z musztardą itp itd. Mam 50 lat i jakoś żyje.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
12 marca 2013 09:30

Przyklad z zycia: Obecnie na calym swiecie zaleca sie zeby karmic niemowle wylacznie mlekiem do konca 6 miesiaca zycia, a na konferencji pediatrycznej pani doktor znienacka oznajmia ze gluten trzeba wprowadzac od 5 miesiaca czyli trzeba pchac w dziecia kleik. Sponsorem badan owej pani jest Nestle - producent kaszek dla niemowlat, pani przyznaje sie bez zenady ale zalecenia i tak trzeba koniecznie zmienic. Od 5 miesiaca kaszka ma byc i basta! Wiecie, ze-nu-a, bo PL w tym wieku karmionych piersia jest tylko 20% dzieci (nestle robi tez sztuczne mleko dla niemowlat wiec butelkowe dzieci nie sa targetem). Chodzi wiec o to zeby tej waskiej grupie sprzedawac kleik o jeden miesiac dluzej! I tak warto jak widac walczyc nawet o ten skraweczek rynku. Ciekawe wiec kogo sponsoruja producenci takich np magicznych jogurtow z czyms tam, kotletow sojowych albo "4 litrow wody dziennie" skoro rynek na takie produkty moze byc nieporownywalnie wiekszy.



a czytałaś nowe zalecenia żywieniowe i badania naukowe na temat wprowadzania glutenu do diety niemowląt?
oskarżasz tu jakąś panią, która rację ma i nie jest to na pewno spowodowane sponsorowaniem przez Nestle owej pani.

u niemowląt karmionych sztucznie gluten wprowadza się w 6 miesiącu życia, a w przypadku karmienia naturalnego w 5 miesiącu i nie ma tu nic do rzeczy żadna kaszka z Nestle a wyniki badań które dowiodły że wcześniejsza ekspansja na gluten ( oczywiście w małych ilościach) może  ograniczyć wystąpienie celiakii w wieku późniejszym.

swoja drogą firmy produkujące żywność dla dzieci mają bardziej rygorystyczne normy jakości, aczkolwiek nie pochwalam karmienia dzieci sztucznym mlekiem, kleikami itp.
Karmienie naturalne ma dużo więcej plusów i jest prostsze do wprowadzania nowych pokarmów, bo do 6 miesiąca karmi się piersią + dodatki witaminy D i glutenu, potem wprowadza się normalne produkty.

i powiedzmy sobie szczerze kobiety są wygodne i prościej jest dać niemowlakowi butelkę mleka, soczek, herbatkę i kaszkę które wystarczy zalać przegotowaną wodą niż siedzieć z dzieckiem przy cycku a potem gotować
Jest takie powiedzenie: smaczne=zdrowe.
I dlatego ja nie jem ryb, bo chyba dla mnie zdrowe nie są.
Tylko to stare powiedzenie, z czasów kiedy nie odkryto Umami
Bo umami nasze zmysły oszukuje.

swoja drogą firmy produkujące żywność dla dzieci mają bardziej rygorystyczne normy jakości, aczkolwiek nie pochwalam karmienia dzieci sztucznym mlekiem, kleikami itp.
Karmienie naturalne ma dużo więcej plusów i jest prostsze do wprowadzania nowych pokarmów, bo do 6 miesiąca karmi się piersią + dodatki witaminy D i glutenu, potem wprowadza się normalne produkty.

i powiedzmy sobie szczerze kobiety są wygodne i prościej jest dać niemowlakowi butelkę mleka, soczek, herbatkę i kaszkę które wystarczy zalać przegotowaną wodą niż siedzieć z dzieckiem przy cycku a potem gotować


I tu pozwolę sie z Toba nie zgodzic. Dużo wygodniej jest przemyć piers i podac ją dzieciakowi niż przygotowac te wszystkie "papki" i jeszcze patrzec i sprawdzac temperature jedzonka.
Karmienie sztucznym to przykra koniecznosc jak np powrót do pracy po macierzynskim , (mama w pracy to niby czym opiekunka ma nakarmic dzidzię), czasem choroby, kłopoty z laktacja itp itd.
Bardzo fajny temat, od razu skorzystam... Co z warzywami/owocami z marketów? Spotkałam się z pomarańczami z substancją konserwującą, ziemniakami z Egiptu itd. już nawet nie wspomnę o smaku (a raczej braku smaku) takiego marketowego pomidora... Więc chyba nawet jeśli chcemy jeść produkty nieprzetworzone (tak jak dziewczyny pisały wcześniej 90%) to czy takie warzywa i owoce się do tego zaliczają?

PS. Taniu, Co do orzechów - czytałam że dobrze je moczyć. Uwalniają się enzymy (ktoś mnie poprawi?) przez co orzech ma więcej wartości odżywczych i jest łatwiej trawiony. Z osobistych obserwacji: po moczeniu orzechy nabierają ciekawej słodyczy 🙂
Faza dwie kwestie mi sie nasunely. Po pierwsze produkty spozywcze sprzed 50 lat i te obecne to zupelnie inna para kaloszy. Jedzenie naszych dziadkow nie bylo tak mocno przetworzone i nasycone chemia jak jest obecnie. Po drugie nie twierdze, ze dozyje 100lat na swojej diecie i nie to jest moim celem. Celem jest dobre samopoczucie i utrzymanie stalej wagi ciala (odkad skonczylam 18 lat waze niezmiennie tyle samo, a jestem po 30).


Jako ciekawostke napisze: moj syn byl na samej piersi rok !!! Po 6 miesiacu probowalam wprowadzic dodatkowe produkty, ale zawzial sie i nie chcial  😎  Teraz jest juz uczniem, oprocz kataru i kaszlu nigdy nie chorowal, nie wie co to antybiotyk i rozwija sie ksiazkowo. Nie ma zadnych alergii.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
12 marca 2013 09:44
Faza, no też to napisałam, że naturalne ma więcej plusów i jestem zwolenniczką karmienia naturalnego niż od wczesnych tygodni pchać w dzieci chemię 🙂
mleko początkowe i następne robi się z mleka krowiego które nie jest dla nas wskazane i żeby uzyskać mleko identyczne do kobiecego trzeba go mocno modyfikować a co za tym idzie trzeba wielu procesów technologicznych.

ale porównując produkcję żywności dla dzieci a zwykłej mają dużo lepszą jakość, szczególnie te w słoiczkach gotowe.


mnie zastanawia jedno, wegetarianie z racji że nie jedzą mięsa przeważnie zastępują je soją i czy ta soja jest zdrowsza od owego niechcianego mięsa jeśli 60% upraw soi na świecie jest modyfikowana genetycznie?
Bischa   TAFC Polska :)
12 marca 2013 09:49
Ze zdrowych rzeczy:

-jak najmniej soli, jedyne w sumie co solę, to odrobina (do smaku, żeby nie było jak trawa) soli do wody na makaron/ryż/kaszę. Do warzyw mam maszynę do parowania.
-nie toleruję żadnych koncentratów pomidorowych (sporadycznie używam ketchupu), są dla mnie obrzydliwe. Zresztą nie kupuję żadnych warzyw w puszce, co najwyżej czasem groszek/fasolkę/kukurydzę, tylko świeże warzywa/owoce. Zupa pomidorowa tylko ze świeżych, miksuję w blenderze.
-jak najmniej oleju, wściekam się strasznie, bo moja babcia robi pyszne pierogi ruskie/z mięsem i zawsze dostajemy je w metalowym pojemniku, górne warstwy super, a dół zalany olejem, marze się to to okropnie, no i nie zdrowo. Smażę na oleju, ale na niewielkiej ilości, za panierkę robi bułka tarta, domowej roboty-nigdy żadnych gotowców.
-żadnych napojów, nektarów. Nie tykam i opieprzam tych co piją jakiekolwiek energetyki. Woda, kompoty domowej roboty, czasem sok. Niestety nie mam już dżemów domowej roboty, a tylko takie jadałam jeszcze nie dawno, kupuję sporadycznie do naleśników/białego sera.
-żadnych margaryn-tylko masło, od czasu do czasu pozwalam sobie na smalczyk domowej roboty (tata robi, słoninka od wujka ze wsi do niego), pieczywo ciemne, czasem kajzerki, dużo jadam płatków ryżowych.
-ser biały, kefiry półtłuste, nigdy nie odtłuszczone zupełnie.
Solina wegetarianie rezygnuja z miesa z pobudek ideologicznych a nie dietetycznych.
jestem za zdrowym jedzeniem ale...nie dam się zwariować i jak coś lubię to jem  i koniec.
Lubię czasem i zjesc niezdrowo, a czasem wogóle zapominam ,że coś trzeba zjesc. Niestety praca, praca , dojazdy do pracy itp wymuszają na mnie szybkie jedzenie lub brak jedzenia. A co do mojej wagi..no cóz mam swoje lata , mam 165 cm wzrostu i waże ok 60 kg wiec chyba nie jest ze mną jeszcze tak fatalnie. 😉
I uwierz mi czasem fajnie jest nawet wiedząc ,ze to nie zdrowo wpasc do Maca na ...jakiegos bigmaca lub na skrzydelka. Czasem fajnie jest zjesc kwasny bigos , czasem fajnie jest wypic pare piwek.
Alaska problemem nie jest pasteryzacja tylko to, ze zachwalane przez ciebie kartonowe soki to rozcienczone woda koncentraty czesto z dodatkiem korekty smaku i naturalnym aromatem, ktory ulotnil sie podczas dlugotrwalego procesu ogrzewania podczas zageszczania.


Ja ich nie zachwalam tylko nie uważam ich jako zło wszelakie, którego spożywać nie wolno, bo jest nie zdrowe. Chcąc wypić powiedzmy nawet jedna szklankę dziennie tego soku nie z koncentratu musiałabym chyba rzucić konie, bo mała buteleczka owego jednodniowego soku kosztuje w okolicach 4 zł. W domu robić sok, no powiedzmy sobie szczerze nie zawsze jest czas i ochota, a na zapas też się nie zrobi, bo się zepsuje. Zwłaszcza, że jak uwielbiam pić i wypijam hektolitry płynów dziennie.

Ja jestem w zasadzie w prawie każdej dziedzinie, wyznawcą złotego środka. Wiadomo, chcę się odżywiać jak najlepiej, ale nie popadam w fanaberię. Dlatego czasami nie mam oporów by wypić piwo, zjeść kurczaka w kfc czy czasem zupkę chińska w stajni. Jak to mój tata mawia: ,,co nas nie zabije to nas wzmocni"  😉
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
12 marca 2013 10:08
FirstLight, a to wszystko wyjaśnia, nie znam żadnego wegetariana stąd moje pytanie.
Mazia   wolność przede wszystkim
12 marca 2013 10:11
A co z koncentratem pomidorowym? używam go baaardzo dużo, do pomidorowej, do sosów itd... w składzie nie ma zapisanej chemi....
Faza pewnie fajnie jak ktos to lubi  😉  Ja nie lubie ani piwa, ani kawy, ani hamburgerow, coli czy papierosow. Nie kreci mnie to i nie smakuje. Zeby nie bylo, ze tylko tak zdrowo lubie, to ze slodyczy faworytem jest biala czekolada, ale swiadomie w przyplywie checi na slodkie wybieram banana czy suszone owoce (tez tylko te eko: bez siarki, cukru).

Alaska fakt, zdrowe, mniej przetworzone jedzenie nie jest tanie, co jest dla mnie paradoksem.

Mazia  w przytaczanym juz w tej dyskusji programie "Wiem co jem" koncentrat pomidorowy jest uwazany za dosc zdrowy produkt: http://tvnplayer.pl/programy-online/wiem-co-jem-odcinki,122/odcinek-6,pomidory,S03E06,3943.html
Dobry koncentrat z tego co wiem jest wręcz bogatszy od samych pomidorów, bo np. zawiera więcej likopenu. Ogólnie to całkiem niezła seria: http://tvnplayer.pl/programy-online/wiem-co-jem-odcinki,122/odcinek-6,pomidory,S03E06,3943.html

FirstLight mnie wyprzedziła 😉
Bischa   TAFC Polska :)
12 marca 2013 10:17
Mnie generalnie np kotlety sojowe smakują, kupuję i jem. Na ile one są sojowe, tego nie wiem.
A jak to jest z herbatą paczkowaną? Wypijam jej hektolitry, sypanej nie lubię, bo nie lubię jak mi się fusy w kubku majtają. Nawet jak tego jest niewiele, mam sitko, ale przez sitko i tak jakaś część przelatuje. No i dostaję szału, jak mi ktoś zabiera woreczek z talerzyka, nie lubię marnotrastwa, jeden woreczek idzie na kilka herbat. Pijam raczej zwykłą, smakowe rzadko które mi pasują, dużo pijam miętowej z suszonej/świeżej latem (od rodziców) mięty. Chciałam trzymać mięte jak kwiatek w doniczce, żeby w zimie mieć świeżą-nie da się, moje koty wygrzebują ziemię z doniczki 😕
Cytryna-słyszałam, że może się przyczyniać do choroby alzheimera-prawda to?
ovca   Per aspera donikąd
12 marca 2013 10:24
Solina wegetarianie rezygnuja z miesa z pobudek ideologicznych a nie dietetycznych.


nie zawsze- ja jestem wege z pobudek bardziej dietetycznych niż ideologicznych 😉 ale np soi nie lubię i nie jem, jedynie w formie mleka sojowego do kawy.
Bischa no generalnie zazwyczaj cały myk polega na tym, że w sypanej herbacie są piękne dorodne liście herbaty i widać gołym okiem co tam jest. W herbacie ekspresowej często znajduje się to co nie nadawało się już na herbatę sypaną. Po za tym herbaty nie powinno się parzyć zbyt długo, bo z tego co wiem może uwalniać potem jakieś niekorzystne substancje, więc bez względnie sypaną herbatę powinno się odcedzać lub używać specjalnych zaparzaczek. O ile dobrze pamiętam czarną herbatę można parzyć tylko raz, zieloną dwukrotnie. Ja dostaję szewskiej pasji jak widzę, że ktoś tak odkłada tą torebkę na kolejne herbaty, albo z jednej torebki robi 3. Toż to napój herbaciany już, a nie prawdziwa herbata!

W przypadku też czarnej herbaty czas parzenia może odpowiadać, za jej właściwości. Zaparzana krótko 3 minuty jest zwykle pobudzająca parzona trochę dłużej ok. 4 minut zaczyna mieć działanie bardziej wyciszające i relaksujące. 😉 Herbata to dość spory temat. Oglądnij sobie ,,wiem co jem" jest też odcinek o herbacie.
Bischa  zaopatrz sie w taki dzbanek



W srodku jest sitko, do ktorego wsypujesz herbate i fusy nie przedostaja sie przy nalewaniu do szklanki.


ovca  napiszesz wiecej o motywach?

Bischa   TAFC Polska :)
12 marca 2013 10:30
Ja herbatę parzę krótko, bo nie lubię zbyt mocnej po prostu 😉 Mam imbryk szklany, ale bez sitka 😵 Miałam też fajny aluminiowy imbryk, z fajnym sitkiem, ale jakimś cudem "zniknął". W rozmowie z mamą wyszło na jaw, że jak kiedyś do mnie wpadła pod moją nieobecność, jak musiała na tatę poczekać, to go zabrała i wywaliła, bo się do niczego nie nadaje 😵 A herbatę parzył super, tylko uważać trzeba było, bo się szybko nagrzewał i parzył.
FirstLight, mam taki, tyle że mniejszy, ale nie wiem na co mi on, jak sitko gdzieś kiedyś wcięło (jeszcze przed remontem) 🙄
mnie zastanawia jedno, wegetarianie z racji że nie jedzą mięsa przeważnie zastępują je soją i czy ta soja jest zdrowsza od owego niechcianego mięsa jeśli 60% upraw soi na świecie jest modyfikowana genetycznie?


a to nie jest tak, że ta modyfikowana soja "zza morza" trafia głównie do zwierząt hodowlanych - hodowanych na mięso? Ja ograniczam produkty sojowe (nawet te GMO-free, niemodyfikowane), bo są wysoko przetworzone. A ja stosuję się do zasady - z im prostszych składników składa się mój posiłek, tym lepiej. Także np. zamiast gotowych pasztetów robię swoje pasty  😉 Kupiłam sobie ostatnio fajną książkę, w pierwszej części jest dużo teorii na temat zdrowia, witamin, składników odżywczych i ich źródeł, w drugiej - 700 przepisów - póki co, jeszcze przeze mnie nierozdziewiczonych. Ale i tak każdy ma swoje źródła i przekonania  🙂

aha, i jeszcze mi się przypomniało - nienawidzę soli. Swojego "gotowania" nie solę w ogóle.
"Coś" jest w tej niezdrowej żywności, co nas wabi. Nie umiem rozgryźć. Nie pijam napojów gazowanych prawie nigdy, bo nie lubię.
No, może te energetyzujace ( też temat rzeka). Jednak kiedyś w kinie przez zupełną pomyłkę kupiłam takie wiadro coli.
Śpieszyłam się, był tłok, pan nalał, to już nie robiłam afery i więłam. No i wypiłam jeszcze w czasie reklam. Litr !
Nie mam pojęcia dlaczego. Zassałam się i już.
Podobnie z fast food. Nie lubię. Szkodzi mi. Ale jak zapachnie to się łamię. Żałuję, kajam się ale bywa, że pożeram.
Albo ogromnym wysiłkiem woli mijam, ale długo się waham.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
12 marca 2013 11:16
Tania, to "coś" to sztuczne dodatki do żywności, mają polepszyć smak, zapach i wygląd danego produktu 😉
fast foody smakują bo mają duże ilości tłuszczu a to tłuszcz nadaję smaku.

ja już ponad 2 lata nie solę i nie dosalam, i wreszcie czuje smak choćby pomidorów z własnego ogródka 😉 wcześniej bez soli były nijakie. Obecnie jak ktoś coś mi posoli to nie jestem w stanie zjeść bo czuję samą sól
Bischa   TAFC Polska :)
12 marca 2013 11:20
A mnie się wydaje, że dodatkowo robią coś podobnego jak w karmach dla kotów/psów, tych najgorszych, jakieś uzależniacze. Nie we wszystkich oczywiście "złych" produktach, ale kto ich tam wie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się