Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Kami   kasztan z gwiazdką
16 marca 2013 10:33
My też lecimy na Dadach, a na noc pampersy premium care bo są ciut bardziej chłonne  🙂

Ja weszłam w jeansy sprzed ciąży dokładnie 3 tygodnie po porodzie mimo, że zostały mi jeszcze 3-4kg. Ale teraz aż się boję wchodzić na wagę - jem strasznie dużo i też ujawnił się u mnie niepohamowany popęd do słodkiego  🤬

Julie wiem, że dawkę witaminy D przy karmieniu mieszanym powinien ustalić pediatra na podstawie ilości wypijanego mm  🙂

Czarownica chyba wszystkie soki malinowe są dosładzane - ja bym nie dawała, naje się jeszcze słodkiego w życiu  😉 Lepiej ugotuj kompocik z jabłek  🙂 Monia uwielbia!

Anai dajesz nadzieję  😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 marca 2013 10:40
Kami a jak ugotować? :kwiatek:
Kami   kasztan z gwiazdką
16 marca 2013 10:43
Ja po prostu obieram jabłuszko, zalewam 1,5 szklanki wody i na gaz  😉 swoją drogą właśnie się robi  🤣 Wystarcza na dwa dni, więc zawsze jest świeży. Ostatnio zrobiłam nawet z kwaśnej szarej renety i Monia piła, a mnie buzię wykrzywiło  👍
Bo wśród cioć, babć i mam panuje przekonanie "jedz, jedz, dziecko karmisz, musisz dużo jeść". I każdy tuczy. Sama musiałam się bronić rękami i nogami przed tuczeniem.
Ale ja się muszę bronić przed sobą, nie przed kimś! 😀 To ja CHCĘ jeść. Muszę, nie chcę. Na szczęście nie tyję, ale też nie chudnę. Ważę 5 kg więcej niż przed ciążą, czyli mam razem 10 do zrzucenia, bo zaczęłam ciążę z 5 kg nadwagi.
Ten apetyt na slodkie chyba ma zwiazek z karmieniem bo ja tez mam obsesje slodyczowa jak nigdy w zyciu. Waze 1kg mniej niz przed ciaza. W szkole rodzenia wsrod plusow karmienia piersia mowili, ze sie chudnie i u mnie sie to sprawdzilo ale moze to przypadek, a moze cecha osobnicza i karmienie/nie karmienie nie ma tu nic do rzeczy. Faktem jest, ze jak 6 mieisieczne bobo wyzlopie litr mleka dziennie to skads to mleko musi sie brac wiec jesc trzeba 😉

Witamine D kazali mi podawac do 2-go roku zycia.. ale moze dlatego, ze w rodzinie byl niedobor.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
16 marca 2013 11:13
Ja napady slodyczowe mam teraz- cale szczescie nie potrzebuje duzo, tylko troche- pare kostek czekolady, dwie lyzeczki nutelli, budyn i starcza.
Natomiast 'na pocieszenie' zrobilam sobie wypas sniadanko- pancakesy sztuk 3, przelozone budyniem z wanilia i na wierzchu grubo domowym dzemem z jagod oblozone! Mniam, dogodzilam sobie jak nigdy 😉 Jedyne plusy niebytu chlopa w domu- on sie krzywi i mowi -a nie moga byc takie te zwykle, plaskie? 😁 O, i kanapki z takim najzwykleszym pasztetem z puszki i ketchupem wczoraj na kolacje wsunelam (tu tez chlop patrzy jak na watriatke jak sie zajadam), jeszcze watrobke na obiadek i poprawie smazonymi kalmarami w ciescie i chyba wyczerpie repertuar tego, co ja uwielbiam, a kochanie moje nie tyka 😉

Od 7:30 do 11:30 byl u mnie elektryk- takie zwarie zmajstrowalismy, ze polowa sprzetow popalona... Chlopak wyszedl z postanowieniem, ze idzie prosto do zony i dziecia robia 😉 Takze wszystkie niezdecydowane zapraszam do mnie do pokoiku Jasia - ma moc! 😉
Widzieliście to:
http://wiadomosci.onet.pl/wideo/pies-rzucil-sie-na-dziecko,122965,w.html
Ja wiem, że to są emocje i w ogóle, ale nie róbcie nigdy czegoś takiego, że wyrywacie dziecko psu, jeszcze takiemu szajbniętemu jak ten. Bo to dziecko fruwa z uczepionym psem z jednej strony, a matką z drugiej.
Pewnie odruch, ale taki, który spowodował, podejrzewam więcej obrażeń.
Makabra.
Raczej starałabym się w jakiś sposób "odczepić" takiego psa. No i nie życzę nikomu, ani sobie. Parę razy musiałam odczepiać siebie i raz swojego własnego kota.
dempsey   fiat voluntas Tua
16 marca 2013 11:32
ale niby jak?
przydusić go do ziemi i siąść na nim? wtedy trzeba PUŚCIĆ dziecko, a tego nikt nie jest w stanie zrobić
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
16 marca 2013 11:34
dempsey, bardziej wiesz- psa mocno w leb, paluchy w oczy, w nos- wszystko zeby szczeki rozluznil. Tylko niestety jest szansa, ze pusci i zaraz natychmiast zlapie ponownie.
Julie, CzarownicaSa, no właśnie są cienkie jak Pampersy te zielone (ja mam Active Baby, bo w miarę tanie, z resztą dostałam w prezencie) i je bardzo lubię. Nie przemokły mi nigdy (oprócz sraczki wychodzącej na plecy jak był naleśnikiem), a do nawiedzonych przewijaczek nie należę hehe (w nocy Milan jest w jednej 12h i ani nie jest odparzony, ani przemoknięty nigdy). Tak samo Dady - są praktycznie identyczne. Natomiast Pampersów Sleep&Play nie polecam, mimo że tanie, bo nie mają gumek wokół tułowia i nigdy nie przylegają dobrze - te mogą przecieknąć.

Ja produkuję koło litra mleka dziennie od ponad pół roku pewnie i nie chudnę. Mleka ciągle mi przybywa, ciągle muszę minimalizować produkcję,a nie chudnę... Mam nadal z 5-6kg na plusie i żrę jak świnia  😁 (taką mam potrzebę)

Psa podobno trzeba podnieść do góry za tylne nogi, najlepiej tak, żeby oderwać wszystkie łapy od podłoża. Podobno. Ale nie wiem, jak to wykonać w takiej sytuacji... 😤
dempsey   fiat voluntas Tua
16 marca 2013 11:44
dempsey, bardziej wiesz- psa mocno w leb, paluchy w oczy, w nos- wszystko zeby szczeki rozluznil. Tylko niestety jest szansa, ze pusci i zaraz natychmiast zlapie ponownie.

ale wtedy muszę puścić dziecko.... a nie wiem czy  byłabym w stanie to zrobić,  po prostu instynktowny lęk, że puszczone dziecko zostanie błyskawicznie przewrócone i wtedy pies sięga do gardła w ułamku sekundy

po prostu wydaje mi się, że rada pokemon pt. nie róbcie tak nigdy, jest mało realna.
ale na szczęście nie wiem tego na pewno, i mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem... brrr.....
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
16 marca 2013 12:04
pies działa instynktownie, kiedy cos mu sie wyrywa to o to walczy, więc im bardziej by si e dziecko mu wyrywało tym bardziej bedzie trzymał. Pokemon ma racje, trzeba psa walnąc w łeb, kopnać w żebra, jaja, cokolwiek. Zaatakować psa. wtedy powinien albo zostawić i uciec albo chociaż przekieruje agresje z dziecka na dorosłego (tez nie fajne, ale cóż, taki lajf)
Ja bym się chyba nie wcisnęła w spodnie sprzed ciąży. Nie wiem, ale nawet nie próbuje...
Karmię piersią i co? i nic. Nie chudnę. Więc to bzdura.
Za to na słodkie mam ciśnienie straszne. Staram się to kontrolować, ale ciężko idzie...

Za to błagam...dziewczyny po cc powiedzcie mi proszę czy ten daszek mi zniknie? Jest on tylko z jednej strony- z prawej i doprowadza mnie coraz bardziej do rozpaczy. Do tej pory myślałam, ze to zniknie, ale w końcu mija już 5 tyg, a to nie maleje... (brzuch zresztą też nie)... Masakra  😕 Poza tym to miejsce jest wciąż obolałe (majtki mnie nawet upijają), miejsce cięcia ma takie zgrubienie.
Od czego zależy czy jest ten daszek czy nie?? Od zszycia?? Za mocno założone szwy czy o co chodzi??
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 marca 2013 12:43
Takze wszystkie niezdecydowane zapraszam do mnie do pokoiku Jasia - ma moc! 😉


To mogę podesłać moją best? 🙂

akzzi - ja sie nie znam, ale chyba 5 tyg to nadal dość krótko, zwykłe blizny po mniejszych "urazach" nie znikną po takim czasie, a tam było cięte przez wszystkie warstwy. Myślę, że musisz dać sobie więcej czasu i (choć wiem, ze pewnie ciężko) trochę odpuścić, bo się strasznie na tym koncentrujesz i się spalasz psychicznie. A jak Cię coś niepokoi, to chyba najlepiej do lekarza - może pokazać to chirurgowi?
akzzi, nie wiem jak u innych dziewczyn, ale ja mam zgrubienie i brzydką bliznę po cc cały czas- a to już 7 lat
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
16 marca 2013 12:44
akzzi, ja poszperalam swego czasu w necie i generalnie chodzi podobno o zrosty - tkanki ciete nie zrasta sie odzielnie (skora, powloki brzuszne, miesnie itp) tylko razem- miesce nie jest elastyczne, skora nie moze sie swobodnie ulozyc, bo w tym miesjcu jest przyrisnieta po prostu. Wyczytalam tez, ze to jest do zniwelowania - jakimis cwiczeniami i wcieraniem czegos uelastyczniajacego miejsce zrostu. Poszperaj, bo ja dokladnie nie pamietam juz.
Malenstwo ja generalnie jestem ostatnio w zlej formie
psychicznej, a moj wyglad mi nie pomaga sie pozbierac..
akzzi  wyluzuj  😉 najważniejsze, że masz zdrowe, fajne dziecko obok siebie  😉
Mi po ciąży (poród sn) też została 'fałdka' skóry, która już raczej nie zniknie... wróciłam w końcu do swojej wagi sprzed ciąży (ważyłam do tej pory 5 kg mniej) jednak nadal wszystkie kości mi odstają, co doprowadza mnie do szału  🙄

Jak zjem trochę więcej to wyglądam jakbym w 5 miesiącu ciąży była... taka wychudzona, matka anemiczka  😁  🙄

Nie warto się stresować, ani w lusterku za dużo przeglądać - co ma być to będzie  😉

Jak to mówi mój dobry kumpel: "kochanego ciałka nigdy za wiele"  😉  trzymaj się tej zasady i nie wkurzaj, bo złość piękności szkodzi  :kwiatek:  :kwiatek:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 marca 2013 14:04
Akzzi ja dalej mam spory brzuszek, a ile czasu już minęło... chciałabym mieć tak mały jak Ty 😉

U nas z jednej strony super postęp, bo młoda większość dnia spędza na podłodze, ale z drugiej mam tak potworny ból kręgosłupa od 2 dni  przez okres, że o żadnym noszeniu mowy nie ma... a malutka chce 🙁 Jak płacze to biorę ją na kolana, przytulam i głaszczę, ale ona ma to w nosie :/ I od jakiegoś czasu kilka razy dziennie jak jest na rękach wygina się strasznie do tyłu i płacze- i teraz nie wiem, czy coś ją boli, czy chce, żeby nosić.
No i babcia pokazała jak fajnie jest, kiedy się stoi. A teraz ja mam problem, bo młoda non stop się na mnie wspina i chce stać, s ja jej nie pozwalam 🙄
Muffinka jesli będzesz lecieć z Warszawy, to jak już będziesz wiedzieć jaką linią lecisz, uderz do Mery - ona powinna Ci odpowiedzieć na wszystkie pytania 😉
akzzi spokojnie. Moim zdaniem 5 tyg to za mało aby ta blizna "doszła do siebie". Weź pod uwagę że cc to operacja. Tną Ci nie tylko skórę ale wszystkie "warstwy " po kolei. Żeby to się zrosło potrzeba czasu.
Wiem, że może Ci się to nie podobać. Ja całą pierwszą ciążę jęczałam ile tyje, byłam zła że tak wygladam, nie umiałam sobie z tym poradzić. Ale...po porodzie (też cc) przestałam o tym myśleć bo cały mój czas zajmował Filip. I po jakimś czasie byłam chudsza niż przed ciążą. Teraz też o tym marzę, jak będzie to zobaczymy. Też pewnie będę jęczeć, martwić się i narzekać bo ogólnie nigdy nie byłam zadowolona ze swojego wyglądu.
Teraz mam masę celulitu 🙁 Ale trudno.
Moja blizna po cc potrzebowała więcej czasu aby to zgrubienie się "wchłonęło". Przez dłuższy czas, nawet jak już schudłam to blizna była twarda, zgrubiała i boląca. Ale to minęło. Nie wiem po jakim czasie ale trochę to trwało. Choć uczucie "nie swojego" ciała w tym miejscu pozostało do dziś. Dlatego ja nie rozumiem jak można z własnej woli się na to skazywać🙂😉
Nie wiem też jak inne dziewczyny po cc miały w kolejnych ciążach ale mi teraz dopiero ta blizna daje do wiwatu. Boli jak cholera jak się macica i brzuch rozciąga, lekarz mi ją stale monitoruje. Swędzi, piecze, ciągnie starsznie. A nie mam neistety pewności że nie będę cięta ponownie w tym samym miejscu.
Więc cierpliwości, jestem pewna że u Ciebie będzie podobnie :kwiatek: w sensie że też się wszystko ładnie zagoi.

szepcik tak, z Warszawy. Dzięki 😉
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
16 marca 2013 15:04
Muffinka, mysle, ze akzzi nie martwi sie strikte blizna, ale tym, ze skora nad sie nie 'nie uklada', zwisa tak jakby na blizne. Problem tu jest w tym, ze tam sa zrosty - tak jakbys zszyla ze soba te wszystkie warstwy razem i skora nie moze swobodnie 'opasc' w dol. I tym podobno nalezy sie dosc szybko zajac- zeby wlasnie te zrosty uelastycznic/ porozdzielac? Przynamniej ja tak zrozumialam z wypowiedzi akzzi i lektury w internecie.
Nie wiem, być może. Moja blizna wygladała podobnie. A teraz jest super. No kurcze, gdyby nie mój obecny brzuch który prawie bliznę "przykrył" 😎 to bym Wam fotkę strzeliła.
Ja rozumiem że chodzi o ten "daszek" i jeśli akzzi chce to niech sobie to skonsultuje z lekarzem, ale wydaje mi się że to jest normalne. I minie. Moje obie siostry też po cc i to kilku i za każdym razem blizna wyglądała podobnie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 marca 2013 15:25
Ja niestety nie pamiętam, jak to wyglądało u mnie, w głowie siedzi mi tylko to, że miałam dosyć grubą tą bliznę, a potem wszystko się wygładziło.
Myślę, że naprawdę baaaardzo dużo zależy od tego, gdzie tną i jak szyje lekarz. Uważam, że mnie zszyli fenomenalnie, blizna jest chyba najniżej jak się da, nieomalże na wzgórku łonowym. Jestem bardzo zadowolona, bo jak założę bieliznę to jej w ogóle nie widać. Niestety coś za coś- rozstępy zostały 🙁 Np i mam brzuch, jakbym w 3 miesiącu była :/
Ale myślę, że u Ciebie Akzzi z czasem też się wszystko wygładzi i dojdzie do normy. Skóra potrzebuje czasu na powrót do normy 😉
Wrzucam zdjęcia w linkach(mistrz painta 😁 ):

CzarownicaSa,  rewelacyjna depilacja  👍 a nie myślałaś o chuscie, może to by pomogło z bólami pleców? 

i tak jesteście wszystkie piękniejsze i zgrabniejsze po ciąży niz ja przed  😂

zaczynam się cieszyć z perspektywy córci. już myślę o strojeniu i zaplataniu włosów małej ślicznotce  💃 oby tylko dostała figurkę tatusia genetycznie 😜
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 marca 2013 15:41
Isabelle no pisała, mistrz paint'a 😀
Ogólnie nie mogę chodzić i dźwigać, bo mnie wszystko w krzyżu rwie, a młoda już 7kg waży :/ Ale jeszcze tylko 2-3 dni, jak okres minie to i bóle miną. A wszyscy mi mówili, że po ciąży będzie lepiej... ja nie wiem, skąd ten mit :/ U mnie jest jeszcze gorzej 🙁
CzarownicaSa - moja waży już ponad 9 kg a ostatnio ma etap mamusia i na raczkach. Łącze się z Tobą w bólu kręgosłupa.

Ja w ciąży przytyłam 25 kg. Dalej mam 7 na plusie i za nic nie potrafię tego zrzucić.  Jestem załamana a lato zbliża się w zastraszającym tempie.
In.   tęczowy kucyk <3
16 marca 2013 16:10
a młoda już 7kg waży :/


O_O
Mój mały grubas 6,5kg...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 marca 2013 16:12
Aż wygrzebałam swoją książeczkę ciąży z ciekawości.
W 10tc miałam, 60kg, w 12tc 59( 😁 ), potem aż do 17tc cały czas 60kg, dopiero od 20 zaczęłam tyć, ostatni wpis mam z 35tc- 67kg. Czyli pod koniec pewnie z 68-69 wa żyłam. Ale co z tego, skoro po 7 miesiącach jestem tylko 5-6kg do tyłu 🙁 I ważę 63... :/

In. ona drobnica jest, maleńka się urodziła i chyba maleńka będzie 😉
Tak, tak szafirowa dobrze mnie zrozumiała. Mnie nie chodzi o wygląd samej blizny...a pal sześć może zostać i różowa- nie przeszkadza mi to. Mnie chodzi o ten "daszek" nad blizną, wygląda to z profilu okropnie. Takę "opuchliznę" miałam od początku, tylko myślałam, że to z czasem się wchłonie. No ale jak na razie to to się nic nie zmniejsza.
Wygląda to tak jakby szwy za mocno ściągnęły skóre w głąb...
Za tydzień powinnam iść na wizyte kontrolną po 6 tyg i nie wiem czy czekać jeszcze ten tydzień czy gnać do swojego ginekologa. Chociaż myślę, że teraz to już i tak nic nie poradzi na to...


edit: czarownica ale Ty masz ładną, płaską tą bliznę. nic nie wisi, żadnej wypukłości...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się