Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Cariotka   płomienna pasja
06 stycznia 2013 17:16
a dziękuje. ale nie korzystam z mojej mocy 😎
odświeżam wątek.

Tym razem Clinton Anderson i afera z koniem na klinice:

http://www.downunderhorsemanship.com/blog/default.aspx

koleżanka mi opowiedziała co nie co, bo jej znajoma była właścicielem tego konia.
Wg mnie treść na blogu jest trochę bezczelna, facet jest nieźle wkurzony...

wiem tyle:
koń fryzyjski był oddany na początku marca na trening, po 2 tygodniach padł. Po jednym z  treningów był zaprowadzony na padok i od razu padł. Podczas szkolenia podobno właściciel nie może przyjeżdżać do konia. Sekcji zwłok nie było, bo właścicielkę poinformowali telefonicznie i nie odpowiedziała im nic na pytanie, czy chce zrobić. Sprawa dziwna...

Pinesska,  🤔zczeka:

I jeszcze maja czelnosc napisac "Sh** happens" i uzywac slow "moron". Szczyt szczytow normalnie  😕
no mało poważnie brzmi ten Clinton. Właścicielce konia strasznie współczuję, podobno strasznie rozpacza po tym koniu. W stanach ludzie zaczęli gadać głośno o tym, że to nie pierwszy koń który u nich padł.
Pinesska, no nie moge tego pojac. Jakim to trzeba byc skur****  👿 Dowiadujesz sie, ze twoj kon nie zyje, rozpaczasz za nim, a jakis kawal (pewnej czesci ciala) ci mowi "shit happens" Jakby ktos z jego rodziny umarl, to tez by powiedzial "shit happens"?
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
29 marca 2013 22:28
Powiem szczerze, że na razie przeczytałam dość pobieżnie historię właścicielki (jutro poczytam dokładniej) i jedno mnie przeraża: babka znała kilka podobnych historii koni, które padły u tego trenera w treningu, sam trener kilka razy (!!!) ją ostrzegał, że zdarza się, że koń pada podczas "obozu" (?) u niego, a mimo to wysłała tam swojego ukochanego konia?? Powiem szczerze, że postępowanie niektórych osób jest dla mnie gigantyczną zagadką.
makrejsza, mnie też zastanawia to jakie metody treningowe są tam stosowane. Koń prawdopodobnie padł na zawał lub udar.
Clinton Anderson jest bardzo znanym trenerem w Stanach, w Polsce w środowisku westowym również, jednak nie mam pojęcia o co chodzi z padającymi u niego końmi.
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
30 marca 2013 16:48
Pinesska,  nazwisko tego gościa jest mi znane, choć w wescie nie siedzę... Co nie zmienia faktu, że nie oddałabym swojego konia w trening facetowi, który nie pozwala na odwiedzanie konia w trakcie pobytu u niego, jeszcze gdyby mi dodał, że zdarza się, że koń tego treningu nie przeżywa, to zwiewałabym z moim koniem, gdzie pieprz rośnie, nawet gdyby rzeczony trener był mistrzem galaktyki...
Witam!
Chciałabym zaciągnąć opinii w sprawie dyskusji, która toczy się na łamach lokalnej gazety.
Komentarze
Jak ja to widzę- lubię zwierzęta i konie bardzo mi się podobają ale za płotem albo "na smyczy" (nie wiem, jak to się nazywa u koni 😉 ).
Nie chciałabym spotkać w lesie, na spacerze z mężem i córką konia biegnącego sobie luzem. Chciałabym poznać wasze zdanie na ten temat. Ja się na tym nie znam więc się nie wypowiadam.
Pozdrawiam
Ola
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
31 marca 2013 13:05
bezmyślność do potęgi ntej takie wypuszczanie konia luzem w terenie. Koń to koń zawsze może się spłoszyć.

Nie wspominając o tym jaki to przykład daje dla innych: panienka jedna z druga napatrzy się, naczyta jaka to wspaniała więź ich łączy i potem sama przystępuje do wypuszczania konisia w terenie.

Czego przykład nie tak dawno mieliśmy na forum. Dziewczyna mało co nie utopiła konia w jeziorze bo też sobie koniasia naturalnie wypuściła biorąc przykład z inncyh też naturalnie wypuszczających.
A mogę się na PW dowiedzieć, czy można coś z tym zrobić? Mieszkam w tej okolicy i wolałabym aby ta pani przestała puszczać konia luzem w lesie.
Cariotka   płomienna pasja
31 marca 2013 16:09
a mi to tam lotto. Konia mam na linie zawsze jak idę na spacer. Ale inne niech sobie biegają, przecież na mnie nie napadną.  😁
Ale ktoś kto się boi może mieć kłopoty...
Wydaje mi się, że wystarczyłoby z babką pogadać 😉
Fokusowa Ktoś, kto najwyraźniej też zajmuje się końmi, zwrócił tej Pani uwagę ale jak widać trwa teraz nagonka na tą osobę (komentarze).
Cariotka Trochę boję się koni bo są duże, poza tym nie wiem, jak się zachować gdy np. zacznie do mnie podchodzić i chciałabym aby konie, które spotykam ktoś trzymał, a nie biegały samopas. 😉
Cariotka   płomienna pasja
31 marca 2013 16:19
a co z psami?
Cariotka Do szewskiej pasji doprowadza mnie również spuszczanie psów ze smyczy w lesie. Dwa lata temu miałam niemiłą przygodę z wilczurem, który zaatakował mnie kiedy jechałam na rowerze. A właściciel gdzie? 20 m dalej grzyby zbiera... :/ Na szczęście skończyło się tylko na lekkim pogryzieniu. Boję się myśleć co by było, gdybym jechała z córką w foteliku.
Cariotka   płomienna pasja
31 marca 2013 16:40
no mnie właśnie denerwują psy. Sama mam jednego od 13 lat. I psy lubię i raczej się ich nie boję. Ale też kiedyś miałam nie miłą przygodę.
Ja nawet bardzo lubię psy. Dwa kudłacze- collie i bernardyn to pełnoprawni członkowie naszej rodziny. Wtedy w lesie wilczur leżał na trawie przy drodze, przejechałam obok niego- żadnej reakcji, jednak parę metrów dalej koła mi się zamieliły w piasku i upadłam. Wtedy pies skoczył mi z zębami na nogę. Zdążyłam krzykiem dogonić psa i wstać zanim pojawił się właściciel. Czy koń też mógłby zareagować gwałtownie w podobnej sytuacji? Wystraszyć się czy coś? Słyszałam, że nie podchodzi się od tyłu bo może kopnąć i tyle mi wiadomo na ten temat.
Cariotka   płomienna pasja
31 marca 2013 16:49
tylko że konie jak mogą uciec to raczej uciekają. Wydaje mi się że konie tak ot tak nie podejdą i nie pogryzą czy skopią. Nawet te naturalsowe. 😁
Cariotka, ale mogą uciekając np małe dziecko stratować.

debilizm. człowiek ma prawo sobie nie życzyć, żeby chodząc z rodziną po państwowym lesie szarżowała na nich czyjaś krowa, koń, pies czy swinka morska.

jakby trzymanie durnej linki było jakieś poniżające? rączki odpadną? więź się rozleci?
Czyli dziewczyna w komentarzach (Gambit) miała rację pisząc, że taki koń może pobiec np. na ulicę pod samochód? A czy konie, tak jak psy, mogą zacząć walczyć jeśli się nie znają? Dajmy na to, że Pani z artykułu spotkałaby się z innym jeźdźcem gdzieś w lesie. W naszej okolicy jest kilka osób, które jeżdżą konno po plenerach.
Isabelle Czytając odpowiedzi bohaterki artykułu na to, co jej pisze Gambit wydaje mi się, że ta Pani nie widzi zagrożenia albo je lekceważy- jak z resztą wszyscy inni, którzy się wypowiedzieli z wyjątkiem tej jednej osoby, która jest teraz mieszana z błotem za to, że zwróciła uwagę.
Cariotka   płomienna pasja
31 marca 2013 17:01
no masz rację [b]Isabelle[/b
a tak zupełnie na marginesie to nie jest wbrew prawu takie puszczenie konie w lesie? przecież las jest prywatny/państwowy?
Cariotka właśnie ta Gambit rzuciła jakimiś ustawami- poszukajcie sobie w komentarzach jakie to były ustawy ale to przeszło bez echa. Jak tylko zobaczyłam tą awanturę to postanowiłam poszukać jakiegoś forum o koniach i się zapytać kto ma rację bo mi, ponad trzydziestoletniej starej krowie z mężem i dzieckiem wydawało się, że Gambit ale nie byłam pewna bo inni tak na nią naskoczyli na czym świat stoi.
sądzę, że koń podejdzie do drugiego konia w terenie. instynkt stadny. a każdy koniarz wie, jak może futro latać przy pierwszych spotkaniach koni. nie chcialabym w terenie spotkać takiego "konia bez smyczy"

nie czytałam tamtej dyskusji i nie wiem jak działa w tej materii prawo. wystarczy zdrowy rozsądek, odrobina wyobrazni i choć minimalny szacunek dla innych uzytkowników lasu. jeśli spotkałabym takiego konika na spacerze to na pewno zadzwoniłabym na policję, bo uważam, że moje bezpieczeństwo zostało zagrożone, i nie mam ochoty słuchać o wychowaniu i karności szarżującego na mnie, półtonowego zwierzaka.

o ile człowiek związany z konmi może wiedzieć jak zareagować, to przecież takie wielkie zwierzę zupelnie luzem wzbudza lęk przed osobami poza środowiskiem jezdzieckim. a już trzeba być imbecylem, żeby się nie chciało wziąć durnego uwiązu w rękę, w imię czego tak naprawdę? chyba tylko lansfotek i przekonania o swojej durnowatej zajebistości "spuszczę konika i za mną idzie". bo co, obrazi się, jak będzie na luznej lince? więz się skaszani? kon zaufanie straci? żadnych racjonalnych wytłumaczeń ani celu to nie ma.
A czy przypadkiem takiego konia nie można odstrzelić? W sensie, gdy pies biega luzem to myśliwy czy leśniczy może go odsztrzelić (jeżeli jest to kawałek od zabudowań). Z koniem chyba jest podobnie? Jeżeli tak, to głupotą jest takie chodzenie, bo potem będzie płacz, że ktoś konia zastrzelił....
Dowiedziałam się, czego chciałam się dowiedzieć. Wszystkim serdecznie dziękuję i zachęcam do wyrażenia swojej opinii pod wrzuconym przeze mnie artykułem. Może jego bohaterka przemyśli to co robi, gdy odezwie się do niej nie jeden a kilka głosów rozsądku.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję 🙂
Ola
Jak myśliwy ma odstrzał na jelenia,  koń kasztanowaty, a myśliwy lekko śleptawy -to może i przez pomyłkę odstrzelić 😁
Prawa takiego (odstrzału) nie ma -bo koń to nie pies i nie poluje na zające.
Ale zwykła kultura  nakazuje, aby koń chodził na spacer "na smyczy", bo większość ludzi nie związanych z jeździectwem boi sie koni. Nawet na wsi sąsiad bał się złapać za kantar moją najspokojniejszą klacz, która poszła sobie sama na spacerek 😉
tak, taki koń luzem może być niebezpieczny. tak samo jak pies. może uciec spłoszony przez zwierzynę czy psa. stratować wtedy ludzi, wpaść pod auto, spowodowac wypadek. przestraszyć kogos ze skutkami zdrowotnymi.
spotka sie z psem (pies zaatakuje) - albo koń zostanie pogryziony i /lub pies skopany/pogryziony - nawet zabity. może psa wystraszyć - pies ucieknie. podobnie z "dzikimi" zwierzętami - też to dla nich zagrożenie lub one dla niego. może też wpaść np we wnyki jeśli biega po krzakach.
jak zaczniesz odganiać takiego konia - nie wiadomo jak zaregaguje - może zaatakować (bardzo częste zachowanie u "naturalsowych" koni), albo wykonać komende - np stanąć dęba czy machać nogą (a ten z artykułu to robi) - może cię kopnąć niechcący, spaść na ciebie. skutki wiadome. a nawet wystraszyć. ciebie, dziecko...
przy spotkaniu z koniem w siodle - bardzo niebezpieczne dla jeźdźca - nerwowość tego pod siodłem, "wierzganie" , brykanie, ponoszenie lub walka miedzy nimi (nawet jak ten luzem jest spokojny i to nie on zaatakuje).

oczywiście, to NIE MUSI się stać, ale MOŻE. tak samo jak zapinamy pasy bo MOŻE zdarzyć się nam wypadek. to głupie zachowanie. bardzo głupie.
jeszcze można się zgodzić, że ktos bierze kilka koni i jednego luzem - tak jak np. źrebaka. jest  stado- są inne uwarunkowania. i robi się to w miejscach gdzie ludzie nie spacerują (a na pewno nie laicy...), nie ma blisko drogi ruchliwej itp.



hym...no i kiedyś w poblizu nas byl podobno przypadek zastrzelenia konia - pomylonego z jeleniem....
No właśnie, więc to takie trochę nie rozsądne konia tak puszczać, jeśli może się mu stać krzywda.. Ale ja np nie doczytałam się odpowiedzi na to, jak Kinga panuje nad tym "luźnym" koniem? Może jestem ślepa, jeśli ktoś doczytał to proszę o podrzucenie tego cytatu 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się