KOTY

Mazia   wolność przede wszystkim
25 kwietnia 2013 12:20
oj masz rację, masz, bez dwóch zdań
ja mam 2 kotki obie wycięte i kocurek na razie jajeczny,
jednak myślę, że głównie trzeba kotki sterylizować bo w czasie ruji nawet jeżeli wokół będzie kilka kastratów to i tak zawsze trafi się choćby jeden z jajkami np. jakiś dzikuś, który zapyli.... kotka w ruji zawsze znajdzie chętnego, nie ma bata, chyba żeby przetrzymać ją w domu, co nie jest łatwe.
Na zdjeciu Babka i Matka:

Tajnaa ale to, że kot osiąga dojrzałość płciową w wieku 67 lat, nie znaczy, że wcześniej nie jest płodny  😉
hihi, kokosy zbijam  😁

Krycie kotki: 1600zł, pobyt w Norwegii: 1500zł, podróże na i z krycia będzie koło 2000zł, jak nie więcej.
Żywienie kotki w ciąży: 1 puszka dziennie za ok. 3zł x 50 dni (nie liczę 65, bo 15 dni po kryciu była jeszcze w NO) = 150zł, suche - 250zł/10kg dla niej.
Wizyty kontrolne u weta z USG - ok. 50-60zł/wizyta (lub więcej, jak badania czy coś)

A jak się urodzą dzieci: szczepienie każdego 2x (zakładam, że będą 4) = 400zł (50zł - 1 szczepienie), odrobaczenia 100zł, jedzenie dla nich - nie wiem jeszcze, czy będą na TOTW czy nie jednak na kittenie Royala (jak go nie lubię, tak kitten wg mnie jest fantastyczny) - ok. 200zł, a jeszcze mokre - też nie wiem, czy puszki, czy mięso - jeżeli puszki, to mogę liczyć, że tak z 7 tyg będą je jeść - ok. 10zł na dzień za puszki - 500zł, no i żwirek, którego pójdzie mnóstwo - minimum 200zł

Wychodzi 7tys  😵. A jeszcze kastracje maluchów, po ok. 150zł/ łepek. I oby nic się nie wydarzyło, bo wyjdzie dużo więcej.
Edit: Zapomniałam, że po porodzie kotka też musi lepiej jeść, żeby dzieciaki rosły. No to tego nie policzyłam...


Zważywszy na to, że nie mam jednego kota, to opłacam wszystkie, ostatnio wydałam ponad 500zł w ciągu 4 dni na leczenie Tiny (z RTG z kontrastem), 350zł na badanie PCR Glitne, no i oczywiście żywię też resztę futerek  😉 ale chyba nie będę tego liczyć, bo umrę na zawał.
Nie chcę też liczyć ile wydałam na Glitne, jak szukaliśmy przyczyny jej chorowania - ostatnio znajdywałam paragony od weta na 200zł, 300zł...
O nerwach nie mówię. I przy każdym problemie z kryciem mówię, że daję sobie spokój. Próbuję załatwić krycie w Niemczech, żeby było bliżej, mniej stresu dla kota i taniej. I marne szanse, niestety.

Jeżeli tajnaa chciałaby mieć hodowlę, to życzę jej tego (pod warunkiem, że zarejestrowana i wszystko zapięte z papierologią) Absolutnie nie będzie dla mnie konkurencją, bo ludzie sami wybierają jakiego kota, skąd i od kogo chcą.
Niektórzy chcą peta - bez wystaw, byle by charakter i wygląd był wymarzony i wyczekany, niektórzy chcą zacząć przygodę z wystawą a inni z hodowlą.
Niektórzy chcą MCO, niektórzy sfinksa, inni korata.

Jeżeli ktoś chce kota z hodowli, to i tak go kupi.
Nieprawdą jest, że jeżeli nie byłoby hodowli, to ludzie braliby koty z ulicy i schronisk. Koty hodowlane nie zabierają domów tym bezdomnym. Poza tym w mojej hodowli np będą 2 mioty rocznie, po jednym od kotki.
Ile miotów rodzi dzika kotka, która ma stałego dostawcę nasienia? 3-4 razy w ciągu roku.


Odratowałam jeden dziki miot urodzony w moim ogrodzie. W miocie były tylko 2 malce. Odkąd otworzyły oczy miały koci katar, leczyłam, dokarmiałam. Po zabraniu kotów do domu, matkę ich... wykastrowałam. Nie wiem, czy była czyjaś, czy nie. Kilka miesięcy później kręciły mi się 2 kocury po ogrodzie. Pożyczyłam klatkę łapkę i wycięłam. Za własne pieniądze. Jeżeli pojawi się jeszcze jakiś- zrobię to samo.
Ale to, że ja to zrobiłam, że robi tak gro ludzi, to i tak kropla w morzu... Bo ja wytnę jednego kocura, a na jego miejsce urodzi się co najmniej 6 od jakiejś kotki w ciągu roku  🙁
sanna, a skąd teoria, że nie mam z tymi paczącymi oczkami nic wspólnego? Mam takie same dylematy jak Ty, ale zwyczajnie nie znoszę oszołomstwa. Wiele rzeczy można przekazać bez paczałek i robienia z ludzi barbarzyńców.
Averis   Czarny charakter
25 kwietnia 2013 12:57
sanna, a to nie chodzi to, że masz jedzenie? I dlatego idzie. Mamy w stajni koty, które same przyszły i były dzikie. Nikt specjalnie ich nie dotykał, po prostu miały jedzenie. Kojarzą cię bo dajesz jedzenie, albo są po prostu ciekawe. Tak jak bezdomne psy. Nie wiem gdzie tu jakieś ogromne zaufanie i pokonywanie barier emocjonalnych.
Averis, nie, to inna sytuacja, ja karmie koty na starym miejscu gdzie mieszkalam, wszystkie chude, zabiedzone z ktorych nie wszystkie daja sobie rade w 'terenie', to nie sa dzikie od pokolen cwaniaki -chociaz takie tez sie pewnie zdazaja. One sa naprawde biedne. Skora i kosci. Tu nie ma smietnikow w ktorych moglyby sobie cos wygrzebac, na polach pelnio lisow, nie kazdy kot ma  odwage zapuszczac sie dalej,  jak tam podjezdzam, widze niektore z nich zawsze przycupniete pod autami, schowane tuz za plotem.. I naprawde (Pokemon, czytasz?  😉 ) boli mocno, gdy taka bida nagle stawia ogonek na sztorc, patrzy mi prosto w oczy i leci ze mna ( a wczesniej pchala sie do brzwi bloku, btw w ten sposob mam Niteczke) nawet nie wiem jak to opisac.. A co jakis czas jakis kot znika, mlody kot, roczniak, dwuklatek. I to tez mocno boli.  A jak wydawalam kociaki -odlowione dziczki - odchuchane, zadbane i prosilam aby zrobic z nimi to, to i tamto, w tym podkreslalam koniecznosc kastracji, to mi ludzie kiwali lbami jak nad kon nad pustym zlobem, po czy okazywalo sie, ze kocurek lata z jajkami po okolicy a oni sie ciesza, ze kot daje upust naturalnemu popedowi i maluszki 'robi' , bo to q..wa takie slodkie  😤
Dworciu, to sie ciesze.
wistra, nie przesadzaj, wiadomo, ze hodowla pochłania masę kasy i nerwów, ale licząc, ze korat na kolanka to koszt ok 3000 zł, a do hodowli jeszcze wiecej to chyba nie masz co narzekać 😉 Zainwestuj w kocura, koszty sie obniżą 😉

Znajoma ma 6-7 kotek hodowlanych, wlasne kocury,każdy pet 2000, hodowla od 4000 nawet do 10000, zniżki na karmy, ale często gęsto ma z udziału w wystawach, wet od lat ten sam, koszty mniejsze niż dla "zwykłego posiadacza" kota.....
Wybudowała dom z osobnym wejściem do hodowli i cały czas sie rozrasta.
Sama nie pracuje.
Zakładając, ze wszystko idzie gładko to można zarobić.

Wiem, ze nie zawsze tak jest, mniej renomowane hodowle, nieznane, czasem zostają z całym miotem....

Ile jest przypadków kotek hodowlanych, które chorują i koszty leczenia są bardzo duże....
Ile jest przypadków kotek hodowlanych, które sie zużyły i są podrzucane pod schroniskowe płoty?

Śmiać mi sie czasami chce czytajac FB czy fora jak obłudne mogą być niektóre hodowle....

Edit: chwała ludziom za to wistra, Tobie tez, ze hoduja koty z pasji, a nie przede wszystkim z chęci zarobienia kasy. Że zużytych kotek nie usypiaja, a chore leczą .....i takie tam 😉

No to popisalam, idę sprzątać dalej 😉
Inną sprawą jest to, że hodowla nigdy nie była zbytnio dochodowa. Obojętnie co tam się hoduje z tych czysto hobbystycznych gatunków. Czasem ktoś do tej zabawy nie dokłada, czasem nawet zarobi jakieś pieniądze, ale ilu znacie takich, którzy się z tego utrzymują? W Polsce?

wistra, pisz łzawe historyjki dla fundacji, to i kokosy będą.
Averis   Czarny charakter
26 kwietnia 2013 12:10
A tam, każdy zwierzak to koszty. Często duże. Np. tak operacja chipa w klinice - puff i 5 tysięcy nie moje. Taki lajf. Chce się mieć zwierzęta, to się płaci. Do hodowli nikt nie zmusza przecież 😉 Do posiadania konia też nie.
Dworcika, dzięki za propozycję, ale mam problem z przelewaniem myśli w słowo pisane, więc myślę, że nie będę się nadawać  😁

Jedziemy jutro na wystawę do Czech :-)
Tina debiutuje w klasie młodzieży, Glitne w klasie kastratów :-)
wistra, powodzenia!
Trzymam kciuki za Twoje szaraczki 😉
konia44, nie chcesz wiedzieć, jak kocury koraty leją.
Mieszkam ciągle z rodzicami, nie zgadzają się na kocura (i chwała im za to). Smród jest niemożliwy. Serio.
Jak weszłam do domu hodowcy, gdzie Gjevjon byla na kryciu, to mi łzy od zapachu leciały, oczy piekły, nie mogłam oddychać.
Musiałabym mieć osobny domek, wypłytkowany, ogrzewany zimą.
Ale to okrutne, bo te koty muszą być cały czas z człowiekiem.
Hodowla hodowlą, ale mieszkanie nie będzie przez to zniszczone i śmierdzące. Moich na szczęście nie czuć wcale.

No i chciałabym, żeby kor na kolana poszedł za 3k  🙁
Ja mam już drugiego kocura, obecny wychodzący, poprzedni non stop w domu i ŻADEN nie śmierdział, nie znaczył.
Ludzie się dziwią, że nie czuć kota jak się wchodzi do domu.
tajnaa, ale to trochę co innego niż zamknięty na stałe w domu kocur kryjący 😉.

Byłam kiedyś w hodowli balijczyków w domu jednorodzinnym - na dole kotki + kociaki, na górze jeden duży pokój dla dwóch kocurów. Na górze było minimalnie czuć specyficzny zapach - na dole zero - idealnie pachnące mieszkanko. No ale właściciele podejrzewam, że ze szmatą latali cały dzień - tam nawet jednego ziarenka Cats besta nie było przy kuwecie...
wistra, a to nie Ty wystawialas w ogłoszeniach cenę 3,5 tys za peta?
Można kupić taniej, nawet dużo taniej, ale niestety to sie często wiąże z kiepskim pochodzeniem i jakością kociakow.

Co do lania przez kocury, to nie sądzę, żeby na intensywność smrodu wpływała rasa.
Moja hodowczyni ma 3 aktywnie kryjace kocury i za bardzo smrodu nie czuć. W przyblizeniu zapach taki jakby nie zmieniało sie piachu przez 4 dni. Byłam tez w hodowli bengali i myślałam, ze sie przywróce. Smród było czuć już przed domem.
Zdarzają sie kocury kryjace, które nie znaczą 😉  Hodowcy maja farta posiadając takie samce.
Averis   Czarny charakter
26 kwietnia 2013 15:09
Ale to jest jednak fascynujące, że ludzie z własnej woli robią ze swojego domu skażoną strefę. Jak to zaprosić gości, rodzinę. Dla mnie to dramat.
tajnaa, to akurat zależy od rasy. Z tego co wiem, np MCO prawie w ogóle nie leją, koraty niestety strasznie i okropnie.

Averis - no więc właśnie. Kocham te futra, ale domu demolować przez to, że je mam, nie mam zamiaru.

Konia - tak, tyle było w ogłoszeniu, ale nie było chętnych. Musiałam opuścić dość konkretnie
wistra, ot, cała Polska. Rasa dość nowa na naszym rynku, mało znana charakterowo dla przeciętnego człeka. Po co płacić krocie jak można mieć ruska za mniejszą kwotę.....tyż nibieski 😉

Musisz uderzać na obce kraje

Tez sobie nie wyobrażam trzymania jajcarza pod dachem. Pamietam, jak przylecialam do mamy w odwiedziny i jej koteczek na powitanie nalał, następnego dnia miał umówioną wizytę u weta.

U mnie kilka domów dalej jest otwarta hodowla psów husky i w lato przejść sie nie da, taki smród. To pracujące psy zaprzegowe biorące udział nawet w kilkutygodniowych maratonach. W samych kojcach na zewnątrz mają ich ok 10 +szczeniaki w środku. Dom ruina, ludzie tez zaniedbani, wszystko pakują w psy- masakra
ja z innej beczki, zaczyna sie weekend, wiec nic tylko zamiast sobie pospac lece z samego rana z Niteczka i jej rozcharatanym dupskiem do weta  🙄   😕  Poczatkowo mialam jechac sama, bez zadnego kota, bo tylko odebrac kropelki do oczu dla Savany - ropka w jednym oczku sie pojawila, ale byloby za dobrze, wiec okazalo sie, ze Nini ma brzydka dziure po pazurach i tym sposobem bede u wetki jak nalezy, z kotem,  😤 U Was tez seriami takie rzeczy?  🙄
edit. juz po wizycie u vetki ktora bardziej stawia na alergie pokarmowa niz pazurki na Niniusiowym tyleczku.. Macie jakies doswiadczenie z kotami - alergikami??
Isilya   Free Your Mind
27 kwietnia 2013 18:01
sanna, a co się dokładnie dzieje z kicią? Jakie są objawy?
Jedna z moich kotek też ma alergię pokarmową, która objawia się wygryzaniem sierści, praktycznie do gołej skóry.
Isilay Nini ma dziure na pupie, tuz przy nasadzie ogona, niezbyt gleboka, ale rozlegla, wielkosci dwuzlotowki, jeszcze wczoraj w tym miejscu byl lysy placek. Tak jak pisalam wczesniej,  podejrzenia padly na chlopakow, ze ja pogonili i zachaczyli ostro pazurem, jednak wetka po obejrzeniu stwierdzila, ze to tak niekoniecznie wynik bijatyki, podejrzewa alergie, tym bardziej, ze Nini ma mocno przerzedzone futro na brzuszku - i to tak nasila sie i na nowo jest w miare dobrze, potem znowu jest lysa, wlacznie z tylem ud, potem znowu w maire ok. Jak sie do mnie wprowadzila, kilka lat temu, to cala byla z takim marnym futerkiem, na pol przeswiujacym skora, u mnie mocno sie poprawilo, tylko ten brzuszek taki bardziej pokryty meszkiem niz futerkiem  😕 No i ciezko cos przyuwazyc, skad to - bo ani sie nie drapie, ani jakos specjalnie nie wylizuje, w zasadzie tyle co reszta kotow, moze sie z tym ukrywa, ale poki co, nic szczegolnego w zachowaniu nie pokazuje.
Na co uczulona jest Twoja? Ja podejrzewam u nas kurczaka - podobno to wlasnie on jest najczesciej sprawca problemow.
Isilya   Free Your Mind
27 kwietnia 2013 20:37
Uczulenie jest właśnie na tego nieszczęsnego kurczaka. Co dziwne, pojawiło się dopiero ok. pół roku temu (kot ma prawie 7 lat), a wcześniej kotka była na karmach kurczakowych, jadła kurczaka w stanie surowym/sparzonym i absolutnie się nic nie działo. A tu nagle kot ma z dnia na dzień coraz więcej łysych plam na brzuchu i tylnych łapach.

Teraz kotka jest na karmie bezkurczakowej i jest ok - sierść odrasta, nowych łysych placków brak. Mam nadzieję, że już tak zostanie.
a czy sucha karma zawierajaca kurczaka tez uczula Twoja Kicie czy tylko surowy?
Glitne Ex1, CACIP, NOM, BOS cat. 3! (najpierw wygrała porównanie z bikolorką brytyjską, a potem przegrała bisa z kocurem burmskim)
Tina Ex1, przegrała o włos z kociakiem burmillą. Ale jaka wyluzowana....  😍
Glinte jaka dzielna  😎 Gratki, Wistra, fajnie poszlo dziewczynom  😎
Isilya   Free Your Mind
27 kwietnia 2013 22:17
Czy surowy to nie wiem, ale na pewno uczulała Mikę sucha karma. Profilaktycznie odstawiłam wszystko kurczakowe, a nawet na wszelki wypadek drobiowe, w tym surowe i puszki.

wistra, gratulacje :-)
Chyba bede musiala zrobic z Niteczka to samo, wlasnie znalazlam Porta 21 dla alergikow i chyba zaraz ja klikne. Tylko jak nie pozwolic kotom wymieniac sie jedzeniem i zostawiac suche jak mnie nie ma .. musze sobie to zorganizowac..
a ja musiałam dziś iść do Rossmana i kupić puszki co ugodziło w mój światopogląd ;p, ale cóż... to nie dla moich kotów tylko do takiego co mieszka na portierni u mnie w nowej pracy i zrzucamy się na jedzenie dla niego. Ja bym swoim nie dała ale przecież jak z tych uzbieranych pieniędzy kupie jakieś droższe puszki z internetu to popukają się w czoło i powiedzą że nienormalna jestem. Cóż to kot znajda więc pewnie gorsze rzeczy jadał, ja od siebie kupiłam mu 3 puszki butchersa kurczakowego.
Kalaarepa, dla tego kota ta portiernia i puszki z Rossmana to raj, on pewnie zaznal gorszych rzeczy, wiec to co ma teraz zaoferowane to spelnienie marzen  😎
Moja druga panna właśnie pojechała na zabieg. Odbiorę ją po 17.
Mam nadzieję, że pójdzie szybko i bez komplikacji. Tydzień kuracji w domu i kot może wychodzić na spacery.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się