Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

annn
Na Twoim miejscu wygarnęłabym kolesiowi, jeśli za każdym razem będziesz mu mówiła, że wszystko ok, to on nie będzie się nad tym zastanawiał. Faceci to proste stworzenia, jeśli usłyszą "nie ma problemu", to znaczy, że na prawdę wszystko jest w porządku  🙄 .
Uważam, że jeśli na prawdę uważa Cię za swoją przyjaciółkę/ bardzo dobrą kumpelę, to nie powinien się tak zachowywać i żyć w przekonaniu, że jest fair.
Poza tym, przyjaźń zobowiązuje do szczerości...

w sumie pauli masz racje, ale ja nie mam serca się kłócić z nim ani mu wygarniać .. Wszyscy mi to mówia, no nic nadal wierze w to, że los sie kiedys na nim odegra.. Jeśli kiedykolwiek przyjdzie do mnie po rade albo zebym go pocieszyla w zwiazku z nią to ... nierecze za siebie  👿
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 lutego 2009 18:44
Nie musisz się kłócić. Poproś po prostu, żeby Cię szanował. Nie jesteś jego dziewczyną na telefon, nie musisz być gotowa na każde spotkanie na które on przyjdzie bądź też nie. Niech szanuje Ciebie i Twój czas, tak jak Ty szanujesz jego, bo obecnie koleś ma Cię w głębokim poważaniu.
busch   Mad god's blessing.
16 lutego 2009 18:50
annn- może ja jestem jakaś dziwna ale na miejscu tego faceta naprawdę bym pomyślała, że wszystko w porządku i się nie gniewasz  😡  , chociaż raczej niekoniecznie bym tak postąpiła jak on- raczej staram się zawsze dotrzymywać słowa  😉
ja też uważam, że to nie w porządku, ale moze ta dziewczyna od dawna bardzo mu się podobała i tak akurat mu wyszło?

uważam że powinnaś mu powiedzieć, że to nie było ok i że jest ci przykro i powiedz mu żeby tak więcej nie robił, ale nie rób mu za dużo wyrzutów jeśli to był pierwszy raz. trudno, stało się. Każdemu może się zdarzyć.

jeśli to nie pierwszy raz, a sytuacja się często powtarza to sprawa wygląda zupełnie inaczej. wtedy własnoręcznie (własnozębowo?) odgryzłabym mu głowę.

a ja z kolei jestem tak zaszczuta finansowo, że poszłam wczoraj na świetny koncert, 4 zespoły, wydałam w sumie przez cały wieczór 10 funtów i mam wyrzuty sumienia jak stąd na księżyc i z powrotem  🙄 i przysięgam sobie, że już w tym miesiącu nigdzie więcej nie wyjdę, bla bla bla.
i to się nazywa "młodość". Już wczoraj nawet jak byłam na koncercie miałam te wyrzuty i nie mogłam sie za dobrze bawić, mimo że koncert byl super.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 lutego 2009 11:03
No i znowu się zaczyna...
Kilka dni nieodzywania się do siebie, nie dzwonienia. Znowu zaczęły się pretensje o wszystko, nawet o moją maturę. masakra.
Juz nawet ojca tym mendzeniem matka doprowadziła do szewskiej pasji i na dzień dobry pokłócili się. O mnie. 😲

Kurde, ILE MOŻNA!? :emot4:
ja też uważam, że to nie w porządku, ale moze ta dziewczyna od dawna bardzo mu się podobała i tak akurat mu wyszło?

uważam że powinnaś mu powiedzieć, że to nie było ok i że jest ci przykro i powiedz mu żeby tak więcej nie robił, ale nie rób mu za dużo wyrzutów jeśli to był pierwszy raz. trudno, stało się. Każdemu może się zdarzyć.

jeśli to nie pierwszy raz, a sytuacja się często powtarza to sprawa wygląda zupełnie inaczej. wtedy własnoręcznie (własnozębowo?) odgryzłabym mu głowę.

a ja z kolei jestem tak zaszczuta finansowo, że poszłam wczoraj na świetny koncert, 4 zespoły, wydałam w sumie przez cały wieczór 10 funtów i mam wyrzuty sumienia jak stąd na księżyc i z powrotem  🙄 i przysięgam sobie, że już w tym miesiącu nigdzie więcej nie wyjdę, bla bla bla.
i to się nazywa "młodość". Już wczoraj nawet jak byłam na koncercie miałam te wyrzuty i nie mogłam sie za dobrze bawić, mimo że koncert byl super.

Sytuacja na szczęście pierwszy raz miała miejsce, a  dziewczyna mu się podoba od dawna co nie zmienia faktu, że może tak postepować.. Musze  z nim pogadać , dzieki dziewczyny  :kwiatek:
Ann, tylko tak z rozsądkiem 😉 postaw się w jego sytuacji - co gdybyś ty się z nim umówiła a potem nagle chłopak który ci sie podobał od wieków ustawiłby się z Tobą na tą samą imprezę?

nie uważam by postąpił fair, ale na spalenie na stosie nie zasługuje 😉 szczególnie że to pierwszy raz, raz jest wybaczalny.

Notarialna, normalnie powiedziałabym Ci, zebyś się przyzwyczajała, bo takie jest życie, ale wyjątkowo powiem: 'odzwyczajaj się' 😉 już to długo nie potrwa.
wiesz 😉 pewnego dnia sie wyprowadzisz i ten cyrk sie skończy, i ten dzien sie zbliża co raz bardziej 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 lutego 2009 12:01
Kaprioleczka, No ba z każdym dniem bliżej niż dalej ;-)

Ale czasami mam już dość. Znowu się pożarłyśmy. Tym razem o to, ze na studiach mi nie poszło.
Mam dość.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
17 lutego 2009 12:08
Ja się już prawie uodporniłam na domowe kłótnie.
Kiedyś przejmowałam się tarciami między rodzicami, dziś już wiem, że nie warto, oni się pogniewają, nie będą się odzywać do siebie przez tydzień lub dwa, a potem się pogodzą i nie zostanie po tym śladu...
Nawet jeśli mają jakieś pretensje do mnie, to też staram się tego nie słuchać. Jeśli już wracam do domu to na dzień, czy dwa więc oni doskonale zdają sobie sprawę, ze nawet nie odczuję ich nerwów. Nie to, że jestem złą córką, ostatnio nie zdarza mi się ścinać z rodzicami, ale jeśli już, to najlepszym sposobem jest po prostu się nie przejmować... pogadają i im przejdzie.
a ja juz przestalam czekac ze mój ojciec sie do mnie odezwie, mial sie odezwać piątek, minął piatek, weekend, poniedziałek... dostałam 1 smsa z pytaniem gdzie sa klucze, o tym ze sie ze mna umówil - zapomniał i nawet mnie za to nie przeprosil. trudno. widać jestem mniej wazna niz jego wszyscy koledzy, pacjenci, kolezanki, znajome i cala reszta rodziny o ktorych nigdy nie zapomina.

strasznie mi przykro, no ale moge cos zrobic?
nic.
jesli mnie nie kocha i o mnie nie pamieta - ja go nie moge zmusic

😕 😕 😕

poza tym jestem przerażona do czego ludzie są zdolni, żeby tylko wejść mi na głowę, głupio sie ciesza i jeszcze myślą, że robi to na mnie wrazenie. zal mi tych ludzi ale trudno.

i dramatycznie boli mnie żołądek 🤔 juz o głowie nie wspominając 🤔
Mam od tygodnia nieczynną pralkę. Seria telefonów do serwisu, obiecują, że przyjadą, zmieniam plany, czekam - i nic. Dziś myślałam, że wyjdę z siebie bez kontroli (a kląć bardzo nie lubię) więc poprosiłam małża o telefon. A on grzeczniutko i znowu przyjął za dobrą monetę 🍴, więc szewską awanturę - zrobiłam jemu 👿
Już przeprosiłam, ale czuję się głupio. I kompletnie bezsilna (pralka elektroniczna, serwis jedyny w promieniu 50 km).
Gillian   four letter word
19 lutego 2009 21:52
no i po facecie...

Żeby chociaż wrócił do żony... a on sobie po prostu znalazł młodą, durną blondyneczkę  👍  skończyłam chyba już płakac, a zaczynam umierac ze śmiechu  🤔wirek:
Prawidłowa reakcja. Patrz przed siebie, nie za siebie :kwiatek:
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
19 lutego 2009 22:05
Gillian
No to faktycznie żałosny koleś... kiedyś się na takim postępowaniu "przejedzie", prędzej czy później to się na nim zemści.


Ja się dziś przekonałam, że osoby, na których mogę polegać jestem w stanie zliczyć na palcach jednej dłoni 🙁
Mam dziś urodziny, ale na ich opijanie umawiałam się ze znajomymi na jutro. Jeden kolega od razu powiedział, że nie przyjdzie (wybiera się na imprezę organizowaną przez jego dziewczynę i jej koleżanki), dwóch innych powiedziało, że jasne, chętnie wpadną, rozmawiamy o tym już od poniedziałku.
Dziś dowiedziałam się od osoby trzeciej, że oni wcale nie mają zamiaru do mnie przychodzić, nie chcą, to łaski bez, ale można było chociaż powiedzieć mi to w oczy, albo napisać sms-a, a oni od rana mi powtarzają, że na pewno będą  🤔wirek: .
Dziwi mnie ich zachowanie tym bardziej, że oni nie utrzymywali nigdy specjalnego kontaktu z tamtymi panienkami, bo ledwo je znają, a u mnie na kilku imprezach już byli, poza tym znamy się już od jakiegoś czasu.
Koniec końców wyszło tak, że oni balują osobno i ja z koleżankami osobno, ale mamy się spotkać wieczorem w tym samym lokalu 🍴 .
Szczerze mówiąc nie mam na to najmniejszej ochoty... po tym jak ze mną postąpili nie mam ochoty na nich patrzeć  😫
Z drugiej strony jest mi bardzo przykro, że tak mnie potraktowali w urodziny  🙁 ale ja się im jeszcze zrewanżuję, na pewno nie zapomnę jak się ze mną obeszli...
Gillian   four letter word
19 lutego 2009 22:17
i to jest właśnie powód, dla którego nie wolno wiązac się z ludźmi z pracy/szkoły/otoczenia - jutro muszę iśc jak gdyby nigdy nic do roboty i stawic czoła gołąbeczkom  🙄 będzie... wesoło...  🤔

Pauli, zbierz te osoby, którym naprawdę na Tobie zależy i idźcie w ogóle gdzie indziej... i dobrze się bawcie 🙂 życie uczy, że nigdy nie należy się oglądac na innych. Przenigdy. Bo i tak Cię wychu.. a potem zdzielą ścierą po pysku 🙂
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
19 lutego 2009 22:22
Masz rację... najgorsze jest to, że nie raz już miałam taką sytuacje w życiu i jakoś nie mogę się nauczyć na własnych błędach 🍴 .
To może nie są ludzie, bez których nie mogę się obejść, ale i tak mi przykro. Mimo tego zamierzam się dobrze bawić - taka jest moja misja na jutrzejszy wieczór  🏇
yga   srają muszki, będzie wiosna.
19 lutego 2009 22:26
i dobrze Pauli. tak w ogóle WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!! 🥂
Pauli, stoo laaat!  :winko:


czy też tak czasami macie, że budzicie sie rano i stwierdzacie, ze właściwie wszystko jest do d...?
ja się obudziłam z takim stwierdzeniem wczoraj, dzisiaj stwierdzenie przeewoluowało w stwierdzenie, że właściwie to nic już się nigdy nie zmieni, co ja tu w ogóle robię i moje zycie zawsze będzie beznadziejne.
znm to uczucie aż za dobrze i wiem, że utrzyma mi się, aż mi się coś w końcu nie uda. A moje "uda mi się" jest teraz gdzieś baaaardzo wysoko nade mną i nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć, że kiedykolwiek byłam gdzieś blisko  🙄 🙄 🙄

no zablokowałam sie i koniec. wskazówki?  🤔wirek: 🤔
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
20 lutego 2009 13:53
Dziękuję dziewczynki :kwiatek:

Kaprioleczka
Znam to uczucie i przerabiałam taka beznadzieję nie raz...
Nie mam na to jakiejś konkretnej rady, bo mi to zawsze samo mija po jakimś czasie.
Jedyne co mogę Ci powiedzieć, to staraj się myśleć inaczej (wiem, że łatwo się mówi), albo chociaż nie myśleć jakie wszystko jest do d... . Niestety prawda jest taka, że jeśli zabierasz się za cokolwiek z nastawieniem, ze to nie ma sensu albo się nie uda, to na pewno się nie uda, też to przerabiałam.
Nie zawsze jest różowo i tak, jakbyśmy chcieli, ale to nie znaczy, ze już zawsze tak będzie 😉
Uszy do góry Kobieto, a na pewno wszystko się w końcu wyprostuje  :przytul:


Sytuacji urodzinowej ciąg dalszy...
Dziś przyszłam na uczelnię, ludzie jakby mnie nie widzieli, nie usłyszałam nawet "cześć"  🍴
Postanowiłam, że nie będę się odzywać, ani pytać czy przyjdą i dlaczego tak a nie inaczej... Oni oczywiście też zero tematu, nikt nawet nie raczył mi powiedzieć "słuchaj, nie przyjdziemy"  🤔wirek:Po jednym wykładzie wróciłam do domu, bo nie miałam ochoty więcej na nich patrzeć  🍴 . Moja kumpela została z nimi i chyba im nagadała, bo po 15 minutach dostałam sms-a z informacją, ze przeprosili tamtą koleżankę i jednak wpadną do mnie... Teraz to już jakby trochę po czasie, bo niesmak pozostał, sami by tego nie wymyślili  🤔wirek: .
Nie zamierzam ani się do nich uśmiechać, ani udawać, ze jestem uradowana ich niezastąpioną obecnością, na pewno im tego nie zapomnę, ale tak jak pisałam wcześniej, mam zamiar dobrze się bawić i nie zwracać na nikogo uwagi  🏇
ale nie chodzi o myślenie, tylko o taką blokadę, że PO CO mam myśleć pozytywnie, skoro to niczego nie zmienia? pozytywne myślenie ani mnie nie przybliża ani mnie nie oddala od niczego. nie sprawia że nagle w magiczny sposób dostaję placement w firmie, nie pojawia się przede mną magicznie kontrakt płytowy z Sony BMG ani nie składa mi zespołu rozsypanego na pół świata do kupy.
pozytywne myślenie jedyne co robi to sprawia, że stwierdzam że to sie może kiedyś uda, ale mnie do tego nie przybliża.

generalnie tkwię w tej chwili w "to nie ma sensu", bo jestem tak pechowa, ze jeśli cokolwiek zależy w minimalnej kwestii od farta, to na pewno stanie się odwrotnie. ja nie bywam w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie ani nie miewam szczęścia. mam albo dramatycznego pecha albo normalny dzień. inne rzeczy u mnie nie występują. z rzadka trafiają się nagrody za kilka lat ciężkiej pracy, ale to tylko raz na kilka lat. natomiast jeśli chodzi o kary za popełnione błędy to omijają mnie one rzadko. na szczęście niektóre mnie omijają, ale wtedy z kolei w zamian za to płacę za cudze błędy, na drodze których przypadkiem się znalazłam - bo bycie w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie to moja specjalność. pakuję się w kłopoty nawet tam, gdzie potencjalnie ich nie ma.

bardzo często miewam takie "doły" i ich bardzo dużą wadą jest to, że po pierwsze nie mam żadnej możliwości kontrolowania tego - nie jestem w stanie sie zmotywować do posiadania lepszego humoru, poza tym mam ogromne huśtawki nastrojów (bez powodu zaczynam ryczeć, potem nagle zaczynam się śmiać a zaraz potem znowu ryczę) i taki dół potrafi u mnie trwać tydzien, miesiąc albo i trzy aż nie uda mi się coś, o czym ja sama stwierdzę, że jest to osiągnięcie albo cos dobrego. póki to sie nie stanie, nie ma przebacz, jestem beznadziejna i do niczego się nie nadaję.
a ponieważ ludzie mają dość mojego jęczenia (ja nie mam prawa mieć dość ich jęczenia, jeśli mam to znaczy że nie jestem ich przyjaciółką, bo oni się muszą komuś wypłakać) nauczyłam się ten humor tak maskować, że nikt, żaden człowiek nie jest w stanie powiedzieć, że coś mi jest. jestem w tych kwestiach aktorką przegenialną i choćbym była na skraju załamania i beznadziei, nikt tego nie zauwazy. bo ja zapytana czy wszystko ok, co mam poweidzieć? nie, nie ok, bo swiat jest beznadziejny, zbieram cięgi za cudze błędy a sama jestem do dup* i nic mi sie nei udaje?
uśmiecham się i mówię, ze wszystko ok, a ludzie wierzą, i nawet im do głowy nie przyjchodzi że jest inaczej.

jeśli zaś powiem, że nie jest dobrze, to zaraz "jęczę", "narzekam", "dramatyzuję", "powinnam wziąć się w garść", "to moja wina że jest tak a nie inaczej" i tak dalej. jasne ze moja wina, ale ja juz nie wiem gdzie dalej iść i co zmienić, zeby było inaczej! nie wiem po prostu. ale jasne, ja przecież tylko przesadzam. tylko to umiem, mi nigdy nie jest tak naprawdę źle, moje życie to jedna wielka bajka a ja rozpieszczona księżniczka leżę na poduszkach i narzekam jakie to życie jest ciężkie :/ no naprawdę.
hitem było, kiedy po spotkaniu z moim ojcem to właśnie powiedziała mi terapeutka. Chyba jasne, że więcej już do niej nie poszłam? 🙄 🙄 🙄

dobrze, że juz weekend, bo gdybym na jutro musiała coś przygotować na zajęcia to chyba bym umarła. nie jestem w stanie dzisiaj zorganizować nawet zasznurowania sobie butów.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 lutego 2009 17:29
Kaprioleczka, Jakbym czytała o sobie. Jestem niepoprawną pesymistką. Tyle, ze, pomimo faktu, że wpadam w histerię o drobnostki, gdy dzieją się bardzo złe rzeczy (jak na przykład teraz) mam z tego jedynie wielką bekę.

Pauli, 3m się. Ja dziś napisałam do kumpeli sms, żebyśmy się wybrały na spacer, bo światło ładne i chciałabym porobić zdjęcia. Oczywiście napisała, że ma POTWORNIE  dużo roboty i nie ma w ogóle jakiejkolwiek szansy, żeby sie wyrwała. Napisałam, wiec do drugiej kumpeli, która mogła i z ciekawości napisała do tamtej czy by się nie wybrała. O cudzie, okazało się, że robotę może przełożyć i chętnie pójdzie. Koniec końców jest już ciemno jak ... no, bardzo ciemno, a my nie poszłyśmy. Chętnie bym obu głowy odgryzła.
dlaczego ludzie po prostu nie powiedzą: "nie chcę z tobą pójść"?
dlaczego uwazaja ze lepiej udawać ze sa zajęci? ja duzo bardziej wolę usłyszeć przykrą prawdę ale prawdę niż jakieś kłamstwa. bo one jak wychodzą na jaw są jeszcze gorsze  🙄
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
21 lutego 2009 16:56
Moze nie zdołowana, ale wnerwiona na maxa.

Ostatnio stwierdziliśmy z rodzicami że blueconnecta użyczymy mojej siostrze, która nie ma w ogóle neta. Blueconnect oddany w ręce sis.
Powiedziałam jej, że limit jest ograniczony i że o tym będzie miała zacinający się net, brakk możliwości wejścia na yt i wrzutę. Pójdą jej tylko gg i jakieś proste stronki.

Na drugi dzień smsa dostaję, ze wpienia ją ten internet i jest do bani. Powtórzyłam jej to co wczoraj jej powiedziałam nt prędkości.
No to jeszcze większe pretensje do mnie, ze takie coś jej zaproponowaliśmy.
No to ja na to, żeby sobie tpsa założyła i będzie po sprawie a ten niech nam zwróci.
Oczywiście foch wielki jak z Polski do Usa.

Kurde, człowiek łapę daje chce pomóc to i tak nie dobrze.
Mnie do szczęścia tylko gg i re-volta wystarczyła 🤔wirek:. Bez yt mogłam się jakoś obejść.

Sis zdecydowanie działa mi na nerwy.
Do tej sytuacji wspaniale pasuje powiedzenie mojej Babci: niemiła księdzu ofiara - chodź cielę do domu!

Niestety niektórzy ludzie nie potrafią docenić czegoś, co dostali. Bywa...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
21 lutego 2009 19:49
Lena, Najlepsze jest to, że jak powiedziałam półgębkiem 'może jakieś dziękuję?' to od razu wielkie robienie  sceny że próbuję ją ustawiać do pionu o.0

Dla mnie to już jest przegięcie sprawy.
a ja w piątek złamałam zęba, dziś połamałam parasol... ze strachem czekam na jutro...
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
21 lutego 2009 22:06
Rece dalej chore, bardzo chore... 🙁
Gillian   four letter word
21 lutego 2009 22:31
ból nadgarstka mnie ZABIJA po prostu, spuchło mi wszystko od palców po łokiec... 
ale niech boli, przynajmniej zapominam o tym jak bardzo pęka mi serce 🙁
za godzinę mam spotkanie z "koleżanką" która ukradła mi pieniądze i rzeczy i nie chce mi ich oddać.
dostanę zawału albo umrę ze strachu - jedno albo drugie. a już na pewno się rozpłaczę. nie byłam w stanie zjeść śniadania, mam żołądek w gardle. nie dam rady nie dam rady nie dam rady na pewno nie dam rady a już na pewno nei dam rady sama. a będę sama.

🤔zczeka: 🤔zok:

BOJE SIĘ!!!!!! RATUNKU!!!!!!!!!  😕
Gillian   four letter word
23 lutego 2009 14:07
Kaprioleczka, idź i nic się nie bój!!!!! pamiętaj, z czołem podniesionym!!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się