NIEUCZCIWI RE-VOLTOWICZE

Jeżeli nikt się nie zbulwersuje, pociągnę jeszcze delikatnie offa o bankach, choć to w zasadzie w temacie.
Bardzo często słyszy się wymówkę typu "pomyliłam/em numer konta, pieniądze mi wróciły". Czy to faktycznie możliwe, że pieniądze ot tak wracają przy pomyłce? Nie orientuję się w temacie, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne. Zweryfikuje ktoś tę typową wymówkę?  😉
Jeśli moge się jeszcze wypowiedzieć, to mi się raz tak stało, źle przepisałam numer konta i pieniądze wróciły. Ale stało się to w dosyć krótkim czasie , więc wydaje mi się , ze to kwestia kilku dni , zeby wysłać je ponownie, co nie powinno być zadną wymówką.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
27 maja 2013 22:51
olek,
mi raz wróciły, jak okazało się, że dane konto zostało zamknięte wcześniej.
( chyba może tak być, że pieniądz wraca, jeśli konto o danym numerze nie istnieje)
No i raz dostałam 2 przelewy zamiast jednego. Nie podejrzewam, że same chciałyby wrócić 😉
emptyline   Big Milk Straciatella
27 maja 2013 22:56
O panie, cofnęłam się do tej akcji z Finezyjną dotyczącej ochraniaczy i zobaczyłam nick InteriorTerra - aż mną wzdrygnęło. 🙂
BASZNIA   mleczna i deserowa
27 maja 2013 22:56
harja, dzieki za info :-) .
Mnie bledne konto nie wejdzie i przelew nie wyjdzie.
olek http://www.bankier.pl/wiadomosc/Blad-w-poleceniu-przelewu-Co-robic-gdy-pieniadze-trafia-na-niewlasciwe-konto-1254683.html

http://bankowynet.pl/poradniki/blad-w-przelewie-i-co-dalej.html

W skrócie, jeśli konto zostało zlikwidowane, lub nie istnieje (a swojego czasu w Pekao jeśli nie wpisałaś myślników w nr konta 😉), tak, otrzymujesz zwrot przelewu. Jeśli jednak pomyliłaś nr konta i wysłałaś pieniądze na istniejący rachunek - zwrot nie nastąpi samoistnie (chyba że masz styczność z empatycznym odbiorcą przelewu, ale bądźmy realistami 😉), a szczegółowo sprawa jest opisana w artykułach powyżej.
A jednak  😉 Dzięki za rozjaśnienie!
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 maja 2013 09:05
warto jak podają adres zamieszkania, i numer banku sprawdzić czy się on zgadza. Przeważnie mamy konto w banku który mamy u siebie w mieście.
Jest taka stronka gdzie wpisuje się numer konta i on pokazuje nam gdzie ten bank jest, zanim zrobimy przelew. - kolega Prawnik mi polecił.
Zawsze to coś. Ja o tym dowiedziałam się dopiero później jak już zostałam oszukana ale to nie na re-volcie. Jak znajdę tą stronkę to wkleję ją  tutaj.

Nie zawsze się to ze sobą pokrywa. Jak ktoś mieszka na wsi to pokazuje najbliższe duże miasto. Np jak robię przelew za rachunek telefoniczny to adres wpisuje Wrocław, a adres banku pokazuje mi gdzieś nad morzem 😉
Ja mieszkam na wsi, do tego mój bank przy przelewach pokaże centrum Operacyjne Warszawa (przynajmniej jakiś czas temu tak było) a ja z zachodniopomorskiego 😉. Chyba jak mamy wątpliwości można poprosić sprzedającego o wystawienie przez Allegro? ja tak robię na prośbę Kupujących. Jeśli chodzi za to o pobrania - tylko pocztą, na zwrot od firmy kurierskiej czekam po 7-10 dni, a jak kasa potrzebna to wybitnie irytujące - kasę masz, a jej nie masz. Poczta przelewa zwykle w ciągu 2-3 dni.
Co do pobrania - ja po ostatniej akcji będę prosić chyba  nie tylko o wysłanie za pobraniem, ale też o opcję otworzenia paczki przy odbiorze. Wolę chyba zapłacić więcej za przesyłkę, niż znów się naciąć.
olek, jeśli pomylisz jakąś cyfrę w numerze konta to raczej wyskoczy Ci od razu, że jest błędny numer konta. W numerze konta są zawarte tzw "cyfry kontrolne" - powoduje to, że jeśli numer konta jest błędny formalnie to przelew w ogóle nie przejdzie - natomiast jeśli namieszało się tak, że formalnie numer konta jest dobry tylko jest to numer konta innego adresata to pieniądze przejdą i raczej nie wrócą.
Inaczej podobno jest właśnie w PKO BP - przynajmniej wg jego pracownika 😉.
Także ja już w takie rzeczy nie wierzę jak pomyłka w numerze konta i że pieniądze cofnęło....
emptyline   Big Milk Straciatella
28 maja 2013 11:26
Mi się zdarzyło wysłać pieniążki na inne konto dwa razy: na poczcie i ze swojego. Poprzestawiałam cyferki sztuk 2 i akie rachunki istniały. Raz kasę odzyskałam, drugim razem już nie. :/
mnie to zawsze zastanawia jak mozna zle wpisac nr konta. przeciez glownie wszystkie transakcje zalatwia sie internetowo... nr podawany jest przez wlasciciela czy w mailu, czy w wiadomosci prywatnej czy w aukcji na allegro. przy ctr+c/ctr+v chyba nie ma opcji zamiany numerkow...?? 🙄
emptyline   Big Milk Straciatella
28 maja 2013 16:11
Nie zawsze, ja spisywałam z kartki, było nabazgrane, ja nie doczytałam i poszło.
Od dnia dzisiejszego chyba zaprzestane kupowac na forum. Właśnie dostałam ogłowie za ok 300zł, która miało być w stanie bdb, niestety jak dla mnie jest w stanie dobrym.  🤔
Hehe - to ja chyba przestanę wystawiać - wystawiam przedmiot X za cenę powiedzmy 100 zł, robię dokładne zdjęcia i opis, cena sklepowa przedmiotu x to ok 500 zł. Rzecz używana, ale bez uszkodzeń i zadbana. Dostaję propozycje cenową rzędu 30 zł. Ceny podałam symboliczne, chodziło o nieco większą kwotę, ale takich propozycji dostałam już kilkanaście, jak sądzę od małoletnich kuniarek. Do tego ton wypowiedzi ..... zero witam, dzień dobry - tylko rzucone: "daję 30 zł (za Ferrari) bo po 40 zł w sklepie są nowe (Fiaty Punto) jak chcesz to kupię" . Mi by było po prostu wstyd - wiadomo co innego negocjować o kilka złotych, wysyłkę gratis czy rabat przy zakupie kilku rzeczy a co innego rzucić cenę o połowę lub 2/3 niższą niż proponuje sprzedający. Poza tym jak się do kogoś pisze to wypadałoby się chociaż przywitać - czy w szkole już nie uczą jak się pisze listy???
zielona_stajnia mam to samo.
Wczoraj wystawiłam rzecz nową, dużo  taniej niż w sklepie i tak dostaję propozycję jeszcze mniejszą niż moja, lub chcą się negocjować. Porażka.

P. właśnie stwierdził, że jak się wyczyści i nasmaruje ogłowie to powinno być ok. Chociaż i tak jestem wściekła, bo jest prosto zdjęte z konia, zasyfione no i mocno! używane jak na stan bdb. Ehhh.
Masakra jakaś, czuję się jak w nieudanej komedii holywoodzkiej produkcji (eee tam, czyli żaden eksces  :lol🙂. Na 4-tej(!!!) rozmowie z tatą "przyjaciółki" wyjął on telefon, wykręcił numer (cud! koleżanka odebrała!) i dał mi słuchawkę. "Teraz to ja nie mam czasu, zadzwonię do Ciebie w piątek". Aha, jasne... Ale ok, umówiłyśmy się w ten sposób. Przy okazji jej tata dał mi delikatnie do zrozumienia, że nie jestem już mile widziana. Dziewczynie zostało 35 min (zakładam, że ktoś kto rozwodził się nad Savoir-Vivre i ciągle narzekał, że nie może patrzeć jak siedzę przy stole w jego towarzystwie nie będzie dzwonił po 22 😉), dziś oczywiście nie odebrała ode mnie telefonu. Jednocześnie koleżanka kupuje sobie nowy telefon i leci do USA. Ale przecież ona nie ma za co jeść (true story)! Więc jak ja śmiem żądać moich pieniędzy (w jednej jedynej odpowiedzi na zaistniałą sytuację, gdy publicznie byłam zmuszona poprosić ją o kontakt na jej tablicy na fb). Jeśli ktoś myśli, że nie odbierając telefonów, usuwając mnie z facebooka i robiąc ze mnie idiotkę coś wskóra to... MA RACJĘ. Dziwi mnie tylko stawianie na szali całej swojej kariery (nie wspominając o przyjaźni, ale tego słowa w słowniku koleżanki brakuje) za 700 zł... Naprawdę chciałam się dogadać i dać jej szansę, ale teraz nie widzę najmniejszej ku temu postawy, może gdybym od początku zgrywała zimną sukę i przemówiła do niej jej językiem to wszystko poszłoby gładko. Tym bardziej, że nikt inny jak ona sama dwukrotnie pisała, że odda mi pieniądze. Powinnam sobie narysować na czole "Szczerość to drogi dar, nie oczekuj jej od tanich ludzi".
Cintra, ludzie to taki dziwny gatunek, coś przekłada się w głowach gdy chodzi o pieniądze, wiadomo że bez nich nie da rady żyć, ale są granice przyzwoitości. Mnie sprzedała za srebrniki, koleżanka/przyjaciółka, a znamy się ponad 18 lat. Straciłam 1300 zł. co dla mnie to suma jest kolosalna, "przyjaciółkę" i wiarę w ludzi.
18 lat... Niewiele dłużej chodzę po tym świecie, ciężko mi sobie wyobrazić taką sytuację... Strasznie Ci współczuję. 🙁

Telefonu nie było. Dziewczyna, którą opisałam to fioukova. W warszawskich stajniach lepiej znana jako Małgorzata P. Na jej własne życzenie będę musiała podjąć inne kroki, bezowocne miesiące pokazały, że mediacja w tym wypadku nie działa.
Cintra, życzę ci szczęścia i wytrwałości, mam nadzieję że tobie się uda odzyskać swoje.
Dziękuję.  :kwiatek: Jestem bardzo zdeterminowaną osobą i osiągam swoje cele, ile by to nie trwało (ustawowe odsetki są po mojej stronie 😉). Od siebie życzę odzyskania wiary w ludzi, są tacy, dla których warto. 😀
sepia   Koń stworzon ku bieganiu, jak ptak ku lataniu.
01 czerwca 2013 17:34
Nie warto jest się zniżać do poziomu ludzi głupich, bo jeśli to zrobisz, to ten ktoś pokona Cię doświadczeniem. Walcz o swoje. Też bym nie odpuściła.
Witam mam taki sam problem z dziewczyna o nicku konikowa 17
Może nie powinnam podawać imienia ale Klaudia jest oszustką. Zapłaciłam jej za komplet z Anky który nie dotarł do mnie juz 4 tydzień.
Dziewczyna jest niesłowna i trudny mam z nią kontakt. Unika rozmów.
Nie polecam !
Z poważaniem Martyna
Budlejowe_love   - Kuc Grupy D ? - Tak owszem 177 cm w kłębie <3
02 czerwca 2013 17:28
Wiem że nie jest to opisz nieuczciwego użytkownika forum ale mam pytanie bo słyszałam że użytkowniczka o nicku NIRW rzeczywiście jest to osobą która tak często gęsto oszukuję bo doszły mnie takie słuchy a nie mam czasu na wertowanie całego wątku za wszystkie odpowiedzi na ten temat serdecznie dziękuję  :kwiatek:
Pursat   Абсолют чистой крови
02 czerwca 2013 18:39
W prawym górnym rogu strony masz okienko i przycisk "szukaj". Wpisz sobie tam "Nirv" i wyskoczą ci wszystkie posty na jej temat w tym wątku.

I używaj przecinków, bo ciężko się ciebie czyta.
Mimo że nie lubię prać prywatnych brudów na forum, to teraz sprostuję sytuację w odpowiedzi na posty Cintry. Tak to wygląda z mojej strony:

W okresie zimowej sesji Cintra odbierała sprzedane jej przeze mnie po kosztach siodło. Przy okazji zostałam poinformowana, że zostawia w otwartej pace w stajni u Zająca dużo warte płyty. Nie ustalała tego ze mną wcześniej, dostałam jedynie sms. Doskonale zdawała sobie też sprawę, że między uczelnią, nauką i pracą, naprawdę nie mam czasu na wycieczki do Legionowa.

W efekcie o dostarczenie płyt poprosiłam siostrę. Dla całej naszej rodziny był to okres zwiększonego stresu i zbyt wielu zadań na raz, więc płyty chwilowo poszły w zapomnienie. Kiedy kolejny raz spytałam o płyty, powiedziała, że może(!) przywiozła je z moimi rzeczami ze stajni, które pozostały tam po opiece nad koniem użytkowniczki konwaliowa. Zaczęłam więc przewracać dom do góry nogami, szukać po piwnicach, balkonach – wszędzie. Płyt nigdzie nie było.

Następnie powstała chwiejna teoria, że być może płyty trafiły tam, gdzie trafić powinny, to jest to mojego taty. Tata nie przypominał sobie niczego takiego, jednak obiecał sprawdzić. Szukał w biurze, nic nie znalazł.

W końcu sama pojechałam do stajni u Zająca w celu znalezienia płyt. Wraz ze znajomymi przeszukiwaliśmy pakę, półki, inne szatnie, zakamarki – bezskutecznie. Siostra wcześniej pytała się współpensjonariuszy czy przypadkiem ich nie widzieli, ale nikt o takim przedmiocie nie słyszał.

W końcu sama pojechałam do taty do biura, ryzykując gniewem jego szefa, żeby przeszukać szafki i biurka, na prośbę Cintry. Niczego nie znalazłam.
W międzyczasie mieszkanie zostało jeszcze przeszukane ponownie przy pomocy babci, która cierpi na syndrom znany wszystkim babciom i musi sprzątać. Jednak ani nie pamiętała, żeby kiedykolwiek taki przedmiot widziała, ani nie został on znaleziony w czasie naszych poszukiwań.

W świetle takich a nie innych wyników kilkukrotnych prób znalezienia płyt, obalona została teoria jakoby znalazły się one jednak jakimś cudem w moim domu oraz w ogóle niepewny stał się fakt, czy zostały dostarczone one do stajni u Zająca.

Przez cały ten okres utrzymywałam kontakt z Cintrą. Zaznaczyć należy, że z mojej strony „utrzymywanie kontaktu” to ciężka sprawa. Wszyscy znajomi wiedzą, że z odbieraniem telefonu i odpisywaniem na sms jest u mnie słabo, ze względu na napięty grafik i wiecznie wyciszony telefon. Najłatwiej dostać się do mnie przez maila, ponieważ większość czasu pracuję na komputerze z zablokowanym facebookiem – Cintra też o tym wie. Śmiem twierdzić, że częstotliwość odpowiedzi na jej wiadomości w żaden sposób nie różniła się od każdej zwykłej sytuacji.

Owszem, zablokowałam wiadomości od Cintry na facebooku – mam święte prawo nie chcieć wyczytywać obelżywych wiadomości, szczególnie, że wiadomości te są automatycznie przekierowane na skype, z którego korzysta cała moja rodzina, bo nie chce im się przelogować. Nie odebrałam też telefonu w piątek – w przyszłym tygodniu mam w sumie 9 egzaminów/zaliczeń i sprawa całkowicie wypadła mi z głowy, szczególnie że znajdowałam się od czwartku wieczorem poza domem i miałam wyciszony telefon.

Co więcej, Cintra porzuciła próby kontaktu ze mną – zadzwoniła do mnie 2 lub 3 razy, za każdym razem próbowałam oddzwonić, za każdym razem nie odebrała. Kiedy wysłała do mnie jeden sms – odpisałam. Nie próbowała się ze mną skontaktować w inny sposób, mimo że zna mój adres mailowy i wie, gdzie mieszkam i studiuję.  Nie miała jednak oporów, żeby wypisywać do moich znajomych i nachodzić mojego tatę w pracy, narażając go na nieprzyjemności. To, że mój tata wytrzymał aż cztery wizyty w sprawie, która go nie dotyczy, a potem dał do zrozumienia bardzo delikatnie, że Cintra nie jest mile widziana w gabinecie, do którego studentom SGH wstęp jest wzbroniony, to i tak duża uprzejmość z jego strony.

Na koniec chciałam się odnieść do zarzutów pod adresem mojej sytuacji finansowej – po pierwsze, to moja prywatna sprawa. Jednak czuję, że nie mogę tego tak zostawić. Kupiłam sobie nowy telefon! Tak! Za złotówkę, do abonamentu! I lecę do Stanów! – do pracy, bo w mojej obecnej sytuacji rodzinnej, suma możliwa do zarobienia w kraju jest niewystarczająca przy naszej obecnej sytuacji rodzinnej, a projekt w którym uczestniczę daje mi możliwość dużo, dużo wyższych zarobków. Nie mam za co jeść? W sensie – nie wystarcza mi pieniędzy na zakup obiadów na uczelni, więc tak, czasem chodzę głodna, bo sobie głupia z domu nic nie wezmę, ale nie przymieram głodem! Wszystko. Proszę się do tego nie wtrącać, ja się nie interesuję, na co Cintra ma lub nie ma pieniędzy.

Podsumowując – zupełnie nie poczuwam się do powinności zwrócenia Cintrze pieniędzy za płyty. Po pierwsze, nigdy w życiu tych płyt nie widziałam na oczy i nie mam gwarancji, że w ogóle były tam, gdzie rzekomo Cintra je zostawiła. Po drugie, Cintra zostawiła drogi przedmiot w otwartej pace, w nieznajomej stajni, doskonale wiedząc, że w najbliższym czasie się tam nie pojawię. Po trzecie, po sposobie w jaki sposób sprawę próbowała załatwić – posuwając się nawet do grożenia mi, nawet sądem - nie poczuwam się też do prób dogadani się z nią. Kilku użytkowników z tego forum na pewno rozumie o co mi chodzi.

Cintro – do ciebie krótko: przestań mi grozić, obrażać mnie, bezpodstawnie oczerniać, nachodzić moją rodzinę, wypisywać do moich znajomych. Chciałam się z tobą jeszcze dogadywać, ale już mi przeszło. Jak chcesz, to dochodź swoich bezpodstawnych roszczeń, ale rób to w cywilizowany sposób. „Ustawowe odsetki” i inne piękne bajki, o których czytałaś to swoją drogą, choć i tu się mylisz, ale radzę się przed podjęciem „innych kroków” zapoznać także z inną materią ustawową, zaczynając od ciężaru dowodu. Szkoda by było, gdybyś straciła jeszcze więcej pieniędzy w kolejnym akcie braku pomyślunku. I tak jak ostrzegałam – mając dostęp do porad prawnych uczyniłam z tego użytek i jestem pewna, że mam rację. Niestety, dla ciebie. Szkoda mi, że tak to się kończy, ale to ja zostałam potraktowana przez ciebie w sposób co najmniej przesadny. Zaczynam się wręcz zastanawiać, czy miałam rację broniąc cię przy innych zatarciach na forum, kiedy to ty byłaś atakowana. Co więcej, zarówno znający mnie jeźdźcy, jak i forumowicze, są w stanie stwierdzić na podstawie moich zachowań i wypowiedzi, że ja nie mam w zwyczaju przekręcać, uciekać od odpowiedzialności etc.

Mam nadzieję, że to rzuca więcej jasności na zaistniałą sytuację. Przepraszam za posta monstrum, trochę mnie poniosło.
Przy okazji zostałam poinformowana, że zostawia w otwartej pace w stajni u Zająca dużo warte płyty. Nie ustalała tego ze mną wcześniej, dostałam jedynie sms.


Stek kłamstw, ale te kluczowe:

1. Kłamstwo - to była Twoja propozycja. Więc naturalnie wiedziałaś, że je wiozę.

2. Kłamstwo - nie odbierałaś moich tel, nie oddzwaniałaś. Na dowód mam bilingi.

Też mam znajomych prawników i Twoje wiadomości:

"plytki sa u ojca w ro bocie

w kazdym razie bral je

znajdę te płyty, albo je odkupię
oczywiście oddam ci pieniądze, jeśli ich nie znajdę
algi były w domu i SAMA je kładłam na balkonie” (wyjaśnienie - przy okazji "zagubiono" również moje zioła, które były razem z plytami)

oraz wiele innych, które wyszukam już po sesji, świadczą ewidentnie o Twojej winie.

Na kolejny dowód kłamstw - mam printscreeny, z przyjemnością je tu wrzucę za kilka dni, po sesji.

"do ciebie krótko: przestań mi grozić, obrażać mnie, bezpodstawnie oczerniać, nachodzić moją rodzinę, wypisywać do moich znajomych"

Nie groziłam, nie obrażam. Resztę zaniecham, za kilka dni (po sesji... no chyba, że raczysz się ze mną skontaktować telefonicznie) uruchamiam procedurę z powództwa cywilnego. Mam nadzieję, że jesteś świadoma konsekwencji i tego jak wplynie to na Twoją (niedoszłą już wtedy) prawniczą karierę. Nadzieją jednak matką głupich i ja ciągle wierzę, że w ciągu tych kilku dni będę miałą przyjemność odebrać od Ciebie tel i załatwić sprawę polubownie.

edit: teraz też tak pilnie się uczysz, że nie odbierasz tel. ode mnie?
1. Kłamstwo - to była Twoja propozycja. Więc naturalnie wiedziałaś, że je wiozę.

2. Kłamstwo - nie odbierałaś moich tel, nie oddzwaniałaś. Na dowód mam bilingi.


1. Ustalone było, że weźmiesz siodło - o pozostawieniu płyt powiedziałaś mi smsem.
2. Nie odbierałam, oddzwaniałam. Ja także mam bilingi.

A jeśli chodzi o wiadomości - wyjęte z kontekstu, poza tym pisałam ci także, że wiadomości te oparte były na tym, co aktualnie się działo i jakie miałam wiadomości - patrz mój poprzedni post, albo chociaż długaśne wiadomości na facebooku.

Jeśli natomiast chodzi o algi - nie były to algi, ale siemię lniane dla konia mojej siostry, o czym też ci napisałam. Stąd niezgodność co do chociażby pamięci opakowania, w którym się znajdowały. Bo siemię się znalazło.

Jakimś dziwnym trafem pomijasz wszelkie wypowiedzi na twoją niekorzyść.

I po raz kolejny - jest to sprawa prywatna, nie mająca nic wspólnego z forum re-volta. Zaznaczam, że działam tu tylko w obronie mojego dobrego imienia, wszelkie spory z tobą zamierzam rozwiązywać tylko drogą prywatną. Powtarzam - jak chcesz, idź do sądu. Nie masz nic prócz fragmentów rozmów wyjętych z kontekstu i nieodebranych telefonów, a nie ma prawnego obowiązku odbierania telefonu o każdej porze.

PS: A jak już mowa o prawie - oprócz ciężaru dowodu, radzę poczytać o tajemnicy korespondencji, którą już, swoją drogą, naruszyłaś.

Jakimś dziwnym trafem pomijasz wszelkie wypowiedzi na twoją niekorzyść.

wszelkie spory z tobą zamierzam rozwiązywać tylko drogą prywatną. Powtarzam - jak chcesz, idź do sądu. Nie masz nic prócz fragmentów rozmów wyjętych z kontekstu i nieodebranych telefonów, a nie ma prawnego obowiązku odbierania telefonu o każdej porze.

PS: A jak już mowa o prawie - oprócz ciężaru dowodu, radzę poczytać o tajemnicy korespondencji, którą już, swoją drogą, naruszyłaś.


Na moją niekorzyść? Co?

W jaki sposób zamierzasz prywatnie rozwiązać tę sprawę? Napisałam tu, bo nie miałam takiej możliwości. Długo o nią walczyłam.

A jak mowa o prawie... Seriously?  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się