Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
13 czerwca 2013 20:46
akzzi, widzisz- a ja zazdroscilam tym po sn i nawet przeszlo mi przez mysl, ze chcialabym drugie (hipotetyczne poki co bardzo) tak urodzic. Ale potem uderzyla mnie 'kregoslupowa' rzeczywistosc oraz fakt, ze kto jak kto- ale dziec jest bezpieczny i wlasciwie niczym nie zagrozony. I to dla mnie jest koronny argument- dla mojej psychiki.

Wczoraj sobie uswiadomilam jedna rzecz- boimy sie najpierw o nasze fasolki- zeby dobrze sie rozwijaly i dotrwaly do momentu, kiedy moga sie bezpiecznie urodzic. Potem boimy sie o nie, gdy przychodzi czas konfrontcji ze swiatem. A potem- boimy sie juz tylko bardziej. I juz zawsze zawsze bedziemy sie o nie bac- najpierw o nalesniki, potem dzieci, nastolatki, doroslych. I nagle czlowiek rozumie swoja mame 😉
Tylko CC! Zdecydowanie bezpieczniej dla dziecka. I nie przekonaja mnie zadne argumenty, ze sn dla dziecka lepsze. Nigdy nie slyszalam, zeby dziecko mialo problemy spowodowane cieciem, a o dzieciach ciezko poszkodowanych przez porod naturalny slyszy sie nieustannie. Zupelnie nie rozumiem tego parcia :P na sn 😉
A ja się cieszę że miałam możliwośc urodziń sn. Po pierwszej cesarce chciałam poczuć jak to jest. Więc teraz jestem "spełniona" bo znam od podszewki oba porody 😉

Swoją drogą w szpitalu, na każdym obchodzie mi gratulowali udanego porodu sn po cc. Zdziwiłam się.
a ja mam zupełnie na odwrót. najchętniej rodziłabym w domu. w 36 tygodniu będę miała wizytę kwalifikacyjną do domu narodzin i mam nadzieję, że uda mi się tam urodzić bez znieczulenia i medykalizacji tak jak za pierwszym razem  🙂.
natchniuza tak z ciekawości cóż to za dzieci poszkodowane przez sn? w życiu się z czymś takim nie spotkałam...

edit:muffinka bo sn po cc to raczej rzadkość z tego co się orientuję.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
13 czerwca 2013 21:06
kurczak_wtw, w zyciu sie nie spotkalas? Z tym, ze dzieci rodzily sie niedotlenione, przyduszone, z 3 pkt bo lekarze zwklekali z cesarka? Ze ostatnio dziecko sie udusilo podczas porodu, bo bylo wielkie a nie chcieli zrobic cc? Ze nagle spadalo/ustawalo tetno o akcja porodowa z jakis przyczyn nie postepowala? Naprawde w zyciu nie slyszalas?

edut- odnosnie dyskusji o wanienkach- ja mam taka mala, wysuwana, wbudowana w komode kapielowa. uzywalam lezaczka, zeby ogarnac noworodka- ale takiego frotte- dziecku bylo miekko, cieplej i przestalo sie bac kapieli. Od kilku dni nie uzywam juz lezaczka, bo mi wygodniej bez, a dzieciowi cieplej bo glebiej jest w wodzie. Jak ma jakies watpliwosci czy go nie upuszcze i nie utopie, to na wszelki wypadek z calej sily trzyma mnie za palec (patrz foto) 😁 moj nalesnik ma silny instykt samozachowawczy 😉
Ja koszmarnie bałam sie porodu sn, chyba głównie za sprawą tego, że na zajęciach z położnictwa naoglądałam się porodów, przy dwóch pierwszych nawet udało mi się z wrażenia zemdleć.
Zniechęciło mnie to do posiadania dzieci bardzo, byłam przekonana, że świadomie nie zdecyduje sie na dziecko. Po 10 latach wspomnienia się zatarły i jednak sie zdecydowałam. Już będąc w ciąży i myśląc o porodzie nie byłam specjalnie spanikowana, ale podświadomie kombinowałam co by tu zrobić, żeby jednak może mieć cc. Na szczęście mój ex mąż-ortopeda wybawił mnie z problemu 😉 Jak się dowiedział, że jestem w ciąży to od razu wypisał świstek, że konieczna jest cc ze względu a kręgosłup, miednice i biodra. CC się nie boje, wydaje mi się że dam spokojnie rade i szybko dojdę do siebie.
Wczoraj sobie uswiadomilam jedna rzecz- boimy sie najpierw o nasze fasolki- zeby dobrze sie rozwijaly i dotrwaly do momentu, kiedy moga sie bezpiecznie urodzic. Potem boimy sie o nie, gdy przychodzi czas konfrontcji ze swiatem. A potem- boimy sie juz tylko bardziej. I juz zawsze zawsze bedziemy sie o nie bac- najpierw o nalesniki, potem dzieci, nastolatki, doroslych.

Najgorzej jak taka "była fasolka" jeździ sama samochodem 🤣

Przypomnijcie, kto teraz i jak  :kwiatek:, bo lista szafirowej daleko niepełna, tyle kojarzę.
Dzieci po sn uszkodzone są  głównie przez niekompetencję personelu szpitalnego, znieczulicę i rutynę...rzadko przez poród jako taki. 
Szafirowa chyba odpowiedziala dosc wyczerpujaco na  pytanie. Dorzuce jeszcze blizniaczki tego sportowca (wybaczcie, nie pamietam nazwiska). Zmuszanie do sn przy blizniakach to juz w ogole totalne nieporozumienie. Moj brat gdyby nie sn, pewnie dzisiaj tez bylby sprawny i zdrowy. Ja bylam idiotka, Alana rodzilam normalnie, cala pierwsza faza, pelne rozwarcie, grubo ponad 2h fazy drugiej i w koncu cc. Moglo sie skonczyc zle, pewnie by sie tak skonczylo, gdyby nie wtyki w szpitalu.

Edit: Pomylilam Kenne z Szafirowa, wybaczcie, jzu poprawione 🙂
Dla mnie sn to tak abstrakcyjne wydażenie w Polskich realiach, że gdybym nie miała możliwości opłacenia sobie cc  to w życiu bym sie na dziecko nie zdecydowała😉
Ale życie jest przewrotne i nigdy się nie da niczego zaplanować w 100% a już na pewno nie porodu😉
Moja siostra od zawsze planowała cc, termin załatwiony w szpitalu i w klinice w razie gdyby zaczeło się wcześniej. No i oczywiście zaczęło się miesiąc wcześniej😉
Jak dojechała do kliniki okazało się, że na cc nie ma czasu... Ale, że córeczka była mała to raz dwa było po sprawie...
No i poród, nawet naturalny, w prywatnej klinice to zupełnie inna bajka niż na 'cudownych' oddziałach w szpitalach:/
Koleżanki które musiały rodzić w państwowych szpitalach, nie mając znajomości, męczyły się godzinami na korytarzach... Bez zainteresowania, bez znieczulenia. Siłami natury a jakże... Dla mnie to straszna żenada to ciśnienie na porody naturalne i pseudo "heroizm" kobiet...

A co do ofiar sn... Sama jest poszkodowana przez tę formę porodu podczas którego uszkodzono mi bark. Oczywiście nie jest to tak poważny uszczerbek jak liczne podduszenia i inne rzeczy o których dziewczyny już pisały... Aczkolwiek jest to dokuczliwe bo boli często i fizjoterapeuta powiedział, że 'na starość' będę jego stałym pacjętem:/
widzisz szafirowa, a dla mnie powodem tych komplikacji jest niedouczona, przemęczona i niedofinansowana opieka lekarska a nie poród naturalny sam w sobie.
Jasne kurczak, tylko nie wiem czy można mówić o ciśnieniu na porody naturalne, raczej spotykam się z ciśnieniem na cc..🙂 większość moich znajomych wolałaby mieć cc i po kłopocie, a nie mają wskazań i szukają możliwości zrobienia cięcia prywatnie. Poród to nie heroizm tylko fizjologia tyle, że mizerna opieka w trakcie porodu doprowadza do nieszczęść. Ale uważam, że każda z nas powinna mieć prawo zadecydować jak woli rodzić a nie prosić i biegać od lekarza do lekarza o skierowanie.
Jasne kurczak, tylko nie wiem czy można mówić o ciśnieniu na porody naturalne, raczej spotykam się z ciśnieniem na cc..🙂 większość moich znajomych wolałaby mieć cc i po kłopocie, a nie mają wskazań i szukają możliwości zrobienia cięcia prywatnie. Poród to nie heroizm tylko fizjologia tyle, że mizerna opieka w trakcie porodu doprowadza do nieszczęść. Ale uważam, że każda z nas powinna mieć prawo zadecydować jak woli rodzić a nie prosić i biegać od lekarza do lekarza o skierowanie.
Dzieci po sn uszkodzone są  głównie przez niekompetencję personelu szpitalnego, znieczulicę i rutynę...rzadko przez poród jako taki. 


nic dodać nic ująć!  :kwiatek: z jakiegoś powodu zostałyśmy stworzone do porodów fizjologicznych, nikt nam nie dokładał suwaka na brzuchu...
Jeśli tylko nie będę miała przeciwwskazań medycznych (ja czy dziecko) to na pewno wybiorę sn, mam cudownego lekarza z którym niczego się nie boję  😍
ash   Sukces jest koloru blond....
14 czerwca 2013 07:39
Moja przyjaciółka straciła jedną z córek własnie przez niekompetencję personelu szpitalnego.
Zwlekali z cesarką. Akcja porodowa rozpoczęła się miesiąc przed czasem, na KTG ani na USG nie ZAUWAŻONO że jedna z bliźniaczek ma zaciśniętą pępowinę wokół szyi.
Córka naszego olimpijczyka Bartka Bonka walczy o życie, właśnie przez takie samo zaniedbanie.

jak dla mnie za dużo jest takich sytuacji - podduszenie, połamane barki, obojczyki. Nie jest to wina samego porodu sn, ale niekompetencji i znieczulicy personelu.
Nie zdecyduję się nigdy przenigdy na sn i cieszę się bardzo, że kiedyś w przyszłości dostanę świstek ze wskazaniem do cc.
Ash ale to są wyniki niekompetencji lekarzy, a nie parcia na sn. Zostałyśmy stworzone do tego, żeby rodzić i przez tysiące lat kobiety rodziły naturalnie. Jak nie mogły to albo dzieci, albo matki umierały. Brutalne to, ale taka prawda. CC "wymyślono" wraz z postępem medycyny. Ja liczę, że ten poród będzie krótszy niż poprzedni (chyba Cierpik miała taki fajny poród czy Muffinka? Nie pamietam). Na opiekę nie mogłam narzekać, a rodziłam w szpitalu państwowym. O tym, ze ciążę prowadziła mi zastępczyni ordynatora poinformowałam ich już w trakcie partych tuż przed wypchnięciem małej, bo jakoś nikt nie pytał więc się nie chwaliłam. I naprawdę, ani w trakcie, ani po nie mogłam narzekać na opiekę.
ash   Sukces jest koloru blond....
14 czerwca 2013 08:04
Ash ale to są wyniki niekompetencji lekarzy, a nie parcia na sn.


tak właśnie napisałam.
[quote author=agulaj79 link=topic=74.msg1802393#msg1802393 date=1371193428]
Ash ale to są wyniki niekompetencji lekarzy, a nie parcia na sn.


tak właśnie napisałam.
[/quote]
Dopiero wstałam i może nie czytam ze zrozumieniem  😂
Co do kolejności porodów to jeszcze mnie gdzieś tam trzeba ulokować. Termin na 29 lipca, ale oboje z ginem uważamy, że nie donoszę. Choć dziś się obudziłam z myślą, że te dwa tyg będę leżała plackiem, potem już dzieć bezpieczny i rozwinięty więc zacznę się ruszać i urodzę po terminie!  🤔wirek:
A ja się cieszę że miałam możliwośc urodziń sn. Po pierwszej cesarce chciałam poczuć jak to jest. Więc teraz jestem "spełniona" bo znam od podszewki oba porody 😉




Muffin, a mogłabyś się pokusić o stwierdzenie "który lepszy"? takie małe porównanie?

halo,  my planowanie mamy się rozpakować w środę o 10 🙂


Ja nie mówię, że cc lepsze... z resztą jak rozmawiałam z dzieciatymi to wyszło prosto. ZAZWYCZAJ po sn łatwiej rozbujać laktację, jakoś w ostatniej fazie porodu wydzielają się hormony, które niwelują ryzyko depresji poporodowej (więcej znanych mi kobiet lepiej przeżywało i nie miało depresji po sn). wiadomo, reguły nie ma...
ale uważam, że warto wziąć pod uwagę przekonania kobiety. dla mnie poród sn zawsze był czymś abstrakcyjnym i nie mogłam się do tego przekonać. hemoroidy, nacinanie, pękanie, podduszenie, połamanie, ból wielogodzinny, rozwarcie, wypróżnienia... ogólnie krew pot i łzy. tak widzę poród sn. i nie jestem dość twarda, żeby to z uśmiechem i oczekiwaniem przejść.
trzeba pamiętać, że cc to poważna operacja. pozszywane powłoki brzuszne, rana to nie przelewki. ale dla mnie ze względu na komfort psychiczny łatwiej jest znieść cc niż sn.
Znam sporo osob ktore nie narzekaja na sn wiec nie martwcie sie na zapas 🙂 Moja kumpela np w czasie porodu wpadla w panike darla sie ze nie rodzi, odmawiala wslopracy i w ogole postawila na nogi caly oddzial. A kilka dni po porodzie z nia rozmawialam, to stwierdzila, ze ona to jest stworzona do rodzenia i nastepnego drania moze rodzic juz jutro, tak ze roznie to kobiety odbieraja, niekoniecznie jako cos strasznego 😉

Co do cc, moze i jest bezpieczniej jak sie rodzi pierwsze ale co jak ktos chce miec wiecej? Wtedy ryzyko wzrasta rowniez dla dziecka 🙁

Hej mamuski!

Zalatana jestem na maxa. 😉
W piatek pierwsze zawody, poza tym bylismy na krotkim urlopiku i wogole jakos tak ciagle cos do roboty mam. Przestawilam mieszkanie i od wczoraj sypiamy z Juniorem w jednym pokoju, a ja odzyskalam "salon" 🙂 Teraz moge w nim robic co chce bez budzenia Fynna. On przesypia noce, o 5😲0 pierwsza butla i potem spimy razem do +/- 8😲0.
Dostalismy w prezencie fotelik samochodowy  🙇 🙇 BeSafe, jadacy tylem do 18 kg. Boze, jak sobie pomysle, ze takie cus 400 Euro kosztuje...to az mi rece opadly, no ale zjawil sie aniol i sprezentowal Juniorowi. Cuda sie zdarzaja.

Rozwija sie:  obraca sie z brzucha na plecy, z plecow na bok, stopy odkryl, chce pic z kubka/szklanki i operuje lyzeczka (oczywiscie pusta) jak ja jem. Poza tym wszystko wokol jest ciekawe, warte zbadania, dotkniecia, pociagniecia, wsadzenia do buzi - normalnie maly odkrywca. Jak mam go na rekach, to tylko chodzimy po mieszkaniu i badamy. Poza tym ulubiona zabawa jest samolocik blisko podlogi i zbieranie raczkami lezacych na niej zabawek.  😁

Co do klapsow i bicia dzieci, to u mnie spowodowalo to ogromny bunt i nienawisc do rodzicielki i ojczyma. Im wiecej zakazow, bicia, wyrzucania kaset, ciuchow, butow itd, tym bardziej sie stawialam. Podobnie jak Julie bylam diablem wcielonym. Oczywiscie dzisiaj wiem, ze moja M nie byla przygotowana na dziecko i jej ataki okladania mnie gdzie popadnie i czym popadnie byly oznaka bezsilnosci, ale to jej nie usprawiedliwia i nasz stosunek na zawsze pozostanie zimny. Nie chce, aby moj syn tak mnie pamietal.

Jesli chodzi o porody, to ja chcialam naturalnie, ale nie bylo mi dane. Niestety. Czy to dobrze, czy zle, nie jestem w stanie powiedziec.

AleksandraAlicja stoooo latek!

Wszystkie dzieciaki slodkie  😍

Zdjecie z "urlopiku":

Ale wyluzowany Fynn i ty również🙂
Chaff lezelismy sobie w Hamburgu w porcie na trawce 😀 sloneczko grzalo, nigdzie nam sie nie spieszylo.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 czerwca 2013 10:28
W kwestii porodów nawet ostatnio Jamaice stwierdziłam- nie żyjemy w XIII wieku, żeby trzeba było się zarzynać 😎 I jeśli postęp medyczny i cywilizacyjny daje nam rozwiązania- ja bym korzystała, jeśli mam taką potrzebę.


Raja przeszła dziś samą siebie. Dała mi spać do 11😲0 😲 Na pewno obudziła się jak Konrad do pracy wychodził(7? 7:30?), bo kątem oka ją widziałam, jak się bawi. Przysnęłam, budzę się, patrzę na zegarek- 11! Zerwałam się, zaglądam do łóżeczka- a tam uśmiechnięte dziecko bawi się zabawkami 😲

Anka
fajowskiego masz tego Fynna! 😀
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
14 czerwca 2013 10:42
Ja uwazam ze porod sn jest lepszy- dla kobiety. Pod wzgledem dochodzenia do siebie, regeneracji organizmu itp w wiekszosci przypadkow bez porownania wrecz. Ale cc jest bezpieczniejsze dla dziecka. wlasnie dlatego, ze nie wiesz nigdy do konca na kogo trafisz i czy lekarz podejmie wlasciwe dzialania we wlasciwym czasie. to jest ta zmienna, ktora rodzi ryzyko. Czynnik ludzki.
Tak samo moga zle pozszywac po cc- moja przyjciolka tak miala, wypisali ja do domu z rana, w ktora mogla palec wlozyc, potem zakazenie, powrot do szpitala itp. ale to jest ryzyko matki, nie dziecka.

Anka, ale dorosly ten Twoj maluch juz. super, ze u Was wszystko w porzadku i ze poukladalas sobie wszystko na tyle, ze i na zawody jest czas 🙂

Ja klapsy bedac dzieckiem traktowalam jako 'ocho, przegielam naprawde', jakos mialam poczucie sprawiedliwosci-ale tez nigdy, przenigdy nikt mnie nie zlal porzadnie- klaps na otrzezwienie czasami sie zdazal.
Ale- jako nastolatka wczesna dostalam pare razy od ojca na odlew- a to mnie cisnal na sciane, a to na drzwi, a to pare siniakow natlukl- zawsze o pierdoly, nie radzil sobie wtedy z gniewem absolutnie, szal w niego wstepowal. Potem zawsze przepraszal, ale co mi po tym? Nie wybaczylam do dzis, nasze stosunki sa poprawne od jakiegos czasu (odkad nie mieszkam z rodzicami), wczesniej najczesciej bylismy na wojennej sciezce.

Moje dziecko za to pieknie spalo do 5, a potem byl atak wrzasku- poltorej godziny. Co przysnal, to za chwile cos go meczylo i wrzask. Potem zasnal na pol godziny, obudzil jak zwykle o 7 i wrzaskunil kolejna godzine. Cale szczescie potem odespalismy razem do 10.

oczywiście kiedyś kobiety "rodziły" i teraz rodzą...
wiadomo przecież ile dzieci rodziło sie martwych, czy umierało poporodzie - nie mówiąc już o kobietach...
pamiętam rozmowę z moją babcią - 2 dzieci urodziła w domu (+akuszerka)
i dla niej najgorszą rzeczą było jak 3-cie dziecko miała urodzić w szpitalu - szpital był dla niej synonimem "gangreny"
nie wiem czy wiecie - był rząd bab - wszystkie po porodzie - szedł lekarz i wtykał po kolei każdej w "p" łapę... nie myjąc pomiędzy badaniami...
nie ma jak przenoszenie chorób (przed wojną także wenerycznych) od baby do baby...

wiec dla babci poród w szpitalu = że już ona może nie wrócić... (nie mówiąc o dziecku)

wystarczy porozmawiać z paniami po 70-tce ile miały dzieci... 6-8-15.... i ile z nich zmarło po porodzie (podduszonych, owiniętych pępowiną itd)

dlatego jeżeli jest alternatywa - bo WIDAĆ na usg czy innych maszynach, że coś sie dzieje - to wg. mnie trzeba ciąć...
nie czekać "bo da radę" ale ciąć

Znów się tak wetnę w środek dyskusji nie odnosząc się do wcześniejszych, ale po prostu za Wami nie nadążam...

Dobrze wspominam poród, bóle dość duże, parte jak wybawienie. Natomiast bardzo źle wspominam nacięcie i nie można komuś zagwarantować, że "tego się nie czuje", ani że "przy bólach to jest nic". To jest po prostu inny rodzaj bólu i dla mnie było o wiele bardziej dotkliwy, niż bóle skurczowe. Mimo, że te bóle skurczowe miałam takie, że nie byłam w stanie utrzymać się na nogach (nawet przy niewielkim rozwarciu nie byłam w stanie już chodzić, wszyscy dziwili się, że przy tak niewielkich skurczach "na 40" ja już tak umieram), to gorzej wspominam tą chwilę nacięcia. Ot i różnie kobiety odczuwają. Za nic w świecie nie chciałabym cc, chyba że ze względu na dobro dziecka. Gdybym bała się, że nie zostanę dobrze dopilnowana podczas porodu wolałabym zadbać o sztab lekarzy czuwających nade mną, niż o z góry zaplanowane "niepotrzebne" cc.

Czy tabletki na gardło SEBIDIN można ssać karmiąc piersią (czy ktoś brał po konsultacji lekarzem, podczas laktacji)? Straszliwie boli mnie gardło 🙁...
Nie do końca cc jest takie lepsze dla dziecka 😉 tzn dziecko jest ładniejsze bo nie pościskane i w ogóle, lepsze jeśli jest jakieś zagrożenie ALE sn jest lepszy jeśli chodzi o przygotowanie dróg oddechowych dziecka- tak wszystkie wydzieliny są wyciśnięte przy przechodzeniu przez kanał rodny a przy CC jest bodajże aż 30% szans na powstanie chorób ukł.oddechowego np. astmy 🙄
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 czerwca 2013 11:20
Dyskusja o tym, czy sn czy cc jest leprze przypomina trochę dyskusję o wyższości masła nad margaryną 🤣
ash   Sukces jest koloru blond....
14 czerwca 2013 11:31
a przy CC jest bodajże aż 30% szans na powstanie chorób ukł.oddechowego np. astmy 🙄


Skąd to wiesz?
Podobnie jak Maffinka miałam i sn i cc- tylko w odwrotnej kolejności. Poród SN wspominam super, w nocy odeszły wody, w ciągu dnia, już na oddziale pomału się rozkręcało, konkretne skurcze zaczęły się koło 16, na porodówkę trafiłam koło 18 a o 19.15 Natusia była już z nami (to była niespodzianka, nie chcieliśmy znać płci wcześniej  😉 ). Byłam zdziwiona, dlaczego na salę poporodową mnie wiozą, bo przecież mogę iść sama. Jak tylko pozwolono mi wstać (po 2 godzinach) śmigałam bez problemów. CC- wynikło z dnia na dzień, bo trzeba było szybko rozwiązywać ciążę z powodu małowodzia, w dodatku młoda fiknęła koziołka i sobie pośladkowo usiadła w 38 tyg, więc mimo, że już się skurcze pojawiły, trzeba było ciąć. Sam zabieg OK, ale potem... Najpierw leżenie plackiem kilka godzin- już od tego mnie wszystko bolało. Potem brak pomysłu jak wstać, jak już można było- gdyby nie położna pewnie do dziś bym leżała 😁. Przy kichnięciu, śmiechu, kaszlnięciu- ból rany. Nikt mi nie żałował środków przeciwbólowych, nie musiałam się upominać, panie położne same o tym pamiętały, ale mimo wszystko pierwsze 2-3 dni fajne nie były. Czyli w moim przypadku SN było lepsze. Oba porody w tym samym państwowym szpitalu, bez łapówek i przekupstwa, a pobyt na oddziale i personel wspominam bardzo dobrze.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się