praca

Flygirl, pakuj walizki i jedź. Warto, chociażby dla szkoły życia, niekoniecznie zarobków.

Ja się wczoraj wkurzyłam... były sobie na uczelni targi pracy dla doktorantów, z firmy nad którą myślę od jakiegoś czasu był szef działu i był pracownik, zatrudniony od roku. Wszystko pasuje, moje kwalifikacje pasują, robota brzmi bardzo fajnie- są te aspekty, które akurat na dr i w moich dodatkowych pracach mi się podobają, ale nie ma to nic wspólnego z siedzeniem w laboratorium. No i ponieważ trzeba pisać dokumenty, podkusiło mnie zapytać tego pracownika czy mają w ogóle kogoś, dla kogo angielski nie jest pierwszym językiem. I tu zonk - "eee, nie, chyba nie". No to fajnie. Ciekawe, czy dlatego, że po prostu nie mieli dobrych kandydatów, czy dlatego, że nie przyjmują... Jeśli opcja nr 2 to lipa, bo po 6 latach pisania tylko i wyłącznie po angielsku (poza tym forum  😁 ) naprawdę chyba nie piszę źle... mój szef jęczy na prace pisemne studentów, na moje nigdy - kwestia tego, czy mam taryfę ulgową, czy nie ma się o co czepiać. Na szczęście jeden z dwóch szefów jest bardzo spoko i będę go mogła zapytać o uczciwą opinię. A jak się nie da to pozostaje chrzanić kieurnkowe wykształcenie i szukać pracy w city, bo tam akurat nie powinno być problemu.

Zaczyna mi szczerze mówiąc strach do d***y zaglądać, bo stypendium kończy się za rok we wrześniu, na mieszkanie w londku bez dochodów mnie nie stać, czyli muszę zacząć pracę od października przyszłego roku, rekrutacja w UK trwa długo, a jak tu takie kwiatki po drodze wychodzą to może się okazać, że będzie nieciekawie. A naprawdę wolę iść do pracy do maca niż spędzić jeden dzien dłużej niż muszę w labie, więc zostanie na uczelni nie wchodzi w grę.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
14 czerwca 2013 10:44
flygirl, jedź! Jedź! Ja dzięki temu, że podjęłam taką decyzję - szaloną, przerwałam studia, pojechałam za niewiele wcześniej poznanym facetem - jestem tam gdzie jestem, czyli ustawiona pod względem zawodowym, z fajnym doświadczeniem. Nie bądź zachowawcza, zaryzykuj! To Twoje życie, drugiej szansy może nie być, a póki jesteś młoda świat stoi przed Tobą otworem.
A ludzie - naprawdę, to nie ostatnia ekipa w Twoim życiu. Nie kieruj się sentymentami!


ŚWIĘTE SŁOWA!
ja też rzuciłam wszystko na jedną szalę, dwukrotnie: do Irlandii i do Indii i niczego nie żałuję 🙂 jest co wspominać, jest o co zagaić na rozmowie kwalifikacyjnej 😉 no i doświadczenie życiowe bezcenne, a jak człowiek młody to przynajmniej mniej sra w gacie niż jak już zacznie zapuszczać korzenie 🙂

znajoma z pracy, dosłownie przed chwilą, po kilku latach pracy w agencji stwierdziła, że rzuca to i jedzie z plecakiem dookoła świata zaczynając od nowej zelandii 🙂 nie umniejszając, nie ma tyle kasy żeby tak ot, sobie te 2 lata podróżować, będzie normalnie w każdym miejscu zarabiała na kolejny bilet, mieszkanie, jedzenie 🙂



edit: a że piątek piąteczek, piątunio - coraz bardziej kocham swoją pracę 😀 w dzień seksu prezes biegała po biurze krzycząc "co my tu k. jeszcze robimy, dzień seksu, do domu! czy nasi klienci naprawdę poszaleli, że chcą dzisiaj od nas jakieś projekty???"

dzisiaj kreacja siedzi sobie i gra na gitarze, perkusji, śpiewa, gwiżdże

czyjeś dziecko lata po piętrach i woła "ciocia, gdzie są kredki?"

...dzień jak codzień ...

a wczoraj zamiast widzieć białe myszki to były pandy feministki z małymi oczkami

ot

lajf in ejdżensi

a a propos pand przypomniał mi się "ekologiczny wałęsa"
Mam problem z CV, jak ująć naukę jazdy konnej? Prowadzenie zajęć z jeździectwa? Brzmi co najmniej dziwnie...
Cintra, może "nauczanie jazdy konnej"? Albo prowadzenie lekcji jazdy konnej?

We wtorek idę podpisać umowę do nowego miejsca pracy. Ciekawa jestem co mi zaproponują, bo był problem z dopasowaniem mi dni pracy :/ Stresik trochę mam.
Dzionka, druga opcja mi się podoba, dzięki! 🙂
Chciałabym zaczepić się na wakacje w jakiejś lecznicy weterynaryjnej ( w ramach czy naprawdę wolę wete od lekarskiego) ... Mam wybranych kilka klinik i teraz zastanawiam się co napisać w mejlu do właściciela kliniki. To byłby moje pierwsze CV i szczerze mówiąc nie mam pojęcia co napisać, żeby nie wzięli mnie za jakąś wariatkę. Jak dla mnie mogłabym pracować prawie za darmo.  Nie wiem czy to jest odpowiedni wątek ale może jakoś naprowadziłybyście mnie co i jak napisać  😉 byłabym bardzo wdzięczna.  :kwiatek: Wiem ,że to trochę dziwne i sama powinnam się tym zająć ale zupełnie nie mam pomysłu jak zacząć żeby nie skasowali mejla w połowie czytania.  🙄
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 czerwca 2013 21:47
Żeby nie skasowali maila w połowie czytania najlepiej jest pójść do lecznicy, zaczekać na spokojny moment i opowiedzieć co i jak  😉
Gillian   four letter word
17 czerwca 2013 11:00
podpisałam umowę o pracę na kolejne dwa lata 🙂 mało tego - nasłuchałam się tyle pochwał i miłych słów, że rozglądałam się za ukrytą kamerą... 🙂 rany, jaka jestem szczęśliwa!!!!!
Jak dla mnie mogłabym pracować prawie za darmo.

Prawie za darmo to znaczy...?


Gillian, gratulacje 🙂
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
17 czerwca 2013 13:20
Gillian, GRATULACJE!!
Gillian, super!!!!! Gratki! 👍 A pamiętam jak się zamartwiałaś, fantastycznie, że wszystko się ułożyło!
dempsey   fiat voluntas Tua
17 czerwca 2013 13:23
Gilian i git
ale mnie to nie dziwi
Ty tak zawsze piszesz o pracy, że nie ma wątpliwości ile się w to angażujesz
fajnie że nie zostało to olane 🙂
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
17 czerwca 2013 15:10
Gillian, Gratulacje 😉


Ja wpadłam do was się wygadać.  Po ok. 10 miesiącach pracy przyszedł moment, w którym straciłam całą radość i zapał do pracy, którą lubiłam i która naprawdę mi się podobała... Z tygodnia na tydzień zaczęła się robić coraz cięższa atmosfera, presja ze strony regionalnej, samego prezesa firmy, do tego kierowniczka, którą interesuje wyłącznie utrzymanie posady i własna wygoda.
Pracuję w centrum handlowym, więc muszę pogodzić się z tym, że tydzień pracy trwa od poniedziałku do niedzieli, ale zaczyna mnie to męczyć, głównie dlatego, że przestałam być singlem i chciałabym poświęcać więcej czasu mojej drugiej połówce, w praktyce wygląda to tak, że nie mam czasu na życie prywatne ani towarzyskie, a każda prośba o wolny weekend, czy choćby sobotę rozpatrywana jest z wielką łachą  :/ Oczywiście kierowniczka nie ma w miesiącu ŻADNEGO weekendu w całości w pracy.
Gwoździem do trumny jest fakt, że narzuca się nam coraz więcej zadań, które nie należą do naszych obowiązków i wykonujemy je za tę samą (żenującą) kasę... Ja jako zwykły księgarz powinnam ograniczać się do sprzedaży i obsługi klienta, tymczasem zajmuję się kontaktami z instytucjami, choć od tego powinni być przedstawiciele handlowi, ponadto każą nam roznosić ulotki, kiedy wchodzi jakaś promocja (na zakończenie roku szkolnego koleżanki mają stać pod szkołami i rozdawać ulotki, ja na szczęście jestem teraz na urlopie), szczytem absurdu była konieczność wydrukowania ulotek dla trójmiejskich księgarni naszej sieci (polecenie w piątek wieczorem, ulotki miały być na sobotę rano 🤔wirek: )

Od miesiąca przeglądam ogłoszenia i rozsyłam CV, jestem już tak zdesperowana, że byłabym w stanie zmienić pracę na jakąkolwiek inną, zapominając o ambicjach, byle tylko być traktowanym jak pracownik, a nie tania siła robocza za jałmużnę...

Przy okazji mam jeszcze do was pytanie, czy podglądanie pracowników (zamontowane w księgarni kamery), przechowywanie nagrań lub wykorzystywanie ich jako materiały szkoleniowe jest zgodne z prawem? Oczywiście, żaden z pracowników nie został zapytany o zdanie, ani poproszony o zgodę na ten proceder. Dodatkowo prezes i regionalna, którzy mają dostęp do nagrań z całego dnia w ramach rozrywki wysyłają nam maila w stylu "co się dzieje z obsługą???", "obsługa to jakiś żart!!!!" itd. 🙄

Mnie to zakrawa na mobbing, zastanawiam się, czy jest jakaś realna szansa, żeby coś z tym zrobić? Będę wdzięczna za opinie zorientowanych osób :kwiatek:
Oczywiście rozmawiałam już z kilkoma osobami na ten temat i zdania co do legalności tych praktyk są podzielone.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
17 czerwca 2013 16:37
W końcu! W przyszły poniedziałek zaczynam pracę w Urzędzie Miasta na stażu 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 czerwca 2013 17:43
Ja dzięki pracy staję się ekspertem medycznym (głównie w sprawie siusiających zawodników 😀 ). Ostatnio tłumaczyłam wytyczne w sprawie antydopingu, właśnie zabieram się za Competition Medical Gudielines 😀
Pauli, co to za sieć?

Ja mam dalej rozterki, czy iść na rok na luzaka, najlepiej za granicę.
Dziś rozmowa o pracę, ale odmawiam (brak perspektyw, słaba stawka przy umowie zleceniu). W środę rekrutacja - chyba masowa, bo testy - w większej firmie z branży finansowej.
Pauli, to jakaś duża sieciówka? Jak tak, to uderz bezpośrednio do centrali, w sprawie nagrywania bez zgody i wyciągania z tego konsekwencji, napisałabym bezpośrednio do menadżera/dyrektora do spraw marketingu i do kogoś od pr w biurze głównym. To podlega dyscyplinarce. Ale liczysz się z tym, że jak się dowiedzą kto to doniósł, to możesz mieć kłopot ze znalezieniem pracy?
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
17 czerwca 2013 18:40
Pracuję w Matrasie, więc z firmą o ogólnopolskim zasięgu mam raczej niewielkie szanse...
Z monitoringiem cały problem polega na tym, że to sam prezes podgląda i to m.in. on omawia nagrania na spotkaniach z kierownikami księgarni cze menagerami regionalnymi. Nie ma więc do kogo z tym iść, jeśli chodzi o struktury wewnątrz firmy, prezesa wszyscy się boją, nikt nie będzie nadstawiał karku. Sama też nie zamierzam nikomu w firmie tego zgłaszać, ponieważ potrzebuję pracy, chyba jedynym sposobem byłby zbiorowy "bunt", w pojedynkę chyba nie ma sensu się szarpać.
Moim planem na teraz jest uciekać stamtąd jak najdalej, nie mam już nerwów ani zapału do tej pracy.
Pauli, miałam kamery, kiedy sama pracowałam w galerii handlowej. Wiecznie na podglądzie, jak coś tam nie przypasowało Wielkiej Siostrze Podglądaczce - telefon. Za długie wyjście do wc? Telefon. Brak zajęcia w czasie, kiedy nie było klientów (godziny poranne w dni powszednie)? Telefon. Służbowa koszula nie założona (pochlapana wisiała na oparciu krzesełka)? Telefon. Itd. Itd.
Wiedziałam o tym, kiedy tę pracę przyjęłam i tyle, to taka automatyczna zgoda.

Mi za moment mija drugi miesiąc w nowej pracy i coraz bardziej ją lubię 🙂
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
17 czerwca 2013 18:52
Dworcika
Marzę o pracy, do której będę chodziła z radością, albo chociaż pozytywnym nastawieniem. Na początku też tak miałam w Matrasie, niestety tzw. kadra zarządzająca potrafi skutecznie zabić w człowieku wszelkie chęci i przejawy entuzjazmu.


Znam to doskonale, u mnie jest właśnie tak jak opisujesz, prezes siedzi w niedzielny wieczór, podgląda i pisze maile do nas i do regionalnej 🤔wirek:
Szkopuł w tym, że przychodząc do tej pracy nie usłyszałam słowa o takim rodzaju "kontrolowania" pracowników, kamery zainstalowano nam dopiero kilka miesięcy temu i nikt nie zapytał o zdanie. Przyznaję, że ekipa księgarni trochę przyłożyła do tego rękę, jednak prosiłyśmy o jakieś atrapy kamer lub lustra, żeby mieć na oku klientów, albo chociaż zniechęcić potencjalnych złodziei, efektem naszych próśb były kamery, które nie służą naszemu bezpieczeństwu, tylko inwigilacji. No i zdecydowanie nikt nie zapytał, czy mam chęć być "gwiazdą" filmików szkoleniowych o tym, jak nie powinno się obsługiwać klientów w naszej "prestiżowej" firmie.
Kamery w korpo gdzie jest obsługa klienta to chyba norma... znaczy w tych co są nastawieni na zysk na każdym kroku i w każdym miejscu. W kinach też są i podobne podejście. Swoją drogą nie wiem, czy oglądałyście film 'Dzień kobiet' - mnie przeraziło, jak bardzo jest prawdziwy, jak wiele miejsc praktykuje przedstawione w nim zachowania. I niestety pewnie nieprędko się to zmieni.

Co do matrasu to szkoda... mają dobre promocje w sklepie internetowym. Teraz będę mieć trochę niesmak robiąc tam zakupy.
Co do matrasu to szkoda... mają dobre promocje w sklepie internetowym. Teraz będę mieć trochę niesmak robiąc tam zakupy.


A no właśnie... ulubiona księgarnia i taki bubel wyszedł. Muszę zwrócić uwagę na sklep, do którego najczęściej chodzę.

Pauli, lipa straszna, ja przynajmniej wiedziałam na co się piszę.
Moon   #kulistyzajebisty
17 czerwca 2013 19:35
Pauli, widzę, że teraz w Trójmieście urzędujesz - czyżby Galeria Bałtycka? Jeśli tak, to szczerze Ci współczuję i gratuluję, że dajesz radę tam wysiedzieć - Ja po 20 min łażenia przy tej napier*alającej muzyce, każdej innej z kolejnego sklepu + na korytarzach mam myśli samobójcze. Na szczęście teraz moje ulubione sklepy otworzyły się też w Alfa Centrum <3 więc nie muszę tam w ogóle jeździć, uff.

W każdym razie, to jakiś kosmos z tymi kamerami, ja pitole. Ale właśnie najgorsze, że samemu to się raczej nic nie zrobi, pozostaje tylko uciekać stamtąd czym prędzej. :-/ Poza tym, uwielbiam takie gadanie szefów-buraków w stylu "nasza wielka, cudowna firma, będąca ogromną międzynarodową firmą..." w odniesieniu do czego? podrzędnej sieciówki, o reputacji wcale nie jakiejś super, której pracownicy traktowani są jak niewolnicy, pracujący za jałmużnę. -.-

Pracowałam w Reserved, co prawda daaawno temu, ale nie pamiętam, żeby były jakieś chore loty, właściwie jak się wpisałam w grafik tak byłam na zmianach, chyba, że była naprawdę jakaś podbramkowa sytuacja (a była, ale rzadko) - Wiem, że rok temu poszukiwali cały czas ludzi, nie wiem jak w tym, ale Pauli może luknij do RE w Sopocie? Wiem, że kasa pewnie marna, ale może chociaż atmosfera będzie jakaś normalniejsza?

A u mnie (tfu, tfu odpukać w niemalowane) całkiem si jest. Cadass i skryptowanie ankiet wypala mi styki w mózgu, ale przynajmniej czas szybciej leci i nawet polubiłam toto  😀

magda, szczerze? Ja bym dała sobie czas, i jeśli po tym czasie tutaj nie będzie roboty to bez żalu bym wybyła za granicę - Jeszcze zdążysz 'pozarabiać na emeryturkę polską' ;-)
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
17 czerwca 2013 19:50
Wiecie, z punktu widzenia klienta pewnie jest to całkiem przyzwoite miejsce, no może poza tym, że pracownicy mają obowiązek praktycznie od wejścia biegać za klientem i na dzień dobry oferować mu swoja pomoc, której ten w ogóle sobie nie życzy...

Moon
Dokładnie, Bałtycka... początkowo wydawało mi się, że będzie fajnie, ale rzeczywistość szybko pozbawiła mnie złudzeń. Powiem Ci, że można się przyzwyczaić do gwaru i hałasu, nawet przestałam już zwracać uwagę na muzykę w Galerii, która powtarza się w kółko, jakby mieli jedną, w dodatku dość ubogą, listę z nagraniami (prawdopodobnie tak właśnie jest).
Bardzo poważnie zastanawiałam się, czy nie przenieść się właśnie do Matrasa w Alfie (teraz przyjęli tam bardzo fajną kierowniczkę), tylko szkoda mi zostawiać dziewczyn z mojego zespołu, z którymi tworzymy naprawdę zgraną ekipę.

Poza tym, uwielbiam takie gadanie szefów-buraków w stylu "nasza wielka, cudowna firma, będąca ogromną międzynarodową firmą..." w odniesieniu do czego? podrzędnej sieciówki, o reputacji wcale nie jakiejś super, której pracownicy traktowani są jak niewolnicy, pracujący za jałmużnę.
Nic dodać, nic ująć...
Wyobrażenia prezesa i jego przydupasów o tej firmie nijak mają się do rzeczywistości. Mnie na przykład nie mieści się w głowie, jak taka poważna, rozwijająca się firma o ogólnopolskim zasięgu może wysyłać szeregowych sprzedawców jako przedstawicieli handlowych, lub zlecać im zapewnienie księgarni materiałów marketingowych, przecież w tak dużych przedsiębiorstwach w tym celu funkcjonują całe działy, które powinny się specjalizować m.in. w marketingu.

Mówię wam, patologia 🤔wirek:
Ale pewnie długo ten stan nie potrwa, ponieważ według doniesień bodajże gazety wyborczej (nie pamiętam dokładnie), Matras stracił płynność finansową, co oznacza, że może to być początek ich końca.


O pracy w RE też nie słyszałam specjalnie ciekawych opinii, moja kumpela i kuzynka pracowały w RE na Morenie i miały mieszane uczucia. Póki co cały czas szukam, w najbliższym czasie mam też plan poroznosić CV osobiście, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Myślałam też o Empiku, może któraś z was coś słszała? Mery?
Pisz do Cierp1enie... ale pozytywów się nie spodziewaj.

magda, szczerze? Ja bym dała sobie czas, i jeśli po tym czasie tutaj nie będzie roboty to bez żalu bym wybyła za granicę - Jeszcze zdążysz 'pozarabiać na emeryturkę polską' ;-)



Taki mam plan póki co 😉

W tych wszystkich sieciówkach to pewnie jedno i to samo, czyli jeden syf. Może być mniejszy lub większy - w zależności od ekipy w danym miejscu.
Myślałam też o Empiku, może któraś z was coś słszała? Mery?

tak, tak, Mery zaliczyła i Empik... ale nie poleca. syf taki sam, jak nie gorszy. i szalowe 1600 brutto...  🙄 🙄
przemyślenie od czapy - jeśli ktoś z was pracuje w telemarketingu, to szczerze współczuję. Od jakiegoś czasu mam coraz bardziej dość tego wstrętnego naganiania. Trajkoczą mi do telefonu, milion sposobów by może jednak zainteresować klienta... a ja wyłączam rozmowę i tyle, bo na 'nie dziękuję' zero reakcji. Trzeba być cholernie odpornym psychicznie.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
18 czerwca 2013 13:04
Zwariowałam  🤔wirek:
Właśnie zamieniam mega light'ową pracę, w cudownym miejscu, z fajnymi ludźmi, gdzie pracuję max 7h dziennie (w dużych porywach), po francusku - czyli jak najwolniej, na zupełną tego odwrotność, w atmosferze "ordnung muss sein", z głupimi godzinami pracy i za 2/3 poprzedniej pensji (gdzie 1/3 mojej obecnej pensji to równowartość mojej poprzedniej, niezłej pensji w PL).
Chyba czas skoczyć do apteki po jakieś proszki na głowę...

magda, jedź! Na emigracji jest ciekawie, wierz mi 😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
18 czerwca 2013 13:13
Tego właśnie się obawiałam... nie spodziewam się cudów po pracy w żadnej sieciówce, ale miałam złudzenia, że może chociaż Empik lepiej płaci. W takim razie szkoda zachodu, nie zamierzam zamieniać jednego syfu na kolejny.


Lotnaa
Co Cię do tego skłoniło??

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się