Konie czystej krwi arabskiej

iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
24 czerwca 2013 07:08
Nie sądziłam, że kiedykolwiek uda mi się zobaczyć araby w zaprzęgu, a tu proszę Amatorskie Zawody w Powożeniu i wielkie zaskoczenie/zdziwienie  🤔
Mimo wszystko to nie są konie do bryczki, z nerwów aż całe się telepały, co chwile luzak musiał zeskakiwać i je przeprowadzać. Tylko nie pamiętam ich imion  🍴
Już widzę, gdyby moje zapiął  😁

edit zdjęcia:



a przed wojną araby chodziły w zaprzęgach i nikt się nie dziwił , może teraz prawdziwych fachowców brak 😉
arabiansaneta   Konie mamy zapisane w gwiazdach
24 czerwca 2013 09:58
arabiansaneta 🙂 super 🙂

Napisz coś więcej o tegorocznych Mistrzostwach - proszę 🙂 Tak ze swojego punktu widzenia i siedzenia 🙂

No cóż - ja na pewno trochę inaczej podchodzę do takich imprez niż osoby o ambicjach sportowych. My z Niuńkiem służymy raczej jako żywy dowód, że araby nie są wcale takie trudne do jazdy, jak się niektórym wydaje. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że Niuniek po kontuzji odzyskał formę i baaardzo sie uspokoił - nawet oklasków się już nie boi. Trochę go tylko zdenerwował białoruski ogier stopujący mu nagle przed nosem lub uskakujący w bok, przez co nie mogliśmy należycie pokazać akcji na długiej ścianie. Jeszcze większą satysfakcję daje ciepłe przyjęcie przez publiczność i urocza nagroda specjalna, jaka dostałam. Dla mnie te zawody to przede wszystkim dobra zabawa, a mam nadzieję, że dla Niuńka też, chociaż w drugim dniu jest zawsze trochę sfrustrowany, bo miał nadzieję, że będzie już mógł wracać do domu, a tu trzeba jeszcze raz to samo...
No cóż - ja na pewno trochę inaczej podchodzę do takich imprez niż osoby o ambicjach sportowych. My z Niuńkiem służymy raczej jako żywy dowód, że araby nie są wcale takie trudne do jazdy, jak się niektórym wydaje. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że Niuniek po kontuzji odzyskał formę i baaardzo sie uspokoił - nawet oklasków się już nie boi. Trochę go tylko zdenerwował białoruski ogier stopujący mu nagle przed nosem lub uskakujący w bok, przez co nie mogliśmy należycie pokazać akcji na długiej ścianie. Jeszcze większą satysfakcję daje ciepłe przyjęcie przez publiczność i urocza nagroda specjalna, jaka dostałam. Dla mnie te zawody to przede wszystkim dobra zabawa, a mam nadzieję, że dla Niuńka też, chociaż w drugim dniu jest zawsze trochę sfrustrowany, bo miał nadzieję, że będzie już mógł wracać do domu, a tu trzeba jeszcze raz to samo...
Dla nas z Salutem to też miała być przede wszystkim dobra zabawa, a udział miał być satysfakcją i motywacją na przyszłość 🙂 - choć nie ukrywam, że przygotowywaliśmy się do udziału trochę czasu - właśnie pod tym kątem.... Mam nadzieję, że uda nam się w przyszłym roku pojechać, no i że w tym roku jesienią będą zorganizowane zawody, na które się wybierzemy.....
Martolina dzięki, że ktoś o nas pamięta.
Zdjęć niestety brak, muszę kogoś uprosić albo wręczyć aparat w rękę z szybką instrukcją obsługi 😉
My ostatnio treningi mamy: gimnastyka drążkowo-skokowa i tereny... wczorajszy trwał 3 godz.
Przerzuciłam się na hackamore.
W chwili obecnej gniada miała pierwszą jazdę po miesięcznej przerwie, ale tylko od siodła, bo normalnie z nią pracowałam z ziemi. Jak na razie narzekać nie mogę, są postępy. Zobaczymy, co dalej.
araby w zaprzęgu - fajnie wyglądają, tylko poruszają się pewnie z prędkością swiatła 🤣
arabiansaneta - slicznie wyglądacie z Niuńkiem 😉

Edzik portretowo ( mam nowy obiektyw i co z tego jak i tak nie umiem robic zdjęc... i to pod słońce :marze🙂
Złota - ale wyrzeźbiona główka  🙂
Matinka, nafukał się na coś🙂 zadartego nosa to on nie ma, ale łepetyna malutka i zgrabna jest🙂
Wstaw zdjęcia Saluta, pamiętam go z pokazu w Mińcach kilka lat temu, prezentował się zacnie🙂
Kiedy czujesz, że koń zaufał Tobie, Ty zaufaj jemu.

Wiecie co, trochę mi  się ostatnio konio-pogląd przewartościował...
Mieliśmy z Rudym mocno awaryjną sytuację w terenie. Znany jak własna kieszeń przejazd w znanym sobie lesie, przejazd przez wąwóz. Ten oto znany wąwóz przed którym tylko lekko się zwalnia a wyjeżdża się z niego galopem stał się bagnem  😲 Zamiast jak zwykle pokonać go w 5s, ugrzęźliśmy. Rudy z marszu zapadł się po brzuch, wciągnęło nas. Ta chwila, ktora trwa pewnie jakies 2s ale zycie przelatuje przed oczami i rozważa sie w tym czasiem jakies 20 wersji ewakuacji. Normalnie mój Cynober reaguje szybko, błyskawicznie, czasem wręcz histerycznie a tu leżał spokojnie, nie grzebał nogami, w ogóle się nie poruszał. Jakby czuł, że ruch spowoduje tylko większe zagrzebanie się w bagnie. W mojej głowie gonitwa myśli "jak to nie jechać dalej, przecież mieliśmy w przód, pozwolić mu zawrócic? Jak zawsze uczono, nie pozwól zawracać". Rzuciłam wodze, dźwignęłam się w siodle najwyzej jak się dało, złapałam grzywę i smyrnęłam szyję "Rudy zawracamy". Jednym potężnym susem wyskoczył z bagna i jednocześnie w górę z wąwozu. Objęchaliśmy wąwóz do okoła za lasem. Dalej stałą ścieżką. Zsiadłam sprawdzić dokąd mamy bloto - Rudy zad do połowy, brzuch calusieńki, ja buty i sztyblety do połowy łydki utopione, to samo strzemiona i puśliska. Wsiadłam, Rudy tylko dyszał ciężko. Widać było, że musi wrócić do siebie.
I tak się długo zastanawiałam jak na nas wpłynie to, że w bagnie "odpuściłam", że zawróciliśmy.
Odpowiedz na to pytanie dostałam w niedzielę. Trzykrotnie - dobitnie wręcz.
Wyjazd z łąki do drogi. Albo skarpa w dół, niefajna pionowa, kończąca się na asfalcie, albo samym skrajem rowu, taki przesmyk ze 30cm. Pomyślałam, "zmieścimy się", chyba podświadomie wciągnęłam brzuch 😉 Przeszliśmy.
Z pól spływa woda tworząc rzeczkę, wokół niej pełno namułów i żwirku. Zastanawiam się czy przeskoczymy i wycelujemy z lądowaniem na mule i i żwirku bo dalej asfalt a na nim lądować nie chce. Długa wodza, lekki półsiad i czuję, że Rudy pójdzie tylko po swojemu. Przeszliśmy.
I sytuacja 3cia. Zarośnięty paskudnymi pokrzywami rów. Jest przejazd dla traktorów ze... słupów betonowych, z odstępami, że nic tylko noga wpadnie. Wybieram rów. Doszliśmy do skraju. Znowu długa wodza, znowu półsiad i "decyduj Rudy".
Jak zadziałało to, że w "bagnie" odpuściłam? Ano tak właśnie 🙂 Chyba wtedy podjęłam dobrą decyzję, skoro teraz razem włazimy we wszystko.

Jeżeli czujesz, że koń zaufał Tobie, Ty zaufaj jemu 🙂
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
25 czerwca 2013 21:28
Epikea wielkie wow ! i szacunek dla Ciebie i Cynobera ! Powiem szczerze, że sama nie wiem jak bym się w takiej sytuacji zachowała  😵
Dobrze, że wszystko tak się zakończyło , bez uszczerbku na zdrowiu  🙂 no i wyszło , że jesteście niesamowicie zgrani  😀 super !!!!

a mój koń dzisiaj robił wszystko abym wyszła z siebie  🙄 myślałam, że go zabiję  😉 na szczęście nikt nie ucierpiał hehe

arabiansaneta ładnie wyglądaliście w Janowie !
zduśka z jednej strony fajnie wiedzieć, że ma się takie zgranie i zaufanie
z drugiej - trzeba bardzo uważać, żeby go nie stracić i nie wpakować konia w coś "bo  ty tak chcesz"
Stąd teraz w terenach jak mam wizję pokonania choćby rowu to pokazuję gdzie chcę i rzucam wodzę dając Rudemu swobodę czy i jak chce to pokonać. On ufa mi, że ja tam chce, ja ufam jemu, że on wie jak 😉

A tak w ramach humoru, również z niedzieli. Z azymutu wypada, że z tej drogi trzeba zjechać tą łąką do następnej drogi. Dochodzimy do krawędzi drogi inagle oboje równocześnie odwracamy się z obrzydzeniem "neee tędy nie". Na łące stała woda 😉 jak podjechaliśmy bliżej to odbiło się słońce. Ot "jakoś" ostatnio nie lubimy podmokłych niespodzianek 😉
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
25 czerwca 2013 21:57
Epikea jak ja bym swojemu puściła wodze to chłopaczyna by zaparkował w 5 s w boksie  😁
U nas w terenie również przeprawy wodno - błotne .. mam dosyć  na serio .. a z nieba znowu leje się woda  😵
no co Ty nie gadaj?
Ja namiętnie tereny jeżdże na dłuuugich wodzach trzymanych w 1 ręce 😉  zasadzie tylko po to, żeby nie spadły. A na 'przeprawach" w ogóle puszczam.
Polecam też galopy w terenie z rzuceniem wodzy i ręce  na bok 🙂 Super uczucie
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
25 czerwca 2013 22:06
ja też jeżdżę na luźnej wodzy 🙂 teren traktujemy jako totalny luzzzzzzzzz  😀 no ale w przypadku Callisty błotko czy też płynąca woda może okazać się przeszkodą nie do pokonania  😉 a tym bardziej na luźnej wodzy  😀 za pewne wybrał by opcję : dom  😁
desire   Druhu nieoceniony...
25 czerwca 2013 23:00
wybaczcie, że się wtrące, ale kazano mi tu przyjść 😉

Szukam byłego właściciela wałacha czystej krwi arabskiej o imieniu Sako; ponoć ojciec to Murat-Nur, a matka Siennica. Sprzedany jako ogier. Urodzony w maju 2005roku.  Niestety nie ma go w żadnej bazie itp., a chciałabym zweryfikować pewne informacje (czy rzeczywiście ten koń to ten koń.  😉  🙄  )  i czy jego historia jest prawdziwa..

czy ktoś z Was wie coś może na temat tego konia?  w innym wątku dostałam informacje, że Siennica ostatniego źrebaka urodziła w 2002 roku - możliwe, że koń ma 'wymyślony papier' (dodam, że jego właścicielka ma dość ekhem.. wybujałą fantazję ładnie mówiąc  😁  a ja kieruje sie tabliczką widniejącą na boksie.. ) ?
Kiedy czujesz, że koń zaufał Tobie, Ty zaufaj jemu. wiele lat temu usłyszałam to zdanie od naszego rodzimego zaklinacza koni  i stosuje na codzień i to najcenniejsza relacja.
Ponieważ jeździmy z Macebą w samotne długie tereny zawsze w sytuacjach niepewnych zdaję się na jej instynkt i nigdy się nie zawiodłam. I tak jak Epikea długie wodze, lekki, stabilny dosiad i klacz łapie równowagę czyli nie przeszkadzać, bo koń sam się nie wpakuje w złą sytuacje człowiek mu w tym pomaga. Krótka wodza gdy jedziemy w zebraniu albo wprowadzamy na dobrym podłożu w terenie jakieś ćwiczenia rodem z ujeżdżalni. Wyznaję zasadę - do ciała poprzez umysł araba, a nie do umysłu poprzez ciało 😉
Wczoraj siąpiło i był dwugodzinny teren, ja w westowym  płaszczu, a na arabce deszcz nie robił wrażenia. Olbrzymia mętna kałuża-stanęła myślała, nos w dół fuknąla i przeszła środkiem, druga kałuża stanęła, fuknęła i ominęła.  Woda wezbrała w rzece, weszła do niej stanęła i piła. Na horyzoncie pod lasem trzech ludzi -stanęła odprowadziła ich wzrokiem i do przodu, bo coś ją zaniepokoiło (uderzali jakimiś kijami po krzakach) rowerzysta w powiewajacej pelerynie nie wzbudził  zainteresowania. Prawie rozdeptała bażanta, który z wrzaskiem poderwał się do lotu. Mina arabki "sorry pierzasty" 😜 Tereny pozwalają wzmacniać relacje, zaufanie i nic nikomu nie musimy udowadniać. Przeciwwaga? krótka wodza, wytok, bat i musisz iść tam gdzie każę, bo ja rządzę tylko tu nie ma więzi z arabem. Pada, nie pada i pada i nie pada. Pogody życzymy.
heh a ja jakos nie mam szczęścia do arabów chodzących w siodle.

Złotą sprzedałam ( bo musiałam) , Zachary za "gorący" i o żadnej więzi ( a tym bardziej zaufaniu) nie byłoby mowy... i tak mam dwa quartery i sp.

Może kiedyś mi się cos arabskiego uda nareszcie wychować na tyle, żeby móc przede wszystkim bezpiecznie podróżować.
a widzisz ja z koniem pasterskim to bym się zanudziła  😡 problem tkwi nie w koniach arabskich tylko w nas 😎 a jak oceniał Zacharego Krzysiek?
Złota
a Ty na Zaharym w ogóle jeździłaś?? Bo z doświadczenia powiem Ci, że "chemia" z koniem to jedno ale dotarcie się wspólne, to zupełnie insza-inszość.
Poznanie, zrozumienie, otrzaskanie, dowiedzenie się jak reaguje w różnych sytuacjach w tym ekstremalnych. Wbrew pozorom te "gorące" konie są często pewniejsze i bardziej "czytelne". One jasno mówią czego się boją, co widzą, czego nie zrobią. A grzeczny potulny "miś" raz na sto lat wybuchnie i to z siłą bomby atomowej w dodatku kompletnie niespodziewanie.
Kiedy czujesz, że koń zaufał Tobie, Ty zaufaj jemu.


Moje konisko, zresztą 75% araba, też skutecznie wyszło z podobnej opresji. Ja z tej historii wyniosłam inną nauczkę - nie wolno uzyskiwać od konia 100% zaufania, bo 100% zaufania to końska bezmyślność. Zawsze wychodziłam z założenia, że w terenowych przejażdżkach koń mi partnerem, to on czuje grunt i jeśli źle ocenię sytuację, to koń ma mi to zasygnalizować. Nie denerwuję się, gdy odmawia ruchu lub zwalnia, bo zwykle jednak oznacza to problemy z podłożem, obecność dużych zwierząt lub ludzi których nie słyszę itd. A gdy koń spokojnie za moim przewodnictwem wlazł do bagna (zresztą wyjście z niego wymagało niezłej gimnastyki i nie był to jeden sus) nauczyłam się, że kiedy czuję, że koń mi zaufał, należy się zastanowić, czy nie zaufał za bardzo 😉

Może araby mają zdolność wychodzenia z bagna, a może zdolność wchodzenia do niego. W każdym razie ja araby widzę jako dzielne i inteligentne, a nie tylko dzielne. To, że wtedy koń posłusznie wlazł w bagno tłumaczę pozostałej dolewce 25% wielkopolskiej krwi 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
26 czerwca 2013 21:15
Otóż to. Pamiętam moje pierwsze jazdy na Mihrabie...Pamiętam jak ten wrażliwy koń nie chciał kontaktu z człowiekiem, w boksie odwracał się tyłem. A teraz? Jak pies towarzysz. I to jednego pana. Obserwuje mnie uważnie, ufa, domaga się pieszczot. Gdy ktoś obcy chce go pogłaskać, odsuwa się, zajmuje się jedzeniem, nie jest zainteresowany kontaktem z obcymi ludźmi. Ostatnio,w czasie robienia zdjęć studyjnych spadła na niego blenda. Mała przestrzeń, wokół ustawione duże lampy. Przytrzymałam go lekko, tylko oczy mu się duże zrobiły i mówi "matka, ratuj!" przebierając w miejscu nogami. Zdjęliśmy z niego blendę i dalej ustawiał się do zdjęć  🙂
Ja lubię bardzo takie ekspresyjne konie, wiadomo czego się można spodziewać.
Rzekotka zgadzam się 🙂
Stąd w terenach czasem rzucam wodzę "którędy?" i jedziemy tam gdzie on chce 🙂 Stąd na samotnej wyprawie tam jak w Ntym lesie na Ntym rozjeździe straciłam orientację i zapytałam "Rudy gdzie do domu?" i wybral bezbłędnie 🙂
Nie mylmy zaufania z podporządkowaniem na 100%
a bagno może być zdradliwie schowane pod trawką i z góry go nie widać za cholerę.

Wojenka. Bo goracy gotuje się równo i stale 😉 A taki letni jak wyjdzie z siebie ten 1 raz na 100 lat to bywa bolesne 😉
Epikea, tak, jeździłam- choćby wsiadałam u Krzyśka
był to koń bardzo dynamiczny, za dynamiczny dla mnie...

Bonanza jest być może koniem pasterskim( hehe), jest tez dynamiczny bo bryka pod siodłem- jest energiczny, ale jakos inaczej mimo wszystko. Jest bardzo dobrze ujezdzony, lata treningów, startów, obycia z różnymi rzeczami... W terenie jest myślący- az za bardzo czasami. Po prostu ja się nie nadaję już do młodych koni, z którymi trzeba umiejętnie zaczynać pracę... i konsekwentnie pracować. I chyba tu jest problem🙂
Złota była taka - mogła dreptać i galopować w miejscu, ale była karna. Po kilku miesiącach mogłam zarzucić siodło i pojechać ( pomijając technikę hmm), taki charakter.

Zachary był specyficznym koniem. Bardzo dobry, doświadczony jeździec na pewno by sobie z nim poradził, w końcu Krzysiek na nim jeździł🙂 Ale to nie był koń dla mnie...

Wojenka, z Mihrabem i z Mują masz niesamowitą więź🙂 To jest ogromna satysfakcja🙂 Jest chemia
On ufa mi, że ja tam chce, ja ufam jemu, że on wie jak 😉

Kwintesencja =D
Też tak mam z Ptysiem. I chyba o to właśnie chodzi we wspólnym wędrowaniu.

To prawda, że to się nie bierze od tak. Epikea- tak mówisz na luzie, ale Cybi to był świr 😀 jakiś czas temu. (nooo, nie taki jak Mihrab  😁, ale jednak panikarz)
I mimo, że pierwsza na nim jeździłam pod Twoje wytyczne przy zajazdce, to ja bym się z nim tak nie dogadała pewnie nigdy.
Musi być ten rodzaj chemii najpierw, no a potem to już lata pracy, doświadczeń wspólnych, różnych sytuacji.
Świetna sprawa 🙂
mam pytanko

gdzie mogę zakupić/ zamówić prezenterkę zapinaną z boku? wszystkie zapinane są na potylicy albo zakładane przez głowę/uszy
Szukam byłego właściciela wałacha czystej krwi arabskiej o imieniu Sako; ponoć ojciec to Murat-Nur, a matka Siennica. Sprzedany jako ogier. Urodzony w maju 2005roku.  Niestety nie ma go w żadnej bazie itp., a chciałabym zweryfikować pewne informacje (czy rzeczywiście ten koń to ten koń.  😉  🙄  )  i czy jego historia jest prawdziwa..
W oficjalnej księdze stadnej go nie ma. Jest tylko informacja, że Siennica została w 2004 roku pokryta ogierem Nur (nie mylić z Murat-Nur!). Ostatni skok 30 maja. Siennica należała wtedy do Texass Ranch Company. W 2005 roku nie ma żadnego wpisu na temat źrebaka od Siennicy ani w ogóle od żadnej klaczy z tej hodowli (w 2004 mieli ok. 20).
Także Sako może być arabem z takim pochodzeniem, ale formalnie jest NN.
Bronze   "Born to chase and flee.."
27 czerwca 2013 20:59
A ja jestem szczęśliwa więc sie chwalę - koń czysty. Mamy zielone światło na padokowanie i lightowe godzinne jazdy. Jupi, z tej szczęśliwości zamówiłam siodło i trzymajcie kciuki,żeby ten mój super mądry, piękny i zdolny koń czegoś znowu nie zmalował  😵
desire   Druhu nieoceniony...
27 czerwca 2013 21:21
deidre, dzięki, dzięki ! 🙂  🙇  na tabliczce Murat-Nur, a arab bardziej na kucyka z pręga wygląda niż arab, szkoda że nie ma żadnego kontaktu do byłych właścicieli konia, ale i tak jestem wdzięczna - jetem bliżej niż dalej.    :kwiatek: :kwiatek: 
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
28 czerwca 2013 07:25
Bronze to wspaniała wiadomość !!! Bardzo się cieszę !!!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się