Transport koni-co i jak. Wszystko na temat :)

1. Załóż, taką samą w jakiej stoi normalnie w stajni - czyli, jak się domyślam, zimówkę.
2. Ja bym nie wiozła bez.
Asik   Najwazniejsze to sie konsko realizowac :D
10 lutego 2009 21:02
Quendi mysle ze spokojnie mozesz wiezc go w derce w ktorej stoi w stajni no chyba ze bedzie wyjatkowo duzy skok temperatur na co sie raczej nie zanosi.
A co do wiezienia bez przedzielnika to nie odwazylabym sie. On pomaga koniowi utrzymac rownowage i stabilizuje go.
darolga   L'amore è cieco
10 lutego 2009 22:03
boswell - święte słowa. Co do ochraniaczy dodałabym tylko, że np. moja kobyła, choć bosa, normalna i grzeczna, to zawsze, ale to zawsze zakładam jej ochraniacze - w transporcie  często potrafi tak o dla zasady kopnąć, a w takim przypadku ochraniacze na pewno zapobiegają kontuzjom czy urazom mechanicznym. Oczywiście jak najbardziej zgadzam się z Tobą, że konia do ochraniaczy przyzwyczaić należy.
Co do owijek - skoro i zakłada się je na noc, to i nawet przy 6-godzinnym transporcie chyba nie zaszkodzą. Oczywiście mówię o np. polarówkach z podkładką, a nie elastycznych, zaciśniętych całkiem mocno.
Moze jestem przewrazliwiona, ale moj zawsze jezdzi w pelnym ekwipunku. Transportery na nogi, ochraniacz na ogon, dera na grzbiet.
Kon kuty na cztery i zdolny do samouszkadzania na zasadzie "o kopnalem sie" i noga rozcieta.
O skopanie / zaplatanie sie w transportery sie nie boje, bo stoi jak zaklety, zajety wylacznie sianem i gapieniem sie przez okienko lub w tyl.
oczywiscie dziewczyny!-ja tylko co do ochraniaczy ze kon musi byc do nich przyzwyczajony troche wczesniej...jak ludziska do stresu transportu dokladaja koniom jeszcze te mega ochraniacze,to konisko czasem dostaje fijola!Asik-przeciez ja cie nie atakuje! Rzeczywiscie-nie pomyslalam o tych czysto polarowych owijkach 🙂Co do jazdy bez przegrody to nie ukrywam-wozilam tak konie z wieksza niz u innych klaustrofobia(?)(no w wiekszosci moje 2 wariatki)zakladalam specjalnie przystosowana  osobna belke na tyl ktora pomaga koniowi oprzec sie zadem(zeby nie siadl na trap!) nie powinien to byc kon szalejacy,ale jesli da sie koniowi szanse takiego luzu mozna zaobserwowac ze ustawia sie on pod katem do kier jazdy.Wyczytalam ze to nat.-ma wtedy nie 2 a3 punkty podparcia(narysowac sobie mozna) i to prawda.podobno na zachodzie sa juz przyczepy o tak ukosnie robionych stanowiskach-ale nie widzialam ich.z kolei patrzac na niektorych filmach ze te ich wieksze przyczepy to normalnie pelny ażur-to my uznalibysmy to za totalnie niebezpieczne a tam woza tym nawet org.ochrony praw zw.
A jak z przewozem źrebaka - wiek ok. 8 miesięcy? Kto miał do czynienia? Pierwsza jazda, bez matki. Z racji, ze nas zima zaatakowała to transport przekładamy, a więc i dzieciak będzie miał czas na obeznanie się z przyczepą, no i pytanie - wieźć go samego w jednokonnej czy w dwukonnej. Myślimy jeszcze nad kombinacją, żeby zawieść jednego z naszych koni, żeby wracał z dzieciakiem - tylko czy to wtedy nie za duży stres dla dzieciaka? Pierwsza jazda i obcy koń? A może samemu wskoczyć do przyczepy i uspokajać malucha?

Trasa około 150 km, ale 3/4 to autostrada ewentualnie ekspresówka no i przejazd przez Kraków, ale godzinę i trasę mamy już opanowaną i jedzie się płynnie.
drogi kon bywa dobrym pomyslem-nie wazne ze obcy-byle byl przyjazny-zawsze to ten sam gat. i po takiej trasie czesto nowy kon trzyma sie blisko tego z ktorym dzielil podroz.ale zdecydowanie z monitoringiem.jechac tez mozna i modlic sie zeby was akurat nie kontrolowala policja-bo mandacik bedzie niemaly 😉 nie wazne czy dwu czy jednokonna byle dobrze resorowana a nie stara telepiaca sie pod plandeka ktora straszy dodatkowo..
A ja mam takie pytanie... wiecie może, czy przyczepę dwukonną, ale z jednym koniem w środku można ciągnąć osobówką?
to zalezy jak jest zarejestrowana przyczepka-jakie ma DMC,jest to slizganie sie na granicy prawa-ale nie ma dokladniejszego przepisu,wiec jak gliniarz nieupierdliwy to sie nie czepi o ile wlasnie masa DMC wpisana w dowodzie rej.nie przekracza masy wlasnej samochodu ktorym to ciagniesz a caly sklad(sam+przyczepa) nie przekracza 3,5tony (i liczy sie tu to DMC z dowodow a nie stan faktyczny,czyli 1 kon czy 2)  w innych przypadkach(ciezka przyczepka) trzeba miec prawko na lawete czyli B+E.wbrew pozorom wcale nie trzeba miec kursu konwojenta,ktory nie wszedzie organizuja,gdyz przepisy mowia ze wlasne konie i pojedyncze zwierzeta pod opieka osoby fizycznej mozna przewozic na trasach do 8godz bez tego kursu,tylko przyczepa zawsze i bezwzgl.musi miec zezwolenie od powiatowego lekarza wet.(wydawane na rok),policja nie jest tu grozna a "zieloni" prosze pamietac ze oni nie maja gornej granicy mandatow!! znajomy dostal 3tys plus odholowanie przyczepy na parking,koni do pensjonatu(wsio platne) az do sprowadzenia osoby z uprawnieniami.mnie co prawda na lata jazdy kontrolowali tylko 3 razy,ale po co ryzykowac..
Mam pytania donosnie sedalinu.
czy rzeczywiście pomaga w załadowaniu konia do przyczepy? Podaje się w paście czy z zastrzyku?
Na prawdę nikt nie wie nic o Sedalinie?
z tego co mi wiadomo to sedalin jest w paście. Nigdy nie stosowałam, a czy pomaga wejść do przyczepy to też kwestia sporna.
Gillian   four letter word
21 lutego 2009 20:35
Alice, pomaga tylko o tyle, że koń jest zamulony i mniej walczy, łatwiej go jakoś wepchac...
Averis   Czarny charakter
21 lutego 2009 20:39
Ja kupiła Sedalin, ale go nie zużyłam (na szczęście), nowa tubka leży w domu i czeka na lepsze czasy. Tak jest w paście w takiej sporej strzykawce z podziałką. W ulotce jest określone dawkowanie uzależnione od wagi konia. Wet mi mówił, ze najpierw stosuje się minimalną dawkę a dopiero w razie braku efektów się ją zwiększa- efekt' oklapnięcia' następuje chyba po około 30 minutach. Wiem, że jak koń ma duże problemy z wchodzeniem do przyczepy to Sedalin pomaga- przynajmniej tak wynika z moich obserwacji- koń się wycisza i uspokaja i łatwiej go zapakować. Ja kupiłam, bo mój źrebak pierwszy raz widział bukmankę na oczy- ale jakoś daliśmy radę bez uspokajacza.
Alice, ja bym odradzała. Chyba, że masz zamiar jechać z jakimś wyjątkowym nerwusem. Ogólnie nie jestem za uspokajaczami w trakcie podróży - koń ma opóźnione reakcje, nie jest w stanie się prawidłowo zachować w potencjalnej sytuacji zagrożenia [tfu, tfu - odpukać]. Czy pomaga w załadunku? Koń będzie ogłupiony, to może lepiej wejdzie  🙄
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
21 lutego 2009 21:05
Kiedyś znajoma wet mi mówiła o sedalinie . Ale dodała (patrząc na odpały mojej klaczy) informację, ze w praktyce część koni  reaguje odwrotnie - czyli odwala im mocniej (coś jak zraniony zwierzak, broniący się do końca) . Szczególnie gdy podasz sedalin wtedy, gdy np. nerwus koń  juz jest wkurzony/ zestresowany, wtedy może się zacząć jeszcze mocniej bronić, szarpać itp. No i podobno jak się przesadzi z dawką, może być koń zbyt 'miękki' /zmulony.
A na większosc normalnych  koni, podany w odpowiedniej ilosci,  podobno dobrze i skutecznie działa.

Edit
Ale tak jak napisała rewir, jak nie musisz- nie dawaj.
No własnie tylko o to chodzi. Żeby dał się załadowac, bo to kon nieładowalny... . Podczas jazdy jest już grzeczny.
to nie ma co - ja bym nie dawała. Najlepiej ładować ze stajni, jeśli masz taka możliwość. Wszystko na spokojnie, bez stresu i pośpiechu. Możesz próbować marchewkami. Dwie lonże bardzo pomagają, bat w ostateczności bo w większości przypadków powoduje tylko większy stres.
Już napisałam, że to koń nieładowalny :] Wczoraj ładowaliśmy go cały dzien i w końcu nie pojechał. Na cokolwiek za zadem wpada w panikę.
Więc mi nie mów o marchewkach, wolę Sedalin :P
A nie ma możliwości ładowania ze stajni.
Mój po wejściu do przyczepie na Sedalinie bryknął - środek rozniósł się po organizmie momentalnie, koń przewrócił się w przyczepie i zasnął. Wyciąganie - godzina, spanie na podwórku przed stajnią - dwie godziny. Każda następna podróż, a jeździł sporo, była normą, wejście z marszu na kantarze, bez żadnych problemów, mimo, że tez był "nieładowny". Co do marchewek - ok, nie będę mówić, b o to przecież nie jest wątek do opowiadania o swoich przeżyciach i doświadczeniach związanych z transportem koni 🙄
Jak to? Po takiej akcji stwierdził, że zacznie się ładować?
Ja nie zamierzam przesadzić z ilością tego Sedalinu, jednak bez niego nie wejdzie...
Nie wiem skąd wzięła ta przemiana. Może przemyślał sprawę 😉 Może jak podeszłam do tematu z dystansem i spokojem. W każdym razie nie mam w tej chwili żadnych problemów z załadunkiem - akcja trwa może 5-10 minut.
Haha, moze to Sedalin tak działa :P
haha, no taaaak, tylko jeszcze trzeba dojść do etapu snu i wyciągania za ogon z przyczepy xD, kurde.. dobry ten Sedalin jest.
Jakby to miało pomóc na problemy z załadunkiem to mogę i za ogon wyciągać :P
No, to już wiesz co i jak 😉 Gotowa do podróży, nie wiem tylko co na to Chonsu.

Zdaj relację z jutra.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
21 lutego 2009 22:49
Nieżle Rewir  🤣

A z marcheweczkami to nie na wszystkie konie działa. Moja w nerwach np. przy transporcie ma niemal zanik ruszania paszczą - jak daję jej coś dobrego, to weźmie, raz może rozgryzie , potem zapomina żuć i jej wypada z pyska. A następnych juz nawet nie bieżę do pyska.

Alice powodzenia !
Averis   Czarny charakter
22 lutego 2009 07:29
Kiedyś znajoma wet mi mówiła o sedalinie . Ale dodała (patrząc na odpały mojej klaczy) informację, ze w praktyce część koni  reaguje odwrotnie - czyli odwala im mocniej (coś jak zraniony zwierzak, broniący się do końca) . Szczególnie gdy podasz sedalin wtedy, gdy np. nerwus koń  juz jest wkurzony/ zestresowany, wtedy może się zacząć jeszcze mocniej bronić, szarpać itp.

W takich przypadkach Sedalinu się nie podaje- tak przynajmniej głosi ulotka :P Jeśli koń jest bardzo pobudzony i zdenerwowany to ta pasta nie jest wskazana.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
28 lutego 2009 22:02
Ja nie czytałam ulotki. Tyle słyszałam.  🙂
Ja już po transporcie i powiem tylko, ze Sedalin zadziałał dopiero jak już dojechaliśmy i objawiło się to tym, że koniowi zwisło cos między nogami do połowy a poza tym nic...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się