Sprawy sercowe...

trzynastka   In love with the ordinary
03 sierpnia 2013 15:41
Co tam dziewczyny?
Żadnych wakacyjnych zauroczeń !? 😉

Averis   Czarny charakter
03 sierpnia 2013 15:45
U mnie, u mnie. Ale niespecjalnie odwzajemnione, więc przełykam gorzką pigułkę rozczarowania 😉 Z moim szczęściem pozostają mi tylko karty i hazard.
trzynastka   In love with the ordinary
03 sierpnia 2013 15:52
Ważne, że jest o czym myśleć i na czym oko zawiesić. 😉

Jak Tobie zostają karty to ja po ostatnich doświadczeniach powinnam się przeprowadzić do Vegas.
Averis   Czarny charakter
03 sierpnia 2013 15:57
No to koszty podróży na pół.

Z tym myśleniem to też różnie. Nie mam podzielności uwagi.
trzynastka   In love with the ordinary
03 sierpnia 2013 15:58
Wchodzę w to. Wrócimy bogate.

nine a są są 😀
domiwa   W poszukiwaniu prawdy, mojej prawdy...
03 sierpnia 2013 21:29
Ja tez sie dolacze do podrozy;] ani checi a przede wszystkim czasu. Caly dzien w stajni wiec nawet nie ma mozliwosci. Z reszta kto by chcial. Najgorsze jest to ,ze nawet jak cos sie kreci co na poczatku nawet ja dążę to tego  to uciekam, nie potrafie. Zaczynam za powaznie myslec, co bedzie itd. i uciekam, odsuwam od siebie. Grr...
Przepraszam za belkot, niemoc mnie ogarnela.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 sierpnia 2013 21:44
jam dalej lep na 'zjebow'. Jeden stwierdzil ze robotna dziewczyna jestem, no i ze mu sie podobam.
Cokolwiek to znaczy.
Madmaddie, ja tez jestem takim lepem😉 albo o, kumple zaczynaja jakies sceny odwalac, ostatnio jak powiedzialam jednemu, ze gram w heroesow... Kurde dla mnie kumpel to kumpel i koniec, co ja poradze, ze lepiej mi sie gada z facetami🙁 juz takich 3 przerobilam, mam dosc.
u mnie cukierkowo🙂 własnie mój luby podwiózł mnie do domu mamy żebym się ogarnęła po cudnym wspólnym szlifie na motorkach, a później jedziemy zawieźć nasze jaszczurki do naszego mieszkania🙂 w tym tygodniu się wprowadzamy, w sobotę ślub😀 no bajkowo jest🙂😉)
maleństwo   I'll love you till the end of time...
04 sierpnia 2013 17:16
Breva, oczywiście uszczkniesz nam trochę ślubnych historii i wzruszeń i można liczyć na jakąś relację? 🙂

A ja stwierdzam, że jakoś, mimo mojej ogólnej życiowej nieporadności, naiwności i sieroctwa, mam mega szczęście do facetów.
Jest rewelacyjnie!



Ale żeby nie tylko banałem zarzucić. Zdarzyła się też ważna rzecz, a mianowicie moi teściowie poznali mojego mężczyznę. I chyba polubili, a przynajmniej mają o nim dobre mniemanie. Jestem im za to niesamowicie wdzięczna i bardzo ich za to podziwiam, bo na pewno nie było to łatwe.

edit. literówki
Scottie   Cicha obserwatorka
04 sierpnia 2013 17:55
Z mojej strony żadnych romansów, ale to co się dzieje z facetami w te wakacje 🤔 ... Nie wiem, czy nagle wypiękniałam, czy to już taki wiek, że nagle wszyscy chcą się wiązać i biorą "pierwsze lepsze", ale już mnie męczy powtarzanie w kółko "sorry, nic z tego, mam chłopaka". P. się śmiał, że nie można mnie zostawić na chwile samej, bo zaraz ktoś mnie zagaduje  🤣 Ale w sumie z drugiej strony to miłe  😜

maleństwo, okropnie Ci współczuję przeżyć, ale wydaje mi się, że jesteś MEGA dobrym człowiekiem i zasługujesz na szczęście  😅

Breva, ja też czekam na relację z przygotowań do ślubu i z samego ślubu 😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
04 sierpnia 2013 18:12
Scottie, e tam mega od razu - staram się, a czasem, jak każdy, daję ciała i w tej materii 😉 Bardzo dziękuję za miłe słowa.
A ja sobie tak myślę ostatnio, że chyba nie jest mi dane spotkać kogoś z kim mogłabym być,  kto mógłby sie mną zainteresować. Ot takie moje małe przemyślenie 🤔
co się dzieje z facetami w te wakacje 🤔 ... Nie wiem, czy nagle wypiękniałam, czy to już taki wiek, że nagle wszyscy chcą się wiązać i biorą "pierwsze lepsze"

Żadne pierwsze lepsze, przypominając sobie Twoje ostatnie zdjęcie, które wstawiałaś... ja tam się nie dziwię  💘
Haha Scottie,, ja zauważyłam u siebie śmieszną rzecz-jak byłam wolna to nikt nie był mną zainteresowany, cisza totalna! Odkąd jestem z Z. to jest jakiś armagedon, miłe to jest, ale nie wiem co się tak nagle stało. 😉 No i Alabamka, zgadzam się z Tobą!

maleństwo, dużo szczęścia Ci życzę!

heh.. nie zrozumcie mnie źle Dziewczyny. ale...jak ja się cieszę, że ten etap mam za sobą i mam "idealnego" męża  🏇
jak czytam Wasze posty i przypominają mi się moje perypetie.. jeszcze bardziej się cieszę, że jestem już na etapie na którym jestem.
i życzę Wam wszystkim tego samego.. czyli: rzygania tęczą  😁
maleństwo   I'll love you till the end of time...
04 sierpnia 2013 20:48
karolinaaa, dziękuję 🙂
Solusiek, czasami tak jest, ze za choinke nie mozemy nikogo dla siebie spotkac, az zakrawa to na ironie losu, ale jak juz sie w koncu pojawi, to po prostu.. warto na niego poczekac! I tego Ci zycze, spotkania tego jedynego, najwspanialszego dla Ciebie!
Malenstwo, bardzo sie ciesze, ze sloneczko znowu swieco mocno dla Ciebie!  :kwiatek:
Sanna :kwiatek: Czasami mi dobrze samej, ale ostatnio coraz częściej mi poprostu smutno. Teraz jestem na takim etapie, że chyba odnalazłam swoje miejsce na ziemi (chyba, bo nie chcę zapeszać), i wszystko byłoby super, gdyby nie to, że mi poprostu przykro. Nie chcę sie użalać nad sobą, ale to czasem silniejsze ode mnie.
Gillian   four letter word
04 sierpnia 2013 21:39
a u mnie standardowo czarna dupa, przyzwyczaiłam się już chyba...
Solusiek, nikt (no prawie) nie chce byc sam, tak zostalismy stworzeni.. Jestes w nowym miejscu, spotykasz nowych ludzi wiec tylko nie zamknij sie na nowe znajomosci - pamietaj tylko, ze te wszystkie zaby ktore Ci przyjdzie z pewnoscia spotkac w miedzyczasie, to normalne ;-) Ciesze sie, ze jestes tam gdzie jestes  :kwiatek: czytalam Twoje wczesniejsze posty gdzie wspominalas, ze to Twoje marzenie i widzisz, realizowalo sie  :kwiatek: a teraz pozwol aby pragnienie spotkania Pana Wlasciwego bylo tak samo mocne i ono tez Ci sie spelni!  :kwiatek:
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
05 sierpnia 2013 11:10
U nas też w porządku. Wspólne mieszkanie jak na razie bez większych problemów. Ostatnio mała zniżka formy, luby nieco drażliwy, ale radzimy sobie. Najważniejsze, że nawet jak dojdzie do spięcia, to później siadamy i na spokojnie sobie tłumaczymy o co każdemu chodziło i potrafimy dojść do konsensusu. Za tydzień wesele brata mego lubego, więc rozluźnimy się oboje. Tymczasem wczoraj wróciliśmy z Lublina i stwierdzam, że mój ukochany zawodowo jeździ z moim Siwym(jeśli chodzi o transport- koń specjalnej troski, wszystko musi być bardzo spokojnie i delikatnie) 😉
trzynastka   In love with the ordinary
05 sierpnia 2013 11:52
Z mojej strony żadnych romansów, ale to co się dzieje z facetami w te wakacje 🤔 ... Nie wiem, czy nagle wypiękniałam, czy to już taki wiek, że nagle wszyscy chcą się wiązać i biorą "pierwsze lepsze", ale już mnie męczy powtarzanie w kółko "sorry, nic z tego, mam chłopaka". P. się śmiał, że nie można mnie zostawić na chwile samej, bo zaraz ktoś mnie zagaduje  🤣 Ale w sumie z drugiej strony to miłe  😜


[zapytam nie złośliwie, nie chamsko itd. proszę odszukać w tym poście samą dobrą wolę]
A dobrze wam się układa z chłopakiem? Może wysyłasz, choćby podświadomie jakieś znaki ? Rozglądasz się, uśmiechasz, "łapiesz" kontakt wzrokowy? Może jednak ciut ich kokietujesz i zachęcasz? Z doświadczenia wiem, że gdy dziewczyna nie spojrzy na faceta to on nie podejdzie sam z siebie. Przynajmniej w moim mieście nie ma desperatów, którzy zagadują do dziewczyn wpatrzonych w swoich partnerów/ podłogę/ ewidentnie nie zainteresowanych.
Ale masz racje, to zawsze jest szalenie miłe, zawsze po takich akcjach moja samoocena ciut odbija się od dna 😉

Solusiek - keep calm, nic na siłę. Dużo się uśmiechaj, dobrze się czuj, dobrze się baw, bo to naprawdę widać ! A ktoś się znajdzie. 😉

Solusiek, czasami tak jest, ze za choinke nie mozemy nikogo dla siebie spotkac, az zakrawa to na ironie losu, ale jak juz sie w koncu pojawi, to po prostu.. warto na niego poczekac! I tego Ci zycze, spotkania tego jedynego, najwspanialszego dla Ciebie!


Zasada jest zupełnie inna !  😁 Jak nie ma to nie ma, ani spojrzenia, ani żywej duszy, ani wspomnienia romansu. Jak się pojawiają to grupami, co najmniej dwóch i jeszcze wypada Ci do tego trup z szafy i to ubrany w Twój ulubiony sweter 😉

a u mnie standardowo czarna dupa, przyzwyczaiłam się już chyba...


No co jest ? Mów mów.  :kwiatek:
nine - ja mam inną obserwację na ten temat. dziewczyny w związkach są bardziej wyluzowane w kontaktach damsko-męskich (no bo przecież mają facetów, czyli nowo poznany będzie tylko kumplem) i faceci na to lecą.

Zasada jest zupełnie inna !  😁 Jak nie ma to nie ma, ani spojrzenia, ani żywej duszy, ani wspomnienia romansu. Jak się pojawiają to grupami, co najmniej dwóch i jeszcze wypada Ci do tego trup z szafy i to ubrany w Twój ulubiony sweter 😉



o ile zgadzam sie z pierwsza czescia zdania calkowicie to co do drugiej.. hmm.. nigdy nie malalam az takiego powodzenia  🤣
trzynastka   In love with the ordinary
05 sierpnia 2013 12:18
nine - ja mam inną obserwację na ten temat. dziewczyny w związkach są bardziej wyluzowane w kontaktach damsko-męskich (no bo przecież mają facetów, czyli nowo poznany będzie tylko kumplem) i faceci na to lecą.


Ale jednak nowo poznany nie będzie kolesiem, który podszedł prawić komplementy w celu zdobycia numeru [i pewnie nie tylko], tylko kolegą kolegi koleżanki, który jeszcze nie wie, że dziewczyna zajęta. Chyba, ze będzie? Nie wiem, ja bym się z tym pierwszym nie próbowała przyjaźnić i nie była uśmiechnięta, otwarta, bo wiem po co do mnie przyszedł, ten drugi to fakt, miał prawo się pomylić. A zrozumiałam, ze sytuacja tyczy się bardziej nr 1 a nie nr 2 😉
PonPon, a ja własnie mam zupełnie odwrotną obserwacje, patrząc po swoim zachowaniu 😉 Duzo bardziej swobodnie czułam się będąc sama, bo chciałam nawiązywać nowe znajomości z chłopakami, byłam bardziej zainteresowana nowo poznanymi osobami, a teraz jestem miła, uśmiecham się, ale odpuszczam za chwilę rozmowę, bo jednak to moje uśmiechanie się i bycie miłą często było odbierane jako flirt, a tego nie chcę 😉 W ogóle nie chcę zainteresowania moja osobą ze strony facetów w tym momencie. Najwidoczniej to kwestia charakteru 🙂
trzynastka   In love with the ordinary
05 sierpnia 2013 12:50
Mi właśnie bliżej do podejścia Cricetidae, może dlatego, że wolałabym by mój [wyimaginowany] facet nie poznawał co chwilę nowych koleżanek, przez to, ze jest wyluzowany i w związku 😉

Jak byłam z B, to odsetek podchodzących facetów był tak znikomy, ze moja samoocena leżała w błocie i taplała się jak świnka. Szczególnie jak się nie ma faceta komplemenciarza, naprawdę zdarzało mi się czuć mocno nieatrakcyjnie, potem już szłam za ciosem, uważając, ze we wszystkim wyglądam źle wiec co za różnica co na siebie założę, po co się malować jak to nie robi różnicy? Udało mi się sięgnąć dna. Nie mówię, że chodziłam w poplamionym dresie z plamami na twarzy, ale atrakcyjna też się być nie starałam. Teraz jak jestem bardziej świadoma interakcji zachodzących w takich sytuacjach, klubach czy na ulicy, wiem, ze wtedy adoratorów mi brakowało, bo sama na to wpływałam. Wpatrzona w B dziewczynka z niską samooceną. Kto by podszedł do miernoty i to jeszcze zajętej?  😁
Teraz? Ja jeszcze nigdy nie byłam zaskoczona, ani tym, że ktoś do mnie podchodzi zagadać, ani tym kto to jest. Nie dlatego, ze nagle zrobiłam się piękna, mądra i tak powalająca, ze zawsze ktoś podchodzi... nie, nie, a w życiu! Zawsze jest choćby to minimum zachęty z mojej strony, lekkie spojrzenie, ciepły uśmiech, jakieś odwzajemnienie gdy widzę, ze ktoś atrakcyjny mi się przygląda. Jak tego nie ma, to delikwent nie podchodzi, nie próbuje i nie tracił swojego czasu. Tak samo jak wychodzę ze znajomymi i jestem nastawiona tylko na ich towarzystwo, lub nie mam dnia na poznawanie nowych ludzi, bo widać, ze zaczepiana być nie chcę. 
Scottie   Cicha obserwatorka
05 sierpnia 2013 13:19
Alabamka, karolinaaa, normalnie kocham Was laski  😍 😍 :kwiatek:

nine, rozumiem, o co Ci chodzi, ale nie wiem, czy jest do końca tak, jak uważasz. To znaczy tak: z P. układa mi się rewelacyjnie, ale on jest teraz na Erazmusie (wraca już w tym tygodniu  💃 ) i przez ten cały czas wychodziłam sama (pozałatwiać jakieś sprawy) lub ze znajomymi. Więc jeśli jakiś gość widział, że zostałam sama przy stoliku, to zagadywał, ale szybko ucinałam rozmowę i starałam się wydawać jak najbardziej niezainteresowana dalszą rozmową. Jakiś gość się dosiadł do mnie w autobusie (byłam w okularach, ale złapałam z nim kontakt "wzrokowy" i szybko odwróciłam głowę w drugą stronę, ale już dostawałam skrętu szyi i jak tylko usiadłam prosto, to się dosiadł) zaczął komentować moje pięknie opalone nogi i chciał wyciągnąć ode mnie numer, ale się nie dałam  😂 Albo przechodziłam przez pasy ze słuchawkami na uszach, zamyślona kompletnie i kiedy podniosłam wzrok zauważyłam faceta, który coś do mnie mówi. Ściągam słuchawki, pytam "słucham?", a ten się zatrzymuje, mówi, że jestem piękna i że chciałby mnie zaprosić na obiad  😁
Oczywiście łapię kontakt wzrokowy, ale zupełnie nie chcący- jak tylko zajarzę, że facet też się gapi, to szybko odwracam głowę. Niestety już jest wtedy za późno  🤣 Nie uśmiecham się, ale może to moje szybkie odwrócenie głowy daje im jakiś sygnał... Z tym tekstem rzuconym przez P. (o tym, że nie można mnie zostawiać samej), to było tak: jestem u niego w odwiedzinach w Niemczech, jesteśmy na koncercie, praktycznie po całym dniu spędzonym na mieście. Ja ubrana zupełnie nieimprezowo, tusz skruszony pod rzęsami, okruszki z bułki na policzku (jadłam hot doga wcześniej :P), zmęczona, rozczochrana, w dodatku z ogromną reklamówką w ręku. No obciach :P P. stwierdził, że idzie po piwo z kolegą i pyta, czy chcę iść z nimi. Powiedziałam, że zostaję i jak P. odszedł, to już w tym momencie wiedziałam, że będę żałowała tych słów  🤣 Bo obejrzałam się za P. i kątem oka zauważyłam, że idzie jakiś chłopak z kumplem i się na mnie gapi. Przewróciłam oczami  🙄 ale stanęli przede mną, ja się odsuwałam coraz bardziej, cały czas się oglądam, czy P. już idzie. Odwracam głowę w kierunku sceny i już mnie ten chłopak zagaduje, najpierw czy mu zrobię zdjęcie, a później czy jestem sama ("dlaczego taka piękna dziewczyna jest tutaj sama" itd), ja się tłumaczę, że jestem z chłopakiem, ale poszedł po piwo i zniknął. I nagle ten chłopak zauważył P., bo stanął kilka metrów za nami i zaczął się głupio uśmiechać :P Wymienili kilka zdań i chłopak odszedł rozczarowany, ale dopóki tam stałam, to wręcz czułam, że co jakiś czas się ogląda i się na mnie gapi.

Na wszystkie "jesteś śliczna" odpowiadam już automatycznie: "dziękuję (uśmiech), ale mam już chłopaka".

Ogólnie się dużo uśmiecham ostatnio, poukładało mi się wszystko i wreszcie chyba jestem szczęśliwą kobietą i może faceci to wyczuwają. Mój P. też nie jest komplemenciarzem, raz na jakiś czas zdarza mu się powiedzieć coś miłego, ale raczej narzeka, że się za długo maluję :P Ale staram się o siebie dbać, bo aktualnie wszyscy moi bliscy znajomi to faceci, a jak oni się zabiorą za komentowanie dziewczyn, to mi szczena czasem opada. Gorzej niż laski! Więc może jakoś to mnie "wypchnęło" z brzydkiego kaczątka do łabędzia, bo nawet dziewczyny zaczęły zauważać, że jestem ładna  🤣

Jaka jestem skromna  😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się