Jeść czy nie jeść ? Pomaga czy szkodzi?

Stevia może być w postaci tabletek- tak jak i inne słodziki.
piotrowska   Między grzywą a ogonem
05 sierpnia 2013 18:58
jak to jest z ziemniakami? jedni mowia, ze dobre i mozna jesc, ze nie tuczace bo ' warzywo ' to z automatu musza byc zdrowe a inni, ze odstawienie ziemniakow jest obowiazkowe na diecie, ze sa ciezkie, ze tucza.. no i tak sobie mysle, czy to czasem nie jest tak, ze ziemniak sam w sobie jest ok, tylko dodatki do niego, takie jak np. geste, zawiesiste sosy sa wlasnie tym ' zlem '  🤔


edit: bylo ' ciebie ' zamiast slowa ' diecie '
no ziemniaki aż tak duzo kcal nie mają - ugotowane 77/100g, ale są to czyste węglowodany i mają wysoki indeks glikemiczny. Tuczą, nie tuczą, zależy ile zjesz 😉
O ile się nie mylę to stewia jest w postaci kruszonych listków? A one nie pływają sobie na powierzchni kawy/herbaty wtedy? Bo to by mnie zniechęcało...

A jestem jeszcze ciekawa wszelkich opinii na temat cukru trzcinowego.

Ja używam, bo odpowiada mi jego trochę odmienny smak, poza tym wierzę, że skoro jest nierafinowany to więcej "dobrego" w nim zostaje, ale spotkałam się z bardzo różnymi opiniami na jego temat.

Czy wg Was warto go kupować i spożywać?


Ale, że niby co dobrego jest w cukrze?  😀 Rafinowany/nierafinowany znaczenia większego nie ma. P
piotrowska
Ziemniaki przez GUS i dietetyków jest wyłączone z kategorii "warzywa". Dla przeciętnego mieszkańca Polski ziemniaki są źródłem potasu i witaminy C (tak, tak nie warzywa nie owoce, a ziemniaki, a to nie z powoduj jej wysokiejw nich zawartości, ale wysokiego spożycia). Ja staram się ich unikać, dużo zdrowsze i smaczniejsze są kasze, ryż czy pełnoziarnisty makaron.
Bischa   TAFC Polska :)
06 sierpnia 2013 11:09
armara, rysz 🤣
zoyabea - cukru nie jestem w stanie ze swojej codziennej diety wykluczyć (nawet nie chcę), ale jeśli mogę wybrać sobie trochę lepszy typ to wybieram ciemny, nierafinowany, taki w którym nie zostały wyczyszczone wszystkie składniki odżywcze.
Averis   Czarny charakter
06 sierpnia 2013 18:21
Hedone, ale wiesz, że ten ciemny to niestety pic na wodę? Została do niego dodana melasa (stąd kolor) i tyle z magii i składników odżywczych.
tu chyba trzeba uważać na "brązowy", wydaje mi się, że zazwyczaj taki jest z dodatkiem melasy, a trzcinowy jest chyba ok  👀
armara, rysz 🤣

Autokorekta w moim telefonie bije wszystko  😁 😡
Averis - masz rację częściowo, a zonk masz rację stuprocentową, 🙂 

na półkach z cukrem można znaleźć cukier brązowy barwiony melasą, ale to nie to samo co cukier nierafinowany (obojętnie czy trzcinowy czy buraczany, ale z tym drugim się w sklepach nie spotkałam). Ale takie informacje muszą się znajdować na opakowaniu.

Używam cukru trzcinowego ze względu na walory smakowe, ale niestety jego cena sprawia, że nie zrezygnuję zupełnie z cukru białego. (Np. do konfitur czy ciast trochę tego cukru schodzi).
Liczyłam, że może w wątku wypowie się ktoś z wiedzą dietetyczną i zdradzi czy cukier trzcinowy jest faktycznie zdrowszy od białego, czy tylko mocno przereklamowany.

A co z mlekiem? Zdrowe,czy nie? Pić dużo, niedużo, czy starać się czymś zastępować?  🤔
Bischa   TAFC Polska :)
07 sierpnia 2013 11:54
Ja brązowego się boje ze względu na melasę, bo kiedyś w stajni nażarłam się melasy (smakowała mi :hihi🙂 i... 😡
Odnośnie cukru trzcinowego: moja znajoma była właśnie na Kubie i tam się dowiedziała, że cukier "kolorowy" jest dla biednych.
Prawidłowy ma być biały jak śnieg. To znaczy "jak śnieg" to kubańczycy chyba nie  mówili  😂
Ale ogólnie biały, biały. I się dziwili, że my wolimy brązowy. Mowa o trzcinowym cukrze.  👀
A co z mlekiem? Zdrowe,czy nie? Pić dużo, niedużo, czy starać się czymś zastępować?  coo??
ogólnie bardzo nie lubię, gdy nagle 'badania naukowe' donoszą, że dany produkt jest zły i wogóle jedzenie go prowadzi do śmierci 😉
powiem Ci co ja robię: trawię je dobrze, piję dużo, ale wybieram to świeże w woreczku (często robię też z niego ser), UHT z kartonu tylko do wypieków itp. Warto też odkryć na nowo kefir i zsiadłe mleko 🙂
Rul - jestem jak najbardziej za zdrowym rozsądkiem, bo jak zaczniemy popadać w paranoję to dojdziemy do wniosku że życie szkodzi bo przecież prowadzi do śmierci 😉

Dlatego też interesują mnie Wasze opinie z życia wzięte,  a nie "badania naukowe".

Ja bez mleka (i ogólnie nabiału) nie mogłabym funkcjonować! Też spożywam dużo, ale przyznam się, że do tej pory nie przywiązywałam większej wagi do tego czy piję mleko UHT czy świeże, jaka to właściwie jest różnica? (wiem tyle, że te dwa rodzaje różnią się procesem produkcji).

Aha i Rul - gdybyś była tak miła - proszę o przepis na ten Twój ser!  :kwiatek:

piotrowska   Między grzywą a ogonem
08 sierpnia 2013 14:46
co myslicie o masle orzechowym? w trakcie diety jest zabronione calkowicie czy zjedzone raz na jakis czas do sniadanka jest wybaczalne? 🤣
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
08 sierpnia 2013 16:16
A co z mlekiem? Zdrowe,czy nie? Pić dużo, niedużo, czy starać się czymś zastępować?

co do mleka zdania są podzielone, nawet wykładowcy u mnie na uczelni mają podzielone zdania co do mleka

na pewno nie wolno dawać mleka dzieciom do 3 roku życia ze względu na dużą zawartość fosforu, który w dość istotny sposób obciąża nerki.

Z drugiej strony mleko i przetwory mleczne dostarczają niezbędnej ilości wapnia i witaminy D, należy też pamiętać że do wchłonięcia witaminy D do organizmu niezbędny jest wapń, a mleko i przetwory mleczne są jego głównym źródłem.

Osobom starszym nie zaleca się picie mleka ze względu na gorszą pracę układu pokarmowego i mleko zastępuje się jogurtami, maślankami i kefirami.
Dużo ludzi ma problemy z mlekiem (nietolerancję, alergię, nietrawienie laktozy). Można sobie sprawdzić, czy - jeśli się ma jakieś podejrzenia - nie pomoże odstawienie go zupełnie na jakiś czas. Na kilka tygodni.
nie wiem czy to można nazwać przepisem 😉 najpierw odstawia się w miejsce o temp pokojowej np.1l mleka na parę dni. Po tym czasie wrzucamy na mały ogień i delikatnie podgrzewamy (nie powinno się gotować) aż do ścięcia i voila, mamy ser. Wystarczy odcisnąć na sitku. Możliwe, że za pierwszym razem na przykład 'za bardzo' ci się zetnie, ale spokojnie można go jeść 🙂
Teodora, przy nietolerancji laktozy po odstawieniu na kilka tygodni produktów mlecznych ją zawierających już się do tej laktozy nie wróci. Organizm przestaje produkować nawet tę niewielką ilość laktazy. Ponowne wprowadzenie mleka bywa bolesne. Dla mnie taka decyzja była ostateczna.
Co prawda można sobie później zjeść loda czy serek ale będzie to miało swoje nieprzyjemne konsekwencje.
Osobom starszym nie zaleca się picie mleka ze względu na gorszą pracę układu pokarmowego i mleko zastępuje się jogurtami, maślankami i kefirami.



I jak to zwykle bywa od każdej reguły są wyjątki. 😉
Świetnym przykładem jest moja babcia lat 85. Pije mleko na potęgę, z resztą odkąd ją pamiętam tak było. Jada z płatkami, czy tam owsianka, pija z kawą, herbatą, często też popija takie samo i nigdy nie narzekała na dolegliwości odmleczne. 😉
Teodora, przy nietolerancji laktozy po odstawieniu na kilka tygodni produktów mlecznych ją zawierających już się do tej laktozy nie wróci. Organizm przestaje produkować nawet tę niewielką ilość laktazy. Ponowne wprowadzenie mleka bywa bolesne. Dla mnie taka decyzja była ostateczna.Czyli takie późne odsadzenie wychodzi...
Mam pytanie: czy ktoś spotkał dodatki oleju roślinnego w produktach mlecznych?
Nie mam na myśli tego sztucznego sera żółtego, tylko np. mleko.
Stojąc w kolejce w najbardziej wypasionych delikatesach w mieście, z nudów przeczytałam skład mięsa garmażeryjnego.
Leżała taka paczka z zawartością dość dziwną. To popatrzyłam. Mięso indycze 33 % , mięso wieprzowe 17%  👀
Reszta.... Boże..... soja, E przeróżne. No 50% CZEGOŚ. To indycze, tak na moje oko to był MOM- bo tę różowo burą pianę wszędzie poznam. No, żesz.... jak można w ogóle coś takiego produkować? Wrrrrr...... Obrzydliwe. Nie dałabym tego najbardziej bezdomnemu psu.
Tania Bezdomne psy są mądre i przypuszczam, że czegoś takiego nawet umierając z głodu by nie ruszyły. 😉 Ja mam podobnie jeśli chodzi o wybieranie produktów. Ostatnio mój Luby miał ochotę na dobrą kiełbasę. Po przeczytaniu dziesięciu etykiet zrezygnowaliśmy z szukania. Nie pamiętam od jak dawna nie kupujemy gotowych produktów (jedynie te mleczne). A najbardziej przerażają mnie etykiety chleba. W markecie nie kupię ani jednego, bo patrzę na skład a tam same słody, E, zagęszczacze, polepszacze i inne. Z kolei w piekarni chleba też nie kupię, bo zazwyczaj nie mają składu tylko małą nalepkę z datą produkcji. Jedynie raz w miesiącu trafię na chleb pełnoziarnisty w "małym Tesco", gdzie w składzie jest mąka pełno żytnia (45%), pełno pszenna (30%), reszta to woda, siemie i inne zboża, brak polepszaczy i innych dodatków. 
Serio się dziwicie? musiało do tego dojść skoro konsumenci chcą dużo i tanio. Producenci dwoją się i troją, żeby pomnażać swoje zyski, a nie karmić ludzi. Nie od tego są 😉 co piątek-sobota patrzę z przerażeniem na tony jedzenia wyworzone przez ludzi ze sklepów. Kto to wszystko je 😲
To ja wiem, że tanio=z marnych surowców. Ale myślałam, że tam jest chociaż troszkę więcej mięsa. A tu MOM wybełtany ze świnką.
Tania, szczerze polecam książkę "Zjadanie zwierząt" Jonathana Safrana Foera. To się dopiero zdziwisz 😉
A ja nie zgodzę się, że tanio=z kiepskich surowców. Ten chleb o którym pisałam kosztuje 2,99 za 450g. Może być tanio i z dobrych surowców, ale wtedy zazwyczaj smak jest bardzo specyficzny, niekiedy prawie nie ma smaku i to właśnie powoduje niechęć do kupowania "zdrowych" produktów. Najlepiej jak coś jest albo bardzo słodkie, albo ostre, jak np. pieprzne gotowe pierogi ruskie (które w smaku koło ruskich nie stały nawet), wtedy smak dominujący ukrywa obleśność gotowego produktu. Dla mnie ruskie to smak dobrego twarogu z ziemniakami i cebulką, a nie popieprzona papka. Kolejny przykład: mleko kokosowe. Dałam mamie K. przepis na własne mleko z wiórek. Zrobiła i wylała, bo stwierdzili, że daje kokosem (szok!) i jest niedobre. Te gotowe z puszki (ze składnikami E i innymi), które nawet nie pachnie kokosem im podpasowało.
edyta, np. my to jemy ponieważ zakupy robimy raz na tydzień lub dwa.
Pieczywo mrozimy, mięso mrozimy, zioła mrozimy albo kupujemy takie w doniczkach. Reszta czyli duże ilości warzyw i soków nie psują się szybciej niż zdążymy przerobić. I widzimy miny ludzi z małymi koszykami... Tylko że oni wpadną sobie do sklepu jutro po bułeczkę a my za tydzień po 3 kg marchwi, 1 kg pietruszki itp. ponieważ oni do sklepu mają kilkaset metrów a my 22 km.
Na wiejski sklep nie ma za bardzo co liczyć - mało warzyw, ceny produktów wysokie i często słyszymy "już wyszło". Owszem, czasem robimy drobne zakupy uzupełniające właśnie w takim sklepiku ale po duże wygodniej jechać dalej.
O dziwo bardzo mało jedzenia wyrzucamy. Wiemy co mamy w lodówce i tak planujemy posiłki, żeby nie marnować. A to że kupujemy zapas ryżu na miesiąc chyba nie powinno nikogo szokować.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się