Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Więc ja się przyznam, że jednak wczoraj wieczorem poległam. Landrynki, serek, serek (niestety serki nie z mojej półki odchudzającej w lodówce, ale z półki chłopaków) Tym sposobem zrobiło się dużo za dużo. ( jeden durny serek 230 kcal, a nie 60) Wyszedł mi bilans kalorii taki, ile powinnam spożywać by nie tyć i nie chudnąć.

I dziś rano opuchnięta twarz i palce. Ilekroć jestem na diecie i najem się na wieczór w sposób niekontrolowany ( zwłaszcza węgli) rano jestem spuchnięta.
Dobrze, że dziś w pracy do 20😲0. Odbije się to, co się wczoraj zepsuło.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 sierpnia 2013 06:11
Ja zjadlam swoja poranna owsianke, mam zapkowane dwajogurty Jovi 0% waniliowe i wlasnie ade na zawody.

Milego dnia lachony.
delta   Truth begins in lies.
18 sierpnia 2013 08:04
Śniadanie zjedzone, orbitrek zaliczony i dochodzę do wniosku, że jedyna dla mnie słuszna pora ćwiczeń to rano, wtedy jestem naładowana na cały dzień a do tego nie mam problemów z zasypianiem i wstawaniem (ja z  tych jestem co to mówią "jeszcze 5 minut"😉, bo wieczorem to nie dość, że mi się dłuży to i powera nie mam, ale teraz moje pytanie dziewczyny - ćwicząc rano ćwiczę na czczo (a dokładniej to tylko z kawą) i znalazłam już tysiąc różnych opinii czy jeść coś wcześniej czy nie - jakie jest wasze zdanie? Zjeść coś lekkiego przed ćwiczeniami czy wystarczy po?

tunrida, miałam cię już wiele razy zapytać i ciągle zapominam - jak dzielisz posiłki jeśli idziesz na noc do pracy?
delta- nic nie zmieniam, bo na szczęście moja praca na noc, nie jest równoznaczna z niespaniem całej nocy. Nie mam obowiązku czuwania. Mam spać. Jestem w tzw gotowości dyżurowej. Jest nagle praca? To wstaję, robię i się kładę znów. Czasami wstaję raptem na 10-15 minut. Z zaśnięciem problemów nie mam, więc po takim wybudzeniu zwykle zasypiam od razu.
Po takiej nocy bywam niewyspana, jeśli budzą mnie często. Ale z głodem raczej problemów nie mam. Jeśli niespanie trwa około 30-60 minut, a jestem głodna, to po prostu wrzucę cokolwiek na ząb.

Gdybym miała nie spać caluśką noc, to nie wiem jakbym rozkładała posiłki. Podejrzewam, że odsypiałabym w dzień, nie? Czyli trzeba by noc zamienić z dniem. W dzień nie jeść i dużo spać. A w nocy co 3,5 godziny coś zjeść. Trzeba by to dobrze z zegarkiem w ręku sobie przekalkulować.
delta Też czytałam różne opinie. Najbardziej mi pasują te o braku poboru energi... Bo z czego? 🙂 Ja jem owsiankę i piję kawę, czekam 30 minut i robię sobie ćwiczenia, jeśli jest to rano. A wieczorem muszę mieć min 2 godziny odstępu od ostatniego posiłku. Inaczej wszystko podchodzi mi do gardła i łapią mnie kolki.
Ja zaś obserwuję, że kiedy ćwiczę aerobowo wieczorem, to po ok 2 godzinach jestem tak głodna, że ledwo nad tym panuję. I tak jak w ciągu dnia można się czymś zająć po ćwiczeniach , tak wieczorem nie mam czym. Siedzę przed telewizorem czy kompem i zdycham z głodu.
Raz w środę po 20😲0 idę na siłkę, ale wtedy wracam o 22😲0. Jem szybko i idę spać. I przesypiam późniejszy głód. I jest ok.
Ale jak sobie poćwiczę aerobowo ok 19😲0, to jest potem masakra. Tak jak wczoraj np. To już któryś raz z rzędu, kiedy nie radzę sobie z głodem po wieczornych ćwiczeniach.
I chyba wygląda na to, że lepiej ich nie robić o tej porze. Bo samo zło z tego potem wynika.
I tak mam problem z wieczorami i chęcią podjadania o tej porze. A kiedy do tego dochodzi głód po aerobach- to już  koniec.
Ja staram sie robić aeroby dwie godziny przed posilkiem. Godzina ćwiczeń, prysznic i zanim przygotuje posiłek akurat mija druga godzina i jem. Pewnie jesteś Tunrida zbyt długo na ujemnym bilansie energetycznym i organizm sie domaga, zwłaszcza po aerobach.

Zjadlam śniadanie. Tym sposobem mam dzisiaj 4 posiłki i 1300 kcal, idealnie.
delta   Truth begins in lies.
18 sierpnia 2013 10:06
tunrida, oo mam dokładnie jak ty! mogę albo ćwiczyć rano i na czczo, albo wieczorem ale już po kolacji i wtedy jest problem, bo mnie głód dopada, a jak przesunę kolację to znowu jem za późno (ćwiczyć mogę dopiero ok.21)  i muszę mieć przerwę dłuższą między ćwiczeniami i jedzeniem bo inaczej ciężko mi na żołądku i co chwile przerywam ćwiczenia. Niby te pierwsze dwa miesiące ćwiczyłam właśnie rano tylko będąc po kawie, ale to było dochodzenie do tego aby mieć kondycję i chęci na 60 minut (zaczynałam od 10minut orbitreka rano i wieczorem czyli wielkie nic) no i ćwicząc rano mam wtedy idealnie dostosowane posiłki pod siebie - śniadanie jem o 8.30 i posiłki wypadają mi idealnie o 11,14,17,20 i nawet o podjadaniu nie myślę bo mi te 3 h szybko leci, jak wczoraj zjadłam śniadanie o 7 to potem cały dzień mi się posypał i cały czas byłam głodna.
Z jednej strony super, bo mam posiłki rozłożone codziennie tak samo i żołądek sam nastraja się na karmienie, ale boję się co będzie jak w styczniu znów wrócę do biura, a w biurze to wiadomo, ciężej o utrzymanie dokładnej godziny :/
Pewnie jesteś Tunrida zbyt długo na ujemnym bilansie energetycznym i organizm sie domaga, zwłaszcza po aerobach.


Tak. A nie dość, że się domaga, bo mu potrzeba, to jeszcze jet wieczór, który i tak ciężko znoszę. Nawet bez ujemnego bilansu. I sama sobie tym sposobem życie utrudniam.
Dzisiaj ubrałam kiedyś za małe koronkowe majty... Ale mam zajebiście okrągłe pośladki!  😍
Pokaz!  😁  zart!  :kwiatek: no wlasnie to jest fajne w takim fit stylu zycia, ze cialo naprawde zaczyna byc naprawde fajne, tak ze az czasami nie chce sie az za bardzo ubierac   👀 🤣
Ja tylko Zero, ta czarna moge pic, inne sa slodkie do bolu zebow i smierdza slodzikiem :-(
Dodo, wyslalam Ci pw, ale nie jestem pewna czy dotarlo czy w kosmos polecialo :-(


Sorry. Ja czasami nie wchodzę pôł dnia albo dłużej na r-v
Mam
Dzieki Dodo, wygladasz super na wszystkich zdjeciach, ale samopoczucie, swiadomosc, ze cos tam co nam przeszkadzalo, mniej lub bardziej, jest 'wyprostowane' jest rownie wazne. Oj, bede musiala sobie przemyslec sprawe przed jakims naprawde 'wielkim' dla mnie dniem  😎
Sandrita, tak mnie zmobilizowalas tymi okraglymi posladkami, ze odlozylam czekoladke do szuflady i ide pocwiczyc moje  😎
Łii jednak waga w dół mimo przerwy od ćwiczeń przez kolano  💃
Za to brzuch ćwiczę bo kolano nie przeszkadza w tym.
U mnie dziś
śniadanie: jogurt 0%, dodatki i banan - 277kcal
obiad - pierś z kurczaka podsmażana na oliwie, do tego sałata ze śmietaną i pomidory z bazylią -387kcal
po obiedzie big milk - 85kcal

został mi podwieczorek i kolacja i 550kcal do zjedzenia 🙂

podwieczorek- mocno schłodzony arbuz 126kcal mmm pychotka
zostało mi 424 kcal, ale zjem o 100 mniej, czyli na dziś mi wyjdzie 1200kcal 🙂
Ja też mam tylko 400 na dziś. I nie mam pojęcia na co je wydać, żeby było dużo i smacznie.  😉
Ja chyba zrobię sobie 2 jajka i kromkę chleba plus warzywa
No właśnie chyba też zrobię warzywa- wtedy jest przynajmniej dużo. Jak wrócę to zobaczę jakie mam mrożonki w domu. Może została galaretka, którą zrobiłam wczoraj. Zwykła galaretka nie ma zbyt dużo kalorii, a jakąś tam frajdę daje. A jak już nie będzie, to może kisiel?
Ruda_H   Istanbul elinden öper
18 sierpnia 2013 16:32
tunrida, dzięki za potwierdzenie "trafności" tych pomiarów. Poszperałam trochę w necie i znalazłam jeden kalkulator tkanki tłuszczowej, który wskazał mi idealny wynik.

Wrzucam link, może ktoś będzie chciał skorzystać http://www.pella.pl/Kalkulatory/Glowna/Kalkulator-poziomu-tkanki-tluszczowej.html
Ruda, zajrzałam do tego kalkulatora i się załamałam.  😵 Wcześniej patrzyłam z jakiegoś wzoru i miałam 10% mniej.  😂
Ruda_H   Istanbul elinden öper
18 sierpnia 2013 17:05
Krupnik. przepraszam  😉 :kwiatek: mi wyszedł właśnie idealnie zgodny z pomiarami robionymi u fachowca, ale wiadomo jak to bywa z tymi internetowymi  kalkulatorami 😉
Ruda, super ze wrzucilas tenlink, szukalam czegos takiego  😎
u mnie  wyszła nadwaga lub otyłość


Kolacja zjedzona
2 jajka na miękko, kromka razowca z wędliną i pomidor
Machnęłam sobie 45 minut calaneticsu. Tak sobie. Bez zobowiązań. A na koniec sprawdziłam pompki- robię o 1 więcej. czyli- 12!  😅
Pokaz!  😁  zart!  :kwiatek: no wlasnie to jest fajne w takim fit stylu zycia, ze cialo naprawde zaczyna byc naprawde fajne, tak ze az czasami nie chce sie az za bardzo ubierac   👀 🤣


Haha! Nie sądzę żeby K. był zadowolony jeśli spełniłabym Twoją prośbę...  😁 ALE! Jak już będą zupełnie zadowalające to pokażę. Może...  😎
Dziewczyny, bardzo pilnie potrzebuję jakiejś fajnej siłowni w przystępnej cenie (wejścia ok. 3x w tyg) w centrum Warszawy!  :kwiatek:
Scottie   Cicha obserwatorka
18 sierpnia 2013 19:56
[quote author=Ruda_H link=topic=89332.msg1852947#msg1852947 date=1376841957]
Krupnik. przepraszam  😉 :kwiatek: mi wyszedł właśnie idealnie zgodny z pomiarami robionymi u fachowca, ale wiadomo jak to bywa z tymi internetowymi  kalkulatorami 😉
[/quote]

U mnie wyszło niby 26,6% tkanki tłuszczowej, a tym samym I stopień do nadwagi... taa, szczególnie mając 174cm wzrostu i 60kg wagi, faktycznie blisko mi do nadwagi :P
Scottie - hehe no nadwaga jak nic  😁

U mnie dzień zakończony na 5 🙂 juhuuu
Może źle się zmierzyłaś? Kiedy mierz mnie dietetyczka w pasie wychodzi jej 72 cm. Kiedy mierzę się sama, w tym samym miejscu mam 76 cm. A w tym kalkulatorze kiedy zmierzyłam dobrze szyję i dałam jej o 0,5 cm więcej- wyszedł już inny procent.

Aczkolwiek i tak najlepsza jest chyba dobra waga i fachowiec.  🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 sierpnia 2013 06:51
Ale miałam wczoraj beznadziejny dzień.. Pierwszy raz mi się tak "rozpadł" z posiłkami.

Zjadłam tą poranna owsiankę i pojechałam. Zaczął mnie w drodze tak boleć zołądek, że nie wiedzialam czy się pos**am czy poż***am. Po gazowanej Coli Zero trochę mi przeszło, ale musiałam zjeść coś ciepłego. Jedyne ciepłe na trasie to hot dogi i zjadłam jednego.
Na miejscu wypiłam jeszcze wstrętną wodę mineralną tak słoną, że szok. No i ... moje jedzenie zostało zamknięte w aucie, a klucz pobiegł w zawodach  🤣
Przegapiłam jedzenie, kupić nic nie mogłam, bo oprócz tłustej kiełbasy (ostatnie 2szt) nic nie było. Zjadłam dwie kromki chleba z musztardą  😁 Jeszcze czekaliśmy na rozdanie nagród i losowanie, ale wszyscy chcieli jechać i pojechaliśmy przed zakończeniem losowania i okazało się, że wylosowaliliśmy weekend w Rzeczce i przepadł, bo nas już nie było.
Po drodze zatrzymaliśmy się w Rzeczce i poszliśmy zwiedzać sztolnie. Dopiero w drodze powrotnej zjadłam kolejnego hot doga, bo to co wzięłam ze sobą (jogurty) po tak wysokiej temperaturze w aucie raczej nie było zjadliwe. Garść słonych czipsów i w domu miseczkę rosołu.


Masakra. Różnica między wczorajszą poranna, a wieczorną wagą to... 2,5kg! Tak mi woda stała. Piłam i piłam i nic nie sikałam. Dziś już mniej na wadze, ale w porównaniu do poprzedniego tygodnia tylko 400g mniej, a nie kilogram. I dziś rano znów mnie zaczął żołądek pobolewać, więc wjechal Helicid.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się