Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Alaska, no widzisz, ja jestem z Myślenic, a jak ja po raz pierwszy usłyszałam tą białostocką gwarę, to myślałam, że mnie poszarpie. Jeszcze mnie wkurzają osoby, które wrzucają statusy na facebooka z TAKĄ ilością błędów ortograficznych że mózg na drugą stronę wywraca. "NIE KTURZY NIECH SIE ZASTANOWIOM CO PISZOM I MUWIOM ZEBY NIE KSZYWDZIC INNYCH!!!!!!!". No jak to zobaczyłam, to zwątpiłam w życie. Czy to takie trudne, żeby się stosować do zasad ortografii? Muj borze!
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 sierpnia 2013 20:27
Czy to takie trudne, żeby się stosować do zasad ortografii?

widocznie trudne 🙂
Ej, tak wszyscy narzekają na te białostockie zaciąganie, a ja nie rozumiem o co chodzi z tym.  😁 O śledzikowanie złość rozumiem, mnie samą to wkurza. Może to kwestia tego, że sama podobno nie mam żadnych naleciałości, a z innymi białostoczanami już jestem osłuchana.  👀
ale to "dla" serio wkurza. kiedyś znajoma mówi, że jakaś inna znajoma chciała numer telefonu dla (przykładowo) Janka. oczywiście chodziło o nr DO Janka, ale na przykład ja to zrozumiałam tak, że to Janek chciał ten numer, który to numer należał do jeszcze kogoś innego 🤔wirek:
Gillian   four letter word
18 sierpnia 2013 23:03
calore, mnie też to wkurza i nawet kiedyś to tu wpisywałam. Zrobię dla pana EKG. Pobiorę krew dla pana. Cooooo...  🍴 czy to jest jakiś regionalizm z Mazur czy jak?
O, a mnie wkurza poczekaj ZA mną. Ostatnio, jak obsługiwałam babkę to chyba z 3 razy tak powtórzyła, drażniło mnie to strasznie.
Gillian tak, moja mama jest z Mazur i w jej okolicach (stosunkowo dalekich od Białegostoku) też tak mówią. Mi to jednak nigdy nie przeszkadzało. Obecnie mieszkam w Krakowie, gdzie wszyscy wychodzą na pole, używają strugaczki itp itd i też mi to nie przeszkadza. Raczej to ciekawe, jak się język różni w zależności od regionu 🙂
Gillian- to jeszcze nic. Najgorzej jak z podlasia/spod Białegostoku masz kogoś i słyszysz "powiedziałem dla mamy". To jest dopiero coś!  😉 Z tym "powiedzeniem DLA kogoś". Przynajmniej mnie to chyba najbardziej drażni.
W Krakowie to nie zaciągają  😂
Jak byłam w Kielcach, to rozbawiło mnie stwierdzenie " pobudowany". Ten bydynek jest pobudowany tutaj.
W Krakowie to nie zaciągają  😂
Jak byłam w Kielcach, to rozbawiło mnie stwierdzenie " pobudowany". Ten bydynek jest pobudowany tutaj.

To rusycyzm. дом, построенный
Gillian   four letter word
19 sierpnia 2013 08:04
laska która mówi to DLA (tak tak, powiedziałam dla lekarza...) pochodzi z Ełku, to pewnie wiele wyjaśnia. Ale masakra, nie cierpię z nią rozmawiać!
Obecnie mieszkam w Krakowie, gdzie wszyscy wychodzą na pole, używają strugaczki itp itd i też mi to nie przeszkadza.

wkladaja papcie i ida do spania i do gory. i tez mnie to drazni.
ooo do góry słyszę bardzo często od mojej rodziny (poznaniacy)
emptyline   Big Milk Straciatella
19 sierpnia 2013 08:33
Nic nie przebije krakowskiego: "Pomóż Ci?" zamiast "Pomóc Ci?". Idzie zwariować. O ubier swetr nie wspominając. 🙂

A akurat co do wychodzenia na pole, nie uważam, że jest to irytujące, wynika z takich a nie innych terenów. Wyjście "na dwór" jest tak samo idiotyczne jak "na pole". Bo ani my faktycznie an dworze królewskim nie mieszkamy, ani krakusi na polu. Najbezpieczniej jest wyjść "na zewnątrz". 🙂
Ja tam mówię, że wychodzę na pole. Wynika z tego, że mieszkam na dworze? 😀iabeł:
[quote author=vanille link=topic=20214.msg1853308#msg1853308 date=1376868842]
Obecnie mieszkam w Krakowie, gdzie wszyscy wychodzą na pole, używają strugaczki itp itd i też mi to nie przeszkadza.

wkladaja papcie i ida do spania i do gory. i tez mnie to drazni.
[/quote]

Papcie, strugaczka to normalne słowa. Przynajmniej w lubuskim... 😉 A z krakowskimi znajomymi pamiętam dyskusję przy piwie, jak śmiali się z nas, że wychodzimy na dwór tzn. że mieszkamy na polu, a oni niby odwrotnie. 😉 Mnie tam takie rzeczy nie irytują, dopóki sama nie zaczynam mówić podobnie jak dłużej z kimś przebywam (np. zaciągając po lubelsku po wizytach u rodziny). Gorsze są błędy językowe typu: poszłem, wyszedłam, "na łące wiał wiater, a kwiatki pachły". 😀
ooo do góry słyszę bardzo często od mojej rodziny (poznaniacy)


a w jakim kontekście? bo nie bardzo rozumiem błędu 😉
[quote author=Cierp1enie link=topic=20214.msg1853376#msg1853376 date=1376896870]
ooo do góry słyszę bardzo często od mojej rodziny (poznaniacy)


a w jakim kontekście? bo nie bardzo rozumiem błędu 😉
[/quote]

U mnie akurat większość chodzi "na górę". Nie wiem, która wersja jest poprawna, sama mówię raz tak, raz tak, w zależności od tego, czy jestem w domu, czy w Krakowie 🙂
cavaletti - chodzi o to, że w Poznaniu a częsciej okolicach (niektórzy) mówią, że coś JEST 'do góry'. "Dawid jest do góry" (czyli siedzi w pokoju na piętrze). Nie wywraca Ci to flaków na drugą stronę, bo mnie tak? 😀
Nie spotkałam się natomiast z tym, żeby ktoś z Krakowa tak mówił. To zdecydowanie wielkopolskie i raczej prowincjonalne jest.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
19 sierpnia 2013 11:10
wkurzył mnie słuzbowy samochód  😵 po raz drugi w ciagu dwóch miesięcy  😤 znów!!! strzelił przewód paliwowy, auto ma 7 czy 8 miesięcy i niecałe 2 miesiące temu było w serwisie z tego samego powodu  👿 dobrze,że tym razem strzeliło pod samym szlabanem firmy, poza kałuzą nie było większych kłopotów  😁 bo zatamowałam tylko 2 tiry,które chciały wjechac z jakimiś dostawami  👀

i wkurza mnie radca prawny,który modli się nad jedną z moich umów już 4 chyba dzień roboczy  👿

i nie lubię poniedziałków  👿 idę palić  😎
Wkurza mnie to, ze nie mamy pradu juz chyba ze 2 tygodnie, ale to jeszcze pikus... Najbardziej mnie wkurza fakt, ze jak moj synek ma dzienna drzemke, to nie moge wyjsc przed dom i porobic sobie cos w ogrodku, bo elektroniczna niania nie dziala (sluchawka jest wprawdzie na baterie, ale baza jest tylko i wylacznie na siec) i musze siedziec jak d.. w domu. Przez okno go nie uslysze, bo wychodzi akurat na tyl budynku, a robote mam z przodu. Co prawda moglabym w tym czasie cos umyc i posprzatac w domu, ale mi sie nie chce! I mnie to niemozebnie wkurza! Bo mam tyle rzeczy do zrobienia w ogrodzie i moge sobie co najwyzej z okna na nie popatrzec.
laska która mówi to DLA (tak tak, powiedziałam dla lekarza...) pochodzi z Ełku, to pewnie wiele wyjaśnia. Ale masakra, nie cierpię z nią rozmawiać!

Mnie to może już nie wkurza (no, przyzwyczaiłam się... mam dużo znajomych z Ełku 😉 ), ale... któregoś razu zdarzyło mi się spędzić w Ełku prawie dwa miesiące z rzędu, potem mieć 2 tygodnie przerwy i wrócić jeszcze na tydzień (podczas którego nocował mnie znajomy). Po tym ostatnim tygodniu rozmawiałam przez telefon z ojcem. Ojciec mnie prawie zabił śmiechem, jak odruchowo powiedziałam: "tak, wracam dzisiaj, jeszcze tylko muszę oddać DLA K. klucze od mieszkania". Jeśli ktoś tak mówi - proszę bardzo, przynajmniej jak spotkam kogoś mówiącego w ten sposób w innym regionie Polski, od razu wiem, skąd jest 😁 - ale wkurzające jest to, że to się udziela. 😀iabeł:
Jeszcze mnie wkurza mówienie "na stajni" (chyba już o tym było albo tu, albo w "wybieramy byka roku"...). 😵 U mnie w stajni wszyscy tak mówią i czuję się jak odmieniec, mówiąc inaczej (tj. poprawnie)... a wersja "na stajni" jakoś nie chce mi przejść przez gardło. 😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 sierpnia 2013 13:14
O właśnie, "na stajni"! Zawsze jak ktoś mówi "XYZ jest teraz na stajni", to pytam, czy na dachu siedzi, skoro jest na. Strasznie mnie to irytuje.
emptyline   Big Milk Straciatella
19 sierpnia 2013 13:22
Masa ludzi tak mówi, Facella, mnie tez to wkurza. "Idę na sklep", albo jestem "Na Gdańsku". WTF?! To wyspa jest czy jak?
Wkurzaja mnie dzieci z podstawówki, które puszczają muzykę z głośników w autobusie i używają takiego słownictwa że to sie przykro robi. U nich chyba panuje zasada " im jestem glosniejszy tym fajniejszy".  😵
Z racji pracy wkurza mnie codziennie, kiedy ktoś mówi:
LABOLATORIUM.
No, jestem na to uczulona.
A.   master of sarcasm :]
19 sierpnia 2013 14:30
O właśnie, "na stajni"! Zawsze jak ktoś mówi "XYZ jest teraz na stajni", to pytam, czy na dachu siedzi, skoro jest na. Strasznie mnie to irytuje.


Moją śp Babcię polonistkę strasznie irytowało. Tak samo jak "mieszkam NA ulicy..." - ostatecznie mieszka się PRZY ulicy, no chyba że jest się bezdomnym?!

Taniu ja mam tak samo, tyle że przez ostatnie iles lat mniej okazji do nerwacji, ale niebawem wracam do kraju...
[quote author=katija link=topic=20214.msg1853370#msg1853370 date=1376896591]
[quote author=vanille link=topic=20214.msg1853308#msg1853308 date=1376868842]
Obecnie mieszkam w Krakowie, gdzie wszyscy wychodzą na pole, używają strugaczki itp itd i też mi to nie przeszkadza.

wkladaja papcie i ida do spania i do gory. i tez mnie to drazni.
[/quote]

Papcie, strugaczka to normalne słowa. Przynajmniej w lubuskim... 😉 A z krakowskimi znajomymi pamiętam dyskusję przy piwie, jak śmiali się z nas, że wychodzimy na dwór tzn. że mieszkamy na polu, a oni niby odwrotnie. 😉 Mnie tam takie rzeczy nie irytują, dopóki sama nie zaczynam mówić podobnie jak dłużej z kimś przebywam (np. zaciągając po lubelsku po wizytach u rodziny). Gorsze są błędy językowe typu: poszłem, wyszedłam, "na łące wiał wiater, a kwiatki pachły". 😀
[/quote]
Jak się zaciąga po lubelsku? serio pytam , mieszkam tu pół życia i nie wiem  🤣
A.   master of sarcasm :]
19 sierpnia 2013 18:56
Chłop mnie wkurzył. Mówię: psa (szczeniak) nie dawać głaskać obcym, ma byc pies co broni domu, ma byc uczony od małego. Mówiłam, prosiłam. Dziś znów dał, komus co do nas wpadł. Nerw mnie bierze  👿
Mnie wkurza moje dzisiejsze lenistwo , zrobiłam mniej niż miałam ,resztę przesiedziałam pod kocem . Dopadła mnie chandra  😤 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się