Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

anyann, można się dopisać? Gdzie to się śle? Czy samemu wstawia? 👀
Cierp1enie, biedna jestes z ta reka :-( I jeszcze z malusim do tego chorym dzieckiem :-(
Ja jestem przed @ wiec nawet nie licze ile zjadlam.. ale, na pocieche musze dodac, ze wyciagnelam z szafy stare dzinsy, zawsze troszke ciasne, wiec prawie nie noszone, 34, wlozylam jedna noge, zdziwilam sie ze tak latwo poszlo, wlozylam druga, potem tylek i sa ok - naprawde sie zdziwilam, bo ostatnie dni nie byly najlepsze, jeszcze nieopatrznie pokazalam B. ktore czekolady ostatnio mnie zauroczyly swoim smakiem i dostalam ich peczek. Zjadlam 3, na raty, pozostale ukrylam na polce za ksiazkami i staram sie zapomniec, ze tam sa.. byle do @ a potem bedzie duzo latwiej..
Ja się trzymam elegancko. Zresztą muszę. Bo zostało mi do dietetyczki tylko 4 dni. Więc jeśli jeszcze mam coś ulepszyć, to ostatni dzwonek. ( ta...jasne.... przez 4 dni  :hihi🙂 Ale sobie tak tłumaczę i mi łatwiej.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 sierpnia 2013 19:25
Mi prosze dopisac 75,1kg :/
Zachowałam się jak kobieta w ciąży, miałam ochotę straszna na coś owocowego to wyszłam w piżamie do najbliższego sklepu (czyli pare ulic dalej...) i kupołam Jelly beans oraz loda arbuza.
W godzinie posiłku, według internetu ok 160 kcal (ok 25 g fasolek).
Mój chyba "najlżejszy" kalorycznie grzech dotąd  😡
Cierp1enie, biedna jestes z ta reka :-( I jeszcze z malusim do tego chorym dzieckiem :-(



z malusim zdrowym i drugim już nie malusim, ale chorym 🙂😉 hehe
aaa i zapomniałam do tego dopisać, że jeszcze mam @ wrkjfksjfsljf  👿

o 20😲0 zgłodniałam, więc zjadłam jogurt 0% z fitnessami i otrębami 136kcal 🙂

Wyszło mi dziś niecałe 1100kcal, nie jest źle.
ciesz sie, ze juz masz  🏇 ja zanim dostane, to zdaze 4 razy napelnic lodowke i zjesc z niej wszystko, do czysta  🙄
To zaczynam dziś ja, od wstawienia nowej tabelki, trochę poprawionej, i zabieram się na kawunię  😉
Ja dziś kilogram mniej niż wczoraj. Ta woda mnie dobija. Bo w sumie nie wiem ile ważę. Co dzień inaczej. I tak od tygodnia.  🤔wirek:
tunrida, ja tak mam niemal całe życie 😁 😵

Z dietą sobie radzę, ale nie mam czasu na siłownię. Biegam tylko, a to jakoś nie satysfakcjonuje mnie w pełni.. 🙁 Dobrze, że jesteście! Nie mam specjalnie czasu pisać, ale od razu mi lepiej jak Was poczytam :kwiatek:
Wiesz co zen? Olałabym to, gdybym sobie bez spiny robiła swoje. Ale ja od 2 tygodni walczę na ostro. Za tydzień dietetyczka. I chciałabym w końcu wiedzieć jaki mam efekt tej swojej walki.
A nic się dowiedzieć nie mogę, bo woda se ze mnie jaja robi.  😉
Hej
u mnie dziś na wadze równe -35kg 🙂
jeszcze 15kg do wagi idealnej 🙂

Za mną już owsianka - 250ml mleka i 4 łyżki płatków owsianych - 275kcal


sanna - ja w czasie @ miałam 2 napady głodu, a 4 dni miałam również beznadziejne żywieniowo, na szczęście bez przytycia się to odbiło, więc chyba jojo mi nie straszne 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 sierpnia 2013 08:45
Aktualnie olałam trochę to wszystko z tego samego powodu co Tulipan- męczy mnie takie regulowanie życia według posiłków i ćwiczeń. Jem 5 razy dziennie, co 3 godziny, ale nie liczę każdej kalorii tylko ogarniam "na oko"- wiem już mniej więcej co ile ma, co jest najgorsze a co najlepsze i tym się kieruję 😉 Póki co jest ok, dziś na wadze 56,4kg.
Od września idę do prasy, będę mieszkania sprzątać po kilka godzin dziennie- więc "ćwiczenia" będę miała zaliczone 😁
Ja się trzymam, dopiero jeden dzień, ale tak jak Czarownica pisze. Wiem mniej więcej ile czego, także jest spoko. 6km rano zrobione, w deszczu  💘 Już nie mogę się doczekać jutrzejszego treningu  😜
mnie po grilach weekendowych waga też wkurzała, po 2 - 2,5kg różnicy co dzień, lub między rankiem a wieczorem, raz czułam sie napuchnieta, raz ok, dziś już trochę lepiej, ale siedzę i podjadam płatki pełnoziarniste fitness 🤬
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 sierpnia 2013 08:58
A najfajniejsze w tym jest to, że odkąd wrzuciłam na luz nie kusi mnie do podjadania 😁 Bo już nie jest "nie mogę", tylko właśnie... "nie chcę" 😉
Czarownica mam to samo ! A jak jestem głodna po 2,5h to po prostu jem. Dzięki temu nie mam uczucia niedojedzenia po posiłku  🙂 Wczoraj do filmu zjadłam dwie garści płatków do mleka, a normalnie skończyłabym na połowie paczki  😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 sierpnia 2013 09:05
Super sprawa 😀 Pytanie, ile czasu takie coś się utrzyma 😁 Ale póki co jestem zadowolona. W dodatku ludzie zaczynają mi mówić, że wyszczuplałam 😀iabeł:
tulipan, czarownica RANY DZIEWCZYNY!!!! Pamiętacie jak pisałam po urlopie, że mam nową taktykę w odchudzaniu, która na mnie działa, ale nie będę pisać, zeby nie demotywować? WŁAŚNIE TO SAMO CO WY TERAZ PISZECIE CHCIAŁAM NAPISAĆ. 😀 Bez spiny, bez liczenia kcal, bez przeżywania, że nie zjem 5 tylko 3 lub 4 posiłki. Ale ZDROWO, ZDROWO, ZDROWO. Na mnie ten sposób podziałał magicznie i waga mi poleciała w ciągu miesiaca więcej niż w ciągu poprzednich 4. Piąteczka! Narazie leci mi drugi miesiąc z takim "odchudzaniem" i (oprócz tego, że pofolgowałam sobie czekoladą i chipsami w tamtym tygodniu) czuję, że po prostu przyzwyczaiłam się do takiego trybu żywienia i życia. I to mnie kręci! 🙂

Edit: a ja wczoraj do filmu nie zjadłam nic. Napiłam się szklankę wody tylko. I czułam się super kładąc się spać. 🙂
Sandrita do tego trzeba dorosnąć  😉 Także piątkę przybijam !
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 sierpnia 2013 10:04
No ja tez nic nie pisałam, bo się trochę bałam, że mnie dziewczyny zjedzą 😁 Bo to trochę takie przeciwieństwo tego, co mi dłuuugo musiałyście tłumaczyć 😉 A o to mi w sumie chodziło od początku, tylko oczywiście nie umiałam tego wyrazić- bez spiny, bez liczenia, bez nie wiadomo jakiej kontroli siebie. Ja tak chciałam od początku, ale na szczęście posłuchałam dziewczyn i na początku szłam "dobrym" trybem- dzięki temu teraz mam rozeznanie i mogę spokojnie coś zjeść będąc w stanie oszacować, ile zjadłam i na ile mogę sobie pozwolić 🙂 Gdybym chciała tak od początku- na pewno nie dałabym rady i zawalała co chwilę.
No i poznałam jogę 😁 To jest teraz chyba moja ulubiona część dnia- ćwiczenie jogi z Jilian 😜
O to to, Czarownica! Początkowy reżim, bardzo mocne pilnowanie się, szybko mi wpoiły dobre zasady, dlatego teraz jestem w stanie sobie ze wszystkim poradzić (oprócz mojego lenistwa nadal... właśnie nie mogę się zebrać do ćwiczeń.  😁 Startuję o 11:30 nie ma bata, bo na 15 do pracy, a wieczorem ćwiczyć nie będę, bo sąsiadów pobudzę!).
Ja bym tylko po cichu chciała przestrzec przed takimi zabiegami osoby które krótko sa na diecie (Czarownica), bo to potrafi być złudne. Trzeba naprawdę mocno stać na nogach, żeby zacząć wychodzić z trybu intensywnego odchudzania do prowadzenia zdrowego normalnego trybu życia. Granica jest cienka. Jeśli się chce chudnąć to niestety trzeba liczyć kalorie i nie mieć wpadek, a jeśli rzeźbić to już jest całkiem co innego. Więc Czarownica odpowiedz sobie na pytanie czego oczekujesz w tym momencie od siebie, bo ja sobie za szybko popuścisz to waga odbije, naprawdę trzeba stać stabilnie na nogach i mieć mocno zakorzenione nawyki żywieniowe, żeby nie wróciło jojo. Ja nadal jestem zwolennikiem zasady, że jak nie zepnie się tyłka tak aż trzeszczy to nic z tego nie będzie, nie da się i tyle, żadnymi półśrodkami.
I tak jak o tulipana się nie martwię, bo sobie na pewno poradzi (zresztą ja jestem na tym samym etapie) tak jeśli chodzi o ciebie Czarownico to mam lekkie obawy  :kwiatek:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 sierpnia 2013 10:24
Hanowerka póki co jestem dobrej myśli, zobaczę przez tydzień-dwa jak mi to będzie wychodzić. Ale nie wiem, czy będę chciała wrócić do takiej ciągłej, stałe kontroli... zaczyna mnie to zwyczajnie męczyć.
Póki co schudłam te 6kg, jestem zadowolona, figura mi się poprawiła, zmieniłam nawyki, jem zdecydowanie więcej warzyw, owoców i zdrowej żywności, nie jem już masy słodyczy, chipsów, kotletów czy frytek. Ogólnie aktualne zmiany oceniam na plus 😉 Ale nie chciałabym, żeby ćwiczenia i dieta stały się moim życiem jak np.  Tunridy- podziwiam ją i szanuję, ale sama tak nie chcę 😉 Zwłaszcza, że teraz mam coraz więcej innych rzeczy na głowie i na czym innym muszę się skupić. Dzieć mi rośnie, coraz więcej czasu jej poświęcam, sama do pracy niedługo idę- dlatego z dietą luzuję. Nie odpuszczam całkowicie, ale luzuję 😉
delta   Truth begins in lies.
20 sierpnia 2013 10:27
tulipan, czarownica RANY DZIEWCZYNY!!!! Pamiętacie jak pisałam po urlopie, że mam nową taktykę w odchudzaniu, która na mnie działa, ale nie będę pisać, zeby nie demotywować? WŁAŚNIE TO SAMO CO WY TERAZ PISZECIE CHCIAŁAM NAPISAĆ. 😀 Bez spiny, bez liczenia kcal, bez przeżywania, że nie zjem 5 tylko 3 lub 4 posiłki. Ale ZDROWO, ZDROWO, ZDROWO. Na mnie ten sposób podziałał magicznie i waga mi poleciała w ciągu miesiaca więcej niż w ciągu poprzednich 4. Piąteczka! Narazie leci mi drugi miesiąc z takim "odchudzaniem" i (oprócz tego, że pofolgowałam sobie czekoladą i chipsami w tamtym tygodniu) czuję, że po prostu przyzwyczaiłam się do takiego trybu żywienia i życia. I to mnie kręci! 🙂

Edit: a ja wczoraj do filmu nie zjadłam nic. Napiłam się szklankę wody tylko. I czułam się super kładąc się spać. 🙂


ja tak robię od samego początku, zbierałam się na zakup wagi bo stara siadła (używana tylko do ważenia końskiego jadła 😀) i jakoś zawsze zapominałam jej kupić, więc od początku brałam wagę na oko (podpatrzyłam ile co waży na ilewazy.pl itp) no i tym sposobem schudłam te 8 kg. Tak sobie postanowiłam na początku, że spróbuje sama bez liczenia dokładnie kalorii, porzuciłam słodycze, posiłki jedzone regularnie (bo nieregularność to był mój wcześniejszy główny problem albo jadłam co chwile albo właśnie nie jadłam wcale). Mi zależało na zmianie mojego stylu życia, na braku podjadania, niezdrowego żarcia itp. bo odkąd pracuje z domu to cały czas czułam się napuchnięta wodą i jedzeniem, a odkąd zaczęłam zwracać uwagę na to co jem to rzadko kiedy mnie wypycha. No i do tego doszły ćwiczenia, praca siedząca jednak daje mocno w d*** i ciało flaczeje :/ teraz już mam wpojone że mam system 2x1 ćwiczeń (dwa dni ćwiczeń i dzień odpoczynku)
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 sierpnia 2013 11:15
CzarownicaSa, a to nie jest Twój sposób po prostu na nie bycie na dicie? Żeby nie musieć się przed nami tlumaczyć, że znów za dużo zjadłaś czipsów albo wypiłaś piwa?

Bo mi ciężko uwierzyć, że skoro masz problem z trzymaniem się diety przez tydzień, nie podjadaniem, nie zjadaniem za dużo, uniknięciem czipsów i alkoholu to nagle ozdrowiałaś 😉
Graba.   je ne sais pas
20 sierpnia 2013 11:22
a ja się melduję. I sama nie wiem co bym sobie wystawiła za ostatnie dni (nie miałam dostępu do internetu, więc się nie spowiadałam regularnie). W kcal się trzymam, regularnosci pilnuję, ciągle mam wrażenie, że jakościowo jedzenie wypada słabo. I brak mi pomysłów na obiady. Ale za to plan na tamten tydzień zrealizowany, na ten muszę pomyśleć nad tym, co jem. Ale powoli zmienia mi się myślenie, jem normalnie tylko pilnuję ilości, zamieniam na mniej kaloryczne, zastępuję niektóre produkty... Jedyne co, to nie mogę ostatnio zmusić się do biegania. Nie wiem czemu, już zaczęłam się wkręcać, a teraz taki zjazd...
hanoverka generalnie ja bym ten stan aktualny nazwała stabilizacją. Zazwyczaj na stabilizacji spada mi jeszcze 2kg. Masz rację. Co innego jak ktoś zrobił porządną redukcję i zaczął ćwiczyć. Wtedy jojo jest bardzo mało prawdopodobne. W przypadku Czarownicy te 6kg może wrócić. Nawet szybciej niż spadło. Bo stabilizacja wagi bez ćwiczeń to stopniowe zwiększanie kcal. W moim przypadku robotę robi aktywność, conajmniej 5x w tygodniu. W tym 3 treningi z trenerką - a to nie tylko rzeźba bo i biegamy i robimy cardio. Wg moich ostatnich wyliczeń spalam podczas treningu od 600 do 800kcal ! Ja za przeproszeniem zapier***. I to bez uwzględniania kalorii spalonych PO wysiłku. Także zdecydowałam się na odpuszczenie ważenia i liczenia tylko i wyłącznie ze względu na ogólne osłabienie organizmu i brak czasu. Trening i bieganie jest i będzie  😉 Czipsów, fast foodów nie jadłam od 6 miesięcy i jeść nie planuję. Alkoholu przez pierwsze 4 miesiące nie piłam wcale, potem łącznie były to może 4 puszki piwa. Także no - ja wiem, że mi otyłość nie grozi  😉 Bo nie rzucam się na żarcie, nie zaczęłam nagle wciągać kotletów. Ja takich rzeczy nie jem i jeść nie będę.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
20 sierpnia 2013 11:38
JARA nie po to zmieniałam nawyki żywieniowe, żeby teraz do nich wrócić 😎 Będę trzymała się 5 posiłków dziennie, zasady "białka, węglowodany, warzywa" i owszem, będę jadła coś słodkiego/niezdrowego- ale raz na tydzień, nie codziennie. Nie chcę rezygnować całkiem z tego typu rzeczy, cieszę się że udało mi się je mocno ograniczyć.

No nie nadaję się do tego wątku, to chyba jednak było do początku wiadomo 😉 Bardzo się cieszę, że otworzyłyście mi oczy, pomogłyście ze zmianami i uregulowaniem tego wszystkiego :kwiatek: Jestem za to bardzo wdzięczna :kwiatek: I tego będę się trzymać- zdrowe, racjonalne żywienie 😀
Zobaczymy jak to nam wszystkim wyjdzie. Bez sprawdzenia się nie dowiemy.
Ja po sobie wiem, że niestety nie umiem tak. Tak jak hanoverka pisze, granica jest cienka. Bo raz zjemy więcej-nic. Drugi raz zjemy więcej- nic. Trzeci raz- zaczynamy się cieszyć, że coś się zmieniło, że metabolizm mamy widocznie inny.
A potem nagle kilogramy wpadają same. Przestajemy już tak jeść, a tyjemy. Jakby z powietrza. Przynajmniej tak było u mnie.
Cienka ta granica i łatwo zacząć tyć.

Mi się nie udało. Trzymam kciuki, żeby wam się udało.  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się