Sprawy sercowe...

desire, spowiadać się! 😀 😀 😀
trzynastka   In love with the ordinary
30 sierpnia 2013 12:33
Nine, co u Ciebie??


Wystawię się na atak i nawet nie mam zamiaru się bronić. W akcie skruchy czy ogólnego zagubienia.
Nawet nie wiem co wam napisać. Dokładniej nie wiem od czego zacząć.
Poznałam faceta, w sumie poznałam ich całkiem wielu, jakieś zatrzęsienie pod koniec lata 😉 Ale jeden jest warty wspomnienia, niesamowicie przystojnego [kto widział, ten mi tu zaraz potwierdzać przyjdzie!], takiego z kategorii "o łał  😜 ", dodatkowo bardzo normalnego. Trochę zamkniętego w sobie. Trochę dziwnego, bez facebooka czy jakiegoś komunikatora, bez zamiłowania do sms'owania. Wysyłanie wiadomości ograniczane jest do umówienia się na spotkanie, ewentualnie zameldowania się "żyję, byłem tu i tu a Ty?", więc po tym miesiącu wiem o nim niewiele, bo dodatkowo mówić o sobie nie lubi, obydwoje mamy raczej napięte grafiki więc i spotkań było mało. Ja chyba mam szczęście do dobrych chłopców, takich którzy wolą się przytulić niż próbować przelecieć. Takich którzy otwierają drzwi od samochodu, tłumaczą się co robili w weekend chociaż nie mają obowiązku, takich którzy mówiąc "przyjadę po Ciebie" planują całkiem sympatyczny i kreatywny wieczór w tajemnicy, takich którzy zabierają Cie do domu do rodziny chociaż wcale Cie nie znają. Generalnie takich w których da się zakochać. W każdym razie jestem w towarzystwie tą, która mówi "no proszę Cię przecież są jeszcze fajni faceci!", nawet po ostatnich doświadczeniach związkowych.
I wszystko było by dobrze, wszystko brzmiało by jak dobry wstęp do rzygania tęczą gdyby nie fakt, ze gdzieś mi tam z tyłu głowy wrócił B. Nie wiem kiedy nawet ani po co. Ale gdzieś pomiędzy moimi żartami na temat naszego związku, gdzieś pomiędzy sms'ami od innych, gdzieś tam w tym wszystkim wrócił mi do głowy. Nie z samotności, nie z nudów i nie z braku zainteresowania przez innych. Wróciłam wczoraj z prze fantastycznego wieczoru, z najprzystojniejszym człowiekiem jakiego poznałam, dodatkowo całkowicie zainteresowanego tylko mną i... myślałam o tym, że on nie był B. Brzydszy, mniej oczytany, mniej zabawowy, mniej skory do okazywania zainteresowania B. 
Nie wiem co on na to. Czy on w ogóle na to cokolwiek. Czy to coś zmienia. Ciągle się zastanawiam jak to ubrać w słowa. Wiem, ze się doooobrze zdziwi. Ale nie zbuduję niczego, nie ruszę do przodu, dopóki nie spróbuję. Potrzebuję nieco jasności.
Plus tej sytuacji? No takiemu ciachu to ja jeszcze kosza nie dawałam 😉
Kopcie, bronić się nie zamierzam, może coś mi przemówi do rozsądku.

edit: kilka literówek.
ash   Sukces jest koloru blond....
30 sierpnia 2013 12:48
nine, opamiętaj się  🤬
Extra ciacho koło Ciebie, a Ty wracasz do przeszłości  🤔wirek:
Nie nie nie! Lanie jak nic!
nine , ja jakoś się tego spodziewałam 😉

Czasami życie zatacza koło i może warto spróbować jeszcze raz 😉
nine, z jakiegoś powodu nie jesteś z B.
Może warto się zastanowić, czy ten powód był realny? Tak z perspektywy czasu...?

Ale jeśli nie, to popieram ash:
🤬

😉
Scottie   Cicha obserwatorka
30 sierpnia 2013 13:55
A ja się nie spodziewałam... Tzn. tak sobie myślałam, że masz coś ciekawego do opowiedzenia (uwielbiam Twój sposób opisywania historii!), ale nie sądziłam, że będzie się to wiązało z B.

Nie mam zamiaru Cię atakować, bo sama jestem beznadziejnym przypadkiem, który nie potafił definitywnie uwolnić się od jednego gościa. Tyle, że ja już wcześniej wiedziałam, że to nie jest to, ale nie miałam na tyle odwagi, żeby ruszyć do przodu.

Jestem ciekawa, kto wyszedł z propozycją rozstania się? Bo pisałaś, ze oboje doszliście do takiego wniosku, ale ktoś musiał jednak tę rozmowę zacząć i mam takie wrażenie, że był to B. Jeśli czujesz, że chcesz do niego wrócić, to po prostu spróbuj. W każdym razie- czeka Cię ciężki czas teraz. Jeśli oboje stwierdzicie, że chcecie do siebie wrócic, to super. Z upływem czasu dowiecie się, czy to dobra decyzja- albo będzie rewelacyjnie i stwierdzicie, że jesteście dla siebie stworzeni albo znowu sie rozejdziecie i to utwierdzi Cię w przekonaniu, że pierwsze rozstanie było dobrą decyzją. Być może wtedy nie będziesz już porównywała każdego gościa do B. A może jest też tak, że boisz się kolejnego rozczarowania (tak jak było z tym gościem po B.) i każdego następnego porównujesz do B, który nigdy Ci takiego numeru nie wykręcił? Może potrzebujesz więcej czasu, żeby zostawić wszystko za sobą.

Życzę powodzenia i melduj co jakiś czas, co u Ciebie. Mocno trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło!
trzynastka   In love with the ordinary
30 sierpnia 2013 14:13
Wbrew pozorom, które przyznam po chamsku lubię stwarzać, to ja byłam motorem dyskusji "rozstańmy się".
Jestem silnym człowiekiem, za takiego uchodzę, bardziej samodzielna su*a niż księżniczka czekająca na ratunek, czy kura domowa czekająca z obiadem. B. jest człowiekiem dobrego serca, ugodowy, do namówienia na wszystko. Bałam się, że znajomi się ode mnie odwrócą jak się okaże, ze zła nine zostawiła biednego B i przez to taki idealny związek się rozpadł. Uznałam, że w roli "lekko porzuconej" moje życie będzie łatwiejsze. Chciałam budzić współczucie, chciałam by ludziom było mnie szkoda. Więc niczego nigdy nie prostowałam, kłamać nie kłamałam ale pozwoliłam ludziom myśleć tak jak wam. Ten jeden raz chciałam być słaba. 😉

A może jest też tak, że boisz się kolejnego rozczarowania (tak jak było z tym gościem po B.) i każdego następnego porównujesz do B, który nigdy Ci takiego numeru nie wykręcił?


W tym zdaniu jest coś z prawdy. Ale chyba nie dowiem się inaczej niż próbując. Tylko jeszcze niech ta druga strona będzie zainteresowana próbowaniem, albo i nie. Będę też miała jasność. Stoję w miejscu od jakiegoś czasu, a w życiu chyba chodzi o to by iść na przód. To jest mój jedyny sensowny pomysł na ten moment.
Lov   all my life is changin' every day.
30 sierpnia 2013 14:32
A ja myślę, że zawsze nowego faceta będzie się porównywało do starego. Po prostu standard 😉 "Bo on robił tak, a ten robi tak, i czy to na pewno dobrze?". Gorzej, jak poprzednik wypada lepiej w łożku 😁
Tylko mam wrażenie, że u nine chodzi bardziej o rozważanie, czy wrócić do B., czy nie. Wtedy to nawet Ryan Gosling nie ma szans 😎
nine, przemyśl dobrze zanim ruszysz sprawę z B. Jeśli okaże się, że Tobie jednak on się tylko na chwilę przypomniał to bardzo go zranisz. Ja też kilka razy myślałam o jednym z moich byłych, też ja zadecydowałam o rozstaniu. Jednak przypominałam sobie powód rozstania i jakoś mi przechodziło. Czyli to nie była "miłość po grób".
Scottie   Cicha obserwatorka
30 sierpnia 2013 14:43
nine, no to teraz sytuacja wygląda z deczka inaczej... Teraz rozumiem, dlaczego B. Ci we wszystkim pomagał, pocieszał i trwał przy Tobie po rozstaniu. Tak jak bera7 uważam, że musisz mocno przemyśleć sprawę, bo jeśli do siebie wrócicie i za miesiąc okaże się, że to jednak nie to... B. może tego nie ogarnąć 😉

Lov, jasne, to normalne i naturalne. Chodziło mi raczej o coś w stylu "poznałam X, w sumie jest fajny, ale Y też był fajny, a okazał się takim draniem... a B. zawsze był nieskazitelny, niepowtarzalny, PEWNY, jeszcze raz chcę to samo przeżyć, ale się boję nowych znajomości, więc może do niego wrócę?"
trzynastka   In love with the ordinary
30 sierpnia 2013 14:49
B. jako osoba, która rozumie zakamarki mojego chorego umysłu myślę, że bardziej będzie otwarty na szczerą dyskusję i racjonalną [o ile przy uczuciach o czymś takim można mówić] decyzję. Nie planuję romantycznej kolacji i hasła "tęskniłam". 😉  Bardziej "co myślisz?", "pamiętasz dlaczego się rozstaliśmy?", "uważasz, ze to się zmieniło?", "uszczęśliwię Cię?", "dasz radę uszczęśliwić mnie?" itd.
Ja pod koniec związku z B. byłam w bardzo ciemnym miejscu, bardzo nieszczęśliwa z bardzo wielu powodów. Dokładnie pamiętam moment w którym coś we mnie pękło, co się stało, jakiej piosenki słuchałam, jak siedziałam i co miałam na sobie, taki... cytując kominka "moment, który zmienia wszystko". Wbrew pozorom nie był to moment rozstania. Było to parę miesięcy wcześniej. Tylko teraz nie wydaje mi się to ważne, a powody rozstania się mocno zatarły. Porozmawiam. Nie mam już w sobie siły na jakieś "all in", bez odrobiny gruntu pod nogami. Jemu też nie mam zamiaru tego fundować.

W każdym razie... Drogie Panie mam sieczkę we łbie.  🏇

No i jeszcze muszę przeżyć hejta od Ryana Goslinga... bo wypadało by go poinformować.
Lov   all my life is changin' every day.
30 sierpnia 2013 14:53
nine, Goslinga możesz mi oddać, nie obrażę się 😎
W każdym razie... Drogie Panie mam sieczkę we łbie.  🏇


I ja! I ja też!  🏇 Kłopoty to moja specjalność...

nine, nie wiem, co Ci poradzić. Gdy ja walczyłam ze sobą czy zerwać z pierwszym facetem wszyscy przekonywali mnie, żebym to zrobiła, żebym uwolniła się z tego niszczącego mnie związku. Ale jako głupiutki mały człowieczek długo im nie wierzyłam. W końcu miałam dość gderania całego świata i się poddałam - odeszłam. Ale długo bez niego nie wytrzymałam - wróciłam i było rzyganie tęczą. Aż do pewnego momentu... W sumie nie wiem, co się stało, było idealnie, a ja mimo to czułam że to już nie ten związek, nie to uczucie. Odeszłam po raz drugi, zostawiając zdruzgotanego M. Do dzisiaj widzę jego smutne oczy... nine, przemyśl ten powrót dobrze. Żeby nie wyrządził on krzywdy Tobie, ani B.
Gorzej będzie jak się okaże, że jemu jest dobrze bez Ciebie, to może być cios. Choć skoro chcesz podjąć takie kroki to pewnie dał Ci jakiś znak, że też mógłby spróbować...
Lov   all my life is changin' every day.
30 sierpnia 2013 15:18
nine, z drugiej strony jak nie spróbujesz porozmawiać to możesz sobie to do końca życia wyrzucać. Chyba nic Ci nie szkodzi spróbować 🙂

U mnie niezłe zmiany. Mieszkam od jakichś 3 tygodni z Z. (zamieszkaliśmy razem po 4 miesiącach). Po raz pierwszy mieszkam z facetem! Jest bardzo fajnie, a wcześniej mega się bałam jak to będzie..
Czasami są jakieś małe fochy o pierdoły. Ja jestem bardzo roztrzepana, jemu to czasami przeszkadza, no ale jest 11 lat starszy ode mnie i czasami ma trochę inne zdanie na niektóre tematy.
Boję się tylko tego, że on nie będzie chciał wracać do Polski (mieszkamy w Oxford, ja planuję wracać za rok do kraju).
Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że tak potoczy się moje życie to nigdy bym nie uwierzyła, dlatego teraz już wiem żeby nigdy nie mówić NIGDY! Niech trwa to wszystko 😉
trzynastka   In love with the ordinary
30 sierpnia 2013 15:28
Lov - rozbiłaś bank.  😜

Dziewczyny, ja mam wrażenie, ze co tu wpadnę, to dominuję ten wątek. Przepraszam was.  :kwiatek:
Przez weekend będę miała ograniczony dostęp do internetu, także będę dzielnie czytać, ale nie wiem czy uda mi się coś od siebie jeszcze dodać.
karolinaaa - Fajnie, że udało Ci się pokonać odległość! Ja z tym walczę nadal, ale jakby nie patrzeć... 'rzygam tęczą' 😉
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
30 sierpnia 2013 16:18
A mi i R. wczoraj stuknął roczek  🙄  😉
nine, a ja mam wrażenie że po prostu tęsknisz za B jako przyjacielem. Spędziliście razem kawał życia, wcale mnie nie dziwi, że Ci go brakuje. No i nadal jest, gdy tylko coś się dzieje. Tak jak dziewczyny mówiły, z jakiegoś powodu się z nim rozstałaś. Gdybyś teraz wróciła, to byłby ogień, fajerwerki i rzyganie tęczą? 😉
Inna sprawa, że facet może być mega przystojny, oczytany, inteligentny, wartościowy a może zwyczajnie nie iskrzyć między Wami 😉
Lov   all my life is changin' every day.
30 sierpnia 2013 16:29
nine, co nie? 😁 A tak na serio, jeśli mogę coś doradzić... Może najpierw spróbuj z tym nowym, ładnym panem? 😉 Ogólnie jestem zwolenniczką teorii "lepiej żałować, że się zrobiło, niż że się nie zrobiło" (pisząc to, zadałam sobie pytanie, czy to "się zrobiło" odnosi się do B., czy do nowego przystojniaka 😁 ), a może wtedy ten nowy okaże się super i w ogóle? Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. Prawda jest też (przynajmniej u mnie), że póki nie pozna się kogoś nowego, i nie zainteresuje się tak na poważnie tą osobą, to temat byłego zawsze wraca w głowie 😉
Mozii, graatyyyy  :kwiatek: Życzę wielu wielu wielu bardzo tęczowych lat razem 🙂

Lov dobrze prawi 😉 nine, może lepiej spróbować z super-ciachem, bo skoro B. od Waszego rozstania gdzieś tam zawsze był niedaleko, to... mówiąc wprost - może jeszcze poczeka? Spróbujesz i porównasz wtedy, bo na początku najczęściej jest tak, że niestety nowy wypada blado w świetle eks... Trzeba czasu, by na obu panów spojrzeć obiektywnie. Może nowy na taką szansę zasługuje?

dopisek: kurczę, fajnie jest spoglądać za swoje ramię i nie widzieć tam tak wyraźnej przeszłości, a same dobre wspomnienia, które świadomie się pielęgnuje. Fajnie jest nie tęsknić do przeszłości 🙂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
30 sierpnia 2013 19:26
nine, ja pamietam czemu sie rozstaliscie i jak to wygladalo pod koniec, miedzy Wami, jaka to byla 'chemia' i jaka 'czulosc'.
Mnie wiele razy korcilo, zeby wrocic do bylego, zeby sprobowac. Szczegolnie, ze motalam sie miedzy samotnoscia, a jakimis typowymi zapchajdziurami. Pewnie na poczatku bylby szal. Przez chwile, zanim nie przypomnialoby sie co tak naprawde bylo nie tak i co zadecydowalo o rozstaniu.
Szczesliwego zwiazku sie nie konczy, mezczyzny, ktory daje to, czego nam potrzeba- sie nie zostawia. Tyle ode mnie. Ale ja nie wierze w rozstania i powroty.
Wiecie co, odczepcie się od Nine. Bo Breva zerwała zaręczyny, i potem wrócili do siebie i są szczęśliwym małżeństwem  😎
Ale nine sama chciała bęcki, chyba Breva jednak nie poznała Goslinga? 😉
szepcik, ja nie odradzam, tylko radzę mocno się zastanowić czego tak naprawdę chce. Bo jeśli faktycznie go kocha i za nim tęskni, to ok. Gorzej jeśli to ma być test, eksperyment. Bo to by było zwyczajnie świństwo wobec faceta.
Ja chyba jestem beznadziejną "przyjaciółką" ale nie potrafię doradzić. Ręce mi opadają.
Przyjaciółka zaręczona, facet ją okłamywał i przepraszał przez ostatnie pół roku dość regularnie, aż w końcu perfidnie zdradził. Wszystko dokładnie zaplanował.
Postawiony pod ścianą przyznał się i jeszcze uważa się za bohatera - właśnie dlatego bo się przyznał.

Widzę powtórkę z jej związku po którym ledwo się pozbierała. Też ją bezczelnie okłamywał, wykorzystywał, regularnie zdradzał.
Jeśli nie facet ją wykorzystuje, to na odwrót - ona jego.
Jakie to porąbane, sytuacja wykańcza mnie psychicznie. Po co weszłam w tak bliską relację z tą osobą...  😵


btw wieści z frontu. Najpierw chce popełnić samobójstwo, teraz chce mu wybaczyć.

kill me
:emot4:
desire   Druhu nieoceniony...
30 sierpnia 2013 20:28
[quote author=desire link=topic=148.msg1862812#msg1862812 date=1377858928]
no to ja się pochwalę, że.. rzygam tęczą, o!  😜 😀


Nie bądź taka, zdradź coś więcej! 🙂
[/quote]

desire, spowiadać się! 😀 😀 😀


co tu dużo mowić.. ?  😁 grunt, że mój koń go polubił, nawet nie robi problemów żeby to on na nim jeździł (bo mój konio to do takich krnąbrnych zrzucaczy się zalicza 😉 ).  😡  mój ex to "lubił konie tylko w kiełbasie"..  no i pojawił się w momencie życia, gdy przysięgałam sobie "nigdy więcej osobnika płci męskiej obok siebie", a tu niespodziewanka!    co będzie dalej zobaczymy, ja tam ostrożna po paru perypetiach jestem, nawet baaaardzo ostrożna.

a i a'propo - Nine ja Cie dziewczyno bardzo dobrze rozumiem!  :kwiatek:  jakiś czas temu miałam podobne rozterki, przeżywałam dość podobną sytuacje i uważam, że albo Ci minie 'coś do B."  gdy spotkasz 'właśnie tego', no albo z B. 'to właśnie to".  :kwiatek:
Nie mogłam się powstrzymać 😂
Nie chcę Was martwić dziewczyny, ale ten Gosling to za fajny też nie jest  😀iabeł:
co tu dużo mowić.. ?  😁 grunt, że mój koń go polubił, nawet nie robi problemów żeby to on na nim jeździł (bo mój konio to do takich krnąbrnych zrzucaczy się zalicza 😉 ). 
Aaa, coś wiem na ten temat :P Na szczęście mnie nic nie połamał 😉
  mój ex to "lubił konie tylko w kiełbasie"..
Nigdy więcej takich. Miałam niedawno do czynienia z takim, który moim koniem WCALE się nie interesował, aż mi było przykro!  😁 Ale faktycznie było to dla mnie ważne. Potem wyszło, że i mną się nie interesował, więc odeszliśmy od siebie 😉
Teraz czekam na mojego wymarzonego  😎

Desire, trzymam za Ciebie kciuki  :emota200609316:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się