Sprawy sercowe...

A ja lawiruje w strefie koleżanka/przyjaciółka.
Każdy facet mi to mówi, ale jakoś mnie to nie pociesza.  😎
Ale z własnego wyboru, czy niekoniecznie?
Niekoniecznie.
Bardzo często jest tak, że jak mi się facet podoba, rozumiemy się bez słów i razem się świetnie bawimy to za moment jest zaszufladkowanie: koleżanka. Jak na różnych portalach są żarty na temat faceta w strefie przyjaźni, tak i ja powinnam sobie coś takiego wkleić.  😉

Lov dobrze prawi 😉 nine, może lepiej spróbować z super-ciachem, bo skoro B. od Waszego rozstania gdzieś tam zawsze był niedaleko, to... mówiąc wprost - może jeszcze poczeka? Spróbujesz i porównasz wtedy, bo na początku najczęściej jest tak, że niestety nowy wypada blado w świetle eks... Trzeba czasu, by na obu panów spojrzeć obiektywnie. Może nowy na taką szansę zasługuje?


Chcialybyscie zostac tak potraktowane przez jakiegos faceta? Trzeba byc uczciwa w swoich uczuciach i wyborach - imo, drugi czlowiek, nawet facet ;-), to nie zabawka, ze jak mi nie wyjdzie z jednym, to ten drugi, jak ten baran, wiernie poczeka na swoja szanse na 'szczescie'. Nie chcialabym byc w skorze ani B. ani tego ciacha jesli rzeczywiscie Nine skorzystalaby tez porady i  'wyprobowala' 'nowego' wiedzac, ze byly czeka z zanadrzu, ani tym do ktorego sie wraca, gdy lepszych kandydatow zabraknie..  :-/
A ja ryczę.. bo po raz setny w tym roku przechodzimy straszny kryzys. Nie mogę się pozbierać.. zostałam sama z tym wszystkim 🙁


rozstajemy się.
a ja jedyne co mam ochotę zrobić to umrzeć.
Pialotta, nie wiem czy już pisałaś, nie jestem w temacie, ale jeśli potrzebujesz się wygadać to pisz co się stało. Chętnie wysłucham, jestem na podobnym etapie.
Scottie   Cicha obserwatorka
01 września 2013 14:11
Pialotta, głowa do góry, to nie jest koniec świata... Wiem, że łatwo się to mówi, ale uwierz, że niedługo będzie lepiej, a z czasem nawet stwierdzisz, że rozstanie to była bardzo dobra decyzja. Trzymaj się  :przytul: :przytul: :przytul:
Scottie dziękuje za wsparcie, możliwe, że to rozstanie wyjdzie mi na dobre, ale nie zmienia to faktu, że nikt w życiu nie dał mi tyle co dał mi on.
Z nim miałam również zapewnioną przyszłość. A teraz to wszystko poszło się walić..

A najgorsze jest to, że jeszcze 2 miesiące temu było wszystko w porządku. W przeciągu 2 miesięcy wszystko się tak diametralnie zmieniło, on, całe jego zachowanie.
Nie mam już perspektyw na siebie, z nim miałam ich mnóstwo, nie martwiłam się o przyszłość.
Poza tym ja jestem z tych, które same być nie potrafią, po prostu.. 🙁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 września 2013 14:54
Pialotta, to świetny moment, żeby się nauczyć. Najpierw akceptować siebie, kochać siebie, być ze sobą, potem z innymi jest łatwiej =)
Pialotta,  nie ma tego złego...

Lepiej teraz nauczyć się samodzielności w życiu niż uzależnić i obudzić się jako opuszczona 50-tka uzależniona od chłopa.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 września 2013 15:18
Z resztą, Pialotta jest chyba jeszcze bardzo młodziutka, więc naprawdę przyszłość Ci się może jeszcze miliard razy zmienić. Ucz się pilnie, rób co kochasz, to szczęśliwą przyszłość będziesz miała zapewnioną.
Dziękuje dziewczyny za wsparcie  :kwiatek:
trzynastka   In love with the ordinary
01 września 2013 16:58
Mundialowa, Lov - przyznam szczerzę, ze wasza propozycja mnie zwaliła z nóg. Gdybym się dowiedziała, ze jakiś facet tak się względem mnie zachował to by sobie grób widelcem kopał, pewnie razem z kolegą który mu to poradził. No w każdym razie tak bym sobie to wyobrażała, bo jak wiecie mściwa nie jestem. 😉 Ale właśnie przez takie pomysły i takie rady to wszystko jest skomplikowane. Nie ma czystych relacji i tak ciężko komuś zaufać. Nie oceniam was, ani waszego postępowania ale ja od jakiegoś czasu wierzę w karmę i za coś takiego pewnie bym połamała nogi, obie... nawet w pokoju wyłożonym gąbką.

Ja, jako człowiek czynu, już mogę opowiedzieć wam co było dalej. Nie jestem Panią B. i jednak, pomimo słabości, nie planuje nią być. Zaczęłam od razu, pogadaliśmy luźno, w miarę wypitego alkoholu rozmowy były coraz głębsze aż doszliśmy do tego samego wniosku co wcześniej i znów pisząc doszliśmy mam na myśli to samo co przy rozstaniu, ja doszłam, a B. potwierdził. To nie jest i nie będzie to. Nie będę tu szczęśliwa i spełniona. Opisując czego chcemy i potrzebujemy nie opisywaliśmy siebie. Tak po prostu.
Jak zwykle nie dziwi się, rozumie, popiera a następce zabije jeśli mnie skrzywdzi. Mam uważać na siebie, mam nie ufać zbyt łatwo, mam dzwonić w razie potrzeby, mam mówić co u mnie, trzymać się wytyczonego kursu i [dopóki ktoś inny się nie pojawi] On ma robić i móc to samo.
Miały rację te, które mówiły, że to po prostu taki przyjaciel, część rodziny, część życia po tylu latach. Nie było sensu pakować nas w NAS tylko z tego powodu.
Także atak odwołany, słońce jutro wstanie takie samo, nie usłyszę tłumów mówiących "a nie mówiłem?!", w głowie mi się rozjaśniło z powrotem.
Brakowało mi przyjaciela i potrzebowałam takiej rozmowy.
Przyłożyłam rękę do ognia by sobie móc sobie przypomnieć, że skoro tu jest ciepło, to w środku pewnie dalej parzy 😉

[On akurat teraz nikogo nie ma. Ostatnio miał, potem coś planował ale chyba nie wyszło. Następnej kandydatki na razie na horyzoncie brak, bo [cytuję] "chwilowo dobrze mu samemu" [koniec cytatu]] <- dopisuję, bo zaraz będziecie gadać, że on przeze mnie stoi w miejscu. 😉



Pialotta- Trzymaj się, czas leczy rany, wspomnienia blakną a każdy dzień jest lepszy 🙂

Edit: dodane zdanie.
Lov   all my life is changin' every day.
01 września 2013 17:33
nine, ale ja nie proponuję Ci tego, co Mundialowa 😉 Ja tylko mówię, że warto spróbować z kimś nowym, bo często dopiero wtedy zapomina się o byłym. Przynajmniej u mnie to zadziałało 😉
A ja...  🙄 Ja rzeczywiście mam mocno skrzywiony kręgosłup moralny... Powinnam mieć moralniaka, a nie mam. Zły człowiek ze mnie...
A u nas chyba zaczynają się kłopoty z teściową  🙄
Ale próbuję być wyrozumiała, bo z kolei tata P. jest ciężko chory, więc to dlatego jego mama zaczyna ostatnio trochę świrować...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 września 2013 22:57
Nienawidzę poważnych rozmów. I tak nigdy ich potem nie pamiętam. Powinnam w trakcie robić notatki...
Strzyga Mam tak samo jak Ty  🤣

Niestety mam dużo do opowiedzenia.
Zostawił mnie facet. Po 20 miesiacach zwiazku-nie-związku (nigdyoficjalnie nie byliśmy razem, chociaż wszyscy wiedzieli.. Powód.. W sumie w tym miejscu każdy moze sobie wpisac co zechce. On miał bardzo dziwne i niepoukladane życie.. Albo po prostu byłam tylko kochanka.. Nie chce mi się nad tym teraz zastanawiać. )
Wiedziałam, że jest przepracowany i ma gorszy czas. Nie będę się nad tym jakoś rozpisywać, bo to jego prywatne sprawy, poza tym nie bardzo mam chęć go usprawiedliwiać.
ostatnie słowa jakie miedzy nami padły to moje 'nie rob tego'.. Od momentu kiedy zamknął za soba drzwi nie odezwał się, czyli 5 dni.
Nie muszę pisać jak mi smutno. Zostawił mnie mój najlepszy przyjaciel..

Historia ma dalszy ciag, dosc niespodziewany. Nastepnegodnia po tym wszystkim spakowalam psa do pociągu i zamiast na wspólny koncert do żywca pojechałam w rodzinne strony. W pociągu z uwagi na psa nikt nie chciał się do mnie przysiąść co przy moim wspaniałym nastroju było mi na rękę..a potem w Gdańsku z rozmyślań wyrwało mnie 'czy moge się przysiąść?' w wykonaniu 'Ryana Goslinga' 😉 spogladalismy na siebie ukradkiem, panowała dretwa cisza.. Zwrot akcji nastąpił kiedy pogłaskał psa.. Bo mój wielki pies w reakcji na to bez ostrzeżenia wladowal mu się na kolana.. Mimo takiej wtopy atmosfera od razu się rozluznila i rozmawialiśmy juz cala drogę. Od tego czasu widziałam się z nim dwa razy.

Zdaje sobie sprawę z tego jak to wyglada, ale prawda jest taka, ze juz podczas mojego 'zwiazku' spotykałam się z innymi facetami żeby dać sobie szanse na wyrwanie z tego bagna.. Po kawie, gora dwóch wiedziałam ze żaden z nich nie był w stanie odciągnąć moich myśli od pana X. A przy kolesiu z pociągu nie wisze cały czas na telefonów bo 'X moze się odezwać'.. Ledwo go znam, a on juz potrafi odciągnąć mnie od bycia 'najsmutniejsza kobieta swiata'.. Przez półtorej roku nikomu się nie udało. Nie zrozumcie mnie zle, nie mowie, ze wszystko zmierza w kierunku big love.. Po prostu poznalam kogos przy kim wkoncu  nie myślę co robi X, nie wgapiam się w telefon, nie ignoruje rozmów..
Dziwniie mi, jestem zawieszona pomiędzy troską o X, bo pojechał w Polskę i się nie odzywa i tak mnie zostawił, a po drugiej stronie jest sama jeszcze nie wiem co..
Quendi, on Cię zostawił...
Moim zdaniem próbujesz się usprawiedliwiać, z resztą, zupełnie niesłusznie.
Nie powiedział nic, nie odzywa się, nie dał żadnego komunikatu w stylu: muszę trochę pobyć sam. (?)
Jak dla mnie jego strata 😉
Napisz coś więcej o Goslingu  😎
Quendi, męczą Cię wyrzuty sumienia? eee, przecież to była jego decyzja. Ja mimo bólu jaki dotyka po rozstaniach nigdy nie czekałam z utęsknieniem na telefon i na powrót. Zacinałam się w sobie i szłam się wyszaleć, rozładować emocje, dokonać zmian np u fryzjera.

Sama piszesz, że to było bagno, więc oddał Ci przysługę 😉
Quendi,  po co masz wyrzyty sumienia? 😉 przecież Cię zostawił (i to w sumie chamski sposób) teraz szalej i ciesz się nowa znajomościa, przecież to, że z nim rozwawiasz czy idziesz na kawe, nie oznacza, że odrazu zostaniecie parą (np może się okazać, że jest gejem hi hi (tak wiem, taki głupi żart))

Pialotta trzymaj się i dam Ci radę z mojego doświadczenia - nigdy nie uzależniaj swojej przyszłości,bytu od faceta,  być może wykorzysta to i przestanie Cię szanować. Rozwijaj się, kształć aby sama sobie zapewnić przyszłość. Bo ona zależy tylko i wyłącznie od Ciebie  nie od innych  :kwiatek:


A my zamieszkaliśmy razem. Nie powiem jest ciekawie  😁 dla przykładu: on perfekcjonista- pedant, ja bałaganiara hihi
Quendi, nie ogladaj sie za siebie, bo jak widac, nie ma za czym. Idz do przodu :kwiatek:

Chuda, i jak jest? U nas decyzja o zamieszkaniu dawno podjeta, tylko logistyka szwankuje. Wykonczenie domu potrwa jeszcze jakis czas, u mnie za maly metraz, u niego odpada. Wynajecie czegos wspolnie raczej bez sensu, skoro w koncu ten dom wykonczymy. Zwlaszcza, ze moj partner za chwile wyjezdza sluzbowo na dluzszy czas..ech, nie ma nic w zyciu za darmo 😉
zen wesoło 😉 bardzo często "kłócimy się" o pranie. Bo on wszystko segreguje kolorami, tym czy materiał jest delikatny bo przecież bluzki nie można wyprać ze spodniami, a ja tylko patrze, żeby ciemne z ciemny, jasne z jasnym, kolorowe z kolorwym. Oprócz tego ubrania prać trzeba na lewej stronie a suszymy na prawej  😂 😂 ja wiem to wszystko jest jak najbardziej ok, ale co innego wyniosłam z domu 🙂
Ale jakby o tym zapomnieć jest super 🙂 

a kiedy mniej wiecej zakończy się wykańczanie domu?
Strzyga miałam to samo. Nie tylko nie pamiętałam, ale po prostu nie rozumiałam. W "poważnych rozmowach" też trzeba się dotrzeć i nauczyć słuchać. Zazwyczaj jak jest konflikt to on ma jakiś problem i ty masz jakiś, łatwo wtedy o wojnę który jest poważniejszy. Ja jak się gubiłam w potoku informacji i wyrzutów prosiłam o krótkie podsumowanie i jego główne postulaty... Inaczej bym się nie połapała.
Dziś o 7.00 wybył za granicę na pierwszy miesiąc, a ja już nie mogę znaleźć sobie miejsca. Chyba znowu zacznę spędzać całe dnie w stajni...
My po uropie, było ciężko, bo przy swojej rodzinie P chce być taki sam jak oni (czułam się tam jak 5 koło u wozu :/).
Ale jesteśmy już w domu i będzie po staremu

I takie tam, w Wenecji


I takie tam, przy wodospadzie
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 września 2013 11:11
kajpo, Staram sie pytac, sprawdzac, mowic jak ja rozumiem jego slowa, czy to mial na mysli, wiec w sumie psychologicznie robie to podrecznikowo. Tylko kurcze nie ogarniam.
Strzyga, opowiadaj co u Ciebie! 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 września 2013 17:19
Cricetidae, to co zwykle, życie pełne trudnych wyborów.

Ale jeśli mogę coś w tym wątku napisać, to to, że ciężka praca nad sobą, nad swoją przeszłością i swoim wnętrzem, potrafi dokonać cudów. Nawet jeśli nie wszystko układa się jak w holiłudzkim filmie, można iść przez to wszystko ze spokojem.

I dziś jeszcze usłyszałam piękne zdanie, które mogę zacytować Pialotcie, " W związkach z kimś można być, dłużej, krócej, można nie być w ogóle. Ale to ze sobą i tylko ze sobą będziesz do końca życia". Ja powoli znajduję siebie i cieszę się z bycia. I nie oddałabym tego za najprzystojniejszego faceta na świecie.
Dzięki dziewczyny. Przez chwilę obawiałam się, że to mnie weźmiecie jako tą złą i zostanę rozstrzelana.

X odszedł w niezbyt fajny sposób, tak.. Nie odezwał się w dalszym ciągu, mogę mieć tylko nadzieję, że z nim wszystko ok, bo prawde mówiąc tamtego dnia  wyglądał gorzej niż ja.

Co do Goslinga 😉 Okazało się potem, że pochodzi z moich rodzinnych stron, ba, nawet kiedyś, za czasów liceum zostaliśmy sobie przedstawieni czego za cholerę nie pamiętam- znałam go z widzenia tylko, a w pociągu nie mogłam wpaść 'kto to' bo urosło mu się trochę i ogólnie zmężniał chłopak  😉 Wkońcu spotkałam faceta którego chce mi się słuchać, ale to może dlatego, że też ma świra na punkcie starych mercedesów?  😁
Quendi nie przejmuj się X. tak jak dziewczyny mówią, jego strata. ja "płakałam" po S jakiś rok, pierw on chciał wracać, potem ja, ale nigdy w tym samym czasie. spotkałam C i od pierwszego dnia, gdzie poszliśmy na "randkę" jest  tak 😍 trwa to już ponad 2 lata i końca nie widać 🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się