Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!

Grzybiarze się zaczynają, co również wymaga uwzględnienia jako utrudnienie w jeździe, bo wyjdzie ci taki nagle z krzaków i koń może się spłoszyć. W tym okresie wyjeżdżam do dużego lasu, gdzie ludzie jest znacznie mniej i spotkać kogoś to dopiero niespodzianka.
Być. ci 'grzybiarze' wcale by mnie nie zdziwili gdyby takiej suszy nie było :P a tak to ja nie bardzo wiem czego mogli szukać 🙂 odkąd jeżdżę dzień w dzień po lesie tak grzyba widziałam może jednego i to nie dość, że nie jadalny to taki marny... ale fakt, że tacy ludzie to jeszcze potrafią wyjść nagle zza krzaka bo konika chcieli zobaczyć, a potem wielkie zdziwienie jak koń ładuje się w popłochu w gęstwinę  xD
Ja również grzybów nie widziałam, bo nie szukałam, a tu moi znajomi po całe kosze zbierają. Najśmieszniejsze jest to, że u mnie susza również była, dopiero od dzisiaj jakieś sensowne (długotrwałe) opady, a tak tylko przelotnie.
[quote author=Być. link=topic=114.msg1870791#msg1870791 date=1378745760]
Ja również grzybów nie widziałam, bo nie szukałam, a tu moi znajomi po całe kosze zbierają. Najśmieszniejsze jest to, że u mnie susza również była, dopiero od dzisiaj jakieś sensowne (długotrwałe) opady, a tak tylko przelotnie.

[/quote]

mówisz? to się muszę w kilka miejsc przejechać i baczniej poprzyglądać... z tym, że ostatnio deszcz był... hmmm - nawet nie pamiętam...
Mam fotorelację z grzybobrania, więc skłamać Cię nie skłamie.  🤣
U mnie już grzyby w zamrażarce 🙂. Kupione, bo za cienki bolo jestem, żeby z tymi tłumami zbieraczy konkurować.
Ja ich nigdy nie widzę, a moja Babcia owszem. Stoję obok grzyba i nadal go nie dostrzegam. Z takim talentem to nawet do lasu nie powinnam wchodzić...
U nas grzyby są ważnym punktem w budżetach domowych zbieraczy. Ludzie wychodzą z domów po kilka razy od świtu do zmroku, idą w miejsca, gdzie Wiedzą, że grzyby rosną - 2 m od tego pieńka, 1,5 od brzegu tamtej polanki. Szczególnie prawdziwki mają swoje ulubione stanowiska. Zbierają na bieżąco. Z taką fachową konkurencją żaden przechodzień 😉 nie ma szans. Co innego teren prywatny - z padoków i pobliskiego mini-lasku jest codziennie pół kobiałki.

Mnie trochę skręca, że zamiast terenów lonżowanie (nic to, lada dzień z córą pojedziemy i wreszcie nie będzie się bała czy ogier nie wymyśli czegoś z jej klaczą 🙂😉, ale może i dobrze, bo w lasach ruch potężny. Ostatni teren: jadę akurat pełnym galopem (taki pewny odcinek) a tu biegacz wybiega w słuchawkach na uszach, koń stop w miejscu i się trzęsie. Pozostało mi stać i czekać aż gość sobie przebiegnie, bo gdybym w takim stanie konia próbowała uruchomić to facet (ludź) zszedłby na zawał (i tak niedużo mu brakowało). Warto o tym pamiętać - ze ludzie biegają (a pewnie w lasach to i rowerami jeżdżą) w słuchawkach. I żaden odgłos kopyt do nich nie dociera.
Ano w słuchawkach biegają. Aczkolwiek moja siwa to ominie na luzie, tego jestem absolutnie pewna. Też miałam podobną sytuacje z tym, że kulturalnie w kłusie pana ominęłam, a on spokojnie bieg kontynuował.
Nie no, w stępie, kłusie kłopotów być nie powinno. I tak nic to, w porównaniu z jednym z poprzednich zdarzeń - dobrze, że ja 🙂 słuchawek nie miałam, coś mnie zaniepokoiło, zwolniłam galop. A tu w poprzek, na trawiastej drodze, w środku lasu - motor zasuwa. Motor, nie quad. I szybko.
Gdybym nie zwolniła, brr... (nie sądzę, żeby zdążył uwzględnić, że byłam z prawej 🙂😉.
Livia   ...z innego świata
10 września 2013 07:48
U nas też ruch ostatnio, grzybiarze w krzakach buszują, ale konia to na szczęście aż tak nie rusza - popaczy i pojedzie dalej 🙂 Ale ja też głównie stępokłusy w lesie uprawiam, więc zawsze jest trochę czasu na moją reakcję 🙂
Ja ostatnio lecę sobie galopem, a nagle z lasu wyskakuje 3 grzybiarzy i krzyczy "patataj"! Wylądowaliśmy w polu oczywiście, a za nami 2 inne konie. Na szczęście szybka refleksja i jedziemy dalej. Niektórzy nie mają wyobraźni. Chociaż wolę takich grzybiarzy, niż takiego jednego pana którego miałam okazję spotkać parę miesięcy temu. Pan jechał sobie samochodem osobowym i ciągnął za sobą dużą przyczepę z plandeką. Było to duże, głośne, szeleszczące. Koń się wystraszył, wspiął się po czym zrobił zwrot na zadzie i nie mógł się uspokoić. A co zrobił przemiły pan? Darł się na mnie, że mam mu sp***** z drogi bo on jedzie.
Alicja_8   Z pasja...z miłością...
10 września 2013 08:34
Martolina to nieźle :P Niestety sezon grzybiarzy jest więc trzeba jakoś to przetrwać. Ja najgorzej nie lubie takich cichociemnych chowających się za drzewami jak zobacza konia. Zawsze krzyczę do takich ludzi "Pan się odezwie i pokaże otrożnie".
Ja jakieś 2 tyg temu zabrałam na spacer na moim Magnacym dziewczynę do lasu. Ja piechota a ona w siodle. Idziemy sobie śmiało, gadamy, koń maszeruje. Nagle odwaracm się do tyłu a tam "cicha rowerzystka" jedzie śmiało. (zazdroszcze tak cichego roweru). I nagle mój koń się zorientował i wyrwał 2 metry do przodu z miejsca. Ja do kobiety "może tak sie odzywamy jadąc z tyłu" na co ona " a już mogę przejechać??". Więc ja sama przestraszona zatrzymałam konia i kazałam nas ominąć. No czasami ludzie nie pomyślą. BY się taka odzywała bo taka cichociemna by ci pod konia podjechała, a później się dziwi że koń ją znokautował ze strachu.  🙇
Alicja_8, niektórzy po prostu naprawdę nie wiedzą jak należy się przy koniach zachować 🙂 nie każdy wie, że konie są płochliwe
Rowerzysta jadący za dupą konia jest bezcennym wspomnieniem zwłaszcza, że to było dziecko i nie zachowało należytej odległości. W przypadku siwej kopa nie było, ale inny koń z zadu by oddał jak mniemam. Już się odwracałam, aby grzecznie uwagę zwrócić, ale chłopak zwiał. Pewnie przeczuwał, że ździebko głos podniosę...
Livia   ...z innego świata
11 września 2013 12:48
Ale dziś zaliczyłam teren... Nie róbcie tak samo w domu 😂
Kuszenie losu 1: ponieważ padało, ale nie jakoś mocno, stwierdziłam że jadę do lasu, ale żeby mi nie zmokło siodło, to na oklep 😉
Kuszenie losu 2: okazało się, że koniowi chciało się biegać i bał się po drodze przyczepy i kupy cegieł na polu - zsiadłam i przeprowadziłam? gdzie tam, koń potańcował, ale przejechałam jakoś 😎
Kuszenie losu 3: jak byliśmy w lesie, rozpadało się całkowicie, więc zaczęłam wracać. Koń nakręcony jak 5 gwizdków, płoszył się od szumu gałęzi i mało brakowało, a bym leżała w błocku... ale jakoś się utrzymałam (i w myślach dziękowałam za to, że mój kuń nie bryka, a jak się płoszy to tak tylko "tupie" i ewentualnie trochę odkłusuje).
W końcu wracamy już, oboje cali przemoczeni, koń z miną "aleś se babo wymyśliła spacer w ulewę", a tu naprzeciwko wyjeżdża nam zastęp wielka ciężarówa i koparka 😵

Byłam naprawdę szczęśliwa, że cało dojechałam z powrotem do stajni 😉
Ale z drugiej strony patrząc, skoro przeżyłam dzisiejszy wypad, to jest u mnie coraz lepiej z radzeniem sobie z terenami 🙂
to i my sie dolaczamy do tematu🙂
Livia   ...z innego świata
12 września 2013 10:32
Dzisiejszy poranek, dla takich chwil warto wstawać wcześnie 💘 A i koń dzisiaj przekochany 🙂

[quote author=Być. link=topic=114.msg1871228#msg1871228 date=1378800377]
Rowerzysta jadący za dupą konia jest bezcennym wspomnieniem zwłaszcza, że to było dziecko i nie zachowało należytej odległości. W przypadku siwej kopa nie było, ale inny koń z zadu by oddał jak mniemam.
[/quote]
No jakby to była moja Winea, która kopie w obiekty, które ją wystraszą albo zdenerwują...  🍴

A co do ludzi chowających się za drzewami to ostatnio miałam taki przypadek. Państwo grzecznie wyszli zza drzewa, przywitali się i sobie poszli ścieżką przed siebie. Za to ja przekonałam się, że mam bardzo towarzyskiego konia, bo ruda uznała, że... zabieramy się z nimi. Miałyśmy małą wymianę zdań na temat tego, kto, gdzie i z kim się zabiera, a państwo mieli chyba ubaw, bo zatrzymali się i patrzyli  😂
A ja sobie znów zrobiłam dwudniowy wypad w teren  po Małym Kaukazie w Gruzji. Jest piękna pogoda, słońce już tak nie daje czadu, a widoki...
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
17 września 2013 17:43
kobieto żżera mnie zazdrość  😍 Dla takich terenów aż chce się zyć  😀
Livia   ...z innego świata
18 września 2013 16:34
@g@, cuuudnie! 💘

Ja i forumowaArhodie jak zwykle się terenujemy, dzisiaj było całkiem przyjemnie, chociaż koń koleżanki miał muchy w nosie  a moja nie chciała się utopić w kałużach😉
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
22 września 2013 10:02
Wiatrusia super 🙂
A ja dzisiaj brykam z Małżem w  teren.
W tym roku duma mnie rozpiera. Mój chłop który stronił od jazdy konnej  co chwila ciągnie mnie na spacerki do lasu.
W życiu bym się nie spodziewała że mu się to tak spodoba  😍
zabeczka17,  bo to jest tak, jak się nie spróbuje to się nie wie, czy się to lubi 🙂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
22 września 2013 12:12
W sumie on klepie  tyłek w siodle dłużej niż ja. Naukę jazdy miał w ramach w-f na Uniwerku.
Jednak od kiedy jesteśmy razem to mało kiedy śmigał konno a co dopiero na wspólne tereny.
Ten rok jest przełomowy bo  nie dość że sam potrafi się wybrać do lasu, to jeszcze po wiosce razem z Dużym odwiedzają sąsiadów.
Ja myślę że to chyba przez siodło. Barefoocik mu bardzo przypasował. A  mi się serce raduje bo mam kompana na tereny 🙂


Edit:
Popołudniowy terenik w lesie 🙂


Pierwszy wspólny wypad w teren. Konia nie była poza domem... luźną ręką min. 2 lata, ale i to nie jest potwierdzone. Dumna jestem jak paw, bo strachów było sporo, do tego wietrzny dzień. A ona to typ bardzo energetyczny, co to go ciągle coś tyłek szczypie. Cudnie było!



Livia   ...z innego świata
28 września 2013 18:31
Dziś, zamiast do lasu, pojechałyśmy z koleżanką na pole 🙂 Nie byłam do końca pewna konia, bo dawno na polu nie był (stąd ogłowie zamiast bosala), ale... koń mnie powalił na łopatki, przestrzeń w ogóle go nie nakręcała, za to kombinował non stop jakby tu zjeść więcej kukurydzy 💘

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
06 października 2013 16:49
Dworcik fajnie Cię znowu widzieć na koniu
Livia super 🙂

Dzisiaj miałam teren niespodziankę.
Mój Małż planował to już od zeszłego poniedziałku, jednak ja w tygodniu nie byłam wstanie gdziekolwiek jechać konno. W sumie zastanawiałam sie co on się tak nakręca na  wspólny teren. Dzisiaj mi oznajmił , że mi nie popuści. No dobra, mi nie trzeba dwa razy powtarzać.
Zabrał mnie na spacer do lasu.  A tam, pełno biegaczy, grzybiarzy, rowerzystów -> kobył nic, spokój. Dawno nie byłam tak dumna ze swojego konia.
Było cudownie. Ale najlepsze, było  jak mój T.  na przystanku wyciągnęł szampana, kawior i wzniósł toast za naszą kolejną  rocznicę ślubu.
Nawet plastikowe kieliszki kupił  😁
No prawie się poryczałam ze wzruszenia.
Czy ja już wspominałam że mam cudownego Męża? I świetnego kompana w tereny?🙂
Czad.
zabeczka17 pogratulować Męża, miał świetny pomysł.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się