Współczesna sztuka

Wątek zakładam zainspirowana ostatnimi, kontrowersyjnymi wydarzeniami w Teatrze Narodowym w Krakowie, ale moje przemyślenia na temat współczesnej sztuki trwają znacznie dłużej. Być może jestem artystyczną ignorantką, nie wystarczająco inteligentną i wykształconą, żeby zrozumieć ideę propagowania sztuki pod postacią brzydoty, nagości i wulgarności. Dotyczy to różnych dziedzin sztuki, takich jak malarstwo, fotografia czy nawet muzyka. Teatr bardzo lubię, ale ostatnimi czasy chodzę tylko na komedie i to takie, na które wpuszczają również dzieci, bo prawdopodobieństwo, że na scenę wyskoczy mi naga baba kopulująca z kanapą, albo goły facet kopulujący z krzyżem (czego niestety doświadczyłam) jest stosunkowo małe.  Byłam również na wystawie malarskiej, gdzie jedną z głównych atrakcji był (bardzo drogi) obraz przedstawiający czarny kwadrat na czarnym tle.
Nie jestem szczególne staromodna ani zdewociała, ale pojęcie sztuka coraz bardziej kojarzy mi się nie z pięknem, a z dziwactwem i kiczem.

Wiele osób narzeka, że mamy mało kulturalne społeczeństwo, ale jak ma ono być bardziej kulturalne skoro nowoczesny artyzm jest kierowany do ześwirowanych hipsterów i kompletnie niezrozumiały dla zwykłych, prostych ludzi?
Czy tylko ja tęsknię za sztuką piękną i prostą?
Jakie wy macie zdanie na temat współczesnej sztuki, takiej jak np. spektakle Jana Klaty?
aquamaryna-a co stoi na przeszkodzie, żeby poczytać o sztuce współczesnej, zainteresować się tematem?
Tak swoją drogą to wiele osób, które uważa sztukę wspł za bezsensowną niestety nie potrafi też rozumieć dzieł z poprzednich epok...
Ja mam jakiś taki własny hmmmm pogląd, że sztuka albo musi w jakiś sposób zadowalać zmysły (nawet jeśli jest to kompozycja figur czy czegokolwiek innego) albo dawać do myślenia, przy okazji niekoniecznie musi działać na człowieka pozytywnie. Przykładowy kwadrat na czarnym tle nie spełnia żadnego z moich kryteriów 🙂
Oczywiście to co napisałam dotyczy zarówno sztuki starszej jak i tej współczesnej.
Mam coś do powiedzenia na ten temat. Od prawie pięciu lat zgłębiam tajniki sztuki i historii sztuki i wiążę z tym całe moje życie, przyszłość etc.
Jedną radę mam dla Ciebie: jeśli nie przytłacza Cię ogrom materiału, to przestudiuj sobie dzieje sztuki, od paleolitu zaczynając. Serio, warto.  😉
Ja wciąż nie rozumiem wiele, ale wiem na pewno, że za jakiś czas ogarnę prawie wszystko (oczywiście nie wszystko będzie mi się podobać, wiadomo).
P.S.: Czarny kwadrat na białym tle już zrozumiałam.  😁
Na pewno brakuje mi wiedzy i oczytania dlatego piszę to z punktu widzenia zwykłej, prostej osoby, która artystką nie jest. Przeglądałam jednak trochę literatury na ten temat i szczerze mówiąc często bliższa jest mi twórczość artystów z ubiegłych wieków. Nie neguję ogółu współczesnej sztuki bo można znaleźć naprawdę wartościowe dzieła, czy to plastyczne, czy muzyczne, czy literackie. Mam tylko (być może błędne) wrażenie, że coraz więcej artystów dąży do promowania brzydoty i dziwactwa zamiast piękna. Oczywiście wszystko to jest moją subiektywną oceną, innym może podobać się taki stan rzeczy🙂.

bayo a czarny kwadrat na czarnym tle 😉? To był tytuł, w rzeczywistości obraz był po prostu czarnym płótnem.
Do sztuki współczesnej nie da się podejść bez ogarnięcia podstaw. Popieram radę bayo. Jeśli masz mało czasu żeby studiować dogłębnie sięgnij choćby po Gombricha. Wystarczy na początek.

A Malewicza (kwadraty) nie da się zrozumieć ot tak. To cała koncepcja nieco bogatsza niż widzimisię autora.
kujka   new better life mode: on
17 listopada 2013 15:32
Niestety ani rodzice ani szkoly nie ucza przeżywania sztuki, ani jej interpretacji (poza klasycznymi jej wytworami, a i to nie zawsze).
sztuka wspolczesna jest trudna, ale to, ze ja jej nie rozumiem, nie zawsze musi znaczyć, ze jest bez sensu.

Picassa tez kiedyś nikt nie rozumial. Ani rocka 😉
Czy tylko ja tęsknię za sztuką piękną i prostą?


No i dowiedziałaś się, że smakowanie rynsztoka przyjdzie z czasem, jak dasz się zindoktrynować 🙂
Nestor, a kto powiedział o smakowaniu? Rozumieć a lubić to dwie zupełnie różne kwestie. Przypominam że i Caravaggio, i Rembrandt nie cieszyli się zbyt dużą miłością współczesnych.
kujka   new better life mode: on
17 listopada 2013 15:53
Sorry, nie kazda sztuka jest dla wszystkich!
Powiesci Umberto Eco tez nie kazdy rozumie... To znaczy, ze są bezwartościowe...
Rozumieć a lubić to dwie zupełnie różne kwestie.

Sztuka odwołuje się do emocji, a nie rozumu. Tu nie ma nic do rozumienia. Co najwyżej do rozpoznania, kto płaci "artyście".
Studiowanie krytyków i wyjaśniaczy służy tylko temu, by zaakceptować ściek, jako kulturę wysoką - produkt dla elity. Łapią się tylko aspirujący -  żeby tych aspirujących wytworzyć trzeba ich najpierw okraść, albo udzielić im kredytu. Albo zdemoralizować - to główne zadanie sztuki "współczesnej".

Rembrandta porównywać z jakimś porno-polo - nie rób tego, proszę - robisz piękne fotografie i niech tak zostanie.
To tak, jakbyś porównała katedrę w Chartres do odrapanego domu uciech, w wyremontowanej chałupinie na prowincji, prowadzonego przez alkoholika półanalfabetę.

"Artysta wyraża swoje zaniepokojenie problemami kierowców TIRów i przedstawicieli regionalnych, którzy z dala od domu, w ciągłej pogoni... Symbolika tego czerwonego oświetlenia nawiązuje do paryskich tradycji tamtejszej bohemy, będących pod wpływem ludycznego zanegowania protestanckiego purytanizmu, tak charakterystycznego dla ulic Amsterdamu..."

Tak to w przybliżeniu idzie.
Czy jest coś złego w tym, że pewnych rzeczy nie chce się zrozumieć? Pytam z ciekawości, nie chcę wyjść na całkowitą ignorantkę. Nie uważam, że to czego nie rozumiem jest bezsensowne, ale zwyczajnie nie czuję potrzeby akceptacji czegoś, co całkowicie odbiega od mojego zmysłu estetycznego. Z drugiej strony jednak czuję pewien niedosyt kulturalny. Dodam jeszcze, że cały czas mam na myśli poziom wrażliwości pomiędzy tym, na którym wystarczają teledyski z roznegliżowanymi gwiazdeczkami, a tym na którym znajdują się znawcy sztuki i sami artyści.

A co myślicie o współczesnym teatrze?
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
17 listopada 2013 16:34
Nestor przedostatni akapit 😍

Co do sztuki współczesnej - trochę mam mieszane uczucia, kiedy do sztuki musi być dorobiona ideologia 😉, bo sama nie potrafi się obronić. Mam wujka - malarza abstrakcjonistę - sporo mi tłumaczył , ale raczej jesli chodzi o kompozycję, kolorystykę, do części jego obrazów dojrzałam - zobaczyłam w nich piękno, mimo, że niczego "konkretnego" nie przedstawiają. Niektórych dzieł nie zrozumiem, a epatowanie brzydota, która jest tylko brzydka... no nie wiem czy o to chodzi w sztuce. ale cóż, głupia jestem. Niemniej nie uznam za artystę kogoś kto próbuje zmienić mój światopogląd i postrzeganie rzeczywistości za pomocą wmontowanej w ramę spluwaczki na przykład...

Jeśli chodzi o teatr - wszystko zalezy od sztuki, reżysera, autora, aktorów... Przedstawienie przedstawieniu nierówne. Ja pokochałam Dudę-Graczową, tylko, że w wielu sztukach opiera sie na klasyce - czy można uznać to za teatr współczesny?

Natomiast nie przepadam za nadmiarem seksu w wulagrnym wydaniu w wielu sztukach. Naprawdę to jest kwintesencja sztuki? bo dla mnie seks do seks, no chyba, że kamasutra 😎
Nestor, ja jednak uważam, że aby coś skrytykować trzeba to choć odrobinę poznać.

Sama mam mocno krytyczny stosunek do wielu rzeczy aktualnie podnoszonych do rangi sztuki, ale to jest mój stosunek - samodzielnie wyrobione zdanie na ten temat. I takie podejście polecam innym. Bo trudno zrozumieć sztukę i jej znaczenie w życiu społecznym jeśli się nie ma pojęcia o historii, historii sztuki i kulturze materialnej.
Nie uważam też, aby ten ściek jak go nazywasz należało kwalifikować do kultury wysokiej "z marszu".

Moje odniesienie do Caravaggia i Rembrandta miało na celu zasugerowanie, że epoka wpływa na to, jak postrzegane są obrzydliwości i prostactwo. Za czasów Caravaggia brud za paznokciami św. Mateusza czy korzystanie z prostytutek jako modelek podczas malowania świętych było nie do pomyślenia. Ale artyści i "artyści" od tamtych czasów przesuwali te granice coraz dalej i dalej. Jedni by pokazać codzienność, prawdę, swoją wizję itp. Inni by szokować dla szokowania. Myślę, że warto odróżnić jednych od drugich. Samodzielnie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 listopada 2013 19:22
Ja przestałam interesować się sztuką współczesną, gdy zobaczyłam zdjęcia owłosionych wagin przerabianych na oczy... nie moja bajka.
Samodzielnie
O to chodzi, żeby samodzielnie.
Dawniej było tak samo, jak obecnie - poza detalami, w rodzaju internetu czy czołgami zamiast koni.  Człowiek nie zmienił się przez ostatnie kilka tysięcy lat - jest taki sam. Ma te same potrzeby - zjeść, ogrzać się, otaczać osobami bliskimi, czuć się bezpiecznie, zabezpieczyć swoją i rodziny przyszłość, wychować potomstwo, unicestwić wrogów, odczuwać bycie prawym dzielnym i szlachetnym i wyjaśnić sobie sens istnienia. Nie ma żadnej funkcji sztuki na przestrzeni dziejów. W tym sensie nie istnieje historia - ani sztuki, ani żadna inna.
Zmieniają się środki - a i to nie tak bardzo. Człowiek nie jest nawet w stanie np. wytworzyć jedzenia - może co najwyżej przedłużyć jego przydatność do spożycia - a co dopiero nadać czemuś sens, czy zmienić to, co istotne.

Wystarczy sprawdzić, kto za co płaci - i wszystko jasne.
Przecież, jak ktoś chce robione przez Ciebie zdjęcia - to chce na nich wyglądać ładnie, dobrze - albo refleksyjnie. Chce, żeby wyglądał pięknie, albo żeby była ukazana jego pozycja, sukces - czy też zmaganie się z rzeczywistością. Może chcieć tak wyglądać, żeby na sam widok wrogom pękła guma w majtkach.

Nigdy (poza patologią) nikt nie zamówi u Ciebie swoich zdjęć polecając, by wyglądać na nich jak excusez-moi chora na społeczną chorobę stara prostytutka - i nie powiesi sobie na ścianie takiego portretu. Może zamówić taki portret dla sąsiadki - ale też na ścianie go nie powiesi - raczej w jakimś Centrum Sztuki Nowoczesnej.
Sztuka nowoczesna to w dużej mierze takie zamawianie portretów sąsiadki - całych grup społecznych, które chce się zestygmatyzować i ustawić w odpowiedniej pozycji do bicia.

To, co w tym teatrze jest sprzedawane jako sztuka elitarna, dla aspirujących - to chłam, poniekąd odzwierciedla stan ducha i aksjologię elit.
Wystarczy zapytać normalnego, zdrowego na umyśle człowieka, który nie robi w propagandzie, czy dałby np. 500 tys. złotych za napisanie i wystawienie takiej sztuki. Nie dałby ani grosza. Podobnie, jak nie życzyłby sobie, by jego córka czy syn symulowali publicznie jakąś zdegenerowaną kopulację. Albo żona. Na to może dać pieniądze tylko miasto, rząd albo aspirujący którym się wydaje, że to ich awansuje do elity, bo tak się naczytali.

Rozumienia sztuki nowoczesnej trzeba ludzi nauczyć - tak, nauczyć, podobnie jak ekshibicjonizmu (by Ewa Drzyzga dla przykładu). Normalny człowiek nie kupi bez tej nauki za klika tysięcy złotych jakichś kwadratów czy ledwie zagruntowanego blejtramu. Trzeba mu to wmówić, bo inaczej cała hucpa się rypnie. Do tego trzeba dorobić ideologię - po to by np. traktować te bohomazy jak inwestycję. Dalej - trzeba dorobić cały sztafaż - uczelnie, rauty, wernisaże, wrażenie bycia kimś, bo się obcuje ze sztuką.

Artysta nowoczesny jest pachołkiem - albo sekty kierującej Imperium (finanse) albo innej sekty kierującej innym Imperium (dyktatura). Co do zasady jest na usługach Zła. To jest podstawowym wyróżnikiem tej sztuki - konieczność podpisania cyrografu - albo ze sługami Ciemności - albo bezpośrednio z rogatym kierownikiem. Inaczej nie wyżyje - a jeść musi, jak każdy.

Oczywiście uogólniam - ale nie tak bardzo.

p.s. czytać trzeba, ale przecież ci, co ten "teatr" zlecili i nadzorują - mają studia, tytuły i są osobami cieszącymi się w tzw. środowisku akceptacją, bo poważaniem to bym tego nie nazwał. Czyżby im się książka otworzyła na złej stronie? A może byli na wagarach?

Proponuję konkurs:
daj pieniądze na sztukę

Z linka podanego wyżej wybierz dowolny eksponat i zaproponuj, ile być za niego dał.
Ja wybrałem sobie kartony:
[img]http://3.bp.blogspot.com/-JBjYvYqQ80A/Uof4qyCWqlI/AAAAAAAAFnE/uBzTqupc2sk/s640/P1020333+-+2013-11-10+at+18-54-07.jpg[/img]

Daję 150 tysięcy.
Gdyby ktoś (kto nie czytał książek z historii sztuki) myślał, że to są opakowania po wystawie albo przed, czy w czasie przygotowania - to odpowiadam, że to jest sztuka przez duże "S".
Sztuka współczesna? Żebym nie wiem jak chciała, nie mogę nazwać siebie osobą merytorycznie nieprzygotowaną 🙂, ale... po latach doszłam do wniosku, że... nie ma o czym mówić. I jak nie lubię kolegi wrotkiego to "sztuka współczesna" to coś takiego jak "sport paraolimpijski". Jest "zapotrzebowanie społeczne". Sensu - w istocie rzeczy (nie w sprawach przy okazji) - nie ma. Studiowanie najróżniejszych teorii estetycznych + liczne własne doznania doprowadziły mnie do tego, że głęboko Wierzę(!) w immanentną wartość dzieła sztuki (lub brak takowej). I NIKT mi nie wmówi, że bzdet nie jest bzdetem - tu ogromne podziękowania wspaniałym wykładowcom - mistrzom.
"Sztuka współczesna" to co innego niż "sztuka współcześnie powstająca".
Przenigdy nie zaakceptuję definicji: "dziełem sztuki jest artefakt (albo i nie artefakt) uznany przez Świat Sztuki". Zbyt dużo "g* w koszyczku" się naoglądałam - a zaręczam, że "paszczą" /piórem/klawiaturą potrafię "wybronić" Wszystko - w stylu przytoczonym przez Nestora lub lepszym 🤣 Nie dajcie sobie wmawiać, że "nie rozumiecie", "nie jesteście przygotowani". Pewni młodzi sceptycy zrobili badania. Okazało się, że ludzie nawet zupełni laicy w sposób "statystycznie istotny" odróżniają np. obrazek małpy, przedszkolaka, od dzieła bardziej świadomego. Pod warunkiem, że NIKT ich wcześniej nie indoktrynował.
Więc spokojnie: zdecydowana większość lansowanej(!) "sztuki współczesnej" to zjawisko na zasadzie "Nowe szaty cesarza".

Inna rzecz, że tzw. "kultura wysoka" w znanych nam postaciach nieodwołanie zanika. Przemiana cywilizacyjna. Rodzi się coś nowego, coś innego. Co? Czas pokaże.
"kultura wysoka" w znanych nam postaciach nieodwołanie zanika.

Cały istotny przekaz jest w popkulturze.
Przynajmniej moi znajomi, co podają się za niepiśmiennych francuskich baronów tak twierdzą, a ja się z nimi zgadzam 🙂
Z tymi baronami to pewien hermetyczny kod - chodzi o to, by nie ulegać propagandzie - niepiśmiennego trudniej oszukać, bo nie aspiruje i nie czyta.

"Sztuka współczesna" to co innego niż "sztuka współcześnie powstająca".

No właśnie.
Nie da się chyba oceniać sztuki w kategoriach zła/dobra.
Ja zawsze wolałam Kossaków od Picassa. Lubię proste przekazy i koń ma być koniem, nie przepadam za próbą odtworzenia "co poeta miał na myśli".  Z tego samego powodu wolę pójść na Carmen do teatru niż słuchać wulgaryzmów i oglądać gołe pośladki udając, że jestem taka nowoczesna i wyzwolona.
Ale to moje poczucie estetyki, inni lubią kicz jeszcze inny abstrakcje. Niech każdy znajdzie coś dla siebie 🙂
Nie da się chyba oceniać sztuki w kategoriach zła/dobra.

To podstawowe kryterium - i bynajmniej nie chodzi o "złą" sztukę w sensie warsztatu. Warsztatowo może być doskonała - i zła.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 listopada 2013 22:34
jak dla mnie sztuka typu wystawienie psa w muzeum na pastwę śmierci głodowej na oczach zwiedzających jest dość zła.
Rany..myslalam, ze sobie Nestor zarty robisz i dla jaj wstawiles zdjecie kartonow, bylam pewna, ze zdjecie zrobiles sam, na jakims smietniku pod blokiem czy na klatce schodowej, a to eksponat  🤔

Tak mi sie przypomnialo jak bylam w liceum i poszlam do TR na 4:48 Psychosis. Wtedy myslalam, ze sztuka upadla 😉
busch   Mad god's blessing.
17 listopada 2013 22:58
Współczesna sztuka to po prostu postmodernizm - gdzie nie ma żadnego konkretnego stylu, a artyści skupiają się na "przekraczaniu granic". Problem w tym, że każdy, nawet najbardziej dziwny chwyt, powtarzany w nieskończoność, po pewnym czasie powszednieje. Dlatego "Fontanna" Duchampa jest znana niemal wszystkim, bo to była pewna rewolucja, przekroczenie granic, szokowanie czymś po raz pierwszy. Zdjęcie kartonów Nestora już pewnie nikomu nic nie mówi, bo to podobny chwyt użyty po raz kolejny. Nie jest już świeży, więc nie wywołuje zdziwienia i szoku. A o ile skonwencjonalizowane chwyty z poprzednich epok mają jakąś wartość samą w sobie, o tyle postmodernizm skupił się na samym przekraczaniu granic - mało już w tym "arcydzielności", takie dzieło sztuki sama jestem w stanie wyprodukować, co dowodzi na przykład taki test:
http://www.buzzfeed.com/jenlewis/quiz-can-you-tell-the-difference-between-modern-art-and-art
Ja miałam wynik 3/10  😀
Nie sciemniaj, pytan jest 11 👀 👀 😁 mialam 6 trafien 😜
Współczesna sztuka to po prostu postmodernizm (...)


Postmodernizm w filozofii:
Postmodernistyczni teoretycy piszą o końcu człowieka, o zmianie jego kondycji, podają w wątpliwość wszelkie systemy wartości jako arbitralne i determinujące człowieka.

Czyli zło nie istnieje, bo wszystko jest relatywne. W takim ujęciu zło jest bezosobowe - jest bliżej nieokreślonym stanem czasoprzestrzeni. W takim systemie władcy wolno wszystko, na co sobie pozwoli (rząd dysponuje monopolem na przemoc - minister SW Sienkiewicz).
Taki władca ma "swoich" artystów - od pisuarów.

7/11 - nie przeczytałem nigdy książki z historii sztuki 🙂
Cały istotny przekaz jest w popkulturze.

Też już nie 🙂, tzn. tak 🙂 ale pop zaczyna znaczyć co innego niż dotychczas i kultura również.
Czyli zło nie istnieje, bo wszystko jest relatywne. W takim ujęciu zło jest bezosobowe - jest bliżej nieokreślonym stanem czasoprzestrzeni.

No, postmodernistą to ty nie jesteś 🤣 Albo "nie istnieje" albo "jest" (w postaci dowolnej) 😁 Postmodernizm (w kategoriach oceny sztuki) dawno już za nami.

Ostatnio bardzo lubię słuchać "przypadkowych" rozgłośni radiowych. W jednej rozmowie dwóch panów usłyszałam 2 ciekawe rzeczy. Że Bernardo Bertolucci oznajmił, że 30 lat temu był przekonany, że robiąc filmy - zmienia świat. teraz - mowy o tym nie ma. Że NIGDY tak wielu (niemal kto tylko chce) nie maiło dostępu do kultury w ogóle.
busch   Mad god's blessing.
17 listopada 2013 23:41
Nie sciemniaj, pytan jest 11 👀 👀 😁 mialam 6 trafien 😜


Wydało się 👀 Test robiłam już jakiś czas temu, a teraz go tylko znalazłam i podlinkowałam bez zaglądania, ile miał pytań 😉

Dla jasności - pisząc o "wartości samej w sobie" nie chodzi mi o jakieś immanentne Dobro i Prawdę ukryte w dziełach Boscha, czy Bruegla. Chodzi mi o to, że o ile kubizm może do nas w sensie emocjonalnym przemawiać lub nie przemawiać, o tyle nie można zarzucić Picassie, że nie miał żadnych umiejętności malarskich. Miał, i to bardzo dobre - bez dużej wiedzy i dużych umiejętności nie mógłby malować tego, co malował. Ja na przykład, totalne plastyczne beztalencie, nie jestem w stanie stworzyć czegoś podobnego tylko dlatego, że mam pędzle, farbki i trochę czasu.

Jestem natomiast bardzo ciekawa, czy twórcy kartonowych "instalacji" są w stanie wylegitymować się podobnymi umiejętnościami - bo ich "dzieła" jestem w stanie bez trudu powtórzyć, a mając odpowiednio dobrą gadkę i znajomości w środowisku, pewnie też bym je wystawiła w jakiejś postmodernistycznej galerii 🙂 Podobne pytanie dotyczy też postmodernistycznego malarstwa - czy malowanie kwadratu na jednolitym tle jest zadaniem wymagającym talentu, niezwykłych umiejętności, znajomości technik malarskich itd.? No nie bardzo: podstawowym tworzywem tej sztuki jest emocja widza, którą uzyskuje się różnymi bardziej lub mniej absurdalnymi sztuczkami. Mamy po prostu już zbyt mało granic do przekroczenia i stąd takie wątpliwości - kartony w galerii już nikogo nie szokują, więc prostego pobudzenia emocji nie było. A same kartony nie mają w sobie niczego, co wywołałoby w nas wrażenie kunsztu w pracy artystycznej, jakiejś struktury i wewnętrznego skomplikowania dzieła.

Ostatnio bardzo lubię słuchać "przypadkowych" rozgłośni radiowych. W jednej rozmowie dwóch panów usłyszałam 2 ciekawe rzeczy. Że Bernardo Bertolucci oznajmił, że 30 lat temu był przekonany, że robiąc filmy - zmienia świat. teraz - mowy o tym nie ma. Że NIGDY tak wielu (niemal kto tylko chce) nie maiło dostępu do kultury w ogóle.


To prawda, cierpimy na biegunkę artystyczną  😉. Fajnie się o tym wypowiadał Lem w "Filozofii przypadku" - we współczesnej literaturze jest dużo przypadku w tym, co zostanie uznane za arcydzieło, bo jest zbyt wiele książek, by jakikolwiek krytyk był obeznany ze wszystkimi nowinkami na rynku wydawniczym. A żeby coś zostało uznane za prawdziwe dzieło, musi być zauważone nie tylko przez pojedynczego krytyka, który przypadkowo na coś natrafił. Sama "Filozofia przypadku" ma w sobie trochę przeinaczeń i przekłamań na temat teoretyków literatury, ale mimo to polecam tę pozycję  😉
busch, większość twórców ma fenomenalną sprawność warsztatową-techniczną, ale to nie ma nic do rzeczy. To Picasso pierwszy powiedział: "Nie sztuka znieść jajko, sztuka je wygdakać" i wraz z Salwadorem Dali (choć oddzielnie) bawili się świetnie ciągnąc kasę z naiwniaków, świadomi swych działań (praktycznie cała ceramika Picassa) = z czegoś żyć trzeba, niekoniecznie świadomi ich długofalowych konsekwencji.

Dziś w "sztuce" trzeba "zaistnieć". O czym się nie mówi, to nie istnieje, i wiadomo, że lepiej źle niż w ogóle. Tylko lans się liczy. Dawno zniknął wymóg, żeby artysta tworzył coś samodzielnie - wystarczy sygnatura. I tu uzasadnienie: Rubens tez się mało pędzla tykał, grunt to mieć sprawnych praktykantów (stażystów, chciałoby się rzec :hihi🙂. Sposoby na "zaistnienie" doskonale poznał marketing i reklama: porno + świętokradztwo są jednymi z lepszych. A skoro głębsza refleksja, sprawność warsztatowa są zbędne - to po co się męczyć? Artyści nie są idiotami. Idiotą jest idealista harujący za nic.

Miałam w życiu okazję podziwiać kilka fascynujących prac z nurtu performance/instalacja/multimedia. "Tkwią mi w oczach" do dziś. Pamiętam żywe emocje, poruszone "to coś" o czym nie wiedziałam. Ale nie sądzę a by były to prace znane.
O jednej tylko słyszałam, ale też pamiętam zachwyt ideą. Było tak. Plener międzynarodowy, przeważnie instalacje. Ogólny temat: Polska. I oto jeden z cudzoziemców zaczyna na "swoim kawałku podłogi" coś wysypywać z kolorowego piasku. Co to? Formalnie - rodzaj mandali tybetańskiej. Zaciekawieni dopytują. Odpowiedź artysty: uderzyło mnie, że Polska to taki kraj, który nigdy nie miał stałego terytorium. Wysypuję kolejno mapy Polski w przebiegu dziejów.
(...)

Picasso namalował Guernicę na zamówienie i za pieniądze komunistycznych bandytów - czyli wszystko się zgadza. Wielki malarz na usługach ciemnych mocy.
To, że bombardowanie było dokonane przez Niemców - cóż, kłótnia w rodzinie - narodowy socjalizm contra komunizm. Zdolność kojarzenia faktów i kręgosłup aksjologiczny u Picassa taki, że Nikifor przy nim to szczyt intelektu.
Warsztatowo sprawny, oczywiście - Leni Riefenstahl też warsztatowo była sprawna. O cyrografach już pisałem - dla niektórych to cena bycia prawdziwym artystą.

Kto zgadnie skąd to jest:
sztuka przez duże S
Jest to fragment muralu Diega Rivery z Nowego Yorku
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się