Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Kurczak, jak to mówią, wszystko wali się na raz, ale z drugiej strony trzeba dobić do dna, żeby móc się z niego odbić jeszcze wyżej. Tego Ci życzę!
Najmocniej przepraszam za 🚫, ale Kurczak, napisałam do Ciebie wiadomość prywatną, tylko nie wiem czy doszła? Czy mogłabym prosić o odpowiedź?
A u mnie już chyba gorzej być nie mogło, jak się wali to już wszystko. Związek, koń, znajomości, szkoła, perspektywy - wszystko naraz..czy kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze..?
Tym razem mnie dopadła jakaś jesienne depresja;/ Sama nie wiem, czy faktycznie mam powody do zamartwiania się, czy wszystko sobie sama wymyślam. Mam pracę o jakiej marzyłam, pracuję z fajnymi ludźmi. Ale już od 3 miesięcy szukam mieszkania, powoli zbliża się czas, kiedy będę musiała się wyprowadzić z dotychczasowego. Znam już na pamięć ogłoszenia, albo znajduję straszliwe nory, ale mieszkania na które mnie nie za bardzo stać;/ A kiedy już coś jest, co mi mega odpowiada to albo jest 500 chętnych, albo w ostatnim momencie następują jakieś zmiany. Mam już tego dosyć, czy nie może choć raz mi się coś udać, bez miesięcy zamartwiania się;/  Muszę do jutra czekać na odpowiedź w sprawie jednego mieszkania, na które się zdecydowałam. Mam wielkiego stresa, cały dzień się zamartwiam;/ Marzę, żeby w końcu móc zamieszkać u siebie, ale chyba nie jest mi to dane;/

To, że jestem sama już się z tym pogodziłam. Pewnie to się nie zmieni. Przynajmniej nic na to nie wskazuje;/ Ale żebym choć nie miała innym problemów do zamartwiania się;/ Nie mam już siły, ciągle coś jest nie tak ;(
Chciałabym być w końcu szczęśliwa na każdym etapie życia;/ Praca to wiele, ale nie wszystko ;/
Przepraszam, że się tak rozgramoliłam, ze swoimi problemami (pewnie to nic ważnego), ale już czasem nie daję sobie rady 😕
solusiek skąd ja to znam.. niby wszystko jest w porządku, ale takie z pozoru malutkie problemiki straaasznie wewnętrznie dobijają. Trzymaj się, to pewnie właśnie to co mówisz - jesienna deprecha!
Powiem szczerze że mam powoli już wszystkiego dosyć 🙁 nie dość że nie mogę zaleźć pracy od kilku miesięcy to jeszcze na dodatek spadła mi koronka z jedynki i muszę mieć teraz mostek bo korzeń już do niczego się nie nadaje i koszt 1,2 tys. no normalnie masakra  😵
kamila25 łączę się w bólu... Czy ja kiedyś znajdę tą przeklętą pracę??? matko...
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
21 listopada 2013 12:35
Aaaaaa  😕


Odkąd musiałam sprzedać konia (wkrótce minie miesiąc) z niczym nie mogę się pozbierać, wszystko mnie smuci i nawet błahostki jak beznadziejny dzień na uczelni urastają do rangi tragedii. Ratunku  😵 Macie jakieś sposoby na ogarnięcie się?
smarcik ja też musiałam się rozstać z "własnym" koniem,znam to doskonale. Najpierw było ciężko, nawet bardzo odpuściłam kompletnie jeżdżenie i stajnie ale okazało się, że źle kombinowałam. Po czasie zdecydowałam się jednak pojechać na stajnie konie prywatne jak ja to mówię u chłopa za stodołą i pomogło. Może to i nie własny ale jednak konisko pomaga. Teraz u mnie też różnie, przeprowadziłam się niedawno, poszukiwania pracy, poszukiwania stajni, ogrzewanie nie chce działać, a że na wynajętym mieszkaniu to w sumie sama niewiele mogę z tym zrobić a jakoś właściciel się nie kwapi do załatwienia sprawy. Jak już dostałam pracę w branży to się okazało, że dojazdu powrotnego nie mam i musiałam odpuścić, ale wychodzę z założenia, że z nie takich problemów się wychodziło to i z tego się wyjdzie smarcik uszy do góry będzie dobrze,to kwestia czasu.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
21 listopada 2013 13:34
Z końmi to ja mam kontakt cały czas, z resztą i tak już się chyba w życiu najeździłam i nie mam jakiegoś parcia na to. Ciężko jest po 9 latach rozstać się z przyjacielem. Wiem, że teraz ma super właściciela, jest naprawdę w dobrych rękach. Ale jednak jest świadomość, że nawaliłam, nie podołałam finansowo i tak naprawdę straciłam coś, co było dla mnie bardzo ważne. To taki punkt zapalny dla lawiny moich smutków i nieszczęść, choć na co dzień jestem optymistką.

Na domiar złego schrzaniłam totalnie pewną znajomość i nie mogę sobie tego wybaczyć  🙁
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
21 listopada 2013 14:17
smarcik- Po stracie znajomości da się pozbierać, uwierz mi. Jednak straty konia nie mogę sobie darować. Staram się chodzić do koni znajomej, a jak tylko wyzdrowieję, mam pojechać do właścicielki kilku koni emerytów. Korzystaj, że jesteś na uczelni, masz jakiś punkt zaczepienia - ja nie mam pracy, studiów, a nieliczni znajomi (utrzymuję kontakt z 3 osobami z technikum) minimum 120 km ode mnie. PORADZISZ SOBIE!
Smarcik nie schrzaniłaś, zadbałaś o przyjaciela, znalazłaś mu dobrego opiekuna i spokojne miejsce to najlepsze co mogłaś zrobić na pewno lepsze niż ciułanie kasy skąd się da i życie w strachu co będzie jeśli przyjaciel zachoruje i nagle wydatki przekroczą twoje możliwości. Czasem życie zmusza nas do trudnych decyzji ale zrobiłaś najlepsze co mogłaś zrobić w tej sytuacji. Zresztą nie skreślaj tego jeszcze, może z czasem go odzyskasz. Moja znajoma też z przyczyn finansowych musiała sprzedać konia i po 5 latach go odzyskała jak stanęła na nogi nie martw się będzie dobrze
asds   Life goes on...
22 listopada 2013 22:22
Mam doła od wczoraj kiedy wróciłam po urlopie do Polski....W sumie to suma wszystkich ostatnich zdarzeń i sytuacji. W pracy najchętniej bym się odizolowała, robiła co do mnie należy i ludzi po całości unikała. Denerwuje mnie to jak niektórzy ludzie lubia traktować innych jak piłki antystresowe na których można się wyładować....Pogoda też mnie denerwuje..Od dwóch dni zero słońca...

Na domiar złego usłyszałam że gruby ma problemy z poważne problemy zdrowotne i nie wiadomo jak będzie dalej 🙁.
Jakoś do d.py.
Jadę właśnie pociągiem. Pijac kawę zobaczyłam w odbiciu okna starą zmęczoną kobietę.
Siebie.
Co sie stało z tym życiem??
Dodofon, za dużo napięcia za mało wyluzowania? Może czas na urlop?
E! Dodofon, w brudnej szybie PKP to i dwudziestka wygląda na staruszkę 😀
E! Dodofon, w brudnej szybie PKP to i dwudziestka wygląda na staruszkę 😀
. To intercity było...
Zmęczenie, ale nie takie ogólne, ale zmęczenie życiem.
BTW - urlop? Co to,urlop?  Biorę ewentualnie tydzień w roku. Od lat juz.
Dodo najwyższy czas brać drugi.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
26 listopada 2013 23:55
Niby powinno być w "wkurzach" ale to mnie nie wkurzyło już tylko zdołowało. Posypał mi się cały plan sprawdzania koni do kupna, bo wspólpracowniczka się pochorowała oczywiście na koniec miesiąca choć cały czas gadała, że na pewno zwolnienia nie weźmie. No i nie wiem czy wypatrzone konie na mnie poczekają 🙁. A już nie mogę bez koni - brakuje mi ich jak tlenu... I nawet nie mogę nic marudzić bo bez pracy nie ma konia, nie? Dodo, wiesz właśnie tego się czasem boję - odpływającego niewiadomo jak życia. Coś bym z ty? Zrobiła ale nie wiem co 🙁
Dodo Intercity też PKP 😀
To jest minus jeżdżenia ciapągami - za kierownicą nie wpada się w okolicznościową depresję 😁
edit: niedawno wymyśliłam, że komunikacją publiczną będzie mi łatwiej, wygodniej, taniej. Uhm - potem doszłam do wniosku, że czas już do domu opieki  🙄 - tak mnie wszystko bolało, łącznie z głową - no sterana życiem staruszka. Neva eva. Lubię czuć się jak ludź nie jak klekoczący szkielet. "Rozbijać się pociągami" nabiera innego znaczenia  😀
Nie no ja juz nie moge.
Moja praca licencjacka doprowadza mnie do szału. Nie mogę do tego usiąść. Już prawie jest skończona, ale mam doła "wenowego". Wkurzam sie sama na siebie ze wole pisać tego posta niż otworzyć folder z pracą i materiałami. Rzygam tym! 🙁(((
Tematyka jeździecka. Dokładniej turystyka konna w Polsce- stan obecny i perspektywy rozwoju. Może ktoś ma pracę/materiały na których mogłabym się podeprzeć?
Pomożecie? bo deadline za tydzień.  😵
U mnie do dupy,bo mnie młoda wkurza -.- musimy popracować nad zostawaniem samemu i chodzenia samej na uwiązie bez chodzenia drugiej za tyłkiem.
nasicc, nie wiem, może Cię to rozbawi jak przeczytasz, że czytając pierwszy wers Twojej wiadomości pomyślałam (nie wiem, czemu), że piszesz o dziecku. Że córka Cię wkurza, że nie chce zostawać sama (myślę sobie, może wiek taki koło wczesnej podstawówki, kiedy to dziecko już teoretycznie może, a czasami boi się samo w domu) i że nie chce sama chodzić.. tu już zdążyłam pomyśleć, że na jakieś zajęcia etc. 😉 Jak mój wzrok pobiegł do drugiej linijki i przeczytałam "na uwiązie bez chodzenia drugiej za tyłkiem" to wyobraź sobie moją minę  👀 Prawie wybuchnęłam śmiechem  😂 Ale współczuję konieczności użerania się z młodzizną 😉
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
27 listopada 2013 14:09
Co za cudowny dzień.
Właśnie siedzę w szpitalu.
Po wypadku.
3 w tym roku.
3 nie z mojej winy.
Kenna w sumie czytając moją wypowiedź też pomyślałam o dziecku ^ ^
ojjj potrafi to młode zeżreć nerwów. Przedwczoraj wyskoczyła przez ogrodzenie 1,60m razem z drugą i musiałam je ganiać z połamaną stopą. Ahh ta młodzież... niedługo to chyba im pustaki uwiążę na szyi,aby nie wyskakiwały szatany😀DD
Ale młodą mam od narodzin i została mi po mojej pierwszej klaczy,która padła 5mc po porodzie,więc to takie oczko w głowie wszystkich.
Martva, jak jesteś cala, to popatrz na pozytywy, odszkodowanie piechota nie chodzi 😉
Martva - o na boga...cala jestes??
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
27 listopada 2013 21:34
Dzięki dziewczyny za zainteresowanie. Generalnie jestem poobijana, trochę kręci mi się cały czas w głowie, co jakiś czas mnie mdli. Boli mnie te ręka, jak do jutra nie przejdzie to znowu nawiedzę szpital... Niby nic wielkiego, ale ja już mam dość... Trzeci wypadek w tym roku, zupełnie nie z mojej winy i kurcze... ile można. Zaczynam najzwyczajniej na świecie bać się jeździć saochodem, bo skoro potrafi ktoś wbić się we mnie na jednym z najlepiej zorganizowanych i oznakowanych skrzyżowań w mieście (wjeżdżając na czerwonym świetle na to skrzyżowanie) to co może przytrafić się bez sygnalizacji świetlnej i innych udogodnień.. No niefajnie, niefajnie.
Martva, masz objawy wstrząsu mózgu. Masz leki? Lezysz na płasko? Miałas prześwietlenie? Tomograf czy cuś??
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
27 listopada 2013 21:40
TK kręgosłupa szyjnego, w szpitalu mnie totalnie zlali, gdzie w sumie ratownicy z karetki sugerowali, że może być lekki wstrząs. Leków nie dostałam (poza tabletką uspokajającą w karetce). Pan doktor w szpitalu stwierdził, że nic mi nie jest, przy czym nie zostały wykonane ŻADNE inne badania poza TK. Ani palec do nosa, ani jakieś takie inne standardowe przy tego typu sytuacjach. Leżeć nie leżę, bo jak to robię to mi słabo. Siedze.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się