kącik skoków

margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
25 listopada 2013 18:18
mozii z tego co ja zrozumialam to wszystko oprocz jazdy na wprost i skrecania dla konia skoczka jest zbedne  ❓ 🤔
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
25 listopada 2013 18:40
Wszystko co nie jest związane ze skokami jest zbędne. Ale żeby osiągnąć idealną jazdę na wprost, konia trzeba wyprostować, a to osiągniesz tylko ćwiczeniami wstępnego ujeżdżenia. Bo w zasadzie przejścia, zmiany tempa itp to jest właśnie wstępne ujeżdżenie. Koń dobrze reagujący na łydkę zrobi ustępowanie bez problemu- to też ujeżdżenie wstępne. Myślę, że o to mu chodzi, że konia skoczka nie uczymy chociażby piaffu czy lotnej zmiany co tempo, bo zbytnie skrócenie wymagane do tego typu ćwiczeń, skutecznie utrudni koniowi skoczkowi życie. Nie wyobrażam sobie konia skoczka który ma klapki na oczach leci na wprost, a w zakręty wchodzi jak sterowiec(chcąc brać dosłownie słowa A.V.), a tego A.V. nie miał na pewo na myśli.
Ostatnio rozmawiałam z Wojciechem Markowskim na ten temat. Wniosek był taki, że na początku szkolenia koń skoczek nie rózni się zbytnio od ujeżdżeniowca. Oba idą zgodnie ze skalą(o tym mówi też A.V. mówiąc o zebraniu, że prawidłowo wyszkolony koń sam dostosowuje zebranie), jednak później ich drogi znacznie się rozchodzą. Koń ujeżdżeniowy ma być elastyczny w ruchu(sprężystość), koń skoczek w tempie(możliwość szybkiego skracania i rozciągania- szybciej wolniej), ujeżdżeniowiec "siedzi na zadzie", skoczkowi takie podstawienie utrudnia życie przez nadmierne skrócenie. To tak jakby człowiek biegał sam i starał się biec bardzo wolno podstawiony- łatwiej Ci będzie iść ekspresyjnie, ale trudniej od razu przyspieszyć 😉 Przynajmniej ja tak rozumiem co A.V. miał na myśli 😉 
margaritka, myślę, że dobrze zrozumiałaś 😀 Z uzupełnieniem: precyzyjna jazda, "dokładnie" koło, płynna regulacja tempa. Tylko zapominamy, że mowa o koniach TOPOWYCH.
Które są wybierane z tysięcy. Które "bazę" mają "z szuflady". Kto przeznaczy na IO konia sztywnego jak kołek? Z niedostatkiem dynamiki? Z problemami z koncentracją? O złej reaktywności na pomoce? Bierze się total the best. A takiego - "uczyć" rozluźnienia? A po co - guma z natury. Trzymania rytmu? - trzyma. "Poprawiać" pracę zadu (np. łoptkami, cofaniami itd.)  - to samo, niczego POPRAWIAĆ nie trzeba. O wyprostowanie zadba precyzyjna jazda po trasie w optymalnym tempie/tempach. I CZAS. Czas zbierania pozytywnych doświadczeń.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
25 listopada 2013 18:51
Chociaż zaprzeczeniem tego o czym on mówi jest chociażby Ratina Z- w korytarzu nie robiła piorunującego wrażenia, mimo dużego tempa potrafiła się zagapić, a pracy rozluźniającej wlali w nią całe morze. Koń TOP? Jak się później okazało TOP  🤣
mozii z tego co ja zrozumialam to wszystko oprocz jazdy na wprost i skrecania dla konia skoczka jest zbedne  ❓ 🤔
od strony ujeżdzeniowej skoczek ma być 3XP- pilny, prosty, przepuszczalny... tylko tyle i aż tyle, a wszystkie ćwiczenia mają być środkiem do osiągnięcia tego celu, a nie celem samym w sobie.
Pozwolę sobie jeszcze na sekundkę wrócić do tematu oddawanie ręki i tych łokci w skoku. Czyli z tego, co zrozumiałam i wcześniej tłumaczyła mi halo, tak oddana ręka, to już za dużo, już ten ruch dłoni jest zbyt duży czy jeszcze od biedy ujdzie według wzorca? 😡
dla mnie OK, koń dostał dokładnie tyle ile potrzebował.
ręka w skoku ma być miękka i elastyczna tak żeby koń sobie wyciągnął szyje razem z ręką tyle ile potrzebuje, nie należy się zastanawiać kiedy wodze oddać tylko rozluźnić rękę/łokieć żeby koń sam wziął ile chce : )
mils, na tej przeszkodzie i w tej fazie OK. Koń optymalnie zarządza ręką jeźdźca - nic "oddawać" nie musiałaś. Na wyższej  przeszkodzie (paradoksalnie) mógłby "poprosić" mniej. Ręki. Ruch ciała co innego.
margaryna niezupełnie. Tzn. do pewnego etapu - owszem. Potem tyle prawda, że zawsze ma być Optymalne rozluźnienie. Nie zawsze tyle, ile koń "chciałby" - zawsze tyle, ile trzeba, żeby dobrze wykonać zadanie.
no moim zdaniem koń w skoku powinien mieć pełną swobodę aby mógł w pełni wykorzystać swoje możliwości (nie mówię tutaj o odbiciu ponieważ na odbiciu najczęściej trzeba konia lekko przytrzymać żeby poszedł mocniej w górę a nie w dal) ale już jak leci to pełen luz - u mnie to się świetnie sprawdzało z każdym rumakiem z jakim miałam przyjemność pracować, ponieważ uważam że koń sam wie jak zapracować nad przeszkodą żeby zadanie zostało wykonane dobrze, ja ewentualnie koryguje najazd a skok należy do konia i to on ma umieć to zrobić a nie ja, ja nie będę mu mówić jak ma to zrobić - niech się uczy sam ja mam mu tylko nie przeszkadzać i w ten sposób koń zaczyna się bawić skokami i pokazuje coraz fajniejsze rzeczy : )
margaryna, ale gdy już się umie bawić skokami... 😀 Gdzieś tam, kiedyś - trzeba mieć konia w ręku w momencie lądowania i wylądować dokładnie tam gdzie się chce. Trochę podobne zagadnienie do... skręcania w locie, które zwyczajnie - tak gdzieś do rozgrywek na 150 jest błędem 🙁 Ale przynajmniej na razie chyba żadnego z użytkowników forum głowa o to nie musi boleć 😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 listopada 2013 22:17
margaryna, a jak najeżdżasz na kolejną przeszkodę?
no nie jest to tak że rzucam wodze i fruń koniu ale moje ciało jest luźne, swobodne, pozostające w tzw. pozytywnym napięciu, podąrzające za ruchem konia co powoduje że koń może sobie pozwolić na pełne zapracowanie nie bojąc się o to że go szarpnę czy obije o siodło ale kontakt ze sobą mamy cały czas, ciężko to wytłumaczyć ponieważ to są moje odczucia i moje wrażenia jakie odbieram skacząc z jakimś koniem
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
26 listopada 2013 14:51
z tym oddawaniem ręki na wyższych przeszkodach - teoretyzując, bo nie mam takich doświadczeń, a jedynie z obserwacji, to wydaje się całkowita racja
jest inna parabola lotu w związku z czym koń operuje głową w innych płaszczyznach i lądując trzeba mieć konia w ręku i być gotowym od razu na kolejną trudną przeszkodę, nadmierne ruchy ręki mogą zaburzać płynność przejazdu i wydłużać proces "składania konia po skoku", za to zdecydowanie cała praca "ręki" rozgrywa się w łokciu
Czyli taka praca ręki jest prawidłowa?
ale tu nie ma na czym pracować ręką, ona zostaje w tym samym miejscu.
Chodzi mi o ten łokieć. Wiem, że przeszkoda jest mikrusowata, ale dla mnie to są początki. A praca ręki... łokcia jakaś jest ; ))
halo, wrotki, proszę wyjaśnijcie.
Patrzę na ten film
i zwłaszcza w 1.58-9 to nie wygląda jakby ręka zupełnie nie była oddana. Ona na początku idzie troszkę do przodu by potem sobie w tym miejscu podczas skoku zostać. A na lądowaniu prostują się łokcie.
w 1.58-9 to nie wygląda jakby ręka zupełnie nie była oddana.wg mnie nic tam sie nie zmienia, ręka jest cały czas z przodu, od najazdu, przez skok, do lądowania.
A to znaczy, że już od najazdu jest już ciut, tak z 10 cm, bardziej do przodu? Bo jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że w jeździe na płasko jest też tyle przed kłębem. Przepraszam za takie głupie pytania ale bardzo bym chciała zrozumieć  :kwiatek:
A to znaczy, że już od najazdu jest już ciut, tak z 10 cm, bardziej do przodu? Bo jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że w jeździe na płasko jest też tyle przed kłębem.ale własnie tak jest. przecież wodza jest koniecznością, wynikającą tylko z tego, że człowiek nie ma warunków fizycznych gibona i nie może trzymać kółek wędzidła bezpośrednio dłonmi.
Jeżeli ten skok jest według Was modelowy, to faktycznie coś nie pasuje do teorii, bo ręka jest wysunięta do przodu w skoku dalej niż podczas wybicia/najazdu. Już chyba nic nie rozumiem.
a w której sekundzie, bo przyznam, że tego zupełnie nie widzę?
1:58 na wybiciu dłoń jest prawie nad kłębem, kiedy zmienia się ujęcie na zbliżenie w skoku, ręka jest w 1/3 długości szyi. Jak porównasz sobie klatki to dobrze widać bo bardzo płynnie sie to odbywa 😉 Swoją drogą nie wiedziałam, że moja wiedza jest tak przestarzała, bo jeszcze niedawno wsyscy pisali o oddawaniu ręki tak daleko by zwierzakowi tylko nie przeszkadzać.
Lov   all my life is changin' every day.
26 listopada 2013 19:57
A mi się wydaje, że chodzi nie o samo umiejscowienie ręki (bo pracują łokcie), tylko o odległość ręki od pyska, która się nie zmienia, tak? Bo nawet jeśli koń w skoki baskiluje, i "oddaję rękę" po grzywie, to wodze powinny zostać cały czas w lekkim napięciu, czyli zasadniczo ich długość się nie zmienia= ta sama odległość ręki od pyska?

Chyba zamotałam 😁
No tak, ale umiejscowienie ręki w stosunku do szyi musi się zmienić bo inaczej koń nie miałby swobody w skoku, tak mi sie przynajmniej wydaje.
A poprzednie wpisy mozna zrozumieć tak że ręka ma się nie ruszać w stosunku do konia, jedynie do ciała jeżdzca przez otwarcie łokcia.
No ale mówimy o umiejscowieniu ręki w stosunku do pyska a nie w stosunku do szyi i tu zgadzam się z Lov, wodze zostają napięte czyli odległość ręka - pysk jest stała, a koń w skoku pracuje szyją zatem szyja w skoku się 'wydłuża'a potem 'skraca' co przy ręce pozostającej nieruchomo względem pyska powoduje wrażenie jakby ręka przemieszczała się wraz z szyją. Wydaje mi się, że chodzi nam o to samo tylko ciężko to ubrać w słowa🙂
1:58 na wybiciu dłoń jest prawie nad kłębem, kiedy zmienia się ujęcie na zbliżenie w skoku, ręka jest w 1/3 długości szyi.
nie o kłąb, a o pysk tu chodzi, jak słusznie wcześniej zauważyły Lov i Magdzior.
koń ma dostać tyle ile potrzebuje, a  mając na plecach jeźdźca nie szczególnie nikczemnego wzrostu i z odpowiednio z przodu prowadzoną ręką, potrzebuje praktycznie tyle co nic.
Ok, ok, czyli nam wszystkim chodziło o to samo. Przepraszam za zamieszanie ale się zamotałam. :kwiatek:
To żeby bardziej zamotać 😀 Tu są wodze dość długie. Coraz więcej jeźdźców ma naprawdę krótkie wodze, dłonie wręcz cały czas z boku szyi i wtedy gdy skok wysoki i jeździec nie mikrus to ręka jest w miejscu "bezwzględnie" tzn. w jednym miejscu szyi, nie tylko w stałej odległości od pyska. I ogólnie - im bardziej zgrany z koniem skok tym mniejsza potrzeba "akrobacji". Akrobacje trzeba wyczyniać gdy coś idzie nie tak.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się