Oszust !!! uważajcie - przestroga dla innych .

Do PZHK wystarczy napisać oświadczenie na kartce, że tego a tego dnia nabyło się tego a tego konia - tak ostatnio przepisywałam paszport jednego z moich koni. Czy PZHK zadzwonił do byłego właściciela potwierdzić - nie wiem (akurat dość duża stajnia w naszym woj.), ale paszport odesłali z wpisanymi moimi danymi.
Poza tym na pierwszej stronie paszportu jak wół stoi "dokument nie jest potwierdzeniem własności konia".
W takim razie co jest dokumentem potwierdzającym własność konia?
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
03 grudnia 2013 20:08
hmmm... umowa?  🤔
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
03 grudnia 2013 20:09
Można również wyciągnąć pismo z WZHK, że dany koń figuruje jako własność konkretnej osoby.
hmmm... umowa?   🤔

Zauważ że niektórzy ludzie kupujący konia nie chcą jej podpisywać 😉

Edit.
Dzięki Kurczak :kwiatek:
Kurczak, no ale najpierw tam się musiał znaleźć, na podstawie jakiegoś dokumentu.

Zauważ że niektórzy ludzie kupujący konia nie chcą jej podpisywać 😉



Czemu nie? ;o Nie leży to właśnie w ich interesie?
jak się cos tak wartościowego kupuje to trzeba podatek zaplacić ;] nie ma umowy - nie ma zakupu - nie ma podatku ...
[quote author=horse_art link=topic=88763.msg1942454#msg1942454 date=1386148979]
jak się cos tak wartościowego kupuje to trzeba podatek zaplacić ;] nie ma umowy - nie ma zakupu - nie ma podatku ...
[/quote]
Nie ma także dowodu na własność tego konia. Ergo poprzedni właściciel może go sobie zabrać w dowolnym momencie.
wtedy powie, że ustna była która jest wiążąca, a jak wyjdzie "akcja"- jak poprzedni będzie o tym wiedział to w miedzy czasie zapłaci żeby zalegalizować... albo powie, że się na poniżej 1 tyś. umówili i tyle ;]

głupie głupie...ale jak widać dość częste - szczególnie u handlarzy pewnie. a oni i bez paszportów sprzedają - więc o czym my mówimy.... jaka uczciwość i prawo ;/
Gorzej, jak przyjdzie do udowadniania przed sądem własności, świadków będzie brak, a jeden będzie twierdził, że nic ustnie nie sprzedawał...
Dava   kiss kiss bang bang
04 grudnia 2013 10:08
Halo no coś Ty nie wiedziałam  🤣 😀iabeł:

Sorry ale jeśli w tak prosty (PROSTY) sposób można ukraść sobie konia z kilka nascie-dziesiat zł albo euro to  🤔

W przypadku koni zagranicznych dowodem własności nie jest tyle umowa (i tak musi być konieczna :P) czy paszport co certyfikat wydany przez związek w jakim ten koń jest zarejestrowany. I nie ma to tamto jeśli ktoś takiego nie posiada to nie jest właścicielem konia (nawet z umową i nawet z paszportem).
Ale o tym nie wiedzą wszyscy i są później zdziwieni  😉

Epk dokładnie. Umowy ustne to działają ale chyba tylko w filmach amerykańskich...
Dava, w Niemczech umów nie ma. Przekazuje się tzw. certyfikat własności. Kto go ma jest właścicielem konia - dlatego trzyma się go mocno schowanego i pilnuje jak oka w głowie. Oczywiście jeśli chcesz, podpiszesz w Niemczech umowę kupna-sprzedaży konia, ale nie jest to konieczne. I oni między sobą tego nie praktykują.
Znam jednak historię konia, który a i owszem sprzedany do Polski został, ale właśnie bez certyfikatu własności i właściciel na podstawie tego certyfikatu się po niego upomniał. Koń musiał wrócić do Niemiec.
ale jaja... (z tym oddawaniem)

my kupiliśmy konie z niemiec - umowa kupna-sprzedazy (sprzedawca nawet mial). podatek opłacony. nic o certyfikacie nie mówili, konie z tabunu, bez paszportów...wlasnej hodowli - nei sadze zeby mieli jakies certyfikaty 😉

a jak sprzedalismy do niemiec to co? przecież zadnego certyfikatu nie dalismy, tylko paszporty. konie nn, więc w zadnych rasowych związkach też nei były...
jak ten handlarz, czy kupcy mogli je "zalegalizować"?
horse_art, konie z Polski nie muszą mieć takich certyfikatów. Konie z Niemiec muszą - takie coś u nich funkcjonuje. Każdy koń taki certyfikat musi mieć. Na jakiej podstawie wydawany? Nie wiem. Pewnie na podstawie świadectwa urodzenia źrebięcia albo opisu przy matce albo coś.
Dava   kiss kiss bang bang
04 grudnia 2013 11:14
Epk nie wiem, może masz inne doświadczenia ale wszyscy, których znam czy z nimi rozmawiałam kupowali konie w Niemczech i Austrii (mieszkańcy tych krajów też:p) obowiązkowo z umowami. I to było proponowane przez hodowców itd. więc nie wiem skąd Ci się to wzięło, że w Niemczech umów nie ma  🤔wirek:

Horse_Art może konie nie miały paszportów i nie były zgłoszone w jakimkolwiek związku i stąd nie mają certyfikatu. W każdym innym wypadku muszą mieć :p

Certyfikat to nie papier, że koń jest z Niemiec ( :lol🙂 tylko, że jest zarejestrowany w danym związku hodowców. Konie z PL ale zarejestrowane w związkach zagranicznych również mają certyfikat, który dany związek wydaje.
Od osoby, która konie z Niemiec przywozi (oraz z Holandii). Z Holandii umowy ma, z Niemiec nie. Taką informację dostałam od niej ponad rok temu, nie sądzę żeby się coś zmieniło. Natomiast właśnie mówiła o mega zwracaniu uwagi na certyfikat, który oczywiście, że nie jest świadectwem, że koń jest z Niemiec, nie wiem skąd to wyczytałaś, bo ja nic takiego nie napisałam.

Aż muszę spytać koleżanki, która właśnie coś przywoziła.
ciekawa sprawa. dobrze o tym wiedzieć.
rynek się otworzył na tyle, że przy granicy jest płynny przepływ koni - ceny  podobne - my tam taniej kupujemy "sportowe" /rzadkie u nas rasy (bo taniej), a niemcy nasze mixy czy inne nn rekreacyjne (bo takie u nich drogie)
dobrze wiedzieć, by sie nie wpakować w coś...

Dava - czyli jeśli kon jest nn/mixem to nie może mieć certyfikatu - nie ma co o  niego nawet pytać? wtedy jedynym dokumentem własności jest umowa? (i ja też nie zrozumialam, że to info że niemiecki 😉 0

a te konie, które kupiliśmy na bank nie miały paszportów bo hodowane przez nawiedzonego indianina "z miłością" i naturalnie stąd niezajeżdżone 6-ciolatki, nie znające np.kantara, które nawet imienia nie miały 😉 tylko najstarsze - założyciele stada, dokupione później miały dokumenty (i pewnie i certyfikaty - bo to apallosa były). umowe i my przywieźliśmy ale i hodowca miał i naciskał na podpisanie

ciekawe co z tymi sprzedanymi... może się spróbuję podpytać tych kupców

chyba, że jak u nas. wzywasz opisywacza, wyrabia ci paszport i tyle. nikt o prawo własności nie pyta ;]
a jak umowy nie masz to nie masz zadnego poświadczenia oficjalnego, że faktycznie jest twój 😉
A to ciekawa sprawa. Bo u nas konie bez paszportu nie mogą wyjechać poza gospodarstwo. A u nich co, mogą?
"teoretycznie" 😉 a handlarze jak zapytasz o paszport to jeszcze się oburzyć potrafia ;/
głupia sprawa.. jak udowodnić, że twój koń jest twój albo już twój nie jest?
paszport nic nie znaczy, umowe może ktoś się procesować że zawarł kolejną ustnie... i co? przepychanki jakieś ;/
horse_art, no niby teoretycznie, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby za naszą zachodnią granicą proceder taki trwał nielegalnie. Więc muszą mieć inne przepisy chyba...
W Holandii też się przeważnie nie praktykuje podpisywania umów. Płacisz, dostajesz certyfikat, masz go w ręku - koń jest twój. Owszem, umowę można zawsze i wszędzie (DE, NL) spisać, ale raczej sporadycznie się to praktykuje i to tylko wtedy, jeśli z jakichś przyczyn kupującemu zależy na umowie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
04 grudnia 2013 14:17
W Danii jak najbardziej umowy kupna konia się podpisuje.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
04 grudnia 2013 15:29
epk, jasne, że tak. Odpowiadam tylko jak jeszcze można udowadniać, że koń należy do nas. Ogólnie w takich przypadkach sprawa nie jest prosta, ale brak umowy nie zawsze musi oznaczać klęskę, szczególnie jeśli koń był rejestrowany w związku w obecności zarówno nowego jak i starego właściciela.

Dava   kiss kiss bang bang
04 grudnia 2013 16:58
Kilkadziesiąt osób, które regularnie kupuje konie (i to nie jednego) w Niemczech czy Austrii od hodowców bezpośrednio albo ze stajni handlowych mówiło, że zawsze umowy są.
Może faktycznie dlatego, że im zależy albo może zależy za ile konia kupujesz  😁
Certyfikat oczywiście zawsze i obowiązkowo.

Kurczak Serio myślisz, że nowy i stary właściciel będzie się fatygował do związku (nawet zakładając, że blisko siebie mieszkają 😉) żeby konia zarejestrować (jako umowa ustna). Mnie się jakoś nie chce wierzyć  🤣
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
04 grudnia 2013 17:44
Dava, tak bylo w moim przypadku ;-)
Dava   kiss kiss bang bang
05 grudnia 2013 06:53
Tak serio?
Jakos wiekszosc koni nie kupuje sie raczej od sasiada albo chlopaka tylko od hodowcy i czesto jezdzie sie wiele km.
Ja po swojego jechalam 11h. Wiekszosc osob jedzie za granice. chce wlasnie widziec jak wtedy wyglada to 'stawienie sie' i wpisanie w paszport  🤣
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
05 grudnia 2013 22:20
No z tą większością jeżdżącą za granicę, to chyba jednak Cię poniosło...
Dava   kiss kiss bang bang
06 grudnia 2013 09:25
Mowie o 'swoim podworku' i swoich znajomych, nie wnikam jak to u Ciebie wyglada ale nie pisz bzdur, ze to nie problem stawienia sie osobiscie i przepisania. Jest to mega problem  😤
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
06 grudnia 2013 16:56
Masz złe dni? Jak tak to zacznij medytować.
Istnieje możliwość zarejestrowania konia w ten sposób i tylko o MOŻLIWOŚCI piszę, a że tak się uczepiłaś tematu, to już Twoja sprawa.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się