35 kucyków w makabrycznych warunkach czeka na pomoc- KRAKÓW

się kupuje - źle
się odbiera - źle
się bierze za darmo - źle

😁
Dzwoniłam dziś, koni nie można adoptować, bo jeszcze nie wiadomo, czy zostaną odebrane właścicielowi.... ale kasę już zbierają...
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
27 listopada 2012 19:31
Ja się tylko wypowiedziałam, że na podstawie artykułu w gazecie zwierzętom źle się nie dzieje. Ale zdjęcia na początku wątku pokazują co innego. Jeśli sytuacja jest taka, jak określono na początku wątku, zwierzęta powinno się odebrać. Jeśli zwierzęta są zadbane, ale teren jest zaśmiecony i ogrodzenia są zniszczone (to na zdjęciach widać), to wystarczy pomoc na miejscu.
Tylko czemu ,,miłośniczce koni nr2 z Myśliny" pomaga się na miejscu (wozi pasze dla koni), to czemu tu tak nie można zrobić? (nie śledzę już wątku ,,miłośniczki (...)", więc ten przykład może być już nie na miejscu).
Już więcej się nie wtrącam, bo nie mogę ,,na żywo" określić sytuacji, a nie chcę bardziej mącić. Tym bardziej, że pomoc kucom może być naprawdę konieczna...

edit: Met- ludziom ciężko dogodzić  😉
(...)
Już więcej się nie wtrącam, bo nie mogę ,,na żywo" określić sytuacji, a nie chcę bardziej mącić. Tym bardziej, że pomoc kucom może być naprawdę konieczna...

(...)

🙇 🙇
Nareszcie !! Mądra kobieta.  🙇 🙇
emptyline   Big Milk Straciatella
01 grudnia 2012 22:40
Dziwaczna ta akcja strasznie. Ale jeśli faktycznie będą do adopcji, może wzięlibyśmy jednego do stajni?
Ostatnio dzwoniłam tam i oferowałam już nawet nie adopcję, a uczciwe kupno kilku koników. Niestety nic nie udało się zrobić. Wolą przelewy na konto fundacji...
Karmelita, i to jest piękne... a niby fundacji każdy grosz się przyda  😵
Tyle, że z medialnych zbiórek dostaną więcej niż z kupna.
No niestety, także ja temat odpuszczam, konie kupiłam gdzie indziej. Chciałam pomóc, ale bez przesady... 😉
Napisane w wydarzeniu jest, że Związek i właściciel zdecydowali się na likwidację stajni bez udziału Fundacji. Konie rozdał właściciel. Fundacja teraz nie ma z tym nic wspólnego.
Nie wiem, dzwoniłam do Pani z ogłoszenia w zeszły poniedziałek. Powiedziała mi, że nie mogę ani adoptować ani kupić konia. Za to mogę zrobić przelew... ;-)
Karmelita,  w tamtym momencie fundacja była na etapie wnioskowania o odbiór zwierząt, bo właściciel zmienił zdanie co do "oddawania".  żadna organizacja czy fundacja nie może ot tak zabrać zwierzaków i dać im komuś innemu. najpewniej chodziło o procedury, bo od przejęcia samych zwierząt do etapu, kiedy będzie można je wydać domom jest długa droga, własciciel musi się zrzec praw do nich, bądz muszą mu te prawa zostać odebrane. więc to oczywiste, że nie można adoptować zwierząt, póki prawnie nie będzie to możliwe. a że można zrobić przelew to też oczywiste, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie czekał z leczeniem zwierzaków na decyzję, kiedy będą mogły wyjechać do nowych domów.

jeśli masz ochotę pomóc, jest bardzo ładny ogierek szlachetny, kasztan, odsad, pod krakowem. do odkupienia, stoi u handlarza, a szkoda dzieciaka, żeby poszedł na mięcho, bo może sprawić komuś wiele radości i znalezc kochających włascicieli.
Tak, na pewno Pani powiedziala Ci "moze Pani zrobic przelew" na te konie, o ktorych pisalismy, ze wlasciciel zdecydowal sie na rozdanie ich.
Powiedziała, że jedyna forma pomocy w tej chwili to wsparcie akcji przelewem. Dla mnie to jednoznaczne.
Karmelita,  toteż właśnie wyjaśniłam, jak można wytłumaczyć tą jednoznaczność. na serio lepiej od razu założyć, że to oszustwo, zamiast zastanowić się nad logicznym rozwiązaniem?
Ale ja rozumiem Twój punkt widzenia, niemniej dla mnie i tak sprawa śmierdzi, bo skoro kuce zostaly teraz sprzedane- to co z tymi wszystkimi pieniędzmi?
Niemniej ja temat odpuszczam, od fundacji trzymam się z daleka, miałam z niejedną do czynienia i wiem, jakie to są pralnie pieniędzy.
Tutaj sytuacja była nietypowa, więc chciałam pomóc z ominięciem wspierania fundacji- niestety nie dałam rady, trudno.
wg wpisów fundacji na FB kasa zebrana przez nią pojdzie albo np na odrobaczanie, leczenie kucyków ew inne cele, albo można sobie zażyczyć inaczej - np zażądać zwrotu (taka była inf. przy wiadomości że fundacja ich nie zabiera tylko pan sprzeda/odda sam przy pomocy PZH (innego związku?)) .
Karmelita litości, skąd Ty masz takie informacje, że kuce zostały sprzedane? WŁAŚCICIEL MIAŁ JE ROZDAĆ. I jest to wyraźnie napisane w wydarzeniu.
Co to znaczy MA? Jego konie, to jak chce sprzedać może - nic nikomu do tego. Ja już nie raz się przekonałam, że newsy medialne sieją niejednokrotnie zamęt 😉
Cobrinha wg Fundacji miał je rozdać, a co z nimi zrobił to jego sprawa.
Wiem, że to już rok od tej sprawy ale ma ktoś SPRAWDZONE informacje co stało się z kucami ostatecznie dokąd trafiły i co z samą stajnią? od niedawna mieszkam w krk jakiś czas temu przejeżdżałam tamtędy koni nie widać,stajnia stoi nie miałam czasu wysiąść i sprawdzić, co tak naprawdę tam się wydarzyło? będę wdzięczna za jakiekolwiek informację.
http://ktoz.eadopcje.org/interwencja/koszmar_fundacja_ludziw_zwierzetom_w_potrzebie

Może delikatny off, ale to czym sie zajmowała Prezes tej Fundacji, która chciała zabrać konie przechodzi ludzkie pojęcie...
po 1 z tego co widzę nie jest to ta sama fundacja, sytuacją w złocieniu zajmowała się "Zwierzę nie jest rzeczą" a fundacja o której linkujesz to "Ludzie Zwierzętom w potrzebie". Poza tym zależy mi na informacji na temat stanu aktualnego w Złocieniu w sensie tego kto jest aktualnym właścicielem,co z kucami,czy nie pojawiły się tam nowe itd. Jedyne co mnie wiadomo w sprawie to tyle, że budynki stoją. Widziałam posesję jedynie z autobusu i nie mogłam wtedy wysiąść i tam zajrzeć. Nawet jeśli wtedy kuce zostały sprzedane,oddane czy odebrane nie wiem jak sprawa ma się teraz. Chciałabym wiedzieć czy jest możliwość wejścia na posesje,jeśli tak to z kim kontaktować się w tej sprawie itp itd. Niestety,ale mam spory brak zaufania do ludzi stąd też chciałabym dostać informację od kogoś kto jest w temacie lub sprawdzić to sama, jednak wolałabym wiedzieć czy jest to realne niż jechać w ciemno.
andegavenka,  znaczy, chcesz skontrolować posesję i wtarabanić sie za bramę? tak, bo masz ochotę? czyli jesteś inspektorem tozu, inspekcji wet? lekarzem powiatowym?
Być może dlatego, że po prostu działam w dość upierdliwy i nadgorliwy sposób ale czasem tylko taki jest skuteczny. Nie chce nikomu bramy wyważać, ani taranować. Skoro są tam jakieś konie to zapewne są na sprzedaż znając życie. Żyjemy w czasach gdzie wszystko da się kupić. Stąd też zwyczajnie chcę wiedzieć czy ktoś może tam bywa( były osoby które tam pomagały) lub mieszka w okolicy i widział czy cokolwiek się tam dzieje. Nie jestem inspektorem ani temu podobne, ale nie zmienia to faktu, że zwyczajnie martwi i interesuje mnie ta sprawa. Dowiedziałam się o tym nie dawno, wcześniej mieszkałam na śląsku i raczej interesowałam się interwencjami tam. Myślę, że to nic złego, że chcę sprawdzić sprawę i najpierw wolę zapytać czy ktoś coś wie niż jechać przez cały Kraków po to, żeby zobaczyć wszystko pozamykane na 4 spusty bo może być i tak. Jeśli raz zgotowano tam koniom taki los to istnieje spora szansa na powtórkę. Byłam świadkiem sytuacji kiedy zwierzęta odebrano, gospodarstwo zamknięto i po raptem 3 miesiącach prawnie właścicielem obiektu stał się kto inny, poprzedni właściciel rzekomo tylko tam "pracował" i proceder się powtórzył, stąd też moje podejrzenia i chęć skontrolowania tematu.
ale, dociera do Ciebie, że nie masz absolutnie żadnego prawa "kontrolować" czegokolwiek i kogokolwiek...? i są od tego odpowiednie służby...?
Żeby odpowiednie służby mogły czymkolwiek się zająć muszą mieć zgłoszenie to przecież logiczne, a skądś zgłoszenie przecież wziąć się musi. Jeżeli obiekt jest otwarty to przecież można na niego chyba wejść prawda?nie w celu sprawdzania czegokolwiek czy panoszenia się komuś po posesji tylko zobaczenia co i jak. To tak jak pojechałabyś zobaczyć czy kiedyś zamknięty magazyn gdzie kupowałaś rzeczy które Cię interesowały nie jest ponownie otwarty,coś w tym złego?. Nikomu nie mam zamiaru nigdzie się włamać, taranować bramy, wkradać się przez płot ani temu podobne. Zresztą nie o to pytałam, zwyczajnie chciałam wiedzieć czy sytuacja się jakoś konkretnie wyjaśniła i co z tym dalej, skoro nie mogę uzyskać odpowiedzi pojadę i sama zobaczę tyle. Isabelle dlaczego tak strasznie Ci przeszkadza to, że chcę się czegoś dowiedzieć w tej sprawie? Nie wpadłaś na to, że zamiast nasyłać kontrolę itp itd mogę chcieć zwyczajnie pomóc? to takie złe?
andegavenka,  dla mnie nie jest normalne, że jakieś dziewczynki uzurpują sobie prawo do "skontrolowania" i "sprawdzania" czegokolwiek. nie daję temu przyzwolenia. Bo zaraz zaczną łazić po normalnych, prywatnych stajniach, bo "one chca skontrolować". do kontrolowania i sprawdzania są odpowiednie służby, a nie ktoś kto po prostu ma taką ochotę.

nie w celu sprawdzania czegokolwiek czy panoszenia się komuś po posesji tylko zobaczenia co i jak

to zdanie jest dziwne. nie w celu sprawdzenia, ale w celu sprawdzenia. ok.

jeśli pojechałabym do magazynu, to sprawdziłabym czy jest otwarty, a nie "jechałabym kontrolować" czy są tam zachowane np normy przechowywania. ot taka różnica.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
13 grudnia 2013 09:48
Przecież jak stajnia jest otwarta dla ludzi (np. są jazdy) to każdy może wejść i zobaczyć co się dzieje. Jeśli jest OK to OK, jak nie to można się zastanowić czy zgłosić odpowiednim służbom.
ElaPe ratunku ty mój jedyny właśnie o to mi chodzi, skoro stajnia jest otwarta w jakikolwiek sposób dla osób z zewnątrz (sprzedaż, jazdy itp) to mam pełne prawo wejść tam i ocenić choćby z punktu widzenia klienta i tyle. Isabelle po 1 nie jestem dziewczynką od pewnego czasu, po 2 zadałam pytanie co do tematu czy ktoś orientuje się co tam się dzieje, a nie czy ktoś ma ochotę ocenić co robię i jakie mam zamiary. Isabelle z całym szacunkiem, ale nie muszę mieć przyzwolenia nikogo poza właścicielem posesji aby na nią wejść, także wybacz ale obawiam się, że nie masz wpływu na to co mi wolno a czego nie. Nie robię niczego wbrew prawu, a każdy ma prawo zapytać właściciela dowolnego obiektu o to czy może wejść na teren i tyle, to czy taka osoba zostanie wpuszczona to już indywidualna kwestia właściciela terenu a nie twoich fanaberii droga Isabelle. Skoro nie masz informacji na ten temat to proszę daruj sobie ocenianie mojego zachowania i zainteresowania sprawą, nie oceniam Ciebie, Ty nie oceniaj mnie proste.
sorry, ale z tego co pamiętam konie były widoczne z ulicy,
nie trzeba włamywać się czy czyhać...
poza tym większość stajni to działalnosć dla ludzi - i jakoś dziwnie ogromna ilość ludzi wchodzi na teren stajni - czy tego ktoś chce czy nie - pyta, ogląda, podjeżdza (no chyba, że to zamknięty na 4 spusty ośrodek)

Jest coś takiego jak obywatelski obowiązek.
Jeśli ktos tłucze dziecko w mieszkaniu obok, to  mam to olać?
Bo nie ja jestem od "sprawdzania" czy "kontrolowania"czegokolwiek?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się