KĄCIK PUCHNĄCYCH Z DUMY

ja tez puchne🙂😉))
nie mamy jakichs imponujacych efektow, ale baaaaaaaardzo poprawila mi sie jezdnosc dzieciaka, poza tym nie wyploszuje sie i wygrzeczniala🙂 jezdze stworka od wrzesnia, tak to sobie wygladalo:



a teraz w grudniu jest tak:

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 grudnia 2013 00:37
Faith no nie gadaj, zmiana widoczna! I przede wszystkim najważniejsze, że Tobie się dobrze jeździ i się zgrywacie! 😅
faith świetna zmiania!  😉 koń nie do poznania  😀
Tym czasem przeglądając stare zdjęcia postanowiłam udzielić się w tym wątku 😉
czasem, aż się łezka w oku kręci .
lizzy   Bo ja na hubertusie gonię stajnie a nie lisa :)
04 grudnia 2013 14:59
faith ale super zmiana  😍 Trzymam kciuki za dalszą współpracę 🙂
Ja sobie popuchnę jak burżuj!  🤣Po 1,5 roku trzymania konia w "zwykłej" stajni, przenieśliśmy się nie dawno do burżujskiej, z halą, w boksach suchuteńko, no i codziennie jeździmy! Mamy myjkę, za tydzień Śledź będzie ogolony, tyje sobie, siana ma do ur*ygu😀 Już popuchłam, dziękuję za miejsce 😀
a ja popuchnę nad moją kobyłą i jej zmianą w ciągu kilku miesięcy 🙂 na mnie nie patrzcie, bo to patologia  🤬
1 zdj: tak było
2 zdj: tak jest  😍
Puchnę, bo dzisiaj nam dzik wyleciał z krzaków centralnie przed nosem, a koń nic. No, prawie nic, obruszył się trochę, ale tak bez przekonania, podczas gdy ja prawie trzasnęłam na zawał, bo jak zaszeleściło, to najpierw myślałam, że to bażanty. 😂 Dobrze, że dzik pognał w drugą stronę, chyba też się biedaczek zestresował sytuacją. 😉
Jak dziki się zaczęły w tych krzakach pojawiać, to koniowaty najpierw nie chciał podejść w pobliże (gdzie jemu można odpalać granaty pod kopytami i ma w poważaniu, i miał robić przed kumplem za "tego mądrzejszego"... a my jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, o co im wszystkim chodzi, że takie nerwowe się nagle zrobiły), a parę godzin później nawet nie przyszedł na kolację (🤔wirek🙂, tylko stał i patrzył w przestrzeń. Czyli są postępy. 😉
CzarownicaSa Szarlotka Lizzy dziekuje bardzo! :kwiatek: strasznie milo 😀 wam tez gratuluje i zycze dalszego puchniecia😀
Znowu puchnę, bo w czwartek w końcu mogliśmy w miarę normalnie pojeździć (a nie tylko stęp i parę minut kłusa) i po miesiącu przerwy od normalnej roboty Kulek chodził bardzo przyzwoicie. Nie pamiętam, kiedy tak zasuwał, fakt faktem, że energii miał za dwóch (a przy próbie zagalopowania dwukrotnie omalże się ze mną nie zabrał, tzn. baaardzo miał ochotę, ale po moim ostrzegawczym "e!" się posłusznie ogarnął - i z tego też puchnę 😉). Natomiast dziś chodził... zarąbiście (mimo fatalnego podłoża), nie miałam ochoty zsiadać. 😍 Luźny i przepuszczalny praktycznie od samego początku - chyba mi ktoś konia podmienił, kiedyś rozprężał się 40 minut albo i dłużej... Chyba w końcu się porządnie zgraliśmy, jest super. 🙂
A ja puchnę bo dzisiaj... sprzedałam konia. Nie swojego. Jeździłam na nim niecały miesiąc, dostałam jako konia nie jeżdżonego przez kilkanaście tygodni, który ponoć bryka, staje dęba, buntuje się itd. i jest do sprzedania - tanio, ale dobrze by było, jakby jakoś tam chodził pod siodłem.
Dzisiaj podczas jazdy "sprzedażowej", kiedy jeździłam ja i kupujący, sprzedającym rosła gula, że takiego konia tak tanio sprzedają  😂
Oczywiście on wcale taki straszny nie był, a i na tej jeździe się głównie dobrze prezentował (co nie jest jednoznaczne z tym, że dobrze chodził), ale nawet na mnie robił wrażenie, jak patrzyłam z boku. No i grunt, że się sprzedał, w co miesiąc temu wszyscy wątpili. Szkoda, że prowizji z tego nie będzie...  🙄
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
15 grudnia 2013 22:40
ja po cichutku popuchnę i powzdycham - bo cieszy mnie fakt, że mojej 24 letniej szkapince jeszcze się chce (chodzić pod siodłem) i dzielnie uczy mnie jeździeckiej pokory



foto: aleqsandra
bjooork łooo! nie wygląda na 24 lata, super się trzyma!  :kwiatek:
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
16 grudnia 2013 09:28
Dzięki- dokładnie ma 24 i pół 🙂 paskudny charakter, ale też 'niekońskie' zdrowie - jestem nim niezmiennie zachwycona bo jeszcze mu się chce

Mam jeszcze taką fotę- wszystko ma jakość komórkową, ale i tak jestem dumna i blada z mojego dziadka
wygląda naprawdę niebo lepiej niż niektóre konie dużo młodsze od niego, jeszcze raz szacun  👍 mam nadzieję, że moja młoda za 20 też tak będzie wyglądała 🙂
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
17 grudnia 2013 08:17
Dzięki wielkie - to wszystko nie byłoby możliwe bez całego sztabu ludzi, którzy nam pomagają i wspierają- poczynając od opieki stajni, po super trenerów, którzy uwierzyli, że stary koń i może, weterynarzy (którzy na szczęście bywają sporadycznie) i oczywiście całej ekipy ciotek 🙂.
bjoork jak już łapię takiego totalnego doła, to wchodzę do tego wątku żeby poczytać takie właśnie posty i obejrzeć takie właśnie zdjęcia! Dajecie pozytywnrgo kopa 🙂
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
20 grudnia 2013 09:29
Cookie dzięki - zwłaszcza, że zaczynaliśmy przemianę na przełomie 2009/2010 roku
grudzień 2009

i 24 kwietnia 2010


Zmieniło się wiele m.in. karmienie, jazda; ale myślę że główny czynnik to fakt, że jeszcze mu się chce - bez tego nie miałabym szans na to żeby coś z niego wycisnąć.

Nasz nowy nabytek  😅
CALLAS,  po CASTILLO,  matka po QUINAR
  😀
To i ja popuchnę, a co!
W dzień przed Wigilią w moje koniszcze wstąpił anioł  😀 Normalnie inny koń!
Ale po kolei: ja, 166 wzrostu, szczupły śledź... i duży, masywny, ponad 170 cm w kłębie wałach. Niby te 15 lat koniszcze ma, ale nieopierzony taki, o naturze dziecka. Delikatny, uczuciowy... Do września chodził pod swoim właścicielem średnio 3 razy w miesiącu, zwykle w tereny, nie jakoś mocno wymagające, ale od właściciela wiele miłości i czułości nie dostawał :/ Stał taki w boksie, zamknięty w sobie, smutny, ale we wrześniu wpadł w moje łapki  😉 Teraz otworzył się, stał się bardzo towarzyski, przymila się, dąży do kontaktu z ludźmi, wygląda na szczęśliwego. A to uczucie, kiedy podchodzą do Ciebie inni pensjonariusze i mówią, że widać zmianę w koniu, że jest teraz szczęśliwy, zadbany, otworzył się... boskie  😅
On po prostu potrzebował kobiecej ręki, tej czułości 😉
Niestety był on nieco płochliwy - pies, torebka foliowa, wiatr, muzyka - już panika  😵 Pracowaliśmy powoli, stopniowo, przyzwyczajaliśmy się do świata wokół nas. Zrobiliśmy duży (dla nas) postęp, bo już w listopadzie chłopina galopował na oklep na luźnej wodzy! 😀 Wiem, dla Was nie wydaje się to jakimś szczególnym osiągnięciem, ale dla nas osobiście był to przełom, gdyż do tamtej pory luźna wodza w galopie... nie była zbyt dobrym pomysłem 😉
Później przyszła zima, konik zrobił się bardziej nerwowy, galopy często kończyły się tzw. "dzidami" :/ Trudniej było nad nim zapanować, kiedy wokół szeleściły liscie i wiał wiatr.

  Ale wracając do dnia przed Wigilią: nikogo poza nami na ujeżdżalni nie było, noc wokół (godz. 17: 30 - u nas już ciemno jakby był środek nocy), tylko pomarańczowe światła latarni oświetlający ujeżdżalnię i MY. Cisza wokół, tylko lekki wietrzyk... Wydawało się, jakbyśmy byli jedynymi stworzeniami, nic innego się nie liczyło.
Hamlet od samego początku szedł pewnie, spokojnie. Może to trochę głupie, ale czułam się tak, jakby mnie strzegł, chronił - jakby niósł mnie na grzbiecie z czułością, wiernie, tak jak matka chroni swoje dziecko. Czułam się na nim tak bezpiecznie jak nigdy dotąd, czułam, jakbyśmy byli jednością. Nie bałam się niczego, ufałam mu całkowicie.
Gdzieś w oddali ktoś odpalił fajerwerki, podczas gdy my galopowaliśmy. A co On na to? Nic. Zupełnie nic. Zastrzygł tylko uszami słysząc serię wybuchów, ale nawet nie zmienił tempa. Galopował dalej pewnie, spokojnie, zarzucając "bębnem" na boki  😂
Chodził tak, jakby nic nigdy nie mogło go przestraszyć. Ani fajerwerki, ani nagły podmuch wiatru, ani nawet pies, który przebiegał gdzieś w mroku przy stajni.

  W dzień po Wigilii osiodłałam Go i pojechaliśmy w teren. Słońce świeciło cudnie, było nawet w miarę ciepło, podłoże całkiem przyzwoite w lesie. Hamlet chodził tak spokojnie, jak w przeddzień Wigilii - czyżby coś w Niego wstąpiło na dobre? 😉
W lesie zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Spotkaliśmy dwa obce konie z pobliskiej stajni, rodziny z dziećmi, parę na rowerach i... mnóstwo psów. Nie bał się niczego. Ba, jak mijaliśmy psy to nawet nie drgnął, nie spiął się, zupełnie jakby ich nie było! Co mnie zaskoczyło, jeden pies (całkiem duży, wielkości owczarka niemieckiego ale cały czarny) bał się go i strasznie szczekał. Mój wierzchowiec jeszcze tydzień wcześniej  zszedłby pewnie ze strachu przed tym szczekającym okropieństwem, ale tymczasem... nic. Spokojnie, bez nerwów go minął, nawet nastawił przyjaźnie uszy, zero stresu!
Anioł, nie koń!  😍
W lesie skoczyliśmy nawet parę powalonych drzewek, brodziliśmy w rzeczce...

Ahh, jestem z Niego naprawdę dumna : 😀
Puchnę z dumy, bo nas dziś trener pochwalił - tzn. w zasadzie to konia. 😉 Nie widział nas gdzieś od października, a dziś stwierdził, że "nie spodziewał się, że ten koń się potrafi tak ładnie ruszać i że w zasadzie to jest w szoku, jak on inaczej pracuje w porównaniu z poprzednim treningiem". Fakt faktem, że ostatnimi czasy pracuje się z nim super, ale usłyszeć od trenera, że widać efekty i że to nie tylko moje wrażenia (bo się nie widzę z boku i nie ma nam kto zrobić zdjęć czy nagrać filmik) - bezcenne. 🙂 Zwłaszcza, że ostatnimi czasy bardzo rzadko miewamy pomoc z dołu. Aż żałuję, że nie mam zdjęć porównawczych (tzn. tylko jakieś sprzed roku, pornograficzne wręcz :hihi🙂, muszę komuś w końcu wcisnąć aparat...
Ja też puchnę sobie dzisiaj. Zaskoczeniem dla mnie jest, że jeżdżąc raz na ruski rok, dzisiaj wsiadłam i koń szedł w rytmie, co nie co angażując swoje grube dupsko i nie było buntu na kontakcie, sama go szukała. A galop? Brakuje mi słów, pierwszy raz współpracowała. Jak pochwaliłam głośno to miałam wrażenie, że jeszcze bardziej się stara. Poza tym ślisko i bałam się zagalopować, zawsze kończyło się prawie glebą, a tu suprajs. Nie jest to szczyt marzeń, ale jeszcze po wakacjach to była walka, a nie jazda, a koń zapierniczał z kijem w zadzie, leżąc na każdym zakręcie. moim zdaniem to ogromny krok do przodu 😅. Będę całować kopytka 😉 szkoda, że nie mamy fotografa 🙂
emptyline   Big Milk Straciatella
29 grudnia 2013 22:49
Fajnie dziewczyny, że puchniecie, oby tak dalej! 🙂

Ja też jestem dumna z mojego szkraba! Trochę nietypowo, bo choć pod siodłem faktycznie zrobił się o wiele milszy, powód mam zupełnie inny. Wczoraj mieliśmy w odwiedzinach niejeżdżącą koleżankę, mojego również niejeżdżącego chłopaka + lampy studyjne i Całusek spisał się naprawdę na medal. Był grzeczny, opanowany, wytrzymał wszystkie młynki i inne szaleństwa w siodle plus milion najgłupszych zdjęć świata. Przemiły, rodzinny konik. A spodziewaliśmy się samych problemów.





Puchnę, bo wczoraj skakałam na moim Rudym po raz pierwszy od roku. Wtedy szło nam masakrycznie, cały czas cwaniakował. Bałam się, że po przerwie będzie tak samo... jednak naprawdę miło mnie zaskoczył. Szedł chętnie, uszy do przodu i zawsze czekał na mój sygnał  😍


edit:literówka
Puchnę, bo mój młodziak dzisiaj PIERWSZY RAZ W ŻYCIU skakał i nic mu to nie robiło! Młody mnie strasznie zaskoczył.
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
06 stycznia 2014 20:24
A ja też popuchnę, a co!
Bo jak tak patrzę na zdjęcia mojego konia kiedy do mnie przyjechał i przez pierwsze lata to obecnie stwierdzam, że w ogóle mi się ten koń z budowy nie podobał 😀 A w momencie kiedy patrze na świeże zdjęcia to zupełnie co innego 🙂 Po prostu koń mi wyładniał! 😎
Różnica między zdjęciami to między 4, a 6 lat 😉
Behemotowa jeśli to ten młodziak, o którym mówiłaś w innym wątku to będzie skakał jak małpka. Nie może być inaczej jak ma w sobie geny Sir Shostakovich 'a. Wiem coś o tym miałam jego syna , który dał skaczące dzieci i wnuki.
Jak na razie skacze płasko niczym szczupak  😂 Dużo pracy przed nami, ale wiem przynajmniej jedno: ten koń jest bardzo odważny i chętny na coś nowego. Aż się zdziwiłam kiedy ten koń chciał i ciągnął do tej przeszkody.
deborah   koń by się uśmiał...
07 stycznia 2014 07:49
tyskakonik, mi się nadal z budowy nie podoba 😉 do tego siwy 😉 ale powiem Ci że jakbym miała takiego konia to by mi wygląd i maśc zwisała 😉
Ja dziś puchnę do granic możliwości bo nareszcie się doczekałam upragnionego siodła - od teraz będziemy TOP DRESSAGE 😀
a ja się cieszę , bo moje, siwe, grube w końcu przecofało całą długą ścianę, a wcześniej zacinała się po 5 krokach  😅
Puchnę dziś z konia, bo podczas naszej dzisiejszej jazdy był lonżowany drugi ogier (w jakiejś tam odległości, ale nie jakiejś bardzo dużej 😉), z którym się nienawidzą. I spodziewałam się, że będzie na niego polował, bo jakiś czas temu jak byliśmy w terenie i tak wyszło, że F. się znalazł przed nami - no i to był jedyny raz podczas naszej znajomości, kiedy miałam konia tak totalnie out of control (skończyło się na tym, że zsiadłam i wracałam z nim w ręku, bo to taki typ, że jak on przestaje myśleć, to z ziemi łatwiej go ogarnąć)... Więc dzisiaj trochę się spodziewałam powtórki z rozrywki, tymczasem był grzeczny, tylko przez chwilę, jak jeszcze były bliżej siebie, był trochę nabuzowany, ale do ogarnięcia. Po chwili zaczęło do niego docierać, że ja jednak też tam jestem (choć do połowy jazdy niby pracował, ale uszy cały prowadziły nasłuch na F. - tylko wtedy już mnie to bardziej bawiło, niż stresowało :lol🙂, a później to już całkiem się skupił na robocie i pracował całkiem porządnie. Więc puchnę sobie z niego - i z siebie trochę też, bo wychodzi, że jednak go jakoś ogarniam. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się