Podsumowanie roku 2013

Klami, a i owszem :kwiatek: bo konie to już nie 😀iabeł:
Plany mam na kilka lat w przód i nie pozwolę, by tym razem cokolwiek (los?) mi je pokrzyżowało 😉
amnestria, to bardzo mocno trzymam kciuki za powodzenie wszystkich planów !
Ten rok przeleciał mi jakby przez palce, dopiero co się zaczął, a już się kończy  🤔wirek:
Praktycznie przez cały rok coś się działo, trudno stwierdzić czy więcej na plus czy na minus. Z plusów: po dwóch latach bez psa, znowu mam psa, który pożera wszystko co znajdzie się w jego polu rażenia  😁 zmieniłam kierunek studiów na taki, który naprawdę mnie interesuje i sporą frajdę sprawia mi studiowanie, mimo, że prawie nie mam na nic poza tym czasu. Z koniem mieliśmy trudny początek roku, kolejna kontuzja, ale nadrobiliśmy zaległości w 100% w wakacje, pierwszy raz od jego pierwszej kontuzji ponad 2 lata temu usłyszałam, że to zdrowy koń, wyłączyło to moje użalanie się nad nim i plany łąkowe średnio raz na 2 tygodnie. Droga długa i ciężka, ale warto było. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazłam drugiego konia, plany były na trochę starszego 2-3 latka, a skończyłam z 10 miesięcznym ogierkiem  😁 Mam nadzieję, że coś ładnego mi z tego wyrośnie  😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
13 grudnia 2013 19:28
[quote author=Konstancja link=topic=92914.msg1924378#msg1924378 date=1384442240]
[quote author=ash link=topic=92914.msg1924152#msg1924152 date=1384426560]
Powiem tyle! Niech ten rok się już skończy!!!! Trzynasty -  pechowy. Najgorszy od lat.

U mnie tak samo  😕
[/quote]
No to jest nas więcej... Odliczam dni do końca i mam nadzieję, że następny okaże się lepszy  😤 Chociaż w to szczerze wątpię, na pewno będzie ciężki - matura, studia(= przeprowadzka = całkowite usamodzielnienie  😲 )
[/quote]
Trochę za szybko wyrokowałam - mój ukochany zespół ogłosił koncert w Polsce, udało mi się zdobyć rewelacyjny bilet, dawny znajomy wraca i zaprosił mnie na kawę. A zatem końcówka roku nagle robi się dość przyjemna (-:
A.   master of sarcasm :]
13 grudnia 2013 21:33
Bardzo dobry, udany pod każdym względem, spełniło się 95% moich celów i marzeń! A na zakończenie tego roku jeszcze przyjeżdżają do nas dwie klaczki z Irlandii  🙂
Przyszły będzie jeszcze lepszy!
Dziwny rok. Bardzo dziwny. Tyle dobrego się działo, ale i tyle niedobrego. Jak zwykle ze skrajności w skrajność przez cały rok.
na +
-Bardzo dobrze zdane egzaminy, pokazanie każdemu i przede wszystkim sobie, że tak, umiem, mogę, mimo naprawdę trudnego okresu. Świadectwo z wywalczonym paskiem i dostanie się do wymarzonego liceum bez jakichkolwiek problemów.
-Przeprowadzka do wymarzonego mieszkania, po długim i ciężkim remoncie.
-Odcięcie się od toksycznego towarzystwa i poprzestawianie sobie paru rzeczy w głowie 😉
-Spełnienie marzenia w postaci koncertu ukochanej grupy i zdobycie bardzo ciężką drogą biletu na następny koncert. Mój mały-wielki sukces.
-Dobry pierwszy semestr w nowej szkole.

na -
-Śmierć ukochanego Dziadka, którą przeżyłam bardzo ciężko, do teraz chyba nie do końca się pozbierałam.
-Niedługo potem tragiczna śmierć kolegi, która jeszcze bardziej mnie podłamała i Jego pogrzeb dzień przed moimi egzaminami, które przez to mogłam zawalić. I chyba właśnie dzięki temu nie zawaliłam.
-Próba powrotu do jeździectwa, która tylko mocniej utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie chcę wracać.
-Zerwanie kontaktów z większością znajomych, z jednej strony odcięcie się od nich wyszło mi na dobre, jednak każda strata boli.

Oby 2014 był lepszy. Albo chociaż trochę spokojniejszy.
Anderia   Całe życie gniade
13 grudnia 2013 22:27
U mnie trzynastka okazała się i pechowa, i nie pechowa, na dwoje babka wróżyła. Na początku roku wreszcie spełniłam swoje marzenie i kupiłam konia i to, jak już po prawie roku widzę, wspaniałego. 😍 Niestety na samym początku posiadania go parę spraw się pokomplikowało, w dużym skrócie - najpierw organizacyjno-dojazdowych, potem zdrowotnych. Teraz już jest świetnie i mam z niego dużo frajdy, jeździmy, pracujemy, jestem u niego codziennie, dużo osób mi go chwali - ale swego czasu było kiepsko, to trzeba przyznać.

Suczka ma się super, a najmłodsza już nie jest. Miał w tym roku miejsce drobny fuck-up z jej zdrowiem (zęby), ale zażegnany. Mimo tendencji swojej rasy nie jest gruba jak beka, kręgosłup nie daje o sobie znać, łapy podobnie, więc nie śmiem narzekać. Psychicznie przeżywa drugą młodość i po dziewięciu latach życia uznała, że lubi jeździć samochodem.

Z niezwierzęcych - przeżyłam pierwszy rok w liceum, o dziwo, z większą łatwością i średnią, niż się spodziewałam 😉 We wrześniu zaczęłam drugi, mimo moich wcześniejszych obaw daję radę godzić konia z nauką i nie opuściłam się, ba, powiedziałabym, że nawet mam lepsze oceny. Samą szkołę chyba dobrze wybrałam. Wspaniale nie jest, ale już nigdzie bym się stąd nie ruszyła, i to bynajmniej nie dlatego, że nie chce mi się bawić w formalności związane z przepisywaniem (a przynajmniej nie tylko 😀).

Zaczęłam czuć, że moje plany na przyszłość mają naprawdę sens, w skrócie - nadaję się do tego, co zamierzam robić. I posuwam się w tym zakresie do przodu.

Miałam okazję nauczyć się trochę na swoich błędach i wyciągnąć z nich wnioski, co mam nadzieję jakoś zaowocuje.

Zakończyłam jedną zdecydowanie niepotrzebnie wysysającą ze mnie energię znajomość, niestety za to w moim życiu pojawiły się dwie następne, równie toksyczne. W ramach równowagi (można powiedzieć 😉) nawiązałam nową przyjaźń, bardzo bliską zresztą.

Jestem zdrowa, rodzina również. W gruncie rzeczy - dobry rok. 😀 Choć ostatni za nieletniości. 😉
szukałam swoich poprzednich podsumowań, bo byłam pewna, że je zrobiłam a tam nic 🤔
dlatego w tym roku zrobię wcześniej, żeby nie zapomnieć 🤣

rok 2013 uważam za rok życiowej nauki. z początkiem roku pożegnałam się z pracą, straciłam nadzieje, na przywiezienie konia do siebie. Kilka miesięcy rozpaczałam z powodu pustki(?) a właściwie braku zajęć. Pierwszy raz w życiu, poza zajęciami w szkole nie miałam nic do roboty. masakra... 😵
zbierałam się kilka miesięcy, aż do wakacji. Nie mogłam się zebrać w sobie, ale w końcu również dzięki mojemu chłopakowi się udało i bardzo szybko znalazłam prace. Przez to wakacje w PL były bardzo krótkie, ale ja lubię pracować 😀 więc zdecydowanie na plus. wakacje szybko minęły na pracy i wróciłam do szkoły.
Bardzo dobra grupa na studiach w tym semestrze zdecydowanie przyniosła mi ogrom wiedzy. Wróciłam do nauki języka, byłam/do końca semestru jestem mentorem, co przyniosło mi świeże spojrzenie.
W tym roku również przeszłam na dietę, wróciłam do swojej wagi sprzed 2 lat, po czym znowu przybrałam 🤣 ale zaakceptowałam siebie 😉
Za zaoszczędzone pieniądze kupiłam samochód 🏇 . Pracuję dalej i mam nadzieje, że na początku 2014 przywiozę konia do siebie.
Jestem zdecydowanie dużo bardziej cierpliwa.
I poprawił mi się kontakt z rodzicami, spokojniej do nich podchodzę, co owocuje 🙂

Nieprzyjemności były tylko na początku roku, więc nie ma już co o nich myśleć 😉 Staram się brać, to co życie mi przynosi 🙂


do mojego dobrego roku dorzucam zajebista końcówke:
Ruda przyjezdza do mnie w styczniu 2014 roku, zaliczka za transport zapłacona. Stajnia znaleziona.
Egzamin językowy zdałam i dostałam dofinansowanie za ostatnie 3 miesiące, co BARDZO! ucieszyło moje konto

Lepiej być nie może! 🏇 😅
Ostatnie pół roku jest najlepszym okresem w moim życiu!
Gillian   four letter word
14 grudnia 2013 07:27
cofam wszystko, ten rok jest po prostu najgorszy na świecie 🙁  😕 😕 😕
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
14 grudnia 2013 12:38
Gillian, co się stało?


Dla mnie był to rok wielkich zmian, wielu potyczek, planów, radości i smutków.
Moje życie wywróciło się do góry nogami i to nie raz, a co najmniej dwa razy. Był to okres, który pokazał mi jak wiele siły w sobie mam i że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Zrozumiałam, że nawet kiedy wydaje nam się, że wszystko jest stracone, że wszystko straciło sens, to nadal tak naprawdę wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas i jeżeli będziemy tego bardzo chcieli, to jesteśmy w stanie pokonać wszelkie trudności. Zrozumiałam też, że nic nigdy nie jest takie samo, ale nowe nie znaczy złe.
Postanowiłam też walczyć o siebie, o swoje szczęście i marzenia i wszystko wskazuje na to, że jestem na właściwej drodze. W tym roku przyszedł dla mnie taki moment, w którym przestałam walczyć, w którym pogodziłam się ze swoim losem i nie robiłam nic, aby go zmienić. Biernie czekałam i starałam się nie myśleć o ideach, które przyświecały mi przez całe życie, bo myślenie o nich doprowadzało mnie do łez. Nagle dostałam ogromnego kopa i było to najlepsze co mogło mnie spotkać. Czuję się jak nowo narodzona, znowu chce walczyć, znowu czuję, że żyję.
Mam nadzieję, że rok 2014 będzie rokiem, który zacznie procentować i w grudniu 2014 napiszę w podobnym wątku, że był to wyjątkowo udany czas 🙂
udorka, a stało się coś na plus czy na minus? Zdradzisz co jest?




Hm... nie przedłużyli mi umowy o pracę bo w firmie kryzys.... ale po tygodniu znalazłam lepszą 🙂 więc cofam cofnięcie 🙂
U mnie rok minął pod znakiem budowy domu.
... wiele wspaniałych chwil na końskich grzbietach, bo to ostatni rok, kiedy mogłam sobie pozwolić na takie aż wypady konne, tak intensywne, robiłam to z premedytacją, bo wiem, że w najbliższym roku (latach) nie będę mogła...pozostaną mi pewnie lekkie spacery i cieszenie się obecnością koni z ziemi. Nie narzekam!! (tak sobie tłumaczę)
poza tym z wielkich plusów... odkryłam to forum  :kwiatek: i dziękuję Wam za wszystko, za przyjęcie do swojego grona🙂
mojemu bratu urodził się Filip.
Zaczęłam naukę i jestem bardzo zadowolona ze szkoły, mimo częstych testów i ogromu nauki🙂
podjęłam dużą pracę nad sobą, która nadal trwa, ale idzie "ku lepszemu".
rok będę kończyć pozytywnie.
Rok zmian. I w życiu osobistym, i zawodowym. Był dobry, najlepszy od wielu lat.
Cały rok generalnie nie był zły.
Powrót do pracy ( którą lubiłam i lubię nadal), poznanie wielu nowych ludzi.
Przez mój "przypał z kumpelą rozpoczełyśmy studia- przez które co chwila sa problemy w pracy.
Konisko w tym roku źle wypadło, 2 razy ropa w kopycie, kaszel. Tfu tfu aby następny rok był lepszy w zdrowiu.
Związek generalnie bez zmian.  😉

A końcówka- cóż, dość kiepska. Zwłaszcza po zakończeniu pracy ( dobrze, że z początkiem stycznia powrót). I te myśli.. Mam ich dość. Chce resetu!!
I już wiem na pewno, że najcenniejsza nauka płynie z tego, czego sobie człowiek zdecydowanie nie życzy 🤔


Niestety to bardzo prawdziwe.
Rok się kończy więc i ja podsumuję swój.

Dla mnie to cudowny rok  😍
Początek zaczął się tak sobie, podtrzymanie ciąży, liczne z tym problemy i stres.
Koniec lutego narodziny ukochanego synka 😍 Poród expres - 45min.
To dla mnie najważniejszy moment tego roku, potem każdy dzień przynosił wiele szczęścia z moimi dziećmi. Jestem bardzo szczęśliwą matką.
Z innych ważnych udanych planów to:
-schudłam 42kg 🙂
- naprawiam zerwane kontakty (częściowo przez własną głupotę)
- zapisałam się na siłownię i robię coś dla siebie
- zaczęłam jeździć w Szklarach, w stajni w której zawsze czułam się jak "w domu" i często rozmyślałam, by zacząć tam jeździć
- po 7 latach w końcu!! pojechaliśmy z mężem na większą imprezę (Electrocity) i zaczęliśmy jeździć na imprezki do klubów
- przemogłam swój olbrzymi, paniczny strach przed dentystą i wyleczyłam wszystkie zęby (możecie się śmiać, ale dla mnie chodzenie do dentysty to koszmar!)
- po latach marzeń, zrobiłam sobie 2 tatuaże 🙂 Wzór konia miałam schowany w szafce od 6 lat :P

na razie to tyle, do końca roku 16 dni 🙂
jesteś cierp1enie moim wzorem do naśladowania 🙂
pod jakim względem? 🙂  :kwiatek:
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
16 grudnia 2013 10:38
Jeden z lepszych roków od lat.

Na minus:
- dałam się pewnemu idiocie wciągnąć w znajomość, na którą normalnie bym się nie zgodziła
- kłótnie z rodzicami
- początek roku spędziłam na ciągłych wizytach u lekarzy

Na plus:
- zakończyłam znajomość z idiotą- szkoda, że potrzebowałam na to kilku miesięcy
- zebrałam się w sobie i zrobiłam praktyki zawodowe-> uzyskałam licencje zarządcy
- poznałam P. i zaryzykowałam- na ten moment nie żałuje
- bez znajomości dostałam staż w urzędzie, który zmienił się w prace interwencyjne i kierowniczka bardzo chce mnie zostawić  😅
- dużo jeździłam, wydzierżawiłam konia i niestety przekonałam się, że marzenia o własnym koniu muszę odłożyć
Dla mnie ten rok to był koszmar, ale końcówka przynosi miłe niespodzianki więc jest nadzieja, że wszystko się naprostuje 🙂
Spróbuję już podsumować, chociaż jeszcze kilkanaście dni, a różne rzeczy się dzieją.

Rok dziwny, pełen zmian czy na lepsze to czas pokaże.

Praca- rzuciłam w kwietniu i nie żałuję, to była dobra decyzja rzutująca na całą resztę wydarzeń w tym roku.
Zdrowie moje- rezygnacja z pracy pozwoliła mi zadbać o siebie, odpocząć i zresetować się. Wreszcie dogadałam się z własnym organizmem.
Zdrowie bliskich - tu zdecydowanie na minus. Większość roku to walka z rakiem, wyścig z czasem. Ostatnie badania pokazały, że wygrywamy tę wojnę. Oby nie było nawrotu.
Zwierzaki - odpukać bez perypetii zdrowotnych, nikogo nie ubyło, przybyły owce, koza, gęś i kaczka.
Jeździecko - od kwietnia do września miałam najintensywniejszy okres jeździecki ostatnich lat. Przekonałam się, że "dłubanie" elementów nadal sprawia mi fun. Nie mogę się doczekać, kiedy  znów będę mogła pracować z moimi końmi, a oba dają satysfakcję z roboty.
Remontowo - to był najbardziej pracowity i owocny rok. Remont nadal trwa, ale już dom zaczyna przypominać wewnątrz mieszkanie.
Finansowo- nie będę narzekać, bo zgrzeszę. Mimo wiecznej pustki w kieszeni mam co jeść i remonty idą do przodu. Oby kolejny rok nie był gorszy.

Ogólnie większość rzeczy jakoś się układa, chociaż problemy też bywają jak to w życiu. Niech 2014 będzie nie gorszy, a będę zadowolona.
Gniadata   my own true love
16 grudnia 2013 18:31
Póki co - rok poprzeplatany dobrymi i złymi chwilami, w rozliczeniu wychodzi na jeden z gorszych, chociaż nie powiem, były pozytywne momenty. Końcówka fatalna, dawno mi się tak wszystko nie sypało jak teraz, niczym domek z kart. 2014, bądźże choć trochę lepszy!
Rok 2013 to rok przełomowy dla mnie. Zmieniłam bieg mojego życia, a może po prostu powoli spełniają się moje marzenia. Na początku roku zrezygnowałam z „pracy” bez umowy, na czarno. Wyprowadziłam się ze stolicy, „rozstałam” się z przyjaciółką, która chyba tak naprawdę nią nigdy nie była. I zaczęłam nowe życie, w Niemczech, w cudownym mieście, w którym się zakochałam. Zawsze marzyłam, żeby mieszkać w tym kraju, teraz wiem dlaczego. Dostałam pracę w świetnej klinice, gdzie ciągle mam możliwość się szkolić. Przez ostatnie pół roku nauczyłam się mnóstwo rzeczy. Powoli doprowadzam swój język niemiecki do perfekcji. Poznałam super znajomych, z którymi miło spędzam czas. Wynajęłam pierwsze samodzielne i do tego cudowne mieszkanie.
Nie wyobrażam sobie już życia bez mojej codziennej 12 h pracy i czasem ponad 40 h dyżurów, po których „umieram”. Ale bez tego moje życie byłoby nudne.
Jedyna rzecz, która wciąż mi się nie udaje to spotkać kogoś z kim mogłabym być. Chyba jestem pod tym względem  jakaś ułomna. Choć tak sobie czasami myślę, że tyle rzeczy udaje mi się dokonać, że nie wystarcza mojego szczęścia na cudownego faceta.  Może tak ma być.
Widzę, że w wieeeelu przypadkach 2013 był przełomowy, albo chociaż pełen zmian, i że większości z Was ciężko powiedziećczy te zmiany są na plus czy minus - ja mam dokładnie tak samo!

W 2013:

NAUKOWO - skończyłam studia magisterskie, ale się nie obroniłam; skończyłam studia podyplomowe, ale nie mogę odebrać dyplomu póki się nie obronię; robiłam szkołę fotograficzną którą uwielbiałam i która mnie bardzo rozwijała, ale przez mgr i podyplomowe, a także inne wydarzenia musiałam wziąć dziekankę do lutego - a teraz nie wiem czy dam radę wrócić.

ZWIĄZKOWO - zaręczyłam się, wzięłam ślub (tak, wszystko w jednym roku), był to najpiękiejszy weekend mojego życia, ale z perspektywy kilku miesięcy - nawet to nie wiem czy jest na plus czy minus. Nie jest tak jak myślałam że będzie i nie wiem co będzie dalej.

KOŃSKO - nie jeździłam w ogóle, ale za to dwie moje klacze dały mi dwa cudne źrebole - kochaną klaczkę i przede wszystkim cudnego karego ogierka, którego poród odbierałam sama samiutka (mimo, że w życiu nie widziałam nawet porodu na żywo). Te parę godzin spędzonych w nerwach ale radości przy maleńkim koniku i przestraszonej mamie, tylko ja i konie - magia! Jedno z piękniejszych przeżyć w życiu. Poza tym po 4 latach planowania w końcu postawiliśmy stajnię w miejscowości obok i przenieśliśmy tam większość koni - nagle w przydomowej stajni z 9 koni zrobiły się 3... I jest pusto, ale są źrebaki, z ktorych jestem dumna każdego dnia, a poza tym temat jeździectwa zaczął się rozwijać i wierzę że w przyszłym roku wrócę do czynnej jazdy!🙂

PRACOWO - cały rok nie pracowałam więc minus, ale w listopadzie założyłam własną działalność, teraz się przygotowuje do otwarcia, działam na najwyższych obrotach i wierzę, że to może się udać. Tyle że tak naprawdę czy ten caly stres i pęd teraz przyniesie oczekiwane owoce też dowiem się w 2014, czyli na ten rok jest, jak wszędzie, jedna wielka niewiadoma.

OGÓLNIE ŻYCIOWO - przeprowadziłam się, a raczej wróciłam do rodzinnego miasta. Całe studia marzyłam o powrocie i miałam dość Krakowa, więc początkowo mega się cieszyłam, ale z perspektywy czasu trochę brakuje mi Krakowa, anonimowości, odległości do rodziny... z drugiej strony tam nie wzięłabym koni, więc all in all cieszę się z przeprowadzki, ale znów - myślałam że będzie to ogromny plus, a okazuje się że szału nie ma.

FINANSOWO - dramat. Ciąża klaczy, przeprowadzka, remont mieszkania w ktorym teraz mieszkam, remont mieszkania w Krakowie, ślub, a teraz zakładanie firmy - cały rok pod kreską, na spinie, z gimnastyką, żeby zapłacić rachunki... Ale jest szansa że od przyszłego roku ta sfera się znacząco poprawi - na to czekam!!

także cięzko powiedzieć jaki był ten rok. niby przełomowy w każdej dziedzinie, ale to czy te przełomy przyniosą więcej dobrego, czy złego okaże się dopiero w 2014. Więc czekam na ten 2014 z niecierpliwością i niepewnością i modlę się, żeby wszystko wyszło na plus!
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
18 grudnia 2013 15:23
No to czas i na mnie.
Na początku roku (a właściwie pod koniec poprzedniego) mój koń złamał nogę, a ja zerwałam więzadło (ale dowiedziałam się o obu rzeczach już w 2013) zatem rok zaczęliśmy kulawi na tą samą nogę. Potem kilka razy oblałam prawko, potem je zdałam, potem nie dostałam się na studia, potem znalazłam pracę marzeń, z którą szybko się rozstałam, potem zupełnie niespodziewanie dostałam pracę mojego życia, jestem otoczona najlepszymi ludźmi na świecie, po raz drugi w życiu w swoje urodziny się rozpłakałam ze wzruszenia, zyskałam masę znajomych, narobiłam sobie wrogów w innych dziedzinach życia, chyba trochę dorosłam (niechętnie). Koń trafił do kliniki, znowu otarł się o śmierć, znowu skopał chorobie tyłek. Wzięłam swój pierwszy kredyt, przymierzam się do wielu zmian w moim życiu. Koń się zrósł, ja też. W moim życiu ciągle się coś dzieje, mało sypiam, jestem wykończona ale szczęśliwa. Rok kończę jako 10kg szczuplejsza, bardziej odpowiedzialna, otoczona genialnymi ludźmi, posiadająca wspaniałą rodzinę, prawo jazdy, głowę pełną planów, właścicielka sprawnego i kochanego rumaka i uśmiechnięta od ucha do ucha 20-latka.
Zu, lubię to!🙂
21.12.2013 godz 10:10 - auto rozwalone
za rok podsumuję 1 stycznia..............
Można powiedzieć, że bywało lepiej, dużo lepiej ale zawsze mogło być gorzej  😉
Na + było:
- w miarę regularne jeżdżenie
- poznanie w stajni Oliwii, jeszcze nigdy z kimś tak dobrze się nie dogadywałam 😀
- mój malutki sukces nauczenia konia ukłonów
- odejście kilku osób z klasy, bez nich jest milion razy lepiej
- moje oceny z matmy poprawiły się o 100% i dzięki nauczycielce strasznie lubię matmę!  😁
- sesja z Oliwią i naszymi ulubionymi końmi <3
- powrót do stajni do której zawsze będę wracać chociaż najlepsza to nie jest, jednak mam z niej wiele cudownych wspomnień
- zerwanie kontaktów z tatą, jakoś nie czuję żebym go potrzebowała, wcześniej było mi ciężko bo musiałam się przymusowo cieszyć, że go widzę. Teraz mam spokój.
Na zdecydowany - było:
- śmierć mojej Prababci w styczniu, dalej nie dociera do mnie, że już nigdy nie usiądę jej na kolanach, już nigdy się nie zobaczymy, razem nie pośmiejemy  😕 Była najcudowniejszą osobą na ziemi jaką znałam  😕 zawsze jak o niej pomyślę to mam łzy w oczach  😕
- rozpoczęcie jazdy u pewnej ,,instruktorki'' tzn. skoki w błocie, na śniegu na 3 latku który skakać nie potrafił i ja również tego nie potrafiłam, ciągłe upadki i mimo strachu i strasznego bólu kazała mi jechać to od początku...
- ciągłe sprzeczki z rodzicami o nic
- utrata tego szczęścia które było kiedyś, dziś już nie potrafię się cieszyć z małych rzeczy, wróć - nic mnie już chyba nie cieszy, nie wiem dlaczego ale nie potrafię już siedzieć i cieszyć się życiem, ciągle chodzę smutna bez powodu. Robię tylko dobrą minę do złej gry, to boli...
- utrata kontaktu z ,,przyjaciółką''. Widocznie nigdy nią nie była.
- wypadek mojej mamy
To chyba tyle. Podsumowując,  ten rok nie był dla mnie najlepszy, najgorszy może też nie, jednak wciąż czegoś mi brakuje, brakuje mi kogoś. Czuję jakbym nie pasowała do społeczeństwa, tak bardzo była inna  🙄
No cóż, trochę powiedziałam o sobie, o prywatnych sprawach, komuś w końcu musiałam powiedzieć. Jest mi przynajmniej lżej.
W wielkim skrócie:
Zaczęłam dogadywać się z koniem, dorwałam wreszcie jako taką pomoc z ziemi, dwa razy wystartowaliśmy w regionalkach i w ten sposób zakończyliśmy naszą "karierę". Koń dostał już emeryturę. Od lipca siedziałam na nim kilka razy, wyłącznie w celach spacerowo-terenowych.
Ze spraw niekońskich, to pierwszy raz miałam czerwony pasek 🙂. Taka mała rzecz, a cieszy...
Niestety z początkiem września zapał do nauki minął, mimo tego próbne matury poszły całkiem ok. Co do matur właśnie... Jeszcze we wrześniu miałam ambitne plany na rozszerzenia, które jednak zweryfikowało życie i niestety w tym roku muszę z niektórych przedmiotów zrezygnować 🙁.
Nadal nie mam pomysłu na przyszłość, na studia... Z pieniędzmi nie jest dobrze
Jakiś taki cholernie smutny jest ten rok. Chcę, żeby już się skończył!
Nie radzę sobie ze sobą, chyba się zakochałam.

No, zobaczymy co przyniesie 9 ostatnich dni tego roku... 🙂. Mam nadzieję, że to będą pozytywne rzeczy...
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 grudnia 2013 16:21
za rok podsumuję 1 stycznia..............


Ja też! Kto by pomyślał, że jeszcze tyle się wydarzy...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się