Kącik folblutów

Niestety nie wiem nic o jej pobycie w Warszawie.
Na pewno będę śledzić jej karierę  już wiem gdzie jest tak więc będę obserwować i trzymać kciuki.
. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to że jak weszłam na halę i zobaczyłam te troszkę poprzestawiane stojaki to już wiedziałam że tam wg. mojego spostrzegawczego konia na pewno będzie się czaić ten straszny "wilk"

Czagarnot nie udzielam się w tym wątku, ale czytam czasem jak inne i w Twojej wypowiedzi właśnie ruszyło mnie powyższe zdanie. Często po prostu jest tak, że konie zaczynają się bać obiektów które paradoksalnie my jako pierwsi zauważymy. Wtedy też się na to patrzymy, inaczej spinamy mięśnie, a koń wyczuwa to i myśli że jest powód do strachu. Oczywiście, że to nasze wypatrywanie strachów też z nikąd się nie bierze (zaczerpujemy to od naszego kopytnego), ale sprawdziłam to na własnej skórze i koniach straszkach, że jak ja wyłączyłam moje wypatrywanie to i koń się mniej czaił 🙂
To tyle mojego wtrącenia 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
31 grudnia 2013 16:59
Dzisiaj ostatni dzień bycia roczniakiem  😁
O Bowie!  😀
Wojenka   on the desert you can't remember your name
01 stycznia 2014 09:01
Bo-wie, że jest najlepszy  😁
[b]Szalona😉[/b Zgadzam się, po prostu jak długo się przebywa w towarzystwie takiego "spostrzegawczego" konika to człowiek niestety już wcześniej wie gdzie zobaczy on to zagrożenie. Na szczęście widać że z wiekiem konik dość mocno stonował swoje reakcje na straszaki, ma dopiero 6 lat także jestem nadal pełna nadziei że będzie coraz mniej reagował.
Niby wiem, niby rozumiem, niby inaczej być nie może, gdyby nie to nie byłoby tej rasy 🙁 - ale nadal smuci mnie, że xx-y roczniakami są pod siodłem. Niby zawsze wiedziałam, ale gdy zobaczyłam wpis w paszporcie mojego, kiedy poszedł w trening - zmroziło mnie. Ale takie są przecież wyścigi, trzylatek to weteran 🙁

Przepraszam, że dorzucam, ale:
a) potrzebna mi dobra wróżba na Nowy Rok
b) ogromnie się cieszę, bo kilka lat czekałam, nie licząc w sumie 3 skoków kontrolnych, żeby 120 zacząć skakać  💃

halo, jak zwykle zazdroszczę i podziwiam.

Co do wyścigowych zwyczajów wobec folblutow to oprócz wcześnego zajeżdżania, przerażała mnie  tzw "wyścigowa kondycja" niektórych koni, które czasami widziałam ;/
Wojenka   on the desert you can't remember your name
01 stycznia 2014 17:15
No niestety takie już życie folbluta...
halo ale miło widzieć Was latających🙂 Unisono dzisiaj też noworocznym zwyczajem pojeżdżony ale ujeżdżeniowo więc też mam nadzieję, że bedzie to dobra wróżba bo był fajny i w końcu po kilku gorszych dniach się poprawił, wyluzował i naprawdę fajnie się na nim siedziało. W piątek skaczemy, może uda mi się kogoś kto by nas nakręcił znaleźć😉
ikarina "wyścigowa kondycja"- o co dokladnie chodzi? Ja nie siedze zbytnio w temacie wyścigów.
Ale fakt... moj tez jako roczniak był juz na sluzewcu, do tego biegał 5 lat... wiec na bank sie posypie szybko.
Wojenkaa wlasnie jak ten Bowie? Ty go jeździsz tam na sluzewcu?

Moj sie dzisiaj na mózg pozamieniał bo takiego amoku to od daaawna nie miał. Nie rusza mnie to i robie swoje, martwi mnie tylko fakt ze jak wyjade na jakiekolwiek zawody to bedzie własnie 'taki dzień'. Na zdrowy rozum powinnam obciac zarcie (mimo ze ma dawke optymalna), ale jak to zrobic zeby znowu nie schudł eh....  🤔
Evson, nigdy nie zrobiłam zdjęcia, więc musiałam poszperac w intenecie, o co mi chodzi. Nie mówię, że WSZYSTKIE konie tak wyglądały, ale czasami widziałam "okazy", że aż żal pewną częśc ciała ściskał - można policzyc wszystkie kości.

Tak więc - znalazłam w internecie zdjęcie pewnego konia, który i tak wygląda dobrze w porównaniu do paru sztuk, które zobaczyłam


Jej, faktycznie nieciekawie  🤔 Moj akurat przyszedł ze słuzewca dobrze wyglądający (choc podkasany). A czy ktos wie jak one dostaja jesc na torach? Bardzo mne to ciekawi bo patrzac na ww. fotke i na fakt ze moj prawie nie tykał siana (dopiero teraz sie uczy jeść siano cały dzien), to przypuszczam ze są ładowane głównie treściwym (ale to tylko moje przypuszczenia)
Evson, nie wiem, konie, którymi ja się opiekowałam i wiele innych były dużo bardziej zadbane, umięśnione i "grube". Oczywiście, były podkasane i wyglądały trochę, jak charty, ale bez przesady... Dostawały normalnie mieszankę dla koni wyścigowych. Nie wiem, co inni ludzie robią, że ich konie wyglądają w ten sposób
Wojenka   on the desert you can't remember your name
01 stycznia 2014 19:27
Evson, tak, jeżdżę go, ale nie trenujemy na Służewcu  😉. Przyjemny konik  🙂.

ikarina, policzyć to można raczej mięśnie, niż kości 😉, ale rzeczywiście jest mocno wyfitowana. Często tak wyglądają nerwowe kobyłki w mocnej robocie. Spalają się nerwowo, przejmują się, nie wyjadają paszy.
Konie wyścigowe karmione są bardzo obficie, muszą mieć w sobie paliwo, żeby biegać. U nas siana nie żałujemy, ale nasze konie często w pierwszym starcie są jeszcze za grube  🙂
Wojenka, ten koń ze zdjęcia ma takie trochę nerwowe oko, więc wygląda na to, że masz rację 😉
my od 31.12. w nowym miejscu. wczoraj już odhaczyliśmy pierwszą jazdę na nowej hali - zachowywał się bombowo. niczego się nie bał. 🙂 tylko pierwszy przejazd kolorowych drążków musiał zrobić w stępie, a potem śmigał aż miło. 🙂

mam tylko do Was pytanko... trochę chciałabym swojego podtuczyć, bo generalnie w poprzednich stajniach nie dbali o to za bardzo. obecnie dostaje owies, siano do woli i sianokiszonkę na wieczór, ale czy macie jakąś dobrą paszę podtuczającą, ale jak najmniej energetyczną?
Kahlan, powrzucaj sobie w wyszukiwarkę w wątku: pasze, przytyć, podtuczyć itp. i postudiuj co ludzie piszą. Sporo tu się przewijało. Ja odpasałam dodatkowym gniecionym jęczmieniem, po podwójnym odrobaczeniu + szklanka oleju (po przyzwyczajeniu). Bardzo ważne są witaminy i mikroelementy. Może ci się sprawdzić jakiś balancer.
Teraz u nas na samym owsie (ok. 4 kg.)/sianie + Bestermine jest dobrze, ale i tak rozważam Marstall Optimum (musli - dodatek ok. 0,5 kg) i mesch Marstalla (to dlatego, że cała stajnia "jedzie" na Marstallu) i dodatek śruty sojowej (typu 250g) - dziewczyny bardzo polecały. Pewnie rozważyłabym jeszcze Hilight Improver. Wysłodki się przewijały. Prebiotyki. Olej. Itd. Zależy od finansów i do czego masz łatwy dostęp. Koń musi dostać energii więcej niż zużywa.

Dziś fajnie poskakaliśmy, wyjątkowo bez dokumentacji. Łobuz zrzucił(!) 1 m. (to wyjątek jest, więc mnie ruszyło) - to natychmiast poszło na 120 - dopiero mu się zachciało. Wszystko wskazuje na to, że dopiero 120 nieco go mobilizuje, niżej w ogóle żadnego wysiłku nie widać ani nie czuć - za duży wyjadacz się zrobił. A tu musi niskie też respektować 🤔 Najfajniej się skacze 120 - w końcu to N - Normalny, ale niskie też musi, biedactwo 🙁
Ja się wtrącę z takim pewnie dość laickim pytaniem - czy gdzieś w internecie można znaleźć obsady i wyniki gonitw ze Służewca z lat 2000-2001?
Bischa   TAFC Polska :)
02 stycznia 2014 17:39
Spróbuj na www.finisz.pl, kiedyś chyba były, nie wiem jak teraz. Jak nie, to spróbuj na tamtejszym forum.
Spróbuję, dzięki wielkie 😉
halo, jak zwykle jesteś niezastąpiona, dziękuję. :kwiatek: przeglądałam już tematy dotyczące paszy, ale chciałam się też Was zapytać, na co dobrze reagują Wasze sucholce, bo przecież folbluty do takich należą.

A w niedziele wreszcie mamy pierwszy trening z kimś z ziemi, yay! 🙂
Kahlan tak jak pisze halo oraz postudiuj wątek o podtuczaniu ("co zrobić zeby koń przytył/schudł"😉. Miałam duże przeboje ze swoim bo nie nauczony jedzenia siana + bardzo gorąca głowa + kastracja, zmiany miejsca zamieszkania (4) itp itp = schudł bardzo. U mnie najlepsze efekty daje siano przez caly dzien, wysłodki buraczane (niemelasowane), otręby ryżowe i pasza kondycjonująca (Hilight Improver jest bdb jednak u mnie faworytem jest Saracen- w GB baardzo chwalą te pasze w przypadku folblutów). Dopełniam owsem w zależnosci od zapotrzebowania na energie. Przewijały sie tez inne rzeczy, śruta sojowa fajna rzecz, lucerna tez, jeśli nie jest wrażliwy na białko.

A u nas po wczorajszym mega kryzysie koń dzisiaj anioł od początku jazdy do końca. Myślący, wsłuchany we mnie, galop przez nóżke... Weź tu zrozum  😵
Evson, no, dzisiaj orzekłam że totalnie przestaję w niego wnikać. To nie ma sensu. I tak nie pojmę.

Pisałam już, że przedwczoraj totalnie zmęczyłam konia? Poważnie. Spocił się od uszu do nasady ogona. Calutki. Pierwszy i jedyny raz. A najlepsze były oczy. Takie duuuże i... wypukłe. Nie wiedziałam, że może mieć takie Wielkie oczy. No zdziwiłam go na maksa. I od razu milutki i grzeczny. Wręcz ujmujący.
O co poszło? O wstęp do półpiruetów. Cała jazda bardzo fajna. Nie żądałam czego nie umie. Zrobił co prosiłam na prawo, na lewo. Chwalony obficie i zasłużenie. I - jak to bywa - już ostatnia próba. Przy wyjeździe do stajni. I nagle - NIE DA SIĘ! Zamiast próby obrotu w prawo - kręcimy szalone zwroty a la western - w lewo. Tzn. on kręci. Z prędkością nadświetlną. I świetnie wiedział o co mi chodzi - o względne umiejscowienie zadu. Robił wszystko, żeby zad szalał. O czekaj! Wzięłam na wolty i ósemki. Małe. W kłusie. I tam tak się zmęczył. Na woltach. W kłusie. A robił wszystko, żeby co świetnie umie - nie zrobić. Przesuwać się zupełnie prostopadle do żądanego kierunku, zamaszyście? No problem. Itd. Zewnętrzna wodza - napieramy na zewnętrzną. Wewnętrzna - odbijamy od wewnętrznej. Zmiana kierunku na ósemce - zapomnij, nie umiem! Jednak okazało się, że umie i potrafi. Zakończyłam półpiruetem w stępie i też się okazało, że da się naprawdę porządnie. Stąd jego zdziwienie. Że - przegrał. I że - gdy odpuścił - to w sumie fajnie. Ale - gdyby nadal był ogierem, nie wygrałabym. W życiu. Musiałabym poprzestać na jakimś "na pół gwizdka". A tego "na pół gwizdka" mam już po kokardę  😤
halo haha nie no świetnie  😁 u mnie podobnie tylko ze włacza sie gorąca głowa w chwilach kryzysu (najlepsze jest to ze nic sie nie dzieje- wymagam to co zwykle)  😵 Dobrze ze znam dziada, bo w przeciwnym razie bym sie wystraszyla. Przedwczoraj zrobił stary numer na który ja sie juz niestety nie nabieram- boi sie koni jadących z przeciwka. Zaraz po torze moglam to zrozumiec ale teraz gdy ma 'wesoły' dzien robi z tego zabawe do granic histerii (odpał gdy mijam konia). Dzisiaj na tą samą sytuacje- oaza spokoju mimo tych samych warunków. Aaa wczoraj tez wymyslil ze nawet nie podejdzie do drągów na kłusa- zagotowało sie we mnie. Na szczescie wszystko przewalczone bo nie mam w zwyczaju odpuszczac, co nie zmienia faktu ze wolalabym nie widziec takich sytuacji na zawodach  🙄
dziewczyny, dzięki.  :kwiatek:

trochę się naszukałam tego wątku, o którym wspominała Evson, ale się udało, poczytałam i dziś a najpóźniej jutro pewnie zrobię zamówienie. 🙂

mój wczoraj na lonży. też miał dzień na "nie", że "ja nie potrafię galopować na właściwą nogę". bo jak w lewo, to na prawą, a jak w prawo to na lewą... ale na szczęście dziad się opamiętał, jak zobaczył, że ciśnięty do ścian lonzownika tak jakoś mu nie za bardzo wygodnie... 😉
A wiecie, że mnie zaczyna na prawdę porządnie irytować to " ja nie wiem czego ode mnie chcesz, nie umiem, nie pamiętam", kiedy ćwiczenie było powtarzanie milion razy od roku i wychodziło, ale raz na jakiś czas nie można. Czemu? Sprawdzają?
  W domu idzie dobrze, wyjeżdżamy na zawody i koń dostaje małpiego rozumu . Kontakt? co to jest kontakt. 3 kg na ręce i nie pomoże święty Boże. Do przeszkód urywa, napala się . Strasznie, ale to strasznie te wahania nastrojów mnie wkurzają. Czy to jest domena xx ? Wydaje mi się, że inne osobniki tak nie mają. Ja walcze o życie na parkurze, a taka małolata siedzi tylko na swoim koniu i pokonuje go w lepszym stylu niż ja, która więcej pracuje, więcej się stara, więcej umie, ma większe doświadczenie. Podcina to skrzydła  strasznie .
No musiałam to napisać, bo czara goryczy się we mnie przelewa  🙁
Donia,
a to nie jest przypadkiem tak, że jeźdźca stres zżera i dlatego się dogadać nie możecie? Bo Twoja głowa już jest tak nastawiona?
Przecież na treningach wyjazdowych chyba jest ok? A też nowe miejsce, inne konie? Tylko tej presji brak...
ancyk pewnie też  jeśli chodzi o zawody. Ale w domu też nieraz zdarza się skleroza, że się umiało, robiło, takie zacinanie się . Niestety tyczy się to również podstaw, podstaw  .
Donia Aleksandra, mnie też wydaje się, że inne osobniki tak nie mają 🙂 O swoim czasem mówię: "hucuł, tylko niepodobny" 🤣 Bo rasa owszem szlachetna, ale... stara. W pewnym sensie - prymitywna. Bardzo silny instynkt samozachowawczy, mocne charaktery, upór. Do tego wrażliwość, chimeryczność. Praca trwa latami, a faktycznie szczególnie wkurza, jeśli na zawodach xx nie załapie "pozytywnego spręża". To bardzo niezależne konie, trudne do motywowania "z zewnątrz" - a czy im wewnętrzna motywacja odpali - trudno przewidzieć. Półkrewki od x pokoleń są intensywnie selekcjonowane na jezdność, współpracę z człowiekiem i predyspozycje do dyscyplin. Folbluty nie. To, co koniowi półkrwi przychodzi łatwo, xx-owi może sprawiać sporą trudność. Inna masa mięśni, inna struktura włókien, dużo mniej zrównoważony układ nerwowy. Masa pracy, żeby xx był ogarnięty.

Zalety? Pojętność. Duża. Uczą się szybko. Ale utrwalanie już nie bardzo. Te konie nie chodzą "na pamięć". A np. niektórzy ujeżdżeniowcy bardzo cenią sobie, gdy koń opanuje konkretne sekwencje, które wtedy w zasadzie sam robi.
W skokach? Wdrożonemu koniowi półkrwi to, że zawody - średnio robi, ew. pozytywnie. Przyzwyczajony do skoków i już. A jeśli nie - wypada z konkurencji (i tak x pokoleń). Dla folbluta zawody to kompletnie inna sytuacja - wszystko jakby od nowa. Wdrożyć w zawody musi się jakby oddzielnie od rzeczywistości treningów. A każde zawody wszak nieco inne. Trudno jechać na rutynie - ciągle się może coś zdarzyć.

Zalet jest jeszcze kilka. Podstawowa: "nas nie dogoniat" 😀 - szczególnie na kilku kilometrach. Duża odporność aparatu ruchu. W tym - jeśli kopyta w miarę ok (niestety u polskich folblutów bywają kiepskie) - o trzeszczki można być raczej spokojnym. Ogromne zdolności regeneracji - "sucha" tkanka. Na zdrowym xx goi się "jak na psie".  Sporo samodzielnego "kombinowania" - to może być ogromna zaleta, jeśli koniowi zależy na tym, na czym jeźdźcowi. Oraz: trwałość. Ogromna trwałość tego co raz nauczone. Na folblucie jak na rowerze - raz nauczysz - i umie. Oczywiście, bywa to bardzo dokuczliwe - jeśli nauczy się czegoś "nie teges".
W sumie - lata pracy. Może to prowadzić do frustracji - gdy widać jak szybko progresują konie półkrwi.

Ale przyjemność jazdy na "zrobionym" (wreszcie!) folblucie - nieziemska. Ta delikatność i responsywność konia - mrau.
Dziś mi się gęba śmiała. Tamto "przemęczenie" dało rezultaty. Kumpela: "O! jaki on elastyczny". To nie wytrzymałam i zrobiłam pokaz: serię lotnych co 3 - pyk, pyk, pyk itd. Bo ona z półkrewką dooobrze się musi do lotnej przymierzać 😁. Za to my z nią konkurować w potędze skoku zwyczajnie... nie planujemy  😀iabeł:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się